-
promocja
Nimitz na wojnie - ebook
Nimitz na wojnie - ebook
Geniusz Nimitza polegał na jego zdolności do przekonywania innych, że mogą dokonać wielkich rzeczy. Wciągająca, oparta na dogłębnym researchu i znakomicie napisana książka – gen. Mike Hagee, były dowódca Korpusu Piechoty Morskiej US Navy, dyrektor generalny Admiral Nimitz Foundation
Craig Symonds ma niezwykłą umiejętność. Umożliwia czytelnikowi spojrzenie oczami admirała, który zaplanował odpowiedź Floty Pacyfiku USA na atak na Pearl Harbor. Znakomicie napisana i naprawdę ekscytująca książka. Pozostanie na długie lata najważniejszą opowieścią o Nimitzu – Andrew Roberts, historyk i bestsellerowy autor
Genialna i wyważona relacja o tym, jak admirał Nimitz dowodził największą kampanią morską w historii. Ponadczasowy podręcznik doskonałego dowodzenia – Richard B. Frank, historyk wojskowości specjalizujący się w wojnie na Pacyfiku
To on wygrał II wojnę światową na Pacyfiku.
Kilka dni po klęsce w Pearl Harbor Franklin D. Roosevelt mianuje adm. Chestera W. Nimitza głównodowodzącym Floty Pacyfiku USA. Admirał nie jest ani najstarszym, ani najbardziej doświadczonym spośród dowódców US Navy. Ale to on podniesie z kolan upokorzoną i zdewastowaną amerykańską marynarkę wojenną i przekształci ją w najpotężniejszą siłę morską w historii. Stoczy szereg krwawych bitew z Japończykami. Cztery lata później na pokładzie pancernika USS „Missouri” Nimitz będzie patrzył, jak przedstawiciele pokonanego Cesarstwa Japonii podpisują bezwarunkową kapitulację.
Wykorzystując kwaterę główną Nimitza jako punkt obserwacyjny, Symonds opisuje wszystkie główne kampanie na Pacyfiku, od Guadalcanalu do Okinawy.
Mistrzowski portret genialnego dowódcy.
Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.
| Kategoria: | Historia |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8367-814-6 |
| Rozmiar pliku: | 6,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Niemal pięćdziesiąt lat temu, jako nowy adiunkt na Wydziale Historii na U.S. Naval Academy, dzieliłem biuro z Elmerem B. „Nedem” Potterem. Ned uczył w Naval Academy jeszcze w czasach przed japońskim atakiem na Pearl Harbor. Był także współautorem, wraz z Chesterem W. Nimitzem, książki _Sea Power_ (1961), którą wszyscy czytaliśmy obowiązkowo jako podręcznik do zajęć z historii marynarki, które sam miałem później prowadzić w akademii przez 30 lat. Ned dobrze znał Nimitza, blisko współpracował z nim przy pisaniu _Sea Power._ Biografię admirała swojego autorstwa (zatytułowaną po prostu _Nimitz_), która ukazała się w 1976 roku, wręczył mi z autografem. Mam ją do dziś.
Jako że dzieliliśmy jeden telefon, często odbierałem kierowane do niego połączenia. Moimi ulubionymi były te od jego żony Grace, która była prawdziwą damą z Wirginii, w każdym możliwym sensie. Nigdy nie przedstawiała się, mówiąc na przykład „Witaj, Craig, tu Grace Potter”. Nie musiała. Gdy słyszałem w słuchawce: _Wheyal, halloh thayah_1 (każde słowo składające się z dwóch wyraźnych sylab), nie mógł to być nikt inny. Nigdy nie odebrałem telefonu od Nimitza, zmarł bowiem w 1966 roku, ale był on tematem bardzo wielu moich rozmów z Nedem, które prowadziliśmy, dopóki nie przeszedł na emeryturę w 1977 roku. Pozostaliśmy przyjaciółmi aż do jego śmierci 20 lat później. Mam nadzieję, że nie miałby nic przeciwko portretowi admirała z czasów wojny, który zamieściłem w książce.
Nie jest to biografia Chestera W. Nimitza. Jest to szczegółowe przedstawienie okresu jego dowodzenia na teatrze Pacyfiku, gdzie dowodził przez trzy i pół roku w czasie II wojny światowej, kiedy podejmowane przez niego akcje i decyzje kształtowały bieg wojny i pomogły doprowadzić do jej zwycięskiego końca, czego dziedzictwo pozostaje z nami do dziś. Pod wieloma względami to niezwykłe, że jemu właśnie przypadła ta rola. Narodowa trauma (społeczna, polityczna, ekonomiczna czy militarna) rodzi napięcia, które mogą podważać zasady państwa demokratycznego. W takich okolicznościach przywódcami zostają najczęściej ci, którzy krzyczą najgłośniej i najagresywniej. W czasie II wojny światowej wiele takich osób zajmowało istotną pozycję zarówno w U.S. Army, jak i U.S. Navy: admirał Ernest J. King, generał Douglas MacArthur, admirał „Bull” Halsey, czy generał George Patton. Wszyscy oni byli utalentowanymi i kompetentnymi dowódcami. Wszyscy byli także wielkimi osobistościami, których dowództwo charakteryzowały temperament, upór, przekonanie o własnej ważności oraz niecierpliwość. Byli oni (i nadal pozostają) osobami polaryzującymi opinie.
Nimitz, podobnie jak generał George C. Marshall czy Dwight D. Eisenhower, reprezentował inny styl dowodzenia: cichszy, bardziej skupiony na uważnym słuchaniu, skromności oraz cierpliwości. Nimitz nie wahał się podejmować trudnych decyzji – w krytycznych momentach działał równie odważnie jak dowolny inny dowódca tej wojny. Wierzył jednak, że sukces zależy w równej mierze od zapewnienia odpowiednich warunków jak od determinacji; pokory, lecz i agresywności; a także pozyskiwania sobie ludzi, a nie tylko okazywania swojej wyższości. Zamiast wydawać rozkazy, wolał podsuwać rozwiązania; zależało mu na osiągnięciach, nie na skupianiu na sobie uwagi. Jednoczył. Był cichy, spokojny, ale zarazem w czasach kryzysu trzymał twardo rękę na pulsie, a jego styl dowodzenia raczej wzmacniał, niż podważał standardy demokracji. Dziś taki wzór przywództwa jest bardziej potrzebny niż kiedykolwiek wcześniej.
Książka ta skupia się na odtworzeniu i ocenie działań admirała Chestera W. Nimitza w czasie 1314 dni jego działalności na Pacyfiku w II wojnie światowej, kiedy dowodził największą flotą morską w historii, oddelegowaną do stoczenia największej wojny morskiej w dziejach.
Jak zawsze przy pisaniu książki pomagało mi wiele osób. Na początku mojej kariery akademickiej zainspirował mnie Ned Potter, ale jestem także niezmiernie wdzięczny mojemu redaktorowi z Oxford University Press Timowi Bentowi, który w ostatnich latach był moim mentorem. Wraz z Timem pracowałem nad wieloma książkami. Mimo nieuchronnych napięć, które rodzą się pomiędzy autorem a redaktorem, zawsze był w stanie znaleźć idealną równowagę między chwaleniem a ganieniem mnie, sugestiami a pochwałami oraz (jak Nimitz) wykazywał się przy tym cierpliwością i podnosił na duchu. Przez wiele lat naszej współpracy stał się także moim bliskim przyjacielem. Książkę tę dedykuję zarówno Nedowi, jak i Timowi.
Lista osób, którym zawdzięczam wsparcie i którym należą się tu podziękowania, jest jednak długa. Na pierwszym miejscu wymienić należy Richarda B. Franka, który uważnie przeczytał cały rękopis, wyłapał wiele błędów i podpowiedział nowe spojrzenie na niektóre problemy. John B. Lundstrom przeczytał znaczną część rękopisu, wykazując się wielką hojnością i skrupulatnością w swoich komentarzach oraz sugestiach. W szczególności zachęciły mnie one do przemyślenia sposobu dowodzenia Nimitza w czasie działań na Morzu Koralowym. John Parshall pomógł mi inaczej spojrzeć na bitwę o Midway. Wnukowie admirała Nimitza, bliźniaki Chester (Chet) Lay oraz Richard (Dick) Lay, przeczytali rękopis, zapewnili mi wsparcie duchowe i dołożyli swoje podpowiedzi. Elliot Carlson wraz z Robertem L. Ghormleyem przeczytali dwa rozdziały maszynopisu, kierując mnie do wielu ważnych źródeł, a Thomas J. Cutler przeczytał rozdział poświęcony zatoce Leyte. Barret Tillman oraz James Sawruk pomogli mi ze szczegółami technicznymi dotyczącymi amerykańskich myśliwców. Wszyscy oni wiele wnieśli do tej książki i jestem im niezwykle wdzięczny za poświęcony czas oraz uwagi. Jak zawsze, oczywiście, wszystkie błędy są wyłącznie efektem moich własnych niedociągnięć.
Inne osoby odegrały niezwykle ważną rolę, pomagając mi znaleźć stosowne materiały, co było szczególnie skomplikowane w czasie pandemii w latach 2020–2021. W Naval War College w Newport w stanie Rhode Island, gdzie spędziłem pierwsze dwa lata projektu, archiwistki Stacie Parillo oraz Elizabeth Dalmage okazały się kluczowe dla moich poszukiwań dokumentów i cierpliwie pilnowały mnie w czasie mojej pracy w czytelni. W Nimitz Library w U.S. Naval Academy w Annapolis, gdzie kończyłem pracę nad książką, dyrektor biblioteki Larry Clemens pomógł mi uzyskać wstęp na objęty restrykcjami covidowymi campus, a Jennifer Bryan, David D’Onofrio i Samuel Limneos z Działu Zbiorów Specjalnych zawsze mieli pod ręką mój wózek z kartonami, w których przechowywane są dokumenty. Chris McDougal, archiwista z National Museum of the Pacific War we Fredericksburgu w Teksasie (miejscu urodzenia i rodzinnym mieście Nimitza) z wielką uprzejmością wyszukiwał dla mnie źródła na temat Nimitza. W Naval History and Heritage Command w Washington Navy Yard pomoc zawdzięczam Johnowi Hodgesowi oraz Dale’owi (Joemu) Gordonowi. We Franklin D. Roosevelt Library w Hyde Parku w Nowym Jorku polegałem na Kristin Carter, Cliffie Laubem oraz Paulu Sparrowie. Janis Jorgenson niestrudzenie i z uśmiechem wyszukiwała fotografie w U.S. Naval Institute Photo Archive. Mój wieloletni przyjaciel John Hattendorf podarował mi numer magazynu „Life” z 6 marca 1944 roku, który znalazł w jakimś antykwariacie – okładka tego numeru znajduje się w rozdziale 18. Jeff Ward ponownie wykazał się perfekcjonizmem, przygotowując na potrzeby tej książki 15 oryginalnych map. Amy Whitmer oraz Sue Warga z Oxford University Press czuwały nad rękopisem przez cały proces wydawniczy i poprawiły nieścisłości w kilku akapitach, za co jestem im niezmiernie wdzięczny.
Michael Lilly, autor książki _Nimitz at Ease_ oraz wnuk bliskich przyjaciół Nimitza z Hawajów, Sandy’ego i Uny Walkerów, chętnie podzielił się ze mną rodzinnymi listami, papierami, fotografiami, a także dziennikiem Uny Walker, które związane były z tematem przyjaźni Nimitza z jego dziadkami. Mieszkający na Hawajach Samuel P. King przekazał mi kopię niewydanych oficjalnie pamiętników syna Sandy’ego i Uny – Henry’ego A. „Hanko” Walkera. Tom Savage, wnuk Ernesta J. Kinga, udostępnił mi rodzinne papiery. Poza uważnym przeczytaniem rękopisu Chet i Dick Lay podzielili się także ze mną rodzinnymi listami i fotografiami (łącznie z tą, która zdobi okładkę), a także kompletną historią medyczną ich dziadka.
W Naval War College, gdzie (jak na ironię) w latach 2017–2020 prowadziłem zajęcia na temat Ernesta J. Kinga, wiele skorzystałem na długich rozmowach z Davidem Kohnenem o relacjach między Kingiem a Nimitzem. Moi koledzy z Hattendorf Historical Center skomentowali szkice kilku pierwszych rozdziałów. Poza Davidem byli to Rob Dahlin, Jeremiah „J” Dancy, Mark Fiory, John Hattendorf, Jamie McGrath, Tim Demy, Nick Prime, Tim Schultz, Geoff Till oraz Evan Wilson. Wszyscy oni obdarowali mnie cennymi uwagami i wsparciem.
Jak zawsze najwięcej zawdzięczam mojej cudownej żonie Marylou, z którą jestem od ponad pół wieku i która, poza tym, że jest uważną i mądrą słuchaczką oraz skrupulatną redaktorką, sprawia, że moje życie ma sens.
Craig L. Symonds
Annapolis, Maryland
Lato 2021 roku
1 Nieprzetłumaczalne. Ta zbitka sylab to humorystyczne zapisanie tego, jak autor rozumiał słowa autorki z przeciągłym akcentem z Wirginii: Well, hello there, czyli „Witaj” (przyp. tłum.).PROLOG
O godzinie dziesiątej ostatniego dnia 1941 roku pięćdziesięciosześcioletni admirał Chester W. Nimitz, ubrany w biały mundur, który oficerowie floty jeszcze dziś nazywają chokerem, wystąpił naprzód na niewielkim pokładzie amerykańskiego okrętu podwodnego „Grayling”, przycumowanego w bazie okrętów podwodnych w Southest Loch w Pearl Harbor na Hawajach, gotowy do odczytania swoich rozkazów.
Okręt był względnie nowy, zwodowany zaledwie w marcu. Mimo wszystko było to miejsce zdecydowanie zbyt skromne jak na taką ceremonię. Na jego pokładzie mieściło się jedynie około 20 osób, a znajdująca się za Nimitzem czarna wieża dowodzenia stanowiła ponure tło wydarzenia. Po drugiej stronie portu aż nazbyt widoczne były wraki kilku pancerników. Parę dni później Nimitz powie zaprzyjaźnionemu oficerowi, że na ceremonię zmiany dowódcy wybrał akurat „Graylinga”, ponieważ miał być to jedyny wciąż sprawny amerykański okręt. Był to przejaw raczej wisielczego poczucia humoru – wiele amerykańskich okrętów wciąż jeszcze było zdatnych do dalszej służby i nietkniętych. W rzeczywistości Nimitz wybrał „Graylinga”, gdyż znaczną część pierwszych lat służby w marynarce spędził właśnie na okrętach podwodnych. W latach dwudziestych w stopniu komandora podporucznika nadzorował zresztą budowę tej właśnie bazy, w której teraz się znajdowali.
Sama ceremonia odbyła się raczej _pro forma_. Nimitz odczytał rozkazy – oficjalny akt mianowania go dowódcą Floty Pacyfiku (a przynajmniej tego, co z niej zostało), przejmując w tej chwili kierownictwo oraz odpowiedzialność za amerykańskie siły morskie rozlokowane na Oceanie Spokojnym. W tym również momencie został awansowany ze stopnia admirała dwugwiazdkowego do rangi admirała czterogwiazdkowego. Aby podkreślić to wydarzenie, gdy Nimitz skończył odczytywać rozkazy, stojący za nim marynarz pociągnął za linę, a na szczycie niewysokiego masztu „Graylinga” załopotała niewielka kwadratowa flaga z czterema gwiazdkami układającymi się w kształt rombu. Awans nie był na stałe – wiązał się z objętą właśnie funkcją. W chwili zdjęcia ze stanowiska dowódcy Floty Pacyfiku Nimitz miał ponownie stać się admirałem dwugwiazdkowym, podobnie jak jego pechowy poprzednik Husband Kimmel, który 7 grudnia miał przypięte do munduru cztery gwiazdki, teraz jednak stał wśród niewielkiej grupki ludzi, nosząc zaledwie dwie.
Po ceremonii Nimitz nagrodził medalami sześciu mężczyzn, którzy wykazali się wyjątkowym męstwem w Dniu Hańby, po czym przeszedł na przód okrętu, w stronę mola, aby zwrócić się do niewielkiej grupki obserwatorów. Jego spostrzeżenia były krótkie, uważał bowiem, że nie był to moment na wielkie przemówienia.
– Ponieśliśmy straszliwą klęskę – oświadczył – ale nie mam żadnych wątpliwości co do ostatecznego wyniku tej wojny.
Wśród zebranych znajdowała się grupa dziennikarzy.
– Co zamierza pan teraz zrobić? – zapytał jeden z nich.
Liczył zapewne, że w odpowiedzi usłyszy gorące wezwanie do broni lub obietnicę zemsty – coś, co idealnie nadawałoby się na nagłówki gazet w kraju. Musiał się mocno rozczarować. Jak odnotował Robert Sherrod z tygodnika „Time”: „Wygłaszanie odważnych wypowiedzi czy udzielanie barwnych wywiadów nie było po prostu w jego stylu”.
Nimitz zastanowił się nad pytaniem dziennikarza i odpowiedział: „Możemy jedynie czekać i wykorzystywać każdą okazję, która nam się nadarzy”. Wypowiedź ta stanowiła wręcz kwintesencję Nimitza: szczera, lecz powściągliwa, przekazana spokojnym, bezpretensjonalnym tonem.
Nimitz podziękował wszystkim za przybycie. Następnie odwrócił się i odmaszerował do swojego nowego gabinetu w bazie okrętów podwodnych, gdzie czekał na niego stos papierkowej roboty.CZĘŚĆ I
PRZEJĘCIE DOWODZENIA
_Uczę się, na czym to wszystko polega, i mam nadzieję, że za jakiś czas stanę się przydatny na tym stanowisku._
– Chester W. Nimitz do Catherine Nimitz, 9 stycznia 1942 roku
_Dla Amerykanów wiadomość o japońskim ataku na Pearl Harbor była w równej mierze przerażająca co dezorientująca. Od dwóch dekad U.S. Navy przygotowywała się do potencjalnej wojny z Cesarstwem Japonii. Wszystkie plany sprowadzały się jednak do szybkiej ofensywy floty amerykańskiej, której większość spoczywała teraz na dnie oceanu lub była poważnie uszkodzona. Jednym śmiałym posunięciem Japończycy zdobyli przewagę morską na Pacyfiku. Marynarka wojenna Stanów Zjednoczonych została nie tylko zdziesiątkowana w sensie fizycznym, ale też psychicznie okaleczona. W połączeniu z przyjętą przez aliantów strategią „Najpierw Niemcy” i pierwszymi sukcesami niemieckich U-Bootów na Atlantyku (również w pobliżu Wschodniego Wybrzeża Stanów Zjednoczonych) było oczywiste, że przez dłuższy czas Flota Pacyfiku nie będzie mogła liczyć na żadne znaczące wsparcie. Zarówno dla narodu, jak i dla marynarki był to bardzo niepewny okres._