- promocja
Od Dzierżyńskiego do Putina. Służby specjalne Rosji w walce o dominację nad światem 1917-2036 - ebook
Od Dzierżyńskiego do Putina. Służby specjalne Rosji w walce o dominację nad światem 1917-2036 - ebook
Służby specjalne Rosji w walce o dominację nad światem 1917-2036.
Najnowsza książka Jurija Felsztinskiego i Władimira Popowa opowiada o stopniowym przejmowaniu władzy w Rosji przez służby specjalne – od grudnia 1917 roku, kiedy utworzono WCzK, Wszechrosyjską Komisję Nadzwyczajną, pod kierownictwem Feliksa Dzierżyńskiego, do czasów współczesnych, kiedy w rezultacie niezgodnych z konstytucją działań państwem zaczęła na dobre rządzić Federalna Służba Bezpieczeństwa, a jej dawny dyrektor, Władimir Putin, został wiecznym prezydentem.
Autorzy opisują walkę WCzK/KGB z Komunistyczną Partią Związku Radzieckiego, która toczyła się nieustannie przez dziesiątki lat. W tej walce przewagę zyskiwała raz jedna, raz druga strona, ale w końcu służby bezpieczeństwa odniosły ostateczne zwycięstwo nad partią w 1991 roku. W 2000 roku, kiedy Putin przejął władzę, zdobyły cały kraj. Putin zamierza być prezydentem do 2036 roku – w ten sposób pobije rekord Stalina, który rządził przez 30 lat. Rządy dysponującej bronią jądrową FSB są niezwykle niebezpieczne dla Rosji i całego świata. Czy i ewentualnie jak można wyeliminować to zagrożenie?
O Rosji, Putinie i putinowskim reżimie już teraz można zapomnieć. Nie ma więcej takiego kraju jak Rosja. Putin go zniszczył. Istnieje pogardzane i znienawidzone państwo oraz pogardzany i znienawidzony naród, którzy zamieszkuje ten kraj. Nie ma już prezydenta Putina - jest szalony tyran, który zapędził siebie do bunkra. Jurij Felsztinski dla niezalezna.pl
Kategoria: | Historia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8188-957-5 |
Rozmiar pliku: | 4,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
_W pierwszym etapie grupa ofi cerów FSB, którą wysłaliście do pracy pod przykrywką w rządzie, radzi sobie z zadaniami._ Władimir Putin, premier Rosji, przemówienie do pracowników FSB, Moskwa, 20 grudnia 1999 roku, Dzień Czekisty
_Nie wyrzekliśmy się naszej przeszłości, powiedzieliśmy szczerze: „Historia Łubianki mijającego wieku jest naszą historią…”._ dyrektor FSB Nikołaj Patruszew, z wywiadu dla „Komsomolskoj Prawdy”, 20 grudnia 2000 roku, Dzień Czekisty
_Duma uchwaliła w trzecim, ostatecznym czytaniu ustawę, która pozwala prezydentowi Władimirowi Putinowi kandydować na urząd prezydenta jeszcze dwukrotnie po zmianie konstytucji. W ten sposób będzie mógł pozostać u władzy do 2036 roku._ rozgłośnia radiowa Echo Moskwy, aktualności, 24 marca 2021 rokuWstęp
Książka ta została napisana i przygotowana do publikacji przed wybuchem III wojny światowej, rozpętanej przez Putina 24 lutego 2022 roku, kiedy to Rosja zaatakowała Ukrainę. Naszą jedyną szansą na zatrzymanie tej wojny w jej początkowej fazie i uniknięcie katastrofy termojądrowej jest spotkanie się z najeźdźcą już w Ukrainie, uniemożliwienie mu posuwania się w kierunku Mołdawii i zajęcia trzech państw nienależących do NATO: Ukrainy, Mołdawii i Białorusi. Jeśli ta inwazja dojdzie do skutku, armia rosyjska dotrze do granic państw członkowskich NATO: Rumunii, Węgier, Słowacji, Polski, Łotwy, Litwy i Estonii. Następnie Putin ponownie postawi cywilizowanemu światu ultimatum, które już wygłosił w dwóch histerycznych przemówieniach w lutym 2022 roku, na kilka dni przed najazdem na Ukrainę. W tej fazie będzie domagał się powrotu do granic Federacji Rosyjskiej trzech krajów bałtyckich, które wcześniej wchodziły w skład ZSRR. W następnej fazie: powrotu całej Europy Wschodniej i Południowo-Wschodniej do rosyjskiej strefy wpływów i rozwiązania NATO.
W podtytule tej książki podaliśmy lata 1917–2036. Tak długi okres rządów Putina i służb bezpieczeństwa jako instytucji, na której opiera się Putin, wskazaliśmy przy założeniu, że Putin nie będzie ryzykował wielkiej wojny termojądrowej, która oznaczałaby koniec zarówno Federacji Rosyjskiej, jak i samego Putina. Stabilność jego reżimu w Rosji, która pozwala Putinowi dociągnąć do końca kadencji prezydenckiej, czyli do roku 2036, zatwierdzonego przez rosyjski Sąd Najwyższy, opierała się na założeniu, że Putin nie rozszerzy Federacji Rosyjskiej, ponieważ jest to jedyny warunek, pod którym jego rządy w Rosji jednoznacznie się kończą.
Problem polega na tym, że Putin tego nie rozumie. Wierzy, że jego przeznaczeniem jest odbudowa Imperium Rosyjskiego w niespotykanym dotąd wymiarze; wierzy, że reszta świata, przerażona groźbą wojny nuklearnej, podda mu się bez walki.
Dzisiejsza Ukraina to przykład europejskiego kraju, który samotnie walczy o swoją wolność z dwoma agresorami – Rosją i Białorusią. To, jak długo potrwa ten impas, zależy przede wszystkim od nas wszystkich. Już teraz możemy przyjść z pomocą wolnej Ukrainie z wojskami NATO, stawiając czoło wrogowi na ukraińskiej ziemi i zapobiegając w ten sposób klęsce Ukrainy oraz ryzyku rozpętania przez Putina wojny termojądrowej przeciwko Europie i Ameryce. Możemy też prowadzić politykę nieingerencji, czekając na klęskę Ukrainy i ultimatum nuklearne Putina, które zostanie nam postawione na długo przed rokiem 2036 – ponieważ w obliczu sankcji nałożonych na Rosję i przedłużającej się wojny w Ukrainie Putin, który przekształcił Federację Rosyjską w były Związek Radziecki, raczej nie dożyje 2036 roku. Szczur już wpadł w pułapkę, z której nie może się wydostać. Z pewnością nie dotrwa do 2036 roku. Ze względu na własne zbawienie i dobro musimy zadbać o to, żeby szczur jak najszybciej zginął w tej pułapce. Jesteśmy pewni, że czytelnicy wybaczą nam pomyłkę w podaniu daty odejścia Putina na tle wojny, która już rozgorzała w Europie.
marzec 2022 r.Przedmowa
ZSRR miał jednego długo rządzącego przywódcę: Józefa Stalina. Drugim, już w postradzieckiej Rosji, stał się Władimir Putin. Po ośmiu latach prezydentury (2000–2008) i czterech latach premierowania (2008–2012) pod rządami mianowanego przez siebie Dmitrija Miedwiediewa Putin wyprzedził Włodzimierza Lenina, Nikitę Chruszczowa i Leonida Breżniewa. Kolejną granicą dla Putina jest Stalin, który władał Związkiem Radzieckim przez 30 lat (1923–1953). Te 30 lat osiągnie w 2030 roku. Putin przewiduje, że będzie prezydentem do 2036 roku.
Dojście Putina do władzy przypadło na szczyt ewolucji radzieckich (potem rosyjskich) służb bezpieczeństwa. Utworzone w grudniu 1917 roku pod skrótem WCzK, słynące z okrucieństwa i masakr milionów ludzi służby przetrwały wraz z krajem liczne perturbacje i odradzały się niezmiennie niczym mityczny Feniks po każdej katastrofie czy kryzysie władzy, zmieniając jedynie kombinację skrótów – i usypiając tym samym czujność wyczerpanego narodu: WCzK, GPU, OGPU, NKWD, NKGB, znowu NKWD, znowu NKGB, MGB, KGB, AFB (RFSRR) i równolegle MSB (ZSRR), przez miesiąc MBWD, potem MB, FSK i na koniec FSB.
Do 1991 roku Komunistyczna Partia Związku Radzieckiego, sprawująca polityczną kontrolę nad służbami bezpieczeństwa, czasami zdobywała przewagę w odwiecznej rywalizacji z czekistami, czasami przegrywała, a w końcu, de facto dobrowolnie, zrzekła się władzy, pozostawiając ją w rękach KGB, które w historycznie nieistotnym okresie dziesięciu lat zdołało umieścić swojego szefa, podpułkownika Putina, na stanowisku prezydenta Rosji.
Dla Putina w rzeczywistości nic się nie zmieniło w tym momencie. Całe życie służył w KGB pod przykrywką takiego czy innego stanowiska. W latach 1985–1990 działał w rezydenturze radzieckiego wywiadu zagranicznego w NRD i pracował pod przykrywką jako dyrektor Domu Przyjaźni ZSRR–NRD w Dreźnie. Po powrocie do Leningradu kontynuował służbę w KGB jako asystent rektora Leningradzkiego Uniwersytetu Państwowego do spraw międzynarodowych, a następnie jako doradca i pierwszy zastępca mera Leningradu Anatolija Sobczaka. W sierpniu 1996 roku rozpoczął pracę w Moskwie na stanowisku zastępcy szefa kancelarii prezydenta Federacji Rosyjskiej, w lipcu 1998 roku został dyrektorem FSB, a w sierpniu 1999 roku premierem. I wreszcie od 31 grudnia 1999 roku pułkownik Putin służył dalej pod przykrywką najpierw pełniącego obowiązki, a potem prezydenta Rosji.
W tej książce spróbujemy przedstawić, jak dokładnie radziecko-rosyjskie służby specjalne przejęły władzę, opisać historię ich walki z dominującą do 1991 roku KPZR oraz wyjaśnić, dlaczego od 2000 roku nowym, jedynym w swoim rodzaju państwem stworzonym na miejsce dawnej Federacji Rosyjskiej rządzi junta, czyli ludzie mafii, wyłonieni na zasadzie bezwzględnej osobistej lojalności wobec przywódcy-prezydenta opierającego się na strukturach czekistowskich.
Działająca poza prawem i poza kontrolą, podporządkowana jedynie wewnętrznym normom i koncepcjom organizacja mafijna, która w 2000 roku zajęła w Rosji tylko jedno stanowisko – stanowisko prezydenta Rosji – niczym koronawirus opanowała ten ogromny kraj wraz z całym jego bogactwem, a następnie przeszła do kolejnej fazy ekspansji: ekspansji w celu zaanektowania sąsiednich ziem należących do innych narodów.
Tylko dzięki przestudiowaniu historii narodzin i kształtowania się tego unikatowego państwa czekistowsko-mafijnego można ustalić, co dzieje się dzisiaj w Rosji, kto i jak nią rządzi, czego możemy się spodziewać po juncie zasiadającej na Kremlu, na ile reżim stworzony przez Putina i jego służby bezpieczeństwa okaże się żywotny, jak nieprzewidywalne będą konsekwencje rządów Putina dla Rosji i świata, jakie globalne zagrożenia dla całej ludzkości stworzy ten system, w jakich okolicznościach należy spodziewać się jego upadku i jakie są główne zagrożenia dla narodu rosyjskiego.
Już w 1996 roku, za czasów prezydenta Borisa Jelcyna, zaczęto budować system, który gwarantował zwycięstwo kandydata Kremla. Wówczas takim kandydatem był demokrata Jelcyn, który walczył z komunistą Giennadijem Ziuganowem. Oszustwa na małą i dużą skalę, manipulacje, milionowe dotacje na kampanię prezydencką Jelcyna, rzucone do jego dyspozycji przez „oligarchów”, były wtedy uważane za dopuszczalne, bo wszystko to najwyraźniej robiono dla dobra Rosji, dla dobra wolności, dla dobra demokracji. A odebranie głosów Ziuganowowi na rzecz Jelcyna nie było aż takim grzechem. Ile z tych głosów zostało wtedy odebranych, trudno ustalić. Ale Jelcyn, który wszedł do kampanii wyborczej w 1996 roku z 3 procentami głosów, okazał się (jeśli wierzyć wynikom wyborów) zwycięzcą. Demokracja w Rosji przetrwała. A za ten udany PR-owski wyczyn jego organizatorzy – rosyjscy oligarchowie – dostali Rosję pod swoją kontrolę na cztery lata, do następnych wyborów.
To właśnie w ciągu tych czterech lat demokracja w Rosji przepadła. Oligarchowie, którzy w czasie kampanii prezydenckiej polubownie popierali Jelcyna, walczyli między sobą w pogoni za superzyskami. W trakcie tej walki spektakularnie, przy użyciu wszelkich dostępnych nowoczesnych technik PR, skompromitowali się na oczach całego kraju. Równocześnie skompromitowali demokratyczny rząd, demokratyczne instytucje, demokratyczne zasady, idee, a nawet wolność słowa.
W 2000 roku, podobnie jak w 1996, celem kampanii prezydenckiej nie było uczciwe zwycięstwo. Celem było zwycięstwo za wszelką cenę. I to zwycięstwo odniesiono przy użyciu pewnych technik służb specjalnych – ataków terrorystycznych z września 1999 roku i drugiej wojny czeczeńskiej. Różnym ludziom i służbom przypisywano różne role w operacji wyniesienia do władzy kandydata na Kreml i byłego szefa FSB Putina. Boris Bieriezowski był odpowiedzialny za PR w Pierwom Kanale, głównej rosyjskiej stacji telewizyjnej. Roman Abramowicz był odpowiedzialny za finanse. Służby bezpieczeństwa były odpowiedzialne za ataki terrorystyczne i wojny…
W 1999 roku kandydatury na następcę prezydenta zostały ułożone w taki sposób, że odchodzący Jelcyn mógł wyznaczyć na swoje miejsce dowolnego kandydata z dostępnego pakietu kart. Ale w tym pakiecie dziwnym trafem były tylko trzy karty z trzema oficerami tajnych służb.
Kandydatem nr 1 był dawny szef Służby Wywiadu Zagranicznego (SWR) Jewgienij Primakow, wybrany na premiera Rosji we wrześniu 1998 roku. Zgodnie z planem Jelcyn miał podać się do dymisji przedterminowo, 31 grudnia 1999 roku, wyznaczając premiera na swojego następcę i na pełniącego obowiązki prezydenta. W kolejnym etapie „p.o. prezydenta” wystartowałby w wyborach prezydenckich w 2000 roku, a gdyby „wygrał wybory”, zostałby prezydentem bez skrótu „p.o.”.
Ale Primakow rozczarował Jelcyna. Flirtował z Dumą i komunistami, a do Jelcyna odnosił się z pogardą, uważając go za politycznego trupa. Coraz częściej w Dumie padało słowo „impeachment”. Jelcyn zdawał sobie sprawę, że prezydent Primakow nie będzie w stanie zapewnić mu i rodzinie nietykalności po jego rezygnacji, a Jelcyn i członkowie jego rodziny mogą trafić do więzienia za przestępstwa o charakterze gospodarczym i politycznym. W maju 1999 roku Jelcyn zdymisjonował więc Primakowa i mianował premierem Siergieja Stiepaszyna, kandydata nr 2, dawnego dyrektora FSK, architekta i inicjatora pierwszej wojny czeczeńskiej.
Stiepaszyn też się nie nadawał, bo był gotów pójść na kompromis z rywalami i wrogami Jelcyna. W sierpniu 1999 roku Jelcyn zdymisjonował więc Stiepaszyna, a na jego miejsce mianował kandydata nr 3, ostatnią kartę w pakiecie, dyrektora FSB Władimira Putina. Następnie zgodnie z planem 31 grudnia 1999 roku Jelcyn podał się do dymisji, Putin został „pełniącym obowiązki prezydenta”, a przemianowanie go na „prezydenta” było już formalnością. 7 maja 2000 roku Putin oficjalnie został prezydentem Rosji.
Doszedł do władzy nie jako przedstawiciel oligarchicznego klanu czy „rodziny”, w każdym razie nie tylko i nie tyle jako ich przedstawiciel, ile jako przedstawiciel systemu, w którym pracował przez całe życie: jako przedstawiciel KGB. Prezydentura stała się jedynie kolejną przykrywką. Miał on teraz umieścić byłych i obecnych kolegów ze służb bezpieczeństwa na najwyższych szczeblach władzy i oddać im pod opiekę cały kraj – politykę, gospodarkę i finanse, a także naród.
Z pomocą jelcynowskich oligarchów, którym w ostatecznym rozrachunku zależało wyłącznie na pieniądzach, przywłaszczył prasę i telewizję, machinę wyborczą i sądy, pióra i głosy niegdyś niezależnych dziennikarzy i nadawców. W 2004 roku Putin trzymał już wszystkie sznurki władzy w państwie, łącznie z niegdyś gorliwym rosyjskim parlamentem, który zawsze groził poprzedniemu prezydentowi impeachmentem.
Rządy Putina w latach 2004–2008 naznaczone były dwoma problemami: konsolidacją władzy Putina i FSB oraz wyborem kolejnego prezydenta w przejściowym okresie 2008–2012, kiedy to zgodnie z konstytucją Putin powinien ustąpić, a nie miał jeszcze dość sił i zuchwałości, żeby zmienić konstytucję. Wyłoniło się dwóch kandydatów: Dmitrij Miedwiediew, całkowicie kontrolowany przez Putina, i generał KGB/FSB Siergiej Borisowicz Iwanow, kolejny protegowany bezpieki. Putin, który miał decydujący głos w tej kluczowej sprawie, wybrał niepopieranego przez nikogo Miedwiediewa, ponieważ zrozumiał, że jego w ciągu czterech lat może łatwo zastąpić, ale nie zdoła usunąć Siergieja Iwanowa, wysokiego rangą oficera: generał Iwanow może obalić pułkownika Putina i pozostać na stanowisku na drugą kadencję, tym bardziej że z punktu widzenia resortu nie będzie miało absolutnie żadnego znaczenia, który z oficerów służby bezpieczeństwa rządzi krajem.
W rezultacie w 2008 roku prezydentem został Miedwiediew, którego przez te wszystkie lata nikt – ani w Rosji, ani za granicą – nie traktował poważnie jako niezależnego przywódcy wielkiego mocarstwa, nawet po rosyjskim najeździe na Gruzję w sierpniu 2008 roku. W 2012 roku, zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, Miedwiediew przekazał tron Putinowi. A w marcu 2014 roku świat pogrążył się w ciemności, gdy Rosja wkroczyła na Krym i ogłosiła, że ten półwysep to jej terytorium.
Po zajęciu Krymu świat podzielił się na optymistów i pesymistów. Ci pierwsi wierzyli, że Putin poprzestanie na Krymie. Ci drudzy uważali, że Krym to dopiero początek, pierwszy etap wielkiej drogi, jaką Putin nakreślił dla kraju, projektu zwanego Noworosją, łączącego Rosję z Mołdawią (Naddniestrzem) przez Ukrainę.
Półwysep Krymski poddał się bez walki. Wówczas wszyscy się cieszyli – Rosja, Ukraina i reszta świata – że nie doszło do rozlewu krwi. Od europejskich i amerykańskich przywódców w marcu 2014 roku można było usłyszeć jedno: niech Putin powie, że wszystko skończy się na Krymie, a będziemy dalej żyć w pokoju. Zamiast tego Putin ogłosił światu, że nadszedł czas, aby naprawić historyczne krzywdy z 1991 roku, które doprowadziły do upadku Związku Radzieckiego; że upadek ZSRR był największą osobistą tragedią w jego życiu; że jest rosyjskim nacjonalistą i że to dobrze, iż nacjonalista jest prezydentem Rosji; że istnieje szczególny rosyjski gen, który odróżnia Rosjan od reszty ludzkości; że istnieje „rosyjski świat”, czyli gromada ludzi mówiących po rosyjsku; że interesy tego „rosyjskiego świata” rozproszonego po całej Ziemi należy chronić i że będzie to robić Rosja, niezależnie od tego, gdzie ci Rosjanie mieszkają i czy w ogóle pragną ochrony. Tak więc ten „rosyjski świat” musi zostać zjednoczony w granicach jednego państwa.
Udany blitzkrieg na Krymie wywołał euforię w Rosji i ostatecznie zawrócił w głowie samemu Putinowi. Natychmiast po aneksji półwyspu rozpoczęły się przygotowania do agresji na Ukrainę na pełną skalę. Można było zauważyć kilka elementów tych działań: utworzenie potężnego przyczółka wojskowego na Krymie; serię ćwiczeń wojskowych na obszarach graniczących z Ukrainą, w obwodzie kaliningradzkim i na Morzu Bałtyckim; ciągłe testowanie granic powietrznych i naruszanie przestrzeni powietrznej bliskich i dalekich sąsiadów przez rosyjskie samoloty wojskowe; bezprecedensową antyukraińską i antyzachodnią kampanię propagandową we wszystkich rosyjskich kanałach telewizyjnych i w rosyjskiej prasie; koncentrację rosyjskich wojsk wzdłuż granicy rosyjsko-ukraińskiej; powołanie do służby rezerwistów; wysłanie do wschodniej części Ukrainy grup dywersyjnych, które miały rozpętać „wojnę domową”, i wreszcie wkroczenie wojsk rosyjskich do Ukrainy. Wszystko to było częścią ogólnego strategicznego planu Putina, który ma naprawić historyczne błędy z 1991 roku.
Po raz pierwszy od 1945 roku powojenna Europa stanęła w obliczu próby przejęcia jednego europejskiego państwa przez drugie. Zakłócone zostały ogólnoeuropejska równowaga sił, stabilność, status quo i pokój.
W latach 90. byliśmy świadkami upadku imperiów, zjednoczenia Niemiec, a nawet interwencji światowych mocarstw w konflikcie jugosłowiańskim. Ale żadne wielkie mocarstwo w Europie po 1945 roku nie próbowało zmienić granic na swoją korzyść. Rosja podjęła taką próbę w Gruzji w 2008 roku, a teraz w Ukrainie. Jak stwierdził Putin podczas przemówienia na placu Czerwonym w rocznicę aneksji Krymu 18 marca 2015 roku: „Pokonamy trudności, które tak łatwo razem stworzyliśmy sami sobie w ostatnim czasie”.
Rosja rzeczywiście sama sobie stworzyła wszystkie trudności. Ale jednocześnie stała się globalnym problemem dla pokoju.
Do marca 2014 roku wszystkie państwa europejskie, w tym Rosja, były partnerami. Od marca 2014 roku Rosja stała się strategicznym przeciwnikiem Unii Europejskiej i NATO. To była już inna Rosja, z którą teraz należało współistnieć.
Po sankcjach wprowadzonych przez Zachód, formalnej karze za najazd na Ukrainę i aneksję Krymu, Rosja musiała zmierzyć się z ekonomicznymi konsekwencjami tych wszystkich działań: rubel spadł, w kraju nastąpiła inflacja i wzrosły ceny, spadły ceny nieruchomości, a Rosjanie mniej podróżowali za granicę, ponieważ podróże stały się drogie, gdy rubel stracił na wartości. W samej Rosji nie doszło jednak do szerokiego protestu, a Putin nadal upierał się przy słuszności kursu polityki zagranicznej kraju, który otwarcie głosił w marcu 2014 roku. Sankcje i reakcje Zachodu nie doprowadziły do zmiany polityki.
Dziś Rosja jest jedynym agresorem w Europie. Zadaniem Putina jest najazd na sąsiednie kraje, które wcześniej wchodziły w skład ZSRR, według „schematu ukraińskiego”, czyli rozpoczęcie wojny w celu aneksji terytoriów i ogłoszenie, że Rosja nie prowadzi tej wojny.
W tym samym czasie Rosja utrzymuje przyczółek w Mołdawii (Naddniestrze), przy czym Putin już po zajęciu Krymu oznajmił, że ten kraj łamie prawa Rosjan w tym rejonie. W tym samym czasie Dmitrij Rogozin, pierwszy wicepremier rosyjskiego rządu odpowiedzialny za rosyjski kompleks wojskowo-przemysłowy, przemianowany dla uśpienia czujności świata na „kompleks obronno-przemysłowy”, podjął próbę zbierania podpisów obywateli Naddniestrza proszących o przyłączenie do Rosji, a gdy rząd mołdawski uniemożliwił Rogozinowi przewiezienie petycji do Moskwy, ogłosił, że następnym razem poleci do Mołdawii bombowcem.
Na początku lipca 2015 roku Rogozin, który nadzorował projekt naddniestrzański Putina, zaproponował wydawanie rosyjskich paszportów młodym mieszkańcom „Naddniestrzańskiej Republiki Mołdawskiej” na uproszczonych zasadach, aby podczas przyszłych działań wojennych w Mołdawii nie można było odróżnić żołnierzy z Rosji od mołdawskich „separatystów” i „bojówkarzy”, jak to już się stało na wschodzie Ukrainy. Z 500 tysięcy osób, których Rosja uznała za mieszkańców Republiki, rosyjskie paszporty zostały faktycznie wydane 150–200 tysiącom.
Ten sam schemat zastosowano wcześniej w Abchazji i Osetii Południowej, gdzie najpierw wydano rosyjskie paszporty wszystkim chętnym, a następnie wprowadzono wojska rosyjskie pod pretekstem ochrony „obywateli rosyjskich” przed „uciskiem ze strony władz gruzińskich”. Omawiano również plany wydawania rosyjskich paszportów etnicznym Rosjanom mieszkającym w krajach bałtyckich.
Nie należy jednak wyolbrzymiać gotowości i chęci ludności rosyjskiej z byłych republik radzieckich do umierania za imperialne ambicje Putina. Na przykładzie Ukrainy widać wyraźnie, że prorosyjska piąta kolumna, która w marcu–maju 2014 roku usilnie domagała się „referendów” w sprawie statusu niektórych regionów Ukrainy, ucichła po wkroczeniu wojsk rosyjskich do Ługańska i Doniecka i rozoraniu zamieszkanych przez Rosjan ziem przez gąsienice rosyjskich czołgów. Cena wojny była zbyt wysoka nawet dla tych prorosyjskich mieszkańców Ukrainy.
Za przynależność do „rosyjskiego świata” Putin zaoferował zbyt wysoką cenę: wojnę w Europie. Taka propozycja nie wydawała się nikomu atrakcyjna w 2014 roku.
Wszystkie wielkie wojny rozpoczynano bez świadomości tego, że w końcu zostaną nazwane „światowymi”. Nawet gdy Hitler zaatakował Polskę, nie wiedział, że wywołuje II wojnę światową. Był przekonany, że przy radziecko-niemieckim pakcie o nieagresji Wielka Brytania i Francja nie odważą się wypowiedzieć Niemcom wojny o Polskę.
Czy Putin wierzy, że NATO rozpocznie wojnę z Rosją z powodu najazdu na Estonię? Czy Putin jest gotowy do rozpoczęcia III wojny światowej w imię „rosyjskiego świata” i odrodzenia imperium? Czy zachodnie demokracje są gotowe oddać Ukrainę jak Czechosłowację w latach 1938–1939? Czy świat pozwoli na atak na kraje bałtyckie jak we wrześniu 1939 roku na Polskę?
W 2014 roku pytania te okazały się retoryczne. Po przebudzeniu się z początkowego szoku, rozumianego przez Putina jako gotowość Europy i USA do oddania Rosji wszystkich potrzebnych terytoriów, od lata 2014 Zachód zaczął stawiać opór. Nikt (poza Trumpem) nie mówił o akceptacji aneksji Krymu i o tym, że Krym jest „rdzenną ziemią rosyjską”. Nikt (poza Trumpem) nie zastanawiał się nad tym, żeby znieść sankcje, zanim Krym zostanie zwrócony Ukrainie. Francuzi stracili pieniądze, ale odmówili sprzedaży okrętów do Rosji. Prezydent Barack Obama uznał Rosję za głównego wroga USA (choć wcześniej podczas debaty wyśmiał Mitta Romneya, przeciwnika w wyścigu o prezydenturę, kiedy ten stwierdził, że głównym strategicznym wrogiem Ameryki jest Rosja). Pentagon przetestował nową bombę atomową. NATO pod rządami Obamy rozmieściło w Europie siły szybkiego reagowania. Kraje bałtyckie nalegały na przysłanie wojsk NATO. Neutralna Finlandia powołała tysiące rezerwistów i zwiększyła budżet wojskowy. Duńczycy byli gotowi rozmieścić na okrętach głowice nuklearne NATO. Norwegia zaprotestowała przeciwko przyjazdowi Rogozina. Szwecja śledziła rosyjskie okręty podwodne. Mołdawia wraz z Polską, Gruzją, Rumunią i USA prowadziła ćwiczenia. I wszyscy razem uważnie obserwowali rosyjskie samoloty, które w latach 2014–2015 kilkaset razy niebezpiecznie zbliżyły się do granic sąsiadów. Nikt nie zamierzał się poddać; Putin zdał sobie z tego sprawę i się wycofał.
Wkraczając na Krym w marcu 2014 roku, Putin podpisał wyrok śmierci na państwo powstałe w 1991 roku na gruzach Związku Radzieckiego – państwo, którego zawsze nienawidził i którego nigdy nie uznał – Federację Rosyjską. Poprzez dwie wojny z Czeczenią, wojnę z Gruzją, a teraz jeszcze z Ukrainą Rosja z 1991 roku wreszcie się przeistoczyła.
Jednym z głównych problemów kraju są liczne kompleksy Putina, który próbuje udowodnić, że Rosja powinna być traktowana jak Ameryka. Bardzo trudno jest zrozumieć i określić słowami, co dokładnie jest nie tak w tym podejściu. Rzeczywiście istnieje wielki kraj o nazwie Rosja, najbogatszy na świecie, jeśli weźmiemy pod uwagę minerały, które znajdują się w ziemi. Ten kraj ma tyle broni jądrowej, że może wyrządzić nieodwracalne szkody na całej planecie. Poza tym niczego nie ma.
Stworzone przez Putina państwo mafijne, oparte na osobistej lojalności oraz wszechwładzy i wszechobecności służb specjalnych, nie ma odpowiednika w historii: w żadnym kraju na świecie nie rządzi aparat bezpieczeństwa, który opiera się na mafijnych relacjach między rządem a biznesem. Wsparciem i źródłem kadr władającej grupy, jakkolwiek by ją nazwać – mafią, klanem czy juntą – są rosyjskie służby specjalne ulokowane obok Kremla w budynku FSB zwanym Łubianką. O nich opowiemy.PROLOG
Od WCzK do FSB. Historia nazwy
W grudniu 1917 roku rząd bolszewicki stworzył strukturę, która w przyszłości wyrządziła wszystkim szkodę. I choć w teorii struktura ta była przydatna i niezbędna dla władzy radzieckiej, w praktyce stanowiła zagrożenie nawet dla samych bolszewików. Partia komunistyczna w Związku Radzieckim wciąż zmieniała jej nazwę, w nadziei, że w ten sposób zmieni tę strukturę. Ale ona pozostała ta sama. Dziś struktura ta nosi nazwę FSB FR – Federalna Służba Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej. Ale wcześniej nazywała się inaczej.
7 (20) grudnia 1917 roku na mocy dekretu Rady Komisarzy Ludowych (RKL) Rosyjskiej Republiki Radzieckiej, podpisanego przez Włodzimierza Lenina, powstała Wszechrosyjska Komisja Nadzwyczajna przy RKL do Walki z Kontrrewolucją i Sabotażem (WCzK). Od sierpnia 1918 roku została przemianowana na Wszechrosyjską Komisję Nadzwyczajną przy RKL do Walki z Kontrrewolucją, Spekulacją i Nadużyciami Władzy. Pierwszym przewodniczącym Czeki został Feliks Dzierżyński, który kierował nią aż do jej rozwiązania w 1922 roku. Bardzo ważne wyjaśnienie: WCzK została utworzona w ramach Rady Komisarzy Ludowych, czyli podlegała bezpośrednio Sownarkomowi – Leninowi.
6 lutego 1922 roku z inicjatywy Lenina Wszechrosyjski Centralny Komitet Wykonawczy (WCIK) Rosyjskiej Federacyjnej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej (RFSRR) przyjął dekret o rozwiązaniu WCzK i utworzeniu Państwowego Zarządu Politycznego (GPU) przy Ludowym Komisariacie Spraw Wewnętrznych (NKWD) RFSRR. Oznaczało to oczywiście degradację dawnej Czeki: dotychczas samodzielny aparat bezpieczeństwa, podległy bezpośrednio RKL, podobnie jak inne komisariaty ludowe, stał się teraz częścią jednego z nich – komisariatu spraw wewnętrznych. W tym samym czasie część funkcji Czeki została przeniesiona do komisariatu sprawiedliwości. To prawda, Dzierżyński pozostał szefem zarówno GPU, jak i komisariatu spraw wewnętrznych. Można więc nawet uznać, że pozycja WCzK-GPU została osłabiona, a Dzierżyńskiego umocniona.
15 listopada 1923 roku, po utworzeniu w grudniu 1922 roku Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich (ZSRR), prezydium Centralnego Komitetu Wykonawczego utworzyło Zjednoczony Państwowy Zarząd Polityczny (OGPU) przy RKL ZSRR. Zauważmy, że OGPU, podobnie jak WCzK, ponownie został podporządkowany bezpośrednio Sownarkomowi i tym samym ponownie zyskał na znaczeniu. Ale w ten sposób również Sownarkom spróbował utrzymać OGPU na krótkiej smyczy po zwolnieniu (czy raczej wyeliminowaniu) Lenina. Na czele OGPU stał Dzierżyński – do 20 lipca 1926 roku, a potem Wiaczesław Mienżynski – aż do swojej śmierci 10 maja 1934 roku.
10 lipca 1934 roku zgodnie z dekretem Centralnego Komitetu Wykonawczego OGPU (podlegający NKWD RFSRR) został rozwiązany i połączony z nową instytucją: NKWD ZSRR (utworzonym z NKWD RFSRR) jako Główny Zarząd Bezpieczeństwa Państwowego (GUGB). Stanowisko zmarłego Mienżynskiego zostało zlikwidowane i między 10 maja a 10 lipca OGPU nie miał szefa. 10 lipca 1934 roku Gienrich Jagoda został pierwszym ludowym komisarzem spraw wewnętrznych ZSRR.
3 lutego 1941 roku NKWD zostało podzielone na dwa odrębne resorty: NKWD i Ludowy Komisariat Bezpieczeństwa Państwowego (NKGB). Ale w lipcu tego samego roku NKGB i NKWD zostały ponownie połączone w jeden ludowy komisariat – NKWD. A w kwietniu 1943 roku znowu utworzono NKGB, ale tym razem obok NKWD.
15 marca 1946 roku NKGB zostało przekształcone w Ministerstwo Bezpieczeństwa Państwowego (MGB) ZSRR. W tym samym czasie wszystkie komisariaty ludowe przemianowano na ministerstwa. NKWD stało się znane jako MWD.
7 marca 1953 roku, dwa dni po śmierci Stalina, podjęto decyzję o połączeniu MWD i MGB w jedno Ministerstwo Spraw Wewnętrznych ZSRR, czyli wszystko wróciło do schematu z lipca 1941 roku.
13 marca 1954, rok po śmierci Stalina, utworzono Komitet Bezpieczeństwa Państwowego przy Radzie Ministrów ZSRR. Słowo „przy” było bardzo ważne: służby bezpieczeństwa, które przerażały cały radziecki i partyjny establishment za czasów Stalina, teraz znalazły się pod kontrolą Rady Ministrów ZSRR i nie były już niezależnym ministerstwem, tak jak w latach 1917–1922, za czasów Lenina.
W 1978 roku zlikwidowano określenie „przy Radzie Ministrów” i resort przyjął nazwę KGB ZSRR, co oznaczało podniesienie statusu aparatu bezpieczeństwa państwa i zniesienie nadzoru Rady Ministrów.
6 maja 1991 roku przewodniczący Rady Najwyższej Boris Jelcyn i przewodniczący KGB Władimir Kriuczkow podpisali protokół o utworzeniu Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego (KGB) RFSRR o statusie związkowo-republikańskiego komitetu państwowego.
26 listopada 1991 roku nowo wybrany prezydent Jelcyn podpisał dekret o przekształceniu KGB RFSRR w Federalną Agencję Bezpieczeństwa (AFB) RFSRR. Dwa dni później, 28 listopada, pełniący jeszcze obowiązki prezydenta ZSRR Michaił Gorbaczow podpisał tymczasowe rozporządzenie o Międzyrepublikańskiej Służbie Bezpieczeństwa (MSB) ZSRR. Kilka dni później, 3 grudnia, Gorbaczow podpisał ustawę o reorganizacji organów bezpieczeństwa państwowego. Zlikwidowano KGB ZSRR, a na jej podstawie utworzono dwie służby: Międzyrepublikańską Służbę Bezpieczeństwa i Centralną Służbę Wywiadowczą ZSRR.
19 grudnia 1991 roku prezydent Jelcyn podpisał dekret o utworzeniu Ministerstwa Bezpieczeństwa i Spraw Wewnętrznych (MBWD) RFSRR. To skutecznie zlikwidowało MSB stworzoną przez Gorbaczowa. Jednak 14 stycznia 1992 roku, czyli wkrótce po formalnym rozwiązaniu ZSRR, Sąd Konstytucyjny Federacji Rosyjskiej uznał dekret za niezgodny z konstytucją i go uchylił.
W latach 1992–1993 służby bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej istniały w ramach Ministerstwa Bezpieczeństwa (MB) Federacji Rosyjskiej. 21 grudnia 1993 roku Jelcyn podpisał dekret o likwidacji MB i utworzeniu Federalnej Służby Kontrwywiadu (FSK) Federacji Rosyjskiej. Na czele tej agencji stał najpierw Nikołaj Gołuszko, a następnie Siergiej Stiepaszyn.
3 kwietnia 1995 roku Jelcyn podpisał ustawę „O organach Federalnej Służby Bezpieczeństwa w Federacji Rosyjskiej”, na której podstawie FSB stała się prawnym następcą zlikwidowanej FSK.
Od czasu przeniesienia stolicy Rosji Radzieckiej z Piotrogrodu do Moskwy w 1918 roku siedziba służb bezpieczeństwa zawsze mieściła się w tym samym budynku w sercu Moskwy, przy ulicy Łubianka. Stąd też budynek otrzymał przydomek Łubianka. Okazał się drugą po Kremlu najważniejszą budowlą ogromnego państwa. Może nawet pierwszą.
PS Jeśli, drogi czytelniku, zupełnie się pogubiłeś w opisanych wyżej wcieleniach i hierarchiach politycznych, uwierz nam: to jest tak samo zagmatwane po rosyjsku, jak i w każdym innym języku. Można się tylko domyślać, że wprowadzano te zmiany częściowo po to, żeby uniemożliwić prześledzenie początków i końców różnych wersji służb bezpieczeństwa państwowego ZSRR/Rosji w ciągu ostatnich 100 lat.