- W empik go
Nowenna pompejańska - ebook
Nowenna pompejańska - ebook
Nowenna pompejańska - zwana też "nowenną nie do odparcia" - to modlitwa dla każdego, kto ukochał różaniec. Dzięki niej wyproszono już wiele cudów i łask. Jej początki związane są z historią Bartolo Longo, Włocha, który u Maryi szukał ratunku dla siebie i usłyszał od Niej słowa: "Jeśli pragniesz spokoju duszy i kiedyś jej zbawienia, rozszerzaj nabożeństwo Różańca Świętego". Posłuszny temu wezwaniu, założył w Pompejach Bractwo Różańcowe oraz przyczynił się do wzniesienia tam przepięknego sanktuarium ku czci Matki Bożej Różańcowej. Ta książka to nie tylko wskazówka, jak odmawiać Nowennę pompejańską, ale również świadectwo łask, jakie można dzięki niej uzyskać. Bo w modlitwie różańcowej tkwi wielka siła...
Kategoria: | Wiara i religia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7569-312-6 |
Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
O rzewne, o tajemnicze paciorki czarne moje,
To na nich troski moje, radości ukochania,
I cały żar modlitwy (...).
(ks. Jan Twardowski,Budzić nadzieję...)
Żyjemy w czasach ostrej i często nieusprawiedliwionej krytyki ludzi Kościoła. Obiektem szczególnego zainteresowania opinii publicznej, do czego niewątpliwie przyczyniają się środki masowego przekazu, stają się przede wszystkim kapłani. To ich najbardziej dotykają niesłuszne zarzuty, przejawy prymitywnego antyklerykalizmu, niekiedy związane z kalkulacjami politycznymi i pragnieniem wzbudzenia niechęci społeczeństwa do Kościoła.
Czasy te przypominają okoliczności, w których żył i dążył do świętości bł. Bartolo Longo, założyciel słynnego sanktuarium Matki Bożej Różańcowej w Pompejach. Wówczas, podobnie jak dzisiaj, nasilał się sceptycyzm i antyklerykalizm. W tym trudnym czasie stał się on narzędziem Opatrzności dla obrony wiary chrześcijańskiej i otwartego jej wyznawania. Odznaczał się prostą wiarą, katechizował mieszkańców doliny pompejańskiej, dokonywał niezliczonych dzieł miłosierdzia, odmawiał różaniec przed cudownym obrazem Madonny. Stał się krzewicielem różańca i fundatorem sławnego sanktuarium Matki Bożej Pompejańskiej.
Z różańcem w ręku mówił on 11 marca 1905 roku: „Ożyw swoją ufność w Najświętszej Dziewicy Różańcowej... Winieneś mieć wiarę Hioba! Święta Matko uwielbiona, w Tobie składam wszelkie moje strapienie, wszelką nadzieję, wszelką ufność”. Jego przesłanie jest aktualne także dzisiaj. Błogosławiony Bartolo Longo swoim osobistym nawróceniem dał świadectwo tej duchowej siły, która przemienia wnętrze człowieka i sprawia, że potrafi dokonywać rzeczy wielkich, zgodnych z Bożym planem. Jego nawrócenie, połączone z odkryciem prawdziwego oblicza Boga, jest dla nas wymownym świadectwem.
Wielu ludzi wciąż wkracza na jego drogę. Gromadzą się w miejscach szczególnie sprzyjających wspólnej modlitwie – w dalekim sanktuarium Matki Bożej Różańcowej w Pompejach, ale i w pobliskiej Kaplicówce podczas comiesięcznych nabożeństw różańcowych. Na tym wyjątkowym wzgórzu stoi krzyż, pod którym 17 lat temu, 22 maja 1995 roku, modlił się Jan Paweł II.
Wtedy Ojciec Święty powiedział pamiętne słowa: „Nasza Ojczyzna stoi dzisiaj przed wieloma trudnymi problemami społecznymi, gospodarczymi, a także politycznymi. Trzeba je rozwiązywać mądrze i wytrwale. Jednak najbardziej podstawowym problemem pozostaje sprawa ładu moralnego. Ten ład jest fundamentem życia każdego człowieka i każdego społeczeństwa. Dlatego Polska woła dzisiaj nade wszystko o ludzi sumienia!”. Wzywał nas do czujności po to, aby nasze sumienia nie ulegały demoralizacji, aby nie poddawały się prądom moralnego permisywizmu, aby umiały odkryć wyzwalający charakter wskazań Ewangelii i Bożych przykazań, aby umiały wybierać, pamiętając o Chrystusowej przestrodze: „Cóż bowiem za korzyść stanowi dla człowieka zyskać świat cały, a swoją duszę utracić? Bo cóż może dać człowiek w zamian za swoją duszę?” (Mk 8,36-37).
Jedną z form czuwania jest modlitwa, szczególnie różańcowa. Różaniec jest modlitwą kontemplacyjną dostępną dla wszystkich: dorosłych i małych, świeckich i duchownych, światłych i mniej wykształconych. Jest duchową więzią z Maryją, która jednoczy z Jezusem. Matka Boża pomaga się do Niego upodobnić, podzielać Jego uczucia i postępować tak jak On. Różaniec jest duchową bronią w walce ze złem, z wszelką przemocą, w walce o pokój w sercach, rodzinach, społeczeństwie i na świecie. Różaniec to wyjątkowa modlitwa Kościoła i duchowy oręż dla każdego z nas.
„Pokażcie mi chrześcijan, którzy dobrze odmawiają różaniec, a zdobędę świat” – mówił św. Pius X. Każdy znajdzie w tajemnicach różańca odpowiednią i dobrą naukę dla uświęcenia się w warunkach, w jakich żyje. Jakże pięknie mówił na temat różańca papież Jan XXIII: „O błogosławiony różańcu Maryi! Ileż doznaje się słodyczy, gdy się widzi, jak cię wznoszą ręce niewinnych, ręce świętych kapłanów, dusz czystych, ludzi młodych i starszych, tych wszystkich, którzy oceniają wartość i skuteczność modlitwy; gdy cię biorą do rąk niezliczone rzesze jako symbol i jako sztandar, będący znakiem zwycięstwa pokoju w sercach, pokoju dla wszystkich ras ludzkich”. Różaniec pomaga nam na wiele sposobów w tym, abyśmy byli mocni w wierze, stali w miłości, radośni oraz wytrwali w nadziei. Jednoczy rodziny i niesie pokój dla świata.
Niezliczone są łaski z nieba, które otrzymano wskutek tej modlitwy. Dobrze się stało, że zostaną zebrane liczne i bardzo wymowne świadectwa, które mówią o potędze modlitwy różańcowej zanoszonej do Boga przez wstawiennictwo Matki Bożej Różańcowej z Pompejów. Opublikowanie ich na pewno przyczyni się do ożywienia kultu Matki Bożej Różańcowej i rozszerzenia modlitwy różańcowej. Świadectwa te ukażą dobitnie, jak przedziwny w swoich dziełach jest Bóg!
Pięknie pisał w komentarzu do przywoływanego tu już we fragmencie wiersza Różaniec ks. Jan Twardowski: „Matka Boska Różańcowa uczy nas wytrwałej i cierpliwej modlitwy, która przypomina kołatkę do Jej drzwi. Jakim cudem jest modlitwa różańcowa. Mówimy słowa i czasem, gdy ogarnia nas znużenie, możemy wcale ich nie rozumieć (...). Wypowiadamy tajemnice, księgi myśli, a nawet nie zastanawiamy się, bo rozum nam ucieka. Jednak, pomimo to, nawet poza myślą trzymamy się Matki Bożej za palec, za rękę, za pierścionek na jednym palcu, za trzewik. Trzymamy się Matki Bożej i to jest urok tej modlitwy. Słowa wszystkie nie wypowiedzą, myśl również Boga nie ogarnie, więc pozostaje nam cierpliwość i wytrwałość trzymania się Matki Bożej”.
Serdecznie gratuluję Paniom Małgorzacie Pabis i Grażynie Kich tego ze wszech miar trafnego redakcyjnego pomysłu i życzę im jego realizacji. Czytelnikom życzę, by dzięki lekturze tej książki umocnili w sobie miłość do Matki Bożej Różańcowej i do modlitwy różańcowej. Niech modlitwa różańcowa podtrzymuje nas i niesie przez dole i niedole naszego życia. Niech wszystkich wspomaga wstawiennictwo bł. Bartolo Longo i bł. Jana Pawła II. Zachęcam również serdecznie wszystkich Czytelników do ofiarowania modlitwy różańcowej w intencji papieża, biskupów, kapłanów oraz o nowe powołania kapłańskie.
bp Tadeusz Rakoczy
Bielsko-Biała, 20 kwietnia 2012 r.Nowenna nie do odparcia
Pompeje leżą na południu Włoch, w Kampanii, nieopodal Neapolu. Słyną z odkopanego przez archeologów, w pełni zachowanego pogańskiego miasta, które zostało przysypane popiołem wulkanicznym i zalane lawą po wybuchu Wezuwiusza 24 sierpnia 79 roku. W miejscowości tej, tuż obok starożytnego pompejańskiego amfiteatru, znajduje się obecnie przepiękne sanktuarium Matki Bożej Różańcowej – miejsce, do którego przybywają pielgrzymi z całego świata.
Założycielem pompejańskiego sanktuarium był bł. Bartolo Longo (1841-1926). Mimo że pochodził z bardzo pobożnej rodziny, jako młody student prawa porzucił Kościół i zaczął brać udział w licznych w dziewiętnastowiecznych Włoszech antyklerykalnych wiecach, a także angażować się w praktyki spirytystyczne i okultystyczne. Wszedł w te praktyki tak głęboko, że miał nawet zostać okultystycznym „kapłanem”. Wyniszczał ciało dziwacznymi postami i umartwieniami. W szybkim czasie okultyzm wycieńczył go nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie. Bartolo zaczął wyglądać i zachowywać się jak człowiek obłąkany. Pewnego dnia wydawało mu się, że słyszy głos swego zmarłego ojca nakłaniającego go do powrotu do Kościoła. Słowa ojca wyrwały go z duchowego letargu. Zbawienną rolę w duchowym przebudzeniu młodego człowieka odegrał również jego nauczyciel katolik, profesor Vincenzo Pepe oraz włoski dominikanin ojciec Alberto Radente, od wielu lat zajmujący się zwalczaniem ruchów satanistycznych i okultystycznych. Pod wpływem zatroskanych o jego duszę przyjaciół Bartolo zrozumiał wkrótce, że okultyzm i spirytyzm są „labiryntami błędów i obłudy”. Przestał brać udział w spirytystycznych seansach, co więcej – zaczął zwalczać te praktyki.
W legowisku upiorów
Bartolo nawrócił się i zaczął pałać chęcią zadośćuczynienia za swoje grzechy. Pewnego październikowego dnia 1872 roku, podczas długiego spaceru, znalazł się w miejscu zwanym przez okolicznych chłopów Arpaia (legowisko upiorów). Błagał Boga o światło, o wskazówkę, co ma czynić, by odpokutować za swoje grzechy i uspokoić sumienie. Usłyszał wtedy w swoim sercu niezwykłe słowa: „Jeżeli pragniesz spokoju duszy i kiedyś jej zbawienia, rozszerzaj nabożeństwo różańca świętego, bo ten, kto to czyni, nigdy nie zginie. Tak obiecała Matka Boża św. Dominikowi”. Bartolo klęknął wtedy i zaczął się modlić: „Jeżeli Twoja obietnica, Matko, jest prawdziwa, to na pewno odzyskam upragniony spokój sumienia i będę zbawiony, bo nie opuszczę tej krainy, dopóki nie rozszerzę Twego nabożeństwa różańcowego stąd jak najdalej” – przyrzekł Matce Bożej. Jak powiedział, tak zrobił.
Szansę na zbawienie dostrzegł w służbie Ewangelii, a przede wszystkim – zgodnie ze słowami, które usłyszał – w żarliwym odmawianiu i krzewieniu modlitwy różańcowej. Bartolo, pod wpływem ojca Radenta, zaczął także studiować dzieła św. Tomasza z Akwinu i został dominikańskim tercjarzem. Religia i pełnienie dzieł miłosierdzia zaczęły go coraz bardziej fascynować. Porzucił karierę adwokata i udał się do Neapolu, by szerzyć wiarę wśród mieszkańców podmiejskich slumsów.
Wychowawca
Kolejnym punktem zwrotnym w życiu młodego prawnika było spotkanie z bogatą wdową – hrabiną Marianną de Fusco. Bartolo znalazł w niej bratnią duszę, został wychowawcą jej synów, a potem – jako administrator jej włości – wyjechał w okolice Pompejów. To, co tam zastał, bardzo nim wstrząsnęło. Zobaczył tłumy nędzarzy-analfabetów, wegetujących pospołu z bydłem w lichych „norach” i żyjących jak poganie, niemoralnie i bez znajomości najprostszych zasad chrześcijaństwa. Bartolo postanowił zbliżyć tych ludzi do Boga, a przede wszystkim nauczyć ich modlitwy różańcowej. Pielgrzymując od chaty do chaty, rozdawał biedakom różańce, uczył ich najprostszych modlitw, zorganizował im także loterię. Do pomocy zaprosił wybitnego kaznodzieję i... muzykantów.
Krzewiciel różańca
Dostępne w wersji pełnej