Noce na Manhattanie - ebook
Noce na Manhattanie - ebook
Córka znanego na Manhattanie arystokraty Letitia Spencer zakochała się w synu szofera, Dariusie Kyrillosie. Planowali razem uciec, lecz gdy Letitia dowiedziała się o działalności przestępczej swojego ojca, zerwała z Dariusem, bo nie chciała, by był zamieszany w śledztwo. Darius zrobił karierę i zbił fortunę. Nigdy nie poznał prawdy o tym, co dla niego zrobiła Letitia. Po dziesięciu latach zamierza się na niej odegrać…
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-276-3828-1 |
Rozmiar pliku: | 614 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Była mroźna lutowa noc, gdy Letty Spencer wychodziła z taniej jadłodajni na Brooklynie. Skuliła się, czując chłod. Po dwunastu godzinach pracy była wyczerpana do cna. To nie był dobry dzień. Drżąc w wyświechtanym płaszczu, Letty wtuliła głowę w ramiona, próbując osłonić się przed zimnym wiatrem. Płatki śniegu osiadały na jej nagiej szyi.
– Letitia… – rozległ się głos, niski i chrapliwy. Letty wyprostowała się gwałtownie.
Nikt już nie nazywał jej Letitią, nawet ojciec. Letitia Spencer była dziedziczką Fairholme. Letty była tylko jedną z wielu nowojorskich kelnerek, ledwo wiążących koniec z końcem.
Ale ten głos brzmiał… brzmiał jak…
Ściskając mocno pasek torebki, powoli odwróciła się. I zaparło jej dech w piersi. Darius Kyrillos stał oparty o lśniący, czarny sportowy samochód. Ciemnooki i ciemnowłosy mężczyzna był niezwykle przystojny. Doskonale dopasowany garnitur i długi czarny płaszcz nadawały mu aurę władzy, a płatki śniegu podświetlone przez uliczne latarnie wirowały wokół jego sylwetki.
Przez chwilę Letty usiłowała zrozumieć to, co widzi. Darius? Tutaj?
„Widziałaś to?”, powiedział jej ojciec podekscytowanym głosem dzisiejszego ranka, rozkładając gazetę na wąskim kuchennym blacie. „Darius Kyrillos sprzedał swoją firmę za dwadzieścia miliardów dolarów!”. Spojrzał na nią bystro mimo wpływu leków przeciwbólowych, z ramieniem wiszącym bezwładnie na temblaku. „Powinnaś do niego zadzwonić, Letty. Sprawić, żeby znowu cię pokochał”.
Po dziesięciu latach jej ojciec wypowiedział głośno imię Dariusa. Złamał niepisaną zasadę. Letty uciekła, mamrocząc coś o spóźnieniu się do pracy.
Ten incydent zepsuł jej cały dzień. Była wyjątkowo niezdarna, upuszczała tace, zapominała o zamówieniach. Raz zrzuciła nawet talerz jajek z bekonem na klienta. Tylko cud sprawił, że nie wyleciała z pracy.
Chociaż nie, to nieprawda. Cud był teraz. Darius… Wciąż mając szeroko otwarte oczy, Letty zrobiła krok w jego stronę.
– Darius? – wyszeptała. – Czy to naprawdę ty?
Podszedł do niej niczym mroczny anioł. Widziała jego oddech zamieniający się w parę w świetle latarni. Zatrzymał się tuż przed nią, górując nad jej drobną sylwetką.
– Jesteś zaskoczona?
Dźwięk tego niskiego, ochrypłego głosu, z delikatnym greckim akcentem, sprawił, że przeszły ją dreszcze. I wiedziała już, że to nie jest sen. Serce mocno biło jej w piersi. Darius. Mężczyzna, którego próbowała nie pragnąć przez ostatnią dekadę. Mężczyzna, o którym marzyła wbrew własnej woli, noc po nocy. Tutaj. Teraz.
– Co ty tu robisz? – wykrztusiła w końcu.
– Nie mogłem się powstrzymać. – Spojrzał prosto na nią, a w jego ciemnych oczach Letty zobaczyła głód pożądania. Zauważyła z zaskoczeniem, że wcale się nie zmienił. Te same lata, które ją nieomal zniszczyły, na nim nie pozostawiły żadnego śladu. Był tym samym mężczyzną, którego pamiętała, tym, którego niegdyś kochała całym swoim niewinnym sercem, uwikłana w zakazany romans. Zanim poświęciła własne szczęście, by ocalić jego.
Opuścił rękę na jej ramię. Czując przez cienki płaszcz bijące od niego ciepło, miała ochotę się rozpłakać, zasypać go pytaniami. Już prawie porzuciła nadzieję…
Wtem zauważyła, jak jego spojrzenie zatrzymuje się na jej wyświechtanym płaszczu i postrzępionym fartuszku kelnerki. Zwykle nosiła też grube rajstopy, podarła jednak niedawno ostatnią parę, miała więc na nogach tylko buty ortopedyczne.
– Nie jestem ubrana odpowiednio na wyjście… – zaczerwieniła się.
– Nieważne, jak jesteś ubrana. – W jego głosie zabrzmiała dziwna nuta. – Jedziemy.
– Jedziemy? Dokąd?
Ujął Letty za rękę, a ona nagle przestała czuć zimno. Całe jej ciało było naelektryzowane, od stóp do czubka głowy.
– Mój penthouse. W Midtown. – Spojrzał na nią z góry. – Jedziesz czy nie?
Pozwoliła mu poprowadzić się do samochodu. Wdrapując się na fotel pasażera, Letty poczuła zapach luksusowej skóry. Wzięła głęboki oddech. Ten samochód prawdopodobnie kosztował więcej, niż zarobiła przez ostatnie dziesięć lat. Przesunęła ręką po jasnokremowej skórze. Zapomniała już, że skóra może być tak miękka.
Siadając obok niej, Darius włączył silnik. Jego cichy szum towarzyszył im, gdy mijali zamieszkane przez klasę średnią dzielnice Park Slope i Brooklyn Heights, pokonali Most Brooklyński, aż w końcu wkroczyli do dzielnicy Nowego Jorku najbardziej przyciągającej bogaczy i turystów: Manhattanu. Przez cały ten czas Letty była bardzo świadoma jego obecności koło siebie.
– A zatem – odezwał się ironicznie – twój ojciec wyszedł z więzienia.
– Kilka dni temu. – Przygryzając wargę, spojrzała na niego niepewnie.
Darius znów rzucił okiem na jej stary płaszcz i wystrzępiony fartuszek.
– Jak rozumiem, jesteś teraz gotowa, by zmienić swoje życie?
To było pytanie czy sugestia? Czy miał na myśli, że sam je zmieni? Czy to możliwe, że poznał prawdę o tym, dlaczego zdradziła go dziesięć lat temu?
– Nauczyłam się już – powiedziała smutno – że życie zmienia się, czy jest się gotowym, czy nie.
Był wyraźnie spięty.
– To prawda.
Letty podziwiała jego ostro zarysowany profil. Darius Kyrillos. Po tych wszystkich latach znalazł ją w jadłodajni i właśnie zabierał do swojego penthouse’u. Jedyny mężczyzna, jakiego kiedykolwiek kochała…
– Dlaczego po mnie przyjechałeś? – wyszeptała. – Dlaczego dzisiaj, po tylu latach?
Jego wzrok był nieprzenikniony.
– Twoja wiadomość.
– Jaka wiadomość? – Letty z pewnością niczego nie wysyłała.
– Jak chcesz – mruknął, odsłaniając zęby w uśmiechu. – Zróbmy to na twój sposób.
Letty naszło niepokojące podejrzenie. Jej ojciec chciał, żeby odnowiła kontakt z Dariusem. Czy to możliwe, że wysłał mu wiadomość, podając się za nią?
Spojrzała na mężczyznę obok siebie i uznała, że nie obchodzi jej to. Jeżeli jej ojciec naprawdę był zamieszany w całą sprawę, i taki był tego skutek, powinna mu być tylko wdzięczna. Najwyraźniej musiał wyjawić Dariusowi prawdziwe przyczyny jej zdrady sprzed dziesięciu lat. Nie wyobrażała sobie innego powodu, dla którego teraz miałby się do niej chociażby odezwać.
Ale czy na pewno?
– Czytałam o tobie w porannej gazecie. Że sprzedałeś firmę. Moje gratulacje – odezwała się nieśmiało, przygryzając wargę.
– Dziękuję – odparł obojętnie. – Kosztowało mnie to tylko dziesięć lat życia.
Dziesięć lat. Te dwa proste słowa zawisły między nimi w niezręcznej ciszy. Tymczasem samochód wjechał na Manhattan. Miejsce, którego unikała, odkąd jej ojciec został osądzony i skazany prawie dekadę wcześniej.
– Dużo o tobie myślałam. Zastanawiałam się, gdzie jesteś, czy wszystko u ciebie w porządku. Miałam nadzieję, że jesteś szczęśliwy.
Zatrzymując się na czerwonym świetle, Darius spojrzał na nią nagle.
– To ładnie z twojej strony, że o mnie myślałaś – wycedził. Mozaika świateł i cieni pogrążonego w mroku miasta przesuwała się po ostrych rysach jego twarzy.
Światło zmieniło się na zielone. Było chwilę po dziesiątej i ruch na ulicy powoli ustawał. Minęli plac Narodów Zjednoczonych, zmierzając na północ w stronę Pierwszej Alei. Wieżowce wokół nich pięły się coraz wyżej ku niebu, w miarę jak zbliżali się do Midtown. Skręcając w Park Avenue, podjechali pod nowo wybudowany drapacz chmur na południowym krańcu Central Parku.
– Żyjesz tutaj? – zapytała w oszołomieniu, wyciągając szyję, podczas gdy Darius zaparkował samochód przed wejściem do foyer.
– Mam dwa górne piętra – odparł zwyczajnym tonem, tak jak ktoś inny mógłby powiedzieć „Mam bilety do teatru”.
Drzwi się otwarły i Darius wręczył klucze uśmiechającemu się kamerdynerowi, który pozdrowił go z szacunkiem. Wysiadłszy, okrążył samochód i otworzył drzwi Letty. Podał jej rękę. Popatrzyła na nią nerwowo, po czym ujęła jego dłoń, czując jej ciepłą szorstkość.
Musi wiedzieć. Musi. W innym wypadku, dlaczego by jej szukał? Dlaczego przestałby ją nienawidzić?
Poprowadził ją przez wzbudzające podziw, wysokie na dwadzieścia stóp lobby. Mężczyzna w recepcji przywitał ich uprzejmie.
– Dobry wieczór, panie Kyrillos! Ależ okropna pogoda. Mam nadzieję, że pan nie zmarzł!
– Skądże. Dziękuję, Perry.
Darius trzymał Letty mocno za rękę, prowadząc ją dalej przez oszałamiająco luksusowe, minimalistyczne wnętrza. Przesunął kartę przed czytnikiem przy drzwiach windy i wybrał siedemdziesiąte piętro. Gdy powoli sunęli ku górze, Letty czuła się jeszcze bardziej onieśmielona. Była boleśnie świadoma bijącego od niego ciepła, jego potężnego ciała górującego nad nią. Dzieliło ich tylko kilka cali. W końcu zadźwięczał dzwonek i drzwi się rozsunęły.
– Pani przodem – odezwał się Darius.
Zerkając na niego niespokojnie, wyszła z windy i znalazła się w pogrążonym w mroku penthousie. Ciemność rozpraszały tylko dalekie światła miasta, odbite i zwielokrotnione przez ogromny kryształowy żyrandol, zawieszony pod wysokim na dwa piętra sufitem. Ruszyła przed siebie; jej gumowe podeszwy zapiszczały na marmurowej posadzce. Znów poczuła zażenowanie.
Darius zdawał się jednak tego nie zauważać; jego przystojna twarz pozostawała bez wyrazu. Nie spuszczając wzroku z Letty i nie zapalając światła, zdjął płaszcz. Letty nerwowo ściskając pasek torebki, weszła do salonu. Był umeblowany prosto i minimalistycznie, w czarno-szarej kolorystyce; przez przeszklone ściany widziała panoramę Central Parku, las wieżowców aż do rzeki Hudson, a nawet odległe światła New Jersey. Na południe rozciągało się Midtown i jego niezliczone drapacze chmur.
– Piękne… – westchnęła Letty, podchodząc bliżej krawędzi. Bez namysłu pochyliła się do przodu, oparła czoło o zimną szybę i spojrzała prosto w dół na Park Avenue. Samochody i żółte taksówki nie były większe od mrówek. Zakręciło jej się w głowie; zdała sobie sprawę że jest bliżej chmur niż ziemi. Ta myśl ją przeraziła.
– Ty jesteś piękna, Letitio – usłyszała za sobą ochrypły głos.
Odwróciła się i spojrzała na niego. Przyjrzała się bliżej… i otwarła usta ze zdziwienia. Jak mogła pomyśleć, że Darius się nie zmienił? Zmienił się całkowicie. W wieku trzydziestu czterech lat nie był już szczupłym młodzieńcem, ale postawnym mężczyzną. Jego ramiona były szerokie, a ciało silne i umięśnione. Jego czarne włosy, niegdyś długie i kręcone jak u poety, były teraz precyzyjnie przystrzyżone, co razem z mocno zarysowaną szczęką nadawało jego twarzy bezlitosny wyraz. Usta miał wykrzywione w grymasie arogancji, jeśli nie okrucieństwa.
W swoim penthousie górował nad nią niczym król, mając cały Nowy Jork u stóp.
– Letitio… – powtórzył z naciskiem, zauważając jej wyraz twarzy.
– Letty – zdobyła się na uśmiech. – Nikt już nie nazywa mnie Letitą.
– Nigdy nie zdołałem o tobie zapomnieć – kontynuował cicho. – Ani nie zapomniałem tamtego lata, które spędziliśmy razem…
Tamtego lata… Jej umysł wypełniły niechciane wspomnienia. Taniec na łące. Pocałunek w noc balu maturalnego. Umykanie przed wścibskim wzrokiem służby do ogromnego garażu Fairholme, gdzie szyby zabytkowych samochodów z kolekcji jej ojca bez końca zachodziły parą od ich gorących oddechów. Była gotowa oddać mu się bez reszty. To Darius nalegał, by skonsumowali związek dopiero po zawarciu małżeństwa.
– Dopiero kiedy będziesz moją żoną – szeptał, gdy leżeli w swoich ramionach na tylnym siedzeniu zabytkowej limuzyny, niemal nadzy, zdyszani, w udręce niezaspokojonego pożądania. – Kiedy będziesz tylko moja, na zawsze…
Ale „zawsze” nigdy nie nadeszło. Ich romans był zakazany, bezprawny. Ona miała tylko osiemnaście lat, była córką jego pracodawcy; on był starszy o sześć lat, syn szofera. Gdy lato, pełne młodzieńczej namiętności, dobiegło końca, nadeszło nieuchronne: jej ojciec odkrył ich romans. Był wściekły; nakazał Dariusowi opuścić posiadłość. Nie widzieli się przez cały tydzień. Aż pewnego dnia Darius zadzwonił.
– Ucieknijmy – powiedział gorączkowo. – Pójdę do pracy, wynajmiemy kawalerkę w mieście. Zrobię wszystko, żebyśmy tylko byli razem.
Letty była rozdarta; nie chciała, by poświęcał dla niej swoje marzenia. W końcu jednak uległa. Wiedzieli, że nikt w Nowym Jorku nie udzieli im ślubu bez zgody jej ojca, postanowili więc wyjechać do Niagara Falls. Ale kiedy tej nocy Darius przyjechał pod bramę Fairholme, nie zastał tam nikogo.
Letty nie odebrała żadnego z jego coraz bardziej rozpaczliwych telefonów. Następnego dnia przekonała ojca, żeby zwolnił Eugeniosa Kyrillosa, ojca Dariusa, który był szoferem w Fairholme przez dwadzieścia lat. Ale Darius nie chciał przyjąć do wiadomości ich rozstania; wciąż do niej wydzwaniał, do momentu kiedy wysłała mu krótką, lakoniczną wiadomość:
„Wykorzystałam Cię, by zdobyć zainteresowanie innego mężczyzny. Jest bogaty i może zapewnić mi życie w luksusie, na jakie zasługuję. Jesteśmy już zaręczeni. Naprawdę myślałeś, że ktoś taki jak ja kiedykolwiek zgodziłby się na ślub z kimś takim jak Ty?”.
To załatwiło sprawę.
Ale Letty skłamała. Nie było żadnego innego mężczyzny. W wieku dwudziestu ośmiu lat nadal była dziewicą. Przez te wszystkie lata obiecywała sobie, że Darius nigdy nie pozna prawdy. Poświęciła się, by mógł spełnić swoje marzenia, nieobciążony wyrzutami sumienia. Nawet jeśli miałby ją przez to nienawidzić. Mimo to musiał poznać prawdę. To jedyne możliwe wyjaśnienie.
– Czyli… wiesz już, dlaczego cię wtedy zdradziłam? – powiedziała urywanym głosem, nie umiejąc spojrzeć mu w oczy. – Wybaczyłeś mi?
– To bez znaczenia – odparł szorstko. – Ważne, że jesteś tutaj. Ze mną.
Jej serce prawie wyskoczyło z piersi, kiedy zobaczyła żądzę w jego oczach.
– To niemożliwe, żebyś nadal mnie pragnął…
– Mylisz się. – Delikatnym, pieszczotliwym ruchem zsunął płaszcz z jej ramion i pozwolił, by opadł na marmurową posadzkę. – Pragnąłem cię wtedy – wziął jej twarz w dłonie – i pragnę cię teraz.
Wsunął palce w jej włosy i pociągnął, rozpuszczając kucyk. Opadły na ramiona czarną kaskadą. Zdecydowanym gestem przechylił jej głowę do tyłu; ich spojrzenia się spotkały. Letty poczuła euforię; miała wrażenie, że znowu ma osiemnaście lat. Ostatnia dekada, pełna wyrzeczeń i ciężkiej pracy, wydała się nagle odległa i nierzeczywista jak zły sen.
– Tak bardzo za tobą tęskniłam…
Położył palec na jej ustach; przeszył ją elektryzujący dreszcz. Wdychała męski, piżmowy zapach jego ciała. Czuła w środku narastające napięcie. Przyciągając ją do siebie, opuścił głowę. Ich usta się zetknęły. Jego pocałunek był gorący i namiętny. Przycisnął jej twarz do swojej; czuła jego szorstki, drapiący zarost. Gorączkowo wpiła się w jego usta, czując żar długo wstrzymywanej namiętności palący ją od środka.
Darius gwałtownie popchnął ją na ścianę i prawie przemocą zdarł z niej ubranie. Stała teraz przed nim prawie naga, w samym białym staniku i majtkach.
– Zdejmij to – wyszeptał rozkazująco. Jego usta znów odszukały jej; spostrzegła, że jej dłonie same zaczęły rozpinać jego czarną koszulę. Za wszelką cenę chciała go dotknąć, poczuć jego ciepłą skórę i twarde jak stal mięśnie. Pogładziła jego klatkę piersiową i aż zadrżała. Potrzebowała go. Teraz. Chciała poczuć go całego, zatracić się w nim…
Jego dłonie wędrowały zachłannie po jej ciele, jakby chciał w jednej chwili nadrobić dziesięć lat rozłąki; gryzł i drażnił językiem jej wargi, aż stały się obolałe i spuchnięte. Następnie zaczął całować zmysłowo jej szyję, sięgając jednocześnie do zapięcia jej stanika. Gwałtownie wciągnął powietrze, widząc jej pełne piersi. Ścisnął je w rękach, po czym, klękając, znalazł czubek jednej z nich językiem. Letty jęknęła z rozkoszy.
Raptem oderwał się od niej. Z zaskoczeniem otwarła oczy, ale zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, wziął ją na ręce. Nie próbowała się opierać, gdy niósł ją do sypialni. Przestronne i niemal puste pomieszczenie było skąpane w zimnych światłach Manhattanu; wokół nich rozciągał się las wieżowców, od Chrysler Building do Empire State, z granicami wyznaczonymi przez ciemne wstęgi rzek, po których płynęły wolno potężne transportowce.
Darius położył ją delikatnie na wielkim łóżku. Stanął przed nią, po czym nie spiesząc się, rozpiął mankiety koszuli. Po raz pierwszy Letty ujrzała w pełnej okazałości jego szerokie, silne ramiona i rzeźbiony tors. Zrzucił buty i rozpiął pasek; w samych spodniach uklęknął nad nią i pocałował ją. Coś w niej pękło.
Przez cały czas Letty myślała, że ich miłość odeszła na zawsze. Ale nie; nic się nie zmieniło. Nic. Byli tacy sami jak wtedy, młodzi i zakochani… Darius pieścił ją i całował, powoli przesuwając się w dół. Nagle naparł na nią całym ciałem; jego zmysłowy ciężar niemal odebrał jej oddech. Poczuła jego twardą męskość, ogromną i nabrzmiałą z niepohamowanej żądzy. Jej podniecenie sięgało apogeum.
– Jesteś moja, Letty – wydyszał. – W końcu jesteś moja…
Zsunął jej białe majtki, pozostawiając ją całkowicie nagą. Delikatnym, ale zdecydowanym gestem rozchylił jej nogi, po czym zaczął ją całować po wewnętrznej stronie ud, drażniąc się z nią, boleśnie wręcz powoli posuwając się w górę. W końcu poczuła jego oddech na najbardziej intymnej części swojego ciała; zawstydzona, spróbowała się wyślizgnąć, ale trzymał ją mocno.
W końcu opuścił głowę między jej nogi. Letty krzyknęła; przyjemność była niemal nie do zniesienia. Umiejętnymi ruchami języka wznosił ją na wyżyny rozkoszy. Prawie zapomniała o oddychaniu, trzymana w miejscu przez jego bezwzględne pieszczoty jak motyl przyszpilony do kartki. Fale podniecenia mieszały się z radością. Darius jej wybaczył. Pragnął jej. Kochał ją…
Ciało Letty eksplodowało z okrzykiem czystej ekstazy, która wydawała się trwać w nieskończoność.
Natychmiast podniósł się i złapał ją mocno za nadgarstki. Ustawił się między jej nogami i, wciąż na pół przytomną ze szczęścia, gwałtownie nabił na siebie. Czuła, jak rozrywa ją od środka, centymetr po centymetrze. Szeroko otwarła oczy i krzyknęła z bólu. Przedzierając się przez barierę, której z pewnością nie oczekiwał, Darius spojrzał na nią z zaskoczeniem.
– Byłaś… dziewicą? – wydyszał.
Skinęła głową, próbując ukryć łzy zbierające się w kącikach oczu. Nie chciała zepsuć tej idealnej nocy, ale ból był trudny do wytrzymania.
– Niemożliwe – wykrztusił. – Po tylu latach? Dlaczego?
Letty spojrzała mu w oczy. I powiedziała jedyne, co przyszło jej do głowy. Słowa, które próbowała zapomnieć, ale które zawsze były ukryte głęboko w jej sercu.
– Dlatego, że cię kocham – wyszeptała.