Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Noc ciasta i marionetek - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
7 grudnia 2024
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
35,99

Noc ciasta i marionetek - ebook

Oczy ma niebieskie, a niebieskie oczy oglądane z tak bliska to fenomen ciał niebieskich: mgławica widziana przez teleskop, blask bezimiennych gwiazd rozproszony przez pył, atomy i bezkres. Warstwy światła. Niebieskie oczy to światło gwiazd.

Zuzana ma plan – chce zyskać sympatię pewnego skrzypka, korzystając ze wszystkich swoich pomysłów i... odrobiny magii użyczonej przez najlepszą przyjaciółkę. Skoro do tej pory oczy voodoo go nie zahipnotyzowały, to Zuzana musi zrobić pierwszy krok.

Mik także ma plan – pragnie zwrócić na siebie uwagę pewnej filigranowej lalkarki, używając do tego... skrzypiec. Nie jest pewien, czy jego dotychczasowe wysiłki zostały zauważone, dlatego zamierza próbować dalej. Nie będzie łatwo, lecz przecież pierwszy instrument dostał od diabła.

Przed Karou i Akivą byli Mik i Zuzana. Poznaj historię jednego z najmniej dopasowanych, a jednocześnie najbardziej zgranych duetów w młodzieżowej fantastyce.

Kategoria: Dla dzieci
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8135-519-3
Rozmiar pliku: 17 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ 1

ZĘBATA MARIONETKA

Na szczycie szafki na tyłach pracowni mojego ojca – która niegdyś była pracownią mojego dziadka, a kiedyś stanie się moja, jeśli tylko zechcę – siedzi marionetka. Nic dziwnego, w końcu to pracownia lalkarska. Ale ta konkretna marionetka, jedyna ze wszystkich, jest uwięziona w szklanej gablocie. Przez całe życie doprowadzała mnie do szaleństwa świadomość, że gablota się nie otwiera. Kiedy byłam mała, do moich obowiązków należało jej odkurzanie i mogę wam powiedzieć z całą pewnością: nie ma żadnych drzwiczek, żadnej dziurki na klucz ani żadnych zawiasów. To jednolity sześcian, który zbudowano wokół marionetki.

By ją wyciągnąć – albo „wypuścić”, jak to ujmował dziadek – trzeba by zbić szkło.

A tego nie zalecano.

Ten mały gnojek wygląda paskudnie, jak zombie lisek w kozackiej papasze i skórzanych botkach. Marionetka ma głowę z prawdziwej lisiej czaszki. Pożółkła kość nie jest niczym przyozdobiona z wyjątkiem oczodołów: wypełniają je czarne szklane kulki wyposażone w skórzane powieki, co daje niepokojąco realistyczne wrażenie. Zęby ma zaostrzone jak igiełki, ponieważ ten, kto ją zrobił, ktokolwiek to był, najwyraźniej uznał, że prawdziwe lisie zęby nie są… dość ostre.

– Dość ostre do czego? – chciała wiedzieć moja przyjaciółka Karou, gdy po raz pierwszy przywiozłam ją do mojego domu w Českým Krumlovie.

– A jak sądzisz? – odparłam ze straszliwym uśmiechem.

Była Wigilia. Miałyśmy po piętnaście lat, przez zamieć wysiadł prąd i razem z bratem, Tomášem, zaprowadziliśmy ją do pracowni, za jedyne źródło światła mając świecę. Przyznam uczciwie: totalnie próbowaliśmy ją przestraszyć.

Ale żart miał się obrócić przeciwko nam.

– To nie wasz dziadek ją zrobił? – zapytała z zainteresowaniem, przytykając twarz do szybki, by lepiej się przyjrzeć marionetce.

Ta w blasku świecy wyglądała jeszcze bardziej upiornie niż zwykle, ponieważ przez migoczące odblaski w jej czarnych oczach mieliśmy wrażenie, jakby nas obserwowała.

– Klnie się na wszystko, że jej nie zrobił – powiedział Tomáš. – Tylko złapał.

– Złapał – powtórzyła Karou. – A gdzież to dziadkowie łapią… zombie lisokozaków?

– W Rosji, naturalnie.

– Naturalnie.

To najlepsza, najbardziej przerażająca opowieść Dedy, której najczęściej domagaliśmy się na dobranoc, a to o czymś świadczy, ponieważ Deda zna całą masę opowieści, a każda z nich jest absolutnie prawdziwa. „Niech mnie piorun strzeli, jeśli kłamię”, powtarza i jak dotąd żaden piorun go nie dopadł, a poza tym do każdej historii dołącza jakiś „dowód”. Wycinki z gazet, przedmioty, bibeloty. Kiedy Tomáš i ja byliśmy mali, szczerze wierzyliśmy, że Deda osobiście uciekał przed szalejącym golemem w roku 1586 (ma kawałek zaschniętej gliny wyglądający trochę jak palec u nogi), ścigał po tajdze Babę Jagę na polecenie Katarzyny Wielkiej (od której za swoje starania dostał Order Świętego Jerzego), a także, owszem, zapędził w kozi róg lisokozackich zombie dezerterów w piwnicy w Sewastopolu pod koniec wojny krymskiej. Dowód na tę eskapadę? Poza samą marionetką – blizna biegnąca wzdłuż palców jego lewej dłoni.

Ponieważ właściwie o tym jest ta historia. Otóż marionetka… gryzie.

– Jak to: gryzie? – zapytała Karou.

– Jeśli wsadzisz jej dłoń do pyska – wyjaśniłam spokojnie – to cię ugryzie.

– Ale po co miałabym wsadzać dłoń do jej pyska?

– Bo ona nie tylko gryzie. – Zniżyłam głos do szeptu. – Oprócz tego mówi, ale tylko wtedy, gdy pozwolisz jej zasmakować swojej krwi. Możesz zadać jej wtedy pytanie, a ona odpowie.

– Możesz zapytać o cokolwiek – dodał Tomáš też szeptem. Jest dwa lata starszy ode mnie i nie był tak zainteresowany robieniem czegoś wspólnie od ponad dekady. Możliwe, że to miało coś wspólnego z moją nową, nieziemską przyjaciółką, za którą łaził niczym wierny giermek. – Ale jedna osoba może zadać tylko jedno pytanie przez całe życie, więc dobrze się zastanów.

– A o co zapytał ją wasz dziadek? – zainteresowała się Karou, a my chcieliśmy, żeby właśnie o to zapytała.

– Ujmijmy to w ten sposób: nie bez powodu marionetka jest w gablocie.

To długa i makabryczna historia. Serio, jeśli kiedy­kolwiek zostanę morderczynią czy kimś w tym stylu, gazety napiszą zapewne: „Nie miała cienia szansy na normalność. Rodzina niszczyła jej psychikę od dnia narodzin”. No bo co to za opowieści na dobranoc! Pełne zwłok, demonów i plag, nienaturalnych stworzeń, wykluwających się z jajek na śniadanie, oraz trzasków pękających kości. Myślałam, że wszyscy tak mają, że w każdej rodzinie są jacyś tajemni wujowie czasoguślnicy, brzuchomówcy z ruchu oporu, zębate marionetki. Gdy szliśmy spać, Deda kończył opowieść mniej więcej tak: „Od tamtej pory Baba Jaga bezustannie na mnie poluje”, a potem przechylał głowę w stronę okna. „To nie brzmi jak pazury skrobiące o dach, prawda, Podivná? Ach, to pewnie tylko wrony. Dobranoc”. A potem całował mnie i gasił światło, a ja zasypiałam, słysząc nieistniejące skrobanie o dach czarownicy pożerającej dzieci.

To nie tak, że chciałabym, żeby było inaczej. No wiecie, kim bym była, gdybym wychowała się na mdłych opowiastkach na dobranoc i gdybym nie musiała czyścić z kurzu szklanego więzienia psychotycznego zombie lisokozaka? Drżę na samą myśl.

Może i noszę koronkowe kołnierzyki, może cała jestem w kwiatkach i perełkach. Może i ludzie próbują mnie głaskać. Widzę, jak o tym myślą. Z powodu mojego wzrostu włącza im się reakcja jak na widok szczeniaka czy kociaka („muszę dotknąć”); odkryłam, że skoro nie mogę się naelektryzować jak ogrodzenie, najlepszym wyjściem jest morderczy wzrok.

Chodzi o to, że w innych okolicznościach nie byłabym „wściekłą wróżką”, jak nazywa mnie Karou, ani „Podivną”, jak z kolei mówi Deda. To ostatnie to od _mucholapka podivná_, czeskiej nazwy muchołówki – na cześć mojej „cichej żądzy krwi” i „cierpliwych knowań” w wiecznej wojnie z Tomášem.

_Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej_
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: