O dziewczynce, która została Robin Hoodem - ebook
O dziewczynce, która została Robin Hoodem - ebook
Zapraszamy do magicznego świata, gdzie Ty też możesz zostać bohaterem!
Charlie zaczęła naukę w nowej szkole. Jest nieśmiała i najchętniej ucieka w świat książek. Kiedy w bibliotece odkrywa przejście do innego świata, przechodzi tam i podejmuje misję ocalenia leśnych dzieci przed nikczemnym szeryfem, który wygląda całkiem jak jej wredny nauczyciel.
O dziewczynce, która została Robin Hoodem to magiczna opowieść dla całej rodziny pełna zabawnych przygód i pięknych ilustracji.
Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.
| Kategoria: | Dzieci 6-12 |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8425-212-3 |
| Rozmiar pliku: | 7,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Robin Hood wskoczył na pieniek i przywołał do siebie wesołą bandę rozbójników.
– Słuchajcie, przyjaciele! – krzyknął, wymachując zwojem pergaminu. – Szeryf urządza zawody łucznicze w swoim zamku i obiecuje, że spełni dowolne życzenie zwycięzcy!
Mały John, który właśnie strugał nowy kij, podniósł wzrok i spojrzał na przyjaciela.
– Chyba nie zamierzasz wziąć w nich udziału?
– Czemu nie? – odparł Robin. – Bez wątpienia stawią się tam doskonali łucznicy, z którymi mógłbym rywalizować. Z szeryfem na czele.
Braciszek Tuck zamknął butelkę piwa korkiem i otarł usta.
– Robinie, czy to aby roztropne? Musiałbyś wejść prosto do jaskini lwa.
Nawet lady Marion, zazwyczaj skłonna do przygód, sprawiała wrażenie zaniepokojonej.
– Pomyśl, jakie niebezpieczeństwo by ci groziło! Szeryf marzy o tym, by cię pojmać.
Robin wyszczerzył zęby w uśmiechu.
– Ależ właśnie na tym polega piękno mojego planu. Pojadę tam w przebraniu! – wyjaśnił i naciągnął kaptur na głowę, by ukryć twarz. – Widzicie? – zawołał. – Nikt mnie nie rozpozna!
Wszyscy zamilkli, a Mały John, braciszek Tuck i lady Marion wymienili spojrzenia.
– Czy kaptur… – zaczął taktownie Tuck – to na pewno najlepsze przebranie dla kogoś zwanego… Robin Hoodem? Tak tylko pytam.
– No i nie zapominaj – dodał Mały John – że pani dyrektor chce się z tobą spotkać przed apelem.
– No właśnie. Nie możesz się spóźnić pierwszego dnia szkoły – poparła go Marion.
*
Pani dyrektor? Pierwszy dzień szkoły?
Charlie ściągnęła brwi, skołowana.
Podniosła wzrok znad książki i ujrzała uśmiechnięte twarze rodziców. Wizja sherwoodzkiego lasu natychmiast się rozwiała i dziewczynka zdała sobie sprawę, że siedzi przy stole w kuchni w swoim nowym domu, a mama i tata patrzą na nią z wyczekiwaniem.
Z westchnieniem zamknęła książkę i niechętnie powróciła do rzeczywistości. Poczuła ukłucie strachu, które dźgnęło ją pod żebra niczym dokuczliwy palec.
– Siedzisz z nosem w tej książce, od kiedy się przeprowadziliśmy – zauważył tata. – Czy wszystko w porządku?
Z kolei mama wyciągnęła do niej rękę.
– Wiemy, że boisz się zacząć naukę w nowej szkole, skarbie – powiedziała. – Ale Forest Hill ma znakomitą opinię i na pewno będziesz tam bardzo szczęśliwa.
– Po prostu bądź sobą, a wszyscy cię pokochają – dodał tata.
„Ta, jasne – pomyślała Charlie – tak samo jak w poprzedniej szkole”.
Uśmiechnęła się z przymusem i pokiwała głową.
– Dzięki – mruknęła. – Jestem pewna, że wszystko będzie dobrze.
Nie chciała sprawiać przykrości rodzicom, więc nie powiedziała nic więcej. Ostatecznie oni też nie chcieli opuszczać dawnego domu. Ale myśl o tym, że znowu musi zaczynać od początku, przyprawiała ją o mdłości. Ci wszyscy nauczyciele. Te wszystkie dzieci! Gdyby tylko mogła znów zagubić się w książce…
Rodzice dalej coś mówili, ale przestała ich słuchać.
Nagle jakiś ruch po drugiej stronie pomieszczenia przykuł jej wzrok. Duży ptak wylądował na kuchennym parapecie.
Czy to był… kruk?
– KRA! – zawołał, po czym odwrócił głowę na bok i wbił w dziewczynkę nieruchome spojrzenie.
Wydawał się taki duży i egzotyczny! Bardziej przypominał okaz z ogrodu zoologicznego niż ptaka z lokalnych lasów. Wyglądał jak papuga, tyle że w zwykłym stroju. Jakby był tajnym agentem. Ta myśl sprawiła, że Charlie się uśmiechnęła.
– KRA!
Czy on próbował coś jej powiedzieć? Nie, to było niemożliwe. A jednak zdecydowanie na nią patrzył. Kruki podobno są inteligentne, prawda? Pomachała do niego, a on zakrakał raz jeszcze i znowu wbił w nią spojrzenie oka czarnego jak atrament.
– Zrobisz to, Charlie?
Dziewczynka z powrotem przeniosła uwagę na mamę.
– Zaprosisz nowych przyjaciół na swoje urodziny w weekend? Moglibyśmy urządzić małe przyjęcie w ogrodzie.
– Pewnie – skłamała dziewczynka, zaciskając dłonie pod stołem.
„Jakby znajdowanie nowych przyjaciół było takie proste!”
Zresztą nie była pewna, czy w ogóle chce mieć przyjaciół. Wiedziała tylko, że nie chce sobie narobić więcej wrogów… Lepiej, żeby się nie wychylała i trzymała z dala od kłopotów.
„Zakradnę się do biblioteki w porze lunchu” – pomyślała, pakując książkę do plecaka. „Tam przynajmniej będę mogła poczytać w spokoju”.
Kruk wciąż się na nią gapił, ale gdy ruszyła w stronę okna, by włożyć miskę po płatkach śniadaniowych do zlewu, zatrzepotał skrzydłami i odleciał.