Niezwykłych przygód ciąg dalszy - ebook
Niezwykłych przygód ciąg dalszy - ebook
Marzenka, mała poszukiwaczka skarbów, powraca! Tym razem zwykłe zadanie domowe staje się początkiem serii niezwykłych odkryć, które łączą przeszłość z teraźniejszością. Zaszyfrowana wiadomość w starej książce pradziadka i gra terenowa w parku to dopiero początek lawiny zdarzeń, która wciągnie w przygodę nie tylko Marzenkę, ale też jej rodzinę i sąsiadów. Każda znaleziona wskazówka otwiera drzwi do kolejnej tajemnicy.
Dołącz do Marzenki i przekonaj się, jak wielkie skarby mogą kryć się tuż za rogiem!
Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.
Spis treści
Przygoda pierwsza. Zaszyfrowana wiadomość
Przygoda druga. Kapsuła czasu
Przygoda trzecia. Tempus fugit, czyli czas ucieka…
| Kategoria: | Dzieci 6-12 |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-7954-383-0 |
| Rozmiar pliku: | 2,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
ZASZYFROWANA
WIADOMOŚĆ
– Wstawaj, Marzenko! Już wpół do siódmej! – Mama pochyliła się nad łóżkiem córki i delikatnie dotknęła jej ramienia.
– O rety! Już? A tak dobrze mi się spało… – Dziewczynka przeciągnęła się i przetarła oczy. Spojrzała w stronę okna, za którym było szaro i ponuro. Padał rzęsisty deszcz. – Ale miałam sen! Byłam w jakiejś bardzo starej bibliotece. Na półkach stały wielkie księgi oprawione w skórę. Wyjęłam jedną z nich, otworzyłam i wtedy ze środka wyleciały różnokolorowe motyle. Fruwały po całej bibliotece, a potem wróciły i usiadły na kartach tej otwartej księgi, tak jakby chciały, żebym ją zamknęła i odstawiła na swoje miejsce. Tak też zrobiłam i gdy właśnie sięgałam po następną książkę, usłyszałam, że muszę wstawać…
– To rzeczywiście piękny sen – przyznała mama – ale pospiesz się, bo nie zdążysz do szkoły.
Marzenka westchnęła i usiadła na łóżku. Na ten moment tylko czekał Maksio, który z radością zaczął ją lizać po łydkach.
– Mój kochany piesek. – Dziewczynka pogłaskała pupila po łebku. – Zaczekaj chwilę. Zaraz pójdziemy na spacerek. Umyję się tylko i ubiorę.
_Jak dobrze, że dzisiaj już piątek_, pomyślała Marzenka. _Muszę się jednak pospieszyć. Pierwszą lekcją jest polski z_ _naszą wychowawczynią. Pani bardzo nie lubi, gdy ktoś się spóźnia._
*
Lekcja okazała się całkiem inna niż zwykle. Nauczycielka opowiadała uczniom o historii języka polskiego. O tym, jak się zmieniał na przestrzeni lat i stuleci.
– Wasi dziadkowie, nie mówiąc już o pradziadkach i prapradziadkach, posługiwali się nieco inną polszczyzną niż my dzisiaj. Zmianie ulegały zarówno zasady gramatyki, jak i ortografii. Czy wiecie, że wszystkie rzeczowniki pochodzenia łacińskiego z końcówką „-um” były kiedyś rodzaju nijakiego? Nie tylko liceum czy muzeum, ale także album. „Piękne to album”. Dziwnie brzmi, prawda? Podobnie jest z czasem zaprzeszłym, który odszedł już do lamusa, chociaż jeszcze moja babcia często się nim posługiwała. Mówiła na przykład: „Gdybym była zabrała ze sobą więcej pieniędzy, to bym kupiła ci tę sukienkę”. A zwróciliście uwagę na słowo „lamus”, którym się przed chwilą posłużyłam? Czy ktoś może wie, co ono oznacza?
Nikt z klasy nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie.
– Lamusem nazywano kiedyś niewielki budynek, wykorzystywany przez właścicieli dworów do przechowywania różnych cennych przedmiotów: mebli, naczyń, a niekiedy nawet dzieł sztuki. Z czasem znaczenie tego wyrazu uległo zmianie. Zaczęto go stosować jako określenie schowka na niepotrzebne lub zepsute sprzęty. Z kolei gdybyście dziś zapytali waszych starszych kolegów, co znaczy lamus, to dowiedzielibyście się, że to inaczej gamoń lub ciapa. – Pani uśmiechnęła się, robiąc zabawną minę. – Przyznacie, że historia naszego języka jest bardzo interesująca. – Nauczycielka powiodła wzrokiem po twarzach zasłuchanych uczniów. – Mam dla was zadanie. Nie ukrywam, że dość nietypowe. Ci, którzy zechcą się go podjąć, muszą mieć jednak dostęp do starych, przedwojennych książek. Być może w dotarciu do nich pomogą wam rodzice, dziadkowie albo znajomi. A oto temat zadania: „Z wybranej książki wybierzcie i wpiszcie do zeszytu dwadzieścia wyrazów lub zwrotów, które wyszły już z użycia lub które pisze się dziś inaczej niż kiedyś”. Za tydzień, w przyszły piątek, chętni uczniowie przeczytają na lekcji to, co udało się im odnaleźć. I jak wam się podoba moja propozycja?
– Ja na pewno odrobię to zadanie – zapaliła się koleżanka Marzenki.
– Ja też, bo mam w domu taką jedną starą książkę!
– A ja pożyczę od mojego dziadka!
– Czy to musi być książka? Nie może być stara gazeta?
– Jeśli ta gazeta pochodzi z czasów przedwojennych, to jak najbardziej – zgodziła się pani.
– Moja babcia ma pożółkły ze starości modlitewnik…
– To zapytaj, bo może zechce ci go pożyczyć na dzień lub dwa – podpowiedziała nauczycielka.
Nagle zadzwonił dzwonek na przerwę, ale niektórzy uczniowie wciąż pozostali na swoich miejscach. Jedni zastanawiali się nad wyborem lektury, inni wyrażali obawę, że w ich domu może nie być starych książek. Marzenka w zamyśleniu potarła czoło. Właśnie przyszedł jej do głowy pewien pomysł…
*
Pierwszą rzeczą, którą zrobiła po powrocie ze szkoły, było odszukanie w domowej biblioteczce polecanej jej nieraz przez mamę książki. Niegdyś należała ona do pradziadka Marzenki. Dziewczynka delikatnie przesunęła dłonią po mocno zniszczonej okładce. Spojrzała na tytuł i zwróciła uwagę na pierwszy wyraz, którego pisownia odbiegała nieco od współczesnej: _Historja Dziadka do_ O_rzechów_. A pod spodem zauważyła kolejne dziwne słowo: „podług” zamiast „według”: „podług Aleksandra Dumasa”.
– Nawet nie musiałam zaglądać do środka, a już znalazłam dwa wyrazy – ucieszyła się.
Po obiedzie Marzenka przystąpiła do pracy. Była przekonana, że szybko odrobi zadanie z polskiego, ale treść _Historji Dziadka do Orzechów_ pochłonęła ją całkowicie. Zamiast więc skoncentrować się na wybranych słowach, Marzenka czytała wszystko, strona po stronie.
– Co robisz? – Do pokoju weszła mama.
Dziewczynka pokazała jej okładkę.
– W którym momencie jesteś?
– Jak Mysi król ze swoim wojskiem atakuje pana Gryzorzeskiego i żołnierzy Stasia.
– To najbardziej ekscytująca scena. – Mama ze zrozumieniem pokiwała głową i wycofała się z pokoju.
Marzenka z wypiekami na twarzy wróciła do pasjonującej lektury. Nie mogła się od niej oderwać. Dopiero po przeczytaniu ostatniej strony wstała od biurka i zajrzała do kuchni.
– Skończyłam.
– Już?! – Mama wiedziała, że jej córka potrafi bardzo szybko czytać, ale nie przypuszczała, że dziewczynka osiągnęła w tej dziedzinie aż taką biegłość. – I co?
– Miałaś rację. Fantastyczna książka!
– Twój dzisiejszy sen okazał się jednak proroczy.
Marzenka popatrzyła na nią zaskoczona.
– Sen? Całkiem o nim zapomniałam!
– Kiedyś _Historja Dziadka do Orzechów_ była moją ulubioną lekturą. – Mama uśmiechnęła się na wspomnienie tamtych czasów. – Najbardziej podobał mi się rozdział, w którym Marynia zwiedza krainę słodyczy. Zawsze gdy dochodziłam do opisu marcepanowego pałacu, lemoniadowej fontanny i basenu z bitą śmietaną, robiłam się okropnie głodna.
– Prawdę mówiąc, to ja też bym coś zjadła, ale najpierw pójdę z Maksiem na spacer.
– Zrobię w tym czasie kolację – zaproponowała mama. – Wracaj szybko, bo ciągle pada deszcz. Jutro pospacerujecie sobie dłużej. Podobno pogoda ma się poprawić.
*
Maksio sprawiał wrażenie bardzo zadowolonego. Nie przeszkadzał mu ani deszcz, ani fakt, że wciąż musiał omijać kałuże. Marzenka natomiast odpłynęła myślami do bajkowego świata _Dziadka do Orzechów_.
_Książki są jak niezwykłe przygody_, pomyślała. _Jutro poszukam tych starodawnych słów. Najpierw wynotuję takie, które wymawia się identycznie jak kiedyś, ale inaczej się pisze, a_ _potem zrobię zestawienie wyrazów i_ _zwrotów już nieużywanych_, postanowiła.
*
Następnego dnia Marzenka z zapałem przystąpiła do pracy. W książce pradziadka znajdowało się mnóstwo słów, które pasowały do podanych przez nauczycielkę kryteriów. Dziewczynka miała więc bardzo szeroki wybór. A oto, co zanotowała:
_Historja Dziadka do Orzechów_
Słowa z inną pisownią niż dziś:
_– niema (napisane razem, dziś piszemy osobno)_
_– nietylko (jak wyżej)_
_– zlekka (jak wyżej)_
_– odrazu (jak wyżej)_
_– jaknajdalej (jak wyżej)_
_– wtył (jak wyżej)_
_– bezwątpienia (jak wyżej)_
_– nie wiele (napisane osobno, dziś piszemy razem)_
_– historja („j” zamiast „i”)_
_– gwardja (jak wyżej)_
_– maszynerja (jak wyżej)_
Słowa i zwroty, których dziś się już nie używa lub które wymawia się inaczej:
_– podług (według)_
_– natenczas (wówczas)_
_– kurytarz (korytarz)_
_– siedm, ośm (siedem, osiem)_
_– jenerał (generał)_
_– pysznie ubrani (pięknie ubrani)_
_– napowrót (z_ _powrotem)_
_– podano wety (podano deser)_
_– przerwać obradę (przerwać obrady)_
_– nasunął mu domysł (podsunął mu pomysł)_
_– przeszłego roku (w_ _zeszłym roku)_
_– konsyljarz (lekarz)_
_– jeno (tylko)_
Marzenka zawarła w swoim wykazie nieco więcej pozycji, niż to było potrzebne. Chcąc się jednak upewnić, że nie pominęła jakiegoś interesującego wyrazu, postanowiła przekartkować książkę jeszcze raz.
– O, proszę! Przeoczyłam słowo „synowiec”!
Dziewczynka sprawdziła w słowniku, co ono oznacza.
– „Syn brata, czyli bratanek” – przeczytała na głos.
Ponownie pochyliła się nad _Historją Dziadka do Orzechów_.
– A to co? – zdziwiła się. – Przecież ja niczego nie podkreślałam…
Zauważyła, że niektóre słowa zostały zaznaczone ołówkiem.
– Czy to ty zrobiłaś? – zapytała, pokazując mamie jedną ze stron.
– No co ty! Nie mam w zwyczaju pisać po książkach!
Mama dokładnie przyjrzała się miejscom, w których ktoś pozostawił ślad ołówka.ZOBACZ RÓWNIEŻ
Moja siostra Wanda
Oliwia Nowacka
Patryk ma siostrę. I to nie byle jaką! Wanda jest żywiołowa, pomysłowa i zawsze wplątuje się w kłopoty – a przy okazji wciąga w nie wszystkich wokół. Lunatykuje, urządza garażowe wyprzedaże, marzy o karierze perkusistki i potrafi wywrócić szkolne wybory do góry nogami. Z nią każdy dzień to nowa przygoda, pełna niespodzianek i lekkiego chaosu.
„Moja siostra Wanda” to zbiór zabawnych opowieści o rodzeństwie, które – mimo sprzeczek – zawsze może na siebie liczyć
Wyprawa pana Abakanowicza
Radosław Gryczka
Piotrek, z pozoru zwyczajny dziesięciolatek z ulicy Miodowej, niespodziewanie trafia do tajemniczej krainy, gdzie czeka na niego ekscentryczny profesor – pan Abakanowicz. Chłopiec, choć jeszcze tego nie wie, ma odegrać kluczową rolę w niezwykłej ekspedycji. Razem z wiernym psem Indianą i profesorem wyrusza na pełną przygód wyprawę w poszukiwaniu Zielonej Gwiazdy — magicznego skarbu, od którego zależy przyszłość krainy Mimików. Podróż jednak nie będzie łatwa, bo na każdym kroku czekają ich nieoczekiwane wyzwania i niezwykłe stworzenia. Czy Piotrek stanie na wysokości zadania i odzyska skarb Mimików?
„Wyprawa pana Abakanowicza” to pełna ciepła i humoru opowieść o przyjaźni, odwadze i wierze we własne siły.