- W empik go
Notatki z wiecznej migracji - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
1 sierpnia 2018
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Notatki z wiecznej migracji - ebook
Widzem, co zaklina niebiosa przyjemnością i tańczy podług tonu piekieł, raz zrodzony aby dać świadectwo, potem — wystarczy zniknąć ze sceny — gdzież jest różnica? Nie mam szacunku dla cyfr jak pieczęci, Ci z mojej zgrai z nieskończonego wdzięku gwiezdnych światów. Kto jeszcze odważy się przyjąć podarki Empyreum, co odnajdując godność żeby być człowieczym, w tym żałosnym teatrze co zapomina się w wiecznym pośpiechu?
Kategoria: | Filozofia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8104-285-7 |
Rozmiar pliku: | 5,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Tłumaczenie z Koptyjskiego George W. MacRae, tłum. na polski Y Ddraig Goch.
Zostałam wysłana z sił i przybyłam do tych, którzy przeglądają się we mnie, rozmyślają o mnie i zostałam odnaleziona wśród tych, którzy mnie poszukiwali
Wejrzyjcie we mnie, Wy którzy o mnie myślicie
I Wy, słuchacze, usłyszcie mnie
Czekając na mnie, weźcie mnie do siebie
Nie wygnajcie mnie sprzed swojego wzroku
Niech Wasz głos mnie nie nienawidzi, ani Wasze słyszenie Nie ignrujcie mnie, w jakimkolwiek czasie. Strzeżcie się! Nie ignorujcie mnie
Ponieważ jestem pierwszą i ostatnią
Jestem uhonorowaną i znienawidzoną
Jestem dziwką i świętą
Jestem żoną i dziewicą
Jestem matką i córką
Jestem ramionami mej matki
Jestem wyjałowioną a wielu mam synów
Jestem tą, której ślub jest wielki, a nie wzięłam męża
Jestem akuszerką i tą, która nie powija
Jestem pocieszeniem trudów mojej pracy
Jestem mężem i jej żoną
I mój mąż mnie począł
Jestem matką swego ojca
I siostrą mego męża
A on mym potomstwem
Jestem niewolnicą tego, co mnie przygotował
Jestem królową mego potomstwa
Lecz on jest tym co mnie począł przed dniem mych narodzin
I jest moim potomstwem w czasie
I moja moc pochodzi od niego
Jestem różdżką jego siły w młodości
A on jest moją podporą w starości
I cokolwiek on zażąda, ze mną się stanie
Jestem ciszą, która jest nie do zrozumienia
I ideą, której pamięć jest czysta
Jestem głosem, który dźwięczy wszech
I słowem, które pojawia się w mnogości
Jestem wypowiedzeniem mojego imienia
Dlaczego wy, którzy mnie nienawidzicie, kochacie mnie
Nienawidząc tych którzy mnie kochają?
Wy, którzy mnie odrzucacie, spowiadacie mnie
A Wy co mnie spowiadacie, odrzucacie mnie
Wy co mówicie o mnie prawdę, kłamiecie o mnie
A Wy co skłamaliście o mnie, mówicie o mnie prawdę
Wy co mnie znacie, tkwicie w ignorancji
A Wy którzy mnie nie znacie, chcę abyście mnie poznali
Bowiem jestem wiedzą i ignorancją
Jestem wstydem i odwagą
Jestem bezwstydna, zawstydzona
Jestem siłą i jestem strachem
Jestem wojną i pokojem
Oddajcie mi pokłon.
Jestem tą która tkwi w zniewadze, a także Wielką
Oddajcie pokłon mej biedzie i bogactwu. Nie bądźcie aroganccy gdy upadam na ziemię, a znajdziecie mnie w tych co mają nadejść.
Nie poszukujcie mnie w śmieciowisku
Ani nie odrzucajcie mnie
A znajdziecie we mnie królestwa
Nie patrzcie na mnie, gdy wygnana między tych
Co są w zniewadze w ostatnim z miejsc
Ani mnie nie wyśmiewajcie Nie odrzucajcie mnie pośrodku tych, co w gwałtowności
Są zabijani
Lecz ja, ja jestem współczująca i okrutna. Strzeżcie się!
Nie znienawidźcie mojego posłuszeństwa Nie kochajcie mego opanowania. W mej słabości, nie opuszczajcie mnie Nie obawiajcie się mej mocy.
Dlaczego brzydzicie się mego strachu, Przeklinając moją dumę?
Lecz ja jestem tą która istnieje we wszystkich lękach
I w mocy trzęsąc się
Jestem tą która jest słaba, A także żyję w przyjemnym miejscu
Jestem bez sensu, lecz mądra
Dlaczego znienawidziliście mnie w swoich radach?
Będę bowiem cicha pośród tych cichych, Będę się pojawiać i mówić
Dlaczego znienawidziliście mnie, Grecy?
Ponieważ jestem barbarzyńcą, pośród barbarzyńców?
Przeto jestem mądrością Greków
I wiedzą barbarzyńców
Jestem tą której obraz jest wielki w Egipcie
I tą która nie ma obrazu pośród barbarzyńców
Jestem tą, która była wszędzie znienawidzona
I była kochaną wszędzie
Jestem tą, którą nazywają życiem, A wy nazwaliście śmiercią.
Jestem tą, którą nazywają prawem
A wy nazwaliście bezprawiem
Jestem tą, którą goniliście, I tą którą uchwyciliście
Jestem tą, którą rozrzuciliście
I tą którą zebraliście na powrót
Jestem tą, którą zniesławiliście i tą dla której byliście bezwstydni
Jestem tą, która nie wyprawia obrzędów, A której festiwali jest wiele
Ja, jestem bezbożna
I jestem tą, której bóg jest wielki
Jestem tą o której myśleliście
I tą którą znienawidziliście
Jestem nienauczona
A jednak uczą się ode mnie
Jestem tą przed którą się skrywaliście, Jednak pojawiacie się przede mną. Lecz kiedykolwiek się ukrywacie, Ja sama skryję się w Was
Ci którzy mają do tego bez sensu
Weźcie mnie smutek
I weźcie mnie w siebie, ze zrozumienia i smutku
I weźcie mnie w siebie, z miejsc które są ohydne i w ruinie
Okradając te, które są dobre nawet poprzez ohydę
Z wstydu, weźcie mnie w siebie bezwstydnie
I z bezwstydności i hańby
Zwiążcie me członki w sobie
Przybywajcie do mnie, Wy którzy mnie znacie i Wy którzy znacie moje części
Ustalając wielkich pośród małych pierwszych stworzeń
Zbliżcie się do swego dzieciństwa i nie nienawidźcie go bo jest małe i bezbronne. Nie odwracajcie się od części mego splendoru ponieważ są tam rzeczy małe
Ponieważ poprzez małe rzeczy poznaje się splendor wielkości
Dlaczego przeklinacie mnie, honorując mnie?
Zraniliście mnie, a jednak mieliście łaskę Nie oddzielajcie mnie od pierwszych których poznaliście
I nie odrzucajcie nikogo, nie odprowadzajcie ich
odwróciwszy się że on nie.
Co jest moje
Znam pierwszych i Ci co nadejdą po nich znają mnie. Lecz jestem umysłem i spoczynkiem
Jestem wiedzą mego pytania, Odnalezieniem tych którzy mnie szukają
Władzą tych którzy o mnie pytają
Siłą mocy w mojej wiedzy
Aniołów, wysłanych za moim słowem, Bogów w ich porach roku, pośród mej rady
I duch każdego mężczyzny we mnie jest
I każdej kobiety, co we mnie mieszka
Jestem tą uhonorowaną, tą której oddaje się cześć
I tą której nienawidzą z pogardą
Jestem pokojem, a wojna powstała przeze mnie
Jestem obcym, a jednocześnie obywatelem.
Jestem substancją i tą bez substancji
Wy bez zgromadzenia nie macie wiedzy o mnie
A wy co są w mej substancji znacie mnie
Ci którzy są blisko mnie nie znają mnie
A ci którzy są daleko ode mnie, znają mnie
W dniu kiedy jestem przy Was blisko, jesteście daleko ode mnie
A dniu kiedy jestem daleko od was, jestem przy was blisko.
wewnątrz
z natur
Ja jestem ze stworzenia ducha
próśb dusz. Jestem kontrolą i nieposkromioną. Jestem zjednoczeniem i rozpuszczeniem
Jestem miejscem spoczynku i wybaczeniem
Jestem poniżej, a wchodzą na górę do mnie
Jestem sądem i wybaczeniem. Ja, bezgrzeszna, a korzeń grzechu wywodzi się ze mnie
Jestem lubieżnością z wyglądu, a wewnętrznie samo-kontrolą. Jestem słyszeniem, co może osiągnąć każdy
I głosem co nie może być zrozumiany
Jestem niemą, która nie mówi
A wielka jest wielość mych słów
Usłysz mnie w łagodności, ucz się ode mnie w surowości
Jestem tą co wzywa i upadam na twarz ziemi
Przygotowuję chleb i umysł wewnątrz
Jestem wiedzą swego imienia
Jestem tą co nawołuje i słucha
Pojawiam się i wchodzę pieczęć mojego
Jestem obroną
Jestem tą, którą nazywają prawdą i niesprawiedliwością
Czcisz mnie i szepczesz przeciwko mnie
Ty który jesteś pokonany, sądź tych co Cię pokonali
Zanim osądzą Ciebie, ponieważ sędzia i rozdzielność
Już w Tobie istnieje
Jeżeli osądzisz się, kto Ci przebaczy? Jeżeli on Ci przebaczy, któż będzie mógł Cię uwięzić?
Ponieważ to, co jest w Tobie, jest poza Tobą
A ten kto lepi Cię na zewnątrz
Jest tym co kształtował Cię w środku
I to co widzisz na zewnątrz, widzisz w sobie
Jest to widoczne, to Twoje szaty.
Usłyszcie mnie, o słuchacze
Uczcie się mych słów, a poznacie mnie
Jestem słyszeniem które może zdobyć wszystko
Jestem mową, co niepojęta jest.
Jestem nazwą dźwięku, a dźwięk moim imieniem
Jestem znakiem litery, desygnatem podziału
I ja (…)
(brakuje trzech linii)
światło
słuchacze dla was
wielką siłę.
I nie ruszy mego imienia
dla tego który mnie stworzył
I będę wymawiać jego imię.
Patrz zatem na jego słowa
I wszystkie pisma które były dokończone
Przypatrzcie się im, o słuchacze
I wy także, anioły, Wy wysłani i wy duchy tych powstałych z martwych
Ja jedna jestem która istnieje
I nikt nie będzie mnie sądził
Dużo jest przyjemnych form, istniejących w rozlicznych grzechach
I rozwiązłości
Upadlających pasji
Przemijających przyjemności
Które (mężczyźni) uwielbiają, aż otrzeźwieją
Idąc w miejsce swojego spoczynku
I znajdą mnie tam
I będą żyć
Aby nie umrzeć już nigdy więcejE Do ut des
„Daję w podarku, abyś mógł też dać innym”
Mieniła się gwałtownymi barwami wszechświata. Kosmiczna pasja zdarła z niej tonalności śmiertelności. Pośród świętych symboli i pieczęci, geometria otchłani i eonów zaprojektowały ją jako kapłankę i konsekrowały jako sługę świata i mistyczną powierniczkę. Jaśniejąc, wygasała w ekstazie i śmiechu wszystkich form. Miraże wielkości pozostawione za sobą jako poszlaki, aby wołać innych do rozgwieżdżonych niebios. Kiedy wzlatywała pozostawiła po siebie lunarną łzę zdobiącą ziemię przez zawieszony moment z pokornym, lecz obezwładniającym światłem rozprzestrzeniającym się przez świat i cichym ostatnim westchnięciem, zbyt subtelnym aby zauważyć go w oceanie bezgranicznego współczucia. Jej skrzydła złożone i słowa niewypowiedziane duszą dołączyły do innych w jednej idei. Losy splatają się ponownie — jak mawiają — kiedy przeznaczenia i czyste szczere życzenia są poruszone w kompletnym, szczerym wycieńczeniu. Kiedy nie pozostaje już nic do wypowiedzenia, wszystko jest znane jakby uniwersalna przestrzeń stała się naszym oddechem. Nasze życia splecione ze sobą potrzebowały tylko jednej chwili. Ostatnia rzecz którą mogłem dla niej to odesłanie jej do naszej wspólnej gwiezdnej matki, esencja jej świadomości tańcząc i wirując objęła alchemię nad wszystkimi pod-lunarnymi sprawami. Być może to ja byłem powodem jej choroby, a była wyzwolona, zanim chciałem jej pomóc? Przed rozpoczęciem sztormu, przed jego zakończeniem. W szatach matki, w głębi i powadze dusz potężnych gwiazd, smocze ciała nieskończonych Słońc, wołając nas w jej objęcia. Monolity które jaśnieją z daleka, ślady nieskończonego splendoru, latarnie tęskne dla samotnych wisielców. Egipcjanie pisali listy do swoich przodków — gwiazd, pisane przez Kheper, szczere serce. Poszukuj, poszukuj, i ukrywaj, odsłaniaj, twórz i niszcz swoje dzieło, rzeźb dalej! Widząc jej twarz w gwiazdach, jaśniejącą w nocy — przypomniała mi o sobie. Ile razy ją poznam, ile razy przeoczę jej znaki i symbole? Może jesteśmy tylko iluzjami które są w wiecznej pogoni za sobą, aby spotkać się tylko raz, rozstać się i rozpaść w dźwięk, gdy poszukiwania przeczą znalezieniu, wyzwoleńcze prace są tymi ostatnimi. Niebiosa przecież nie mogą być sumą naszych fantazji, strat i zysków, ani projekcjami złudzeń naszych żyć i iluzji tego świata, naszych tęsknot i zwierzęcych instynktów, które pragną się ziścić w lepszym świecie, które nota bene jest dalej złudzeniem! Zatem muszą być czymś dużo bardziej głębokim, przerażającym, pełnym zachwytu, czymś esencjonalnym i wolnym!
„Znajdź mnie”. Była to najważniejsza fraza w małym podarku, który od niej dostałem — ręcznie robiona ilustrowana książka którą od niej dostałem. To było wtedy, jakby wstęp do ostrzeżenia. Powiedziałem że spotykamy się w tym życiu tylko raz, popatrzyła na mnie uważnie. Z wszystkich lat które sobie wymarzyliśmy, było nam dane tylko to. Patrzyłem na jej wzrok nad morzem gdy kontemplował w nocy fale, horyzont. Wiedziałem że wiedzą więcej, sięgają dalej, gdy księżyc odbijał się od łamiących się fal. Stałem oniemiały. Gdy przypatrywałem się oneirycznej wizji, odgłosy bryzy i morza stawały się święte, gdy jej rude Neptunalne włosy były targane przez wiatr. Pilnując naszych dionizyjskich grobów, próbowałem przywołać jej gwiazdę do siebie, między uśmiechem zapomnienia, który ściągał mnie do ziemskich spraw, i strasznej świadomości że straciłem ją na moich oczach, oddani malefikom który nie mogliśmy pokonać, wymknęła mi się pośród prac i bitw, upokorzeń, wściekłości i monodram. W świątyni Wenus, Cytherea, opuszczamy nasze groby. Uwięzieni w tym animowanym teatrze, tylko żywe idee pozostają wolnymi. Czasami piszą nasze nekrologi krwią, esencją, ognistą odpornością, pasją, instancją życia jako prawdziwy człowiek. Istotnie, co napisałem to jedynie testament, albo zwykła apologetyka, zamaskowana nauczaniem. Jej twarz pojawiła się raz na nocnym niebie w gwiazdach, jako przebłysk napomnienia.Prologos
Strzeż się, bowiem Twoja własna wola rozpęta sztorm, uginając się pod ciosami miecza Mandżuśriego. Gdy lustra naszych umysłów odbijają, ułomny, nieoczyszczony obraz duszy świata, próbujemy sparafrazować to wszystko, czego doświadczyliśmy w archetyp Numinosum. Niechże pojawię się na większych ołtarzach losu, upadek w mizerność tym większy, paląc się z bólu na ławkach w parku jak bezdomny. Cały czas świata jest zawarty w Tobie, widzą Cię, odzwierciedlają się, ale Ty nie widzisz ich. Jakże lepiej żyć samotnie z Bogami, z dala od tej epoki, gdzie ślepota jest fundamentem istnienia. Znalazłem te dwa słowa — Sige, cisza, idea: jak spagyriczny jad zaklinowany w mojej krwi. Wszystko zaczyna się z przejrzystym, szczerym, czystym jak łza gwiazdy i oczywistym jak źdźbło trawy poruszanym na wietrze aktem.
Bądźmy ostrożni wobec tego, co chcemy usłyszeć. Nie odrzucajmy też wszystkiego, co wydaje się nam wrogie. Wątp, ucz się, znajdź wartość — która jest źródłem konfliktu i rozwiązania — wciel ją; kształtuj w sobie najlepsze cechy — bowiem wątpienie prowadzi do badań, to natomiast do pracy, żywa praca do rozróżnienia, badanie i obserwacja do wiedzy. Te rzeczy wymuszają ale i zapraszają do treningu i ćwiczeń, następnie prowadzą do doświadczeń, doświadczenia natomiast uczą świata, nadając nam kierunek, rozróżnienie, a także konieczność działań, wynikającą z natury, oceny, osądu i rozsądku. Części te dopełniają się w harmonii proporcjonalnie ukształtowanego umysłu, przygotowując nas do reaktywności i działania z wyższymi światami. To, co chciałem przekazać, to wiedza oparta na doświadczeniu, skodyfikowana i zapisana na miarę moich umiejętności, szerokości myślenia, a także zmysłu komunikacji. Czasem interpretuję doświadczenia bliżej prawdy, choć słowo realizacja byłoby bardziej właściwe, czasem bliżej fałszu — choć słowo urojenie jest dokładniejsze. Jestem niekiedy błaznem, szarlatanem, ale także mistykiem i uczonym, a moja filozofia to sposób w jaki zrozumiałem świat. To czego nauczę się tutaj — zabieram za grób. To, jak się ukształtuję, będzie cechą mojego geniusza, który w ujęciu Rzymskim jest potencjałem i naturą każdej nowej duszy, jej opiekunem i eksponentem. To, jak planety, inteligencje planetarne i światy niewidzialne, światy natury i świat ludzki uczą mnie ekspresji życia, wiążąc, dewastując, ucząc, szlifując, rozbijając i składając — całością mojego tchnienia, tam gdzie jest szukana nauka, przy odpowiednim wglądzie zawsze jest odnaleziona, należy tylko wiedzieć jak się uczyć, kształcić, obserwować. To w jaki sposób ukształtuję się w konfrontacji, będzie sublimacją całości mojego istnienia — aby zabrać najlepsze wartości, cechy, odczucia, atrybuty, natury ze sobą, te które rezonują z źródłami hipostatycznie ujętego świata. Hipostatycznie, czyli przeniesionego do poziomu platońskich idei, rzucających swój cień w ten niezauważalnie, lecz dla wprawnych oczu w subtelny, silny, oczywisty sposób. Uczciwie staram się przekazać rzeczy, które są nieprawdopodobne. Ponieważ popełniam błędy jak każdy człowiek, a bądźmy szczerzy, jako ludzie mamy tylko to, co intelekt, umysł, czucie i reszta zmysłów pozwoli nam zarejestrować, przetworzyć i opisać, skazy są nieuniknione. Doświadczenia pojawiające się na drodze chcą zostać zinterpretowane, symbole które zauważymy proszą się o zrozumienie. Dopóki ich nie pojmiemy będą się narzucać, lub skrycie nas zwiodą, ukrywając meandry realizacji. Mogą też otwarcie działać, abyśmy ich nie pojęli. Będą się ukrywać, czekając aż będziemy gotowi na ich przejrzenie. Działamy w ich obrębie, odrzucając to, co wydaje się fałszywe, unikając niektórych pułapek percepcji, złudzeń, wpadając w inne; czasem świadomie — aby uniknąć gorszych sideł, czasem nieświadomie, będąc ignorantami. Pamiętajmy o tym — jak Buddyści twierdzili — niektórzy Bogowie potrafią stroić sobie z ludzi żarty, a niezrozumiana natura nie ma ani litości dla ludzkiego życia, ani ochoty na wymuszenie realizacji na ignorantach — choć sporą dozę wyrafinowanego humoru, który potrafi być okrutny a gdy zrobi z nas ofiarę lub niewolnika — śmiertelny i prześmiewczy. Zapisane słowa przekazuję w dobrej wierze — aby uchylić nieco rąbka szaty wielkiej lunarnej kapłanki. To, co może przybrać monstrualne, święte, lub straszne kształty, zależy tylko od umysłu, który je postrzega, gdy forma jest rozpoznana jako jaśniejąca pustka, sen śni nas, a my śnimy sen, odnosi się to do płaszczyzny perceptywnej, zrozumienie świata jako iluzji wymaga rozpoznanie go jako rzeczywistego, a następnie dogłębne zrozumienie tej iluzji aby działać jakby rzeczywiście, rzeczywiście w iluzji, w zawieszeniu. Wchodzimy w strumień świata dla ludzkich spraw, rozmawiając, działając, a potem wycofujemy się na białą górę, gdzie mędrzec o śnieżnobiałych włosach jest jak małe dziecko, śmiejąc się niewinnie — wywołuje burze jedną lotną myślą, chroni ludzi dobrotliwością. Kiedyś zakazane było mówienie o misteriach — aby nie podlegały one zniekształceniom przez umysły mniej lotne, aby nie zatraciły pierwotnego znaczenia, choć po tylu wiekach, albo zanikły, albo zostały zniszczone i roztrwonione. W Lhag Thog, sekretnych nauczeniach Tybetu rozróżnione były trzy typy umysłu: niskie — które nie przyswajały niczego i rozumiały to, co chciały; średnie — które rozumiały i były w stanie wniknąć w nauki po odpowiednim treningu i wysokie, które przenikały nauki na wskroś, rozwijając je dalej. Filozofia Orientu uratowała mnie wielokrotnie od większych głupot niż te, które popełniłem, choć nie miałem żadnego uprzywilejowanego treningu. Jako umysł okcydentalny, obdarzony pewnym wglądem, staram się zrównoważyć, zrozumieć i opisać — na miarę umysłu, czucia — to, czym zostałem obdarzony. Myślę, że jest to rzadka okazja aby pozostawić po sobie coś wartościowego, w obowiązku wobec tych, którzy mnie obdarzyli wglądem i doświadczeniami, a także wobec siebie i ludzi. Zapisuję zatem te słowa.
„I rozpacz (…) siedmiokrotna rozpacz Tego, kto nie uczy Swego prawa ludzi!” — XIX. Liber B vel Magi.
Apocalypsis, ze starożytnej Greki oznacza „Odsłonięcie”. Jest słowem powiązanym z wejściem inicjatów w świat za zasłony Izydy, po przejściu odpowiednich prób. Inicjowani mieli rzadką możliwość aby uczestniczyć w sprawach światów niewidzialnych, często jedynych które odbijały w ich oczach zarówno łzy i szczęście.
Ta książka jest fasadą głębszego projektu, który płynie przez żyły każdego filo-sopha — w znaczeniu klasycznym. Człowieka poszukującego prawdy, ale także człowieka kochającego mądrość i super-ordynacyjną ideę piękna. Traktuję swoją pracę z miarą zaangażowania na jakie mnie stać z możliwością przekazania fragmentu nadziei, pierwiastka zaginionego świata. Staram się rozbudzić ten sentyment we współczesnym, rozczarowanym, „odczarowanym” świecie.
W tym samym czasie, angażuję zróżnicowane perspektywy z inter-dyscyplinarnym podejściem. Nie odrzucam ani naukowych dokonań, żywo zainteresowany stosunkami i relacjami politycznymi, ekonomicznymi, zdobyczami technologicznymi, wiedzą akademicką, jak i wszystkimi sprawami dotyczącymi ziemskiego aspektu sceny. Nie jestem jedynym, który aspiruje do tych rzeczy starożytnego ethos, które zostały zapomniane, złożonych do filologii klasycznej jako relikt przeszłości. Nie dajemy się też ponieść szarlatanerii, pedantyzmowi, choć niekiedy może być to niezamierzony efekt prób pogodzenia tego, co dla większości jest irracjonalne i nie do pogodzenia ze współczesnym światem.
Nie zapominamy że ziemia jest naszym domem pośród nieskończoności gwiazd i z jakichkolwiek domen nasze duchy by nie przybyły, demonstrujemy nasze poczucie przynależności do ludzkiej rasy, dzieląc część historii naszych dusz z historiami ziemskimi. Próbujemy pracować nad cnotami, wartościami i naturami które wcielają nasze największe, najgłębsze osiągnięcia. Pomimo niezbywalnych wad jakie z pewnością posiadamy — staramy się naświetlić, a następnie je przekształcić w coś jakościowo wyższego, szlachetnego — w Arję. Arja bowiem w sanskrycie oznaczało człowieka szlachetnego, człowieka który mógł zostać Arhatem — pokonując siebie.
Próbujemy też znaleźć rozwiązania, nie rozdzielając, nie prowadząc do kłótni, pomimo częstych trudności, nie chcemy aby — jak nazwał to Buckminster Fuller — „Statek kosmiczny Ziemia” stoczył się w katastrofę, nie dodając zła do zła zastanego. Jednocześnie pewne sprawy musimy rozbić, aby pojawiły się nowe porządki wykrojone z chaosu. Poprzez nasze umiarkowane środki i możliwości które wołają o pracę, zaangażowanie, próbujemy wyszukiwać rozwiązania, pomimo odczucia że jest też zbyt późno by interweniować.
Penetrujący wgląd sprawia, że głębokie rzeczy wypływają na powierzchnię, te małe i wielkie i płytkie rzeczy widzimy w większym świetle; Gdy zorganizujemy te światy, proporcja odnajduje relacje między nimi. Wyobraźnia łączy je przez miarę, środek i rozum, w rezultacie prowadząc do idei. Harmonia ustala przybraną postawę wobec fenomenów. Mądrość porządkuje kierunek zgodnie z wyjaśnionymi rzeczami. Piękno nadaje im esencję, pragnienie ustanawia ich fundament. Zadaniem filozofa jest ustalenie prawideł gramatyki tego świata, w jego dynamicznej różnorodności, aby wyjaśnić je w jak najprostszy sposób. Zadaniem teurga jest praca z wysoką magią, aby sprowadzać te światy na ziemie. Bowiem w prostocie jest głębia dla głębokich umysłów, a złożoność podlega nieskończonej interpretacji. Aby to co na górze i na dole było zrozumiane zarówno przez naukę (ethos techne), kierowaną zrozumieniem naturalnej filozofii (ethos arche). Jest to proces łączenia tego, co było odseparowane, widzenie ko-smosu w chaosie, w mikrokosmosie ludzkim poprzez odzwierciedlenie, absorpcję. Postrzeganie z zachwytem — jak wielki umysł, nazywany Przez Egipcjan panenteistycznym Ptah, który przenika nasze, mniejsze umysły. Rozdziela i łączy, dzieli i rektyfikuje, zaokrągla.
Przez całą książkę w tle zaakcentowana jest neo-hermetyczna formuła:
1. Panentheos — Politheos — Monotheos — Chaokration
2. Ananke — Maat — Heimarmene — Moires
3. Trimurti — Meru
4. Monada (Ouroboros)
1. Ciało Numinosum zawiera wszystkie instancje boskości (Panentheos), a także daimoniczności (Politheos) wszechświat jest szatą, istnienia esencjami i siłami ze swoimi maskami, jaśniejąca pustka nieskończonością (Monotheos), porządek aspektem chaosu. Umysł (Ptah) jest opisem jego ponad-czasowej i ponad-przestrzennej świadomości. Jest to kosmos, a zatem porządek, a także chaosmos, porządek z chaosu.
2. Głębokie prawa (wielkie Ma’at) są podległe konieczności (Ananke), wszystkie przeznaczenia są ich ekspresją i manifestacją (Heimarmene). Losy i błyski wydarzeń są wolnością w obrębie zdeterminowanych sfer niepodważalności świata, stanowiąc duszę świata, która w tranzycjach (małe Ma’at) podlega mniejszym prawom (Moires)
3. Każdy porządek przechodzi przez fazę inicjacji, utrwalenia i rozpadu, może być odnowiony, albo zniszczony, w obrębie systemów światów we wszechświecie.
4. Świat jest nieskończonym samo-referencyjnym opisem siebie przechodzącym przez fazy swojego istnienia, wyłączającym się spod swojego wpływu, a jednocześnie będąc totalnością wszystkich uczestniczących aktorów, którzy mają wpływ na swoją auto-definicję.
Ludzie podświadomie poszukują całkowitego spolenia się z obiektem swojej absolutnej esencji, tj. sublimowanej natury ich gwiazdy poprzez indywiduację unikalnego geniusza. Nie jest to relatywne, jest to splecenie sił idei które żyją i są najwyższymi projekcjami synergii którzy niektórzy nazywają „Bogiem”. Nie ujmuje to nic metafizycznemu aspektowi totalności, ale przedstawia wszystko jako symulację, wirtualizację, projekcję. Są wyobrażenia które re-deifikują ludzi, ustanawiając relacje między nimi a ludźmi w ciągłych rzutach tuneli kalejdoskopowej rzeczywistości i ich perspektyw zorientowanych na całość. Możemy też stać się więźniami mentalnych urojeń tych wyobrażeń, a zatem oddalić się od badania ich głębokiej esencji powiązanej z naszym gatunkiem.
Sensem życia może być poszukiwanie prawdy, szczęścia i wolności w harmonii i proporcji zgodnej z esencjami tych idei, które są odnajdywane przez akt apofatycznej, hipostatycznej obserwacji praw światów, próbując odzwierciedlić je w sobie poprzez realizację i na ziemi poprzez fundamenty, czego pośredniczką jest Mnemosyne - pamięć o wszystkim, poza indywidualnym ludzkim życiem - a ukoronowaniem jest Aletheia, jest to osiągalne przez znalezienie pokoju w sobie i pogodzenie się ze światem, zgodnie z Mitraickim aksjomem - poprzez proces konfrontacji w opozycji, z oddolnym ruchem naprzeciw ciążeniu w dół w górę sfer odzwierciedlanych w Intelekcie i czuciu - rozbijając i wiążąc aby wyzwalać w transcendentnej unii. Może być to osiągnięte jedynie poprzez odłączenie się od przywiązań i zorientowaniu, przyswojeniu praw proporcji, analogii, refleksji, impresji wyobrażeń idei pozostawionych jak pieczęcie w naszych duchach — tylko po tym jak zakończy się praca na Ziemi, gdy w walce, zaangażowaniu, próbach i cierpieniu podczas ziemskich prac w służbie Bogów, świata i ludzi — zrywane są z nas wszystkie warstwy, jak skóry węża. Powłoki te zostawiamy za sobą jak Zasłony, aby odłączyć się i działać w substancji i naturach, które nie pozostawiają tego świata samemu sobie. Świat jest bowiem całkowicie poświęcony i zaangażowany w siebie. Niech zatem Ci, Te, którzy tego dokonali byli dla nas strażnikami i przewodnikami, niech nas nauczają z drugiej strony świata bowiem cząstka ducha tych wielkich co odeszli, tych małych, co doskonalili się — pozostają z nami, przydzieleni do odpowiednich sfer. Ich nauką jest inspiracja, cisza, wielkość czynu zarówno intelektualnego, jak i bohaterskiego. Gdy świat zapomniał o nawoływaniu, dalej działają, lecz nie ma nic gorszego niż ślepota, ignorancja, głupota, zapomnienie i upartość ludzka, która odwracając się od swoich dawców została zdominowany przez malefiki.
Notka o autorze
Analekty Konfucjusza: 3:23: Mistrz rozmawiając z Wielkim Mistrzem Muzyki Lu, powiedział że można muzykę zrozumieć w ten oto sposób. Najpierw muzycy grają razem, potem wolno harmonizując, grają oddzielnie, motyw przechodzi od muzyka do muzyka, w ten sposób kompozycja zostaje dopełniona.
Podobnie ze światem, gdzie dźwięk eonów jest spleciony w jedność, potem rozpraszają się po świecie jak gwiazdy, wolno harmonizują, grają oddzielnie, czasem w niezgodzie z harmonią, ale w celu dopełnienia wątków, na koniec kompozycja jest dopełniona, otchłań zostaje pokonana, a wszystko powraca do Lotosu. Tak Atum powstaje z pramaterii, wznosi się generatywnie stając się Ptahem, rozdziela na Tefnut i Szu, światło i porządek, generując moce i siły, Bóstwa i Boginie.
„Z punktu widzenia obecnej egzystencji, pragnę tylko pośmiertnego odpoczynku, choć nie zbywam świata, negując go w fałszywym wycofaniu. Z punktu widzenia mojej pracy, mojego jarzma, mojej wolności i czynu, moje życie zaczyna się wraz ze śmiercią. Choć nie odnajdując się tutaj, jakże możemy odnaleźć się w innych światach?”
Nienawidząc słów, muszę je spisywać, muszę ich słuchać, muszę nimi mówić, naprzeciwko ciszy, która została mi odebrana, zniszczona. Język jest dla mnie pułapką, rodzajem gry koszmarów, więzieniem — chociaż można być mistrzem języka, aniżeli jego użytkownikiem. Tak łatwo stać się niewolnikiem słów, tak łatwo — zniewolonym przez słowa. Dźwięki, gwar, które umysł odstręczają od spojenia się z ciszą wyższych światów.
„Myślenie boskie jest (bowiem) gnosis arretos. Bogowie myślą bez słów, ich myśl jest instancją natychmiastowego spolenia się duszy z obiektem” poprzez wszystkie maski swojej manifestacji. To „co proste (monoeides) jest najwyższym możliwym do wyobrażenia śladem tuż przed niemożliwym do wyobrażenia, poza naszym zasięgiem”. Jeżeli mądrość (sophon) jest piękna, boskość jest pragnieniem miłości (eros peri to kalon), a ta jest pragnieniem piękna, a także gracji, ponieważ gracja komunikuje miłość — oto widmo piękna — jaśniejące jak gwiazda, ewidentne!
— Fragmenty z Proclus-a (410—485 NE) jednego z ostatnich klasycznych neo-platońskich filozofów
Przeciwko głupocie Bogowie toczą bitwy na marne
— Friedrich Schiller
„Nie ma przypadku ani anarchii we wszechświecie. Wszystko jest porządkiem i gradacją. Każdy bóg i bogini zasiada w swej sferze. Gdy młody śmiertelnik wkracza w te piękne komnaty nieboskłonu, jest z nimi sam na sam, podczas gdy błogosławią go podarkami, zapraszając do swoich tronów. W jednej chwili, spadają na niego lawiny złudzeń. Czuje się odseparowany, w ogromnym tłumie, co popycha go raz w tą raz w inną stronę, którego to ruchów i aktów musi słuchać: czuje się samotny, osierocony, biedny, nieważny. Szalony tłum popycha go to tu, to tam, z furią rozkazując „to musi być zrobione, potem coś innego”. Kimże on lub ona jest aby opierać się ich woli, myśleć i działać suwerennie, odważnie, samemu? Każdy moment nowych zmian i lawin forteli otumaniają ich i rozpraszając ich umysły. Lecz gdy raz po raz, w jednej chwili, opada kurz, a powietrze i gwiazdy stają się widoczne, znów Bogowie i Boginie zasiadają na swoich tronach — ponownie nas witają, którzy w szczęściu poczuliśmy się wyzwoleni”
— Ralph Waldo Emerson
„Taka jest natura człowieka
Za pierwszy podarek — kłania się w pas
Za drugi — całuje w rękę
Za trzecim — zaczyna się lękać
Za czwartym — kiwa głową
Za piątym — przyzwyczaja się
Za szóstym — obraża Cię
Za siódmym — wytacza Ci proces, bo dałeś mu za mało.”
— Gurdjieff, O Naturze Człowieka
Metodologia
Han Wudi, cesarz Chin (156 p.n.e — 87 p.n.e) zadał fundamentalne pytanie: Jaką relację ma niebo do ziemi i człowieka, aby człowiek wiedział jak odnaleźć się w stosunku do niebios.
Filozofię którą tu przedkładam budowałem i modyfikowałem przez parę lat, opierając się na obserwacjach, interakcji doświadczeń między światem a moim umysłem i na odwrót. Poprzez instancje bodźców ideacyjno-empirycznych, konstruowałem składnię ich działania, tj. uniwersum znaczeń, wierzeń i praktyki pośród wyobrażeń i śladów większych światów. W tym wszystkim powoływałem mentalne i magiczne działanie, zatrudniając je w zrozumianych rzeczach i wzrastając w nich.
Doświadczenia meta-fizyczne poddawałem metodzie indukcji aby wypracować generalną strukturę, następnie testowałem ustalony paradygmat poprzez dedukcję (od generalnych praw do partykularnych instancji), w ten sposób zapętlałem testy epistemiczne i zawężałem możliwość interpretacji, a także modyfikowałem całość struktury w zależności od pojawiających się anomalii. Te, wbudowane w większe prawa stawały się przyczynowe i spójne. Jak pisał Austine Osmane Spare, granica między obsesją (psychozą) a geniuszem (natchnieniem) jest bardzo cienka. Jest to szczególnie istotne w tego typu przedsięwzięciach, gdzie jeden zły krok może nas odesłać do szpitala psychiatrycznego — jeżeli nasz umysł i ego są zbyt związane i ciasne aby pomieścić większą świadomość, pozwalając myriadom innych istnień rozerwać nasz umysł na strzępy. Z drugiej strony — jeden dobry ruch może oświetlić nam drogę realizacją, wywołanie burzy i miotanie piorunami — chwilowa demonstracja zapożyczona od wyższych sił naprzeciwko opozycji — choć na chwilę będąc cichym pół-bogiem, aby wrócić z pokorą do śmiertelnego życia. Ci uparci, zamroczeni i tak nie dostrzegliby nawet takich znaków, albo zrozumieją je po swojemu, pielęgnując je jako swoją zdobycz, posiadając je, lub w błędnym przekonaniu o jedyności, ekskluzywności swojej psychicznej symulacji na temat doświadczenia, oto wieszcząc światu o swojej prawdzie, swoich racjach — choćby świat osunąłby się im spod nóg. Tego typu demonstracjami powinno się gardzić, bowiem moce (Siddhi) dla samych siebie zniewalają, a praca gnozeologiczna, soteriologiczna polega na zrzucaniu łusek świata fenomenalnego.
“Zachowane słowa opatrzności wiecznych światów, nie były i nie będą zapisane ani skopiowane w książce. Byty anielskie, których żadne generacje ludzkie nie poznają, przekażą je wysoko nad tym światem, umieszczą na wysokiej górze, na skale prawdy.”
W tym systemie metody naukowej zastosowanej do światów meta-fizycznych są trzy demony: nadmierna konceptualizacja (mnożenie bytów ponad potrzebę), ignorancja (brak danych, wglądu) a także urojenia (nieistotne, lub przeczące sobie wierzenia w tle zaobserwowanych procesów, brak realizacji lub spójności, uwstecznienie), które mogą zepsuć cały proces intelektualnego przetwarzania doświadczeń.
— Co działa, to działa! — jednak zadajmy sobie pytanie: — W jaki sposób działa, jak jest to możliwe? — a Teurgia i praktyka okultystyczna są złożonymi procesami, które należy odkryć i zrozumieć, polegają głównie na przejrzystości i szczerości autentycznego, niewymuszonego ruchu. Staje się wtedy tak naturalny jak ruch galaktyk, który ma solidne fundamenty w świecie, ale korzenie w wyższych światach.
Włączyć należy jeszcze sprawę testowania danych mierząc ich podatność na wzajemnie przeczące sobie argumenty, przesiewanie tego co może być zrealizowane, a tego co ma nieprawdziwą naturę, albo jest pułapką.
Następnie przychodzi proces porządkowania w systemy, hierarchie, topografie, emanacje, analogie, współ-zależności etc. Jest to filo-sophia, próba uchwycenia mądrości, która rozpoczyna teurgię — opierając się na filozofii, a także stylach działania wywiedzionych w operacyjną akcję.
Działanie jest nasączone naszym charakterem, umysłem, naturą, substancją, formą, przemieszaną z innymi. Następnie z zaletami, wadami i wartościami które są naszymi atrybutami — soczewkami przepływu sił. To wszystko jest kierowane wolą która chce przekształcić jeden stan w inny pod wpływem impulsu działania, czego wynikową jest między innymi ta książka.
Wolą personalną we współpracy z wyższymi światami, czyli współ-tworzeniem, wolą pośredniczącą, kiedy dajemy przez siebie płynąć wyższym światom, wolą personalną, kiedy naszą projekcję zamieniamy w wizję, narzucając ją światu, czy wolą demoniczną, która jest po prostu zniekształconą wolą personalną, podporządkowującą umysł, serce i czyny przez dowolną siłę która chce wykorzystać siłę egzekutywy do własnych celów poprzez ludzką marionetkę.
Zrodzony z ziemi, kolejna instancja ludzkiego życia, żyjemy swoimi fantazjami i wyobrażeniami, poprzez szczere i dźwięczne intelektualizacje, głębokie czucie, przejrzystość ze światem podobnej do naiwności aby odzyskać coś podobnego do wewnętrznej prawdy — zatem podnosimy nasze tarcze, nie pozwalając sobie na chwilę zapomnienia. Prawem samo-odzwierciedlenia poniżej, patrzymy na hipostatyczne zwierciadła powyżej, kontemplując ruch świata kosmicznego, a także nas samych, wspinając się przez pomost — wspólną im esencję, poprzez rzeźbienie w całości naszego istnienia, odnajdując proporcję, miarę, obserwację, percepcję, rozpoznanie, wgląd aby natrafiać na ślady, znaki i wyobrażenia, pieczęcie wyższych światów aby projektować, budować, ekwipować i sakralizować świątynię wewnątrz, rozrysowując komnaty ponad światem, a jednocześnie budując ją w swojej duszy, w swoim geniuszu, aby odejść ze spektaklu złudzeń, zdzierając z siebie zasłony horyzontalnie i wertykalnie, zrzucając węże skóry dopóki esencja alchemii naszych żyć nie powróci.
Powracające atawizmy są śladami prawdziwych archetypów, język symboli który nie jest zbędny jest zawsze esencjonalny. Wszystkie poprzedzają ludzką egzystencję, głębokie żyjące idee istnieją a priori, zostały uchwycone poprzez ludzką zdolność do symbolizacji, a także poznania. Są substancją sił które łączą nasz wspólny los odkryty przez myśl, refleksję, przeżywanie, czucie i doświadczanie. Czasem jest to robione w większym stopniu niż losy mogą przebaczyć, zaplątani w te sprawy które nie pozwalają na transgresję, jednak zmuszają nas, często brutalnie do szybkiej nauki.
Pamięć i historia nie są tym samym, ale nie zawsze tak było. Każda warta rzecz wzięta do poziomu metafizycznego poprzez akt hipostazy staje się cudem, horrorem i zachwytem niewyobrażalnym, w zależności od percepcji perspektywy obserwatora i jego zdolności do przekroczenia komfortu tego co znane. Wszystko co zreifikowane ze sfery świętości, staje się sakralizowane jako żyjący ślad. Tak jak Świątynia Siedmiu Sfer, Ziggurat w starożytnej Borsippie, albo Miasto Ekbatana o mocarnych siedmiu ścianach opartych na okręgach wybudowane przez króla Diocesa w Medii. Reprezentowały one niebiańskie sfery w Układzie Słonecznym, gdzie reifikacja proporcji Boskości staje się zbyt materialistyczna, naiwnie realistyczne. Jednak gdy traci wątek powiązania między niebem a ziemią, skrywa się przed ludźmi, zapomina się i wycofuje. Prowadzi to do prokreacji ludzkiego umysłu ze sobą w konceptualnym labiryncie poprzez oddzielenie analogii, nieporządek proporcji punktów odniesienia, zmienia kąt patrzenia w horyzontalne odzwierciedlenie oddzielając się dalej od transcendentnych aspektów, ale również od swojej własnej zawartości. W konsekwencji pojawia się nieskończona różnorodność w polach informacyjnych która jest zbędna, ponieważ propaguje się tylko przez płaską przestrzeń — horyzontalnie. Magiczna transcendentalna hybryda, to jest uruchomiony proces szczątków ludzkich mentalnych hybryd musi być stale animowany nową energią psychiczną, inaczej przestaje funkcjonować. Odcina to ludzkie uczestnictwo od strumieniu żyjącego świata i duszy świata.
“Znajdziesz w komnatach Hadesu (otchłani, podziemia) źródło, a przy nim jaśniejące drzewo cyprusowe, nie zbliżaj się do niego. Znajdziesz inne, obok jeziora pamięci, płynie z niego odświeżająca woda. Lecz w pobliżu są Ci, którzy strzegą. Powiedz: “Jestem dzieckiem Ziemi I rozgwieżdzonych niebios, lecz moja rasa jest niebiańska, to będziecie wiedzieć sami. Lecz jestem spragniony/a odchodząc, niechże napije się z odświeżającej wody która płynie w jeziorze pamięci”; „Tak zatem odchodząc, Lukrecja została boginią, dołączając do orszaku innych”.
— Źródło „Złote Tablice Orfickie” z misteriów Eleuzyjskich
Złoty środek jest solarnym sposobem odnalezienia proporcji między głębokimi a relatywnymi metafizycznymi prawami. Zatem, poprzez obserwację fizycznych, naukowych, filozoficznych, emblematycznych praw, ludzkiej nauki: ścisłej i społecznej; poprzez sztukę, teologię, filozofię malujemy kosmografie i zapełniamy je istnieniem, a następnie wywyższamy te konstrukcje poprzez penetrację świata wewnętrznym wzrokiem. Stale odkrywając głębokie prawa poprzez nasze niedoskonałe i ograniczone ludzkie instrumenty, wiążąc je czuciem, Intelektem, rozumiem, zasadami, ideami a następni soczewkując je dalej. Jest to jedynie refleksja tych metafizycznych praw na ludzkim poziomie, w męskich i żeńskich umysłach i sercach. W taki sposób odkrywając je wewnątrz, oświetlamy sobie drogę przez życie. Zatem eoniczne światło słońca jest zgodne ze swoją naturą reprezentując jaśniejącą prawdę. Prawa natury są badane i odkrywane, prawa ludzi są tworzone rękami ludzi, inne są prawa Bogów i światów niewidzialnych, rzadko przypominają sprawy ludzkie. Porządki ludzkie optymalnie próbują odzwierciedlić metafizyczne prawa poprzez próby zmierzenia zrozumieniem i zastosowanie ich przez interpretację do ich tworzenia. Na ile mogą być one skonsolidowane, zrealizowane w dojrzałości, a następnie pokierowane. Odkrycie tych praw poprzez obserwację jest następnie przekazane przez symbole, emblematykę, wykrojone limitami ludzkiego języka — zapisanego śladu umysłu. Jako istoty tworzące symbole i manipulujące nimi, harmonizują ich wykonanie, katalizę, ryty, egzekucję. Realizacja ma wiele środków i zasobów i polega na otwartym umyśle. Urojenie jest ograniczone i pokonuje siebie i jest równe jedno-stronnemu dyletantyzmowi i ciasnocie umysłu. Przybliżenia widzenia świata przez ograniczone instrumenty wzmacnia widok poprzez jego własne „agregaty” albo kompozycję widzenia, postrzegania, czucia, wyczuwania, rozumienia, wiedzenia, myślenia etc.
Teleskop, który kieruje nasz wzrok ku gwieździe w negatywnej obserwacji rozgranicza znane, zaobserwowane, spostrzeżone, możliwe do poznania. Cały akt obserwacji jest pożyteczny tylko na tyle, o ile nie jest ograniczony do aktu obserwacji, ale przez obserwację inspiruje do sięgnięcia dalej, do domen gnozy. Piękny moment uchwycenia gwiazdy nie wyklucza wszystkich instancji głębokiego kontekstu ograniczonego przez percepcję. Można ją widzieć jako fizyczną gwiazdę, z atrybutami grawitacyjnego pola gwiezdno-galaktycznego. Można ją widzieć jako potężnego ducha, syna i córkę Gwiezdnej Matki. Widząc ją mistycznym lub drugim wzrokiem możemy dojrzeć rzeczywistość potężnych istnień, nazywając je smokami ognia, feniksami które wchodząc w atmosferę ziemi tańczą ognistymi skrzydłami aby w iskrach zniknąć, serafami. Jest też życiodajnym promieniem radiacji i fotonów, zachodzą procesy termonuklearne, elektromagnetyczne, strumień totalnego pola zjawisk fizycznych, sięgających po nieznane, dziwne światy, jak i te ewidentne. Jest wypalaczem pustyń i zwiastunem susz. Jest Heliosem widzialnym i Aionem transcendentnym. Lecz czy na pustyniach, upadając z pragnienia na ziemię, czy nie pożegnalibyśmy ostatniego widoku gwiazdy, licząc na to że weźmie nas z powrotem. Czy eoniczne oko enkosmicznych sił, miejsce zrodzenia sił między światem numenalnym a fenomenalnym, sygnatura siły wyższych światów tak jak każda gwiazda — monolity różnych natur duchów Eonów i przodków zanurzonych we wszechświecie fenomenalnym. Grecy wierzyli że nasze prace, pragnienia, osiągnięcia, aspiracje mogą być wynagradzane gwiazdą i konstelacjami. Było to powtórzone w Giordano Bruno w jego pracach — tak jak gwiazdy niezliczone są monolitami, a także nawołującymi latarniami jako testament dla wyższych światów pośród rozgwieżdżonych niebios.Wstęp
“Aby uchwycić siłę obrazu, tłumacz musi w pewien sposób uczestniczyć w wierzeniach tych, którzy są nimi zafascynowani i oddani”
Taki bowiem jest cel inwokacji, rytualnego teatru ewokacji, modlitwy, aby znieść desperację, wspomagając wyższe światy i starsze rasy w Teurgii przynoszącej ukojenie. Przywołując błogosławieństwa większych światów dla reszty, pochylając się ze współczuciem nad tym w którym uczestniczymy. Taka była rola filozofów i filozofek, kapłanów i kapłanek — aby wspomagać. Taka była rola magów i astronomów aby uczyć, ubierać maski i szaty świata, przenikając go na wskroś i działać. Aby znieść dysharmonię pośród bólu, chaosu i zniszczenia, niosąc jarzmo odpowiedzialności, przeciw-stawiając się ignorancji, niewiedzy, nienawiści. Aby poszukiwać prawdy, trwając w dyscyplinie, egzekwując zadania mediacji, negocjacji, inicjacji, dopełnienia. Nie przywiązując się do tego świata w równej mierze angażując w ekwilibria zaangażowania, walki. Świat zebrał wiele pięknych tradycji, metod mistycznych, magicznych, technik i ćwiczeń doskonalenia się- — działania — nie będą one tutaj przytaczane. Materiał spisany poniżej jest rezultatem empirycznych, doświadczalnych i intelektualnych przedsięwzięć. Reszta jest tylko interpretacją, katalogowaniem, kodyfikacją i rodzajem nadania dyskursywnej filozoficznej formy odkrytym zależnościom.
“Teologia jest bowiem tylko słowem, dyskursem na temat Bogów, nieważne jak egzaltowana, jest nadal domeną ludzkiej aktywności, tak samo jak filozofia. Teurgia natomiast jest theion ergon, pracą Bogów, która umożliwia przekształcenie człowieka i nadanie mu boskiego statusu (…) W ujęciu Platońskim, teurgia spełniała cel filozofii rozumianej jako homoiosis theo (…) Jamblich utrzymywał że boskie zasady inwokowane w rytach były abstrakcyjnymi przykładami. Teoretycznie we wszystkich naukach Pitagorasa, Platona i Arystotelesa, we wszystkich aktach kultu i filozoficznej paidei były zakorzenione w jednym źródle — w mocy Bogów. W Teurgii te zasady były wcielone i wykonywane, nie tylko kontemplowane. W jakimkolwiek kontekście się pojawiały, były “pracą Bogów”, theourgia w której ludzka dusza uczestniczyła jako odbiorca i obdarowany”
Nasza egzystencja, osadzona w obiektywnym głębokim wszechświecie wplątana jest we wcześniej istniejące relacje i porządki. Jesteśmy nieodłączną częścią konfiguracji świata, która jest interpretowana przez nasze zmysły i umysł, stanowiąc treść naszego życia. Jesteśmy zawieszeni w biologicznym kokonie, który rekapituluje ontogenetyczne, filogenetyczne procesy i psychogenetyczną ewolucję na planecie ziemia w układzie słonecznym. To wszystko w jeszcze głębszym kosmicznym kontekście, o którym często zapominamy.
Darmowy fragment
Zostałam wysłana z sił i przybyłam do tych, którzy przeglądają się we mnie, rozmyślają o mnie i zostałam odnaleziona wśród tych, którzy mnie poszukiwali
Wejrzyjcie we mnie, Wy którzy o mnie myślicie
I Wy, słuchacze, usłyszcie mnie
Czekając na mnie, weźcie mnie do siebie
Nie wygnajcie mnie sprzed swojego wzroku
Niech Wasz głos mnie nie nienawidzi, ani Wasze słyszenie Nie ignrujcie mnie, w jakimkolwiek czasie. Strzeżcie się! Nie ignorujcie mnie
Ponieważ jestem pierwszą i ostatnią
Jestem uhonorowaną i znienawidzoną
Jestem dziwką i świętą
Jestem żoną i dziewicą
Jestem matką i córką
Jestem ramionami mej matki
Jestem wyjałowioną a wielu mam synów
Jestem tą, której ślub jest wielki, a nie wzięłam męża
Jestem akuszerką i tą, która nie powija
Jestem pocieszeniem trudów mojej pracy
Jestem mężem i jej żoną
I mój mąż mnie począł
Jestem matką swego ojca
I siostrą mego męża
A on mym potomstwem
Jestem niewolnicą tego, co mnie przygotował
Jestem królową mego potomstwa
Lecz on jest tym co mnie począł przed dniem mych narodzin
I jest moim potomstwem w czasie
I moja moc pochodzi od niego
Jestem różdżką jego siły w młodości
A on jest moją podporą w starości
I cokolwiek on zażąda, ze mną się stanie
Jestem ciszą, która jest nie do zrozumienia
I ideą, której pamięć jest czysta
Jestem głosem, który dźwięczy wszech
I słowem, które pojawia się w mnogości
Jestem wypowiedzeniem mojego imienia
Dlaczego wy, którzy mnie nienawidzicie, kochacie mnie
Nienawidząc tych którzy mnie kochają?
Wy, którzy mnie odrzucacie, spowiadacie mnie
A Wy co mnie spowiadacie, odrzucacie mnie
Wy co mówicie o mnie prawdę, kłamiecie o mnie
A Wy co skłamaliście o mnie, mówicie o mnie prawdę
Wy co mnie znacie, tkwicie w ignorancji
A Wy którzy mnie nie znacie, chcę abyście mnie poznali
Bowiem jestem wiedzą i ignorancją
Jestem wstydem i odwagą
Jestem bezwstydna, zawstydzona
Jestem siłą i jestem strachem
Jestem wojną i pokojem
Oddajcie mi pokłon.
Jestem tą która tkwi w zniewadze, a także Wielką
Oddajcie pokłon mej biedzie i bogactwu. Nie bądźcie aroganccy gdy upadam na ziemię, a znajdziecie mnie w tych co mają nadejść.
Nie poszukujcie mnie w śmieciowisku
Ani nie odrzucajcie mnie
A znajdziecie we mnie królestwa
Nie patrzcie na mnie, gdy wygnana między tych
Co są w zniewadze w ostatnim z miejsc
Ani mnie nie wyśmiewajcie Nie odrzucajcie mnie pośrodku tych, co w gwałtowności
Są zabijani
Lecz ja, ja jestem współczująca i okrutna. Strzeżcie się!
Nie znienawidźcie mojego posłuszeństwa Nie kochajcie mego opanowania. W mej słabości, nie opuszczajcie mnie Nie obawiajcie się mej mocy.
Dlaczego brzydzicie się mego strachu, Przeklinając moją dumę?
Lecz ja jestem tą która istnieje we wszystkich lękach
I w mocy trzęsąc się
Jestem tą która jest słaba, A także żyję w przyjemnym miejscu
Jestem bez sensu, lecz mądra
Dlaczego znienawidziliście mnie w swoich radach?
Będę bowiem cicha pośród tych cichych, Będę się pojawiać i mówić
Dlaczego znienawidziliście mnie, Grecy?
Ponieważ jestem barbarzyńcą, pośród barbarzyńców?
Przeto jestem mądrością Greków
I wiedzą barbarzyńców
Jestem tą której obraz jest wielki w Egipcie
I tą która nie ma obrazu pośród barbarzyńców
Jestem tą, która była wszędzie znienawidzona
I była kochaną wszędzie
Jestem tą, którą nazywają życiem, A wy nazwaliście śmiercią.
Jestem tą, którą nazywają prawem
A wy nazwaliście bezprawiem
Jestem tą, którą goniliście, I tą którą uchwyciliście
Jestem tą, którą rozrzuciliście
I tą którą zebraliście na powrót
Jestem tą, którą zniesławiliście i tą dla której byliście bezwstydni
Jestem tą, która nie wyprawia obrzędów, A której festiwali jest wiele
Ja, jestem bezbożna
I jestem tą, której bóg jest wielki
Jestem tą o której myśleliście
I tą którą znienawidziliście
Jestem nienauczona
A jednak uczą się ode mnie
Jestem tą przed którą się skrywaliście, Jednak pojawiacie się przede mną. Lecz kiedykolwiek się ukrywacie, Ja sama skryję się w Was
Ci którzy mają do tego bez sensu
Weźcie mnie smutek
I weźcie mnie w siebie, ze zrozumienia i smutku
I weźcie mnie w siebie, z miejsc które są ohydne i w ruinie
Okradając te, które są dobre nawet poprzez ohydę
Z wstydu, weźcie mnie w siebie bezwstydnie
I z bezwstydności i hańby
Zwiążcie me członki w sobie
Przybywajcie do mnie, Wy którzy mnie znacie i Wy którzy znacie moje części
Ustalając wielkich pośród małych pierwszych stworzeń
Zbliżcie się do swego dzieciństwa i nie nienawidźcie go bo jest małe i bezbronne. Nie odwracajcie się od części mego splendoru ponieważ są tam rzeczy małe
Ponieważ poprzez małe rzeczy poznaje się splendor wielkości
Dlaczego przeklinacie mnie, honorując mnie?
Zraniliście mnie, a jednak mieliście łaskę Nie oddzielajcie mnie od pierwszych których poznaliście
I nie odrzucajcie nikogo, nie odprowadzajcie ich
odwróciwszy się że on nie.
Co jest moje
Znam pierwszych i Ci co nadejdą po nich znają mnie. Lecz jestem umysłem i spoczynkiem
Jestem wiedzą mego pytania, Odnalezieniem tych którzy mnie szukają
Władzą tych którzy o mnie pytają
Siłą mocy w mojej wiedzy
Aniołów, wysłanych za moim słowem, Bogów w ich porach roku, pośród mej rady
I duch każdego mężczyzny we mnie jest
I każdej kobiety, co we mnie mieszka
Jestem tą uhonorowaną, tą której oddaje się cześć
I tą której nienawidzą z pogardą
Jestem pokojem, a wojna powstała przeze mnie
Jestem obcym, a jednocześnie obywatelem.
Jestem substancją i tą bez substancji
Wy bez zgromadzenia nie macie wiedzy o mnie
A wy co są w mej substancji znacie mnie
Ci którzy są blisko mnie nie znają mnie
A ci którzy są daleko ode mnie, znają mnie
W dniu kiedy jestem przy Was blisko, jesteście daleko ode mnie
A dniu kiedy jestem daleko od was, jestem przy was blisko.
wewnątrz
z natur
Ja jestem ze stworzenia ducha
próśb dusz. Jestem kontrolą i nieposkromioną. Jestem zjednoczeniem i rozpuszczeniem
Jestem miejscem spoczynku i wybaczeniem
Jestem poniżej, a wchodzą na górę do mnie
Jestem sądem i wybaczeniem. Ja, bezgrzeszna, a korzeń grzechu wywodzi się ze mnie
Jestem lubieżnością z wyglądu, a wewnętrznie samo-kontrolą. Jestem słyszeniem, co może osiągnąć każdy
I głosem co nie może być zrozumiany
Jestem niemą, która nie mówi
A wielka jest wielość mych słów
Usłysz mnie w łagodności, ucz się ode mnie w surowości
Jestem tą co wzywa i upadam na twarz ziemi
Przygotowuję chleb i umysł wewnątrz
Jestem wiedzą swego imienia
Jestem tą co nawołuje i słucha
Pojawiam się i wchodzę pieczęć mojego
Jestem obroną
Jestem tą, którą nazywają prawdą i niesprawiedliwością
Czcisz mnie i szepczesz przeciwko mnie
Ty który jesteś pokonany, sądź tych co Cię pokonali
Zanim osądzą Ciebie, ponieważ sędzia i rozdzielność
Już w Tobie istnieje
Jeżeli osądzisz się, kto Ci przebaczy? Jeżeli on Ci przebaczy, któż będzie mógł Cię uwięzić?
Ponieważ to, co jest w Tobie, jest poza Tobą
A ten kto lepi Cię na zewnątrz
Jest tym co kształtował Cię w środku
I to co widzisz na zewnątrz, widzisz w sobie
Jest to widoczne, to Twoje szaty.
Usłyszcie mnie, o słuchacze
Uczcie się mych słów, a poznacie mnie
Jestem słyszeniem które może zdobyć wszystko
Jestem mową, co niepojęta jest.
Jestem nazwą dźwięku, a dźwięk moim imieniem
Jestem znakiem litery, desygnatem podziału
I ja (…)
(brakuje trzech linii)
światło
słuchacze dla was
wielką siłę.
I nie ruszy mego imienia
dla tego który mnie stworzył
I będę wymawiać jego imię.
Patrz zatem na jego słowa
I wszystkie pisma które były dokończone
Przypatrzcie się im, o słuchacze
I wy także, anioły, Wy wysłani i wy duchy tych powstałych z martwych
Ja jedna jestem która istnieje
I nikt nie będzie mnie sądził
Dużo jest przyjemnych form, istniejących w rozlicznych grzechach
I rozwiązłości
Upadlających pasji
Przemijających przyjemności
Które (mężczyźni) uwielbiają, aż otrzeźwieją
Idąc w miejsce swojego spoczynku
I znajdą mnie tam
I będą żyć
Aby nie umrzeć już nigdy więcejE Do ut des
„Daję w podarku, abyś mógł też dać innym”
Mieniła się gwałtownymi barwami wszechświata. Kosmiczna pasja zdarła z niej tonalności śmiertelności. Pośród świętych symboli i pieczęci, geometria otchłani i eonów zaprojektowały ją jako kapłankę i konsekrowały jako sługę świata i mistyczną powierniczkę. Jaśniejąc, wygasała w ekstazie i śmiechu wszystkich form. Miraże wielkości pozostawione za sobą jako poszlaki, aby wołać innych do rozgwieżdżonych niebios. Kiedy wzlatywała pozostawiła po siebie lunarną łzę zdobiącą ziemię przez zawieszony moment z pokornym, lecz obezwładniającym światłem rozprzestrzeniającym się przez świat i cichym ostatnim westchnięciem, zbyt subtelnym aby zauważyć go w oceanie bezgranicznego współczucia. Jej skrzydła złożone i słowa niewypowiedziane duszą dołączyły do innych w jednej idei. Losy splatają się ponownie — jak mawiają — kiedy przeznaczenia i czyste szczere życzenia są poruszone w kompletnym, szczerym wycieńczeniu. Kiedy nie pozostaje już nic do wypowiedzenia, wszystko jest znane jakby uniwersalna przestrzeń stała się naszym oddechem. Nasze życia splecione ze sobą potrzebowały tylko jednej chwili. Ostatnia rzecz którą mogłem dla niej to odesłanie jej do naszej wspólnej gwiezdnej matki, esencja jej świadomości tańcząc i wirując objęła alchemię nad wszystkimi pod-lunarnymi sprawami. Być może to ja byłem powodem jej choroby, a była wyzwolona, zanim chciałem jej pomóc? Przed rozpoczęciem sztormu, przed jego zakończeniem. W szatach matki, w głębi i powadze dusz potężnych gwiazd, smocze ciała nieskończonych Słońc, wołając nas w jej objęcia. Monolity które jaśnieją z daleka, ślady nieskończonego splendoru, latarnie tęskne dla samotnych wisielców. Egipcjanie pisali listy do swoich przodków — gwiazd, pisane przez Kheper, szczere serce. Poszukuj, poszukuj, i ukrywaj, odsłaniaj, twórz i niszcz swoje dzieło, rzeźb dalej! Widząc jej twarz w gwiazdach, jaśniejącą w nocy — przypomniała mi o sobie. Ile razy ją poznam, ile razy przeoczę jej znaki i symbole? Może jesteśmy tylko iluzjami które są w wiecznej pogoni za sobą, aby spotkać się tylko raz, rozstać się i rozpaść w dźwięk, gdy poszukiwania przeczą znalezieniu, wyzwoleńcze prace są tymi ostatnimi. Niebiosa przecież nie mogą być sumą naszych fantazji, strat i zysków, ani projekcjami złudzeń naszych żyć i iluzji tego świata, naszych tęsknot i zwierzęcych instynktów, które pragną się ziścić w lepszym świecie, które nota bene jest dalej złudzeniem! Zatem muszą być czymś dużo bardziej głębokim, przerażającym, pełnym zachwytu, czymś esencjonalnym i wolnym!
„Znajdź mnie”. Była to najważniejsza fraza w małym podarku, który od niej dostałem — ręcznie robiona ilustrowana książka którą od niej dostałem. To było wtedy, jakby wstęp do ostrzeżenia. Powiedziałem że spotykamy się w tym życiu tylko raz, popatrzyła na mnie uważnie. Z wszystkich lat które sobie wymarzyliśmy, było nam dane tylko to. Patrzyłem na jej wzrok nad morzem gdy kontemplował w nocy fale, horyzont. Wiedziałem że wiedzą więcej, sięgają dalej, gdy księżyc odbijał się od łamiących się fal. Stałem oniemiały. Gdy przypatrywałem się oneirycznej wizji, odgłosy bryzy i morza stawały się święte, gdy jej rude Neptunalne włosy były targane przez wiatr. Pilnując naszych dionizyjskich grobów, próbowałem przywołać jej gwiazdę do siebie, między uśmiechem zapomnienia, który ściągał mnie do ziemskich spraw, i strasznej świadomości że straciłem ją na moich oczach, oddani malefikom który nie mogliśmy pokonać, wymknęła mi się pośród prac i bitw, upokorzeń, wściekłości i monodram. W świątyni Wenus, Cytherea, opuszczamy nasze groby. Uwięzieni w tym animowanym teatrze, tylko żywe idee pozostają wolnymi. Czasami piszą nasze nekrologi krwią, esencją, ognistą odpornością, pasją, instancją życia jako prawdziwy człowiek. Istotnie, co napisałem to jedynie testament, albo zwykła apologetyka, zamaskowana nauczaniem. Jej twarz pojawiła się raz na nocnym niebie w gwiazdach, jako przebłysk napomnienia.Prologos
Strzeż się, bowiem Twoja własna wola rozpęta sztorm, uginając się pod ciosami miecza Mandżuśriego. Gdy lustra naszych umysłów odbijają, ułomny, nieoczyszczony obraz duszy świata, próbujemy sparafrazować to wszystko, czego doświadczyliśmy w archetyp Numinosum. Niechże pojawię się na większych ołtarzach losu, upadek w mizerność tym większy, paląc się z bólu na ławkach w parku jak bezdomny. Cały czas świata jest zawarty w Tobie, widzą Cię, odzwierciedlają się, ale Ty nie widzisz ich. Jakże lepiej żyć samotnie z Bogami, z dala od tej epoki, gdzie ślepota jest fundamentem istnienia. Znalazłem te dwa słowa — Sige, cisza, idea: jak spagyriczny jad zaklinowany w mojej krwi. Wszystko zaczyna się z przejrzystym, szczerym, czystym jak łza gwiazdy i oczywistym jak źdźbło trawy poruszanym na wietrze aktem.
Bądźmy ostrożni wobec tego, co chcemy usłyszeć. Nie odrzucajmy też wszystkiego, co wydaje się nam wrogie. Wątp, ucz się, znajdź wartość — która jest źródłem konfliktu i rozwiązania — wciel ją; kształtuj w sobie najlepsze cechy — bowiem wątpienie prowadzi do badań, to natomiast do pracy, żywa praca do rozróżnienia, badanie i obserwacja do wiedzy. Te rzeczy wymuszają ale i zapraszają do treningu i ćwiczeń, następnie prowadzą do doświadczeń, doświadczenia natomiast uczą świata, nadając nam kierunek, rozróżnienie, a także konieczność działań, wynikającą z natury, oceny, osądu i rozsądku. Części te dopełniają się w harmonii proporcjonalnie ukształtowanego umysłu, przygotowując nas do reaktywności i działania z wyższymi światami. To, co chciałem przekazać, to wiedza oparta na doświadczeniu, skodyfikowana i zapisana na miarę moich umiejętności, szerokości myślenia, a także zmysłu komunikacji. Czasem interpretuję doświadczenia bliżej prawdy, choć słowo realizacja byłoby bardziej właściwe, czasem bliżej fałszu — choć słowo urojenie jest dokładniejsze. Jestem niekiedy błaznem, szarlatanem, ale także mistykiem i uczonym, a moja filozofia to sposób w jaki zrozumiałem świat. To czego nauczę się tutaj — zabieram za grób. To, jak się ukształtuję, będzie cechą mojego geniusza, który w ujęciu Rzymskim jest potencjałem i naturą każdej nowej duszy, jej opiekunem i eksponentem. To, jak planety, inteligencje planetarne i światy niewidzialne, światy natury i świat ludzki uczą mnie ekspresji życia, wiążąc, dewastując, ucząc, szlifując, rozbijając i składając — całością mojego tchnienia, tam gdzie jest szukana nauka, przy odpowiednim wglądzie zawsze jest odnaleziona, należy tylko wiedzieć jak się uczyć, kształcić, obserwować. To w jaki sposób ukształtuję się w konfrontacji, będzie sublimacją całości mojego istnienia — aby zabrać najlepsze wartości, cechy, odczucia, atrybuty, natury ze sobą, te które rezonują z źródłami hipostatycznie ujętego świata. Hipostatycznie, czyli przeniesionego do poziomu platońskich idei, rzucających swój cień w ten niezauważalnie, lecz dla wprawnych oczu w subtelny, silny, oczywisty sposób. Uczciwie staram się przekazać rzeczy, które są nieprawdopodobne. Ponieważ popełniam błędy jak każdy człowiek, a bądźmy szczerzy, jako ludzie mamy tylko to, co intelekt, umysł, czucie i reszta zmysłów pozwoli nam zarejestrować, przetworzyć i opisać, skazy są nieuniknione. Doświadczenia pojawiające się na drodze chcą zostać zinterpretowane, symbole które zauważymy proszą się o zrozumienie. Dopóki ich nie pojmiemy będą się narzucać, lub skrycie nas zwiodą, ukrywając meandry realizacji. Mogą też otwarcie działać, abyśmy ich nie pojęli. Będą się ukrywać, czekając aż będziemy gotowi na ich przejrzenie. Działamy w ich obrębie, odrzucając to, co wydaje się fałszywe, unikając niektórych pułapek percepcji, złudzeń, wpadając w inne; czasem świadomie — aby uniknąć gorszych sideł, czasem nieświadomie, będąc ignorantami. Pamiętajmy o tym — jak Buddyści twierdzili — niektórzy Bogowie potrafią stroić sobie z ludzi żarty, a niezrozumiana natura nie ma ani litości dla ludzkiego życia, ani ochoty na wymuszenie realizacji na ignorantach — choć sporą dozę wyrafinowanego humoru, który potrafi być okrutny a gdy zrobi z nas ofiarę lub niewolnika — śmiertelny i prześmiewczy. Zapisane słowa przekazuję w dobrej wierze — aby uchylić nieco rąbka szaty wielkiej lunarnej kapłanki. To, co może przybrać monstrualne, święte, lub straszne kształty, zależy tylko od umysłu, który je postrzega, gdy forma jest rozpoznana jako jaśniejąca pustka, sen śni nas, a my śnimy sen, odnosi się to do płaszczyzny perceptywnej, zrozumienie świata jako iluzji wymaga rozpoznanie go jako rzeczywistego, a następnie dogłębne zrozumienie tej iluzji aby działać jakby rzeczywiście, rzeczywiście w iluzji, w zawieszeniu. Wchodzimy w strumień świata dla ludzkich spraw, rozmawiając, działając, a potem wycofujemy się na białą górę, gdzie mędrzec o śnieżnobiałych włosach jest jak małe dziecko, śmiejąc się niewinnie — wywołuje burze jedną lotną myślą, chroni ludzi dobrotliwością. Kiedyś zakazane było mówienie o misteriach — aby nie podlegały one zniekształceniom przez umysły mniej lotne, aby nie zatraciły pierwotnego znaczenia, choć po tylu wiekach, albo zanikły, albo zostały zniszczone i roztrwonione. W Lhag Thog, sekretnych nauczeniach Tybetu rozróżnione były trzy typy umysłu: niskie — które nie przyswajały niczego i rozumiały to, co chciały; średnie — które rozumiały i były w stanie wniknąć w nauki po odpowiednim treningu i wysokie, które przenikały nauki na wskroś, rozwijając je dalej. Filozofia Orientu uratowała mnie wielokrotnie od większych głupot niż te, które popełniłem, choć nie miałem żadnego uprzywilejowanego treningu. Jako umysł okcydentalny, obdarzony pewnym wglądem, staram się zrównoważyć, zrozumieć i opisać — na miarę umysłu, czucia — to, czym zostałem obdarzony. Myślę, że jest to rzadka okazja aby pozostawić po sobie coś wartościowego, w obowiązku wobec tych, którzy mnie obdarzyli wglądem i doświadczeniami, a także wobec siebie i ludzi. Zapisuję zatem te słowa.
„I rozpacz (…) siedmiokrotna rozpacz Tego, kto nie uczy Swego prawa ludzi!” — XIX. Liber B vel Magi.
Apocalypsis, ze starożytnej Greki oznacza „Odsłonięcie”. Jest słowem powiązanym z wejściem inicjatów w świat za zasłony Izydy, po przejściu odpowiednich prób. Inicjowani mieli rzadką możliwość aby uczestniczyć w sprawach światów niewidzialnych, często jedynych które odbijały w ich oczach zarówno łzy i szczęście.
Ta książka jest fasadą głębszego projektu, który płynie przez żyły każdego filo-sopha — w znaczeniu klasycznym. Człowieka poszukującego prawdy, ale także człowieka kochającego mądrość i super-ordynacyjną ideę piękna. Traktuję swoją pracę z miarą zaangażowania na jakie mnie stać z możliwością przekazania fragmentu nadziei, pierwiastka zaginionego świata. Staram się rozbudzić ten sentyment we współczesnym, rozczarowanym, „odczarowanym” świecie.
W tym samym czasie, angażuję zróżnicowane perspektywy z inter-dyscyplinarnym podejściem. Nie odrzucam ani naukowych dokonań, żywo zainteresowany stosunkami i relacjami politycznymi, ekonomicznymi, zdobyczami technologicznymi, wiedzą akademicką, jak i wszystkimi sprawami dotyczącymi ziemskiego aspektu sceny. Nie jestem jedynym, który aspiruje do tych rzeczy starożytnego ethos, które zostały zapomniane, złożonych do filologii klasycznej jako relikt przeszłości. Nie dajemy się też ponieść szarlatanerii, pedantyzmowi, choć niekiedy może być to niezamierzony efekt prób pogodzenia tego, co dla większości jest irracjonalne i nie do pogodzenia ze współczesnym światem.
Nie zapominamy że ziemia jest naszym domem pośród nieskończoności gwiazd i z jakichkolwiek domen nasze duchy by nie przybyły, demonstrujemy nasze poczucie przynależności do ludzkiej rasy, dzieląc część historii naszych dusz z historiami ziemskimi. Próbujemy pracować nad cnotami, wartościami i naturami które wcielają nasze największe, najgłębsze osiągnięcia. Pomimo niezbywalnych wad jakie z pewnością posiadamy — staramy się naświetlić, a następnie je przekształcić w coś jakościowo wyższego, szlachetnego — w Arję. Arja bowiem w sanskrycie oznaczało człowieka szlachetnego, człowieka który mógł zostać Arhatem — pokonując siebie.
Próbujemy też znaleźć rozwiązania, nie rozdzielając, nie prowadząc do kłótni, pomimo częstych trudności, nie chcemy aby — jak nazwał to Buckminster Fuller — „Statek kosmiczny Ziemia” stoczył się w katastrofę, nie dodając zła do zła zastanego. Jednocześnie pewne sprawy musimy rozbić, aby pojawiły się nowe porządki wykrojone z chaosu. Poprzez nasze umiarkowane środki i możliwości które wołają o pracę, zaangażowanie, próbujemy wyszukiwać rozwiązania, pomimo odczucia że jest też zbyt późno by interweniować.
Penetrujący wgląd sprawia, że głębokie rzeczy wypływają na powierzchnię, te małe i wielkie i płytkie rzeczy widzimy w większym świetle; Gdy zorganizujemy te światy, proporcja odnajduje relacje między nimi. Wyobraźnia łączy je przez miarę, środek i rozum, w rezultacie prowadząc do idei. Harmonia ustala przybraną postawę wobec fenomenów. Mądrość porządkuje kierunek zgodnie z wyjaśnionymi rzeczami. Piękno nadaje im esencję, pragnienie ustanawia ich fundament. Zadaniem filozofa jest ustalenie prawideł gramatyki tego świata, w jego dynamicznej różnorodności, aby wyjaśnić je w jak najprostszy sposób. Zadaniem teurga jest praca z wysoką magią, aby sprowadzać te światy na ziemie. Bowiem w prostocie jest głębia dla głębokich umysłów, a złożoność podlega nieskończonej interpretacji. Aby to co na górze i na dole było zrozumiane zarówno przez naukę (ethos techne), kierowaną zrozumieniem naturalnej filozofii (ethos arche). Jest to proces łączenia tego, co było odseparowane, widzenie ko-smosu w chaosie, w mikrokosmosie ludzkim poprzez odzwierciedlenie, absorpcję. Postrzeganie z zachwytem — jak wielki umysł, nazywany Przez Egipcjan panenteistycznym Ptah, który przenika nasze, mniejsze umysły. Rozdziela i łączy, dzieli i rektyfikuje, zaokrągla.
Przez całą książkę w tle zaakcentowana jest neo-hermetyczna formuła:
1. Panentheos — Politheos — Monotheos — Chaokration
2. Ananke — Maat — Heimarmene — Moires
3. Trimurti — Meru
4. Monada (Ouroboros)
1. Ciało Numinosum zawiera wszystkie instancje boskości (Panentheos), a także daimoniczności (Politheos) wszechświat jest szatą, istnienia esencjami i siłami ze swoimi maskami, jaśniejąca pustka nieskończonością (Monotheos), porządek aspektem chaosu. Umysł (Ptah) jest opisem jego ponad-czasowej i ponad-przestrzennej świadomości. Jest to kosmos, a zatem porządek, a także chaosmos, porządek z chaosu.
2. Głębokie prawa (wielkie Ma’at) są podległe konieczności (Ananke), wszystkie przeznaczenia są ich ekspresją i manifestacją (Heimarmene). Losy i błyski wydarzeń są wolnością w obrębie zdeterminowanych sfer niepodważalności świata, stanowiąc duszę świata, która w tranzycjach (małe Ma’at) podlega mniejszym prawom (Moires)
3. Każdy porządek przechodzi przez fazę inicjacji, utrwalenia i rozpadu, może być odnowiony, albo zniszczony, w obrębie systemów światów we wszechświecie.
4. Świat jest nieskończonym samo-referencyjnym opisem siebie przechodzącym przez fazy swojego istnienia, wyłączającym się spod swojego wpływu, a jednocześnie będąc totalnością wszystkich uczestniczących aktorów, którzy mają wpływ na swoją auto-definicję.
Ludzie podświadomie poszukują całkowitego spolenia się z obiektem swojej absolutnej esencji, tj. sublimowanej natury ich gwiazdy poprzez indywiduację unikalnego geniusza. Nie jest to relatywne, jest to splecenie sił idei które żyją i są najwyższymi projekcjami synergii którzy niektórzy nazywają „Bogiem”. Nie ujmuje to nic metafizycznemu aspektowi totalności, ale przedstawia wszystko jako symulację, wirtualizację, projekcję. Są wyobrażenia które re-deifikują ludzi, ustanawiając relacje między nimi a ludźmi w ciągłych rzutach tuneli kalejdoskopowej rzeczywistości i ich perspektyw zorientowanych na całość. Możemy też stać się więźniami mentalnych urojeń tych wyobrażeń, a zatem oddalić się od badania ich głębokiej esencji powiązanej z naszym gatunkiem.
Sensem życia może być poszukiwanie prawdy, szczęścia i wolności w harmonii i proporcji zgodnej z esencjami tych idei, które są odnajdywane przez akt apofatycznej, hipostatycznej obserwacji praw światów, próbując odzwierciedlić je w sobie poprzez realizację i na ziemi poprzez fundamenty, czego pośredniczką jest Mnemosyne - pamięć o wszystkim, poza indywidualnym ludzkim życiem - a ukoronowaniem jest Aletheia, jest to osiągalne przez znalezienie pokoju w sobie i pogodzenie się ze światem, zgodnie z Mitraickim aksjomem - poprzez proces konfrontacji w opozycji, z oddolnym ruchem naprzeciw ciążeniu w dół w górę sfer odzwierciedlanych w Intelekcie i czuciu - rozbijając i wiążąc aby wyzwalać w transcendentnej unii. Może być to osiągnięte jedynie poprzez odłączenie się od przywiązań i zorientowaniu, przyswojeniu praw proporcji, analogii, refleksji, impresji wyobrażeń idei pozostawionych jak pieczęcie w naszych duchach — tylko po tym jak zakończy się praca na Ziemi, gdy w walce, zaangażowaniu, próbach i cierpieniu podczas ziemskich prac w służbie Bogów, świata i ludzi — zrywane są z nas wszystkie warstwy, jak skóry węża. Powłoki te zostawiamy za sobą jak Zasłony, aby odłączyć się i działać w substancji i naturach, które nie pozostawiają tego świata samemu sobie. Świat jest bowiem całkowicie poświęcony i zaangażowany w siebie. Niech zatem Ci, Te, którzy tego dokonali byli dla nas strażnikami i przewodnikami, niech nas nauczają z drugiej strony świata bowiem cząstka ducha tych wielkich co odeszli, tych małych, co doskonalili się — pozostają z nami, przydzieleni do odpowiednich sfer. Ich nauką jest inspiracja, cisza, wielkość czynu zarówno intelektualnego, jak i bohaterskiego. Gdy świat zapomniał o nawoływaniu, dalej działają, lecz nie ma nic gorszego niż ślepota, ignorancja, głupota, zapomnienie i upartość ludzka, która odwracając się od swoich dawców została zdominowany przez malefiki.
Notka o autorze
Analekty Konfucjusza: 3:23: Mistrz rozmawiając z Wielkim Mistrzem Muzyki Lu, powiedział że można muzykę zrozumieć w ten oto sposób. Najpierw muzycy grają razem, potem wolno harmonizując, grają oddzielnie, motyw przechodzi od muzyka do muzyka, w ten sposób kompozycja zostaje dopełniona.
Podobnie ze światem, gdzie dźwięk eonów jest spleciony w jedność, potem rozpraszają się po świecie jak gwiazdy, wolno harmonizują, grają oddzielnie, czasem w niezgodzie z harmonią, ale w celu dopełnienia wątków, na koniec kompozycja jest dopełniona, otchłań zostaje pokonana, a wszystko powraca do Lotosu. Tak Atum powstaje z pramaterii, wznosi się generatywnie stając się Ptahem, rozdziela na Tefnut i Szu, światło i porządek, generując moce i siły, Bóstwa i Boginie.
„Z punktu widzenia obecnej egzystencji, pragnę tylko pośmiertnego odpoczynku, choć nie zbywam świata, negując go w fałszywym wycofaniu. Z punktu widzenia mojej pracy, mojego jarzma, mojej wolności i czynu, moje życie zaczyna się wraz ze śmiercią. Choć nie odnajdując się tutaj, jakże możemy odnaleźć się w innych światach?”
Nienawidząc słów, muszę je spisywać, muszę ich słuchać, muszę nimi mówić, naprzeciwko ciszy, która została mi odebrana, zniszczona. Język jest dla mnie pułapką, rodzajem gry koszmarów, więzieniem — chociaż można być mistrzem języka, aniżeli jego użytkownikiem. Tak łatwo stać się niewolnikiem słów, tak łatwo — zniewolonym przez słowa. Dźwięki, gwar, które umysł odstręczają od spojenia się z ciszą wyższych światów.
„Myślenie boskie jest (bowiem) gnosis arretos. Bogowie myślą bez słów, ich myśl jest instancją natychmiastowego spolenia się duszy z obiektem” poprzez wszystkie maski swojej manifestacji. To „co proste (monoeides) jest najwyższym możliwym do wyobrażenia śladem tuż przed niemożliwym do wyobrażenia, poza naszym zasięgiem”. Jeżeli mądrość (sophon) jest piękna, boskość jest pragnieniem miłości (eros peri to kalon), a ta jest pragnieniem piękna, a także gracji, ponieważ gracja komunikuje miłość — oto widmo piękna — jaśniejące jak gwiazda, ewidentne!
— Fragmenty z Proclus-a (410—485 NE) jednego z ostatnich klasycznych neo-platońskich filozofów
Przeciwko głupocie Bogowie toczą bitwy na marne
— Friedrich Schiller
„Nie ma przypadku ani anarchii we wszechświecie. Wszystko jest porządkiem i gradacją. Każdy bóg i bogini zasiada w swej sferze. Gdy młody śmiertelnik wkracza w te piękne komnaty nieboskłonu, jest z nimi sam na sam, podczas gdy błogosławią go podarkami, zapraszając do swoich tronów. W jednej chwili, spadają na niego lawiny złudzeń. Czuje się odseparowany, w ogromnym tłumie, co popycha go raz w tą raz w inną stronę, którego to ruchów i aktów musi słuchać: czuje się samotny, osierocony, biedny, nieważny. Szalony tłum popycha go to tu, to tam, z furią rozkazując „to musi być zrobione, potem coś innego”. Kimże on lub ona jest aby opierać się ich woli, myśleć i działać suwerennie, odważnie, samemu? Każdy moment nowych zmian i lawin forteli otumaniają ich i rozpraszając ich umysły. Lecz gdy raz po raz, w jednej chwili, opada kurz, a powietrze i gwiazdy stają się widoczne, znów Bogowie i Boginie zasiadają na swoich tronach — ponownie nas witają, którzy w szczęściu poczuliśmy się wyzwoleni”
— Ralph Waldo Emerson
„Taka jest natura człowieka
Za pierwszy podarek — kłania się w pas
Za drugi — całuje w rękę
Za trzecim — zaczyna się lękać
Za czwartym — kiwa głową
Za piątym — przyzwyczaja się
Za szóstym — obraża Cię
Za siódmym — wytacza Ci proces, bo dałeś mu za mało.”
— Gurdjieff, O Naturze Człowieka
Metodologia
Han Wudi, cesarz Chin (156 p.n.e — 87 p.n.e) zadał fundamentalne pytanie: Jaką relację ma niebo do ziemi i człowieka, aby człowiek wiedział jak odnaleźć się w stosunku do niebios.
Filozofię którą tu przedkładam budowałem i modyfikowałem przez parę lat, opierając się na obserwacjach, interakcji doświadczeń między światem a moim umysłem i na odwrót. Poprzez instancje bodźców ideacyjno-empirycznych, konstruowałem składnię ich działania, tj. uniwersum znaczeń, wierzeń i praktyki pośród wyobrażeń i śladów większych światów. W tym wszystkim powoływałem mentalne i magiczne działanie, zatrudniając je w zrozumianych rzeczach i wzrastając w nich.
Doświadczenia meta-fizyczne poddawałem metodzie indukcji aby wypracować generalną strukturę, następnie testowałem ustalony paradygmat poprzez dedukcję (od generalnych praw do partykularnych instancji), w ten sposób zapętlałem testy epistemiczne i zawężałem możliwość interpretacji, a także modyfikowałem całość struktury w zależności od pojawiających się anomalii. Te, wbudowane w większe prawa stawały się przyczynowe i spójne. Jak pisał Austine Osmane Spare, granica między obsesją (psychozą) a geniuszem (natchnieniem) jest bardzo cienka. Jest to szczególnie istotne w tego typu przedsięwzięciach, gdzie jeden zły krok może nas odesłać do szpitala psychiatrycznego — jeżeli nasz umysł i ego są zbyt związane i ciasne aby pomieścić większą świadomość, pozwalając myriadom innych istnień rozerwać nasz umysł na strzępy. Z drugiej strony — jeden dobry ruch może oświetlić nam drogę realizacją, wywołanie burzy i miotanie piorunami — chwilowa demonstracja zapożyczona od wyższych sił naprzeciwko opozycji — choć na chwilę będąc cichym pół-bogiem, aby wrócić z pokorą do śmiertelnego życia. Ci uparci, zamroczeni i tak nie dostrzegliby nawet takich znaków, albo zrozumieją je po swojemu, pielęgnując je jako swoją zdobycz, posiadając je, lub w błędnym przekonaniu o jedyności, ekskluzywności swojej psychicznej symulacji na temat doświadczenia, oto wieszcząc światu o swojej prawdzie, swoich racjach — choćby świat osunąłby się im spod nóg. Tego typu demonstracjami powinno się gardzić, bowiem moce (Siddhi) dla samych siebie zniewalają, a praca gnozeologiczna, soteriologiczna polega na zrzucaniu łusek świata fenomenalnego.
“Zachowane słowa opatrzności wiecznych światów, nie były i nie będą zapisane ani skopiowane w książce. Byty anielskie, których żadne generacje ludzkie nie poznają, przekażą je wysoko nad tym światem, umieszczą na wysokiej górze, na skale prawdy.”
W tym systemie metody naukowej zastosowanej do światów meta-fizycznych są trzy demony: nadmierna konceptualizacja (mnożenie bytów ponad potrzebę), ignorancja (brak danych, wglądu) a także urojenia (nieistotne, lub przeczące sobie wierzenia w tle zaobserwowanych procesów, brak realizacji lub spójności, uwstecznienie), które mogą zepsuć cały proces intelektualnego przetwarzania doświadczeń.
— Co działa, to działa! — jednak zadajmy sobie pytanie: — W jaki sposób działa, jak jest to możliwe? — a Teurgia i praktyka okultystyczna są złożonymi procesami, które należy odkryć i zrozumieć, polegają głównie na przejrzystości i szczerości autentycznego, niewymuszonego ruchu. Staje się wtedy tak naturalny jak ruch galaktyk, który ma solidne fundamenty w świecie, ale korzenie w wyższych światach.
Włączyć należy jeszcze sprawę testowania danych mierząc ich podatność na wzajemnie przeczące sobie argumenty, przesiewanie tego co może być zrealizowane, a tego co ma nieprawdziwą naturę, albo jest pułapką.
Następnie przychodzi proces porządkowania w systemy, hierarchie, topografie, emanacje, analogie, współ-zależności etc. Jest to filo-sophia, próba uchwycenia mądrości, która rozpoczyna teurgię — opierając się na filozofii, a także stylach działania wywiedzionych w operacyjną akcję.
Działanie jest nasączone naszym charakterem, umysłem, naturą, substancją, formą, przemieszaną z innymi. Następnie z zaletami, wadami i wartościami które są naszymi atrybutami — soczewkami przepływu sił. To wszystko jest kierowane wolą która chce przekształcić jeden stan w inny pod wpływem impulsu działania, czego wynikową jest między innymi ta książka.
Wolą personalną we współpracy z wyższymi światami, czyli współ-tworzeniem, wolą pośredniczącą, kiedy dajemy przez siebie płynąć wyższym światom, wolą personalną, kiedy naszą projekcję zamieniamy w wizję, narzucając ją światu, czy wolą demoniczną, która jest po prostu zniekształconą wolą personalną, podporządkowującą umysł, serce i czyny przez dowolną siłę która chce wykorzystać siłę egzekutywy do własnych celów poprzez ludzką marionetkę.
Zrodzony z ziemi, kolejna instancja ludzkiego życia, żyjemy swoimi fantazjami i wyobrażeniami, poprzez szczere i dźwięczne intelektualizacje, głębokie czucie, przejrzystość ze światem podobnej do naiwności aby odzyskać coś podobnego do wewnętrznej prawdy — zatem podnosimy nasze tarcze, nie pozwalając sobie na chwilę zapomnienia. Prawem samo-odzwierciedlenia poniżej, patrzymy na hipostatyczne zwierciadła powyżej, kontemplując ruch świata kosmicznego, a także nas samych, wspinając się przez pomost — wspólną im esencję, poprzez rzeźbienie w całości naszego istnienia, odnajdując proporcję, miarę, obserwację, percepcję, rozpoznanie, wgląd aby natrafiać na ślady, znaki i wyobrażenia, pieczęcie wyższych światów aby projektować, budować, ekwipować i sakralizować świątynię wewnątrz, rozrysowując komnaty ponad światem, a jednocześnie budując ją w swojej duszy, w swoim geniuszu, aby odejść ze spektaklu złudzeń, zdzierając z siebie zasłony horyzontalnie i wertykalnie, zrzucając węże skóry dopóki esencja alchemii naszych żyć nie powróci.
Powracające atawizmy są śladami prawdziwych archetypów, język symboli który nie jest zbędny jest zawsze esencjonalny. Wszystkie poprzedzają ludzką egzystencję, głębokie żyjące idee istnieją a priori, zostały uchwycone poprzez ludzką zdolność do symbolizacji, a także poznania. Są substancją sił które łączą nasz wspólny los odkryty przez myśl, refleksję, przeżywanie, czucie i doświadczanie. Czasem jest to robione w większym stopniu niż losy mogą przebaczyć, zaplątani w te sprawy które nie pozwalają na transgresję, jednak zmuszają nas, często brutalnie do szybkiej nauki.
Pamięć i historia nie są tym samym, ale nie zawsze tak było. Każda warta rzecz wzięta do poziomu metafizycznego poprzez akt hipostazy staje się cudem, horrorem i zachwytem niewyobrażalnym, w zależności od percepcji perspektywy obserwatora i jego zdolności do przekroczenia komfortu tego co znane. Wszystko co zreifikowane ze sfery świętości, staje się sakralizowane jako żyjący ślad. Tak jak Świątynia Siedmiu Sfer, Ziggurat w starożytnej Borsippie, albo Miasto Ekbatana o mocarnych siedmiu ścianach opartych na okręgach wybudowane przez króla Diocesa w Medii. Reprezentowały one niebiańskie sfery w Układzie Słonecznym, gdzie reifikacja proporcji Boskości staje się zbyt materialistyczna, naiwnie realistyczne. Jednak gdy traci wątek powiązania między niebem a ziemią, skrywa się przed ludźmi, zapomina się i wycofuje. Prowadzi to do prokreacji ludzkiego umysłu ze sobą w konceptualnym labiryncie poprzez oddzielenie analogii, nieporządek proporcji punktów odniesienia, zmienia kąt patrzenia w horyzontalne odzwierciedlenie oddzielając się dalej od transcendentnych aspektów, ale również od swojej własnej zawartości. W konsekwencji pojawia się nieskończona różnorodność w polach informacyjnych która jest zbędna, ponieważ propaguje się tylko przez płaską przestrzeń — horyzontalnie. Magiczna transcendentalna hybryda, to jest uruchomiony proces szczątków ludzkich mentalnych hybryd musi być stale animowany nową energią psychiczną, inaczej przestaje funkcjonować. Odcina to ludzkie uczestnictwo od strumieniu żyjącego świata i duszy świata.
“Znajdziesz w komnatach Hadesu (otchłani, podziemia) źródło, a przy nim jaśniejące drzewo cyprusowe, nie zbliżaj się do niego. Znajdziesz inne, obok jeziora pamięci, płynie z niego odświeżająca woda. Lecz w pobliżu są Ci, którzy strzegą. Powiedz: “Jestem dzieckiem Ziemi I rozgwieżdzonych niebios, lecz moja rasa jest niebiańska, to będziecie wiedzieć sami. Lecz jestem spragniony/a odchodząc, niechże napije się z odświeżającej wody która płynie w jeziorze pamięci”; „Tak zatem odchodząc, Lukrecja została boginią, dołączając do orszaku innych”.
— Źródło „Złote Tablice Orfickie” z misteriów Eleuzyjskich
Złoty środek jest solarnym sposobem odnalezienia proporcji między głębokimi a relatywnymi metafizycznymi prawami. Zatem, poprzez obserwację fizycznych, naukowych, filozoficznych, emblematycznych praw, ludzkiej nauki: ścisłej i społecznej; poprzez sztukę, teologię, filozofię malujemy kosmografie i zapełniamy je istnieniem, a następnie wywyższamy te konstrukcje poprzez penetrację świata wewnętrznym wzrokiem. Stale odkrywając głębokie prawa poprzez nasze niedoskonałe i ograniczone ludzkie instrumenty, wiążąc je czuciem, Intelektem, rozumiem, zasadami, ideami a następni soczewkując je dalej. Jest to jedynie refleksja tych metafizycznych praw na ludzkim poziomie, w męskich i żeńskich umysłach i sercach. W taki sposób odkrywając je wewnątrz, oświetlamy sobie drogę przez życie. Zatem eoniczne światło słońca jest zgodne ze swoją naturą reprezentując jaśniejącą prawdę. Prawa natury są badane i odkrywane, prawa ludzi są tworzone rękami ludzi, inne są prawa Bogów i światów niewidzialnych, rzadko przypominają sprawy ludzkie. Porządki ludzkie optymalnie próbują odzwierciedlić metafizyczne prawa poprzez próby zmierzenia zrozumieniem i zastosowanie ich przez interpretację do ich tworzenia. Na ile mogą być one skonsolidowane, zrealizowane w dojrzałości, a następnie pokierowane. Odkrycie tych praw poprzez obserwację jest następnie przekazane przez symbole, emblematykę, wykrojone limitami ludzkiego języka — zapisanego śladu umysłu. Jako istoty tworzące symbole i manipulujące nimi, harmonizują ich wykonanie, katalizę, ryty, egzekucję. Realizacja ma wiele środków i zasobów i polega na otwartym umyśle. Urojenie jest ograniczone i pokonuje siebie i jest równe jedno-stronnemu dyletantyzmowi i ciasnocie umysłu. Przybliżenia widzenia świata przez ograniczone instrumenty wzmacnia widok poprzez jego własne „agregaty” albo kompozycję widzenia, postrzegania, czucia, wyczuwania, rozumienia, wiedzenia, myślenia etc.
Teleskop, który kieruje nasz wzrok ku gwieździe w negatywnej obserwacji rozgranicza znane, zaobserwowane, spostrzeżone, możliwe do poznania. Cały akt obserwacji jest pożyteczny tylko na tyle, o ile nie jest ograniczony do aktu obserwacji, ale przez obserwację inspiruje do sięgnięcia dalej, do domen gnozy. Piękny moment uchwycenia gwiazdy nie wyklucza wszystkich instancji głębokiego kontekstu ograniczonego przez percepcję. Można ją widzieć jako fizyczną gwiazdę, z atrybutami grawitacyjnego pola gwiezdno-galaktycznego. Można ją widzieć jako potężnego ducha, syna i córkę Gwiezdnej Matki. Widząc ją mistycznym lub drugim wzrokiem możemy dojrzeć rzeczywistość potężnych istnień, nazywając je smokami ognia, feniksami które wchodząc w atmosferę ziemi tańczą ognistymi skrzydłami aby w iskrach zniknąć, serafami. Jest też życiodajnym promieniem radiacji i fotonów, zachodzą procesy termonuklearne, elektromagnetyczne, strumień totalnego pola zjawisk fizycznych, sięgających po nieznane, dziwne światy, jak i te ewidentne. Jest wypalaczem pustyń i zwiastunem susz. Jest Heliosem widzialnym i Aionem transcendentnym. Lecz czy na pustyniach, upadając z pragnienia na ziemię, czy nie pożegnalibyśmy ostatniego widoku gwiazdy, licząc na to że weźmie nas z powrotem. Czy eoniczne oko enkosmicznych sił, miejsce zrodzenia sił między światem numenalnym a fenomenalnym, sygnatura siły wyższych światów tak jak każda gwiazda — monolity różnych natur duchów Eonów i przodków zanurzonych we wszechświecie fenomenalnym. Grecy wierzyli że nasze prace, pragnienia, osiągnięcia, aspiracje mogą być wynagradzane gwiazdą i konstelacjami. Było to powtórzone w Giordano Bruno w jego pracach — tak jak gwiazdy niezliczone są monolitami, a także nawołującymi latarniami jako testament dla wyższych światów pośród rozgwieżdżonych niebios.Wstęp
“Aby uchwycić siłę obrazu, tłumacz musi w pewien sposób uczestniczyć w wierzeniach tych, którzy są nimi zafascynowani i oddani”
Taki bowiem jest cel inwokacji, rytualnego teatru ewokacji, modlitwy, aby znieść desperację, wspomagając wyższe światy i starsze rasy w Teurgii przynoszącej ukojenie. Przywołując błogosławieństwa większych światów dla reszty, pochylając się ze współczuciem nad tym w którym uczestniczymy. Taka była rola filozofów i filozofek, kapłanów i kapłanek — aby wspomagać. Taka była rola magów i astronomów aby uczyć, ubierać maski i szaty świata, przenikając go na wskroś i działać. Aby znieść dysharmonię pośród bólu, chaosu i zniszczenia, niosąc jarzmo odpowiedzialności, przeciw-stawiając się ignorancji, niewiedzy, nienawiści. Aby poszukiwać prawdy, trwając w dyscyplinie, egzekwując zadania mediacji, negocjacji, inicjacji, dopełnienia. Nie przywiązując się do tego świata w równej mierze angażując w ekwilibria zaangażowania, walki. Świat zebrał wiele pięknych tradycji, metod mistycznych, magicznych, technik i ćwiczeń doskonalenia się- — działania — nie będą one tutaj przytaczane. Materiał spisany poniżej jest rezultatem empirycznych, doświadczalnych i intelektualnych przedsięwzięć. Reszta jest tylko interpretacją, katalogowaniem, kodyfikacją i rodzajem nadania dyskursywnej filozoficznej formy odkrytym zależnościom.
“Teologia jest bowiem tylko słowem, dyskursem na temat Bogów, nieważne jak egzaltowana, jest nadal domeną ludzkiej aktywności, tak samo jak filozofia. Teurgia natomiast jest theion ergon, pracą Bogów, która umożliwia przekształcenie człowieka i nadanie mu boskiego statusu (…) W ujęciu Platońskim, teurgia spełniała cel filozofii rozumianej jako homoiosis theo (…) Jamblich utrzymywał że boskie zasady inwokowane w rytach były abstrakcyjnymi przykładami. Teoretycznie we wszystkich naukach Pitagorasa, Platona i Arystotelesa, we wszystkich aktach kultu i filozoficznej paidei były zakorzenione w jednym źródle — w mocy Bogów. W Teurgii te zasady były wcielone i wykonywane, nie tylko kontemplowane. W jakimkolwiek kontekście się pojawiały, były “pracą Bogów”, theourgia w której ludzka dusza uczestniczyła jako odbiorca i obdarowany”
Nasza egzystencja, osadzona w obiektywnym głębokim wszechświecie wplątana jest we wcześniej istniejące relacje i porządki. Jesteśmy nieodłączną częścią konfiguracji świata, która jest interpretowana przez nasze zmysły i umysł, stanowiąc treść naszego życia. Jesteśmy zawieszeni w biologicznym kokonie, który rekapituluje ontogenetyczne, filogenetyczne procesy i psychogenetyczną ewolucję na planecie ziemia w układzie słonecznym. To wszystko w jeszcze głębszym kosmicznym kontekście, o którym często zapominamy.
Darmowy fragment
więcej..