Nikomu nie ufaj - ebook
Nikomu nie ufaj - ebook
Są takie tajemnice, które nie powinny zostać odkryte. Nigdy…
Marek, młody i obiecujący funkcjonariusz ABW, otrzymuje z pozoru rutynowe zadanie. Podczas jego wykonywania wpada na trop afery i sprowadza na siebie śmiertelne niebezpieczeństwo. W jednej chwili z myśliwego zmienia się w zwierzynę. Zapolują na niego przestępcy i zdrajcy, których łączą nie tylko ciemne interesy, ale pewne tajemnicze wydarzenia grudniowej nocy sprzed piętnastu lat.
Marek z przerażeniem uświadamia sobie, że może liczyć tylko na siebie, a klucz do nierozwikłanej zagadki spoczywa w jego rękach. Wie o tym jednak ktoś jeszcze... Rozpoczyna się dramatyczny wyścig z czasem.
Od plaż Bałtyku, poprzez Warszawę, aż po mazurskie bezdroża toczy się brutalna gra, której stawką jest ludzkie życie. W tym gronie nie ma przyjaciół, każdy może okazać się wrogiem. W świecie skorumpowanych polityków, bezlitosnych funkcjonariuszy służb specjalnych i ludzi mafii narkotykowej obowiązuje tylko jedna zasada: nikomu nie ufać.
Kategoria: | Kryminał |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7785-966-7 |
Rozmiar pliku: | 1,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Głosem, który trzaskał jak bat w rękach wprawnego woźnicy, rzucił w moim kierunku kilka złośliwych słów, których sens ledwo do mnie docierał. A potem uniósł broń i wymierzył w moją pierś. Lufa pistoletu przypominała tunel prowadzący do samego piekła.
Zanim moje serce zdążyło wykonać skurcz, powietrzem znów wstrząsnął huk wystrzału. Przygotowałem się na śmierć, ale się okazało, że nie nadszedł jeszcze mój czas. Na drodze przeznaczonej dla mnie kuli niespodziewanie znalazła się ona. Rzuciła się przed siebie jak akrobatka, osłaniając mnie własnym ciałem.
Na jej twarzy dostrzegłem determinację, która nie zniknęła nawet w momencie, gdy pocisk zagłębił się w tym delikatnym ciele. Miałem wrażenie, że śnię, i nie był to dobry sen. Dziewczyna, którą kochałem, poszybowała w powietrzu, opryskując mnie swoją krwią, a potem potoczyła się po trawie jak szmaciana lalka, którą jakiś znudzony dzieciak cisnął w kąt. Upadłem na kolana i złapałem się za głowę, a z moich ust wydobył się głośny jęk rozpaczy, od którego zadrżało niebo.
To nie mogło dziać się naprawdę. Wszystko — nawet śmierć — było lepsze od tego, co właśnie się wydarzyło. Pragnąłem tylko jednego — by kolejny wystrzał przerwał ten koszmar.
Od zabójcy dzielił mnie dystans około piętnastu metrów, a że wielokrotnie byłem świadkiem, jak na strzelnicy z takiej odległości zaliczał dziesiątkę po dziesiątce, wiedziałem, że moje cierpienie nie potrwa dłużej niż jeden szybki oddech.
Spojrzałem na spoczywającą na trawie dziewczynę moich marzeń. Wydawało mi się, że wyciąga do mnie rękę tak, jakby zapraszała mnie na długi spacer.
A potem znów rozległ się huk wystrzału. Byłem pewien, że to już…