- W empik go
O Kamilu, który patrzy rękami - ebook
O Kamilu, który patrzy rękami - ebook
Pięcioletni Kamil jest niewidomy. Ale czy to powód, żeby się go bać, litować nad nim albo natrętnie się o niego troszczyć? Stanowczo nie! On sam całkiem dobrze sobie radzi i jak każdy chłopiec miewa szalone pomysły i niezwykłe przygody. Wspólnie ze starszą siostra Zuzią świetnie się bawią, robią sobie psikusy, a kiedy trzeba – stają za sobą murem.
Książka oswaja z nieznanym światem, w którym patrzy się rękami.
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8118-026-9 |
Rozmiar pliku: | 8,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Jak to jest być niewidomym? Zamknij oczy, a jeszcze lepiej zawiąż je sobie szalikiem. Teraz idź do łazienki i umyj ręce. Tylko nie wpadnij do pralki! Przecież nie jesteś brudną skarpetką. Idź, ja tu zaczekam.
Trudne, prawda? A Kamil ma tak ciągle. Nie wie, jak wyglądają mama i tata, i cały świat. Czy jest nieszczęśliwy? Wcale nie! Na przykład wczoraj. Mama poprosiła:
– Milek, nakryj stół do kolacji.
W domu wszyscy mówią na Kamila Milek. To taki skrót od Ka-milek.
Kamil pamięta, gdzie co jest w kuchni. Wyciągnął z lodówki maselniczkę, talerzyki z ogórkami i serem, miseczki z twarożkiem i oliwkami. Położył je wszystkie na stole. Potem poszedł do swojego pokoju.
Chwilę później do kuchni weszła mama.
– Milek, coś ty narobił?! – krzyknęła. Na stole stały talerzyki i miseczki z… psim jedzeniem! Chyba jeszcze nie powiedziałem, że w domu jest pies, Lupi. To jego karma leżała na talerzykach i w miseczkach.
Kamil wrócił do kuchni, ale nie zobaczył karmy Lupiego na stole. Przecież jest niewidomy. Dlatego na pytanie mamy: „Milek, coś ty narobił?” odpowiedział z dumą:
– Przygotowałem pyszną kolację.
– Nie wiedziałam, że Lupi zaprosił gości – odparła mama. – I że będą jeść widelcami.
Ktoś parsknął śmiechem spod stołu. Kto taki? Przecież nie Lupi. Zuzia. To ona schowała maselniczkę i tak dalej i położyła na stole talerzyki z jedzeniem Lupiego. Bo Zuzia uwielbia robić kawały.
Kamil wymacał psią karmę na stole. I postanowił odpłacić siostrze pięknym za nadobne.
Kolacja się opóźniła, bo Zuzia musiała nakryć stół dla ludzi, a nie dla psów. Ale nikt się na nią nie gniewał; przecież taki żart to nic złego.
W czasie kolacji Kamil nagle zaczął czujnie nasłuchiwać. Mama, tata i Zuzia spojrzeli na niego uważnie. Wiedzieli, że ma najlepszy słuch z nich wszystkich.
– Lupi coś je u ciebie w pokoju – ostrzegł siostrę.
– Chyba ścianę – Zuzia w ogóle się nie przejęła. – Tam nie ma nic do jedzenia.
– A ciasteczka?
– Moje ulubione! Na wycieczkę jutro!
Zuzia zerwała się z miejsca. Aż przewróciła krzesło. Popędziła do pokoju. Patrzy… Ciasteczka leżą spokojnie na biurku. A Lupi je swoje chrupki z miski na podłodze.
– Milek! Przestraszyłeś mnie!
– A kto zaczął?
I tak jest zawsze.