Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

Normanowie. Historia dynastii - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
29 stycznia 2025
55,92
5592 pkt
punktów Virtualo

Normanowie. Historia dynastii - ebook

W 911 roku wódz Normanów Rollon otrzymał zdobyty przez siebie kraj, zwany odtąd Normandią, jako lenno z rąk Karola III Prostego. Potomkowie normańskiego wodza, chociaż przyjęli chrześcijaństwo i ulegli całkowitej romanizacji, w skrytości pozostali dumni ze swoich wolnych duchem, awanturniczych i spragnionych rozlewu krwi przodków. W X i XI wieku wraz ze swymi drużynami kontynuowali ekspansję, opanowując m.in. południowe Włochy i Sycylię. W1066 książę Normandii Wilhelm II Bastard (Wilhelm I Zdobywca) podbił zaś Anglię. Rycerstwo Normandii brało też aktywny udział w krucjatach. Potomkowie Rollona stworzyli więc jedną z najważniejszych dynastii średniowiecznej Europy.

David Crouch ukazuje również jak Normanowie przekształcili społeczeństwa, które podbili, wprowadzając nowe formy rządów, architekturę i kulturę. Przybliża także ich codzienne życie, strategie militarne i polityczne, które pozwoliły im na utrzymanie władzy przez wiele pokoleń.

Kategoria: Historia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-11-18048-2
Rozmiar pliku: 4,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP

Jedną z naj­dziw­niej­szych histo­rii wywo­dzą­cych się ze śre­dnio­wiecz­nej Europy jest ta o nor­mań­skiej dyna­stii i ludziach, któ­rzy ją two­rzyli. Feno­men nor­mań­ski poja­wił się w spo­sób nie­mal nie­zau­wa­żalny. Na początku dru­giej dekady X wieku maleńka flo­tylla skan­dy­naw­skich stat­ków z róż­no­rodną załogą krą­żyła przy ujściu Sekwany. Nie były to pierw­sze tego rodzaju okręty poja­wia­jące się w tej oko­licy. Ich załogi nie były pierw­szymi, które brały w posia­da­nie wynisz­czone mia­sto Rouen przy trze­cim wiel­kim zakolu Sekwany. Co je jed­nak róż­niło? Wła­śnie ta mała flo­tylla miała wodza o nie­po­śled­nich talen­tach.

Nazy­wał się Hrólfr, nie był wikin­giem z wiel­kiej linii rodo­wej czy też kró­lew­skim krew­nym, ale jed­nym z wielu ambit­nych wojow­ni­ków żeglu­ją­cych w tam­tych dniach po wodach pół­noc­nego Atlan­tyku. Jego sta­tek prze­mie­rzał szare morze od Nor­we­gii do Hebry­dów i dalej, w głąb kanału La Man­che, zwa­nego też Kana­łem Angiel­skim. Mógł rów­nież pro­wa­dzić swo­ich ludzi jako odłam więk­szej armii wikin­gów, która w tam­tym cza­sie plą­dro­wała tereny nad­mor­skie i osie­dlała się przy ujściu Loary i w Bre­ta­nii.

Jed­nak Hrólfr był kimś zdol­niej­szym niż jego kole­dzy po fachu – potra­fił narzu­cić wolę swoim kom­pa­nom i zmu­sić ich do zaak­cep­to­wa­nia jego nie­upraw­nio­nego przy­wódz­twa. Był na tyle prze­bie­gły, aby usta­lić warunki współ­pracy z wła­dzami kościel­nymi w Rouen i wyko­rzy­stać je do nawią­za­nia kon­taktu z fran­kij­skim kró­lem i hra­biami, któ­rzy wła­dali zie­miami w gór­nym biegu Sekwany. Wyko­rzy­stu­jąc panu­jące poli­tyczne układy w roz­pa­da­ją­cym się kró­le­stwie fran­kij­skim, prze­ko­nał króla, aby usank­cjo­no­wał obję­cie wła­dzy przez niego w Rouen. Wyra­ził chęć przy­ję­cia chrze­ści­jań­stwa, co pozwo­liło fran­kij­skim moż­nym i chło­pom z tego regionu zwią­zać się z nim jako god­nym sza­cunku zwierzch­ni­kiem. Wkrótce on i jego syn przed­sta­wiali się jako „hra­bio­wie Rouen” i rościli sobie prawo do rów­no­ści z fran­kij­skimi rząd­cami tych ziem. Ale Fran­ko­wie nie zapo­mnieli, że ten nowy władca i jego ludzie byli obcymi w ich sta­rej pro­win­cji Neu­strii, że przy­byli z pół­nocy, czyli byli po pro­stu Nor­ma­nami (Nor­th­manni).

Inne tego typu kolo­nie skan­dy­naw­skie we Fran­cji i Anglii szybko utra­ciły swoją toż­sa­mość i nie zdo­łały prze­trwać. Wikin­go­wie znad Loary zostali wyparci i zapo­mniani w okre­sie życia jed­nej gene­ra­cji, ale ten los nie spo­tkał wikin­gów znad Sekwany.

Hrólfr i jego załoga szybko zasy­mi­lo­wali się z fran­kij­ską kul­turą chrze­ści­jań­ską. Wystar­czył czas dwóch poko­leń aby Nor­ma­no­wie fak­tycz­nie led­wie się róż­nili w aspi­ra­cjach i języku od Fran­ków żyją­cych w tej kra­inie.

W tym ota­cza­ją­cym ich fran­koń­skim zale­wie widoczne były pre­ten­sje przy­by­szy do posia­da­nia ziem. Jed­nak na­dal byli nazy­wani Nor­ma­nami. Dla­czego? Następni uta­len­to­wani władcy, któ­rzy obej­mo­wali rządy po Hról­frie, bar­dzo chcieli być uznani za Fran­ków i chrze­ści­jan, ale ich rosnące księ­stwo potrze­bo­wało też utrwa­le­nia poczu­cia odręb­no­ści, wyróż­nia­ją­cego ich wśród sąsia­dów. Sprzy­jało temu ich nie­zwy­kłe pocho­dze­nie, więc na kolo­nial­nej odręb­no­ści zbu­do­wali wła­sną toż­sa­mość.

W ciągu trzech gene­ra­cji Hrólfr i jego potom­ko­wie byli w skry­to­ści dumni ze swo­ich wol­nych duchem, awan­tur­ni­czych i spra­gnio­nych roz­lewu krwi przod­ków, nawet jeśli ich już tak mocno nie przy­po­mi­nali. Wyra­stała więc idea ludu nor­mań­skiego i nor­mań­skiej dyna­stii.

Nor­ma­no­wie prze­szli długą drogę (nawet jeśli wydaje się ana­chro­ni­zmem suge­stia, że to ich wikiń­scy przod­ko­wie odbyli bły­sko­tliwą wędrówkę po Euro­pie i Środ­ko­wym Wscho­dzie). W XI wieku poja­wiło się wiele spo­sob­no­ści do podej­mo­wa­nia podróży i pro­wo­ko­wa­nia awan­tur; dołą­czali więc do ruchów piel­grzym­ko­wych, które uczy­niły Nor­ma­nów ksią­żę­tami Tar­ra­gony w Hisz­pa­nii i Antio­chii w Syrii. Upa­dek rzą­dów lon­go­bardz­kich i bizan­tyń­skich we Wło­szech przy­cią­gnął nie­zna­nych wcze­śniej i mrocz­nych najem­ni­ków nor­mań­skich, któ­rzy sko­lo­ni­zo­wali i prze­jęli kon­trolę nad Apu­lią i Sycy­lią. Naj­bar­dziej znane, dłu­go­ter­mi­nowe zaan­ga­żo­wa­nie Nor­man­dii w sprawy kró­le­stwa Anglii, po dru­giej stro­nie kanału, dopro­wa­dziło do najazdu nor­mań­skiej armii na zie­mię angiel­ską w paź­dzier­niku 1066 roku. Ten suk­ces pod­niósł pre­stiż ksią­żę­cej dyna­stii nor­mań­skiej, porów­ny­wa­nej nawet do nie­śmier­tel­nego dzie­dzic­twa Ceza­rów i Pto­le­me­uszy.

Taka repu­ta­cja kusiła wielu pisa­rzy, aby spoj­rzeć w głąb nor­mań­skich wie­ków, a niniej­sza książka jest tylko ostat­nią z tuzi­nów, które miały za zada­nie zba­dać nor­mań­ski feno­men. Fun­da­men­tal­nym przod­kiem badań była książka sir Johna Hay­warda _The Lives of the Three Nor­mans, Kings of England_ z 1613 roku (Życie trzech Nor­ma­nów, angiel­skich kró­lów). Hay­ward wspo­mi­nał o trzech nor­mań­skich kró­lach, ale w książce można zna­leźć czte­rech uzna­nych za Nor­ma­nów, doli­cza­jąc Ste­fana do dwóch Wil­hel­mów i Hen­ryka I. Król Ste­fan był fak­tycz­nie nazwany przez współ­cze­snego mu kro­ni­ka­rza, anglo-nor­mandz­kiego mni­cha Orde­rica Vita­lisa „czwar­tym kró­lem z nor­mandz­kiego pnia”. Celem Orde­rica było pro­pa­go­wa­nie legal­no­ści pano­wa­nia Ste­fana, który był wnu­kiem Wil­helma Zdo­bywcy, ale rów­nież Fran­cu­zem dora­sta­ją­cym w Char­tres.

Są jesz­cze trzy inne powody uzna­nia związku Ste­fana z trzema nor­mań­skimi poprzed­ni­kami na tro­nie – współ­cze­śni uznali, iż suk­ce­sja Hen­ryka II w 1154 roku po Ste­fa­nie koń­czyła nor­mań­ską opo­wieść, wraz z nim prze­stali dostrze­gać kró­lew­ską linię pocho­dzącą od Hról­fra albo Rol­lona Wikinga, zamiast tego widzieli w nim naj­póź­niej­szego repre­zen­tanta linii cią­gną­cej się przez jego babkę Edytę Matyldę od Alfreda Wiel­kiego. Pano­wa­nie Hen­ryka II inau­gu­ro­wało cał­ko­wi­cie nową kon­cep­cję dyna­stii i legal­no­ści jej wła­dzy.

Teraz jest dobry czas, aby spraw­dzić ponow­nie, co trzy minione wieki zro­biły z Nor­ma­nami. W końcu kom­pletny mate­riał źró­dłowy o Nor­ma­nach, sta­tuty ich wład­ców i kro­niki są łatwo dostępne w oka­za­łych nauko­wych wyda­niach, nie­po­rów­ny­wal­nie lep­szych niż te, z któ­rymi mieli do czy­nie­nia sir John Hay­ward czy nawet Edward Augu­stus Fre­eman, dzie­więt­na­sto­wieczny arcy­hi­sto­ryk nor­mań­skiego pod­boju. Przez ostat­nie dekady aktyw­ność histo­ryczna roz­wi­jała się bar­dzo sze­roko, co pozwo­liło for­mu­ło­wać nowe śmiałe teo­rie na temat śre­dnio­wiecz­nej toż­sa­mo­ści ary­sto­kra­cji i jej for­ma­cji rodo­wych. Niniej­sza książka ma pogo­dzić te wszyst­kie stu­dia i połą­czyć w nową nar­ra­cję o dyna­stii nor­mań­skiej i jej osią­gnię­ciach tak, aby stała się naj­bar­dziej praw­do­po­dobna. Udało się to dzięki bez­gra­nicz­nemu poświę­ce­niu gene­ra­cji innych bada­czy i pisa­rzy.PODZIĘKOWANIA

Pomysł napi­sa­nia tej książki był pocią­ga­jący z kilku powo­dów. Kiedy Nigel Saul to zasu­ge­ro­wał, natych­miast wyko­rzy­sta­łem oka­zję napi­sa­nia o Nor­ma­nach. Minęło kilka mie­sięcy pracy, nim pomysł stał się realny. Czę­ściowo tak się działo, gdyż bio­gra­fom nie cał­kiem podo­bał się ten pro­jekt. Pisa­łem do wielu z nich, ale zaczą­łem sobie zda­wać sprawę z ich ogra­ni­czeń. Bio­gra­fia obej­muje czy­jeś jedno życie, ale roz­wój jed­nego życia roz­ja­śnia dale­kie i fascy­nu­jące histo­rie jesz­cze sprzed jego powsta­nia i nie ma miej­sca na dogłębne ich oceny. Jeśli tak zro­bisz – podob­nie jak pro­fe­sor Frank Bar­low w swoim _Wil­hel­mie Rufu­sie_ – praca traci spój­ność, która była czę­ścią ogól­nej kon­cep­cji dzieła. Książka o dyna­stii jest serią bio­gra­fii, więc trzeba mieć moż­li­wość połą­cze­nia fascy­na­cji oso­bo­wo­ścią bada­nych postaci i moty­wa­cji ich dzia­ła­nia z okre­sem _la lon­gue durée_, mając dość sza­cunku dla pozo­sta­ją­cych pod ich wra­że­niem anna­li­stów. Inny powód napi­sa­nia tej książki to oka­zja do zbu­do­wa­nia wyra­zi­stej nar­ra­cji histo­rycz­nej. Para­fra­zu­jąc słowa Umberto Eco, dzi­siaj histo­rycy wolą pisać raczej dla „czy­stej przy­jem­no­ści nar­ra­cji”, niż trak­to­wać to jako powin­ność wobec teraź­niej­szo­ści, by obja­śniać świat takim, jaki był. Nie jestem cał­kiem pewny, czy to się udało, cho­ciaż czuję, że miało coś wspól­nego z Simo­nem Schamą¹.

Dwu­dzie­sto­wieczna histo­rio­gra­fia śre­dnio­wie­cza w Bry­ta­nii – tak samo jak we Fran­cji – poza kil­koma bły­sko­tli­wymi wyjąt­kami nie została zdo­mi­no­wana przez nar­ra­cję. Naj­le­piej jest, gdy mknie naprzód z entu­zja­zmem i jasno­ścią, za kwe­stiami sfor­mu­ło­wa­nymi przez Stub­bsa w Oks­for­dzie w latach sześć­dzie­sią­tych XIX wieku oraz Touta w Man­che­ste­rze i Dur­kheim w ENS na początku XX stu­le­cia. W naj­gor­szym razie czę­sto tra­fia na bagni­ste pola, gdzie dogma­tyczne sche­maty chwy­tają i krę­pują jak pod­wodne chwa­sty. To zachę­cało do pisa­nia licz­nych i krótko żyją­cych mono­gra­fii dok­tor­skich, ale znie­chę­cało zain­te­re­so­wa­nych, choć nie­wy­spe­cja­li­zo­wa­nych czy­tel­ni­ków do ich pozna­nia. Jed­nak fak­tycz­nie nie było żad­nego roz­sąd­nego powodu, dla któ­rego proza histo­ryczna musiała zre­zy­gno­wać z kwe­stii ludz­kiej i kolo­rytu, aby zada­wać tylko poważne pyta­nia. Pamię­tali o tym histo­rycy fran­cu­scy, a zapo­mnieli nie­któ­rzy anglo-ame­ry­kań­scy. Nie można zgłę­biać kon­dy­cji ludz­kiej, nie bio­rąc pod uwagę ludz­kich uczuć. Nad­rzędną sprawą w tej książce jest jasna i kla­rowna nar­ra­cja, a nie przy­pisy i apa­rat kry­tyczny. Jestem raczej dumny, że zre­du­ko­wa­łem wszyst­kie ele­menty przy­po­mi­na­jące mono­gra­fię do jed­nego krót­kiego roz­działu na końcu tej pracy, gdzie pod­su­mo­wa­łem, co opo­wie­ści Nor­ma­nów mówią o ich dyna­stiach. Pró­bo­wa­łem rów­nież uni­kać opo­wia­da­nia histo­rii „Anglii” i „Nor­man­dii”, przez co nie­któ­rzy czy­tel­nicy mogą mieć odczu­cie, że zgu­bi­łem gdzieś spory kawał tej histo­rii. Nie zgu­bi­łem. Naro­dowe, regio­nalne czy ple­mienne opo­wie­ści nie są tym, o czym chcia­łem opo­wie­dzieć.

Słowa i poję­cia przy­datne w zro­zu­mie­niu świata Nor­ma­nów zostały wyja­śnione w glo­sa­riu­szu na końcu książki. Tam rów­nież znaj­duje się lista śre­dnio­wiecz­nych źró­deł i auto­rów poda­jąca szcze­góły, powo­łu­jąc się na ówcze­snych kro­ni­ka­rzy i dzieła, na któ­rych w więk­szo­ści oparta jest ta książka.

Wyra­żam wielką wdzięcz­ność mojej długo zno­szą­cej wszystko żonie Lin­dzie oraz moim mniej tole­ran­cyj­nym – ale wciąż wspie­ra­ją­cym mnie – synom Simo­nowi i Tim­miemu. Rady Lindy były cenne, jak zawsze, w uczy­nie­niu tek­stu czy­tel­nym. Znacz­nie trud­niej pisa­łoby się tę książkę, gdyby nie powstała w zło­tym okre­sie dla wyda­wa­nia i współ­cze­snego tłu­ma­cze­nia śre­dnio­wiecz­nych tek­stów. Dług wdzięcz­no­ści, i to ogromny, mają dzi­siejsi i przy­szli bada­cze nor­mań­skiego i anglo-nor­mań­skiego świata wobec takich znaw­ców, jak Mar­jo­rie Chib­nall, Ralph Davis, John France, Diana Gre­en­way, Tony Hol­den, Eli­sa­beth van Houts, Edmund King i Patrick McGurk. Szcze­rze pra­gnę podzię­ko­wać pro­fe­so­rowi Nige­lowi Sau­lowi z Royal Hol­lo­way z Uni­wer­sy­tetu Lon­dyń­skiego, Tony’emu Mor­ri­sowi i Mar­ti­nowi Shep­par­dowi z Wydaw­nic­twa Ham­ble­don and Lon­don za zachętę do pod­ję­cia się tego zada­nia i ukie­run­ko­wa­nie potoku słów. Dok­to­rowi Mar­ti­nowi Arnol­dowi z Uni­wer­sy­tetu w Hull – za szczo­drość znacz­nie wykra­cza­jącą poza poczu­cie obo­wiązku w pora­dach zwią­za­nych ze skan­dy­naw­ską lite­ra­turą, nazwami i gene­alo­gią (pierw­szy aneks został oparty głów­nie na jego wie­dzy). Dok­to­rowi Gra­ha­mowi Loudowi z Uni­wer­sy­tetu w Leeds, dok­to­rowi Chri­sto­phe­rowi Lewi­sowi z Uni­wer­sy­tetu w Liver­po­olu, pro­fe­sor Mar­cie Car­lin z Uni­wer­sy­tetu Wiscon­sin, pro­fe­sor Lois Hun­ney­cutt z Uni­wer­sy­tetu Mis­so­uri, pro­fe­sor Judith Green z Kró­lew­skiego Uni­wer­sy­tetu w Bel­fa­ście, pro­fe­so­rowi Robi­nowi Forl­min­gowi z Boston Col­lege i pro­fe­so­rowi Dere­kowi Keene z Uni­wer­sy­tetu Lon­dyń­skiego – za pomoc w postaci roz­mów i skła­nia­ją­cych do reflek­sji uwag, o któ­rych praw­do­po­dob­nie zapo­mnieli, że w ogóle były i do czego się przy­czy­niły. Mam nadzieję, że nie będą zbyt zawie­dzeni, gdy już odkryją, w co zamie­niło się to, co mówili. Będą jedy­nie sta­wiać pyta­nia. Mia­łem wiel­kie szczę­ście pro­wa­dzić roz­mowy z pro­fe­sorem Ral­phem Davi­sem o królu Ste­fa­nie i pro­fe­sorem War­re­nem Hol­li­ste­rem o królu Hen­ryku I. Wresz­cie muszę wyra­zić wdzięcz­ność za lata inspi­ra­cji i wspar­cia pro­fe­so­rowi Davi­dowi Bate­sowi z Uni­wer­sy­tetu w Glas­gow, który był wtedy jesz­cze dok­to­rem w Kole­gium Uni­wer­sy­tec­kim Połu­dnio­wej Walii i Mon­mo­uth­shire w Car­diff, a który w 1978 roku prze­jął funk­cję nauczy­ciela w szkole śred­niej w Moun­tain Ash jako cza­sowy stu­dent MA, nie zda­jąc sobie sprawy, dokąd to wszystko pro­wa­dzi.

To jemu wła­śnie dedy­kuję tę książkę, która po czę­ści jest kon­se­kwen­cją jego miło­ści do nor­mandz­kiej i anglo-fran­cu­skiej histo­rii.

Scar­bo­ro­ugh, sty­czeń 2002 rokuROZDZIAŁ 2. RYSZARD II I JEGO SYNOWIE

Roz­dział 2

Ryszard II i jego syno­wie

Istnieją dobre argu­menty, że sku­teczna i agre­sywna dyna­stia anglo­sa­ska na początku X wieku ode­grała zna­czącą rolę w powsta­niu Nor­man­dii. W latach dzie­więć­dzie­sią­tych IX wieku Anglia zmu­siła wikin­gów, aby zwró­cili część swej aktyw­no­ści na połu­dnie, w kie­runku Bre­ta­nii i Neu­strii; zmu­sza­jąc Hrólfa i jego kom­pa­nów, by trzy­mali się z dala od jej wybrzeży. Podob­nie jak moż­liwy jest fakt, że upa­dek anglo­sa­skiej dyna­stii pod pano­wa­niem Æthelreda II (979–1016), pod koniec X wieku ode­grał zna­czącą rolę w ukształ­to­wa­niu wyła­nia­ją­cej się toż­sa­mo­ści lud­no­ści nor­mań­skiej i jej ksią­żę­cej rodziny. Wraz z dal­szym osła­bia­niem Anglii znacz­nie wzro­sły moż­li­wo­ści dzia­ła­nia dla szu­ka­ją­cych na Morzu Pół­noc­nym zysków wikin­gów. Nie bra­ko­wało przed­się­bior­czych ich przed­sta­wi­cieli około 980 roku, któ­rzy chcieli wyko­rzy­stać bogac­two i poli­tyczną sła­bość Anglii. Takie przed­się­wzię­cie przy­cią­gnęło nawet uwagę duń­skiej rodziny kró­lew­skiej. Pobu­dzona aktyw­ność wikin­gów za kana­łem, zwią­zana z wpły­wami Nor­ma­nów, była wyzwa­niem dla ich nowych związ­ków z resztą Fran­cji i anga­żo­wała ich w sprawy Anglii.

Przez poprzed­nie 50 lat jedną z naj­bar­dziej absor­bu­ją­cych czę­ści debaty na temat poja­wie­nia się Nor­man­dii było tempo pro­cesu, w któ­rym utra­ciła ona wikiń­ską toż­sa­mość. Jak wielka pro­cen­towo była popu­la­cja mniej­szo­ści skan­dy­naw­skiej w X wieku? Jak bar­dzo skan­dy­naw­ski był jej język i struk­tura spo­łeczna? Jak wiele miało księ­stwo, które widzimy w 1000 roku, z tego, co prze­trwało w spadku po fran­kij­skim spo­łe­czeń­stwie i insty­tu­cjach, pomimo obec­no­ści wikin­gów? Jak bar­dzo Nor­man­dia w 1000 roku była na­dal zwią­zana z kul­turą wikin­gów i ich świa­tem han­dlo­wym?

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książkiZapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

1. Pro­fe­sor histo­rii na Colum­bia Uni­ver­sity w Nowym Yorku, autor serialu tele­wi­zyj­nego o histo­rii Bry­ta­nii.

2. Słow­nik trud­niej­szych i waż­niej­szych ter­mi­nów znaj­duje się na końcu książki.

3. W kwe­stii ter­minu _jarl_ – zob. słow­ni­czek zamiesz­czony na końcu książki.

4. Zob. słow­ni­czek zamiesz­czony na końcu książki.

5. Zob. słow­ni­czek zamiesz­czony na końcu książki.

6. Zob. słow­ni­czek zamiesz­czony na końcu książki.

7. Zachod­nia Fran­cja odpo­wia­dała w przy­bli­że­niu Neu­strii, a wschod­nia część byłego impe­rium Karo­lin­gów, czyli Austra­zja stała się naj­ogól­niej rzecz bio­rąc główna czę­ścią Cesar­stwa Nie­miec­kiego

8. Zob. słow­ni­czek zamiesz­czony na końcu książki.

9. Pro­szę spoj­rzeć na listę śre­dnio­wiecz­nych źró­deł i auto­rów znaj­du­jącą się na końcu książki.

10. Prze­ciwne Dudo – zob. doda­tek na końcu książki _Śre­dnio­wieczne źró­dła i auto­rzy_.

11. Zob. doda­tek na końcu książki _Śre­dnio­wieczne źró­dła i auto­rzy_.

12. Zob. doda­tek na końcu książki _Śre­dnio­wieczne źró­dła i auto­rzy_.

13. Zob. słow­ni­czek zamiesz­czony na końcu książki.

14. Zob. doda­tek na końcu książki _Śre­dnio­wieczne źró­dła i auto­rzy_.

15. Zob. doda­tek na końcu książki _Śre­dnio­wieczne źró­dła i auto­rzy_.

16. Zob. słow­ni­czek zamiesz­czony na końcu książki.

17. Zob. słow­ni­czek zamiesz­czony na końcu książki.

18. Kilku pisa­rzy wąt­piło w ist­nie­nie Gizeli, ale w gene­alo­gii hra­biego Arnulfa z Flan­drii autor­stwa Wit­gara z Compiègne (stwo­rzo­nej około 950 roku) wspo­mina się o córce Karola Pro­stego nazwa­nej tym imie­niem. _Gene­alo­giae comi­tum Flan­driae_, wyd. I.C. Beth­mann MGH, Scrip­to­res, ix, s. 303.

19. Zob. s. 10.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij