Noc z szejkiem - ebook
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Noc z szejkiem - ebook
Marzyła, by spędzić z nim całe życie. Niestety po pierwszej wspólnej nocy, pełnej żaru i namiętności, Maysa dowiaduje się, że jej kochanek musi poślubić inną. Kiedy spotykają się po latach, on jest władcą pustynnego królestwa, ona uwielbianą przez pacjentów lekarką. Oboje się zmienili, ale pożądają się równie mocno jak kiedyś...
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-276-2900-5 |
Rozmiar pliku: | 973 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Król Rafik ibn Faiz Mehdi był przystojnym, inteligentnym mężczyzną, mądrym i bogatym. To wszystko nie uchroniło go jednak przed tragedią, której stał się mimowolnym sprawcą.
Stojąc w promieniach zachodzącego słońca na dachu pałacu, niewidzącym wzrokiem wpatrywał się w horyzont. Dręczyły go rozdzierające duszę myśli. Ciemna, kręta droga o północy. Cisza i przerażenie. Widok skalistej przepaści w świetle reflektorów. Poskręcany metal wraku samochodu.
– Gór nie da się poruszyć samym spojrzeniem.
Na dźwięk znajomego głosu Rafik odwrócił się i spojrzał na brata.
– Czego chcesz?
– To tak wita się człowieka, który ledwie rok temu hojnym gestem wręczył ci klucz do królestwa? – zapytał Zain, podchodząc bliżej i opierając się o kamienną ścianę.
Zain abdykował rok wcześniej z powodu miłości do kobiety. Rafik był zdumiony tą decyzją.
– Wybacz, bracie. Spodziewałem się ciebie za miesiąc.
– Zakończyłem wstępny etap projektu ochrony wód, dlatego uznałem, że pora wracać.
– Przyjechałeś sam? – zapytał Rafik, który w normalnych okolicznościach cieszyłby się z wizyty brata, ale ostatnio wolał samotność.
– Nie podróżuję bez rodziny.
– Madison ci towarzyszy?
– Tak. Dzieci również. Musisz wreszcie poznać bratanka i bratanicę.
Rafik nie podzielał jego entuzjazmu. Widok niemowląt tylko mu przypomni, co stracił.
– Gdzie są teraz?
– Z Madison i Eleną.
– To wspaniale, że Elena znów może podjąć dawne obowiązki. Pałac jest bez niej nie ten sam.
– Tak słyszałem – przyznał Zain. – Słyszałem również, że terroryzujesz służbę.
– Nie terroryzuję, tylko zwracam uwagę, kiedy zachodzi taka konieczność.
– Widocznie zachodzi codziennie od rana do wieczora. Słyszałem też, że nie układa ci się współpraca z radą.
– Rozmawiałeś z naszym najmłodszym bratem? – najeżył się Rafik.
– Od czasu do czasu kontaktuję się z Adanem – przyznał Zain.
– I, jak słyszę, rozmawiacie o mnie.
– Wspomniał jedynie, że jest ci ciężko po śmierci Rimy.
– Nie potrzebuję niańki – rozzłościł się.
– Rozumiem, jak straszna jest utrata żony i nienarodzonego dziecka…
– Skąd możesz wiedzieć? – wybuchnął Rafik trawiony poczuciem winy i żalem. – Ty wciąż masz żonę i dwoje zdrowych dzieci!
– Rozumiem twój gniew, tym bardziej że nadal nie wyjaśniono do końca okoliczności wypadku. Pamiętaj jednak, żeby nie pogrążać się za długo w żalu. Może powinieneś trochę odpocząć.
– A kto będzie w tym czasie rządził krajem? – zapytał Rafik kąśliwie.
– Ja – odparł Zain niewzruszony jego gniewem. – W końcu do tego przygotowywałem się przez całe życie. A Adan mi pomoże.
– Adan nie zamierza władać Bajulem – odparł Rafik. – Interesują go tylko samoloty i kolejne kobiety. Poza tym ludzie nie zapomnieli, że ich porzuciłeś.
– Nadal kocham mój kraj. – Zain z trudem pohamował gniew. – Nie zapominaj, że to ja jestem autorem projektu ochrony wód, który zabezpieczy przyszłość Bajulu. Zasłużyłem na szacunek.
– Wybacz – opanował się Rafik. Nie powinien krytykować brata. – Oczywiście doceniam twoje wsparcie, ale naprawdę nie potrzebuję urlopu.
– Przerwa w obowiązkach pozwoliłaby ci uporządkować uczucia.
– Moje uczucia nie są ważne – oznajmił Rafik zmęczony dyskusją. – Liczą się jedynie zobowiązania wobec Bajulu.
– Niestety twoje emocjonalne rozchwianie zaczyna odbijać się na obowiązkach władcy. Żałoba wymaga czasu, bracie, a ty go sobie nie dałeś.
– Minęło pół roku. Życie musi toczyć się dalej – odpowiedział, choć zżerał go żal dużo głębszy, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać.
– Czasami najlepszy plan po prostu się nie sprawdza – westchnął Zain, przeciągając dłonią po włosach. – Poniosłeś ogromną stratę i, jeśli nie przyjmiesz tego do wiadomości, nie odnajdziesz ukojenia.
– Wolałbym już o tym nie rozmawiać, więc wybacz…
Rafik urwał, słysząc czyjeś kroki. Podeszła do nich jasnowłosa amerykańska żona Zaina ze śniadym dzieckiem w ramionach. Kiedy jej wzrok spoczął na Zainie, twarz Madison rozświetlił czuły uśmiech.
– Mam tu dziewczynkę, która pragnie pobyć z tatusiem.
– A jej tatuś będzie szczęśliwy, mogąc spełnić tę zachciankę – odparł Zain z ciepłym uśmiechem, wyciągając ręce po córkę.
Przekazawszy mu dziecko, Madison uściskała Rafika.
– Wspaniale cię widzieć, szwagrze.
– I ciebie, Madison. Wyglądasz pięknie, jak zawsze. Nie domyśliłbym się, że niedawno rodziłaś – powiedział. Jak mógłby zapomnieć, że stało się to zaledwie kilka dni po pogrzebie jego żony.
– Dziękuję – odparła zarumieniona. – Elena prosiła, by ci przekazać, że przyjdzie, gdy tylko uśpi Josepha. Radzi sobie z tym lepiej niż ktokolwiek inny, ale nic w tym dziwnego, skoro wychowała trzech Mehdich.
Zain podszedł bliżej do brata i uniósł dziecko.
– Cala, to twój stryj Rafik. Tak, jesteśmy do siebie podobni, tylko ja jestem przystojniejszy.
Serce Rafika boleśnie drgnęło, kiedy usłyszał, że Zain nadał córce imię ich matki. Prawie jej nie pamiętał, ale ogromnie szanował.
– Gratuluję, Zain. To piękne dziecko – wykrztusił.
– Chcesz potrzymać bratanicę?
– Może później. Teraz muszę przejrzeć dokumenty – Rafik bał się uczuć, które wywołałby kontakt z dzieckiem. Pochylił się i pocałował Madison w policzek. – Uczyniłaś wielki honor mojemu bratu, obdarowując go najpiękniejszym z prezentów. Jestem ci wdzięczny – powiedział i spróbował odejść.
Zain dogonił go przy drzwiach, oddając dziecko żonie.
– Zaczekaj, bracie.
– Co znowu?
– Wiem, że ciężko mówić o uczuciach, ale z kimś musisz porozmawiać. Najlepiej z przyjacielem, który zawsze rozumiał cię lepiej niż ty sam siebie.
Rafik znał tylko jedną taką osobę, ale od jakiegoś czasu już nie mógł nazywać jej przyjacielem.
– Jeśli chodzi ci o Szamila Barada, to wróci, dopiero gdy remont ośrodka dobiegnie końca.
– Miałem na myśli jego siostrę, Maysę.
To imię przeszyło jego serce paroksyzmem bólu. Natychmiast napłynęły wspomnienia. Przypomniał sobie, jak jej długie włosy spływały w dół pleców i muskały talię. Jak przy każdym uśmiechu robiły jej się dołeczki w policzkach. Przypomniał sobie też, jak wyglądała tamtej nocy, kiedy popełnili największy błąd i ulegli pożądaniu. Pamiętał ból w jej pięknych oczach, kiedy powiedział jej, że nie mogą być razem.
– Nie rozmawiałem z Maysą od lat. Zerwała znajomość, kiedy…
– Wybrałeś Rimę Acar?
– Nie pytano mnie o zdanie, kiedy nasi ojcowie zawierali umowę – powiedział z goryczą Rafik.
– Ach tak. Podejrzewam, że szejk Acar przebił ofertę ojca Maysy w kwestii posagu – mruknął Zain. – A ty o nią nie walczyłeś, nie wyznałeś, że to ona jest ci pisana.
– Zgodnie z tradycją nie miałem takiego prawa – odparł Rafik, choć do dziś żałował tamtej decyzji.
– To ta sama tradycja, która kazała mi wybierać pomiędzy władaniem krajem a żoną – oznajmił Zain z zaciętą twarzą. – Przestarzały zwyczaj, z którym powinniśmy skończyć. Zły wybór ojca Maysy zaowocował rozwodem, który ją prawie zniszczył, a i ty nie byłeś szczęśliwy ze swoją królową.
– Nic nie wiesz o moim związku z Rimą – warknął rozgniewany Rafik.
– Wiem tyle, ile widziałem, kiedy byłem w pobliżu – westchnął Zain, przyglądając się bratu. – Byłeś szczęśliwy, Rafik? A Rima?
– Zależało mi na niej. Przyjaźniliśmy się, zanim zostaliśmy małżeństwem. Jej śmierć mną wstrząsnęła.
– Wybacz, jeśli cię uraziłem – wycofał się Zain. – Jak już mówiłem, widać, że coś cię dręczy. Dlatego chciałem, żebyś porozmawiał z Maysą. Ona zrozumie.
– Nawet jeśli się zgodzi ze mną spotkać, wszyscy zaczną gadać. Jest rozwódką, a ja właśnie owdowiałem.
– Po pierwsze sugerowałem jedynie rozmowę, a nie ślub. Po drugie jeśli się obawiasz, że ktoś będzie podejrzewał romans, po prostu wymknij się z pałacu. Ja zawsze tak robiłem. Chętnie ci pomogę.
Rafik w to nie wątpił, bo Zain opanował znikanie z pałacu do perfekcji.
– Nie potrzebuję twojej pomocy ani rozmowy z Maysą.
– Nie upieraj się. Tylko ona pomoże ci przetrwać trudne chwile.
Kiedyś to byłaby prawda. Maysa znała go lepiej niż ktokolwiek, rozumiała, była dla niego oparciem. Niestety, stanowiła też jego największą słabość, a on jej największe rozczarowanie. I właśnie dlatego powinien się od niej trzymać z daleka. A jednak, kiedy dręczony wyrzutami sumienia wrócił do swoich komnat, zaczął się zastanawiać, czy nie skorzystać z rady Zaina. Dla odnowienia przyjaźni z Maysą warto zaryzykować.
Jako główny lekarz Bajulu, Maysa nie raz odpowiadała na nagłe wezwania do chorego dziecka albo rodzącej kobiety, dlatego nie zdziwił jej dzwonek do drzwi w środku nocy. Nie spodziewała się jednak zobaczyć na swoim progu Rafika Mehdiego, niedawno koronowanego i owdowiałego władcy Bajulu. Jej przyjaciela z dzieciństwa. Pierwszej miłości. Pierwszego kochanka.
Dostrzegła w nim subtelne zmiany. Nadal był szczupły i przystojny. Jego oczy wciąż były tak samo ciemne, ale teraz widniała w nich dojrzałość i płynąca z władzy pewność siebie. Moc, która przyciągała ją jak ćmę do światła. Maysa nie pamiętała już, kiedy ostatnio rozmawiali. Ciekawe, po co przyszedł.
– Dobry wieczór, Wasza Wysokość. Czemu zawdzięczam ten zaszczyt?
– Muszę z tobą pomówić.
– Jesteś chory? – zapytała zaskoczona jego poważnym tonem.
– Nie. Wyjaśnię cel mojej wizyty, gdy tylko znajdziemy się w bardziej odpowiednim miejscu.
Maysa zauważyła czarny samochód przed domem, ale żadnego ze strażników.
– Gdzie twoi ochroniarze?
– W pałacu. Tylko parę osób wie, że tu przyjechałem.
Wolałaby poprosić go o powrót rankiem, jednak Rafik był jej władcą i nie wypadało sprzeciwiać się jego życzeniu. Przed laty zawsze spełniała jego prośby. Tamtej feralnej nocy również się nie zawahała.
Mimo wątpliwości i obaw, otworzyła drzwi.
– Myślę, że mogę poświęcić ci chwilę.
– Dziękuję.
– Nie ma za co. Chodź za mną.
Poprowadziła go korytarzem w stronę prywatnych pokoi. Po drodze natknęli się na służącą, która przystanęła zaskoczona widokiem mężczyzny. Maysa machnęła ręką i poprowadziła Rafika w głąb domu ojca, w którym obecnie mieszkała. Był to ten sam dom, w którym przed laty uległa Rafikowi. Kiedy dotarli do jej pokoi, zamknęła drzwi i wskazała kanapę.
– Może usiądziesz?
– Wolę stać – odparł i zaczął niespokojnie spacerować.
Maysa usiadła, podkuliła nogi i osłoniła się dokładniej błękitnym kaftanem. Postanowiła rozmawiać z władcą Bajulu po angielsku, na wypadek gdyby ktoś ze służby postanowił podsłuchiwać.
– Czym mogę ci służyć, Rafik?
– Mam kłopoty z zasypianiem – westchnął, odrywając wzrok od okna. – Od czasu…
– Wypadku – dokończyła za niego. – Bezsenność i niepokój są zrozumiałe. Śmierć Rimy była nagła i niespodziewana. Jeśli chcesz, przepiszę ci coś na sen.
Rafik popatrzył na nią z nieodgadnioną miną.
– Nie chcę pigułek. Wolałbym cofnąć czas i uratować żonę. I odnaleźć spokój.
– Kiedy traci się kogoś bliskiego, potrzeba czasu, żeby się z tym uporać – powiedziała. Jego uczucia do królowej musiały być głębsze, niż podejrzewała.
– Minęło sześć miesięcy. Widać nie była mi wystarczająco bliska, żebym próbował zapobiec jej śmierci.
– Przecież to nie ty prowadziłeś samochód – zauważyła rozsądnie.
– Ale to ja doprowadziłem ją do stanu, w którym nie powinna prowadzić – westchnął, siadając na wprost niej w fotelu.
Maysa wcale nie była pewna, czy powinna znać szczegóły. Skoro jednak Rafik chciał mówić, powinna go wysłuchać.
– Pokłóciliście się, zanim wyszła?
Rafik pochylił głowę i przesunął dłońmi po twarzy, jakby chciał zetrzeć bolesne wspomnienia.
– Tak. Zaraz po tym, kiedy wyznała, że jest w ciąży.
Ciąża Rimy była sekretem, ale nie dla Maysy. Bez wiedzy szejka jego żona przyszła do lekarki, żeby potwierdzić swój stan. Początkowo Maysa nie rozumiała, dlaczego królowa nie skorzystała z usług pałacowego lekarza. Przecież Rima wiedziała o jej przyjaźni z Rafikiem.
– Nie ucieszyłeś się?
– Byłem szczęśliwy na wieść o dziedzicu. To Rima nie była zadowolona.
– Powiedziała ci to? – zdziwiła się Maysa, która zauważyła niechęć królowej, ale złożyła ją na karb zaskoczenia.
– Nie wprost, ale widziałem, że jest nieszczęśliwa – westchnął. – Kiedy o to spytałem, nie zaprzeczyła. A potem wymknęła się z pałacu.
Maysa ucieszyła się, że władca Bajulu zdecydował się wreszcie z kimś o tym porozmawiać.
– Wiesz, dokąd się wybierała?
– Nie. I pewnie już się nie dowiem. Za to jestem pewien, że gdybym był dla niej bardziej wyrozumiały, nie czułaby potrzeby ucieczki.
– Rafik, możesz spędzić całe lata, zastanawiając się, co by było, gdyby… Albo ułożyć sobie życie od nowa.
– Parę godzin temu powiedziałem Zainowi, że ze wszystkim daję sobie radę. Ale nie wspomniałem, jakie to trudne.
– Może powinieneś poprosić brata, by przyjechał?
– Zjawił się dziś z Madison i dziećmi – szepnął, wpatrując się w podłogę.
– Musi być ci ciężko.
– Dlaczego sądzisz, że mój brat z rodziną nie jest mile widziany? – zapytał, podnosząc wreszcie wzrok.
– Nie powiedziałam, że nie cieszysz się z jego wizyty. Miałam raczej na myśli to, że niemowlę może przypominać ci o twojej stracie.
– Z tym sobie poradzę. Ale Zain doradzał mi urlop.
– Chyba ma rację. Potrzebujesz spokoju, by uporać się z osobistą tragedią.
– Nie ma. Po prostu muszę się przystosować do nowej sytuacji. Pogodzę to z moimi obowiązkami – oznajmił, marszcząc brwi.
Maysa odniosła wrażenie, że Rafik nieco przecenia swoje siły.
– Zain wie, że tu jesteś?
– Tak. To on nalegał, żebym cię odwiedził.
– Sądziłam, że przyjechałeś z własnej woli – odparła nieco rozczarowana.
– Nie chciałem ci się narzucać.
– To nie tak, Rafik. Zamierzałam złożyć ci wizytę kondolencyjną, ale nie byłam pewna, czy będę mile widziana.
– Zawsze jesteś mile widziana w moim świecie, Mayso – powiedział, patrząc jej prosto w oczy.
Wspomnienie chwili, kiedy poprzednio wypowiedział te same słowa, wytrąciło ją z równowagi.
Stało się zupełnie inaczej. Kiedy ogłoszono jego zaręczyny, kazano im zerwać. Jednak nadal spotykali się w tajemnicy. Te sekretne schadzki tylko podsycały tlący się płomień, aż pewnej nocy stracili kontrolę i kochali się po raz pierwszy. I ostatni.
Maysa zastanawiała się, czy Rafik pamięta tamte chwile. Była taka naiwna, łudziła się, że to zmieni jego zdanie w kwestii ślubu z Rimą.
Wytrącona z równowagi wstała, żeby nalać sobie wody z karafki. Pijąc, stała do niego tyłem. Nagle usłyszała jego kroki za plecami.
– Zdenerwowałem cię?
Sama jego obecność sprawiała, że czuła się nieswojo. Powracały niechciane wspomnienia. Odstawiła szklankę na stolik, odwróciła się.
– Po co przyszedłeś, Rafik?
– Zawsze to u ciebie szukałem pociechy – odparł niepewnie.
– Nie zawsze. Od dziesięciu lat jesteśmy sobie niemal obcy.
Teraz na jego twarzy zamiast zmieszania odmalował się gniew.
– To ty porzuciłaś Bajul dla Stanów, Mayso. Ja zawsze tu byłem.
– Nie miałam wyboru po rozwodzie z Boutrosem.
– Z człowiekiem, którego nigdy nie powinnaś była poślubić.
Narzucony jej mąż prawie pozbawił ją poczucia własnej wartości i godności.
– Tak jak twój związek z Rimą, moje małżeństwo nie było niczym więcej niż wypełnieniem woli ojca – odparła twardo.
– Dlaczego ryzykowałaś honor i reputację, rozwodząc się z nim? – zapytał Rafik, nachylając się ku niej.
– Nie pozwolił mi wykonywać mojego zawodu. Nie zamierzałam się temu podporządkować – powiedziała Maysa, nie mając odwagi wyznać prawdy.
– To jedyny powód? – drążył Rafik, wpatrując się w nią.
– To nie wystarczy? Czego jeszcze potrzeba?
– Wszyscy wiedzą, że sułtan Boutros Kassab prowadził śliskie interesy i otaczał się podejrzanymi ludźmi.
Maysa wolała, żeby w to wierzył, niż poznał prawdę o sadystycznym zboczeńcu, jakim okazał się jej mąż.
– W dniu ślubu miałam osiemnaście lat. Nic nie wiedziałam o jego interesach. Jedyne, czego oczekiwał, to posłuszeństwo.
– Także w łóżku? – zapytał Rafik, unosząc brew.
– Chcesz, żebym skłamała i zaprzeczyła?
– Jest o trzydzieści lat starszy od ciebie. Miałem nadzieję usłyszeć, że już go nie interesowały te sprawy.
Maysa często modliła się, by właśnie tak było, ale w rzeczywistości wyglądało to inaczej.
– Boutros jest mężczyzną, a wy rzadko tracicie zainteresowanie seksem – stwierdziła, wzruszając ramionami.
– Dawał ci rozkosz, Mayso?
– To nie twoja sprawa – powiedziała oburzona.
– Byłem tylko ciekaw, czy wiedział, jak sprawić ci przyjemność – szepnął i delikatnie pogładził ją po policzku. – Czy wiedział, jak sprawić, żebyś drżała z pożądania?
Maysa objęła się ramionami, jakby to mogło ochronić ją przed kolejną falą wspomnień.
– A czy Rima dawała ci rozkosz, Rafik? Czy raczej odwiedzałeś ją w sypialni jedynie dla spłodzenia dziedzica? – wypaliła, zanim zdążyła ugryźć się w język. Rafik odwrócił się od niej, podszedł do okna i znów wpatrzył w dal. Maysa, przeklinając w duchu własną bezmyślność, ruszyła za nim i położyła mu dłoń na ramieniu. – Wybacz mi, proszę, nie chciałam cię urazić. Wiem, jak bardzo cierpisz po stracie dziecka. Wiem też, że dbałeś o żonę i byłeś dobrym mężem.
– Owszem, ale równocześnie musiałem zrezygnować z tego, co było dla mnie najważniejsze. Z ciebie. – Wziął ją w ramiona i zaczął całować.
Wyczuła w tym pocałunku desperację. Tak naprawdę Rafik jej nie pragnął. Potrzebował pociechy, a Maysa akurat była pod ręką. Zupełnie jak przed laty. Natychmiast oprzytomniała i wysunęła się z jego ramion.
– Jak wiele miałeś kobiet po mnie, a przed ślubem z Rimą?
– Czy to ważne? – zapytał zaskoczony jej zachowaniem.
– Może zadzwoń po którąś z nich, żeby oferowała ci ulgę, której tak bardzo potrzebujesz.
– Naprawdę uważasz, że tylko tym dla mnie jesteś?
– Tak – odparła, krzyżując ręce na piersiach. – Szukasz czegoś, co na chwilę zajmie twoje myśli, a kiedy to dostaniesz, znów odejdziesz.
– Szukam towarzystwa kogoś, komu ufam. Kogoś, na kim zawsze mi zależało.
– Gdyby tak było, nie pocałowałbyś mnie.
– Może ten pocałunek rzeczywiście był błędem – westchnął. – Może w ogóle nie powinienem tu przychodzić.
– Masz rację. To był błąd. – Maysa roześmiała się niewesoło. – Ktoś mógłby nas zobaczyć, a ja jestem kobietą upadłą. Rozwódka to dla niektórych to samo co prostytutka. A nie zapominajmy, że ty jesteś miłościwie panującym władcą.
– Ja ciebie tak nie postrzegam – zaprotestował Rafik. – A czasami najchętniej zapomniałbym, że jestem królem.
– Chyba rzeczywiście przydałyby ci się wakacje.
– Nie ma takiego miejsca, w którym mógłbym zostać sam – oznajmił z westchnieniem, ale po chwili w jego oczach błysnęła przekora. – Chyba że zgodziłabyś się przyjąć mnie w twoim domu. Trzymałbym się na uboczu. Nawet nie wiedziałabyś, że tu jestem.
– To nie jest dobry plan.
Rafik jednak zapalił się do własnego pomysłu. Ujął jej dłonie w swoje.
– Potrzebuję przerwy w obowiązkach i czasu na odnowienie dawnej przyjaźni.
– I nie zamierzasz odświeżać tej przyjaźni w łóżku?
– Nigdy nie poprosiłbym cię o coś, czego sama nie chciałabyś mi dać.
Właśnie na tym polegał problem. Maysa z chęcią oddałaby mu wszystko, niczego nie otrzymując w zamian. No może oprócz kilku wspaniałych nocy i miłych wspomnień. Rafik znów złamałby jej serce.
Zaczęła chodzić niespokojnie po pokoju, rozważając wszystkie za i przeciw. Nagle coś jej przyszło do głowy. Mogłaby wykorzystać jego obecność. Pokazać mu, jak kiepska jest opieka zdrowotna dla najbiedniejszych. Jako władca Bajulu Rafik mógł pomóc tym ludziom.
Gościnne skrzydło domu było oddalone od jej pokoi, nie natykałaby się co chwila na Rafika. Skoro zdobyła wykształcenie i przetrwała rozwód z tyranem, poradzi sobie również z królem. Jest silna, nie ulegnie jego urokowi. Uniosła wysoko brodę i spojrzała na Rafika.
– Dobrze, możesz zostać – zaczęła, a widząc, że zamierza coś powiedzieć, uniosła palec. – Dopóki będziesz przestrzegał moich zasad.
– A jakie to zasady? – zapytał podejrzliwie.
– Szczegóły podam ci później – oznajmiła spokojnie. Kiedy już będę je znała, dokończyła w myślach.
– Zatem w porządku. Czy teraz jestem ci jeszcze do czegoś potrzebny?
– Nie tym razem – mruknęła, przeganiając bardzo niestosowny pomysł, który się jej nasunął.
– Muszę wracać do pałacu – powiedział Rafik, zerkając na zegarek. – Dokończymy rozmowę jutro, kiedy się tu sprowadzę.
– Sądziłam, że będziesz potrzebował więcej czasu… żeby wszystko pozałatwiać.
– Po prostu wydam odpowiednie dyspozycje. W końcu jestem…
– Królem. Wiem. Odprowadzę cię do wyjścia – powiedziała zrezygnowana.
Rafik zatrzymał się przy drzwiach i spojrzał na nią z powagą.
– Już na zawsze będę twoim dłużnikiem, Mayso. Obiecuję, że nie pożałujesz swojej decyzji.
– Dobrze wiedzieć – odparła bez przekonania. – Ale zastrzegam sobie prawo mnożenia warunków, jeśli zwątpię w twoje motywy.
– Odzyskam twoje zaufanie. Chcę, żeby było między nami jak kiedyś.
Chętnie by mu uwierzyła. Nie powinna go pragnąć. Nie mogła czuć się zagubiona, gdy tak na nią patrzył, wędrując spojrzeniem po jej ustach.
Przez długą chwilę stali, wpatrując się w siebie w milczeniu. Napięcie rosło. Maysa wiedziała, że wystarczyłby nieznaczny ruch w jego stronę, by Rafik zamknął ją w ramionach i znów pocałował. Zanim jednak jej opór całkowicie stopniał, cofnęła się o krok i odchrząknęła.
– Dobrej nocy, mój panie. I do zobaczenia jutro – dodała, spuszczając oczy.
– Będę przed wieczorem, doktor Barad.
To formalne pożegnanie zabrzmiało fałszywie. Ale to właśnie ono przywróciło jej rozsądek. Żadne z nich nie mogło pozwolić sobie na ryzyko. Jednak kiedy Rafik delikatnie pocałował ją w policzek i posłał jej chłopięcy uśmiech, zrozumiała, że niebezpieczeństwo może mieć różne oblicza. Kiedy odwrócił się i ruszył do samochodu, wymyśliła pierwszą zasadę, którą powinni wdrożyć.
– Rafik! Muszę ci coś powiedzieć, zanim odjedziesz.
– Zmieniłaś zdanie?
– Nie, chodzi o pierwszy warunek, którego musimy przestrzegać.
– Jaki?
– Żadnych pocałunków.
Rafik nie odpowiedział, tylko uśmiechnął się domyślnie, wsiadając do samochodu. Kiedy odjechał, Maysa westchnęła. Miała poważne obawy, że król Rafik Mehdi bez trudu namówi ją do złamania wszelkich zasad.
Król Rafik ibn Faiz Mehdi był przystojnym, inteligentnym mężczyzną, mądrym i bogatym. To wszystko nie uchroniło go jednak przed tragedią, której stał się mimowolnym sprawcą.
Stojąc w promieniach zachodzącego słońca na dachu pałacu, niewidzącym wzrokiem wpatrywał się w horyzont. Dręczyły go rozdzierające duszę myśli. Ciemna, kręta droga o północy. Cisza i przerażenie. Widok skalistej przepaści w świetle reflektorów. Poskręcany metal wraku samochodu.
– Gór nie da się poruszyć samym spojrzeniem.
Na dźwięk znajomego głosu Rafik odwrócił się i spojrzał na brata.
– Czego chcesz?
– To tak wita się człowieka, który ledwie rok temu hojnym gestem wręczył ci klucz do królestwa? – zapytał Zain, podchodząc bliżej i opierając się o kamienną ścianę.
Zain abdykował rok wcześniej z powodu miłości do kobiety. Rafik był zdumiony tą decyzją.
– Wybacz, bracie. Spodziewałem się ciebie za miesiąc.
– Zakończyłem wstępny etap projektu ochrony wód, dlatego uznałem, że pora wracać.
– Przyjechałeś sam? – zapytał Rafik, który w normalnych okolicznościach cieszyłby się z wizyty brata, ale ostatnio wolał samotność.
– Nie podróżuję bez rodziny.
– Madison ci towarzyszy?
– Tak. Dzieci również. Musisz wreszcie poznać bratanka i bratanicę.
Rafik nie podzielał jego entuzjazmu. Widok niemowląt tylko mu przypomni, co stracił.
– Gdzie są teraz?
– Z Madison i Eleną.
– To wspaniale, że Elena znów może podjąć dawne obowiązki. Pałac jest bez niej nie ten sam.
– Tak słyszałem – przyznał Zain. – Słyszałem również, że terroryzujesz służbę.
– Nie terroryzuję, tylko zwracam uwagę, kiedy zachodzi taka konieczność.
– Widocznie zachodzi codziennie od rana do wieczora. Słyszałem też, że nie układa ci się współpraca z radą.
– Rozmawiałeś z naszym najmłodszym bratem? – najeżył się Rafik.
– Od czasu do czasu kontaktuję się z Adanem – przyznał Zain.
– I, jak słyszę, rozmawiacie o mnie.
– Wspomniał jedynie, że jest ci ciężko po śmierci Rimy.
– Nie potrzebuję niańki – rozzłościł się.
– Rozumiem, jak straszna jest utrata żony i nienarodzonego dziecka…
– Skąd możesz wiedzieć? – wybuchnął Rafik trawiony poczuciem winy i żalem. – Ty wciąż masz żonę i dwoje zdrowych dzieci!
– Rozumiem twój gniew, tym bardziej że nadal nie wyjaśniono do końca okoliczności wypadku. Pamiętaj jednak, żeby nie pogrążać się za długo w żalu. Może powinieneś trochę odpocząć.
– A kto będzie w tym czasie rządził krajem? – zapytał Rafik kąśliwie.
– Ja – odparł Zain niewzruszony jego gniewem. – W końcu do tego przygotowywałem się przez całe życie. A Adan mi pomoże.
– Adan nie zamierza władać Bajulem – odparł Rafik. – Interesują go tylko samoloty i kolejne kobiety. Poza tym ludzie nie zapomnieli, że ich porzuciłeś.
– Nadal kocham mój kraj. – Zain z trudem pohamował gniew. – Nie zapominaj, że to ja jestem autorem projektu ochrony wód, który zabezpieczy przyszłość Bajulu. Zasłużyłem na szacunek.
– Wybacz – opanował się Rafik. Nie powinien krytykować brata. – Oczywiście doceniam twoje wsparcie, ale naprawdę nie potrzebuję urlopu.
– Przerwa w obowiązkach pozwoliłaby ci uporządkować uczucia.
– Moje uczucia nie są ważne – oznajmił Rafik zmęczony dyskusją. – Liczą się jedynie zobowiązania wobec Bajulu.
– Niestety twoje emocjonalne rozchwianie zaczyna odbijać się na obowiązkach władcy. Żałoba wymaga czasu, bracie, a ty go sobie nie dałeś.
– Minęło pół roku. Życie musi toczyć się dalej – odpowiedział, choć zżerał go żal dużo głębszy, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać.
– Czasami najlepszy plan po prostu się nie sprawdza – westchnął Zain, przeciągając dłonią po włosach. – Poniosłeś ogromną stratę i, jeśli nie przyjmiesz tego do wiadomości, nie odnajdziesz ukojenia.
– Wolałbym już o tym nie rozmawiać, więc wybacz…
Rafik urwał, słysząc czyjeś kroki. Podeszła do nich jasnowłosa amerykańska żona Zaina ze śniadym dzieckiem w ramionach. Kiedy jej wzrok spoczął na Zainie, twarz Madison rozświetlił czuły uśmiech.
– Mam tu dziewczynkę, która pragnie pobyć z tatusiem.
– A jej tatuś będzie szczęśliwy, mogąc spełnić tę zachciankę – odparł Zain z ciepłym uśmiechem, wyciągając ręce po córkę.
Przekazawszy mu dziecko, Madison uściskała Rafika.
– Wspaniale cię widzieć, szwagrze.
– I ciebie, Madison. Wyglądasz pięknie, jak zawsze. Nie domyśliłbym się, że niedawno rodziłaś – powiedział. Jak mógłby zapomnieć, że stało się to zaledwie kilka dni po pogrzebie jego żony.
– Dziękuję – odparła zarumieniona. – Elena prosiła, by ci przekazać, że przyjdzie, gdy tylko uśpi Josepha. Radzi sobie z tym lepiej niż ktokolwiek inny, ale nic w tym dziwnego, skoro wychowała trzech Mehdich.
Zain podszedł bliżej do brata i uniósł dziecko.
– Cala, to twój stryj Rafik. Tak, jesteśmy do siebie podobni, tylko ja jestem przystojniejszy.
Serce Rafika boleśnie drgnęło, kiedy usłyszał, że Zain nadał córce imię ich matki. Prawie jej nie pamiętał, ale ogromnie szanował.
– Gratuluję, Zain. To piękne dziecko – wykrztusił.
– Chcesz potrzymać bratanicę?
– Może później. Teraz muszę przejrzeć dokumenty – Rafik bał się uczuć, które wywołałby kontakt z dzieckiem. Pochylił się i pocałował Madison w policzek. – Uczyniłaś wielki honor mojemu bratu, obdarowując go najpiękniejszym z prezentów. Jestem ci wdzięczny – powiedział i spróbował odejść.
Zain dogonił go przy drzwiach, oddając dziecko żonie.
– Zaczekaj, bracie.
– Co znowu?
– Wiem, że ciężko mówić o uczuciach, ale z kimś musisz porozmawiać. Najlepiej z przyjacielem, który zawsze rozumiał cię lepiej niż ty sam siebie.
Rafik znał tylko jedną taką osobę, ale od jakiegoś czasu już nie mógł nazywać jej przyjacielem.
– Jeśli chodzi ci o Szamila Barada, to wróci, dopiero gdy remont ośrodka dobiegnie końca.
– Miałem na myśli jego siostrę, Maysę.
To imię przeszyło jego serce paroksyzmem bólu. Natychmiast napłynęły wspomnienia. Przypomniał sobie, jak jej długie włosy spływały w dół pleców i muskały talię. Jak przy każdym uśmiechu robiły jej się dołeczki w policzkach. Przypomniał sobie też, jak wyglądała tamtej nocy, kiedy popełnili największy błąd i ulegli pożądaniu. Pamiętał ból w jej pięknych oczach, kiedy powiedział jej, że nie mogą być razem.
– Nie rozmawiałem z Maysą od lat. Zerwała znajomość, kiedy…
– Wybrałeś Rimę Acar?
– Nie pytano mnie o zdanie, kiedy nasi ojcowie zawierali umowę – powiedział z goryczą Rafik.
– Ach tak. Podejrzewam, że szejk Acar przebił ofertę ojca Maysy w kwestii posagu – mruknął Zain. – A ty o nią nie walczyłeś, nie wyznałeś, że to ona jest ci pisana.
– Zgodnie z tradycją nie miałem takiego prawa – odparł Rafik, choć do dziś żałował tamtej decyzji.
– To ta sama tradycja, która kazała mi wybierać pomiędzy władaniem krajem a żoną – oznajmił Zain z zaciętą twarzą. – Przestarzały zwyczaj, z którym powinniśmy skończyć. Zły wybór ojca Maysy zaowocował rozwodem, który ją prawie zniszczył, a i ty nie byłeś szczęśliwy ze swoją królową.
– Nic nie wiesz o moim związku z Rimą – warknął rozgniewany Rafik.
– Wiem tyle, ile widziałem, kiedy byłem w pobliżu – westchnął Zain, przyglądając się bratu. – Byłeś szczęśliwy, Rafik? A Rima?
– Zależało mi na niej. Przyjaźniliśmy się, zanim zostaliśmy małżeństwem. Jej śmierć mną wstrząsnęła.
– Wybacz, jeśli cię uraziłem – wycofał się Zain. – Jak już mówiłem, widać, że coś cię dręczy. Dlatego chciałem, żebyś porozmawiał z Maysą. Ona zrozumie.
– Nawet jeśli się zgodzi ze mną spotkać, wszyscy zaczną gadać. Jest rozwódką, a ja właśnie owdowiałem.
– Po pierwsze sugerowałem jedynie rozmowę, a nie ślub. Po drugie jeśli się obawiasz, że ktoś będzie podejrzewał romans, po prostu wymknij się z pałacu. Ja zawsze tak robiłem. Chętnie ci pomogę.
Rafik w to nie wątpił, bo Zain opanował znikanie z pałacu do perfekcji.
– Nie potrzebuję twojej pomocy ani rozmowy z Maysą.
– Nie upieraj się. Tylko ona pomoże ci przetrwać trudne chwile.
Kiedyś to byłaby prawda. Maysa znała go lepiej niż ktokolwiek, rozumiała, była dla niego oparciem. Niestety, stanowiła też jego największą słabość, a on jej największe rozczarowanie. I właśnie dlatego powinien się od niej trzymać z daleka. A jednak, kiedy dręczony wyrzutami sumienia wrócił do swoich komnat, zaczął się zastanawiać, czy nie skorzystać z rady Zaina. Dla odnowienia przyjaźni z Maysą warto zaryzykować.
Jako główny lekarz Bajulu, Maysa nie raz odpowiadała na nagłe wezwania do chorego dziecka albo rodzącej kobiety, dlatego nie zdziwił jej dzwonek do drzwi w środku nocy. Nie spodziewała się jednak zobaczyć na swoim progu Rafika Mehdiego, niedawno koronowanego i owdowiałego władcy Bajulu. Jej przyjaciela z dzieciństwa. Pierwszej miłości. Pierwszego kochanka.
Dostrzegła w nim subtelne zmiany. Nadal był szczupły i przystojny. Jego oczy wciąż były tak samo ciemne, ale teraz widniała w nich dojrzałość i płynąca z władzy pewność siebie. Moc, która przyciągała ją jak ćmę do światła. Maysa nie pamiętała już, kiedy ostatnio rozmawiali. Ciekawe, po co przyszedł.
– Dobry wieczór, Wasza Wysokość. Czemu zawdzięczam ten zaszczyt?
– Muszę z tobą pomówić.
– Jesteś chory? – zapytała zaskoczona jego poważnym tonem.
– Nie. Wyjaśnię cel mojej wizyty, gdy tylko znajdziemy się w bardziej odpowiednim miejscu.
Maysa zauważyła czarny samochód przed domem, ale żadnego ze strażników.
– Gdzie twoi ochroniarze?
– W pałacu. Tylko parę osób wie, że tu przyjechałem.
Wolałaby poprosić go o powrót rankiem, jednak Rafik był jej władcą i nie wypadało sprzeciwiać się jego życzeniu. Przed laty zawsze spełniała jego prośby. Tamtej feralnej nocy również się nie zawahała.
Mimo wątpliwości i obaw, otworzyła drzwi.
– Myślę, że mogę poświęcić ci chwilę.
– Dziękuję.
– Nie ma za co. Chodź za mną.
Poprowadziła go korytarzem w stronę prywatnych pokoi. Po drodze natknęli się na służącą, która przystanęła zaskoczona widokiem mężczyzny. Maysa machnęła ręką i poprowadziła Rafika w głąb domu ojca, w którym obecnie mieszkała. Był to ten sam dom, w którym przed laty uległa Rafikowi. Kiedy dotarli do jej pokoi, zamknęła drzwi i wskazała kanapę.
– Może usiądziesz?
– Wolę stać – odparł i zaczął niespokojnie spacerować.
Maysa usiadła, podkuliła nogi i osłoniła się dokładniej błękitnym kaftanem. Postanowiła rozmawiać z władcą Bajulu po angielsku, na wypadek gdyby ktoś ze służby postanowił podsłuchiwać.
– Czym mogę ci służyć, Rafik?
– Mam kłopoty z zasypianiem – westchnął, odrywając wzrok od okna. – Od czasu…
– Wypadku – dokończyła za niego. – Bezsenność i niepokój są zrozumiałe. Śmierć Rimy była nagła i niespodziewana. Jeśli chcesz, przepiszę ci coś na sen.
Rafik popatrzył na nią z nieodgadnioną miną.
– Nie chcę pigułek. Wolałbym cofnąć czas i uratować żonę. I odnaleźć spokój.
– Kiedy traci się kogoś bliskiego, potrzeba czasu, żeby się z tym uporać – powiedziała. Jego uczucia do królowej musiały być głębsze, niż podejrzewała.
– Minęło sześć miesięcy. Widać nie była mi wystarczająco bliska, żebym próbował zapobiec jej śmierci.
– Przecież to nie ty prowadziłeś samochód – zauważyła rozsądnie.
– Ale to ja doprowadziłem ją do stanu, w którym nie powinna prowadzić – westchnął, siadając na wprost niej w fotelu.
Maysa wcale nie była pewna, czy powinna znać szczegóły. Skoro jednak Rafik chciał mówić, powinna go wysłuchać.
– Pokłóciliście się, zanim wyszła?
Rafik pochylił głowę i przesunął dłońmi po twarzy, jakby chciał zetrzeć bolesne wspomnienia.
– Tak. Zaraz po tym, kiedy wyznała, że jest w ciąży.
Ciąża Rimy była sekretem, ale nie dla Maysy. Bez wiedzy szejka jego żona przyszła do lekarki, żeby potwierdzić swój stan. Początkowo Maysa nie rozumiała, dlaczego królowa nie skorzystała z usług pałacowego lekarza. Przecież Rima wiedziała o jej przyjaźni z Rafikiem.
– Nie ucieszyłeś się?
– Byłem szczęśliwy na wieść o dziedzicu. To Rima nie była zadowolona.
– Powiedziała ci to? – zdziwiła się Maysa, która zauważyła niechęć królowej, ale złożyła ją na karb zaskoczenia.
– Nie wprost, ale widziałem, że jest nieszczęśliwa – westchnął. – Kiedy o to spytałem, nie zaprzeczyła. A potem wymknęła się z pałacu.
Maysa ucieszyła się, że władca Bajulu zdecydował się wreszcie z kimś o tym porozmawiać.
– Wiesz, dokąd się wybierała?
– Nie. I pewnie już się nie dowiem. Za to jestem pewien, że gdybym był dla niej bardziej wyrozumiały, nie czułaby potrzeby ucieczki.
– Rafik, możesz spędzić całe lata, zastanawiając się, co by było, gdyby… Albo ułożyć sobie życie od nowa.
– Parę godzin temu powiedziałem Zainowi, że ze wszystkim daję sobie radę. Ale nie wspomniałem, jakie to trudne.
– Może powinieneś poprosić brata, by przyjechał?
– Zjawił się dziś z Madison i dziećmi – szepnął, wpatrując się w podłogę.
– Musi być ci ciężko.
– Dlaczego sądzisz, że mój brat z rodziną nie jest mile widziany? – zapytał, podnosząc wreszcie wzrok.
– Nie powiedziałam, że nie cieszysz się z jego wizyty. Miałam raczej na myśli to, że niemowlę może przypominać ci o twojej stracie.
– Z tym sobie poradzę. Ale Zain doradzał mi urlop.
– Chyba ma rację. Potrzebujesz spokoju, by uporać się z osobistą tragedią.
– Nie ma. Po prostu muszę się przystosować do nowej sytuacji. Pogodzę to z moimi obowiązkami – oznajmił, marszcząc brwi.
Maysa odniosła wrażenie, że Rafik nieco przecenia swoje siły.
– Zain wie, że tu jesteś?
– Tak. To on nalegał, żebym cię odwiedził.
– Sądziłam, że przyjechałeś z własnej woli – odparła nieco rozczarowana.
– Nie chciałem ci się narzucać.
– To nie tak, Rafik. Zamierzałam złożyć ci wizytę kondolencyjną, ale nie byłam pewna, czy będę mile widziana.
– Zawsze jesteś mile widziana w moim świecie, Mayso – powiedział, patrząc jej prosto w oczy.
Wspomnienie chwili, kiedy poprzednio wypowiedział te same słowa, wytrąciło ją z równowagi.
Stało się zupełnie inaczej. Kiedy ogłoszono jego zaręczyny, kazano im zerwać. Jednak nadal spotykali się w tajemnicy. Te sekretne schadzki tylko podsycały tlący się płomień, aż pewnej nocy stracili kontrolę i kochali się po raz pierwszy. I ostatni.
Maysa zastanawiała się, czy Rafik pamięta tamte chwile. Była taka naiwna, łudziła się, że to zmieni jego zdanie w kwestii ślubu z Rimą.
Wytrącona z równowagi wstała, żeby nalać sobie wody z karafki. Pijąc, stała do niego tyłem. Nagle usłyszała jego kroki za plecami.
– Zdenerwowałem cię?
Sama jego obecność sprawiała, że czuła się nieswojo. Powracały niechciane wspomnienia. Odstawiła szklankę na stolik, odwróciła się.
– Po co przyszedłeś, Rafik?
– Zawsze to u ciebie szukałem pociechy – odparł niepewnie.
– Nie zawsze. Od dziesięciu lat jesteśmy sobie niemal obcy.
Teraz na jego twarzy zamiast zmieszania odmalował się gniew.
– To ty porzuciłaś Bajul dla Stanów, Mayso. Ja zawsze tu byłem.
– Nie miałam wyboru po rozwodzie z Boutrosem.
– Z człowiekiem, którego nigdy nie powinnaś była poślubić.
Narzucony jej mąż prawie pozbawił ją poczucia własnej wartości i godności.
– Tak jak twój związek z Rimą, moje małżeństwo nie było niczym więcej niż wypełnieniem woli ojca – odparła twardo.
– Dlaczego ryzykowałaś honor i reputację, rozwodząc się z nim? – zapytał Rafik, nachylając się ku niej.
– Nie pozwolił mi wykonywać mojego zawodu. Nie zamierzałam się temu podporządkować – powiedziała Maysa, nie mając odwagi wyznać prawdy.
– To jedyny powód? – drążył Rafik, wpatrując się w nią.
– To nie wystarczy? Czego jeszcze potrzeba?
– Wszyscy wiedzą, że sułtan Boutros Kassab prowadził śliskie interesy i otaczał się podejrzanymi ludźmi.
Maysa wolała, żeby w to wierzył, niż poznał prawdę o sadystycznym zboczeńcu, jakim okazał się jej mąż.
– W dniu ślubu miałam osiemnaście lat. Nic nie wiedziałam o jego interesach. Jedyne, czego oczekiwał, to posłuszeństwo.
– Także w łóżku? – zapytał Rafik, unosząc brew.
– Chcesz, żebym skłamała i zaprzeczyła?
– Jest o trzydzieści lat starszy od ciebie. Miałem nadzieję usłyszeć, że już go nie interesowały te sprawy.
Maysa często modliła się, by właśnie tak było, ale w rzeczywistości wyglądało to inaczej.
– Boutros jest mężczyzną, a wy rzadko tracicie zainteresowanie seksem – stwierdziła, wzruszając ramionami.
– Dawał ci rozkosz, Mayso?
– To nie twoja sprawa – powiedziała oburzona.
– Byłem tylko ciekaw, czy wiedział, jak sprawić ci przyjemność – szepnął i delikatnie pogładził ją po policzku. – Czy wiedział, jak sprawić, żebyś drżała z pożądania?
Maysa objęła się ramionami, jakby to mogło ochronić ją przed kolejną falą wspomnień.
– A czy Rima dawała ci rozkosz, Rafik? Czy raczej odwiedzałeś ją w sypialni jedynie dla spłodzenia dziedzica? – wypaliła, zanim zdążyła ugryźć się w język. Rafik odwrócił się od niej, podszedł do okna i znów wpatrzył w dal. Maysa, przeklinając w duchu własną bezmyślność, ruszyła za nim i położyła mu dłoń na ramieniu. – Wybacz mi, proszę, nie chciałam cię urazić. Wiem, jak bardzo cierpisz po stracie dziecka. Wiem też, że dbałeś o żonę i byłeś dobrym mężem.
– Owszem, ale równocześnie musiałem zrezygnować z tego, co było dla mnie najważniejsze. Z ciebie. – Wziął ją w ramiona i zaczął całować.
Wyczuła w tym pocałunku desperację. Tak naprawdę Rafik jej nie pragnął. Potrzebował pociechy, a Maysa akurat była pod ręką. Zupełnie jak przed laty. Natychmiast oprzytomniała i wysunęła się z jego ramion.
– Jak wiele miałeś kobiet po mnie, a przed ślubem z Rimą?
– Czy to ważne? – zapytał zaskoczony jej zachowaniem.
– Może zadzwoń po którąś z nich, żeby oferowała ci ulgę, której tak bardzo potrzebujesz.
– Naprawdę uważasz, że tylko tym dla mnie jesteś?
– Tak – odparła, krzyżując ręce na piersiach. – Szukasz czegoś, co na chwilę zajmie twoje myśli, a kiedy to dostaniesz, znów odejdziesz.
– Szukam towarzystwa kogoś, komu ufam. Kogoś, na kim zawsze mi zależało.
– Gdyby tak było, nie pocałowałbyś mnie.
– Może ten pocałunek rzeczywiście był błędem – westchnął. – Może w ogóle nie powinienem tu przychodzić.
– Masz rację. To był błąd. – Maysa roześmiała się niewesoło. – Ktoś mógłby nas zobaczyć, a ja jestem kobietą upadłą. Rozwódka to dla niektórych to samo co prostytutka. A nie zapominajmy, że ty jesteś miłościwie panującym władcą.
– Ja ciebie tak nie postrzegam – zaprotestował Rafik. – A czasami najchętniej zapomniałbym, że jestem królem.
– Chyba rzeczywiście przydałyby ci się wakacje.
– Nie ma takiego miejsca, w którym mógłbym zostać sam – oznajmił z westchnieniem, ale po chwili w jego oczach błysnęła przekora. – Chyba że zgodziłabyś się przyjąć mnie w twoim domu. Trzymałbym się na uboczu. Nawet nie wiedziałabyś, że tu jestem.
– To nie jest dobry plan.
Rafik jednak zapalił się do własnego pomysłu. Ujął jej dłonie w swoje.
– Potrzebuję przerwy w obowiązkach i czasu na odnowienie dawnej przyjaźni.
– I nie zamierzasz odświeżać tej przyjaźni w łóżku?
– Nigdy nie poprosiłbym cię o coś, czego sama nie chciałabyś mi dać.
Właśnie na tym polegał problem. Maysa z chęcią oddałaby mu wszystko, niczego nie otrzymując w zamian. No może oprócz kilku wspaniałych nocy i miłych wspomnień. Rafik znów złamałby jej serce.
Zaczęła chodzić niespokojnie po pokoju, rozważając wszystkie za i przeciw. Nagle coś jej przyszło do głowy. Mogłaby wykorzystać jego obecność. Pokazać mu, jak kiepska jest opieka zdrowotna dla najbiedniejszych. Jako władca Bajulu Rafik mógł pomóc tym ludziom.
Gościnne skrzydło domu było oddalone od jej pokoi, nie natykałaby się co chwila na Rafika. Skoro zdobyła wykształcenie i przetrwała rozwód z tyranem, poradzi sobie również z królem. Jest silna, nie ulegnie jego urokowi. Uniosła wysoko brodę i spojrzała na Rafika.
– Dobrze, możesz zostać – zaczęła, a widząc, że zamierza coś powiedzieć, uniosła palec. – Dopóki będziesz przestrzegał moich zasad.
– A jakie to zasady? – zapytał podejrzliwie.
– Szczegóły podam ci później – oznajmiła spokojnie. Kiedy już będę je znała, dokończyła w myślach.
– Zatem w porządku. Czy teraz jestem ci jeszcze do czegoś potrzebny?
– Nie tym razem – mruknęła, przeganiając bardzo niestosowny pomysł, który się jej nasunął.
– Muszę wracać do pałacu – powiedział Rafik, zerkając na zegarek. – Dokończymy rozmowę jutro, kiedy się tu sprowadzę.
– Sądziłam, że będziesz potrzebował więcej czasu… żeby wszystko pozałatwiać.
– Po prostu wydam odpowiednie dyspozycje. W końcu jestem…
– Królem. Wiem. Odprowadzę cię do wyjścia – powiedziała zrezygnowana.
Rafik zatrzymał się przy drzwiach i spojrzał na nią z powagą.
– Już na zawsze będę twoim dłużnikiem, Mayso. Obiecuję, że nie pożałujesz swojej decyzji.
– Dobrze wiedzieć – odparła bez przekonania. – Ale zastrzegam sobie prawo mnożenia warunków, jeśli zwątpię w twoje motywy.
– Odzyskam twoje zaufanie. Chcę, żeby było między nami jak kiedyś.
Chętnie by mu uwierzyła. Nie powinna go pragnąć. Nie mogła czuć się zagubiona, gdy tak na nią patrzył, wędrując spojrzeniem po jej ustach.
Przez długą chwilę stali, wpatrując się w siebie w milczeniu. Napięcie rosło. Maysa wiedziała, że wystarczyłby nieznaczny ruch w jego stronę, by Rafik zamknął ją w ramionach i znów pocałował. Zanim jednak jej opór całkowicie stopniał, cofnęła się o krok i odchrząknęła.
– Dobrej nocy, mój panie. I do zobaczenia jutro – dodała, spuszczając oczy.
– Będę przed wieczorem, doktor Barad.
To formalne pożegnanie zabrzmiało fałszywie. Ale to właśnie ono przywróciło jej rozsądek. Żadne z nich nie mogło pozwolić sobie na ryzyko. Jednak kiedy Rafik delikatnie pocałował ją w policzek i posłał jej chłopięcy uśmiech, zrozumiała, że niebezpieczeństwo może mieć różne oblicza. Kiedy odwrócił się i ruszył do samochodu, wymyśliła pierwszą zasadę, którą powinni wdrożyć.
– Rafik! Muszę ci coś powiedzieć, zanim odjedziesz.
– Zmieniłaś zdanie?
– Nie, chodzi o pierwszy warunek, którego musimy przestrzegać.
– Jaki?
– Żadnych pocałunków.
Rafik nie odpowiedział, tylko uśmiechnął się domyślnie, wsiadając do samochodu. Kiedy odjechał, Maysa westchnęła. Miała poważne obawy, że król Rafik Mehdi bez trudu namówi ją do złamania wszelkich zasad.
więcej..