- nowość
- W empik go
O szukaniu Matki Bożej. Wybór wierszy - ebook
O szukaniu Matki Bożej. Wybór wierszy - ebook
W bogatej twórczości poetyckiej ks. Jana Twardowskiego (1915–2006) postać Matki Bożej i modlitwy skierowane do Maryi można znaleźć od wierszy wojennych, powstańczych po ostatni wiersz z 2006 roku. Późniejszy ksiądz poeta już od dzieciństwa myślał o Maryi jak syn o Matce i do ostatnich swoich dni zwracał się do Niej z dziecięcą ufnością. Często powtarzał, że w modlitwach do Matki Bożej jest instynkt dziecka – bardzo prawdziwe uciekanie się pod Jej obronę.
Wiersze zebrane w niniejszej książce przybliżają Maryję nie tylko jako Matkę Boga-Człowieka, Jezusa, ale i Matkę nas wszystkich, bardzo ludzką – zatroskaną, zapracowaną, czułą i kochającą. Pomagają szukać Jej obecności na co dzień.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8333-319-9 |
Rozmiar pliku: | 9,9 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
A święta lecą ku nam sanną w cztery konie,
o czasie przedświąteczny, Matko pełna łaski,
msze adwentowe śpiewamy, bo dziecięce dłonie
kleją pewnie po szkołach kogutki i paski.
Na ulicach wileńskich śnieg grudniowy, śnieg leży,
trzęsą zimę cichutko nadniemeńskich kołnierzy,
na cmentarzu na Rossie szepczą chłopcy cichutko.
Wojna trwała tak długo, a kolędy króciutko.
Święta Panno Wileńska z twarzą dobrej dziewczynki,
zimno, pusto tam Tobie, a nam świecą choinki.
Ani nam teraz wiedzieć, kto snu twojego strzeże,
księżyc to jakiś dobry, po rzęsach Twych się łamie
w tym płaszczyku jesiennym, niedopiętym, promiennym,
Co w Ostrej świecisz Bramie.
Marznie w sadzie palma – obca mowa Puszkina
Wigilia tak bliziutko, a Ty –
w płaszczyku co się nie spina –
krople srebrnego wina
popatrz – popatrz w wileńskie łzy –
, 2007RÓŻANIEC
A jeśli wojna nowa, a jeśli się zasmucę
jak dziecko zapłakane w różaniec swój powrócę.
Będę go brać na ręce jak włosów ciemne sploty,
gdzie blask się świec zaplątał jak żuczek szczerozłoty,
gdzie sny z krzyżykiem srebrnym i łzy, i śpiew poranny,
zerwanych moc przyrzeczeń i żal wciąż nieustanny,
modlitwy za rodziców, kolegów, prośby wieczne…
i jakieś umartwienia zabawne, niedorzeczne…
A jeśli wojna nowa, a jeśli niepokoje…
O rzewne, o tajemne paciorki czarne moje,
to na nich troski moje, radości ukochania,
i cały żar modlitwy późnego powołania.
I na nich pamięć dni tych, gdy późnym sennym latem
biegliśmy z podchorążym płonącym Mariensztatem,
a potem w noce długie na jezdni pod gwiazdami
chwytałem was ukradkiem drżącymi wciąż palcami.
Do Twoich snów się tulę, do Twoich snów się łaszę,
na tych dziesiątkach licząc sierpniowe złudy nasze.
Kto wezwał? Kto przywołał? Skąd sny, co tu przygnały?
Przed własną tajemnicą przyklękam taki mały…
O siódmej po kolacji, przy modlitw chłodnym dźwięku,
o jaką burzę wspomnień przeważasz w moim ręku.
Bo jeśli wojna nowa, a jeśli niepokoje,
o rzewne, o tajemne, paciorki czarne moje.
1946WIERSZ DO NAJŚWIĘTSZEJ PANNY
Słów nie lubisz, bo cóż znaczą słowa –
więc poświęcam Twojej świętej pieczy –
celę, książki, notatki z wykładów,
inferiorów* w klęczniku rzeczy –
I jeszcze mszał w szufladzie –
mój Boże – mój Boże –
tę stronę znam na pamięć,
a tutaj się mylę –
tu wstążeczkę odgarnę,
a tu grudkę włożę –
tej ziemi, co i w mojej zadźwięczy mogile.
I jeszcze moje serce –
(o nim nic nie powiem,
bo nie pękło mi z bólu w płonącej Warszawie –
więc jak dawną manierkę porzucę je w rowie –
krzyżem tylko opatrzę i tak je zostawię)
A to jest moja śmieszność –
jak mi służy wiernie
we wszystkich moich wierszach, których nikt nie zliczy –
więc po mszale i sercu poświęcam Ci ciernie –
ogród pełen _silentium_ i ziarnko goryczy.
Przebacz wiersze mi wszystkie łaskawie,
zagaś we mnie sny czarnoleskie
i bez wierszy cichutko daj popatrzeć
w Twoje święte oczy niebieskie.
1947
_Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej_