Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Nikita - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
28 marca 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
32,00

Nikita - ebook

Książka zawiera sceny przemocy, treści kontrowersyjne i wulgaryzmy. Czytasz ją na własną odpowiedzialność. Jest przeznaczona dla czytelników powyżej osiemnastego roku życia. Autorka nie popiera zawartych w niej zachowań, a jedynie je opisuje. Ostrzeżenie proszę potraktować poważnie! To nie jest żaden chwyt reklamowy!

W pościgu za pewną kobietą Nikita trafia do Polski. Nałogowy gwałciciel, morderca, członek rosyjskiej bratwy i złodziej w prawie. Nie zna litości, nigdy nie waha się pociągnąć za spust. Ludzkie życie znaczy dla niego tyle, co przydrożny pył, niezależnie kogo ma zabić – mężczyznę, kobietę czy dziecko. To prawdziwa bestia, patrząca na świat zupełnie inaczej niż normalny człowiek, której słabością jest przeszłość, powracająca w sennych koszmarach.

A gdy pojawia się dawny wróg – człowiek, którego Nikita bezgranicznie nienawidzi – przychodzi pora, aby zawrzeć nietypowy sojusz. Nietypowy, bo sojusznikiem okazuje się Iwona, córka wysoko postawionego oficera policji. Zadziorna, przebojowa i wygadana, z bronią przy boku oraz umiejętnościami walki, których nie powstydziłby się nawet Nikita.

Co może się zdarzyć, gdy tak nietypowa para wyruszy w podróż, śladem uciekającego wroga, a na dodatek pojawi się pożądanie? Czy wzajemna fascynacja pokona niechęć oraz wymaże błędy przeszłości? Jak to mówią: „oko za oko, ząb za ząb”. A od nienawiści do namiętności czasami jeden krok!

Okładka: model Wojtek Czerski, fot. Aga Rzymek

 

Kategoria: Erotyka
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-66821-25-5
Rozmiar pliku: 3,9 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PROLOG

RZUCIŁ PAPIEROSA NA ZIEMIĘ, A PÓŹNIEJ ZDUSIŁ GO CZUBKIEM BUTA.

Czekanie było tym, co lubił. Obserwowanie ofiary, osaczanie, odkrywanie każdego jej sekretu. Brutalny gwałt to ukoronowanie całej akcji, główny cel, nie jej treść. Zresztą on już od dawna nie używał tak wulgarnego słowa. Dla niego było to spełnienie.

Zapalił kolejnego papierosa.

Czasami kończyło się na seksie, czasami musiał dobić ofiarę, bo w amoku ekstazy posunął się za daleko. Na szczęście na takie polowania nie wypuszczał się zbyt często, zadowalał się dziwkami. Ten seks też dostarczał przyjemności, przynosił rozkosz, lecz musiał być mocny, brutalny, balansujący na granicy bezpieczeństwa.

Jak u Nikolaja, pomyślał z niechęcią.

Nienawidził tego padalca i swojego zauroczenia tym człowiekiem. Jednak pomimo tej nienawiści żywił do niego coś w rodzaju szacunku, podziwu, bo Nikolaj wydawał się ideałem, do którego Nikita uporczywie dążył. Wydawał się, bo przez tę kurwę, zupełnie mu się odmieniło. Zmiękł, spokorniał, a na samym końcu dał się zabić. I to dla kogo? Dla zwykłej dziwki. Takich jak ona miał dziesiątki, a mógł mieć setki.

Co za debil, pomstował w duchu Nikita, bo gdy tylko wracał pamięcią do tamtych wydarzeń, czuł jedynie wściekłość. Głównie z jednego powodu. To on chciał strzelić mu w łeb, patrząc prosto w oczy. Niestety, musiał się zadowolić porzuceniem jego truchła gdzieś w lesie.

Zdusił kolejnego papierosa, bo z czeluści bramy wynurzyła się ofiara. Nie znał jej imienia, nic nie wiedział o jej życiu, prócz tego, co miało mu pomóc w przeprowadzeniu akcji. Zresztą nie obchodziło go to. Ani trochę.

Jak cień podążał za wysoką, smukłą blondynką. Typ urody, jaki uwielbiał i jaki go rajcował. Do tego jasna cera, błękitne oczy, twarz o wysokich kościach policzkowych i kształtnych ustach. Zawsze wybierał tak samo, chociaż nigdy nie zastanawiał się dlaczego. Dlaczego właśnie taki typ kobiety, a nie inny. Wolał tego nie robić, bo wracały wtedy duchy przeszłości, o której tak bardzo chciał zapomnieć.

Znał trasę, jaką pokonywała z pracy do domu. Wiedział, gdzie mieszkała. Znał też kod, dzięki któremu mógł dostać się do wnętrza zimnej klatki schodowej. Był niezwykle cichy, zwinny i szybki. Kiedy ona wyjęła klucze z torebki, on pojawił się za jej plecami. Kiedy nacisnęła klamkę, zaatakował. Otoczył ramieniem smukłą szyję, zasłonił dłonią w czarnej, skórzanej rękawiczce rozchylone do krzyku usta.

Miał w tym wprawę.

– Cicho – wyszeptał, zaciągając się zapachem strachu. Do ekstazy doprowadziło go szybkie i mocne bicie jej serca. Trzepotało z przerażenia jak u malutkiego ptaszka, z taką siłą, że wyczuwał je mimo grubej tkaniny płaszcza. – Cicho, to może cię nie zabiję – dodał, rozbawiony własnymi słowami. Słowo „może” było tutaj kluczowe.

Ostrożnie zamknął drzwi, ale nie zapalił światła. Kochał mrok. Ten zawsze był jego sprzymierzeńcem, wrogiem ofiary. Nie puścił jej, bo wiedział, że od razu zaczęłaby krzyczeć. Ogłuszył uderzeniem, aby później wyjąć z kieszeni strzykawkę z propofolem. Dwie dawki dawały mu około dziesięciu minut na przygotowania. Chusteczki z chloroformem były dla naiwniaków, którzy nie mieli bladego pojęcia, że taki sposób obezwładniania ofiary działa dopiero po kilku minutach. Wbił igłę w wypukłą żyłę na nadgarstku, a wtedy kobieta zakwiliła, bo podczas wstrzyknięcia często występował ból. Jej ciało najpierw zaczęło drżeć, aby po niespełna pół minuty bezwładnie zawisnąć w jego objęciach.

Lubił tę metodę, bo pozwalała uniknąć komplikacji. Zaplanowana utrata świadomości, podczas której mógł wszystko przygotować.

Zaniósł ją do sypialni. Zapalił małą lampkę, rozebrał, ale nie do końca, jedynie płaszcz i buty. Potem wyjął z kieszeni kajdanki. Sam również pozbył się wierzchniego odzienia. Przeczesał palcami włosy i stanął przy nieprzytomnej ofierze, zastanawiając się, jak może się zabawić.

– Doskonale – mruknął.

Najczęściej uwielbiał brać je od tyłu, przygniatać ciężarem własnego ciała, kontrolować każdy ruch. A pod koniec chwytać za włosy, odginając głowę pod takim kątem, że krzyczały z bólu. Czasami zdarzało mu się przesadzić. Wtedy krzyk się urywał, a Nikita wbijał się po raz ostatni z wściekłością i kończył. To doprowadzało go do furii, bo seks z trupami nie był jego działką. Jemu trafiały się tylko wypadki przy pracy.

Zakleił usta ofiary grubą taśmą. Potem ją skrępował. Łóżko miało wspaniałą metalową ramę, do której przykuł smukłe nadgarstki. Później usiadł naprzeciwko, zapalając papierosa. I czekał.

Ocknęła się po niecałym kwadransie. Powieki zatrzepotały, a kiedy uniosły się w górę, dostrzegł czysty błękit jej oczu. Uśmiechnął się szeroko, bo kochał ten moment. Niedowierzanie, strach, niema prośba o okazanie litości. Drżenie ciała, nieśmiałe próby wyswobodzenia się i na samym końcu konwulsyjne drganie, jakby w agonii. Dokładnie w tej kolejności.

Palił papierosa, obserwując każdy z tych etapów. Gdy w końcu kobieta opadła wyczerpana na łóżko, a po szczupłych policzkach spłynęły łzy, Nikita wstał, pochylił się i zlizał je czubkiem języka.

– Będziesz grzecznie nie współpracować, to przeżyjesz – wyszeptał. – Uwielbiam, jak protestujecie, jak krzyczycie, jak cierpicie! – Przy ostatnich słowach jego twarz wykrzywiła się w paroksyzmie gniewu. – Słyszysz, suko? Rozumiesz?

Skinęła głową, bulgocząc coś niewyraźnie. Po gładkim czole spłynęła strużka potu. Pociła się, a ten pot miał zapach obłędnego przerażenia.

– Podnieciłem się – mruknął. – Całkiem nieźle.

Sięgnął po leżący z boku nóż, po czym energicznym ruchem rozciął białą bluzkę. Na tym nie poprzestał. Pozbywał się jej odzieży metodycznie, nieśpiesznie. Aż do momentu, gdy była całkiem naga.

– Fajnie się trzęsiesz, dziwko! – roześmiał się cicho.

Chwycił dopalającego się papierosa i zdusił go na białym udzie. Wygięła ciało w łuk, a z jej oczu pociekły kolejne łzy. Nie mogła krzyczeć, spod taśmy wydobył się zaledwie stłumiony jęk. Nikita wyprostował się, zdjął bluzę, rozpiął spodnie i zsunął bieliznę, lecz się nie rozebrał. Naprężony członek przykuł uwagę ofiary, która chyba właśnie zrozumiała, co ją czeka.

Wystudiowanym gestem położył na nim dłoń. Zacisnął palce i przesunął nimi kilkukrotnie po twardym penisie. Na czubku żołędzi ukazały się mleczne kropelki, pokazujące, jak bardzo oprawca był podniecony.

– Lubię na sucho – wyjaśnił, figlarnie puszczając oczko. – Bo lubię nie tylko zadawać, ale i odczuwać ból.

Dosiadł ją okrakiem. Palce niczym szpony zacisnął na dużych piersiach. Uniósł biodra, aby sekundę później je opuścić.

Tak, bolało, ale on mówił prawdę. Lubił ten rodzaj bólu, gdy wchodził w suche, nieprzygotowane na jego atak wnętrze. Przymknął na chwilę powieki, delektując się przyjemnością, a kiedy je otworzył…

Jęczała, wariując z przerażenia, bo to, co dostrzegła w ciemnych oczach oprawcy, doprowadziło ją do szaleństwa. Konwulsyjnie zaciskała palce, wiła się, próbowała uwolnić, chociaż to nie miało najmniejszego sensu. Gorzej, jeszcze bardziej go tym podniecała. A potem uderzył ją po raz pierwszy. Wymierzał policzek za policzkiem, coraz głośniej dysząc. Zdarł z jej ust taśmę, bo już nie była w stanie głośno krzyczeć. W końcu splunął pomiędzy rozchylone wargi i wsadził tam palce prawej dłoni. Tak głęboko, że kobieta zaczęła się krztusić.

– Tak! – krzyczał w amoku, czując zbliżającą się ekstazę. – Kurwa, tak!

Po zmarszczonym pod wpływem emocji czole spływał pot. Twarz miał wykrzywioną, zmienioną, w oczach obłęd. Zęby zacisnął z taką siłą, że przypominał szczerzącego się drapieżnika. Mięśnie napinały się i rozluźniały, podczas gdy kobieta pod nim powoli traciła przytomność.

Dygotał, gdy nadszedł orgazm. Jęczał, tryskając w poranione wnętrze i tak mocno ściskając krągłe piersi, że ślady po tym uścisku miały boleć jeszcze przez kilka długich tygodni. A kiedy jego członek wyrzucił ostatnią porcję spermy, Nikita opadł na zmaltretowane ciało.

– Zajebiście – wycharczał. – Dobra jesteś, wiesz o tym?

Sturlał się z łóżka, wstał i sięgnął po papierosy. Palił, patrząc na dygoczącą, łkającą kobietę.

– Błagam… – zaczęła, a wtedy brutalnie ją kopnął.

– Zamknij ryja! I nie psuj nastroju. – W ostatnich słowach pobrzmiewało już rozbawienie. – Ładnie podziękujesz, to cię nie zabiję.

– Dzię… kujęęę… – wyjąkała.

– Za odlotowy seks. Całym zdaniem proszę.

Łykając łzy, wykrztusiła w końcu słowa, których żądał.

– Dobrze, a teraz kilka słów na pożegnanie. – Pochylił się, delikatnie wplótł palce w rozsypane niczym aureola włosy, po czym brutalnie za nie pociągnął. – Piśniesz słówko policji czy komukolwiek, to wrócę. Prędzej czy później, ale wrócę. A wtedy – pokręcił głową, cmokając – nie chciałbym być na twoim miejscu. Zrozumiałaś?

– Taakkk…

– Bo wiesz, co zrobię? – Kciukami delikatnie dotknął oczu, a po chwili zwiększył siłę nacisku. – Nie, nie zabiję cię. To byłoby zbyt proste. Wepchnę palce prosto do twojej głowy. Wtedy gałki oczne pękną, kości oczodołów połamią się, a ty do końca życia będziesz ślepa. Zrozumiałaś, suko?

Nie czekał na kolejną twierdzącą odpowiedź. Zwinął dłoń w pięść i uderzył ją prosto w twarz. Wybił kilka zębów, prawdopodobnie złamał też kości szczęki zatokowej, ale to go nie obeszło. Trysnęła krew, a powieki kobiety zatrzepotały. Zemdlała.

– Polecam się na przyszłość – zakpił, oblizał zaschnięte usta, po czym sięgnął po porzuconą na podłodze bluzę. Włożył ją i, nie kłopocząc się zatarciem za sobą śladów, opuścił mieszkanie ofiary.

Kiedy stanął w bramie na dole, znów zapalił. Zaciągnął się dymem, powracając myślami do przeżytej ekstazy. Po chwili postawił kołnierz płaszcza, wyszedł na ulicę i pogrążył się w mroku.

Zabawił się. Teraz pora na zadanie, jakie miał do wykonania.I

NIKITA LEŻAŁ NA ŁÓŻKU W HOTELOWYM POKOJU, PALĄC PAPIEROSA I CZYTAJĄC DOSTARCZONE MU INFORMACJE. ABY DORWAĆ TĘ WYWŁOKĘ, BYŁ GOTOWY ZAPŁACIĆ KAŻDĄ CENĘ ZA JAKIKOLWIEK ŚLAD, KTÓRY MÓGŁBY NA NIĄ NAPROWADZIĆ. ODRZUCIŁ POŁĄCZENIE PRZYCHODZĄCE I SIĘ ZAMYŚLIŁ.

Siergiej chciał, aby wrócił. W przeciwieństwie do Nikity nie czuł potrzeby szukania zemsty na Kamili. Stało się i tyle. Nikolaj poniósł najwyższą karę. Teraz jednak trzeba było dalej troszczyć się o interesy, zwłaszcza że zaczęły się aresztowania na mocy nowej ustawy. Kilku złodziei w prawie już postawiono przed sądem i Kuzniecow miał większe zmartwienia niż zbiegła kobieta, która i tak w niczym nie mogła mu zaszkodzić.

Nikita patrzył na to zupełnie inaczej. Poprzez pryzmat osobistych animozji i niechęci, nie potrafił tak łatwo pogodzić się z faktem, że to nie on zabił Nikolaja.

Kurwa! Marzył o tym przez połowę swojego popierdolonego życia. W zasadzie od momentu, w którym poznał tego popaprańca. Chciał mu udowodnić, że jest sprytniejszy, silniejszy, bardziej szalony. I co? Nic, bo odebrano mu tę możliwość.

Znalazł więc sobie cel zastępczy. Kobietę, przez którą Nikolaj zginął. Którą kochał, tego akurat Nikita był pewien, chociaż z taką pogardą odnosił się do jakichkolwiek uczuć.

Jego już nie dorwie, ale ją tak.

I to ona zapłaci ten rachunek. Najpierw będzie ją gwałcił na wszelkie sposoby, jakie tylko przyjdą mu do głowy, potem torturował. Na końcu zabije. Co prawda to będzie wbrew jego zasadom, ale ten jeden raz mógł z nich zrezygnować. Tylko i wyłącznie dla zemsty.

Rozmarzył się. Pomysłów miał sporo, co jeden, to lepszy. Wynajął już domek stojący na uboczu, aby nikt nie słyszał krzyków katowanej ofiary. Zorganizował odpowiedni sprzęt. Brakowało mu tylko jednego – cholernego Nikolaja, któremu mógłby pokazać, jak zabawia się z jego kobietą.

Westchnął. Trudno, zadowoli się tym, co ma.

Sięgnął po zimną kawę, przy okazji dostrzegł spore wybrzuszenie w spodniach. Uśmiechnął się z przekąsem. Zawsze, kiedy myślał o zemście, pojawiało się podniecenie. Wypił duszkiem gorzki napój, po czym zapalił kolejnego papierosa. Telefon cicho piknął, sygnalizując przyjście wiadomości. Nikita ją przeczytał i tym razem roześmiał się na głos.

Miał ją.

Wiedział, gdzie się ukryła.

Wstał i, ziewając, przeciągnął się. Pora na prysznic i może ruszać w trasę. Im szybciej, tym lepiej, żeby znów mu nie umknęła. Już dwa razy to zrobiła, czym tylko podsyciła tlący się w nim gniew. Tym razem jej się nie uda.

Godzinę później jechał pod adres, który jeden z ludzi Kuzniecowa, działający w Polsce, przysłał mu SMS-em. Pobudzony i podniecony, bo był pewien, że tym razem mu się uda. Dorwie ją! Nareszcie ją dorwie. Aż jęknął, czując, jak w górę wystrzeliło podniecenie. Odruchowo położył też dłoń na twardym penisie i zaczął lekko go masować. W końcu nie wytrzymał i rozpiął zamek spodni, po czym odsunął materiał bielizny, wydobywając nabrzmiałą męskość. Jechał, masturbując się, a w głowie miał tylko jeden obraz.

Bezwolna, skazana na jego łaskę, rozciągnięta na przybrudzonym materacu, z obłędnym przerażeniem w oczach. W błękitnych oczach, takich, jakie uwielbiał u swoich ofiar czy kochanek.

Męska dłoń przyspieszyła, ciszę zakłócił chrapliwy oddech, ale Nikita się nie zatrzymał. Docisnął gaz i, pędząc krętą drogą, wijącą się pośród gęstego lasu, doprowadził się do orgazmu.

Zatrzymał się, dopiero gdy skończył. Nie gasząc silnika, sięgnął po chusteczki, starannie wszystko wyczyścił, bo nie lubił plam na ubraniu, wyrzucił je przez okno i, pogwizdując, ruszył dalej.

Nie zamierzał bawić się w podchody. Chciał spotkać się z nią oko w oko. Napawać się jej strachem, a swoją przewagą. Wykrzyczeć w twarz całą gorycz. Co dziwne, innej wersji wydarzeń nie brał pod uwagę.

Bo dlaczego ten pojebany Arnautow musiał zginąć?!

Nawigacja kazała mu skręcić w gruntową drogę po prawej stronie. Później poprowadziła go prosto do celu. Sprawnie zaparkował na zaniedbanym podwórku, po czym wysiadł, sięgając po broń.

Dookoła panowała niczym niezmącona cisza, zakłócana jedynie szumem lasu. Z nieba lał się słoneczny żar, ale na Nikicie nie robiło to żadnego wrażenia. Zsunął okulary przeciwsłoneczne na nos, po czym rozejrzał się z namysłem. Dostrzegł stojący w cieniu samochód. Terenowy, mocno zabłocony.

Czyli była tutaj.

Uśmiechnął się z satysfakcją, asymetrycznie, drapieżnie. I bez wahania ruszył w stronę domu.

Drewniany ganek skrzypiał pod jego stopami. Drzwi okazały się otwarte, a w środku grało cicho niewielkie radio. Rozejrzał się czujnie po pomieszczeniu, które było połączeniem kuchni oraz salonu. Notował takie szczegóły jak parująca jeszcze filiżanka z herbatą czy niedbale porzucony na oparciu krzesła wilgotny ręcznik.

– Wypadałoby zapukać.

Wykonał błyskawiczny półobrót, ale to nie była Kamila.

To była całkiem obca mu kobieta.

Niewysoka, raczej niska, szczupła, lecz proporcjonalnie zbudowana. Cerę miała jasną, porcelanową, włosy całkiem czarne, obcięte na pazia, z równo przyciętą grzywką nad zmysłowo zarysowanymi brwiami. Twarz trójkątną, o zaokrąglonym podbródku. Zielone oczy, wąski, zgrabny nos i usta, których kształt mógł doprowadzić do szaleństwa. Lekko rozchylone, w kolorze intensywnej czerwieni, z nieco wysuniętą dolną wargą, która nadawała twarzy rysę uporu i krnąbrności.

– Czego chcesz? – zapytała po polsku, mierząc go czujnym spojrzeniem. Ale on całkiem dobrze radził sobie z tym językiem.

– Szukam kogoś.

– Kamili? – Zmrużyła oczy. – Jesteś Nikita?

Powiedzieć, że go zaskoczyła, to zbyt mało.

– Tak. – Skoro i tak wiedziała, kim jest, nie było sensu kłamać. – Muszę z nią porozmawiać.

– Porozmawiać? – powtórzyła szyderczo, po czym szybkim ruchem wyciągnęła broń i wycelowała w jego pierś. – Spierdalaj, ruski patałachu! W podskokach, bo odstrzelę ci jaja. Panimajesz?

Nie słowa, ale pełen lekceważenia ton głosu z miejsca doprowadził go do furii. Powstrzymała tylko lufa broni, prawie dotykająca jego ciała.

– A ty, kto? Zatrudniła harcerkę do obrony? – spytał szyderczo.

– Przeciwko takiemu, jak ty, harcerka wystarczy. – Kobieta wydęła pogardliwie usta. – No dalej, bo nie lubię się powtarzać. Spadaj i żebym cię tu więcej nie widziała, bo nie będę się już patyczkować, tylko od razu pociągnę za spust.

Nie miał wyjścia. Musiał się wycofać, bo nagle zwątpił, czy kobieta się nie zawaha. Wyglądała na zdecydowaną zrealizować własne groźby. Upokorzony i wściekły wrócił do samochodu, po czym wsiadł i bez słowa ruszył w drogę powrotną.

Iwona odetchnęła.

Zablokowała broń i zatknęła ją za pasek spodni. Kamila miała rację, ten typek z pewnością nie zjawił się tutaj w celu przyjacielskiej pogawędki. Mimo iż wyglądał jak najgorętsze marzenie z najbardziej mokrego, kobiecego snu, nie wzbudził ani jej zachwytu, ani zaufania. W ciemnych, prawie czarnych oczach, w których źrenice zlewały się z tęczówkami, dostrzegła wyrachowanie i obojętność. Więcej, dostrzegła w nich zło. Szaleństwo. Coś obrzydliwego, co wzbudziło w niej odrazę, chociaż całość…

Był wysoki, szczupły, ale i dobrze zbudowany, co uwypukliła jeszcze czarna koszulka opinająca ramiona. Spodnie i buty też miał w tym kolorze, za paskiem dostrzegła zatkniętą broń, na czubku głowy okulary przeciwsłoneczne w drucianych oprawkach. Cerę miał smagłą, charakterystyczny rys uporu na kształtnych wargach, seksowny dołeczek w brodzie i lekki ślad zarostu.

Mroczny, niebezpieczny i cholernie przystojny. Dostrzegła też coś dziwnego. Panował wściekły upał, a on miał na dłoniach czarne, skórzane rękawiczki. Chociaż jeśli zjawił się tutaj w złych zamiarach, może ten fakt nie powinien zaskakiwać.

Gdyby nie była uprzedzona, bo Kamila szczerze wszystko jej opowiedziała, to pewnie oniemiałaby z zachwytu na jego widok. A może po prostu zaufała swojej intuicji, która podpowiadała, że ten typek, jak mało kto, zasługiwał na kulkę z broni?

Zastanowiła się nad tym, czy zjawił się tutaj sam. Jeśli tak, to nie stanowiło to problemu. Z jednym facetem poradziłaby sobie bez trudu. Nawet jeśli był bezlitosnym bydlakiem. Gorzej, gdyby towarzyszyła mu drużyna napakowanych osiłków. Tak czy inaczej, Kamila powinna się spakować i znów zniknąć. Powinna chronić swoje nienarodzone dziecko.

Iwona wygrzebała z kieszeni telefon i odnalazła właściwy numer.

– Halo? To ja. Zjawił się twój stary znajomy, ten, o którym opowiadałaś. Tak, Nikita. Nie, raczej był sam, ale i tak musisz znów zniknąć na kilka tygodni. Załatwiłam ci nową miejscówkę. Bądź grzeczną dziewczynką i nie wydziwiaj. – Przy ostatnich słowach się uśmiechnęła.

Kamila po powrocie do kraju zgłosiła się na policję. Niestety, niewiele osób chciało dać wiarę jej słowom. Wśród nich była właśnie Iwona, córka komendanta, która może nie została policjantką, ale jej umiejętności przekraczały zdolności zwykłego funkcjonariusza.

Od piątego roku życia trenowała ju-jitsu. Od siódmego karate. Od dwunastego krav magę. Potrafiła posługiwać się bronią, wyjątkowo celnie strzelała. Miała licencję pilota na małe samoloty. Bez problemu prowadziła każdy motocykl i każdy pojazd, włączając w to tiry. Była twarda, wytrzymała i znakomicie rzucała nożem. Mało kiedy chybiała. Ojciec od dawna namawiał ją na karierę w policji, ale ona nigdy nie była do tego przekonana.

Nie lubiła ograniczeń, a ta służba takie wręcz narzucała. Stój, bo strzelam? Ha! Od razu wycelowałaby i pociągnęła za spust. Niech bydlę wie, że nie pozostanie bezkarne, a zbrodnia, nawet najlżejsza, nie popłaca.

Smutna, przygaszona blondynka wraz ze swoją niesamowitą historią poruszyła serce Iwony. A kiedy jeszcze miała okazję poznać szczegóły…

Były prawie równolatkami, chociaż Iwona miała wygląd nastolatki. To zwiodło niejednego, bo w smukłym ciele drzemało sporo siły i wytrzymałości. Kamila nie mogła życzyć sobie lepszej ochrony niż ta niepozorna kobietka o wielkim sercu, w którym od razu znalazło się miejsce na współczucie. Niby wszystko odbyło się na zasadzie zlecenia, ale obie wiedziały jedno – to nie pieniądze były w tym najważniejsze.

Iwona napisała wiadomość z adresem, wysłała ją, po czym na wszelki wypadek usunęła, a później weszła do domu i rozejrzała się z namysłem. Musiała spakować rzeczy osobiste Kamili. Poczuła całkiem realny żal. Biedna, tyle ją spotkało i dalej musi uciekać. Trzeba będzie zrobić z tym porządek.

Nikita nie odjechał daleko. Zatrzymał się w środku lasu, wysiadł z samochodu i zaczął krzyczeć, kopiąc pobliskie drzewo. Musiał jakoś dać ujście swojej wściekłości.

Żeby, kurwa, zwykła baba tak go potraktowała!

Jak prawie każdy z jego środowiska nie miał dobrego zdania o kobietach. Miały swoje miejsce w ich świecie, z którego nie wolno było im się wyłamać. Jedyną, której należał się bezsprzeczny szacunek, była matka, ale tutaj pojawiały się wspomnienia, które z taką siłą wypierał.

Nie, jego matka nie zasługiwała na szacunek.

– Pierdolony worek na spermę! – warczał, przypominając sobie nieznajomą z domku, i nadal kopał nieszczęsne drzewo. – Cholerny kurwiszon! Jeszcze cię dorwę i wtedy zobaczymy, kto będzie górą!

Szybko się uspokoił. Zemsta na zimno smakowała o wiele lepiej, no i miała też większe szanse powodzenia. Przetarł dłońmi spoconą twarz, po czym sięgnął po telefon. Jego informator nic nie wspominał o tym, że Kamila będzie miała towarzystwo. Pora sprawdzić, o co chodzi. Przecież, do cholery, płacił za wiarygodne informacje!

– Jewgienij, to ja – powiedział, z całej siły opanowując szarpiące nim emocje. – Brunetka, niska, z bronią, robi za ochronę tej dziwki. Kto to jest, bo że nie ta, której szukałem, to pewne. Nie wiesz? To się, kurwa, dowiedz! I to migiem, bo nie lubię opóźnień.

Przestał się miotać i, zapaliwszy papierosa, przysiadł na masce samochodu. Palił i patrzył w kierunku, gdzie znajdowało się miejsce jego klęski. Lecz on niejednokrotnie udowodnił, że potrafi przegraną przekuć w zwycięstwo.

Tak, jak wtedy, gdy znalazł sposób, aby Nikolaj skrzywdził Kamilę.

Jednym, prostym posunięciem zemścił się na nim za wszystkie upokorzenia.

Uśmiechnął się na wspomnienie wyrazu twarzy wroga, gdy bez skrępowania powiedział, że zna jego sekret. To dopiero była satysfakcja! A jeszcze większą poczuł, gdy zdradził mu, że to nie Kamila była źródłem tych informacji.

Te przyjemne myśli zburzył natarczywy dźwięk telefonu.

– Co masz? – spytał krótko Nikita.

– Dosyć sporo, bo kumpel zna tę babę. Córeczka wysokiego rangą policjanta, ale sama nie pracuje dla mundurowych. Prowadzi własną agencję ochrony. Pewnie ta twoja Kamila…

– Nie moja! – warknął z nagłą złością.

– Dobra, pewnie ta nie twoja Kamila ją zatrudniła. Doskonale strzela, świetnie się bije, jest zawzięta i nieprzekupna. Mam ci podesłać kilku ludzi do pomocy?

– Wal się! – Nikita dał ujście swojej złości, tym optymistycznym akcentem kończąc rozmowę.

Wsiadł do samochodu. Musiał przygotować plan, podjąć odpowiednie kroki i znaleźć ustronne miejsce. Zabawi się tak, jak lubi. W sumie po wszystkim może nawet odpuści Kamili. Siergiej coraz bardziej niecierpliwił się jego przedłużającą nieobecnością w Petersburgu. On akurat nie widział potrzeby szukania zemsty, która drążyła jego siostrzeńca.

Nikita się rozmarzył. Co prawda jego marzenia zawsze dotyczyły tego samego, ale jemu to nie przeszkadzało. Skuje ją i weźmie od tyłu. Może jakieś tortury? Mało inwazyjne, bo tym razem pragnął, aby ofiara przeżyła i cierpiała, karmiąc się wspomnieniami.

Doświadczenie w tych sprawach miał całkiem spore. Zacisnął palce na kierownicy, opuszczając głowę i patrząc przed siebie z ponurym uśmiechem na ustach. Całkiem spore, to za mało powiedziane. On był w tym prawdziwym specjalistą.

Trudno, Siergiej będzie musiał pogodzić się z jego nieobecnością. Śledzenie potencjalnej ofiary zawsze zajmowało kilka dni. Śledzenie tej, może zabrać o wiele więcej czasu. Tydzień, dwa, może nawet cały miesiąc. Lecz Nikita, gdy tylko chciał, potrafił wykazać się niezwykłą cierpliwością.

Odpalił i ruszył krętą, leśną drogą. Powolutku układał plan. Plan, który, chociaż Nikita jeszcze o tym nie wiedział, miał się stać punktem zwrotnym jego życia.

Bo prowadził nie w przyszłość, a na spotkanie przeszłości.II

W MIESZKANIU PANOWAŁA CISZA, ZAKŁÓCANA JEDYNIE NIEZNACZNYM SZUMEM DOCHODZĄCYM Z ZEWNĄTRZ. STARANNIE ZAMKNĄŁ ZA SOBĄ DRZWI, PO CZYM SKIEROWAŁ SIĘ PROSTO DO KUCHNI.

Gdy był tu pierwszy raz, nie miał czasu, aby się rozejrzeć. Szybko zamontował niewielką kamerkę, przez którą podglądał później zwyczaje tej dziwki. Z dwóch powodów nie zamierzał uderzać otwarcie. Sporo się o niej dowiedział i to nie był łatwy łup. Umiała się bić, a broń nosiła nie dla ozdoby. Uznał więc, że lepszym rozwiązaniem będzie działanie po cichu. Poza tym, co tu dużo mówić, kochał to robić w ten sposób.

Wracała zawsze po dwudziestej. W weekendy w ogóle nie pojawiała się w domu. Szybki prysznic, herbata z dużej, złocistej puszki, przygaszone światła i na sam koniec opuszczone rolety.

Wyjął z kieszeni czarne, skórzane rękawiczki. Ubrał je, starannie wygładził każdą nierówność, po czym sięgnął po dzbanek filtrujący wodę. Odmierzył kilka kropli bezbarwnej substancji, uśmiechając się z wyraźną satysfakcją.

To będzie zajebista, odlotowa noc!

Ta szmata zaśnie, nieświadoma tego, co ją czeka. Specyfik, jakiego użył, gwarantował, że to będzie mocny, bardzo mocny sen. Zadowolony Nikita wycofał się do przedpokoju, a tam dostrzegł uchylone drzwi do łazienki i palące się za nimi światło. Zaskoczony uniósł brwi, podszedł i zajrzał do środka. Całkiem zwyczajne pomieszczenie, mokry ręcznik porzucony na podłodze, obok niego bielizna… Odruchowo pochylił się i sięgnął po coś białego zabarwionego czerwienią. Czubkiem języka polizał szorstki materiał, przymykając oczy. Zamruczał z zadowolenia, bo bezsprzecznie była to krew. Zgadywał, że miesiączkowa. Wraz z zapachem moczu i kobiecego wnętrza tworzyła tak piorunującą mieszankę, że o mało co nie oszalał z podniecenia. Nie miał jednak czasu na tego typu zabawy. Wepchnął kobiece majtki do kieszeni, po czym opuścił mieszkanie równie bezszelestnie, jak się w nim pojawił.

Kilka godzin później siedział w samochodzie, wpatrując się w ciemne okna na pierwszym piętrze kamienicy. Niewiele jednak mógł dostrzec, bo dziwka opuściła już rolety. Poza tym lało jak z cebra i to także ograniczało widoczność. Lecz Nikicie to nie przeszkadzało. Umiał być cierpliwy, chociaż nieobce były mu również niekontrolowane wybuchy szału. Sięgnął do schowka po foliowy woreczek i z namysłem przyjrzał się kilku okrągłym pigułkom. Zawsze brał jedną, aby nie skończyć za szybko. Chociaż z drugiej strony, będzie miał całą noc. Może ją zgwałcić nie raz, a kilka razy, tak, jak sobie tylko wymarzy. Nie bał się nazywać rzeczy po imieniu.

Był pieprzonym zbokiem, ale świadomość tego jedynie podniecała, bawiła.

Wyrzuty sumienia? Jakie wyrzuty i jakiego sumienia?

Wrzucił pigułki do środka i w zamian za to wyjął bieliznę, którą zabrał ze sobą z mieszkania. Przyłożył do twarzy i zaciągnął się nietypowym aromatem. Jego kutas momentalnie zaczął twardnieć. Nikita poruszył się niespokojnie, a później wpakował sobie majtki do ust, aby poczuć też ich smak.

Zamknął oczy. Prawa dłoń powędrowała w kierunku krocza. Oddychał szybko, coraz głośniej. Kurwa! To będzie seks jego życia! Będzie ją brał w każdej pozycji, od tyłu, od przodu, ruchał w usta i… Musiał przystopować, inaczej za chwilę wytryśnie.

Światła w mieszkaniu zgasły. Spojrzał na zegarek i wypluł materiał z ust. Zaczeka jeszcze kwadrans. Powinno wystarczyć. Zwiąże ją, zaknebluje i wrzuci do bagażnika. Wykorzysta lokum, które przygotował dla Kamili, aby spełnić każdą swoją fantazję.

Pora zacząć działać.

Nieco później czarny samochód mknął opuszczonymi ulicami, a jego kierowca uśmiechał się szeroko, wesoło pogwizdując. Plan wypalił w stu procentach. Teraz czas na jego najprzyjemniejszą część. Zastanawiał się tylko, czy ją zabije, czy nie.

Zobaczy się, pomyślał, skręcając w boczną, polną drogę. Pomimo ciemności bez problemu dotarł do celu. Niski, drewniany dom, mocno zaniedbany, położony w głębi lasu. Na szczęście był prąd i bieżąca woda, chociaż Nikicie aż tak bardzo na tym nie zależało.

Wniósł bezwładne ciało do środka i rzucił brzuchem na zakurzone łóżko. Z kieszeni wyjął kajdanki, po czym przykuł nadgarstki ofiary do metalowej ramy. Baba umiała się bić, wolał nie ryzykować i nie zgrywać bohatera. Na koniec ją rozebrał, zdejmując spodnie od pidżamy, ale zostawiając koszulkę, po czym usiadł na krześle i zapalił.

Miał jeszcze trochę czasu, zanim się ocknie.

Zgrabne nogi, jędrna pupa, ładnie zarysowane ramiona. Dało się zauważyć, że ostro ćwiczyła. Ciemne, prawie czarne włosy. Nie lubił brunetek, wolał blondynki, ale teraz nie miało to znaczenia. Twarz o regularnych rysach i te usta… Oblizał się, wyobrażając sobie, jak wpycha pomiędzy rozchylone wargi nabrzmiałego kutasa.

Ależ sobie poużywa! Ta wywłoka zrozumie, że jemu nie grozi się bronią. Żadna baba nie będzie go obrażała!

Kobieta nieznacznie się poruszyła, a wtedy Nikita stanął przy wezgłowiu łóżka, aby mogła go zauważyć. Zatrzepotały powieki, spomiędzy rozchylonych warg dobiegło ciche westchnienie.

Na początku w zielonych oczach dostrzegł jedynie zaskoczenie, jakby nie rozumiała, co się stało. Później pojawiła się w nich wściekłość, która sprawiła mu satysfakcję. Przykucnął, napawając się widokiem bezbronnej ofiary.

– Wiesz, co cię czeka? Dwadzieścia trzy centymetry czystej przyjemności – wyszeptał i oblizał wargi. – Nie szarp się, dziwko, bo to i tak nic nie da. Trzeba było wtedy grzecznie powiedzieć, dokąd uciekła ta wywłoka, to teraz ona by tutaj leżała, nie ty.

Mimo tych słów nadal nie dostrzegał w niej strachu.

– To jak zaczniemy? Jak lubisz? – Uśmiechnął się figlarnie, wstając i rozpinając spodnie.

Nie rozebrał się, bo nie znosił nagości podczas seksu. Co dziwniejsze wynikało to z faktu, że brzydził się kontaktem cielesnym z innymi ludźmi, zwłaszcza z kobietami. Seks to jedno, ale dotyk nagiego ciała doprowadzał go do szaleństwa.

To był piękny widok. Leżała przykuta do ramy łóżka, z podwiniętą koszulką i wypiętymi pośladkami. Po wewnętrznej stronie uda dostrzegł spływającą strużkę krwi. Widocznie nadal miała miesiączkę. Wnętrzem dłoni zebrał tę krew, po czym rozsmarował ją pomiędzy pośladkami. Na czubku penisa pojawiły się mleczne kropelki, a sam Nikita oddychał głośno, spazmatycznie, tak bardzo był podniecony.

Bezwolna kobieta, poczucie władzy i krew. Ból, poniżenie i rozkosz. To wszystko przeplatało się z sobą, tworząc coś wyjątkowego, coś, co doprowadziło go na skraj ekstazy. Kochał to uczucie, kochał być popierdolony. Męski kciuk zanurzył się w ciasnej dziurce. Iwona naprężyła ciało, próbując się wyswobodzić, lecz pomimo wszystkich swoich umiejętności nie miała żadnych szans.

Doskonale znała ciemną stronę życia, a jednak gdy pomyślała o tym, z jaką łatwością naruszył jej bezpieczeństwo, mir domowy, czuła ogromną gorycz. Ileż to kobiet czy bezbronnych dzieci zasypia we własnym łóżku i już nigdy się nie budzi? Albo budzi się po to, by niewyobrażalnie cierpieć? Jak to możliwe, że komuś takiemu jak ten popapraniec, tak łatwo wejść do czyjegoś mieszkania? I bez żadnych konsekwencji czynić zło?

Zasnęła w swoim domu, który uważała za azyl. A obudziła się skuta, zdana na łaskę tego pieprzonego ruska!

– Wiesz, że lubię, jak boli? – Ochrypły szept niemal boleśnie wwiercał się w uszy. – I ciebie, i mnie. A ty jesteś tak cholernie ciasna, że będzie bolało. Kurwa, zajebiście! Popełniłaś błąd, grożąc mi bronią, więc chociaż wolę blondynki o niebieskich oczach, dla ciebie zrobię wyjątek.

Nie odpowiedziała. Jakakolwiek reakcja słowna mogła doprowadzić go do szału. A Iwona, mimo iż poniżona i związana, już układała w głowie plan zemsty. Jednak nie dała rady do końca zachować opanowania. Poczuła ciężar męskiego ciała, gdy dosiadł ją okrakiem. Szorstkość materiału jego dżinsów, twardą, nabrzmiałą męskość, napierającą na rowek pomiędzy pośladkami.

Nikita obficie splunął, a później starannie to rozsmarował.

– Nie zabrałem oliwki. – Znów się roześmiał. – Miałaś kiedyś w dupie takiego chuja? Czy może wolisz, jak zaspokaja cię kobieta? Pytam, dziwko, a ty masz odpowiadać! – Brutalnie szarpnął ciemne włosy, odginając głowę Iwony do tyłu.

– Takiego chuja nie miałam – wycedziła, a on zupełnie niespodziewanie poczuł niechętny podziw.

Nie płakała, nie błagała o litość. Miała być zastraszoną, uległą suką i tylko to, a ona… była wściekła! Zupełnie nietypowa reakcja. I nietypowa kobieta. To podnieciło go jeszcze bardziej. Pochylił się nad szczupłym ciałem, zaciskając obie dłonie na smukłej szyi, blokując dostęp powietrza i patrząc prosto w zielone oczy. Tak długo, aż w końcu dostrzegł w nich to, co chciał dostrzec.

Przerażenie.

Prędzej czy później każda to czuje.

– Zrozumiałaś, głupia cipo, co może cię spotkać? Zrozu-miałaś?

– Tak. – Głos tylko odrobinę jej drżał.

– W takim razie zasłużyłaś na grę wstępną – oświadczył wspaniałomyślnie, po czym zmienił pozycję. Ukląkł przed Iwoną i trzymał w mocnym uścisku jej głowę w górze. – Ssij, szmato! – rozkazał, a kiedy kobieta nie zareagowała, uderzył ją w twarz.

Pierwszy raz niemal delikatnie. Drugi cios był o wiele mocniejszy. Trzeci przyniósł ze sobą ból. A kiedy po raz kolejny uniósł ramię, dostrzegł, jak starała się odsunąć.

To mu się spodobało. Wepchnął twardego penisa pomiędzy drżące wargi i zastygł w bezruchu, z satysfakcją patrząc w zasnute łzami zielone oczy.

– Żadnych numerów – zastrzegł. – Bo zajebię bez litości, zrozumiałaś?

Lekkie skinięcie głowy i pełen nienawiści wzrok. Idealnie, pomyślał w euforii, po czym zaczął się poruszać. Rżnął ją prosto w usta, ocierając się o wewnętrzną stronę policzków. Czasami, gdy dostrzegał, że się dławi, wycofywał na kilka sekund, dawał złapać jeden spazmatyczny oddech, po czym znów wchodził z całym impetem. Tak pięknie się dusiła, że sam ten widok mógł doprowadzić go do orgazmu.

– Dobra suka z ciebie – wysapał i znów wbił się po sam koniec, a później zamarł.

Czerwona twarz ofiary powiedziała mu więcej niż jakiekolwiek słowa. Puścił ją, dopiero gdy zaczęła drżeć. Nie miał ochoty jej zabijać, bo to dopiero był wstęp, zamierzał bawić się tak przez całą noc.

– Brudna polska szmata! – Splunął prosto w umęczoną twarz kobiety, po czym wstał i znów usiadł na niej okrakiem. – Ale zasłużyłaś na przyjemność.

Wszedł w nią jednym, szybkim ruchem, tak mocnym, że wrzasnęła z bólu. Jego też bolało pomimo sporego nawilżenia, ale kochał ten rodzaj bólu.

– Przestań!

Po raz pierwszy się złamała. Miała wrażenie, że nie wytrzyma takiego cierpienia, że ogromny penis rozerwie ją na strzępy. Już nad sobą nie panowała. Wrzeszczała błagalnie, ale Nikita nie zamierzał się wycofywać.

Nigdy się nie wycofywał.

Uderzył ją tylko w twarz. Tak mocno, że na mokrym policzku został purpurowy ślad. Potem jeszcze raz i jeszcze raz. Uderzał i rżnął ją, uderzał i rżnął, pogrążając się w ekstazie, jakiej jeszcze nigdy nie przeżył. Nie przestał nawet wtedy, gdy kobiece krzyki ucichły, a ofiara już tylko lekko pojękiwała. Wręcz przeciwnie, to wszystko niesamowicie go podniecało.

– Widzisz, suko… – sapał. – Lubisz tak, co?

Przyspieszył. Wbijał się tak mocno i tak głęboko, jak chyba nigdy wcześniej. Nie trwało to długo, bo był na skraju wytrzymałości. Głośno krzyczał, spuszczając się jej w tyłek i zaciskając palce niczym szpony na kobiecych biodrach. A później opadł obok i już tylko dyszał.

Ona również się nie poruszyła. Łykała jedynie łzy bólu oraz upokorzenia, obiecując sobie w duchu, że złapie tego gnojka i zrobi mu to samo. Dokładnie to samo! To pragnienie rosło w niej, pęczniało i paradoksalnie dodawało siły, aby się nie załamać i przeżyć.

Dorwie go, chociażby na końcu świata.

Nikita sięgnął po telefon. Już od dobrej godziny ktoś próbował się do niego dodzwonić. Spojrzał na numer i spochmurniał. Siergiej? Czego on znowu chce?

Wstał i, nie zapinając spodni, wyszedł na zewnątrz. Kwadrans później wiedział już, że nie zabawi się przez całą noc. Musiał wracać i to w trybie pilnym. Kuzniecow przekazał mu wiadomość, która zelektryzowała go znacznie bardziej niż wizja kolejnego gwałtu.

Doprowadził się do porządku w łazience, napił herbaty, a na samym końcu podszedł do znieruchomiałej ofiary. A jednak kiedy spojrzał w zielone oczy, nie ujrzał w nich cierpienia czy strachu, a nienawiść i żądzę zemsty.

– Byłaś zajebista, ale muszę spadać – roześmiał się, klepiąc ją po czerwonym policzku. – Może dokończymy innym razem?

– Masz to, jak w banku – wycedziła.

– Tak, mam. – Rozbawiła go swoim gniewem.

Wyjął z kieszeni strzykawkę, po czym umiejętnie jej użył, chociaż Iwona próbowała się odsunąć. Nie dała jednak rady umknąć silnemu uściskowi. Kiedy poczuł, jak zwiotczała, rozkuł ją. Nic więcej, bo nic więcej nie był jej winien. Zabrał swoje rzeczy, wsiadł do samochodu i ruszył w stronę granicy.

Życie było cudowne! Odlotowy seks i informacja, która wprawiła go w euforię. Takiego prezentu od losu się nie spodziewał.III

POWRÓT DO DOMU OKAZAŁ SIĘ TRUDNYM ZADANIEM, ZWŁASZCZA ŻE NIE CHCIAŁA, ABY KTOKOLWIEK DOWIEDZIAŁ SIĘ O TYM, CO JĄ SPOTKAŁO. UBRAŁA SIĘ I ZŁAPAŁA STOPA, PO CZYM PRZERAŻONY KIEROWCA UŻYCZYŁ JEJ TELEFONU, A ONA ZADZWONIŁA PO JEDNĄ Z NIEWIELU OSÓB, KTÓRA POTRAFIŁA ZACHOWAĆ DYSKRECJĘ.

Dopiero stojąc przed lustrem, mogła przyjrzeć się temu, co jej zrobił Nikita. Była wściekła na niego i równie mocno na siebie samą. Jak mogła tak zlekceważyć potencjalnego wroga? Jak mogła zaniedbać podstawowe środki bezpieczeństwa? Była zbyt pewna siebie i poniosła tego konsekwencje. Pilnowała Kamili, przydzieliła jej nawet dwóch ludzi do ochrony, a nie wzięła pod uwagę, że ten psychol będzie chciał się zemścić na niej. Własna głupota napełniała ją rozgoryczeniem.

Zrzuciła z siebie brudną, przepoconą odzież i, tłumiąc jęk, weszła pod prysznic. Letnia woda przyniosła odrobinę ukojenia. Iwona zamknęła oczy i, oparłszy się o zimną ścianę, pozwoliła, aby tysiące kropli spłukało z niej przyprawiający o mdłości zapach jego spermy, jego podniecenia i potu.

Cholerny skurwiel! Pierdolony, podstępny bydlak!

A ona nie lepsza, bo…

Musiała to wykrzyczeć. Nie tylko żal, ból i upokorzenie, ale znacznie więcej. Wściekłość na niego i na siebie. Nawet chyba bardziej na siebie. Bo mimo całej tej sytuacji, gwałtu, bicia i bólu, podnieciła się. Na szczęście ten skurwiel tego nie zauważył. Zresztą, to niczego by nie zmieniło.

Wspominając własne uczucia, waliła zaciśniętymi pięściami w ścianę.

Zawsze kręcił ją ostry, wyuzdany seks, ale żeby gwałt? Kurwa, kurwa i jeszcze raz kurwa!

Dopiero gdy wyrzuciła z siebie wszystkie negatywne emocje, opadła z sił. Na uginających się nogach wyszła spod prysznica, owinęła się ręcznikiem i przeszła do kuchni, gdzie przygotowała sobie dużego, mocnego drinka. Popijając wódkę z sokiem, usiadła przy stole i się zamyśliła.

Nie zamierzała tego tak zostawić. Syndrom pourazowy czy depresja to nie było dla niej. Nie poddała się, nie pogrążyła w rozpamiętywaniu doznanej krzywdy. Wręcz przeciwnie, Iwona planowała. Paszport miała, musiała wystarać się jedynie o wizę, chociaż jako córka mundurowego pewnie będzie miała spory problem, aby ją dostać. Od Kamili wycygani podstępem adres domu Kuzniecowa. Była pewna, że nie przeszmugluje broni przez granicę, więc poprzez rozległe znajomości musi zorganizować sobie coś na miejscu. Jej czarny Range Rover na polskich blachach zbytnio rzucałby się w oczy, więc w rachubę wchodziła także zmiana auta. Czekało ją żmudne poznawanie zwyczajów tego jebanego sukinsyna, a potem obmyślenie pułapki, w jaką miał wpaść. I na końcu… Szeroko się uśmiechnęła, nie zważając na ból poranionych warg. Na końcu wsadzi mu w dupę grubego, sztucznego fiuta, o długości dwudziestu trzech centymetrów, ani więcej, ani mniej.

Dopiła drinka, później nalała sobie do szklanki czystej wódki. Dziś jeszcze sobie pofolguje, ale od jutra zacznie działać. Co prawda przez kilka dni nie będzie mogła opuszczać mieszkania, bo poraniona, posiniaczona twarz z pewnością wzbudziłaby niezdrową ciekawość, ale sporo może zrobić, korzystając z Internetu i telefonu. Ból poniżej pleców szybko minie, rany się zagoją, lecz wspomnienia pozostaną. Żywe, pełne negatywnych emocji o cierpieniu, jakiego doświadczyła. Pierdolić psychologów, terapie i inne cuda. Ona wolała działać, a nic nie przyniesie takiej satysfakcji, jak przerżnięcie w rewanżu dupy temu skurwielowi.

Kilka dni później Iwona spakowała torbę podróżną, po czym ruszyła w stronę wschodniej granicy. Blade już siniaki zamaskowała mocnym makijażem, a swojego czarnego Range Rovera zamieniła na nieco dychawicznego opla. Trochę zachodu kosztowało ją zdobycie cholernej wizy, ale jej upór po-konał każdą przeszkodę. Upór oraz znajomości i całkiem pokaźny zwitek banknotów. Tak samo, jak Nikita nie potrafiła odpuścić, chociaż spodziewała się kolejnego odwetu. Trudno, najwyżej się pozabijają, lecz nie odmówi sobie tej przyjemności. Zemści się za siebie i za Kamilę.

Najpierw wynajęła mały pokój w niewielkim motelu, odświeżyła się i pojechała po broń. Bez niej byłaby bezbronna i nie zamierzała ruszać na wojnę z Nikitą bez żadnego uzbrojenia.

– Witaj, piękna! – Jegor rozciągnął usta w szerokim uśmiechu, podnosząc się z ziemi, bo właśnie naprawiał samochód stojący na kanale. Był bratem jednego z jej współpracowników, Antona, który dekadę temu przywędrował do Polski i już tam pozostał. Głównie z powodu kobiety, bo Anna owinęła go sobie wokół małego paluszka. – Jesteś niezwykle punktualna.

– Przypadek. – Wzruszyła ramionami, a potem wspięła się na palce i pocałowała go w policzek. Kiedy Jegor odwiedził brata, próbował ją poderwać, ale Iwona pozostała niewzruszona na jego zaloty. Polubiła jednak wysokiego, postawnego chłopaka, o szczerej twarzy i tubalnym śmiechu. – Masz dla mnie broń?

– Wszystko, czego sobie zażyczysz. – Wytarł dłonie w i tak już pobrudzony kombinezon, po czym gestem zaprosił ją na zaplecze warsztatu samochodowego.

– Informacje również?

– Tak, chociaż nie jest to dobry pomysł. – Tym razem Jegor wyraźnie się zasępił. – To pojebus jakich mało. Lepiej nie wchodzić mu w drogę.

– Już weszłam. – Odgarnęła włosy z twarzy i pokazała nie do końca zamaskowany siniak.

– I jak skończyłaś?

– Jeszcze nie skończyłam.

– Jak chcesz. – Postawił przed nią całkiem spore pudło. – Proszę, tu jest wszystko, o co prosiłaś. Informacji niewiele, bo chłopak nie ma przyjaciół, znajomych, rodziny, prócz wujaszka robiącego za wielką szychę w bratwie. Trzyma wszystkich na dystans, a zabija, jak oddycha. Szczerze mówiąc, Kuzniecow wychował sobie idealnego następcę poprzedniego szaleńca.

– Arnautowa? – zapytała nieuważnie, wyjmując z pudła broń.

– Tak. Obu powinno się zadusić w kołysce, bo nawet jak na standardy mafii, to bestie z piekła rodem. A młody na razie się uczy.

– O, tak! – Uśmiechnęła się szeroko, unosząc głowę i patrząc na zasępioną twarz Jegora. – Jeszcze sporo się nauczy, już ja o to zadbam.

– Jeśli ci się uda, po wszystkim powinnaś go zabić.

– Nie jestem mordercą. Gdzie mieszka?

– Albo u Kuzniecowa, albo we własnym apartamencie. Tam masz kartkę z adresem. Podobno sporo podróżuje. Nie pije, za to na dziwki zawsze chadza do klubów, których właścicielem jest Kuzniecow. Nie cieszy się też dobrą opinią, nawet chciano go dekoronować, ale uwinął się z oponentami w taki sposób, że reszcie odechciało się sprzeciwu.

– Nie cieszy się dobrą opinią wśród przestępców, morderców i złodziei? – Iwona z niedowierzaniem uniosła brew. – Gwałci dzieci, czy co?

– Dzieci nie, ale z resztą różnie bywa.

– No coś takiego – roześmiała się, szczerze rozbawiona.

– Czasy się zmieniają, lecz w bratwie nadal obowiązują pewne zasady.

– Pierdolisz – odparła drwiąco. – Zresztą to mało ważne. Proszę, to kasa za całość. Policz. – Wyjęła z plecaka przybrudzoną kopertę.

– Nie muszę. Ty nie oszukujesz.

– Kiedyś mogę zacząć. – Łobuzersko mrugnęła okiem. – Wpadnę po wszystkim i podrzucę ci broń, bo nie przewiozę jej za granicę. Zwrotu kasy nie trzeba.

– Nie daj się zabić. – Objął ją muskularnym ramieniem, przyciągnął ku sobie i pocałował.

– Nie dam – obiecała ze śmiechem.

Do hotelu wróciła zadowolona, bo jak na razie wszystko szło niezwykle gładko. Teraz nadeszła pora na realizację kolejnych punktów planu.

Zaczęła od obserwacji willi Kuzniecowa. Upatrzyła sobie jednego z ochroniarzy, młodego, napakowanego byczka i poderwała go któregoś wieczoru w barze. Mężczyzna nie protestował i bez problemu dał się zwabić w sprytnie zastawioną pułapkę. A po sporej ilości wypitego alkoholu, wyśpiewał wiele przydatnych wiadomości. Iwona z pogardą pomyślała, jakie to wszystko proste. Wystarczyła flaszka wódki i seks, aby kretyn zdradził każdą tajemnicę, chociaż w sumie nie były aż tak spektakularne. Umknęła o poranku, mając nadzieję, że niewiele będzie pamiętał po wytrzeźwieniu.

Nikita znikał i pojawiał się niczym duch. Był jak kot, który chadzał własnymi ścieżkami. Rzadko nocował w domu Kuzniecowa, często wyjeżdżał gdzieś w Rosję. Nie wiadomo było czy z polecenia, czy z własnej woli. Jeśli już, to odwiedzał wujka zazwyczaj w poniedziałki. Szybko przekonała się, że ostatni odcinek drogi z jego mieszkania do willi wiódł zawsze tą samą trasą, na dodatek po obu stronach rósł niewielki las. Miejsce idealne na zasadzkę, gdyby nie całkiem spory ruch. Musiała więc działać niezwykle szybko.

Obserwacja i dopracowywanie szczegółów trwały pięć tygodni. Iwona niczego nie chciała zostawić przypadkowi. Przygotowała się starannie, skrupulatnie rozpracowując każdy detal.

Do samochodu Nikity umiejętnie podczepiła niewielki nadajnik GPS. Nie po to, aby go śledzić, ale po to, aby wiedzieć, kiedy nadjedzie, gdy już będzie czekała na niego na poboczu drogi. Zmieniła też wygląd. Seksowna mini, buty na wysokim obcasie, długie blond włosy. Odrobina charakteryzacji, aby nie poznał jej od razu. Szkła kontaktowe, dzięki którym błękit zastąpił zieleń. Inny kształt ust, bardziej wydatny, nawet odrobinę silikonowy. Po przejrzeniu w lustrze sama się nie poznała.

Zaparkowała tuż przed zakrętem. Otworzyła bagażnik, postawiła trójkąt w niewielkiej odległości. Później usiadła w samochodzie i, popijając zimną już kawę, patrzyła na ekran laptopa. Czerwony punkcik migał i najwyraźniej zbliżał się w jej kierunku. Wysiadła, gdy był niecały kilometr od niej. Pochyliła się nad bagażnikiem, symulując pilne poszukiwania czegoś w jego przepastnym wnętrzu. Modliła się, aby Nikita uległ pokusie, bo jeśli się nie zatrzyma, będzie musiała znów poświęcić trochę czasu, aby wymyślić kolejną pułapkę. Zerknęła przez ramię i gdy dostrzegła czarne, sportowe auto, pochyliła się jeszcze bardziej, kusząco eksponując pośladki. Długie blond włosy powiewały na wietrze, ktoś zatrąbił z uznaniem, lecz Iwona nie zwróciła na to uwagi.

Czekała.

Usłyszała, jak się zatrzymuje, jak wysiada. Nie słyszała tylko jego kroków, bo poruszał się bezszelestnie. Wiedziała również, że to nie chęć pomocy skłoniła go do niespodziewanego postoju. Już pewnie roił mu się w tym popieprzonym łbie kolejny plan gwałtu. Cóż, w sumie to ona zamierzała pomóc mu go zrealizować, chociaż w nieco innej formie niż ta, do której przywykł.

– Co się stało?

Nie wyprostowała się, nie spojrzała mu prosto w twarz. To byłoby zbyt ryzykowne. Udając przejęcie, sapnęła głośno i zerknęła przez ramię.

– Nie mogę wyjąć koła zapasowego.

– Trzeba było wezwać drogówkę – mruknął, pochylając się, aby zajrzeć w głąb bagażnika.

Tylko na to czekała. Sprawnie ogłuszyła go ciosem i pchnęła tak, że bez problemu przewrócił się i wpadł górną połową tułowia do środka. Teraz wystarczyło ładnie ułożyć resztę, zabrać broń i przystąpić do głównej części programu.

– Kretyn – podsumowała szyderczo Iwona. – Niby taki gieroj, a dał się załatwić jak dziecko. Też mi, kurwa, złodziej w prawie.

Zatrzasnęła wieko, otrzepała ręce i zdjęła wściekle gryzącą perukę. Następnie podeszła do samochodu Nikity i, nie bawiąc się w subtelności, wjechała nim w głąb lasu.

– Pora na zabawę – mruknęła, siadając za kierownicą własnego auta. – Teraz się, gnoju, policzymy!
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: