Noce i dnie w Toskanii - ebook
Noce i dnie w Toskanii - ebook
Maude Thornton nie chce martwić rodziców swoim statusem singielki, zabiera więc na rodzinne przyjęcie swojego szefa Matea Moreno. Mateo też ma w tym interes. Liczy, że publiczne pokazanie się z piękną kobietą ostatecznie zniechęci jego byłą dziewczynę Cassie. Cassie, żeby się odegrać, rozpowszechnia wiadomość o ślubnych planach Matea – zadeklarowanego kawalera. Ścigani przez paparazzi Maude i Mateo uciekają do jego posiadłości we Włoszech. Po powrocie planują poinformować wszystkich o zerwaniu rzekomych zaręczyn. Jednak ich plan nie uwzględnia tego, co zrodzi się podczas ich wspólnych dni i nocy w Toskani…
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8342-576-4 |
Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
– Nie tego się spodziewałem.
Leniwy, głęboki głos Matea dobiegł Maude zza pleców. Powoli odwróciła się twarzą do niego. Od poprzedniego wieczora miała dość czasu, żeby dojść do wniosku, że wpadła na fatalny pomysł, by zaprosić szefa na rodzinną imprezę.
Od dwóch lat należała do zespołu złożonego z pięciu inżynierów budowlanych w jego prestiżowej londyńskiej firmie. Dokładała wszelkich starań, żeby zaimponować mu inicjatywą, zaangażowaniem i efektywnością. W wieku trzydziestu dwóch lat zyskała tak świetną renomę, że kierowała już niewielkim zespołem.
Zawsze starannie rozgraniczała życie prywatne od zawodowego. Dlaczego nagle zlekceważyła własne niewzruszone zasady?
Doskonale wiedziała, dlaczego. Przyłapał ją w chwili słabości.
Poprzedniego wieczora, gdy reszta pracowników dawno opuściła jego biura w imponującym, szklanym wieżowcu, zostali po godzinach, żeby przedyskutować najnowszy projekt i przeanalizować makietę wioski, stojącą na betonowym stole w jego gabinecie. W tym momencie otrzymała wiadomość, od której dostała gęsiej skórki.
Angus, którego poprosiła, żeby towarzyszył jej dzień później na przyjęciu przedślubnym jej brata, przeprosił, że nie może przyjść.
Maude nie rozumiała, po co jej brat urządzał imprezę na kilka tygodni przed planowanym weselem, ale skoro nie mogła uniknąć uczestnictwa, zaprosiła Angusa w charakterze osoby towarzyszącej.
Odetchnęła z ulgą, gdy wyraził zgodę, aż do momentu, kiedy przeczytała, że jego partner uległ wypadkowi. Ron, który nie znosił prac remontowych, pod wpływem impulsu postanowił pomalować sufit w sypialni. Spadł z drabiny i pękły mu dwie kości w stopie. Oczywiście Angus nie mógł skorzystać z zaproszenia, kiedy jego ukochany leżał połamany w szpitalu.
Mateo zauważył, że posmutniała. Kiedy wbił w nią badawcze spojrzenie zniewalających, ciemnych oczu i spytał, co ją trapi, po raz pierwszy mu się zwierzyła.
Wcześniej rozmawiali wyłącznie o pracy. Mateo Moreno posiadał liczne spółki na całym świecie z główną siedzibą w Londynie. Wiele podróżował, toteż nieczęsto go widywała.
Raz w miesiącu organizował zebranie załogi. Za każdym razem prosił Maude o sprawozdanie z aktualnie realizowanego projektu. Wyglądało na to, że zna wszystkie szczegóły, niezależnie od tego, czy nadzorował go z londyńskiego biura, czy nie. Wiedziała, że zadowalają go jej postępy. W ciągu dwóch lat pięciokrotnie dostała podwyżkę. Przydzielono jej też własny, wspaniały gabinet z rozległym widokiem na wieżę Tower w Londynie i ruchliwe ulice poniżej.
Maude zawsze przestrzegała wyznaczonych granic. Odpowiadały jej. Skupiała całą uwagę na karierze.
Spoufalanie się z szefem nie wchodziło w grę, ale po wiadomości od Angusa wpadła w popłoch. Wyobraziła sobie totalny chaos, osiemdziesięciu pięciu gości, drogich dostawców i równie drogich florystów. Najbardziej przerażała ją perspektywa spotkania z matką, babcią i tłumem ciotek ubolewających nad jej panieństwem i dopytujących, kiedy wreszcie znajdzie jakiegoś miłego młodego mężczyznę…
Obecność Angusa pomogłaby jej jakoś przetrwać tę burzę.
Na szczęście nie zdradziła szefowi swych obaw, zwłaszcza przed konfrontacją z matką. Zawsze ją onieśmielała. Mimo błyskotliwej kariery Maude czuła się przy drobnej, energicznej Felicity Thornton jak ostatnia fajtłapa.
Wyjawiła jednak na tyle dużo, że Mateo obiecał zastąpić jej nieobecnego kolegę. Oczywiście taktownie dodał, że też odniesie pewne korzyści, więc nie ponosiła całej winy za fatalną decyzję.
W rezultacie wylądowali razem na przyjęciu.
Na jego widok serce Maude przyspieszyło rytm. Gdy go spostrzegła, przywołała na twarz promienny uśmiech i ruszyła ku niemu.
Szerokie patio z kilkoma kącikami wypoczynkowymi pięknie oświetlono lampionami i latarniami.
W półmroku widziała z daleka tylko kontur jego sylwetki. Jak dotąd potrafiła skutecznie ignorować jego oszałamiający wygląd, ale gdy zobaczyła go z bliska, bez barier w postaci biurka i komputera, zaschło jej w ustach i zaparło dech.
W ciepły, letni wieczór założył szyte na miarę spodnie z kremowego lnu, białą koszulę z podwiniętymi rękawami i brązowe buty. Ten wizerunek świadczył o bajecznym bogactwie, o jakim większość ludzi, łącznie z jej zamożnymi rodzicami z klasy średniej, mogło tylko pomarzyć. Wysoki na prawie metr dziewięćdziesiąt, o pięknie rzeźbionych włoskich rysach, z daleka przyciągał wzrok. Ciemne, kręcone, nieco przydługie włosy sięgały kołnierzyka. Ciemne oczy wiele wyrażały, nic nie wyjawiając.
Nagle uświadomiła sobie, że zamiast biurowego uniformu ma na sobie powiewną, błękitną sukienkę. Matka kupiła ją dla niej i wymogła, żeby ją założyła.
Musiała utrzymać relacje na tak formalnym poziomie jak to tylko możliwe, zważywszy okoliczności. Poza biurem Mateo nadal pozostał jej szefem. Po co dodawać kolejny błąd do pierwszego?
– A czego się spodziewałeś? – spytała.
– W każdym razie nie tego.
– Czegoś skromniejszego?
– Można to i tak ująć.
– Dlatego, że ukończyłam studia inżynierskie w Cambridge, wyobrażałeś sobie moich rodziców jako parę profesorów z laboratorium w domu? – Świadoma, że okazała zażenowanie, dodała z teatralnym westchnieniem: – Uwierz mi, że z trudem przełamałam opory rodziny, kiedy postanowiłam studiować inżynierię budowlaną, a potem postawić karierę na czele moich priorytetów.
Mateo zerknął z zaciekawieniem na towarzyszkę. Na wysokich obcasach niemal dorównywała mu wzrostem. Nie przypominała sumiennej, poprawnej profesjonalistki, jaką znał. Doskonale wykonywała każde zadanie, ale ze spuszczoną głową, nie zwracając na siebie uwagi.
Nie przypominał sobie, żeby kiedykolwiek rozmawiali o czymś innym niż praca.
Była wyjątkowo inteligentna, najbardziej twórcza z całego zespołu bardzo zdolnych pracowników jego londyńskiej filii. Miała przed sobą świetną karierę. Na tym zaczynały się i kończyły jego dotychczasowe spostrzeżenia. Aż do wczoraj, póki przerażenie nie zaburzyło tego stabilnego wizerunku. Kiedy wyznała, że straciła szansę przyjścia z osobą towarzyszącą na przyjęcie brata, dostrzegł skrywaną wrażliwość.
I nie tylko.
Nie chodziło o wzrost. Tego nie sposób przeoczyć. Musiała mieć ponad metr siedemdziesiąt pięć. Przewyższała wszystkie drobniutkie blondynki, z jakimi chodził. Prócz tego zauważył lśnienie kasztanowych włosów, upiętych z tyłu w ciasny kok, błękit oczu, kontrastujący z ciemnymi rzęsami, i kształt pełnych warg. Dostrzegł też zarys dojrzałych krągłości pod prostą spódnicą i wpuszczoną w nią luźną bluzką.
W ciągu czterdziestu minut awansowała z profesjonalistki, która nigdy nie rozbudziła jego ciekawości, na żywą ludzką istotę, i odpowiednio zareagował.
Dlaczego? Czy dlatego, że zaskoczyły go jej osobiste zwierzenia? A może dostrzegł okazję zawarcia obustronnie korzystnego układu, który nic nie kosztuje i nie pociągnie za sobą żadnych konsekwencji?
Potrzebowała towarzysza, żeby łatwiej przetrwać rodzinną imprezę, która z niewiadomych powodów ją przerażała. On z kolei rozwiązałby palący problem z byłą dziewczyną.
Choć zerwał z Cassie przed dwoma miesiącami, nadal nie dawała mu spokoju. Wydzwaniała, bombardowała go wiadomościami i wpadała do jego apartamentu o najdziwniejszych porach po rzekomo zapomniane, a niezbędne rzeczy. Ostatnio zapowiedziała, że przyjdzie po buty i bransoletkę i poprosiła, żeby ją wpuścił.
Oczywiście wpuści, wyłącznie z poczucia winy. Nie mógł sobie darować, że ujęła go jej bezradność i poruszająca historia dziecka przerzucanego od trzeciego roku życia pomiędzy dwojgiem skłóconych, rozwiedzionych rodziców. Nie jego doświadczenie, ale równie smutne jak jego własne, więc wpadł w pułapkę.
Szybko odkrył, że pod kruchą powłoką Cassie skrywa żelazną wolę. Zanim to zrozumiał, został jej wybawcą. Nie chciała słuchać, gdy cierpliwie wyjaśniał, że nie dla niego rola rycerza w lśniącej zbroi. Przerażała go perspektywa ponownego tłumaczenia w języku, który będzie musiała zrozumieć. Podejrzewał, że będzie próbowała na nowo rozpalić to, co dawno wygasło. Przypuszczał natomiast, że znalezienie nowej partnerki przekona ją, że nie warto próbować.
Bynajmniej nie zamierzał jej szukać. Po Cassie zaczął go pociągać celibat, ale gdy spojrzał w przepastne, błękitne oczy Maude, przyszło mu do głowy, że mogą sobie wyświadczyć wzajemną przysługę. Niewinne kłamstwo nikomu nie zaszkodzi i nikt go nie wykryje. Wiedział, że towarzyszenie Maude na rodzinnej imprezie przyniesie pożądany efekt, bo zawsze odrzucał tego rodzaju zaproszenia Cassie.
Kupił trzy skrzynki najlepszego szampana, żeby zabrać ze sobą. Nie przemknęło mu przez głowę, że jego była dziewczyna wpadnie na to, że ją oszukuje. Nawet jeżeli tak, bez trudu wybije jej z głowy te podejrzenia, bo nie bardzo mijał się z prawdą.
– Czy mogę o coś zapytać? – spytała Maude przed wkroczeniem na przyjęcie. – Jak twoja była dziewczyna przyjęła wiadomość?
– O mojej nowej miłości? No cóż, z niedowierzaniem, wściekłością i rozdzierającym smutkiem.
– Biedaczka! Musiała być w tobie bardzo zakochana.
– Czyżbym słyszał dezaprobatę w twoim głosie?
– Absolutnie nie.
– Czy to dyplomatyczna odpowiedź? Szkoda trudu. Teraz, kiedy zostaliśmy sensacją tygodnia, możemy sobie darować biurowe formalności.
– To nie moja sprawa – odparła, wzruszając ramionami. – Zawarliśmy układ dla obustronnych korzyści. Współczuję jej. Za bardzo się zaangażowała i przeżyła traumę porzucenia.
Maude wspomniała własny zawód miłosny.
W okresie dorastania wysoka, dorodna dziewczyna nie budziła w chłopcach instynktów opiekuńczych. Przez długi czas przewyższała wszystkich kolegów. Nawet kiedy podrośli, mało który dorównywał jej wzrostem. Ukrywała kompleksy pod fasadą obojętności. Wysłuchując zwierzeń koleżanek, nigdy nie okazała żalu, że omijają ją pierwsze miłosne uniesienia.
Później poszła na uniwersytet. W ciągu trzech miesięcy straciła głowę dla kolegi z roku. Był wyskoki, przystojny i nie przeszkadzały mu jej pokaźne rozmiary. Żadne wcześniejsze doświadczenie nie przygotowało jej na nagłą burzę uczuć i późniejszy ból odtrącenia.
Odbiła go jej drobna blondynka. Jej ideał grzecznie przeprosił i rzucił ją dla kogoś, kogo mogłaby schować do kieszeni.
Później przyświecał jej tylko jeden cel, ale porzucenie wydobyło na powierzchnię dawne kompleksy, związane z wyglądem. Nie mogła sobie darować, że uwierzyła, że taki przystojniak mógłby właśnie ją pokochać. Coś w niej pękło i wiedziała, że nigdy tego nie sklei, że już nigdy nie odda nikomu serca na ślepo.
Dzięki Bogu były chłopak nie musiał jej okłamywać, żeby się jej pozbyć. Serce ją bolało na myśl o tym, przez co przeszła była dziewczyna Matea. Równocześnie nie rozumiała, jak to możliwe, że nie rozpoznała w nim kobieciarza na pierwszy rzut oka.
Nawet mól książkowy nie mógłby przeoczyć zdjęć w brukowych gazetach, przedstawiających najbardziej pożądanego kawalera z coraz to inną jasnowłosą pięknością, uwieszoną u jego ramienia i wpatrzoną w niego z uwielbieniem.
Kto o zdrowych zmysłach chciałby kogoś takiego?
– Nie poznałaś Cassie. To bynajmniej nie drżąca mimoza – wymamrotał Mateo z gorzką ironią. – Zanim Maude zdążyła stanąć w obronie przedstawicielki własnej płci, dodał: – Mam wprawdzie określoną reputację, ale uwierz mi, że nie robię nikomu złudzeń. Zawsze od razu wykładam karty na stół. Cassie nie stanowiła wyjątku. Nie obiecywałem jej stałego związku.
– Pewnie tym właśnie ujmujesz kobiety – skomentowała z przekąsem.
– Gdzie skrywałaś swoje poczucie humoru, panno Thornton? Dobrze, że wydobyłaś je na światło dzienne. A dla twojej wiadomości, rozpieszczam partnerki. Dostają to, czego zapragną. Jednak Cassie chciała znacznie więcej. Moja wina, że nie wycofałem się, gdy otrzymałem pierwsze sygnały, że zaczyna popadać w uzależnienie.
– A dlaczego ty nie?
Uznał ją za dowcipną. Maude usiłowała nie myśleć, jaką przyjemność sprawił jej tym komplementem. Popatrzyła na jego wspaniały profil. Zachwycał ją zarówno jego wygląd, jak i absolutna obojętność na własne fizyczne walory. Zamrugała powiekami, ale z większym trudem, niż przypuszczała, oderwała od niego wzrok.
– Współczułem jej – wyznał Mateo szczerze ku własnemu zaskoczeniu. – To krucha osoba z rozbitej rodziny. Lekkomyślnie zlekceważyłem dzwonki alarmowe, kiedy zabrzmiały mi w uszach.
– Empatia to nie wstyd.
– Ale ściąga na człowieka kłopoty, kiedy ktoś się narzuca, ryzykując własne zdrowie psychiczne.
– Co masz na myśli?
– Moim niefachowym zdaniem Cassie potrzebuje terapii. Zasugerowałem jej to, a nawet zaproponowałem, że sfinansuję najlepszą.
Zaimponował Maude. Zobaczyła w nim kogoś więcej niż szefa i niepoprawnego kobieciarza.
– Informacja, że chodzę z kimś innym, będzie stanowiła pierwszy krok do definitywnego rozstania.
– Ale to kłamstwo.
– Którego nigdy nie wykryje. Ja odsunę od siebie byłą dziewczynę, a ty zyskasz osobę towarzyszącą. Na czym właściwie miałaby polegać moja rola? Na udawaniu twojego chłopaka? To akurat rozumiem. Nie wiem tylko, dlaczego potrzebujesz do tego aktora.
Maude zaschło w ustach na dźwięk jego zmysłowego głosu. W dodatku jego ciepły oddech owiał jej twarz. Przestała słyszeć śmiechy i odgłosy zabawy, dostrzegać przechodzących kelnerów i kelnerki z tacami pełnymi pyszności. Zmieszana i zaniepokojona, gwałtownie nabrała powietrza. Dokładała wszelkich starań, żeby odzyskać utraconą równowagę.
– Zawsze… łatwiej przejść przez coś takiego z drugą osobą u boku – odpowiedziała.
– Nadal nie wszystko pojmuję. Udział w wielkim wydarzeniu, gdzie nie znasz nikogo, może trochę onieśmielać, ale nie we własnym środowisku wśród rodziny i przyjaciół.
Gdy Maude napotkała jego spojrzenie, ponownie zaparło jej dech. Podczas gdy Mateo ze stoickim spokojem i zaledwie umiarkowanym zaciekawieniem zadawał rzeczowe pytania, ona czuła się tak niepewnie, jakby balansowała na ruchomych piaskach.
Czy dlatego wyciągnął ją na zwierzenia w biurze poprzedniego wieczora, że skupiał wyłącznie na niej całą uwagę? Czy oszołomiło ją samo zamyślone spojrzenie zniewalających, ciemnych oczu?
– Zaprosiłam Angusa nie dlatego, żebym bała się sama przebywać wśród tłumu. Chciałam przekonać moją mamę, że nie marnuję życia tylko dlatego, że obecnie nie mam nikogo. Od moich najmłodszych lat robiła wszystko, żebym poszła w jej ślady. Uwielbia życie towarzyskie. Planuje każde przyjęcie tak starannie, jakby prowadziła kampanię wojenną.
Mateo się uśmiechnął. Ona też.
– No cóż… Chciała mieć „dziewczęcą” dziewczynkę, a dostała… mnie – dodała tytułem wyjaśnienia.
– Absolutnie nie powinnaś mówić takich rzeczy – zaprotestował gwałtownie.
– Mój brat jest sześć lat młodszy ode mnie, a żeni się za pół roku. Ja mam trzydzieści dwa lata, a rodzice wciąż czekają, aż znajdę odpowiedniego życiowego partnera. Tacie nie przeszkadza droga, którą wybrałam, ale mama uważa, że nie zaznam prawdziwego szczęścia, dopóki nie założę rodziny. Chyba obawia się, że zostanę sama na resztę życia, ponieważ wszyscy przyzwoici kawalerowie będą wyłapani. Dlatego dzisiaj…
– Doszłaś do wniosku, że osoba towarzysząca ich uspokoi.
– Coś w tym rodzaju. Chodźmy. Przedstawię cię wszystkim.
Zanim zdążyła ruszyć przed siebie, powstrzymał ją, kładąc jej rękę na ramieniu. Ten delikatny dotyk sprawił, że oblała ją fala gorąca. Równocześnie dostrzegła matkę zmierzającą w ich kierunku. Na widok jej niepewnej miny Mateo zapytał:
– W czym problem?
– Zasugerowałam… że stanowimy parę.
– Czy poinformowałaś mamę, że pracujesz w jednej z moich spółek?
– Nie. Nie zna nawet imienia mojego towarzysza. Uznałam, że im mniej wie, tym lepiej. Poprosiłam, żeby nie zadawała zbyt wielu pytań, bo to nowy związek i nie wiadomo, co z niego wyniknie. Miałam nadzieję, że uniknę…
– Niedyskretnych pytań w rodzaju, czy już czas szukać kapelusza na wesele.
– Mniej więcej – potwierdziła z uśmiechem. Podziwiała jego przenikliwość.
– Uprzedziłaś ich, że przyjechałem tylko na kilka godzin?
– Nawał zajęć nie pozwala ci zostać na cały weekend. Zaznaczymy to na samym początku.
– Musi ci bardzo zależeć na tym, żeby zamydlić jej oczy i trochę zyskać na czasie.
– Nic nie rozumiesz! Uwielbiam ją i wiem, że bardzo mnie kocha, ale ją rozczarowałam – wyznała ze smutkiem po raz pierwszy w życiu. – Mój brat, Nick, otwarty i wysportowany, z tłumem wydzwaniających wielbicielek, zawsze umiał zjednywać sobie ludzi. A ja, cóż? Niespecjalnie. – Napotkawszy jego spojrzenie, dodała pospiesznie, zażenowana nagłym przypływem nadmiernej szczerości: – Spokojna głowa. To nie potrwa długo. Około dziesiątej mój brat z narzeczoną Amy i przyjaciółmi pójdą do baru, a my wyruszymy do jakiegoś klubu.
– A ja…
– Dawno wyjedziesz. Wezwą cię obowiązki. Musisz rano sprawdzić pocztę i odbyć… ważne rozmowy.
– W niedzielę? Wyjdę raczej na nudziarza niż na pracoholika, jeżeli opuszczę miłość swojego życia w godzinie próby…
Maude popatrzyła na jego rozbawioną minę i stwierdziła, że określenie „nudziarz” absolutnie do niego nie pasuje. Umknęła wzrokiem w bok i zobaczyła spieszącą ku nim matkę.
– Mama nas wypatrzyła – ostrzegła, przywołując na twarz uśmiech.
– Ach, wreszcie zaczynam rozumieć… – wymamrotał Mateo.
Zanim zdążył coś dodać, Felicity Thornton dotarła do nich. Roześmiana, pewna siebie, uścisnęła córkę i dokładnie obejrzała go, nie zważając na zasady dobrego wychowania.
– Maude ani słowem nie wspomniała, że przyprowadzi takiego przystojniaka! – wytknęła ze śmiechem. – Najwyższa pora skończyć z tą skrytością, córeczko. Chodź, przedstawię cię wszystkim! – zadecydowała, bezceremonialnie ujmując Matea pod ramię.
Mateo pozwolił, żeby poprowadziła go po niewysokich stopniach na miejsce imprezy poza domem.
Wreszcie dopasował elementy tej zagadkowej układanki. Wystarczyło jedno spojrzenie na żywiołową, drobną Felicity, żeby zrozumieć przyczynę kompleksów Maude. Uważała, że zawiodła matkę, ponieważ w niczym jej nie przypominała.
Tylko dlaczego dorosła, trzydziestodwuletnia kobieta aż tak usilnie zabiegała o akceptację rodziców, że postanowiła odegrać przedstawienie na ich użytek?
On sam pochodził z rozbitej rodziny. Kiedy był jeszcze niemowlęciem, matka zostawiła go z ojcem. Porzuciła go dla kogoś bogatszego. Nigdy jej nie zobaczył. Nie nawiązała z nim kontaktu. Nie znał o niej żadnych anegdot, nie miał żadnych wspomnień.
Ojciec zaskarbił sobie jego lojalność, dokładając wszelkich starań, żeby zapewnić mu edukację, umożliwiającą godne życie. Nie mieli wiele pieniędzy, ale to dobrze, bo bieda nauczyła go, że w życiu tylko one się liczą.
Najgorsze czasy przyszły, kiedy tata zmarł. Osiemnastoletni wtedy Mateo ciężko przeżył jego śmierć. W tych najtrudniejszych chwilach popełnił jedyny błąd, oddając serce nieodpowiedniej kobiecie. Tak jak jego matka nie chciała żyć w ubóstwie. Choć zapewniał ją, że wkrótce zarobi fortunę, opuściła go dla mężczyzny z grubszym portfelem pół roku po tym, jak zostali kochankami.
Gdyby Mateo nie stwardniał po gorzkich doświadczeniach z dzieciństwa, pewnie by się załamał. Stracił wszelkie złudzenia co do miłości.
Choć zepchnął gorzkie wspomnienia do głębokich pokładów podświadomości, nagle wypłynęły, gdy Felicity paplała wesoło wśród rozbawionego tłumu.
Pojął, dlaczego Maude tak bardzo chciała ją zadowolić. Mimo wszelkich różnic w wyglądzie i usposobieniu nie ulegało wątpliwości, że ta towarzyska, zadbana drobna blondyneczka kocha córkę wielką, bezwarunkową miłością, niezależnie od wyborów, jakich dokonała.
Zakompleksiona Maude, pochodząca z klasy średniej i wychowywana dla przyszłości, jaka jej nie pociągała, stawiła opór i pszła własną drogą, ale z miłości zrobiła wszystko, żeby nie zasmucać matki w dniu rodzinnej uroczystości. Czuła się przy niej za duża, niezręczna i nieobyta. Matea ogarnęło współczucie. Uświadomił sobie, że ta wizyta to coś więcej niż prosty układ, jaki zawarli.
Spostrzegł, że nerwowo pochwyciła kieliszek szampana od przechodzącej kelnerki. Pod wpływem impulsu ujął jej dłoń i lekko uścisnął, podczas gdy Felicity ciągnęła ich radośnie do kolejnych gości.
– Zaufaj mi. Nie zawiodę cię – wyszeptał Maude do ucha.