- W empik go
O chłopcu, który stał się psem - ebook
O chłopcu, który stał się psem - ebook
Czy zastanawialiście sie kiedyś, jak to jest być psem? George niespodziewanie będzie miał okazję się o tym przekonać…
Kiedy lady Jane wraca z rejsu statkiem wycieczkowym z córką Koko i nowym mężem, podstarzałym iluzjonista Clive’em, George wpada na trop intrygi zagrażającej bezpieczeństwu tych, których kocha. Z pomocą Koko i psa wabiącego się Północ próbuje pokrzyżować plany nikczemnego oszusta.
Niestety sprawy sie komplikują, gdy moc drzemiąca w zaklętej fontannie sprawia, ze George i Północ przypadkiem zamieniaj się ciałami! Czy uda im sie odwrócic zaklęcie, zanim zegar wybije północ i utkną pod innymi postaciami na zawsze?
O chłopcu, który stał sie psem to bestsellerowa powieść o potędze wyobraźni, która zachwyci czytelników pełną przygód fabułą i pięknymi ilustracjami.
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8319-340-3 |
Rozmiar pliku: | 4,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
– George? Mam dla ciebie niespodziankę.
To był głos jego mamy, niezwykle łagodny i cichy. George podniósł wzrok i zobaczył oboje rodziców skąpanych w blasku słońca.
– Zamknij oczy i wyciągnij ręce.
Zrobił to, a po chwili poczuł ukłucie malutkich pazurów i ciepło zwierzęcego ciała.
– Możesz już spojrzeć.
To był szczeniaczek! Malutki szczeniaczek o białej sierści, z różowymi uszami i noskiem oraz wielkimi niebieskimi oczami!
– To suczka rasy chihuahua. Jest albinoską – wyjaśnił tata. – Ma dwanaście tygodni i szuka nowego domu.
George zamrugał z niedowierzaniem. Zawsze chciał mieć psa! Był tak podekscytowany, że prawie zapomniał oddychać.
– Czy możemy ją przygarnąć? – zapytał.
– Jest twoja, George – odparła mama z uśmiechem. – Jak ją nazwiesz?
– Śnieżynka – powiedział bez namysłu. Ostrożnie uniósł kciuk i pogłaskał szczeniaczka po głowie. – Cześć, Śnieżynko – wyszeptał.
Malutka suczka polizała go po palcu.
A potem wyprostowała się, zamknęła oczy, odchyliła głowę do tyłu i zawyła. Głośno i… przerażająco!
George obudził się gwałtownie i usiadł na łóżku. Serce waliło mu jak oszalałe.ROZDZIAŁ 2
Znowu śnił o szczeniaczku; o tym, którego mama podarowała mu tuż przed śmiercią. W tym śnie na początku czuł się szczęśliwy i bezpieczny, ale zawsze budził się z niego smutny i samotny, bo mamy już przy nim nie było.
A to, że musieli oddać psa niedługo po tym, jak mama odeszła, sprawiało, że czuł się jeszcze smutniejszy.
Ale to dziwne wycie… To było coś nowego. George odetchnął głęboko, poprawił poduszkę pod głową i spróbował znowu wygodnie się ułożyć. To wtedy usłyszał to znowu.
Mrożące krew w żyłach wycie, odbijające się echem po okolicy!
Coś było na zewnątrz, w lasach otaczających ich chatkę. Ale co takiego?
Chłopiec szeroko otworzył oczy. Wyślizgnął się z łóżka, podkradł do okna i odsunął nieco zasłonę. Duży księżyc wisiał nad drzewami, których gałęzie szeptały na wietrze. Zerknął na zegarek stojący na stoliku przy łóżku. Była niemal północ!
To brzmiało jak wilk. Ale w Anglii nie ma wilków, prawda?
Jego tata będzie wiedział, co robić. George założył szlafrok i otworzył drzwi swojej sypialni.
Światła wciąż się paliły, więc tata jeszcze był na nogach.
– Tato? – zawołał, ale postać siedząca przy piecyku opalanym drewnem ani drgnęła.
Podszedł do ojca na palcach, ale ten twardo spał w ulubionym fotelu, ze starą książką na kolanach i głową odchyloną do tyłu. Chrapał. Wciąż był ubrany w roboczy strój, a krótkie ciemne włosy miał potargane. Na talerzyku zostawił niedojedzoną grillowaną kanapkę z serem.
Tajemnicze stworzenie, które czaiło się w lesie, zawyło znowu!
Tata sapnął, ale się nie obudził.
George podjął decyzję. Zamierzał sam zbadać tę sprawę. Założył przydużą kurtkę i wcisnął bose stopy w kalosze. Po raz ostatni zerknął na śpiącego ojca i wyszedł na zewnątrz.
Zrobił kilka nieco chwiejnych kroków i zszedł z kamiennej ścieżki między drzewa. Dopiero po chwili jego wzrok przyzwyczaił się do ciemności. Nagle zamarł, gdy zobaczył jakiś ruch przed sobą.
Coś wielkiego i niezdarnego przedzierało się przez jeżyny i taranowało krzaki. Może to był jeleń albo borsuk? Chłopiec poczuł nieprzyjemny ucisk w sercu. Żadne dzikie zwierzę nie poruszało się w taki sposób, chyba że było ranne. A ranne zwierzęta potrafią być naprawdę niebezpieczne…
Hałas ucichł. Stworzenie wyczuło człowieka. Ich dusze spotkały się na moment i połączyły ze sobą wśród nieruchomych drzew.
A potem to coś wystrzeliło spomiędzy krzaków i popędziło w jego stronę!
George rzucił się do ucieczki, ale stworzenie było szybkie – o wiele za szybkie. Nagle skoczyło mu na plecy. Poczuł uderzenie między łopatkami i padł na twarz!
Co teraz? Kły? Pazury? Chłopiec zwinął się w kłębek, osłaniając głowę dłońmi. Ale poczuł tylko nos. Wielki, wilgotny nos obwąchujący jego szyję i pachy i wciskający się pod koszulkę. A potem język, kolosalny, obśliniony język przejechał po nim jak myjka.
– Ej! – wrzasnął George, na wpół rozbawiony, na wpół przerażony. – Złaź ze mnie!
To był pies. Wielki, czarny kudłaty pies z sierścią tak długą i kręconą, że prawie przesłaniała mu oczy. Zamerdał ogonem i błysnął gigantycznymi kłami, odsłaniając przy tym wielgachny różowy jęzor.
George podniósł się z ziemi. Zwierzak najwyraźniej potraktował to jako sygnał do dalszej zabawy i zaczął krążyć wokół chłopca, udając, że skacze na niego i go atakuje. Nie stanowił zagrożenia, ale ten pokaz siły był imponujący.
Skąd się tu wziął ten pies? Lady Jane i Koko miały wrócić do rezydencji Hill House dopiero jutro, a nad jeziorem nie było w ten weekend żadnych rybaków. Na terenie posiadłości przebywali tylko on i jego tata…
– Północ! Gdzie jesteś?
Głos mężczyzny rozbrzmiał w ciemnościach.
Pies uniósł uszy, zaszczekał donośnie i szybko odbiegł!
Był tu ktoś obcy!