Nocny koncert - ebook
Nocny koncert - ebook
Nicolas i Serina wychowali się w małym australijskim miasteczku Rocky Creek. Poznali się podczas lekcji fortepianu i zakochali w sobie szaleńczą miłością. Jednak Nicolas, niezwykle utalentowany pianista, chciał się dalej kształcić i koncertować na całym świecie. Wiązało się to z wyjazdem z Rocky Creek, a Serina nie była gotowa z nim jechać. Po wyjeździe Nicolasa, po jakimś czasie wyszła za mąż i urodziła córkę. Pewnego dnia, po kilkunastu latach, przebywający w Nowym Jorku Nicolas otrzymuje z Australii list w różowej kopercie napisany przez córkę Seriny…
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-238-9249-6 |
Rozmiar pliku: | 562 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Nicolas powoli wysiadł z taksówki przed swoim apartamentem. Tym razem był piekielnie zmęczony i wcale nie czuł podniecenia, jakie dawało mu zazwyczaj wyszukiwanie i promowanie nowych talentów. Prawdę mówiąc, obserwowanie czyjejś gry nigdy nie ekscytowało go równie mocno jak bycie samemu w centrum uwagi widowni. Jednak zwykle doprowadzenie osoby lub programu do sukcesu dostarczało zadowalającej dawki adrenaliny.
Wyjąwszy dzisiejszy wieczór. Wprawdzie jego protegowana i tym razem wprawiła publiczność w zachwyt, a jej sukces sprawił mu radość i satysfakcję, tym bardziej że była ujmującą osobą i wybitną skrzypaczką, ale nie czuł już wcześniejszej euforii. Może to kryzys wieku średniego albo też już się wypalił? Ogólnie wiadomo, że i gwiazdy, i organizatorzy ponoszą niemałe koszty kariery w show-biznesie, związanej z naprzemiennymi wzlotami i upadkami oraz nieustannym podróżowaniem. Nicolas szybko znienawidził życie w hotelach i kupił mieszkania w Nowym Jorku i w Londynie. Przyjaciele uważali, że to ekstrawagancja, ale on wiedział, że dokonał dobrego wyboru. Jego nowojorski apartament w ciągu sześciu lat trzykrotnie zyskał na wartości, a londyński, chociaż nie okazał się aż tak spektakularną inwestycją, także był wart wydanych pieniędzy.
– Jak się udał wieczór? – spytał portier, otwierając przed Nicolasem drzwi.
Nuta zatroskania brzmiąca w jego głosie wskazywała, że dostrzegł znużenie wchodzącego. Nicolas uśmiechnął się do niego ciepło.
– W porządku, Mike – odparł. – Dziękuję.
– To dobrze. – Mężczyzna kiwnął głową.
Nicolas dałby mu napiwek, ale Mike nie chciał brać pieniędzy od mieszkańców. Przyjmował je tylko od odwiedzających. Nicolas zawsze posyłał mu na Boże Narodzenie kartkę i pokaźny czek, ale podejrzewał, że Mike oddawał większość pieniędzy komuś bardziej potrzebującemu.
W recepcji siedział Chad, student trzeciego roku prawa, który pracując nocami, zarabiał na opłacenie studiów. Nicolas, który zawsze podziwiał osoby ciężko pracujące, także i jego obdarowywał zawsze gwiazdkowym prezentem.
– Jest dla pana list – powiedział Chad.
– List?
Dziwne. Dotąd nie dostawał listów na ten adres. Rachunki i wyciągi bankowe kierowano do jego księgowej, a on sam kontaktował się ze światem telefonicznie lub mejlowo. Młody mężczyzna uśmiechnął się.
– Listonosz przyniósł go dzisiaj, już po pana wyjściu. Jest dosyć zabawnie zaadresowany.
Wręczył Nicolasowi jasnoróżową kopertę z takim oto adresem:
„Pan Nicolas Dupre
c/o Broadway
Nowy Jork
Ameryka”
Nicolas uśmiechnął się cierpko.
– Sława – powiedział Chad.
– Nie jestem aż tak sławny.
Przynajmniej już nie. Do programów typu talk-show zapraszano głównie artystów estradowych, a nie organizatorów ich występów. Od jedynego telewizyjnego wywiadu Nicolasa po tym, jak przygotowany przez niego musical otrzymał prestiżową nagrodę, upłynęło już kilka lat.
– Przyszedł aż z Australii – powiedział Chad, a Nicolas poczuł ukłucie w sercu.
Nie chciał szukać nazwiska nadawcy, dopóki nie znajdzie się bezpieczny w zaciszu swojego mieszkania.
– Chyba od kobiety... – Chad chętnie poznałby więcej szczegółów, ale Nicolas nie zamierzał zaspokoić ciekawości chłopaka.
– Pewno jakaś dawna fanka – powiedział, wsuwając kopertę do kieszeni. – Ktoś, kto nie wie, że od lat nie występuję. Dzięki, Chad. Dobrej nocy.
Nicolas otworzył kopertę dopiero, gdy znalazł się u siebie. To nie od niej. Czyżby naprawdę miał taką nadzieję? Kompletnie wbrew rozsądkowi oczekiwał, że Serina w końcu zrozumie, że nie może bez niego żyć. W końcu przezwyciężył rozczarowanie i przeczytał list, który okazał się zaskakujący. Napisała go córka Seriny, o której przez krótki czas sądził, że może być jego dzieckiem. Felicity Harmon urodziła się bowiem dziesięć miesięcy po jego ostatnim spotkaniu z Seriną, a dokładnie dziewięć po jej ślubie z Gregiem Harmonem.
Nicolas wciąż nie potrafił zrozumieć zachowania Seriny tamtej nocy. Fakt, że po latach ponownie pojawiła się w jego życiu i rozbudziła w nim nadzieję, zakrawał na okrucieństwo.
Długo nie umiał pogodzić się z jej odmową wyjazdu z nim do Anglii, kiedy miał zaledwie dwadzieścia jeden lat. W końcu jednak przyjął do wiadomości fakt, że bliższa niż on była jej rodzina w Rocky Creek. Dlatego nie chciał wracać do miasteczka, w którym się wychował i nawet nie odwiedzał matki. Natomiast kilka razy do roku przesyłał jej pieniądze, by mogła go odwiedzić tam, gdzie akurat przebywał.
Ostatecznie to Serina odnalazła jego i to wtedy, kiedy sądził, że już o niej zapomniał. Były inne kobiety, ale z żadną nawet nie próbował niczego budować. Widocznie jednak dawna miłość wciąż jeszcze była dla niego ważna. Dlatego kiedy owej feralnej nocy przed trzynastu laty zauważył ją na widowni po jednym ze swoich koncertów, jego radość nie miała granic. Doskonale pamiętał datę, bo to był jego pierwszy występ w Sydney.
Kiedy stanęła w drzwiach jego garderoby, wzruszenie odebrało mu głos. Wystarczyło jedno spojrzenie w jej sarnie, zamglone łzami oczy, by wziął ją w ramiona, wciągnął do środka i zamknął drzwi na klucz. Kochali się na sofie, z gorączkową zachłannością, do kompletnego wyczerpania, a potem zasnęli, ciasno spleceni w uścisku.
Kiedy się obudził, już jej nie było. Zostawiła mu tylko liścik informujący, że nie umiała oprzeć się pokusie spotkania z nim po raz ostatni i błagała, by nie jechał za nią do domu. Za kilka tygodni miała poślubić Grega Harmona i bez względu na to, co by powiedział lub zrobił, była to decyzja ostateczna.
„Twoim życiem jest muzyka – pisała. – Kochasz występy przed publicznością. Między nami nie ma miłości, tylko niebezpieczna namiętność, która mnie zniszczy, jeżeli jej ulegnę. Wiem, że dasz sobie radę beze mnie”.
Istotnie, dał sobie radę, chociaż nie było mu łatwo.
Teraz jednak, na widok różowej koperty z Australii serce zabiło mu mocno. Kiedyś sądził, że oboje czują to samo, zresztą może tak było. Oboje byli wtedy jednakowo bezsilni wobec mocy wzajemnego przyciągania. Byli parą kochanków idealnych, a każde z nich dla drugiego pierwszym partnerem.
Wspomnienia napłynęły falą. Gdyby mógł przewidzieć przyszłość, nie zgodziłby się na propozycję pani Johnson, by Serina towarzyszyła mu podczas balu z okazji ukończenia studiów. W tamtym okresie życia nie interesowały go dziewczęta, a jego jedyną pasją był fortepian.
Wysoki i przystojny, podobał się dziewczętom. Dzięki jasnym, falującym włosom i bardzo niebieskim oczom uchodził za seksownego. Wiele dziewcząt chętnie znalazłoby się u jego boku podczas rozdania dyplomów, ale Nicolas rozmyślnie unikał komplikacji związanych z posiadaniem przyjaciółki. Jego jedynym celem była kariera, a pragnienie zostania najlepszym koncertującym pianistą na świecie przesłaniało wszystkie inne. Na razie zdobył stypendium w renomowanym konserwatorium w Sydney i za kilka miesięcy miał zacząć tam naukę, żegnając się na zawsze z życiem w Rocky Creek, za którym nigdy nie przepadał.
Do dnia promocji widywał Serinę tylko sporadycznie, zawsze ubraną w szkolny mundurek, bez makijażu, uczesaną w warkocz albo w koński ogon.
Umalowana, z rozpuszczonymi włosami, wydała mu się starsza i bardziej seksowna. Niemal natychmiast ogarnęło go gwałtowne pożądanie, jakiego nie czuł nigdy wcześniej. Przez cały wieczór nie był w stanie oderwać od niej wzroku, a taniec z nią był zarówno szczęściem, jak i udręką. Całkowicie rozstrojony, odwoził ją do domu niedługo po północy, zgodnie z życzeniem jej rodziców. Nie chcieli, żeby trafiła na jakieś przyjęcie, gdzie pito i uprawiano seks. Nicolasowi było to obojętne. I tak nie interesowało go wtedy ani jedno, ani drugie.
Nagle jednak zapragnął jej bardziej niż podziwu koncertowej publiczności. Nie wiedział niestety, co mógłby na to poradzić, bo oboje byli prawiczkami.
Byli już prawie na miejscu, kiedy dłoń Seriny, niby niechcący, musnęła jego udo, a po kolejnym razie już tam pozostała. A kiedy spojrzał jej w oczy, zobaczył w nich pragnienie dorównujące własnemu.
– Nie wracajmy jeszcze – poprosiła cicho.
Nie potrzebował dalszych zachęt. Zawrócił i wjechał w boczną drogę prowadzącą do odludnego miejsca nad strumieniem. Na początku tylko się całowali, potem zaczęli się dotykać i w końcu zrzucili ubrania. Dopiero po wszystkim wpadł w panikę, bo nie użyli zabezpieczenia.
– Jeżeli jesteś w ciąży, twój ojciec mnie zabije.
– Nie dziś – uspokoiła go. – Właśnie skończył mi się okres, a czytałam, że wtedy jest bezpiecznie.
Westchnął z ulgą.
– Jeszcze dziś kupię prezerwatywy – zapewnił, a ona tylko wpatrywała się w niego ogromnymi, pociemniałymi oczami. – Następnym razem będzie lepiej – obiecał.
– Podobało mi się tak jak teraz – odparła, ku jego zaskoczeniu. – Było cudownie. Zróbmy to jeszcze raz.
Tym razem byli spokojniejsi, a Nicolas z zachwytem obserwował jej reakcje. Odwiózł ją do domu około drugiej, zakochany po uszy. Jakimś cudem udało im się utrzymać wszystko w tajemnicy przez całe letnie wakacje. Nicolas wymykał się wieczorami i biegł na spotkanie. Na szczęście, na małej farmie, gdzie mieszkała Serina, pełno było zakamarków, w których mogli się kochać. Obiecali sobie nie zwierzać się nikomu, bo tradycyjnie myślący rodzice dziewczyny z pewnością postaraliby się ich rozdzielić. Dlatego udawali, że się tylko przyjaźnią, bo oboje biorą lekcje gry na fortepianie u tej samej nauczycielki.
Kiedy Nicolas zaczął studia w Sydney, nie spotykali się już tak często, ale kiedy przyjeżdżał, spędzali większość czasu razem pod pretekstem wspólnych ćwiczeń, wypraw do kina czy na plażę. Nicolas nadal zamierzał zostać sławnym pianistą, więc nie mógł sobie pozwolić na niechcianą ciążę ani wczesne małżeństwo.
Niemniej był święcie przekonany, że Serina zawsze będzie należała do niego, a któregoś dnia stworzą rodzinę. Fakt, że związała się z innym i urodziła mu dziecko, był dla niego nie do pojęcia.
A jednak tak się stało i teraz to dziecko napisało do niego list.
Otworzył różową kopertę i wyciągnął białą kartkę wydruku komputerowego.
„Drogi Panie Dupre,
Nazywam się Felicity Harmon. Mieszkam w Rocky Creek i mam dwanaście lat. Jestem w samorządzie naszej szkoły i pomagam w zorganizowaniu imprezy z okazji zakończenia roku. To jest w sobotę dwudziestego grudnia tego roku. Chcemy dzięki niej zebrać pieniądze dla naszego oddziału straży pożarnej.
Zamierzamy urządzić konkurs młodych talentów i potrzebujemy kogoś, kto oceniałby występy. Byłoby miło, gdyby był to ktoś sławny, bo wtedy przyszłoby więcej widzów. Jest Pan najsławniejszy z osób, które kiedyś mieszkały w Rocky Creek, dlatego postanowiłam poprosić, by został Pan naszym jurorem. Moja nauczycielka muzyki sądzi, że Pan odmówi, bo mieszka pan teraz w Nowym Jorku i nie ma Pan już tu rodziny. Ale wspomniała, że kiedyś przyjaźnił się Pan z moją mamą i może Pan przyjedzie, jeżeli ładnie poproszę. Prawdopodobnie nie wie Pan, że mój tata zginął niedawno w wypadku. Pomagał gasić ogromny pożar buszu i przygniotło go płonące drzewo. Ostatnio wspomniał, że nasza brygada straży potrzebuje lepszego wyposażenia, żeby uchronić miasteczko przed ogniem. Przydałby się nowy wóz strażacki, ale to bardzo droga inwestycja.
Jestem pewna, że gdyby Pan przyjechał, udałoby się zebrać potrzebne pieniądze. Mamy gościnną sypialnię, więc mógłby Pan zamieszkać u nas. Przesyłam mój adres mejlowy, na wypadek gdyby się Pan zdecydował. Mam nadzieję, że tak się stanie. Bardzo proszę o wiadomość, bo nasza impreza jest już za trzy tygodnie.
Z poważaniem
Felicity Harmon
PS Pomyślałam, że różowa koperta łatwiej Pana odnajdzie.
PPS Bardzo proszę, niech Pan przyjedzie!”.
Gdyby Greg Harmon żył, Nicolas na pewno nie pojechałby do Rocky Creek. Wymówiłby się obowiązkami i wysłał Felicity solidny czek. Ale skoro Serina była teraz wdową, nie mógł nie wykorzystać okazji. Zawsze miał do niej słabość, prawdę mówiąc, szalał na jej punkcie. Dlatego podjęcie decyzji nie zajęło mu dużo czasu.