- W empik go
Nowe więzi solidarności. Taizé dzisiaj. Rozmowy Marco Roncalliego z Bratem Aloisem - ebook
Nowe więzi solidarności. Taizé dzisiaj. Rozmowy Marco Roncalliego z Bratem Aloisem - ebook
Książką jest wywiadem z następcą brata Roger z Taizé, którym jest brat Alois. Ze znanym włoskim dziennikarzem opowiada o założeniach i celach wspólnoty ekumenicznej z Taizé. Rozmowa dotyka problemów, związanych z pokojem na świecie, przebaczeniem, dialogiem religijnym.
„(...) do Taizé przybywa się jak do źródła. Wędrowiec zatrzymuje się, zaspokaja pragnienie i rusza w dalszą drogę. Wiecie, że bracia nie chcą was zatrzymać. Chcą w modlitwie i ciszy pozwolić wam pić wodę żywą obiecaną przez Chrystusa, poznać Jego radość, Jego obecność, odpowiedzieć na Jego wezwanie, byście mogli później wyruszyć i świadczyć o Jego miłości, służąc braciom w waszych parafiach, w waszych miastach i wioskach, w szkołach, na uczelniach i we wszystkich miejscach pracy".
Jan Paweł II w Taizé (1986)
Książka ukazuje się w siedemdziesiątą piątą rocznicę założenia wspólnoty z Taizé (1940) i w setną rocznicę urodzin jej twórcy – brata Rogera (1915-2005).
Kategoria: | Powieść |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7823-637-5 |
Rozmiar pliku: | 1,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
To nie jest książka o historii, choć zawiera wiele odniesień do niekiedy bardzo dawnych wydarzeń: pełna rekonstrukcja doświadczenia Taizé czeka dopiero na napisanie. Nie jest to również kronika ani reportaż; są w niej oczywiście informacje, ale chodzi o szczególnego rodzaju wiadomości, związane z zamysłem liczącym dwa tysiące lat. Książka ta przynosi raczej to, co znalazło się w małym notatniku z zarejestrowanymi spotkaniami, rozmowami, także chwilami milczenia i scenami z życia we wspólnocie. To próba powiedzenia czegoś o pierwszym i drugim przeorze Taizé, a przede wszystkim ukazania sensu pewnego doświadczenia i jego dalszego rozwoju.
Po ogólnym przyjrzeniu się etapom przygody, w którą wyruszył brat Roger i po przypomnieniu kierunków, jakie zaproponował kolejnym pokoleniom, książka ta opowie o tym, co się wydarzyło i co nadal każdego dnia się dzieje w Taizé. Zgłębi również motywacje, popychające setkę braci i bardzo licznych ludzi młodych do wspólnego pójścia drogą, której linie przewodnie są wskazane w tytułach rozdziałów: być zwiastunem pojednania, pobudzać do wymiany darów, dzielić się wiarą z młodym pokoleniem, tworzyć nowe więzi solidarności, odkrywać piękno modlitwy i życia we wspólnocie.
Opowieść, która za chwilę się zacznie wyszła z ust przeora Taizé, brata Aloisa. Ten sześćdziesięciojednoletni mężczyzna o młodzieńczej twarzy urodził się w wiosce Ehingen w Bawarii, dorastał w Stuttgarcie, wstąpił do wspólnoty w 1974, został wyznaczony przez brata Rogera na następcę w 1998 i przejął jego dziedzictwo w 2005 roku. Wcześniej przez wiele lat koordynował organizację międzynarodowych spotkań w Taizé i spotkań europejskich w wielu metropoliach; pochłaniała go – tak jak innych braci – modlitwa, liturgia, słuchanie młodych i towarzyszenie im, dzielenie się z innymi i solidarność.
Kilkakrotnie spotykałem się z bratem Aloisem. W jego pokoju-biurze w Taizé, ale także w rzymskim mieszkaniu wspólnoty, miejscu tak często odwiedzanym przez Ojców soborowych w czasie Vaticanum II. W mieszkaniu tym wszystko nabiera znaczenia: powietrze, którym się oddycha, ustawienie przedmiotów, prostota, spokój, ikony i oświetlenie; odnajduje się tam tę samą atmosferę, co na burgundzkim wzgórzu. Spotkałem go też w Sotto il Monte, rodzinnej wsi papieża Jana XXIII, gdzie w wakacyjnym domu Angelo Roncallego, przekształconym w muzeum, rejestr gości wciąż przypomina o wizycie brata Rogera w 1964 roku. Napisał w nim: „Jan XXIII sprawił, że w Taizé skończyła się mroźna zima. Był on Bożym narzędziem, dzięki któremu do naszej wspólnoty zawitała wiosna”. Trzeba też oczywiście przypomnieć, że obaj byliśmy w Taizé przed wielu laty, kiedy brat Roger tak troskliwie gościł mojego dziadka Giuseppe, brata papieża Jana XXIII, i mojego ojca Privato, z którymi odbyłem swą pierwszą podróż na wzgórze Taizé. Ponawiałem to doświadczenie – powtarzane, lecz za każdym razem nowe – w kolejnych latach z przyjaciółmi, z kuzynami. Zawsze się czegoś uczyłem podczas tych podróży; przed, ale także po napisaniu rozprawy licencjackiej na temat watykańskiego Sekretariatu ds. Jedności Chrześcijan rozwijałem swe zainteresowanie ekumenizmem, który w Taizé nie był przedmiotem badań, lecz codzienną praktyką.
Ale wróćmy do stronic tej książki. Pozwólmy, aby brat Roger i brat Alois podzielili się z nami swoim pomysłem na to, jak różne wyznania chrześcijańskie mogłyby już teraz się pojednać, ale także – patrząc znacznie szerzej – jak przezwyciężać inne podziały, będące powodem zgorszenia (zwłaszcza ten, który rozbijał Europę na dwie części w czasach komunizmu, albo ten, który odgradza bogate kraje półkuli północnej od biednych krajów Południa) i szukać jedności wszystkich ludzi, którzy powinni być po prostu jedną rodziną. Trzeba przypomnieć, że na początku Taizé było miejscem schronienia dla Żydów prześladowanych podczas drugiej wojny światowej, a później także dla niemieckich jeńców więzionych we Francji po zakończeniu konfliktu. Jednak równie istotne jest podkreślenie tego, co charakteryzuje to miejsce modlitwy: słowa i gesty, śpiewy i chwile ciszy, komunia i solidarność przywołują na myśl wierny dialog między Bogiem a ludźmi, a w końcu „nasycają historię wiecznością”. Ważne jest też przyznanie właściwej wagi stale powracającym tam motywom przewodnim: pojednaniu, zaufaniu, nadziei, prostocie… Słowa te są bardziej istotne od haseł czy sloganów, które rozbrzmiewały w przeszłości. Nie można też zapomnieć tego, co Jan Paweł II lepiej niż ktokolwiek inny wyjaśnił młodym w czasie swej wizyty w Taizé w 1986 roku: „(…) do Taizé przybywa się jak do źródła. Wędrowiec zatrzymuje się, zaspokaja pragnienie i rusza w dalszą drogę. Wiecie, że bracia nie chcą was zatrzymać. Chcą w modlitwie i ciszy pozwolić wam pić wodę żywą obiecaną przez Chrystusa, poznać Jego radość, Jego obecność, odpowiedzieć na Jego wezwanie, byście mogli później wyruszyć i świadczyć o Jego miłości, służąc braciom w waszych parafiach, w waszych miastach i wioskach, w szkołach, na uczelniach i we wszystkich miejscach pracy”.
O tym wszystkim mówił brat Alois. Opowiedział mi ponadto o sensie swej pielgrzymki przez kontynenty, o więzi Taizé z młodymi, z Soborem Watykańskim II, z licznymi przyjaciółmi wspólnoty, takimi jak prawosławny teolog Olivier Clément czy protestancki filozof Paul Ricœur, przyjaciółmi podzielającymi tę samą wizję Boga, który nie karze, ale kocha, przekonanymi, że „Krzyż jest potępieniem potępienia”.
Nieprzypadkowo brat Alois wspomniał o szczęściu brata Rogera, gdy odkrył, że Izaak Syryjczyk, biskup Niniwy, mistyk z VII wieku, napisał: „Bóg może tylko dawać swoją miłość”. Brat Roger natychmiast zapragnął, by do tych słów napisać pieśń z Taizé. Podobne ujęcia można znaleźć również w „Liście do Diogneta”, u Ireneusza, Bazylego, Franciszka Salezego, u pisarza Fiodora Dostojewskiego, u teologa Karla Bartha… Przenikają one między wierszami stronice tej książki. Przekazują obraz Boga miłosiernego, będącego przeciwieństwem karykatury – która spowodowała tyle spustoszenia – Boga wywołującego lęk, wpędzającego w poczucie winy, bezlitośnie potępiającego… Oto dlaczego, tak jak wcześniej brat Roger, brat Alois powtarza za św. Janem: „Bóg jest miłością”¹… Cóż więcej można powiedzieć?
Marco Roncalli