Oaza szczęścia - ebook
Oaza szczęścia - ebook
Crystal, inaczej niż większość kobiet, włożyła wiele wysiłku w to, by ukryć swoją urodę. Pragnie dostać posadę niani w egzotycznym Al Zafirze, a szejk Farik wyraźnie zaznaczył, że przyjmie jedynie niezbyt atrakcyjną kobietę. Podstęp Crystal świetnie się udał – dostała wymarzoną posadę, ma wysoką pensję i luksusowy apartament w pałacu. Powinna być szczęśliwa, tymczasem coraz poważniej obawia się o swoją przyszłość. Jeżeli szejk odkryje, że go oszukała, poszuka nowej niani. Crystal straci nie tylko pracę, ale też szacunek mężczyzny, którego szczerze pokochała…
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-276-0993-9 |
Rozmiar pliku: | 677 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Crystal Rawlins czuła się niczym ofermowaty Clark Kent, i to w dniu wyjątkowo fatalnym. Tyle że Clark Kent, gdy taka była potrzeba, przemieniał się w Supermana, natomiast Crystal…
Nerwowym ruchem poprawiła okulary. Niestety daleko im było do doskonałości. Spojrzysz ponad oprawką, a świat już nie jest taki, jaki powinien być. Poza tym gigantyczne okulary przesłaniały pół twarzy, no i były paskudne. Niestety – zarazem niezbędne, stanowiły bowiem podstawowy rekwizyt w przedstawieniu, którego pierwszy akt właśnie się zaczynał, i to w miejscu nie byle jakim. W gabinecie Farika Hassana, drugiego z rzędu syna bajecznie bogatego władcy królestwa El Zafiru.
– Jestem Crystal Rawlins.
– A, nowa niania? Miło panią powitać, panno Rawlins.
Wysoki, ciemny i super – tak można by błyskawicznie zdefiniować mężczyznę, który stał obok lśniącego biurka z czereśniowego drewna. Po prostu wzorcowy książę z bajki, do tego uśmiechnięty i uprzejmie wyciągający dłoń na powitanie.
Uścisnąć rękę diabła.
Tak nagle pomyślała Crystal, ściskając książęcą prawicę. Skąd ten absurdalny pomysł? Nie wiedziała przecież, czy piękny arystokrata faktycznie ma naturę diabelską. Teraz mogła przekonać się tylko o jednym. Szczupłe, piękne palce były ciepłe i silne, ich uścisk zdecydowany, zaś ona zupełnie nieprzygotowana nawet na tak krótki i konwencjonalny kontakt fizyczny. Jej napięte do granic wytrzymałości nerwy zaczęły po prostu wariować.
Zwykle gdy po raz pierwszy stawiała się w nowym miejscu pracy, dyskretny makijaż i stonowany, gustowny strój dawały poczucie pewności siebie i umacniały wiarę we własny profesjonalizm. Tym razem jednak nie chodziło o kolejną posadę konieczną ze względów materialnych. Stawka była nadzwyczaj wysoka, a kapryśny los jakby zapomniał o wszelkich zasadach logiki. Gdyby zamiast Crystal zjawiła się tu kobieta atrakcyjna i zrobiona na bóstwo, cały misterny plan ległby w gruzach.
– A mnie niezmiernie miło poznać Waszą Wysokość osobiście i gorąco podziękować. Jestem bardzo szczęśliwa, że mam możność podjęcia pracy właśnie tutaj.
– Co oznacza całe trzy lata z dala od domu.
– Ale przez te trzy lata mam zagwarantowaną pracę.
– Fakt. Także dla moich dzieci stabilizacja jest ogromnie ważna.
– Niewątpliwie. Ciotka Waszej Wysokości wspominała, że z tą stabilizacją są pewne problemy. Podobno w ciągu roku przewinęło się pięć opiekunek?
Smagła twarz księcia sposępniała.
– Tak. Pięć.
– Zapewniam Waszą Wysokość, że mam najszczerszy zamiar pracować tak długo, jak przewiduje umowa.
– Świetnie. Tym bardziej że ciotka mówiła o pani w samych superlatywach.
– Księżniczka Farrah ma świetny gust… – Jednak palnęła. Nerwy, po prostu nerwy. Zabrzmiało to idiotycznie, jak pean na własną cześć. – …gust w sprawach ubiorów, naturalnie. Księżniczka Farrah jest osobą niezwykle wytworną i świetnie zorientowaną w aktualnych trendach mody.
Uff… Wybrnęła. Pierwszego dnia w nowej pracy każdy jest spięty, to normalne. Nie spodziewała się mimo wszystko, że będzie spięta aż do tego stopnia. W sumie jednak czy to takie dziwne? Szejk Farik Hassan niewątpliwie mieścił się w pierwszej trójce najprzystojniejszych mężczyzn, jakich dane jej było oglądać. A ona musiała się zjawić u niego bez śladu makijażu, nie wspominając o braku tak istotnego rynsztunku jak pantofle na obcasach czy elegancki kostiumik.
Niestety, skromny wygląd był jednym z podstawowych wymogów przyszłego pracodawcy. Dla byłej królowej piękności miasta Pullman – dziewięć tysięcy mieszkańców z okładem – wyzwanie nie lada. W Pullman uroda i elegancja zadecydowały o sukcesie, w królestwie El Zafiru było na odwrót, dlatego też na nosie panny Rawlins znalazły się paskudne okulary, a jej strój był do przesady nijaki. Granatowy kostium o żadnej właściwie linii, spódnica do kostek, tak zwane praktyczne obuwie… no i największy koszmar, czyli fryzura. Włosy przylizane i zaczesane w tył. Zaczesane? Brutalnie ściągnięte, w wyniku czego nienaturalnie napięta twarz wygląda jak reklama jakiegoś doktorka od liftingu, z którego usług raczej nie należy korzystać.
– Proszę, niech pani spocznie.
Usiadła z przyjemnością, bowiem obite skórą krzesło okazało się nieprzyzwoicie wręcz miękkie. Książę zasiadł w fotelu za biurkiem.
– Jak minęła podróż? Pani przybyła z… – zerknął na dokumenty – …ze stanu Waszyngton. To ojczyzna wspaniałych jabłek, prawda?
– Może w innych hrabstwach – zaprzeczyła grzecznie – ale nie w Pullman. Wokół mojego miasta jest tylko pszenica, nic więcej. A podróż, przyznaję, nie trwała krótko. Szczerze mówiąc, straciłam rachubę, ile stref czasowych przekroczyłam.
– Rozumiem.
Farik Hassan, jeden z trzech synów króla Gamila, nie tracił czasu na zbędne słowa. Crystal wiedziała już co nieco o królewskich synach, nie na darmo przed wyjazdem gorączkowo szukała informacji o tym prawie sielankowym kraju na Bliskim Wschodzie. Najmłodszy z braci, Rafik, miał opinię playboya, natomiast Kamal, następca tronu, w rankingach królewskich kawalerów do wzięcia plasował się na pierwszej pozycji. Ale na Farika, wdowca i ojca pięcioletnich bliźniąt, również ostrzyła sobie pazurki niejedna bogata ślicznotka z tak zwanego wielkiego świata.
– Odpoczęła pani po podróży?
– Tak, dziękuję. Wprawdzie po przyjeździe nie bardzo wiedziałam, na jakim świecie się znajduję, ale miałam całą dobę na aklimatyzację i wróciłam do pełnej formy.
– Świetnie. Proszę mi powiedzieć, jakie ma pani doświadczenie w pracy z dziećmi.
Szejk miał wzrok niezwykle przenikliwy, jednak Crystal dostrzegła w nim tylko zwykłą ciekawość. Żadnych oznak męskiego zainteresowania, czyli jest dobrze, z tym przebraniem trafiła w dziesiątkę.
– Opiekuję się dziećmi od dawna. Podczas studiów w college’u zarabiałam w ten sposób na czesne… – O stypendium, które było jedną z nagród w konkursie piękności, naturalnie ani mru-mru. – Mam licencjat w zakresie nauczania początkowego, mogę więc nie tylko opiekować się dziećmi, ale także je uczyć. Po studiach przez rok pracowałam u pewnej dobrze sytuowanej rodziny w Seattle. Jak rozumiem, Wasza Wysokość ma przed sobą moje listy rekomendacyjne.
– Tak, tak. Pani referencje są bez zarzutu… Panno Rawlins, pani jest niezamężna, prawda? Nie zamierza pani założyć rodziny?
– Owszem, zamierzam. Kiedyś zakocham się, wyjdę za mąż i urodzę dzieci.
– W tej kolejności?
– A może być inna?
– Owszem, może.
Najpierw łóżko, potem ślub. W obecnych czasach to żadna sensacja, mimo to policzki Crystal przybrały kolor ciemnoróżowy. Drążenie tak intymnego tematu z tym właśnie mężczyzną było bardzo krępujące. Gdy niespokojnie poruszyła się w krześle, jej wzrok niefortunnie napotkał wzrok księcia.
– Nie jestem naiwna, Wasza Wysokość. Wiem, że inna kolejność zawsze może się zdarzyć. Ale nie w moim przypadku.
– Rozumiem. Dlaczego jednak zwleka pani z założeniem rodziny? Wiadomo przecież, że Amerykanki potrafią znakomicie łączyć karierę zawodową z życiem rodzinnym i są z tego bardzo dumne.
– Podchodzę do tego inaczej. Uwielbiam dzieci, więc wybrałam taki zawód. Kiedy jednak będę miała własne dzieci, zamierzam przerwać pracę i sama zająć się ich wychowaniem. Wrócę do pracy, kiedy podrosną, ale i tak będę mogła spędzać z nimi mnóstwo czasu. Nauczyciele mają przecież długie wakacje i sporo dni wolnych.
– Czyli pani wszystko dokładnie zaplanowała. Zawsze pani tak robi?
– Staram się. Czy to wada?
– Przeciwnie. Zaleta, i to ogromna.
– Wasza Wysokość, a czy mogłabym także o coś zapytać?
– Naturalnie.
– Proszę wybaczyć, jeśli moje pytanie wyda się trochę zbyt śmiałe. Chodzi mi o to, że czuję się jak podczas rozmowy wstępnej, a byłam przekonana, że zostałam już do tej pracy przyjęta.
– Na ciotce Farrah zrobiła pani bardzo dobre wrażenie, ale to są moje dzieci, panno Rawlins, i to ja podejmuję ostateczną decyzję.
– Czyli jeśli opinia Waszej Wysokości będzie inna niż księżniczki Farrah…
– Wróci pani pierwszym samolotem do Stanów.
– Rozumiem. Mam jeszcze jedno pytanie, jeśli wolno…
– Proszę pytać.
– Dlaczego Wasza Wysokość nie zatrudni kogoś z El Zafiru, kto zna tutejsze obyczaje, historię, kulturę?
– O moim kraju będę uczył dzieci sam, do tego zresztą włączy się cała rodzina. Ale El Zafir ma szerokie kontakty z krajami Zachodu, także z Ameryką. Hana i Nuri, z racji swego urodzenia, w przyszłości będą służyli swemu krajowi. Będą załatwiać wiele ważnych spraw, między innymi z przedstawicielami Stanów, a do tego najlepiej przygotuje je osoba właśnie stamtąd.
– Rozumiem. Mam jeszcze jedno pytanie, Wasza Wysokość, odnośnie do kwalifikacji. Opiekunka ma być osobą skromną, czy tak?
– Tak. O ile pamiętam, sformułowaliśmy to następująco: skromna, nierzucająca się w oczy Amerykanka, inteligentna i dobrze radząca sobie z dziećmi.
– Tak. Ale ciotka Waszej Wysokości nie przekazała mi, dlaczego ta skromność i nierzucanie się w oczy są tak istotne.
– Bardzo istotne. Ponieważ piękne kobiety…
Książę zawiesił głos, jego twarz sposępniała.
– Co… one? – Crystal poczuła się bardzo nieswojo.
– Niepotrzebnie zwracają na siebie uwagę – rzucił szorstko.
– Czyli uroda kobiety, zdaniem Waszej Wysokości, to wada?
– W pewnym sensie tak.
Powiało chłodem, co pozwalało przypuszczać, że pięknemu szejkowi jakaś urodziwa dama porządnie zalazła za skórę, przez co nabrał awersji do kobiet, w każdym razie do tych niebrzydkich.
Crystal nigdy nie uważała siebie za ósmy cud świata, podejrzewała też, że w sferach, w których obraca się Farik Hassan, nikt nie uznałby jej za piękność. Niemniej jednak w Pullman jej powierzchowność zwracała uwagę, choć związane z tym przeżycia nie zawsze może były miłe. Niezależnie jednak od wszystkiego uważała, że uroda – albo jej brak – nie może decydować o tym, czy ktoś nadaje się do opieki nad dziećmi, czy nie. Niestety w pałacu królewskim w El Zafirze obowiązywały inne zasady.
Trudno. Crystal podniosła głowę i spojrzała szejkowi prosto w oczy. Bardzo proszę, niech książę sobie popatrzy. Jeśli przebranie nie jest jednak strzałem w dziesiątkę, lepiej przekonać się o tym od razu. Crystal rozważała możliwość wykorzystania najrozmaitszych rekwizytów – peruki, końskich zębów z plastiku, a nawet wielkiej obrzydliwej brodawki przyklejonej na nosie. W końcu zdecydowała się na środki mniej efektowne, miała jednak nadzieję, że skuteczne. Bo ona i tak nigdy do końca nie wierzyła, że Clark Kent dzięki uczesaniu i okularom faktycznie był nie do rozpoznania. Przecież ciało nadal było tak samo wspaniałe jak z sennych kobiecych marzeń.
Przez kilka minut spoglądali na siebie w milczeniu.
– Myślę, że ciotka dokonała dobrego wyboru – ku ogromnej uldze Crystal oznajmił w końcu książę Farik i podniósł się z fotela. – Zaprowadzę panią do dzieci. – Uprzejmie wskazał ręką, żeby Crystal szła przodem.
Do masywnych drewnianych drzwi dotarli w tym samym momencie. Nad klamką zawisły dwie dłonie.
– Pozwoli pani.
Zadrżała, słysząc tuż przy uchu niski głęboki głos. Nagle stał się dziwnie uwodzicielski, kojarzył się z czymś bardzo przyjemnym.
– Dzię… dziękuję.
Wyszli do przestronnego holu. Stopy Crystal natychmiast zapadły się w cudownie grubym i puszystym dywanie, najpewniej bajecznie drogim, jak wszystko w tym pałacu. Crystal nigdy jeszcze nie zetknęła się z takim luksusem. Poczuła się oszołomiona, gdy tylko wprowadzono ją przez pałacowe drzwi i znalazła się w olbrzymim westybulu z szemrzącą fontanną w otoczeniu wspaniałych, bujnych roślin. W pałacu nie było zwyczajnych podłóg, tylko lśniące marmurowe posadzki, a także szerokie schody z kunsztownie rzeźbionymi balustradami, mnóstwo złoconych ozdobnych przedmiotów i bezcennych dzieł sztuki – obrazów, wazonów i gobelinów. Pałac porażał przepychem i ogromem. Dziarskie dziewczęta z Molly Maid, renomowanej firmy zajmującej się sprzątaniem, miałyby tu zapewnioną pracę do końca życia. Także zgrabne sylwetki. Krzątanie się po takiej przestrzeni pozwoli spalić każdy nadmiar kalorii.
Pierwsze oszołomienie już minęło, i Crystal spoglądała na nowe otoczenie okiem bardziej przytomnym. Zorientowała się, że jest w skrzydle, gdzie znajdują się biura władcy El Zafiru i trzech jego synów. Gabinet Farika już poznała, teraz książę prowadził ją na sam koniec holu, skąd dobiegały dziecięce głosy, piski i śmiech.
W gabinecie, na obitej skórą kanapie, siedział mężczyzna, który nie mógł być nikim innym, tylko najmłodszym z trójki królewskich synów. Na jednym kolanie księcia Rafika siedziała mała roześmiana dziewczynka i wichrzyła włosy wujowi, który z kolei łaskotał chłopczyka okupującego drugie kolano.
Na widok Farika dzieci natychmiast podbiegły do ojca i przywarły do jego nóg.
– Tatuś! Tatuś!
– Cześć, maluchy. – Pogłaskał śliczną dziewczynkę po policzku, a chłopczyka po gęstej czarnej czuprynce. – Przyprowadziłem kogoś, kto bardzo chce was poznać.
Dwie pary czarnych oczu nieco bojaźliwie zerknęły w stronę Crystal.
– To jest panna Rawlins, wasza nowa niania. Co teraz należy powiedzieć?
– Cześć! – odezwał się śmiałym głosem chłopczyk, spojrzawszy jednak na ojca, natychmiast się poprawił: – To znaczy… chciałem powiedzieć… dzień dobry pani. Jak się pani miewa?
– Jak się pani miewa? – powtórzyła jak echo dziewczynka, wychylając się zza nogi ojca.
Farik z aprobatą skinął głową, a potem spojrzał na mężczyznę, który podnosił się z kanapy.
– Ta nędzna namiastka niani to mój młodszy brat, Rafik.
– Witam Waszą Wysokość. – Crystal skłoniła się lekko.
Książę Rafik uśmiechnął się i przejechał ręką po gęstych czarnych włosach, próbując w dzikiej plątaninie wprowadzić jakiś ład. Crystal spojrzała na niego ciepło. Mężczyzna, który potrafi bawić się z dziećmi kosztem swego wyglądu, miał u panny Rawlins najwyższe notowania.
– Bardzo mi miło poznać panią, panno Rawlins – odezwał się książę, wyciągając do niej dłoń.
– Mnie również, Wasza…
– Proszę mówić mi po imieniu. Nalegam.
– Dziękuję. A to… to na pewno jest Hana, a to Nuri.
– Skąd pani wie, jak się nazywamy? – spytała Hana. W czarnych oczach ukazał się podziw, a oczy te, obramowane nadzwyczaj gęstymi rzęsami, były prześliczne. To pewne, że za kilkanaście lat na widok księżniczki niejedno męskie serce zabije niespokojnie.
– Wasza ciocia Farrah pokazała mi wasze zdjęcia – wyjaśniła Crystal. – Spotkałyśmy się w Nowym Jorku i…
– A pani okulary są bardzo duże – stwierdził Nuri. – I bardzo brzydkie.
– I pani włosy są takie… ściśnięte – wtrąciła siostrzyczka. – Czy panią to nie boli?
– Nie, skądże – zaprzeczyła skwapliwie Crystal, choć jej biedna głowa, nieprzyzwyczajona do tego rodzaju katuszy, zaczynała dawać znać o sobie. Uśmiechnęła się do dzieci i spojrzała na ich ojca. – Czy mogę się o coś zapytać, Wasza…
– Farik. Mój brat ma rację. Tylko w sytuacjach bardziej oficjalnych będziemy bawić się w etykietę. Mówmy sobie po imieniu. Ja też nalegam.
– Dobrze. Dziękuję… Fariku. – Farik. Całkiem miło wypowiadać takie egzotyczne imię. – Chciałam się zapytać, czy często zabierasz dzieci do pracy?
– Do pracy? A, chodzi ci o to, że są w gabinecie brata? To sytuacja wyjątkowa. Rafik ofiarnie pomaga w opiece nad dziećmi, ale nic dziwnego, skoro przyczynił się do nagłego odejścia ostatniej niani.
– Nieprawda – zaprotestował Rafik.
– Nie kłam, wujku – zaprotestował równie stanowczo Nuri. – Niania była w twoim łóżku. Ciocia Farrah powiedziała o tym dziadkowi. A dziadek powiedział, że następna niania ma być stara. Ma wyglądać jak suszona śliwka i…
– Nuri! – przerwał surowym głosem ojciec. – Skąd ty to wszystko wiesz?
– Nuri znów schował się za kanapą cioci Farrah! – wyjaśniła z rozbrajającą szczerością Hana, zerkając nieśmiało na Crystal. – A ja się cieszę, że niania nie wygląda jak suszona śliwka.
– Przede wszystkim nie powinnaś skarżyć na swojego brata!
– Kiedy to prawda, tatusiu! On jest niegrzeczny!
– Ale na brata skarżyć nie wolno. Lojalność w rodzinie to prawdziwy skarb… No tak… – Farik chrząknął. – Jak by ci to wyjaśnić, Crystal… Poprzednia niania, jak zresztą i wszystkie kobiety, które mają do czynienia z moim młodszym bratem, kompletnie straciła dla niego głowę. Za wszelką cenę starała się zdobyć jego względy, podobno jednak zareagował nie tak, jak tego oczekiwała.
– Oczywiście! – przytaknął skwapliwie Rafik. – Niania natychmiast została zwolniona. Co prawda król zastanawiał się, czy nie ściąć jej głowy, ale uległ mojej sile perswazji i niania przeżyła.
Hana zachichotała.
– Wujku, ty znów kłamiesz!
– Tak, kochanie. Wujek Rafik ma niezwykle bujną fantazję – oświadczył ojciec. – Bez zmrużenia okiem twierdzi, że odtrącił zaloty natarczywej niani.
– Bo to prawda! – zaprotestował z ogniem Rafik. – Kiedy wszedłem do pokoju, ona już tam była, i to rozwalona w moim łóżku. Natychmiast się odwróciłem i wyszedłem, to wszystko. Niestety ojciec mi nie wierzy.
– Powiedzmy… – mruknął Farik, spoglądając na Crystal. – Król po prostu nie miał ochoty drążyć tego tematu. Zabronił Rafikowi raz na zawsze flirtów z zatrudnionymi tu kobietami, kazał mu znaleźć sobie żonę i ustatkować się. Król chce, żeby w pałacu panował spokój. W każdym razie po tej aferze znów pojawił się problem niani. Ja w tym czasie prowadziłem ważne negocjacje, dlatego poprosiłem o pomoc ciotkę Farrah.
Ciotka wywiązała się ze swego zadania znakomicie. Panna Rawlins już na pierwszy rzut oka wydała się Farikowi osobą jak najbardziej odpowiednią. Jej wygląd i sposób bycia potwierdzały tak pożądaną skromność. Może nawet była w tym pewna ostentacja? – pomyślał Farik. Każdy natychmiast musiał zwrócić uwagę na ogromne i wyjątkowo brzydkie okulary. Jednak Farik dostrzegł coś więcej niż jego synek, mianowicie to, że zza ogromnych szkieł spoglądały piękne orzechowe oczy, błyszczące inteligencją i humorem. Cerę miała panna Rawlins nieskazitelną, a włosy brązowe. Jednostajny, nudny brąz bez żadnych refleksów, czego przyczyną było przesadnie skromne uczesanie. Mała Hana słusznie zauważyła, że tak mocno ściągnięte włosy muszą boleć.
Równie skromny był ubiór panny Rawlins. Granatowy, obszerny kostium, idealnie ukrywający kształty, spódnica długa aż do kostek. Noga w tym miejscu ładna, wąska, ciekawe, jak przedstawiała się sytuacja nieco wyżej…
Bzdura… Najważniejsze, że nowa niania wyglądała jak należy, a do tego sprawiała wrażenie osoby otwartej i bezpretensjonalnej – co książę Farik szczególnie cenił – a także inteligentnej i dowcipnej. Jednym słowem, idealna niania.
Poza jednym drobnym szczegółem, pomyślał. Idealna niania nie powinna uśmiechać się tak uroczo, a w każdym razie nie w obecności ojca powierzonych jej dzieci. A ona uśmiechała się przesłodko. Pełne, pięknie wykrojone usta rozchylały się, ukazując dwa rzędy bielusieńkich zębów. Teraz znów się uśmiechnęła, tym razem do Hany. Farik, rzecz dziwna, poczuł w okolicy serca ni to ukłucie, ni to szczypnięcie.
– Hana? Zgadzam się całkowicie z twoim tatą – mówiła Crystal łagodnym ciepłym głosem, pochylona nad dziewczynką. – Nieładnie jest skarżyć. Ale po cichu ci wyznam, że dobrze znam to uczucie, kiedy w końcu znajdzie się jakiś haczyk na ukochanego braciszka.
– Masz brata, Crystal? – spytał Rafik.
– Czterech, ja jestem najmłodsza. I ze wstydem muszę się przyznać, że nieraz zdarzyło mi się na nich naskarżyć. Oni natomiast byli bezsilni, ponieważ ojciec najsurowiej zabronił podnosić na mnie rękę. Zawsze im powtarzał, że dziewczynek bić nie wolno.
– Fakt. Mężczyzna, który podnosi rękę na kobietę, jest zwykłą świnią.
– Zgodnie z tym, co twierdził mój ojciec, ów mężczyzna jest czymś jeszcze gorszym od tego, co wynosi się z chlewu, robiąc w nim porządki.
– W naszym kraju nie toleruje się przemocy wobec kobiet. Kara za takie przewinienie jest niezwykle surowa – patetycznie oświadczył Rafik, po czym zaraz się rozluźnił, a jego piękne zęby błysnęły w uśmiechu. – Crystal, mam nadzieję, że będziemy mieli jeszcze okazję pogawędzić, na przykład dzisiaj przy kolacji. Co ty na to, braciszku?
No proszę, cały Rafik, czaruje każdą, pomyślał Farik, dziwiąc się, że tym razem irytuje go to bardziej niż zwykle.
Mała Hana błagalnie złożyła rączki.
– Nianiu! Proszę! Niech niania przyjdzie!
Irytacja natychmiast znikła, Farik spojrzał na małą z rozczuleniem. I z wielkim zadowoleniem. Dobry znak, córka zaczyna już lgnąć do nowej opiekunki.
– Mój brat ma rację – powiedział. – Powinnaś poznać naszą rodzinę. Zapraszam, kolację jadamy o siódmej.