Obrazki z wystawy - ebook
Zbiór miniatur (bo nie są to tylko wiersze), który ma odzwierciedlać dwoistość natury; to, że zawsze są dwie strony medalu, które rywalizują ze sobą, walczą, a bywa że chcą wygrać za wszelką cenę.
| Kategoria: | Proza |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8189-686-3 |
| Rozmiar pliku: | 605 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wstęp
Czy to była noc? Wydaje mi się, że tak. Nie spałem w oczekiwaniu, w podnieceniu, w niepewności. Gdybym spał, to wszystko mogłoby mi się przyśnić. I się nie stać. Ale się stało — pojawiła się niepozorna, cicha istotka. Od razu wpuściła korzonki w serce i duszę. Od razu zawłaszczyła sobie jedno i drugie. I od tego momentu zawsze byłem jakby podwójnie — jakbyśmy mieli wspólne zmysły — jeden rozum i jedno spojrzenie, tyle że z dwóch perspektyw. I chociaż udowadniam sobie na każdym kroku, że to wszystko się nie wydarzyło, zawsze przegrywam ze sobą. Wygrywa Ona. Bo tak naprawdę nikt nie jest sam w sobie — tak myślę. Zawsze znajdzie się tam ktoś jeszcze, kwestia tylko, jak bardzo temu komuś da się dojść do głosu.
Być może jestem już tylko zwyczajnym wariatem. Nie zażywam żadnych proszków, bo nikt nigdy nie postawił mi konkretnej diagnozy, a może powinien? Powiedzieć prosto i brutalnie: „Jesteś sam. Nie oszukuj się. Musisz być i myśleć samodzielnie”. Nikt tego nie zrobił i dlatego jest, jak jest. Zjawiła się Ona, nad ranem, było mokro i zimno, bo właśnie zaczynała się panoszyć jesień. Miałem jedenaście lat, a jej czas dopiero zaczynał biec. I nigdy, chociaż powinienem, nie ustąpiłem mu kroku. Teraz, mimo iż każdego dnia coraz bardziej dojrzewam do tego, że Jej nie ma, cały czas mocno Ją czuję, ponieważ chcę. I dlatego ten tomik jest taki, a nie inny.
A dlaczego właśnie „Obrazki z wystawy”? Przyzwyczailiśmy się do społecznościowych portali, gdzie pokazujemy siebie i najbliższych, zapraszamy do współdzielenia naszych pasji, fantazji, oferujemy się — każdego dnia, post za postem, zdjęcie za zdjęciem, relacja za relacją. To właśnie „Obrazki” z naszych wystaw. A w tym tomiku pokaże kilka z mojej. I z Jej. Bo była i jest mi najbliższa. Bo tyle jest Jej we mnie, że nie wiem już, ile zostało tam mnie samego. Czy w ogóle coś zostało. Bo tak strasznie dużo złego wydarzyło się podczas całego Jej bycia, a ja tak okrutnie się z tym obszedłem.mój kochany
nasz dywan więcej nie zniesie
tyle razy prany trzepany suszony
tyle spektakularnych bitew
z roztoczami
choć zżyliśmy się z nimi
mimo że znoszenie ich wzroku
nie czyni ubranym
gdy wyprowadzały swoich pupili
zostawały rozmazane tropy
na szczęście bez krwi utajonej
ty mój kochany
boisz się mieć odciski
wynająłeś sprzątaczkę
ale musiałam się jej pozbyć
nie szanowała twojej prywatności
z mojej uczyniła społecznościowy portal
traciłam nadzieję na spokój
sądziłam że sytuacja jest beznadziejna
aż do wczoraj
mam w końcu wymarzony odkurzacz
nie zdajesz sobie sprawy
mój kochany
jak łatwo jest dać się wciągnąć
Czy to była noc? Wydaje mi się, że tak. Nie spałem w oczekiwaniu, w podnieceniu, w niepewności. Gdybym spał, to wszystko mogłoby mi się przyśnić. I się nie stać. Ale się stało — pojawiła się niepozorna, cicha istotka. Od razu wpuściła korzonki w serce i duszę. Od razu zawłaszczyła sobie jedno i drugie. I od tego momentu zawsze byłem jakby podwójnie — jakbyśmy mieli wspólne zmysły — jeden rozum i jedno spojrzenie, tyle że z dwóch perspektyw. I chociaż udowadniam sobie na każdym kroku, że to wszystko się nie wydarzyło, zawsze przegrywam ze sobą. Wygrywa Ona. Bo tak naprawdę nikt nie jest sam w sobie — tak myślę. Zawsze znajdzie się tam ktoś jeszcze, kwestia tylko, jak bardzo temu komuś da się dojść do głosu.
Być może jestem już tylko zwyczajnym wariatem. Nie zażywam żadnych proszków, bo nikt nigdy nie postawił mi konkretnej diagnozy, a może powinien? Powiedzieć prosto i brutalnie: „Jesteś sam. Nie oszukuj się. Musisz być i myśleć samodzielnie”. Nikt tego nie zrobił i dlatego jest, jak jest. Zjawiła się Ona, nad ranem, było mokro i zimno, bo właśnie zaczynała się panoszyć jesień. Miałem jedenaście lat, a jej czas dopiero zaczynał biec. I nigdy, chociaż powinienem, nie ustąpiłem mu kroku. Teraz, mimo iż każdego dnia coraz bardziej dojrzewam do tego, że Jej nie ma, cały czas mocno Ją czuję, ponieważ chcę. I dlatego ten tomik jest taki, a nie inny.
A dlaczego właśnie „Obrazki z wystawy”? Przyzwyczailiśmy się do społecznościowych portali, gdzie pokazujemy siebie i najbliższych, zapraszamy do współdzielenia naszych pasji, fantazji, oferujemy się — każdego dnia, post za postem, zdjęcie za zdjęciem, relacja za relacją. To właśnie „Obrazki” z naszych wystaw. A w tym tomiku pokaże kilka z mojej. I z Jej. Bo była i jest mi najbliższa. Bo tyle jest Jej we mnie, że nie wiem już, ile zostało tam mnie samego. Czy w ogóle coś zostało. Bo tak strasznie dużo złego wydarzyło się podczas całego Jej bycia, a ja tak okrutnie się z tym obszedłem.mój kochany
nasz dywan więcej nie zniesie
tyle razy prany trzepany suszony
tyle spektakularnych bitew
z roztoczami
choć zżyliśmy się z nimi
mimo że znoszenie ich wzroku
nie czyni ubranym
gdy wyprowadzały swoich pupili
zostawały rozmazane tropy
na szczęście bez krwi utajonej
ty mój kochany
boisz się mieć odciski
wynająłeś sprzątaczkę
ale musiałam się jej pozbyć
nie szanowała twojej prywatności
z mojej uczyniła społecznościowy portal
traciłam nadzieję na spokój
sądziłam że sytuacja jest beznadziejna
aż do wczoraj
mam w końcu wymarzony odkurzacz
nie zdajesz sobie sprawy
mój kochany
jak łatwo jest dać się wciągnąć
więcej..
W empik go