- W empik go
Nowele i opowiadania - ebook
Nowele i opowiadania - ebook
Zbiór dziewiętnastu najznakomitszych nowel i opowiadań Bolesława Prusa.
Małe formy narracyjne – nowele i opowiadania – to trzeci po felietonistyce i powieściopisarstwie dział twórczości Prusa, wysoko notowany przez współczesnych i potomnych. Atutem tych utworów są wnikliwe, psychologicznie zarysowanie, sylwetek bohaterów. Ich przygody nie kojarzą się nam z tradycją awanturniczą i nie zadziwiają „przypadkami nadzwyczajnymi”. Przykuwają jednak naszą uwagę treściami społecznymi, problematyką moralną, delikatnością rysunku życia wewnętrznego, sugestywnością wymowy parabolicznej i starannością konstrukcji.
W tomie zamieszczono następujące utwory: „Filozof i prostak”, „Pod szychtami”, „Ogród saski”, „Konkurs żniwiarek”, „Doktor filozofii na prowincji”, „Szkatułka babki”, „Nawrócony”, „On”, „Milknące głosy”, „Pleśń świata”, „Przy księżycu”, „Na wakacjach”, „Żywy telegraf”, „Cienie”, „W górach”, „Z legend dawnego Egiptu”, „Sen”, „Opowiadanie lekarza” i „Widziadła.
Kategoria: | Powieść |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7903-960-9 |
Rozmiar pliku: | 2,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Niektóry kupiec, z cesarskiego miasta Szang-hai, imieniem Y-ang, pożyczył kilkadziesiąt srebrnych pieniędzy od pewnego biedaka S-ju, który na zebranie takiej sumki ciężko przez kilkanaście lat pracować musiał. Umówili się przy tym, że S-ju za procent zostanie u Y-anga stróżem na lat trzy. Przez ten czas S-ju sprawował się dość pilnie, dom i podwórze w czystości utrzymywał, z pobliskiego źródła na osłach wodę przywoził, pana swego czcił i do pagody regularnie uczęszczał. Sąsiedzi, patrząc na to, zazdrościli Y-angowi odźwiernego, jemu zaś przepowiadali długie życie i liczne potomstwo.
Upływały lata i dawno już minął termin, w którym S-ju miał pieniądze od Y-anga odebrać; zniecierpliwiony wreszcie długiem oczekiwaniem, udał się do pana i przypomniał mu o swoim długu. Ale Y-ang z oddaniem nie śpieszył się, z dnia na dzień odkładał, aż w końcu, posławszy S-ju do miasta, wezwał żonę jego po odebranie należnych pieniędzy.
– Małżonko odźwiernego S-ju – rzekł do wchodzącej – maszże ów kwit z moim imieniem, który panu i mężowi twemu dałem, na znak, że złożył u mnie pieniądze?
– Mam, panie nasz – odpowiedziała zamężna S-ju i wydobywszy papier, oddała go Y-angowi.
Y-ang papier wziął, rozdarł, w ogień rzucił i rzekł:
– Odejdź, dobra kobieto, z przed oblicza mojego, albowiem oddałem już to, co się wam należało!...
Gdy S-ju wrócił do domu i od żony dowiedział się, co zaszło, wpadł w wielki gniew i pobiegł do mandaryna ze skargą. Zasłyszawszy o tym Y-ang, również wybrał się na sądy, ale z pękatym workiem. A gdy wszedł do przybytku sprawiedliwości, wezwał na ustęp mandaryna sędziego, milczek ofiarował mu i niewinności swej dowiódł, jak przystoi. Wówczas mandaryn kazał, aby S-ju wprowadzono do wysłuchania wyroku, w którym było, co następuje:
„S-ju, kulisie! Nakłoń ucha twego ku wargom moim, albowiem mądrość niemi gada.
Jeżeli miałeś kwit od Y-anga na złożone u niego pieniądze, po coś żonie oddał papier tak cenny?
Sam siebie okrada, kto białogłowie skarb powierza, wołają mędrcy; nie Y-ang więc ciebie, ale ty sam siebie okradłeś i jesteś przeto złodziejem.
Jeżeli! Okradł samego siebie, a Y-anga o kradzież oskarżył, przeto jesteś znowu potwarcą. Jeżeli zaś jesteś i złodziejem i potwarcą, będziesz więc miał oczy wyłupione i głowę uciętą”.
Przez ulice miasta Szang-hai na plac kaźni prowadzony S-ju, krzyczał i płakał tak, że aż się ludzie oglądali. Przechodzący w tę porę filozof Y-ak zapragnął uspokoić biedaka i w tym celu zapytał S-ju, czego tak głośno krzyczy?
– Ach! – odpowiedział nieszczęśliwy – i jakże nie mam krzyczeć, kiedy nie dość, że mi pieniądze zabrali, ale jeszcze oczy mi wyłupią i głowę utną!... Niechby choć głowę zostawili!...
– Znać zaraz, że nie jesteś filozofem – rzekł Y-ak – inaczej prędko byś się pocieszył. O S-ju! zastanów się tylko nad słowami moimi i powiedz: co ci po głowie, jeżeli oczy będziesz miał wyłupione?...
– Prawda – odpowiedział S-ju – ale w takim razie po cóż mi chcą oczy wyłupić?...
– Człowieku z gminu! – zawołał oburzony filozof – a cóż ci po oczach, jeżeli głowę będziesz miał uciętą?...
Po tych słowach filozofa radość i spokój zapełniły całą ziemię. Cieszył się Y-ak, albowiem wiedział, iż w mądrości nikt mu nie wyrówna; cieszyli się mandaryni, albowiem niedawno zatonął okręt angielski na Żółtym Morzu; cieszył się lud, albowiem był wielki urodzaj na ryż i herbatę; cieszył się wreszcie oprawca Fu, albowiem tego dnia wielu ludziom rozmaite członki obcinał i szaty ich zabierał.
Tylko kulis S-ju psuł radość ogólną swoimi niewczesnymi wrzaskami i skargami; nikt mu się jednakże nie dziwił, albowiem dobrze wiedziano, że był prostakiem i nie znał się na filozofii.
To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.