- W empik go
Nocne demony - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
5 września 2023
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Nocne demony - ebook
Nocne demony — to zbiór wierszy, które autor napisał w 2023 roku, czyli są to jego najnowsze dzieła. Tematyka jest różnorodna, więc każdy tu znajdzie coś dla siebie …
Kategoria: | Proza |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8351-716-2 |
Rozmiar pliku: | 1,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wojskowa fala
Młody ma w wojsku przerąbane
to prawda stara jak świat
Nie może liczyć tu na mamę
sam musi rano wstać
Najpierw go czeka poranna zaprawa
a potem mycie — ścielenie koja
W stołówce jakaś ciepła strawa
a potem apel — by wiedział co — jak
Wymarsz do parku lub na strzelnicę
okazja by młodego przeczołgać
Nie trafi w tarczę — czarno to widzę
w masce na ryju czas paradować
Czas płynie szybko więc po obiedzie
z dowódcą apel popołudniowy
Młodemu raczej się nie wiedzie
wchodzi na wartę całodobową
A jak nie warta — to drużynka
wieczorem jeszcze rejony
Na korytarzu same trociny
wcierasz — zamiatasz w dwie strony
Capsztyk dziesiąta — a po kwadransie
pododdział znów ożywa
Czekają na swych młodych dziadziusie
fala się w nich odzywa
Starszyzna ma swe przywileje
a koty im usługują
Jak dziadziuś naje się — napije
to wiersze mu recytują
Jak mają szczęście to po północy
idą wreszcie do wyra
Wypłakać się w swój szary kocyk
bo rano znów od nowa
Brak powołań
Podobno coraz mniej chętnych
do tego by służyć Bogu
Nie ma ku temu zachęty
w dwudziestym pierwszym wieku
Dlaczego tak się dzieje?
Czy to jest wina ludzi?
Że wiara powszednieje
i w młodych zapał studzi
Kiedyś być księdzem to był
zaszczyt i uznanie
Miał plebanię — kucharkę
i niedzielne kazanie
Wiernych co swego grosza
nigdy mu nie szczędzili
I na każde skinienie
palca jego gonili
Teraz to się zmieniło
wszyscy są jak na widelcu
Kadzidło się wypaliło
piętnują wszystkich zboczeńców
Już pod dywan nie zmieciesz
tej czy tamtej afery
Prawda zwycięża przecież
lud stał się do bólu szczery
Czy za dekadę lub dwie
kościoły nam opustoszeją?
Może tak — może nie
różne rzeczy się dzieją
Nocne demony
Nocą gdy budzą się demony
nie możesz zwyczajnie spać
Twe ciało całe zatrwożone
najchętniej chciałbyś gdzieś zwiać
Jednak nie możesz ruszyć z miejsca
paraliż dopadł twoje członki
Dostałeś palpitacji serca
a to już raczej nie są mrzonki
Nad głową tańczą czyjeś duchy
głośno zawodzą że aż strach
Widocznie pragną twojej skruchy
inaczej szybko pójdziesz w piach
Kogo skrzywdziłeś za swego życia?
Że ci po nocy spać nie dają
W lustrze się mnożą ich odbicia
tym bardziej realne się stają
Do rana jeszcze kilka godzin
a ty po cichu masz już dość
Ręce złożyłeś i się modlisz
lecz nie ustaje ta ich złość
Czy ktoś ci przyjdzie na ratunek?
A może to już koniec twój?
Stań więc na baczność — złóż meldunek
dogadać z nimi się próbuj
Po chwili duchy te znikają
nastała cisza że aż strach
Czy jeszcze tutaj zawitają?
Wszystko możliwe — raczej tak
Zabrakło czasu
Zabrakło czasu na pewne sprawy
zwyczajnie gdzieś nam umknął
Zbyt mało miałeś w życiu zabawy
gorzką pigułkę żeś przełknął
Dopiero teraz do ciebie dociera
ogrom tych chwil straconych
Z żalu już w słowach nie przebierasz
siedzisz gdzieś w kąt wtulony
Problemy dzienne wciąż narastają
jak dług w jakimś parabanku
Litości żadnej dla ciebie nie mają
i w nocy i o poranku
Zatrzasnąć chciałbyś im drzwi przed nosem
ale zwyczajnie się nie da
Obrywasz — dostajesz cios za ciosem
co warta po tobie scheda?
Rodzina zrzeknie się po tobie spadku
bo długów nie chcą dziedziczyć
Czy palniesz sobie w łeb na ostatku?
Musisz się także z tym liczyć
Dlaczego inni mają lepiej?
Przynajmniej tak ci się zdaje
Kolejka w niebie — jak w jakimś sklepie
czy ktoś tu relikwie rozdaje?
Rzadko komu
Rzadko komu się udaje
spełnić swe marzenia
Częściej jest to ciężka praca
no i wyrzeczenia
Których w życiu nie brakuje
gdy się tylko starasz
Co gdy dwiema — trzema naraz
profesjami się parasz
A marzenia jak to motto
co dzień powtarzane
Oślepia nas niczym złoto
namiętnie zbierane
Czasem zdarzy się spełnienie
jakiegoś marzenia
Jednak zbyt drogo to wyszło
więc się je przecenia
Samo nic się nie wydarzy
chyba że to cud
Ale czy ktoś w cuda wierzy?
Szybciej w szczęścia łud
Być szczęśliwym — co to znaczy?
Czy odpowiedź znajdziesz?
Co dzień czas swój cenny tracisz
Jak daleko zajdziesz?
Dożynki
Dożynki to święto rolnika
za jego pracę i trud
Jednak przez politykę
zacznie doskwierać mu głód
Jak ma spokojnie świętować
kiedy swoje zboże
Nie może dobrze sprzedać
a co roku jest gorzej
Rządzący rolnictwem naszym
w ogóle się nie przejmują
Za plecami chłopa
skądinąd zboże szmuglują
A naszym rolnikom dają
cenę śmiesznie niską
Pod ścianą ich stawiają
godnie żyć nie dają
Zaorzą gospodarkę
i będą na łasce Unii
Tak robią mądrzy ludzie?
Chyba że są durni
Nie dbać o swoje to grzech
obcemu włazić w tyłek?
Już słyszę sąsiadów śmiech
bo euro rośnie im w siłę
Dla kogo więc te dożynki?
Bo chyba nie dla rolnika
Przy pełnym biesiadnym stole
bawi się jedynie klika …
Dzienne światło
Z każdym dniem tego światła
coraz mniej zostaje
Oddalamy się od słońca
tak mi się wydaje
Ranek chłodny — wieczór chłodny
tylko w dzień jest ciepło
Czy nadciąga dzień już sądny
i szykują piekło?
Pewnie jesień się wybiera
do nas w odwiedziny
Więc czas powyciągać z szafy
kołdry i pierzyny
Pajęczyny całe w rosie
zaorane ściernisko
Boćki i jaskółki w locie
Afryka już blisko
Tylko nam się tu zostanie
no bo gdzie pójdziemy?
Każdy ma tu dom — mieszkanie
lub kawałek ziemi
Gdy opadnie liść ostatni
czas spojrzeć na gwiazdy
Tam się ' Wielki Wóz ' szykuje
do poważnej jazdy
MMA
W ostatnich latach stały się modne
walki w tak zwanych klatkach
Widownia siedzi atrakcji głodna
na oczach ich rozgrywa się jatka
Dwóch zawodników staje do walki
nie mal na śmierć i życie
W ruch idą pięści i kopniaki
jak nie raz sami widzicie
Zwą ich — współcześni gladiatorzy
choć mieczy przy sobie nie mają
Jedni prawdziwi — inni aktorzy
do wyniku się podkładają
Trwa to mniej więcej kilka minut
czasami nokaut się zdarzy
Na macie pełno krwi i śliny
co spływa z ich tatuaży
Spróbować tego może każdy
co trochę boksować umie
Wystarczy tylko że się odważy
a już wyróżnia się w tłumie
Można tu stracić życie lub zdrowie
zależy na kogo się trafi
Ważne że bilety sprzedane
a tłum w sali dobrze się bawi
Elektryki
Nastała moda na elektryki
samochód na baterie
Gdy zasięg spadnie do zera
wpadasz w niemałą histerię
No bo do celu podróży
jeszcze sporo zostało
A tutaj trzeba ładować
wiązkę obwodów całą
Do gniazdka na CPN- nie
kolejka się zrobiła
W dodatku prąd jest w cenie
to niespodzianka niemiła
Zielone tablice są ładne
ale mało praktyczne
Wozić ze sobą agregat?
To brzmi wręcz idiotycznie!
Na tą chwilę elektryk
w ogóle się nie sprawdza
I mówię wam to ja
wieloletni sprzedawca
Jako zabawka owszem
lecz nie do dziennej jazdy
W takich autach promować
mogą się jedynie ' gwiazdy”
Pompy ciepła
W ostatnim czasie pompy ciepła
przeżywają swój ' bum”
W kolejce do tego cudeńka
prawdziwy ciśnie się tłum
Ludzie chcą tanio się ogrzać
z pomocą fotowoltaiki
Zamontuj sobie to na dachu
a w miejscu staną z prądu liczniki
Czy wszystko piękne tak jak mówią?
Coś mi się nie wydaje
Polak z zachodu — tak jak zwykle
najgorszy szajs dostaje
Prąd masz za darmo — ale cały
idzie do energetyki
I jeszcze łaskę tobie robią
a tobie grzeją się styki
Wszystko w zasadzie elektronika
co będzie jak gwarancja minie?
Za serwis ile weźmie firma?
Zależy — w lecie czy w zimie
Może to forma i wygodna
lecz nie na nasze kieszenie
Lepiej kopciucha mieć w zapasie
co cię bez prądu ogrzeje …
Współczesny analfabeta
Niby czytać i pisać
w stu procentach umie
Jednak obecnego świata
do końca nie rozumie
Bo tutaj czytać i pisać
już powoli nie starcza
Cywilizacja współczesna
człowieka czym innym obarcza
Chodzi tu o cyfryzację
która jest wszędobylska
Zwykłe życiowe relacje
ciężko jest z niej odzyskać
Młodzi są w tym obeznani
w zasadzie tylko tym żyją
Na światłowody skazani
w 5G swe ukłony biją
A stare pokolenie
ma z tym problem nie lada
Wszystko działa na dotyk
i jeszcze ta blokada!!!
Piny — hasła i linie
w dodatku papilarne
To wszystko z człowieka czyni
więźniem planetarnym
Czy to jest dobry kierunek?
Dzisiaj w zasadzie jedyny
Stracił człowiek szacunek
do życia i rodziny
Do szkoły
Już od jutra do szkoły
pójdą wszystkie dzieci
Kujony i matoły
wszystkie tak jak leci
Ciężko będzie z łóżka
pościągać na czas
By nie uciekł autobus
tak było nie raz
Wakacje coraz dłuższe
nauki coraz mniej
A minister mówi
że wszystko jest okej
Jednak jakieś szkoły
dzieci skończyć muszą
Bo w tych czterech ścianach
z braku tlenu się duszą
Tam zobaczą rówieśników
odnowią kontakty
Lizną kilka wierszyków
dostaną „pałę” z matmy
Ale suma summarum
wyjdzie im na dobre
Państwo dba o młodzież
jest dla niego szczodre
Daje na wyprawki
dorzuci laptopa
I nie ważne czyje dziecko
inteligenta czy chłopa
W sumie warto iść do szkoły
choćby tylko po to
By przewietrzyć młode mózgi
a mózg — płynne złoto
Sztuczna inteligencja
Wydawać by się mogło
że świat stanął na głowie
Promuje się robota
w kąt poszedł zwykły człowiek
Przyszłość należy do nich
sztucznej inteligencji
Co będzie w głównej roli
koniunkturę napędzać
Według najnowszych danych
człowiek to przeżytek
Do cna wyczerpany
od wszelakich używek
A robot wręcz przeciwnie
pracuje bez wytchnienia
Jeszcze się sam ładuje
gdy mus — baterię zmienia
Nie choruje w ogóle
nie ma gorszych dni
Jak jest zaprogramowany
tak będzie pracował ci
Człowiek dla niego nie jest
żadną konkurencją
Jedynie przeważa jeszcze
tak zwaną frekwencją
Ale to się zmieni
już dużo młodych umiera
W ich miejsce wejdą roboty
różnica się więc zaciera
Obym nie dożył czasów
gdy w sklepie zamiast zabawek
Na półkach będą roboty
strach myśleć o tym nawet …
Pomówienie
Ludzie myślą że język
służy jedynie do tego
Aby obmawiać innych
za plecami jego
Gorzej gdy ktoś to jawnie
głosi oczerniając
W swoich rękach jedynie
pomówienie mając
A gdzie dowody na to
że ktoś jest czemuś winny?
Rzuciłeś pierwszy kamień
i czujesz się bezkarny
Jest wolność słowa — ale
ty za to odpowiadasz
Kiedy przeciwnikowi
cios nożem w plecy zadasz
W postaci słów zelżywych
i czujesz się bezkarny
A potem w sądzie liczysz
na wygraną z wokandy
Na szczęście sąd nie zawsze
ma zawiązane oczy
Bywa że szuka prawdy
i nie da się zaskoczyć
Więc skoro kłamiesz
licz się tutaj z karą
Prawda zwycięży
a grzechy zostaną
Jak tworzyć
Ktoś kiedyś zadał mi pytanie
jak tworzysz?
Odpowiedziałem mu na nie
na trzeźwo — bez żadnych dopalaczy
To chyba jakiś akt rozpaczy?
Można by było eksperymentować
zioło zapalić — whiskey sobie polać
Wychylić dwie szklanki
popić to browarem
A potem pisać — nie martwić się wcale
Młody ma w wojsku przerąbane
to prawda stara jak świat
Nie może liczyć tu na mamę
sam musi rano wstać
Najpierw go czeka poranna zaprawa
a potem mycie — ścielenie koja
W stołówce jakaś ciepła strawa
a potem apel — by wiedział co — jak
Wymarsz do parku lub na strzelnicę
okazja by młodego przeczołgać
Nie trafi w tarczę — czarno to widzę
w masce na ryju czas paradować
Czas płynie szybko więc po obiedzie
z dowódcą apel popołudniowy
Młodemu raczej się nie wiedzie
wchodzi na wartę całodobową
A jak nie warta — to drużynka
wieczorem jeszcze rejony
Na korytarzu same trociny
wcierasz — zamiatasz w dwie strony
Capsztyk dziesiąta — a po kwadransie
pododdział znów ożywa
Czekają na swych młodych dziadziusie
fala się w nich odzywa
Starszyzna ma swe przywileje
a koty im usługują
Jak dziadziuś naje się — napije
to wiersze mu recytują
Jak mają szczęście to po północy
idą wreszcie do wyra
Wypłakać się w swój szary kocyk
bo rano znów od nowa
Brak powołań
Podobno coraz mniej chętnych
do tego by służyć Bogu
Nie ma ku temu zachęty
w dwudziestym pierwszym wieku
Dlaczego tak się dzieje?
Czy to jest wina ludzi?
Że wiara powszednieje
i w młodych zapał studzi
Kiedyś być księdzem to był
zaszczyt i uznanie
Miał plebanię — kucharkę
i niedzielne kazanie
Wiernych co swego grosza
nigdy mu nie szczędzili
I na każde skinienie
palca jego gonili
Teraz to się zmieniło
wszyscy są jak na widelcu
Kadzidło się wypaliło
piętnują wszystkich zboczeńców
Już pod dywan nie zmieciesz
tej czy tamtej afery
Prawda zwycięża przecież
lud stał się do bólu szczery
Czy za dekadę lub dwie
kościoły nam opustoszeją?
Może tak — może nie
różne rzeczy się dzieją
Nocne demony
Nocą gdy budzą się demony
nie możesz zwyczajnie spać
Twe ciało całe zatrwożone
najchętniej chciałbyś gdzieś zwiać
Jednak nie możesz ruszyć z miejsca
paraliż dopadł twoje członki
Dostałeś palpitacji serca
a to już raczej nie są mrzonki
Nad głową tańczą czyjeś duchy
głośno zawodzą że aż strach
Widocznie pragną twojej skruchy
inaczej szybko pójdziesz w piach
Kogo skrzywdziłeś za swego życia?
Że ci po nocy spać nie dają
W lustrze się mnożą ich odbicia
tym bardziej realne się stają
Do rana jeszcze kilka godzin
a ty po cichu masz już dość
Ręce złożyłeś i się modlisz
lecz nie ustaje ta ich złość
Czy ktoś ci przyjdzie na ratunek?
A może to już koniec twój?
Stań więc na baczność — złóż meldunek
dogadać z nimi się próbuj
Po chwili duchy te znikają
nastała cisza że aż strach
Czy jeszcze tutaj zawitają?
Wszystko możliwe — raczej tak
Zabrakło czasu
Zabrakło czasu na pewne sprawy
zwyczajnie gdzieś nam umknął
Zbyt mało miałeś w życiu zabawy
gorzką pigułkę żeś przełknął
Dopiero teraz do ciebie dociera
ogrom tych chwil straconych
Z żalu już w słowach nie przebierasz
siedzisz gdzieś w kąt wtulony
Problemy dzienne wciąż narastają
jak dług w jakimś parabanku
Litości żadnej dla ciebie nie mają
i w nocy i o poranku
Zatrzasnąć chciałbyś im drzwi przed nosem
ale zwyczajnie się nie da
Obrywasz — dostajesz cios za ciosem
co warta po tobie scheda?
Rodzina zrzeknie się po tobie spadku
bo długów nie chcą dziedziczyć
Czy palniesz sobie w łeb na ostatku?
Musisz się także z tym liczyć
Dlaczego inni mają lepiej?
Przynajmniej tak ci się zdaje
Kolejka w niebie — jak w jakimś sklepie
czy ktoś tu relikwie rozdaje?
Rzadko komu
Rzadko komu się udaje
spełnić swe marzenia
Częściej jest to ciężka praca
no i wyrzeczenia
Których w życiu nie brakuje
gdy się tylko starasz
Co gdy dwiema — trzema naraz
profesjami się parasz
A marzenia jak to motto
co dzień powtarzane
Oślepia nas niczym złoto
namiętnie zbierane
Czasem zdarzy się spełnienie
jakiegoś marzenia
Jednak zbyt drogo to wyszło
więc się je przecenia
Samo nic się nie wydarzy
chyba że to cud
Ale czy ktoś w cuda wierzy?
Szybciej w szczęścia łud
Być szczęśliwym — co to znaczy?
Czy odpowiedź znajdziesz?
Co dzień czas swój cenny tracisz
Jak daleko zajdziesz?
Dożynki
Dożynki to święto rolnika
za jego pracę i trud
Jednak przez politykę
zacznie doskwierać mu głód
Jak ma spokojnie świętować
kiedy swoje zboże
Nie może dobrze sprzedać
a co roku jest gorzej
Rządzący rolnictwem naszym
w ogóle się nie przejmują
Za plecami chłopa
skądinąd zboże szmuglują
A naszym rolnikom dają
cenę śmiesznie niską
Pod ścianą ich stawiają
godnie żyć nie dają
Zaorzą gospodarkę
i będą na łasce Unii
Tak robią mądrzy ludzie?
Chyba że są durni
Nie dbać o swoje to grzech
obcemu włazić w tyłek?
Już słyszę sąsiadów śmiech
bo euro rośnie im w siłę
Dla kogo więc te dożynki?
Bo chyba nie dla rolnika
Przy pełnym biesiadnym stole
bawi się jedynie klika …
Dzienne światło
Z każdym dniem tego światła
coraz mniej zostaje
Oddalamy się od słońca
tak mi się wydaje
Ranek chłodny — wieczór chłodny
tylko w dzień jest ciepło
Czy nadciąga dzień już sądny
i szykują piekło?
Pewnie jesień się wybiera
do nas w odwiedziny
Więc czas powyciągać z szafy
kołdry i pierzyny
Pajęczyny całe w rosie
zaorane ściernisko
Boćki i jaskółki w locie
Afryka już blisko
Tylko nam się tu zostanie
no bo gdzie pójdziemy?
Każdy ma tu dom — mieszkanie
lub kawałek ziemi
Gdy opadnie liść ostatni
czas spojrzeć na gwiazdy
Tam się ' Wielki Wóz ' szykuje
do poważnej jazdy
MMA
W ostatnich latach stały się modne
walki w tak zwanych klatkach
Widownia siedzi atrakcji głodna
na oczach ich rozgrywa się jatka
Dwóch zawodników staje do walki
nie mal na śmierć i życie
W ruch idą pięści i kopniaki
jak nie raz sami widzicie
Zwą ich — współcześni gladiatorzy
choć mieczy przy sobie nie mają
Jedni prawdziwi — inni aktorzy
do wyniku się podkładają
Trwa to mniej więcej kilka minut
czasami nokaut się zdarzy
Na macie pełno krwi i śliny
co spływa z ich tatuaży
Spróbować tego może każdy
co trochę boksować umie
Wystarczy tylko że się odważy
a już wyróżnia się w tłumie
Można tu stracić życie lub zdrowie
zależy na kogo się trafi
Ważne że bilety sprzedane
a tłum w sali dobrze się bawi
Elektryki
Nastała moda na elektryki
samochód na baterie
Gdy zasięg spadnie do zera
wpadasz w niemałą histerię
No bo do celu podróży
jeszcze sporo zostało
A tutaj trzeba ładować
wiązkę obwodów całą
Do gniazdka na CPN- nie
kolejka się zrobiła
W dodatku prąd jest w cenie
to niespodzianka niemiła
Zielone tablice są ładne
ale mało praktyczne
Wozić ze sobą agregat?
To brzmi wręcz idiotycznie!
Na tą chwilę elektryk
w ogóle się nie sprawdza
I mówię wam to ja
wieloletni sprzedawca
Jako zabawka owszem
lecz nie do dziennej jazdy
W takich autach promować
mogą się jedynie ' gwiazdy”
Pompy ciepła
W ostatnim czasie pompy ciepła
przeżywają swój ' bum”
W kolejce do tego cudeńka
prawdziwy ciśnie się tłum
Ludzie chcą tanio się ogrzać
z pomocą fotowoltaiki
Zamontuj sobie to na dachu
a w miejscu staną z prądu liczniki
Czy wszystko piękne tak jak mówią?
Coś mi się nie wydaje
Polak z zachodu — tak jak zwykle
najgorszy szajs dostaje
Prąd masz za darmo — ale cały
idzie do energetyki
I jeszcze łaskę tobie robią
a tobie grzeją się styki
Wszystko w zasadzie elektronika
co będzie jak gwarancja minie?
Za serwis ile weźmie firma?
Zależy — w lecie czy w zimie
Może to forma i wygodna
lecz nie na nasze kieszenie
Lepiej kopciucha mieć w zapasie
co cię bez prądu ogrzeje …
Współczesny analfabeta
Niby czytać i pisać
w stu procentach umie
Jednak obecnego świata
do końca nie rozumie
Bo tutaj czytać i pisać
już powoli nie starcza
Cywilizacja współczesna
człowieka czym innym obarcza
Chodzi tu o cyfryzację
która jest wszędobylska
Zwykłe życiowe relacje
ciężko jest z niej odzyskać
Młodzi są w tym obeznani
w zasadzie tylko tym żyją
Na światłowody skazani
w 5G swe ukłony biją
A stare pokolenie
ma z tym problem nie lada
Wszystko działa na dotyk
i jeszcze ta blokada!!!
Piny — hasła i linie
w dodatku papilarne
To wszystko z człowieka czyni
więźniem planetarnym
Czy to jest dobry kierunek?
Dzisiaj w zasadzie jedyny
Stracił człowiek szacunek
do życia i rodziny
Do szkoły
Już od jutra do szkoły
pójdą wszystkie dzieci
Kujony i matoły
wszystkie tak jak leci
Ciężko będzie z łóżka
pościągać na czas
By nie uciekł autobus
tak było nie raz
Wakacje coraz dłuższe
nauki coraz mniej
A minister mówi
że wszystko jest okej
Jednak jakieś szkoły
dzieci skończyć muszą
Bo w tych czterech ścianach
z braku tlenu się duszą
Tam zobaczą rówieśników
odnowią kontakty
Lizną kilka wierszyków
dostaną „pałę” z matmy
Ale suma summarum
wyjdzie im na dobre
Państwo dba o młodzież
jest dla niego szczodre
Daje na wyprawki
dorzuci laptopa
I nie ważne czyje dziecko
inteligenta czy chłopa
W sumie warto iść do szkoły
choćby tylko po to
By przewietrzyć młode mózgi
a mózg — płynne złoto
Sztuczna inteligencja
Wydawać by się mogło
że świat stanął na głowie
Promuje się robota
w kąt poszedł zwykły człowiek
Przyszłość należy do nich
sztucznej inteligencji
Co będzie w głównej roli
koniunkturę napędzać
Według najnowszych danych
człowiek to przeżytek
Do cna wyczerpany
od wszelakich używek
A robot wręcz przeciwnie
pracuje bez wytchnienia
Jeszcze się sam ładuje
gdy mus — baterię zmienia
Nie choruje w ogóle
nie ma gorszych dni
Jak jest zaprogramowany
tak będzie pracował ci
Człowiek dla niego nie jest
żadną konkurencją
Jedynie przeważa jeszcze
tak zwaną frekwencją
Ale to się zmieni
już dużo młodych umiera
W ich miejsce wejdą roboty
różnica się więc zaciera
Obym nie dożył czasów
gdy w sklepie zamiast zabawek
Na półkach będą roboty
strach myśleć o tym nawet …
Pomówienie
Ludzie myślą że język
służy jedynie do tego
Aby obmawiać innych
za plecami jego
Gorzej gdy ktoś to jawnie
głosi oczerniając
W swoich rękach jedynie
pomówienie mając
A gdzie dowody na to
że ktoś jest czemuś winny?
Rzuciłeś pierwszy kamień
i czujesz się bezkarny
Jest wolność słowa — ale
ty za to odpowiadasz
Kiedy przeciwnikowi
cios nożem w plecy zadasz
W postaci słów zelżywych
i czujesz się bezkarny
A potem w sądzie liczysz
na wygraną z wokandy
Na szczęście sąd nie zawsze
ma zawiązane oczy
Bywa że szuka prawdy
i nie da się zaskoczyć
Więc skoro kłamiesz
licz się tutaj z karą
Prawda zwycięży
a grzechy zostaną
Jak tworzyć
Ktoś kiedyś zadał mi pytanie
jak tworzysz?
Odpowiedziałem mu na nie
na trzeźwo — bez żadnych dopalaczy
To chyba jakiś akt rozpaczy?
Można by było eksperymentować
zioło zapalić — whiskey sobie polać
Wychylić dwie szklanki
popić to browarem
A potem pisać — nie martwić się wcale
więcej..