- promocja
Nowy układ. Tom 2 - ebook
Nowy układ. Tom 2 - ebook
Gdy diabeł odkrywa, że ma serce, może zrobić się niebezpiecznie. Wydaje się, że życie Jess nabiera sensu. W domu Liama O’Dire’a odnalazła coś, czego przez całe życie jej brakowało. Oddała serce diabłu i sprawiła, że on odkrył dla niej istnienie swojego. Jednak czy będzie potrafił zaakceptować stan, do którego nigdy nie chciał dopuścić? Piekło wcale nie zamarza. Temperatura zaczyna wzrastać. Liam odsłania więcej kart. Jessica przyjmuje wyzwanie. Gra wciąż trwa, ale zmieniają się zasady. Dochodzą nowi gracze, którzy nie zamierzają postępować fair. Pragną tego, co ma Liam. Sam diabeł spłonąłby rumieńcem, czytając gorącą powieść Kingi Litkowiec. ,,Nowy układ” to nie jest słodkie, ckliwe i pełne uroku czytadełko dla grzecznych dziewczynek. To mroczna i diabelnie seksowna książka! Co się stanie, gdy diabeł nagle obnaży swoje ludzkie oblicze, a na horyzoncie pojawią się nowe wyzwania? Historia Liama i Jess nabiera rozpędu i… cóż, będzie się działo! - Katarzyna Ewa Górka, katherine_the_bookworm Fenomenalna, ostra i piekielnie seksowna. Jeśli chcesz podnieść sobie ciśnienie, nie zwlekaj. Weź do ręki tę książkę i zanurz się w głębi pragnień, gdzie miłość przeplata się z pożądaniem. Odkryj świat pełen niebezpieczeństw i przemocy. Nasyć wyobraźnię, w której dominacja to wisienka na torcie. Pozwól porwać się fali ekstazy, jaką odnajdziesz podczas czytania. -Małgorzata Wiśniewska, Zakochana Zaczytana Kinga Litkowiec stworzyła piekielnie seksowną opowieść. Autorka wykreowała świat, w którym króluje diabelska żądza. Przepadnijcie w czeluściach ,,Nowego układu” i poddajcie się urokowi samego pana piekieł. - Patrycja Piasecka, zaczytana_matka_Patka Liam to diabeł w ludzkiej skórze, a Jessica pod przykrywką delikatnej kobiety skrywa równie demoniczne oblicze. W połączeniu tworzą piekielnie dobrą parę. „Nowy układ” to świetna książka, w której autorka pokazała, jak człowiek może się zmienić dla tej odpowiedniej osoby. Mocna i dość brutalna historia; jestem w niej zakochana już od pierwszego tomu. Polecam Wam całą serię „Demony z Los Angeles”. Gwarantuję, że nie będziecie żałować czasu, który upłynął Wam podczas czytania. - Dorota Poneta, kobieta_inspiruje Ta część jest niczym mafijny pistolet: szybko kieruje się do serca i z zaskoczeniem rozkłada czytelnika na kawałki. Wsiąknęłam na nowo w historię Jessiki i Liama już od pierwszej strony. To powieść pełna emocji, zwrotów akcji i namiętności. Napięcie i ciekawość nie opuszczą Was do samego końca. Kinga postarała się o to, by książka kusiła, bawiła i cieszyła. Polecam! - Kinga Ksel, Iskierka_czyta
Kategoria: | Erotyka |
Zabezpieczenie: | brak |
ISBN: | 978-83-67024-15-0 |
Rozmiar pliku: | 2,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
1.JESSICA
2. LIAM
3. JESSICA
4. LIAM
5. JESSICA
6. LIAM
7. JESSICA
8. LIAM
9. JESSICA
10. LIAM
11. JESSICA
12. LIAM
13. JESSICA
14. LIAM
15. JESSICA
16. LIAM
17. JESSICA
18. LIAM
19. JESSICA
20. LIAM
21. JESSICA
22. LIAM
23. JESSICA
24. LIAM
25. JESSICA
26. LIAM
27. JESSICA
28. LIAM
29. JESSICA
30. LIAM
31. JESSICA
32. LIAM
33. JESSICA
34. LIAM
35. JESSICA
36. LIAM
37. JESSICA
38. LIAM
39. JOAQUIN1.JESSICA
Nic ci nie obiecuję. Po prostu muszę coś sprawdzić. Czy potrafię kochać.
Mówi mi coś takiego i tak po prostu sobie wychodzi? Ja chyba zaraz zwariuję. Ile jeszcze razy będę przez to przechodzić? Znów zrobił krok do przodu, żeby za chwilę cofnąć się o trzy? Nie mogę nadążyć za tym, czym kieruje się ten facet. Chyba nie ma na świecie nikogo, kto wiedziałby, co chodzi mu po głowie. Wydaje mi się, że nawet on sam tego nie wie.
Chciałabym wyjść, zaczerpnąć świeżego powietrza, ale nie mogę. Duszę się tutaj. Nie jestem w stanie skupić się na jego słowach, które wciąż dudnią w mojej głowie.
Podejmuję ryzykowną decyzję i otwieram drzwi. Wychylam lekko głowę, nikogo nie ma. Przynajmniej nie tutaj. Znam już drogę do jadalni, więc idę prowadzącym do niej korytarzem. Boję się pójść gdzie indziej; nie mam pojęcia, co mogę zobaczyć w miejscu, w którym nie jestem mile widziana. Nie wiem nawet, po co w ogóle to robię. Przecież nie ma szans, żebym tak po prostu sobie wyszła. Mimo wszystko idę dalej. Prowadzi mnie mieszanka emocji, która doszczętnie pozbawiła mnie racjonalnego myślenia.
Byłam naiwna, licząc na to, że uda mi się przejść. Za każdym razem mijałam kilku ludzi Liama. Jakim cudem teraz miałoby nikogo nie być?
– Szef wie, że jego laleczka wychodzi bez pytania?
Obleśny koleś zbliża się do mnie. Ma nieprzyjemny wyraz twarzy, a podchodząc za blisko, zachowuje się jak psychopata. Przełykam głośno ślinę, gdy staje naprzeciwko mnie. Wpatruje się szeroko otwartymi oczami, a jego usta układają się w krzywy uśmiech zadowolenia. Ma może pięć centymetrów więcej ode mnie, jednak boję się go przez to, jak mi się przygląda. Poprawia przydługie, potargane włosy, zaczesując je dłonią do tyłu, po czym robi jeszcze jeden krok w moim kierunku. Cofam się i uderzam plecami o ścianę. Przełykam mocno ślinę i próbuję zamaskować strach, który przejął kontrolę nad moim ciałem.
– Możesz go zawołać? Nie mam jak się z nim skontaktować, a muszę z nim porozmawiać. – Staram się wyglądać na pewną siebie, ale nie wiem, na ile mi to wychodzi.
– Coś za coś, maleńka.
Unoszę jedną brew.
– Obciągnij mi. – Uśmiecha się szeroko.
– Sam sobie obciągnij, kutasie! – krzyczę tak głośno, na ile jestem w stanie.
– Zamknij się! – Rozgląda się na boki i przykłada mi dłoń do ust. – Zaraz zobaczysz, na co mnie stać, ty mała ździro – sapie, a jego oczy wydają się jeszcze bardziej szalone.
Chcę mu się wyrwać, ale jest za silny, choć na pierwszy rzut oka wcale na takiego nie wygląda. Przyciska mnie do ściany i mówi coś pod nosem. Nie słyszę go, bo staram się krzyczeć jak najgłośniej, mimo przystawionego łapska do mojej twarzy. Łapie mnie za pierś, chcę go kopnąć, ale robi unik.
Dostrzegam jakąś postać kątem oka; nie wiem, kto to. Modlę się jedynie o to, by był to Liam lub ktokolwiek, kto obroni mnie przed tym zboczeńcem.
– Co ty, kurwa, robisz?!
Psychol mnie puszcza i odwraca się w stronę mężczyzny, który pewnie mnie uratował.
– Nie widać? Maleństwo się zgubiło. – Śmieje się szeroko, jakby uważał to za świetną zabawę.
– A wiesz, idioto, kim jest to maleństwo?! – Mężczyzna podnosi głos tak bardzo, że nawet ja się go boję.
– Nową laleczką szefa. – Wariat znów się uśmiecha jak skończony pajac.
– Wypierdalaj stąd, zanim odstrzelę ci ten pusty łeb! – Mężczyzna w ciągu sekundy wyciąga broń.
Na szczęście ten oblech cofa się, unosząc ręce, i odchodzi. Zostaję z moim wybawicielem, który podchodzi do mnie bliżej. Przyglądam mu się przez chwilę; to wysoki brunet o ciemnych, brązowych oczach. Patrzy na mnie z kamienną twarzą, przez co zaczynam się denerwować. Nie wiem, kim jest, ale wyraz jego twarzy z każdą sekundą przeraża mnie jeszcze bardziej.
– Co ty tu robisz? – pyta poirytowanym tonem.
– Szukam Liama – odpowiadam roztrzęsiona.
– Od kiedy możesz wychodzić sama z sypialni? – Patrzy na mnie karcąco jak na niegrzeczne dziecko.
– Nie mogę, ale…
– Nie każdy wie, kim dokładnie jesteś. Niektórzy przychodzą tu raz na kilka tygodni, tak jak Fizzy.
– Ty wiesz, choć ciebie też nigdy nie widziałam – odpowiadam nieśmiało.
– Moim zadaniem jest wiedzieć wszystko. Chodź, odprowadzę cię do sypialni, zanim szef cię tu zobaczy.
Kiwam głową i idę za nim, jednak on zatrzymuje się na chwilę, zmuszając mnie, żebym szła przodem. Zerkam na niego odruchowo co kilka sekund, bo nadal wolę zachować jakąkolwiek ostrożność. W tym domu nikt nie jest normalny. Wiem, że nikomu nie mogę tu ufać. Jestem tu więźniem; otoczona przez samych mężczyzn.
Gdy stoimy już pod drzwiami, odwracam się do niego.
– Zgaduję, że teraz chcesz mi powiedzieć, żebym nie mówiła O’Dire’owi o tym, co się stało?
– Jak dla mnie, możesz mu powiedzieć – odpowiada rozbawiony. – Ten kretyn i tak zginie szybciej, niż mu się wydaje. Zastanów się tylko, czy chcesz się przyznać, że wyszłaś sama z sypialni. Z tego, co wiem, nie możesz tego robić.
– To prawda. – Spuszczam głowę.
– Idź do środka, zaraz przyniosę ci obiad.
– A Morris? – pytam zaskoczona.
Przez myśl przechodzi mi, że podzielił los Kim. Od razu uświadamiam sobie, że jego jest mi bardziej szkoda. To cholernie dziwne, bo nawet nie mogę znieść widoku tego mężczyzny, a Kim przecież na początku była dla mnie miła i polubiłam ją bardzo szybko. Być może do Morrisa mam więcej zaufania, bo Liam właśnie jemu zlecił zajmowanie się mną, a jest mężczyzną.
– Wyjechał w interesach, wróci jutro. Spokojnie, nie jesteś na mnie skazana na długo. – Uśmiecha się szeroko.
– Dlaczego ty go zastępujesz?
– Szef nie pozwoli wejść do ciebie nikomu, do kogo nie ma wystarczającego zaufania. Morris zastąpił Kim, choć z reguły zajmuje się dziwkami, ale jest też prawą ręką O’Dire’a – odpowiada nieco znudzony.
– A ty czym się zajmujesz?
– Wolałabyś tego nie wiedzieć. – Unosi lekko kącik ust.
– Dlaczego? Nic mnie już nie zaskoczy. – Wzruszam ramionami.
– Zajmuję się szantażami, torturami i morderstwami. Teraz zaspokoiłem twoją ciekawość?
– Robisz takie rzeczy, a zgodziłeś się na noszenie obiadów? – Uśmiecham się mimowolnie.
– Nie miałem wyjścia.
– Ale śniadania nie dostałam. – Robię nadąsaną minę, po czym znów uśmiecham się szeroko.
– Widocznie nie zasłużyłaś. – Odwzajemnia mój uśmiech. – A prawda jest taka, że dopiero niedawno dostałem takie zadanie. Jeśli to już koniec pytań, wejdź w końcu do środka.
– Mam jeszcze jedno. Jak masz na imię?
– Joaquin. – Wzdycha ciężko.
Wchodzę do środka w nieco lepszym humorze. Zastępca Morrisa wydaje się całkiem w porządku. Mimo że torturuje, szantażuje i zabija, wzbudza we mnie większą sympatię. Może dlatego, że nie sprowadza dziwek i nie zajmuje się sprzedażą dziewictwa. To chyba bardziej mnie przeraża. Może jestem po prostu dziwna.
Joaquin przynosi mi obiad kilka minut później.
– Teraz bez pytań, bo trochę się śpieszę – mówi, stawiając tacę z jedzeniem.
– Tylko jedno i krótkie. Nie wiesz, kiedy przyjdzie Liam?
– Niedługo powinien tu być.
Mężczyzna od razu wychodzi.
Podchodzę do stolika z obiadem. Nie jestem w sumie głodna, choć wszystko wygląda apetycznie. Przez to, co stało się na korytarzu, mam ściśnięty żołądek. Zmuszam się jednak do zjedzenia sałatki i siadam na łóżku. Po chwili po prostu się rozbieram i wchodzę pod kołdrę. Sama nie wiem, czy chce mi się spać, czy jestem jedynie wykończona psychicznie. Ale dobrze mi to robi. Zamykam oczy i mogę pomyśleć.
Trudno mi wyciągnąć wnioski. Już nawet nie próbuję wmówić samej sobie, że to nie jest miłość. Kocham go, mimo że jest największym sukinsynem, który chodzi po tej ziemi.
Miłość jest ślepa, ale i głupia. Gdyby kobiety mogły same wybrać sobie mężczyznę, w którym chcą się zakochać, byłoby zdecydowanie łatwiej.
Liam wraca po godzinie. Leżę tyłem do drzwi i nie mam nawet zamiaru się odwracać.
– Śpisz w ciągu dnia? – pyta spokojnym tonem.
– Nie, tylko leżę. Zamknięta w sypialni nie mam zbyt wielu rozrywek – odpowiadam obojętnie, choć w środku cała się telepię.
– Brakuje ci rozrywki?
– Brakuje mi zajęcia.
– Coś wymyślimy.
Słyszę, że się rozbiera. Doskonale wiem, co wymyślił. Nie ukrywam, że tego też mi brakuje. Jednak nie jestem pewna, czy to najlepszy moment.
Wchodzi powoli pod kołdrę, delikatnie przykłada usta do moich pleców.
– Odwróć się do mnie.
Robię, co mówi, patrzę mu w oczy, próbując odczytać jego myśli.
– Nie cofnę już tego, co powiem, ale nie powtórzę się drugi raz. – Zakłada mi włosy za ucho. – Chcę spróbować. Nie wiem, czy jest w ogóle sens, ale chcę tego.
Jest tak poważny, a jego ton pewny… To daje mi nadzieję, chociaż wciąż boję się, że zrani mnie po raz kolejny.
– O czym dokładnie teraz mówisz? – pytam cicho.
– Doskonale wiesz, mała. Jeśli po wszystkim oboje będziemy chcieli być razem, tak będzie.
– Po wszystkim? – pytam zaskoczona.
– Wiem o tobie dużo, ale ty o mnie nie wiesz nic. Zmienimy to.
– Jaka jest szansa, że jutro albo jeszcze dziś nie zmienisz zdania? – Patrzę na niego wymownie.
– Daję ci na to moje słowo. Chcę tego, muszę zaryzykować.
– Rozmawiałeś z Valerią? – Uśmiecham się lekko.
– Dziś nie. Rozmawiałem z Morrisem.
– Z Morrisem? Facet od dziwek udzielił ci rady? Teraz nie wiem, czy dobrze cię zrozumiałam.
Naprawdę zaczynam się bać…
– Facet od dziwek, kiedyś nim nie był, kotku.
– A kim był? – Nawet nie ukrywam tego, jak bardzo jestem ciekawa.
– Bardzo zakochanym w pewnej dziewczynie chłopakiem, za którą zabił – odpowiada spokojnym, zamyślonym głosem.
– Co? – Otwieram szeroko oczy.
– Każdy człowiek ma jakąś przeszłość. Bywa, że to przez nią ludzie zamieniają się w potwory.
– Z tobą też tak było?
– Nie.
Chcę zapytać, co w takim razie stało się z nim. Jednak zamyka moje usta namiętnym pocałunkiem.
Wiem, że powie mi tyle, ile będzie chciał powiedzieć, więc nie próbuję nawet protestować. Oddaję się chwili zapomnienia, która z każdą sekundą dostarcza mi coraz więcej przyjemności.
Liam wchodzi na mnie, nie przerywając pocałunku nawet na sekundę. Czuję jego twardego penisa, który ociera się o moją cipkę. Jęczę cicho, kiedy zaczyna we mnie wchodzić. Na początku bardzo wolno, ale nagle jednym pchnięciem wchodzi do końca. Odchylam głowę i wydaję z siebie głośny jęk. Jego dłonie łapią moje w nadgarstkach, zakłada mi je za głowę i pieprzy coraz mocniej, nie spuszcza ze mnie wzroku. Dzikość jego spojrzenia jest w tym momencie nie do opisania, tak samo jak intensywność jego ruchów. Nie mogę się poruszyć, ale on właśnie tego chce – mieć nade mną pełną władzę; pozwolić mi na tyle, na ile będzie chciał. Nie przeszkadza mi to, pod warunkiem, że mnie tym nie rani. Podoba mi się jego dominacja, podnieca mnie i sprawia, że pragnę go jeszcze bardziej.
– Jesteś tylko moja, Jess – mówi, gdy zaczyna pieprzyć mnie jeszcze mocniej.
Mam wrażenie, że łóżko się porusza. Odlatuję, jest mi chyba zbyt dobrze. Z moich ust wydostaje się głośny jęk, a cipka zaciska się mocno na jego penisie. Przymykam powieki. Liam zwalnia, oddycha coraz ciężej. Opada na mnie wolno, czuję bijące serce na mojej piersi. Mam ochotę powiedzieć mu coś na ten temat, ale gryzę się w język. To nie czas na takie uwagi.
– Jutro zabiorę cię w pewne miejsce – mówi, kładąc się obok mnie.
– Dokąd?
– Można powiedzieć, że to niespodzianka.
– Czuję, że mi się nie spodoba.
– Tak będzie na pewno, ale coś ci przecież obiecałem. Jedynie widząc, czym dokładnie się zajmuję, możesz zdecydować, czy chcesz być ze mną na tyle mocno, żeby to zaakceptować.
Nie odpowiadam. Patrzę w te przerażająco mroczne oczy, w których po raz pierwszy widzę coś nowego. Nie wiem, czy to na pewno miłość, czy tylko sobie to wmawiam, ale mam nadzieję, że się nie mylę.