- W empik go
Obrona konieczna - ebook
Obrona konieczna - ebook
W Europie, w wyniku zamachu bombowego ginie rodzina amerykańskiego oficera, w Neapolu zamordowanych zostaje trzech marynarzy VI Floty Marynarki USA...
Do zamachu przyznaje się, bliżej nieznana, skrajnie prawicowa Partia Nowych Niemiec, która żąda wycofania się sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych z Europy...
Kiedy prezydent USA nie ugina się pod żądaniami terrorystów, finansowany przez Moskwę szef PNN, Heinrich Wolf, postanawia przenieść wojnę z Ameryką na drugą stronę Atlantyku...
W Obronie koniecznej Ruggero pokazał nam pełen przerażającego realizmu świat międzynarodowego terroryzmu i ludzi, którzy z nim walczą...
Kategoria: | Sensacja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-60786-34-5 |
Rozmiar pliku: | 563 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Nad rzeką Rio Soto La Marina, Meksyk, 12 marca
Obserwując żołnierzy ćwiczących atak na umocniony bunkier, Isen przywołał w pamięci obraz drużyny siatkówki, w której grał w Fort Leavenworth. Żołnierze grali w tej drużynie wyłącznie dla przyjemności, dostosowując styl i sposób gry do hasła drukowanego na koszulkach klubu: ZACZYNAJ POWOLI, ZWOLNIJ POD KONIEC.
Stojący poniżej Isena meksykański podoficer wrzeszczał na żołnierzy, żeby ruszali się szybciej, wymachując przy tym zapamiętale rękami. Sądząc po reakcji żołnierzy, sierżant mógł równie dobrze znajdować się na przeciwległym krańcu kuli ziemskiej. Isen westchnął. Widziałem już umrzyków ruszających się żwawiej, pomyślał. Spojrzał w górę na palące słońce, zastanawiając się, jak gorąco musi tu być w środku lata.
– Nie bardzo się to panu podoba, kapitanie Isen? – usłyszał za plecami głos Cortiza.
Isen był już w Meksyku od trzech tygodni, i od trzech tygodni usiłował użyć każdego przychodzącego mu do głowy fortelu, żeby zachęcić żołnierzy do ćwiczeń wojskowych. Jak dotąd bez wyraźnego sukcesu. Właśnie doszedł do wniosku, że już najwyższy czas przestać owijać w bawełnę zupełnie oczywistą prawdę.
– Widziałem już szybciej ruszających się ludzi – przyznał.
– Wiem, że nie jest pan zadowolony ze sprawności żołnierzy – powiedział Cortiz. – Są z poboru...
– Tak, tak, to wszystko wiem – wpadł mu w słowo Isen. – Uważam jednak, że problem leży gdzie indziej. – Obserwował uważnie Cortiza, sprawdzając, w jaki sposób porucznik reaguje na bezpośrednią krytykę. Cortiz stał w milczeniu z twarzą bez wyrazu.
– Jednym z głównych problemów jest fakt, że program ćwiczeń jest potwornie nudny – powiedział Isen. – Ten program nie ma w sobie nic ze śmiałości, nie wywołuje kreatywnych zachowań.
Cortiz pochylił się i założył ręce na plecy.
– Mamy podobne problemy z naszymi żołnierzami – kontynuował Isen. – Łatwo nudzi im się normalny program ćwiczeń, dlatego staramy się iść na całość i upodobniamy zajęcia na poligonie do prawdziwych działań bojowych.
Cortiz przeniósł wzrok na przeciwległy stok, na którym następna czwórka żołnierzy z ćwiczebnymi granatami w rękach niemrawo kontynuowała podejście w kierunku bunkra. Spojrzał na Isena. – Czy wasi żołnierze reagują na to? – zapytał.
– Jest to jedyny typ ćwiczeń, na który reagują. Żołnierze lubią takie zadania. Nie zgłosili się do Armii, żeby się w niej zanudzić. Lubią pokazać swoje zdolności i muszą mieć ku temu okazję.
Isen pamiętał, jak zabierał swój oddział na wyczerpujące marsze terenowe zaraz po powrocie z ćwiczeń na poligonie, kiedy inne kompanie odpoczywały. – Ponadto, taki typ ćwiczeń daje im prawo do przechwałki.
– Co to jest „prawo do przechwałki”? – zapytał Cortiz.
– No, wie pan, poruczniku. „Nasza kompania jest lepsza, ponieważ my pracujemy ciężej. My zostajemy na noc w terenie, wy śpicie pod namiotami; my idziemy na piechotę, was wożą”, takie rzeczy.
– Nie sądzę, żeby moi ludzie byli w stanie zareagować w ten sam sposób. Brakuje im motywacji – powiedział Cortiz. Był teraz formalnym dowódcą oddziału po tym, jak odwołano majora po porażce odniesionej w zasadzce przy lądowisku przemytników.
– Możemy spróbować zmienić program szkolenia tak, żeby był bardziej zajmujący, ustalić pewien system nagradzania. Może współzawodnictwo pomiędzy drużynami? Możemy też do pewnego stopnia używać ostrej amunicji podczas ćwiczeń.
Cortiz zakołysał się na palcach nóg. Zrobił to jednak tylko raz, potem znieruchomiał. – Chciałbym powiedzieć, że prawdopodobnie nigdy nie będą mieli okazji użyć w walce ostrej amunicji.
Teraz z kolei Isen wytrzeszczył na niego oczy. – A co z naszą operacją zwalczania gangów narkotykowych?