Od ujścia Wisły po Morze Czarne. Handlowo-gospodarcze tło dziejów Polski (do 1572 roku). Tom 1 - ebook
Od ujścia Wisły po Morze Czarne. Handlowo-gospodarcze tło dziejów Polski (do 1572 roku). Tom 1 - ebook
Kolejna praca Jakuba Wozinskiego napisana z pełną pasją i nietuzinkową narracją historycznych relacji handlowych Polski. To jedna z niewielu prac na naszym rynku wydawniczym, która w kompleksowy sposób przedstawia historię gospodarczą naszej ojczyzny w odniesieniu do modnych obecnie pojęć szlaków handlowych oraz interesów geopolitycznych czy nawet geostrategicznych. Czytelnik sięgając po tę książkę otrzymuje pasjonujący szkic historyczno-polityczny, po lekturze którego wiele wydarzeń historycznych zostanie odczytanych w zupełnie inny sposób niż dotychczas.
Tytuł tej książki odwołuje się do bodajże najważniejszej arterii handlowej, która kształtowała nasze dzieje jeszcze przed epoką kolonialną. Losy polskiej gospodarki, ale i całego kraju, rozstrzygały się właśnie w tych dwóch kluczowych obszarach: u ujścia Wisły, które, jak staram się udowodnić, nie zostało niestety nigdy w pełni podporządkowane polskim interesom; a także nad Morzem Czarnym, które otwierało nas na szlaki handlowe prowadzące w stronę Persji, Azji Środkowej czy też Indii. Nie jest absolutnie dziełem przypadku to, że odrodzone w czasach rządów Władysława Łokietka Królestwo Polskie rozbudowywało się właśnie wokół osi łączącej Bałtyk z Morzem Czarnym.
Dla Polski współpraca z Rzymem oznaczała nie tylko szansę na cywilizacyjny awans, lecz zapewniała także podpięcie się pod pewien szerszy projekt społeczno-geopolityczny, umożliwiający bezpieczną i dostatnią egzystencję. Załamanie się tego projektu w następstwie rewolucji protestanckiej stanowiło praprzyczynę stopniowego gospodarczego upadku Polski. Obóz protestancki bezlitośnie wgniótł Polskę w europejski interior i skazał na powolne dogorywanie na peryferiach głównych szlaków handlowych.
Jakub Wozinski (ur. 1984) – doktor filozofii, tłumacz i publicysta, m.in.: „Do Rzeczy”,, "Polonii Christiana" i „Najwyższego Czasu!”, autor książek: Historia pisana pieniądzem (2013), To NIE musi być państwowe (2014), Dzieje kapitalizmu (2016) oraz Liberalizm to nie wolność (2019), mąż, ojciec czterech synów. Pasjonat odkrywania i opisywania zazwyczaj pomijanych przez główny nurt historiografii związków przyczynowo-skutkowych, w szczególności w zakresie historii gospodarczej.
Autor o swojej pracy:https://www.youtube.com/watch?v=PPJLcZ8mVIQ&feature=emb_imp_woyt&ab_channel=WydawnictwoProhibita
Spis treści
Wstęp
1. Sytuacja gospodarczo-polityczna na ziemiach polskich przed powstaniem państwa Piastów
2. Początki państwa polskiego
3. Pierwszy król Polski
4. Rządy Mieszka II i upadek państwa
5. Bolesław Śmiały: wielkie sukcesy i nagły upadek
6. Rządy Władysława Hermana
7. Sukcesy Bolesława Krzywoustego
8. Pierwsze lata rozbicia dzielnicowego
9. Zmagania o krakowski tron
10. Pojawienie się Krzyżakow
11. Mongołowie otwierają Polskę na handel wschodni
12. Dążenia zjednoczeniowe pod egidą Kościoła
13. Pod presją Czech
14. Władysław Łokietek – odnowiciel Królestwa Polskiego
15. Utrata Gdańska i walka o scalenie ziem polskich
16. Odnowione królestwo Kazimierz Wielki – król świetnej koniunktury Wojny handlowe i zmagania o Ruś
17. Nieudane rządy Ludwika Węgierskiego Początki Unii z Litwą
18. Ku decydującemu starciu z Zakonem Wojny z Zakonem i husycka herezja
19. Ostatnie lata panowania Jagiełły
20. Zaprzepaszczona szansa Władysława III Warneńczyka
21. Burzliwe początki panowania Kazimierza Jagiellończyka
22. Początek wojny trzynastoletniej
23. Końcowe lata wojny trzynastoletniej oraz zmagania o tron czeski i węgierski
24. Wzrost znaczenia Holandii i upadek handlu czarnomorskiego
25. Panowanie Jana Olbrachta i reorientacja europejskiego handlu
26. Krótkie rządy Aleksandra Jagiellończyka
27. Pierwsze lata rządow Zygmunta I Starego
28. Wybuch protestanckiej rewolucji
29. Okoliczności podpisania traktatu krakowskiego z 1525 r.
30. Upadek Krolestwa Węgier
31. Upadek polskiego handlu, wzrost znaczenia Żydow
32. Rosnąca dominacja ruchu egzekucyjnego
33. Ułuda „złotego wieku”
34. Prohabsburski zwrot w polityce Zygmunta I Starego
35. Szczyt rewolucji protestanckiej w Polsce
36. Spor o Inflanty i zatrzymanie żeglugi narewskiej
37. Spoźniony zwrot ku morzu
38. Kalendarium
39. Bibliografia
Kategoria: | Popularnonaukowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-65546-92-0 |
Rozmiar pliku: | 14 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Żyjemy w czasach gospodarczego bezwstydu. W wielkiej polityce przestały się już liczyć wzniosłe idee religijne, a ich miejsce zajęły co najwyżej świeckie substytuty, za którymi kryje się najczęściej interes ekonomiczny wielkich tego świata. Potężne mocarstwa zdecydowanie rzadziej niż w minionych wiekach starają się udowodnić swoją wyższość na polu bitwy i o wiele chętniej decydują się na rywalizację w zakresie ekonomicznym. Rozmowy między najważniejszymi politykami sprowadzają się dziś głównie do kwestii związanych z handlem, technologiami czy też finansami, a taki stan rzeczy jest dla wszystkich w pełni oczywisty. W zglobalizowanym świecie, stanowiącym sieć naczyń połączonych, zwarcie militarne przestaje zresztą powoli być opcją opłacalną dla kogokolwiek i dlatego działania wojenne dotykają głównie regionów peryferyjnych. Czy taki stan rzeczy jest zupełną nowością, wynalazkiem XXI wieku? Wręcz przeciwnie, historia cywilizacji zachodniej to wręcz nieustanne pasmo zmagań o rzadkie surowce, metale, dostęp do kolonii czy też dominację walutową. Konflikt ten zagęszcza się z każdym rokiem w miarę jak świat wchodzi na coraz wyższy poziom technologicznego i gospodarczego wyrafinowania. Czym innym przecież były średniowieczne wojny o dostęp do kopalni srebra, a czym innym XXI-wieczny spór o dominację w zakresie technologii informatycznych czy podboju kosmosu.
Mimo iż historia Polski stanowi również zapis nieprzerwanego konfliktu o rzadkie zasoby, surowce, kontrolę nad szlakami handlowymi czy ujściami i dorzeczami rzek, większość z nas ma bardzo nikłe pojęcie o tym, jak bardzo czynniki gospodarcze kształtowały nasze dzieje. Niemal wszyscy słyszeli co nieco o spławianym Wisłą do Gdańska zbożu czy żupach krakowskich, ale bardzo często wiedza na temat naszej gospodarczej historii na tym się właśnie kończy. W gruncie rzeczy nawet przyzwoicie oczytana osoba nie jest w stanie powiązać najważniejszych wydarzeń z rodzimych dziejów z czynnikami gospodarczymi, które miały na nie kolosalny wpływ. Przeciętny Polak najczęściej dobrze wie, kiedy była bitwa pod Grunwaldem, kto dokonał odsieczy wiedeńskiej, kiedy Polacy zdobyli Kreml, i zna wiele wydarzeń związanych z potopem szwedzkim, ale zwykle nie ma większej wiedzy na temat tego, czego dokładnie dotyczył wieloletni konflikt handlowy Polski z Zakonem krzyżackim, jakie znaczenie dla Polski miały kontakty handlowe Wysokiej Porty z krajami protestanckimi, czym dla Rzeczpospolitej i Moskwy był port w Narwie, jak bardzo ważna dla naszego rozwoju była genueńska kolonia w Kaffie oraz przedstawiciele których narodów odpowiadali za upadek polskiego pieniądza.
Podtekst gospodarczy, finansowy i handlowy towarzyszył naszym dziejom od samych początków i tylko splot wielu niefortunnych okoliczności zadecydował o tym, że historia Polski była najczęściej przedstawiana z głównym naciskiem na zupełnie inne perspektywy. Zaznaczająca się od drugiej połowy XV w. dominacja szlachty sprawiła, że Polacy nie stali się nigdy narodem mieszczańskim i kupieckim. Na dodatek odcięta już w XVI w. od szlaków handlowych o prawdziwie międzynarodowym znaczeniu Polska bardzo długo, po czas zaborów, dogorywała, nie biorąc bezpośredniego udziału w najważniejszych konfliktach o zasoby gospodarcze kolejnych epok, aż stała się jedynie przedmiotem rozgrywki wielkich mocarstw. Bohaterami zbiorowej wyobraźni narodu stali się w ten sposób hetmani, przywódcy powstań czy też poeci, a tylko z rzadka przemysłowcy czy bankierzy. Jako wielcy przegrani wyścigu o gospodarczą dominację najwidoczniej wyparliśmy niektóre wątki ekonomiczne naszych dziejów lub usunęliśmy dyskusję na ich temat na dalszy plan.
Ogromny wpływ na to, że nie potrafimy patrzeć na własne dzieje z perspektywy uwzględniającej twarde interesy gospodarcze miało bez wątpienia także to, iż przez ostatnie kilkaset lat tak rzadko byliśmy autentycznymi gospodarzami na własnej ziemi. Począwszy od wojen z połowy XVII w., Polska coraz szybciej stawała się krajem nie w pełni suwerennym. W tej perspektywie naszym przodkom o wiele częściej przychodziło bardziej walczyć o przetrwanie i zachowanie własnej tożsamości niż podbijać światowe rynki.
Historia gospodarcza Polski to dziedzina wiedzy posiadająca bardzo długie tradycje. Niestety jednak bardzo często można odnieść wrażenie, że efekty pracy specjalistów w tym zakresie niemal w ogóle nie spotykają się z zainteresowaniem autorów, którzy stworzyli najbardziej popularne i poczytne syntezy naszych dziejów. W rezultacie sama historia Polski przestaje być dla nas w pełni zrozumiała, gdyż zamiast barwnych zmagań o dostęp do rynków, kontrolę nad kluczowymi portami czy szlakami handlowymi widzimy w nich tylko sekwencję kolejnych wojen, bitew i zrywów powstańczych. Ośmielę się nawet stwierdzić, że ukazywanie dziejów jedynie w perspektywie zmagań dynastycznych i militarnych jest po prostu bardziej nudne. Każda postać historyczna była przecież uwikłana w rozbudowaną sieć powiązań i zależności ekonomicznych. Dopiero gdy wnikniemy w to, jaka była podstawowa logika warunków gospodarczych czy finansowych danej epoki, jesteśmy w stanie lepiej zrozumieć, jakimi dokładnie motywacjami kierowali się główni bohaterowie naszych dziejów.
Przedstawianie gospodarczego tła dziejów Polski jedynie w oparciu o suche dane liczbowe i faktograficzne byłoby interesujące jedynie dla bardzo wąskiego grona specjalistów, dlatego w niniejszej książce zdecydowałem się zaprezentować skrótowy zarys najważniejszych wydarzeń naszej historii. Nie jest to oczywiście prezentacja wyczerpująca, lecz w pełni wystarczająca do tego, żeby zrozumieć logikę procesów natury ekonomicznej.
Gospodarcze tło dziejów w sposób naturalny powiązane jest także z kwestiami natury religijnej. Fakt, iż Polska od wieków trwa przy katolicyzmie, posiada bardzo silne uzasadnienie gospodarcze. Dla Polski współpraca z Rzymem oznaczała nie tylko szansę na cywilizacyjny awans, lecz zapewniała także podpięcie się pod pewien szerszy projekt społeczno-geopolityczny, umożliwiający bezpieczną i dostatnią egzystencję. Załamanie się tego projektu w następstwie rewolucji protestanckiej stanowiło zresztą praprzyczynę stopniowego gospodarczego upadku Polski, a także zapewniło masom szlacheckim doskonałą okazję do fatalnego w skutkach przejęcia pełni władzy w państwie. Każda religia niesie ze sobą określoną wizję stosunków społecznych, dlatego w książce tej perspektywa religijna jest stale obecna. Bez niej nie sposób zresztą zrozumieć, dlaczego pierwotny ład chrześcijańskiej Europy został niemal całkowicie wyparty przez dywersyjny i niszczycielski ład atlantycki, skonstruowany głównie przez kraje przynależące do obozu protestanckiego.
Tytuł tej książki odwołuje się do bodajże najważniejszej arterii handlowej, która kształtowała nasze dzieje jeszcze przed epoką kolonialną. Losy polskiej gospodarki, ale i całego kraju, rozstrzygały się właśnie w tych dwóch kluczowych obszarach: u ujścia Wisły, które, jak staram się udowodnić, nie zostało niestety nigdy w pełni podporządkowane polskim interesom; a także nad Morzem Czarnym, które otwierało nas na szlaki handlowe prowadzące w stronę Persji, Azji Środkowej czy też Indii. Nie jest absolutnie dziełem przypadku to, że odrodzone w czasach rządów Władysława Łokietka Królestwo Polskie rozbudowywało się właśnie wokół osi łączącej Bałtyk z Morzem Czarnym. W czasach gdy ożywiony handel decydował zarówno o sile miast, jak i pozycji oraz dochodach króla, podpięcie się pod szlaki o międzynarodowym znaczeniu posiadało absolutny priorytet. Gdy później kwestia odzyskania wpływów nad Morzem Czarnym oraz zbudowania własnej floty w Gdańsku zeszły na dalszy plan, Polska podpisała na samą siebie wyrok.
Czytelnikowi należy się także wyjaśnienie, że do jego rąk trafia książka należąca do gatunku publicystyki historycznej. Praca typowo historyczna wymaga przede wszystkim bezpośredniej znajomości źródeł, a w tym przypadku podstawą do formułowania wniosków były głównie opracowania i monografie autorstwa innych historyków. Nie zmienia to jednak faktu, że zawarte tu przemyślenia są poparte rzetelną bibliografią, logicznym ciągiem wnioskowania i bogactwem przedstawionych faktów. Wielką zaletą publicystyki historycznej jest bez wątpienia także to, że nie jest krępowana panującymi akurat modami intelektualnymi czy też kanonami politycznej poprawności, które coraz częściej ograniczają swobodę badań naukowych. Publicysta może powiedzieć więcej, bo nie ryzykuje nieprzychylną reakcją swojego środowiska. W przypadku niniejszej książki ma to przełożenie m. in. na realistyczną ocenę przebiegu rewolucji protestanckiej czy też szkód wyrządzonych przez przywileje gospodarcze i prawne, udzielone żydowskiej społeczności zamieszkującej Polskę. Przyjęta przeze mnie perspektywa uwzględniająca handlowe i gospodarcze tło dziejów Polski pozwoliła także zakwestionować często spotykane w polskim dziejopisarstwie klisze i błędne wyobrażenia m. in. na temat polskiej tolerancji, złotego polskiego wieku czy też potęgi polskiego państwa w dobie jagiellońskiej.
Żywię nadzieję, że dzięki tej pracy nauczymy się jeszcze lepiej rozumieć procesy gospodarcze, które decydują o losie naszego kraju także współcześnie. Jedną z głównych przyczyn upadku polskiego państwa było wszak to, że w wyniku fatalnych zaniedbań i błędów popełnionych przez środowiska szlacheckie Polska została zmarginalizowana w światowym systemie handlowym i gospodarczym. Doszło do tego nie w wyniku jednorazowego zdarzenia, lecz w następstwie wieloletnich uchybień wynikających z patrzenia na rzeczywistość gospodarczą przez różowe okulary.
Jednocześnie historia Polski poucza nas, że najlepszą inwestycją, jakiej mogli dokonać nasi przodkowie, była wierność Kościołowi i jego nauce. Bez tej podstawy Polska już dawno byłaby zgubiona, o czym nigdy nie wolno zapominać, szczególnie w dobie współczesnych zawirowań i postępującej laicyzacji. Najczęściej dziś uważa się, że Polska przegapiła swoją szansę na dynamiczny rozwój i włączenie się w odkrycia geograficzne w następstwie niezdolności do modernizacji i niepodążania za najbardziej nowoczesnymi rozwiązaniami społecznymi. W książce tej staram się pokazać, że było dokładnie odwrotnie, gdyż Polsce szkodzili właśnie przedstawiciele najbardziej modnych nurtów ideowych, żyjący zarówno w kraju, jak i poza granicami. Główną przyczyną późniejszej katastrofy dziejowej była zaś rewolucja protestancka, której opis stanowi ważną część tej książki. Miała ona ogromne przełożenie na upadek polskich miast, handlu, życia politycznego i przesądziła o zamknięciu Polski w geopolitycznej pułapce.
Słowa podziękowania kieruję przede wszystkim do prof. Jarosława Nikodema, który udzielił mi wielu krytycznych i konstruktywnych wskazówek, mojej żony Kasi, która zawsze służyła radą i wspierała mnie w trakcie powstawania tej książki, a także Henryka Krzyżanowskiego, za jego nieocenioną pomoc.POCZĄTKI PAŃSTWA POLSKIEGO
Pierwsze wzmianki o kraju rządzonym przez Mieszka I pochodzą z lat 963-966, a jedną z nich zawdzięczamy żydowskiemu kupcowi i uczonemu Ibrahimowi ibn Jakubowi, który służył na dworze kalifa Kordoby utrzymującego w tym czasie gwardię złożoną ze słowiańskich niewolników. Ibn Jakub udawał się do Ottona I, który w 962 roku koronował się w Rzymie na cesarza. Sporządzony ok. 963 roku opis ukazuje Mieszka I jako władcę sprawującego już ugruntowaną władzę z ośrodka znajdującego się w Wielkopolsce.
Według podań i legend pierwotna siedziba władzy plemiennej była ulokowana w pobliżu jeziora Gopło na Kujawach. Na rzecz takiej tezy świadczyłoby doskonałe położenie tego ośrodka w okolicy łączącej ze sobą dorzecza Warty i Wisły. Wiadomo dziś, że poziom wód w średniowieczu był nawet o 11 stóp wyższy niż obecnie, przez co Gopło mogło wówczas zajmować znacznie większy obszar i umożliwiać szybką komunikację łodziami między Bałtykiem a krajem Polan. Wiadomo, że rzeczka Goplanica miała jeszcze w XV wieku zapewniać sprawną komunikację z dorzeczem Warty¹⁸. Ośrodkiem władzy stało się jednak finalnie Gniezno – w późniejszych latach _de facto_ współdzielące status stolicy z pobliskim Poznaniem.
Strategicznie ważne położenie Kujaw dawało łatwy dostęp do ziem, które zostały podbite w latach kolejnych, a mianowicie: obszarów położonych w środkowym biegu Wisły oraz górnym biegu Warty. Zapewne te właśnie ziemie przynależały już do państwa Mieszka w momencie, gdy nagle pojawiło się ono w źródłach pisanych.
Jak już wspomniano, Wielkopolska stała się kolebką nowego państwa dlatego, że leżała na uboczu głównych szlaków handlowych oraz posiadała zapewniający jej bezpieczeństwo bufor w postaci okolicznych ziem niezagospodarowanych przez inne państwa. Aby jednak nowy twór państwowy miał szanse na trwałą egzystencję, potrzebne były nowe nabytki terytorialne, wpisujące państwo Mieszka I w główny nurt kontynentalnej wymiany handlowej.
Jak można wnioskować na podstawie zachowanych źródeł, jednym z głównych źródeł dochodu w krainach zamieszkiwanych przez Słowian był handel niewolnikami. Stosunkowo słabo rozwinięta gospodarka leśna i rolnicza dorzecza Warty nie pozwalała na produkcję dóbr wyższego rzędu, a nizinne tereny pozbawione były jakichkolwiek rud kopalnych. Jedyną gwarancję pewnego i dużego zarobku dawała tak naprawdę sprzedaż niewolników, którzy w złotym okresie tego procederu na ziemiach słowiańskich kosztowali kilkadziesiąt dirhemów (w Bagdadzie ich cena wynosiła 300 dirhemów).
Pogański system społeczny sprzyjał niewątpliwie handlowi niewolnikami, gdyż ani wierzenia, ani prawo ludów słowiańskich nie zakazywały posiadania niewolników. Przyjęcie chrztu uderzało tak naprawdę w wielkie interesy rodów, które uczyniły ze sprzedaży swoich pobratymców w arabską niewolę regularny biznes. Święty Wojciech, który udał się z misją do Prusów, musiał uciekać z rodzinnych Czech m.in. dlatego, że walczył z powszechnym wówczas procederem zniewalania ludzi¹⁹. Wspomniany już Ibrahim ibn Jakub wspominał, że Słowianie na ogół cieszyli się z dużej liczby córek, gdyż mogli je sprzedawać z zyskiem za granicę. Proces likwidacji handlu niewolnikami był długotrwały i wedle zachowanych źródeł można wywnioskować, że upadł na dobre dopiero w XIII w., jednakże nawet po przyjęciu chrześcijaństwa słowiańscy władcy nierzadko brali w niewolę sąsiednią ludność przy okazji wojen i napadów.
Rezygnacja z dotychczasowej metody wzbogacania się na rzecz przyjęcia chrześcijaństwa oznaczała, że władcy dorzecza Warty musieli wzmóc swoje wysiłki na rzecz zagwarantowania sobie innych źródeł dochodu. W tamtym okresie, gdy gospodarka towarowo-pieniężna stała jeszcze na niezbyt wysokim poziomie rozwoju, uzyskanie kontroli nad szlakami handlowymi oraz pobieranie opłat od wędrujących nimi kupców było priorytetem. Daniny miejscowej ludności przyjmowały postać towarową lub pracy, lecz srebrne monety nie były jeszcze w powszechnym użytku. Wiadomo, że w czasach Mieszka I funkcję pieniądza spełniały nie tylko skóry, lecz także tkaniny (tzw. chusteczki)²⁰. Tego rodzaju środki płatnicze miały pewne zastosowanie lokalne, lecz nie były powszechnie uznawanym środkiem płatniczym. Jeśli pierwszy książę Polski chciał opłacić drużynę wojowników, musiał mieć do swej dyspozycji twardy i uniwersalny pieniądz, który mógł uzyskać albo w wyniku wymiany z kupcami, albo rabując swoich sąsiadów.
Przyjęcie chrztu w 966 roku (choć niewątpliwie podyktowane chęcią uniknięcia losu pogańskich Obodrytów czy też Wieletów, na których spadały nieustanne niemieckie najazdy) sprawiło, że Mieszko I autentycznie przejął się nowymi zasadami wiary. Chrześcijaństwo przybyło do Polski z Czech, z którymi władca Polski od 965 roku związany był strategicznym sojuszem. Przyjęcie Polski do rodziny narodów chrześcijańskich miało wielkie znacznie również dla samego cesarza, który mógł obawiać się, że polski władca zechce przyjąć chrzest w obrządku wschodnim, wiążąc się tym samym z Bizancjum. Gdy później w 999 roku erygowano arcybiskupstwo w Gnieźnie, polskie państwo zyskało szczególnie ważny atrybut niezależności, lokujący je pośród innych europejskich krajów, które przyjęły chrześcijaństwo znacznie wcześniej.
Sojusz z Czechami został wzmocniony dodatkowo małżeństwem z przynależącą do czeskiego rodu Przemyślidów Dobrawą, z którą przybył do kraju pierwszy biskup Jordan. Przymierze to okazało się wkrótce pomocne, gdy we wrześniu 967 roku Mieszko I ruszył na swoją pierwszą krucjatę przeciw Wolinianom. Obszary zasiedlone przez Słowian zachodnich stanowiły w X w. prawdziwy bastion pogaństwa, a tereny nadmorskie zgromadziły – w wyniku uczynienia z Bałtyku ważnej arterii handlowej – znaczne bogactwa zapewniające im silną pozycję. Podczas gdy jeszcze w IX w. to wikingowie napadali na okoliczne ludy, w okresie początków państwa polskiego inicjatywa przechodziła powoli w ręce ludów słowiańskich, które śmiało atakowały Skandynawię, kraje niemieckie, a także swoich słowiańskich sąsiadów.
Prawdziwa ekspansja słowiańskiego handlu oraz podbojów na Bałtyku miała nastąpić dopiero w XI w., lecz już wcześniej wyróżnioną pozycję wśród osad w regionie posiadał Wolin, stanowiący jeden z ważnych węzłów drogi handlowej prowadzącej z Hedeby przez potężne na tamte czasy Visby na Gotlandii i dalej ku Rusi. Ideą pierwszych Piastów było przejęcie ziem nadbałtyckich i włączenie się w międzynarodową wymianę handlową, lecz wiele wskazuje na to, że przejęcie pełnej kontroli nad Pomorzem Zachodnim przekraczało możliwości świeżo powstałego państwa. Wedle zachowanych źródeł można wnioskować, że pomimo sukcesu, jakim była wyprawa w 967 roku, Mieszko mógł jedynie zmusić Wolinian do złożenia mu hołdu.
Zbliżenie z Czechami umożliwiło także najprawdopodobniej ekspansję na wschód i południowy wschód. Możliwe, że jeszcze przed chrztem władca Gniezna przejął kontrolę nad Ziemią Sandomierską oraz Grodami Czerwieńskimi (być może na zasadzie polsko-czeskiego kondominium). Ekspansja w tym kierunku była niejako naturalna, zważywszy na układ prawych dopływów Wisły. Dodatkowo, o czym już wspomniano wcześniej w przypadku jeziora Gopło, wyższy niż obecnie poziom wód w średniowieczu umożliwiał komunikację szlakami wodnymi przez Wołyń. Nie jest wcale wykluczone, że przy pomocy łodzi można było przemieścić się z kolebki państwa polskiego w okolicach Gniezna i Poznania aż do samego Kijowa²¹.
Sojusz z Czechami okazał się dość krótkotrwały, gdyż od momentu wstąpienia na tron w 972 roku księcia Bolesława II Pobożnego relacje z Polską się popsuły, a Mieszko zaczął wspierać wrogie Przemyślidom książęta z Libic (ród Sławnikowiców). O wiele większe szanse na włączenie się w międzynarodową wymianę handlową dawały podboje na południu (czyli na Śląsku i w Małopolsce), które z perspektywy czeskiej były trudne do obrony ze względu na naturalną barierę w postaci Sudetów i Karpat.
Nim jednak Mieszko I zgromadził wystarczające siły do takiego kroku, musiał odeprzeć najazd margrabiego łużyckiego Hodona. Cesarstwo po koronacji Ottona I zwarło swoje szyki i kierowało swą ekspansję ku ziemiom Słowian połabskich. W tym celu w 968 roku powołano do istnienia stolicę biskupią w leżącym nad Łabą Magdeburgu, mającą koordynować cały proces wchłaniania kolejnych ziem w obręb Rzeszy. Hodon był najprawdopodobniej zaniepokojony pierwszymi sukcesami Mieszka I, który swoją udaną wyprawą przeciw Wolinianom stworzył zagrożenie dla ekspansji planowanej na cesarskim dworze. W tym celu wyprawił się w kierunku Wolina, a po drodze starł się z oddziałami polskimi. Wynik stoczonej 24 czerwca 972 roku bitwy pod Cedynią był jednoznacznie korzystny dla Mieszka, który jednak został wezwany rok później przez cesarza na zjazd do Kwedlinburga.
Tymczasowe zawieszenie broni w walce z niemiecką ekspansją nie mogło jednak zadowalać polskiego władcy. Pomimo pierwszych sukcesów w walce z Wolinianami Mieszko I i jego młode państwo byli nadal odcięci od ważnych szlaków handlowych. Wiadomo, że po utworzeniu biskupstwa w Magdeburgu dużego znaczenia nabrał szlak prowadzący z Gniezna i Poznania poprzez Międzyrzecz do niemieckiej metropolii. Arteria ta stała się szybko jednym z głównych kanałów, przy pomocy którego Polska intensywnie czerpała wzorce kulturowe, architektoniczne, prawne oraz religijne z zachodniej części kontynentu. Gdy w XIII w. rozpocznie się proces masowej lokacji miast, wzorzec prawny wyznaczy właśnie dokument lokacyjny Magdeburga. Zdanie się wyłącznie na szlak prowadzący do centralnej Rzeszy mogło jednak w dłuższej perspektywie oznaczać pełne uzależnienie się od potężnego sąsiada.
Szlaki handlowe prowadzące przez państwo Mieszka I w. (po zajęciu Małopolski, Śląska, Kołobrzegu)
Już w 973 roku po wstąpieniu na tron Ottona II Mieszko strategicznie wsparł jego przeciwnika – księcia bawarskiego Henryka Kłótnika. Prowadzący wojny z Duńczykami, Francuzami i Czechami cesarz zaatakował Polskę dopiero w 979 roku, lecz został skutecznie odparty. Niestety, co stanie się później regułą, atak z zachodu stał się okazją dla równoczesnego ataku ze wschodu. Wykorzystując zamieszanie w kraju Polan, książę kijowski Włodzimierz pospiesznie zajął dla siebie Grody Czerwieńskie.
Na dłuższą wojnę z Mieszkiem cesarz nie miał czasu, gdyż począwszy od 980 roku, był coraz mocniej uwikłany w walki w Italii. Wykorzystując ten stan rzeczy, polski władca zawarł w 980 roku małżeństwo z córką zwierzchnika Marchii Północnej Dietricha – Odą. Zabezpieczone zostały w ten sposób flanki zachodnia i północna, co umożliwiło skupienie uwagi na ziemiach leżących na południe i południowy wschód od Gniezna²².
Przez wiele lat sądzono, że znalezione przez archeologów pierwsze polskie denary zostały wybite ok. 982 roku na zlecenie Mieszka I. Tezę tę obalono i obecnie uważa się, że pierwszy polski denar został wybity dopiero ok. 1025 roku przez Mieszka II Lamberta. Wybicie pierwszych polskich monet było przy tym wydarzeniem bardziej symbolicznym niż posiadającym realne znaczenie dla życia gospodarczego, gdyż obecnie szacuje się, że pierwsze emisje odpowiadały jedynie za 1% całego obiegu pieniężnego w kraju. Brak własnej waluty wyznaczał miejsce państwa polskiego w Europie, które pomimo pierwszych sukcesów leżało wciąż na gospodarczych peryferiach.
Gdy w 983 roku zmarł Otton II, książę Mieszko I wdał się w wewnętrzne walki o władzę w cesarstwie, ostatecznie stając po stronie cesarzowej – wdowy Teofano – oraz Sasów przeciwko Czechom, którzy próbowali w tym czasie zrzucić lenną zależność wobec cesarstwa i sprzymierzyli się z Wieletami. Atakując w 985 roku Wieletów, Mieszko I zyskiwał przychylność najważniejszych kręgów decyzyjnych cesarstwa, dzięki czemu mógł w latach 986-989 podporządkować sobie Małopolskę z Krakowem oraz Śląsk. W okresie ciągłych konfliktów toczonych przez państwo czeskie krainy te były dla Mieszka stosunkowo łatwym łupem. Stoczona ok. 990 roku wojna z Czechami o Śląsk nie miała zbyt gwałtownego przebiegu, podobnie jak dokonane zapewne nieco wcześniej zajęcie Małopolski, co mimo wszystko nieco dziwi, biorąc pod uwagę strategiczne znaczenie obu dzielnic. W obu krainach wydobywano od wielu stuleci cenne surowce, a w omawianym okresie tworzył się właśnie nowy, niezwykle istotny dla Polski i całej Europy szlak handlowy łączący Pragę z Kijowem. Niektórzy autorzy sugerują nawet, że uzyskawszy stały dostęp do bogactw naturalnych Śląska, Mieszko I mógł sobie pozwolić na trwałą rezygnację z handlu niewolnikami²³. U schyłku X w. po raz pierwszy w dziejach polski władca kontrolował zarówno Wielkopolskę, jak i Małopolskę, a więc ziemie stanowiące niejako fundament polskiego państwa.
Państwo pierwszego władcy Polski oparło się w 990 roku o Sudety i Karpaty, lecz oparcie go o Bałtyk było wciąż niezwykle trudnym zadaniem. W 985 roku Mieszko wydał swoją córkę Świętosławę za władcę Szwecji Eryka Zwycięskiego. Był to krok mający na celu zabezpieczenie się przed agresją ze strony Danii, która chciała sobie podporządkować Pomorze. Wzrost potęgi kontrolującej wejście na Bałtyk w okolicach duńskiego Hedeby było zbyt niebezpieczne dla tworzącego się polskiego państwa.
Choć Mieszkowi nie udało się podporządkować na trwałe Wolinian (którzy okresowo byli w sojuszu z Danią), ważnym jego osiągnięciem było opanowanie Pomorza Środkowego na czele z Kołobrzegiem. Najprawdopodobniej w latach osiemdziesiątych X w. drużyna Mieszka przejęła kontrolę nad ważnym dla całego kraju portem otwierającym ziemie polskie na handel morski. Po zajęciu Śląska i Małopolski uformowały się w ten sposób istotne wewnętrzne szlaki łączące północ z południem, gdzie Gniezno i Poznań pełniły rolę łącznika pomiędzy Pomorzem a Śląskiem i Małopolską. Dotychczasowa orientacja szlaków handlowych sprawiała, że ziemie polskie łatwo ulegały obcym wpływom. Od kiedy za sprawą aneksji Mieszka I wykształcił się pierwszy szlak o charakterze południkowym państwo Polan uzyskało zupełnie nowy rdzeń własnego życia gospodarczego. W przyszłości najważniejszą arterią handlową miała stać się Wisła, lecz pod koniec X w. rolę tę pełnił szlak przechodzący przez Gniezno i Poznań (wiadomo, że już w X w. istniały w Poznaniu stacje celne pobierające cło za przekroczenie Warty²⁴). Nie posiadał on wielkiego znaczenia w skali kontynentu, lecz zapewniał komunikację i integrację świeżo scalonych ze sobą ziem.
Tuż przed swoją śmiercią Mieszko I sporządził dokument o nazwie _Dagome iudex_, który stanowił zarówno jego osobisty testament, jak i akt oddania państwa polskiego pod opiekę Stolicy św. Piotra. Za jego sprawą Polska na trwałe wkroczyła do świata cywilizacji chrześcijańskiej, opowiadając się po stronie nurtu akcentującego prymat władzy duchowej nad doczesną. Sojusz Polski z papiestwem oraz wierność wierze chrześcijańskiej miały później wielokrotnie uratować ją przed wielkimi katastrofami, które spotykały kraje sąsiednie. Oparcie się na papiestwie nie było przy tym czymś absolutnie oczywistym, gdyż sąsiednie Czechy wybierały najczęściej protekcję cesarstwa.
Ustanowienie szczególnego związku z przywództwem religijnym zachodniego chrześcijaństwa było naturalną reakcją na wielkie korzyści, jakie przyniosła ze sobą nowa wiara. W całym kraju stopniowo znoszono niewolnictwo, które wcześniej przez wieki uniemożliwiało normalny rozwój. Nowe zasady życia społecznego oparte na Ewangelii wprowadzały własność prywatną, która w systemie pogańskim była ograniczona strukturą rodową. Jednocześnie przyjęcie religii chrześcijańskiej pozwoliło na szybki rozwój cywilizacyjny, dokonujący się za sprawą napływających do kraju Polan duchownych. Wzniesiona w czasach Mieszka I katedra w Poznaniu była pierwszym w całej Polsce budynkiem z kamienia²⁵.
W wymiarze ideowym zaś opowiedzenie się po stronie papiestwa u samych początków istnienia polskiego państwa stawiało je po stronie sił niosących całej cywilizacji wolność. W przeciwieństwie do cesarstwa, które próbowało narzucić wschodni system rządów akcentujący potęgę państwa, obóz papieski opowiadał się za systemem społecznym opartym na chrześcijańskich wzorcach. Pierwszy władca Polski już na samym początku naszych dziejów wybrał bardziej wymagającą ścieżkę cywilizacyjnego wzrostu, która jednak w dłuższej perspektywie przyniosła ogromne korzyści. Bez sojuszu z papiestwem Polska nie mogła zresztą liczyć na zachowanie niezależności od cesarstwa.
Powstanie państwa polskiego mogło się dokonać dzięki chwilowemu osłabnięciu Bizancjum i świata muzułmańskiego. Jednocześnie cesarstwo oraz Europa Zachodnia były jeszcze zbyt słabe, aby na trwałe podporządkować sobie Europę Środkowo -Wschodnią. Z perspektywy Bagdadu i Konstantynopola kraj, w którym władał Mieszko I, był wciąż barbarzyński, choć podobną opinię przybysze ze wschodu wyrażali także wobec zachodu kontynentu. Stworzone przez Mieszka I podstawy polskiej państwowości stwarzały jednak bardzo pomyślne perspektywy do szybkiego nadrabiania zaległości, a wielka ekspansja chrześcijaństwa w całej Europie nadawała wydarzeniom zupełnie nową dynamikę.BOLESŁAW ŚMIAŁY: WIELKIE SUKCESY I NAGŁY UPADEK
Zaledwie trzy lata po objęciu tronu Bolesław Śmiały zaprzestał w 1061 roku płacenia Czechom trybutu za Śląsk. Dokonując tego, musiał czuć się dość pewnie, w czym pomogły mu bez wątpienia zabezpieczone jeszcze przez ojca wpływy na Węgrzech i Rusi, gdzie na tronie zasiadały jego ciotki (odpowiednio: królowa Węgier oraz wielka księżna kijowska). W 1060 roku wyprawił się Bolesław na Węgry, aby wesprzeć swojego wuja księcia Belę w walce o węgierski tron przeciwko kandydatowi wspieranemu przez Niemców. W ten sposób coraz wyraźniejszego kształtu nabierał mający później istotne znaczenie dla polskiej niepodległości sojusz z Węgrami, które tak jak Polska grawitowały ku sojuszowi ze Stolicą Apostolską przeciwko cesarstwu.
Jak już wspomniano, w XI wieku coraz większego znaczenia nabierał szlak prowadzący przez Polskę z Europy Zachodniej w stronę Kijowa, gdzie za pośrednictwem Bizancjum można było się łatwo zaopatrzyć w towary pochodzące ze Wschodu. Prawdziwie duży ruch zapanował tu dopiero w XII w., lecz – jak można domniemywać – już w czasach Bolesława Śmiałego karawany kupieckie przewoziły znaczne ilości towarów. Nie dziwi więc, że przedmiotem uwagi polskiego władcy był wciąż kierunek wschodni. Od 1054 roku, czyli od śmierci księcia kijowskiego Jarosława Mądrego, cała Ruś weszła w okres rozbicia dzielnicowego i wewnętrznych sporów o władzę. Stwarzało to sprzyjające okoliczności dla Bolesława, który wiosną 1069 roku wyprawił się na Kijów, aby osadzić na tronie swojego krewniaka Izjasława.
Druga w historii polska wyprawa na Ruś przyniosła zapewne równie wielkie korzyści majątkowe co ta, którą zorganizował wcześniej Bolesław Chrobry, gdyż w tym samym roku po trwającej niemal 50 lat przerwie wznowiła działalność polska mennica. Zdaniem Galla Anonima polski władca kazał sobie zapłacić za przysługę przywrócenia na tron w złocie, lecz uruchomienie masowej produkcji monet świadczyłoby raczej o tym, że do Krakowa napłynęło także sporo srebra. Niewykluczone też, że do zdobycia wystarczającej liczby cennego kruszcu przyczyniły się również odzyskane przy okazji wyprawy na Kijów w 1069 roku Grody Czerwieńskie, które miały spore znaczenie w handlu wschodnim.
Wznowiona w 1069 roku produkcja mennicza była pierwszą w historii państwa polskiego próbą zapanowania nad całym obiegiem pieniężnym w kraju. Do tej pory ludność korzystała z różnego rodzaju skórek, kawałków soli, później arabskich dirhemów i zachodnich denarów, lecz za rządów Bolesława rodzime mennice przystąpiły do masowej produkcji mającej bez wątpienia na celu wyparcie obcych monet. Współcześnie uważa się, że w mennicy krakowskiej byli zatrudnieni mincerze sascy, których mogło być nawet sześćdziesięciu, podczas gdy jeszcze w czasach Mieszka II było ich zaledwie kilku³⁸. W ciągu dekady wybito ok. 800 tys. do 1,3 ln denarów o wadze ok. 0,7 grama i średniej próbie 0,5, co oznaczało, że Bolesław Śmiały musiał już mieć do dyspozycji 260-440 kg srebra³⁹.
Większą niż do tej pory ilość srebra w Polsce można także tłumaczyć coraz bardziej intensywnym rozwojem gospodarki państw chrześcijańskich, działalnością nowych kopalni w Rzeszy, a także rozwinięciem wymiany handlowej z Polską i wschodem Europy. Prawdziwa „gorączka srebra” zapanuje dopiero w XIII wieku wraz z odkryciami nowych złóż w Czechach i na Węgrzech, lecz już w XI wieku dawało się zauważyć przejawy uzyskiwania przez poszczególnych władców kontroli nad obiegiem pieniężnym.
Niestety zwiększona ilość srebrnych monet w obiegu stwarzała także okazję do nadużyć. W czasach, gdy władcy polscy wybijali jedynie okolicznościowe monety (tak jak Mieszko II), problem był w zasadzie nieobecny, lecz masowa produkcja pieniądza w czasach rządów Chrobrego pozwalała już na nakładanie podatku inflacyjnego przy pomocy obniżki stopy menniczej. Bite przez niego denary nazywano lekkimi (cienkimi)⁴⁰.
Korzyści odnoszone przez Bolesława z tytułu psucia pieniędzy mogły przy tym wynikać z próby uniknięcia strat, jakie ponoszono z psucia denarów poza granicami kraju. W ówczesnej Europie obowiązywał wciąż system denarowy, który wyznaczał standard akceptowanych w obiegu handlowym monet. Zgodnie z nim swoje własne denary biły wszystkie kraje zachodniego chrześcijaństwa, z których wiele ze względu na ubóstwo nie było w stanie zaspokoić własnego obiegu pieniężnego. Dodatkowo handlarze bardzo często preferowali denary cesarskie lub innych państw ze względu na stosowane coraz częściej wyłączne honorowanie rodzimych walut.
Oznaczało to, że w praktyce najwyższa władza wywoływania inflacji (tj. psucia pieniądza) spoczywała w rękach najważniejszych ośrodków władzy, które chętnie psuły walutę, mając na uwadze ogromne zapotrzebowanie na nią. Władcy pomniejszych państw z kolei psuli własną monetę przede wszystkim po to, aby nie miała zbyt dobrej próby i nie była wypierana z rynku. Gdyby bowiem w całej Europie miały krążyć w wielkiej ilości „popsute” denary bite w Rzeszy oraz dobrej próby denary bite w Polsce, kupcy i ludność pospiesznie dokonywaliby tezauryzacji „dobrych” monet z Krakowa (tak działa prawo Kopernika-Greshama), gdyż w świetle obowiązującego prawa denary miały wszędzie taką samą nominalną wartość. Dopiero później rządzący zaczęli wprowadzać oficjalne kursy wymiany uwzględniające realną różnicę wartości pomiędzy poszczególnymi walutami, lecz i to narzędzie było najczęściej zawodne ze względu na nieustanną zmienność rynku pieniężnego.
Peryferyjny charakter polskiego systemu monetarno-finansowego będzie w kolejnych wiekach przyczyną nieustannych problemów dla polskiej gospodarki oraz produkcji menniczej. Perturbacje z tym związane nasilą się szczególnie w XVII wieku, który przyniesie upadek rodzimego pieniądza.
Masowa emisja pieniędzy oraz próba zapanowania nad całym obiegiem pieniężnym w kraju za rządów Bolesława Śmiałego oznaczały jednocześnie, że w Polsce musiała już przebywać zauważalna liczba Żydów. Wiadomo na pewno, że w XI w. istniały już żydowskie kolonie w Krakowie i Przemyślu. Ambitna próba uregulowania całego systemu monetarnego nie mogła się w zasadzie w dobie średniowiecza powieść bez udziału Żydów, gdyż byli oni jedyną narodowością posiadającą kontakty handlowe w całym znanym ówcześnie świecie, począwszy od Chin, a skończywszy na Hiszpanii. Władcy korzystali z ich usług, ponieważ co najmniej od czasów niewoli babilońskiej w VI w. przed Chrystusem trudnili się mincerstwem i finansami, znając aktualne kursy wymiany poszczególnych monet. W tamtych czasach wiedza na temat zawartości kruszcu w monetach oraz wzajemnych kursów wymiany wymagała dużego doświadczenia, które w chrześcijańskiej Europie XI w. było w dużym deficycie. Żydzi przejęli fachową wiedzę ze starożytnych cywilizacji i dlatego byli dla władców tworzących się państw osobami szczególnie poszukiwanymi. Jako specjaliści od mennictwa i finansów otrzymywali szczególne przywileje, które jednak były przyczyną niechęci ze strony szerokich mas społecznych.
Wyprawa Bolesława Śmiałego na Kijów wzmogła czujność Czechów, którzy nie zamierzali tak łatwo rezygnować z odebranego im Śląska. Już w 1070 roku wznowiono więc działania wojenne, które powstrzymał król Niemiec Henryk IV, wzywając zwaśnionych władców do Miśni. Wobec nierespektowania porozumienia przez polskiego władcę niemiecki król postanowił ruszyć na Polskę, lecz został powstrzymany przez bunt Sasów.
Największym problemem dla Henryka IV stał się jednak wybrany w 1073 roku na papieża Grzegorz VII. Pochodzący z Toskanii benedyktyn miał tak bardzo pokrzyżować plany dominacji silnego, scentralizowanego państwa budowanego przez niemieckich władców, że w Cesarstwie Austriackim jego wspomnienie jako świętego nie mogło być obchodzone aż do połowy XIX w. W krajach niemieckojęzycznych przez kolejne wieki przedstawiano go zawsze jako intryganta, który niepotrzebnie ingerował w sprawy niemieckie⁴¹.
Grzegorz VII nie ingerował jednak w sprawy wewnętrzne cesarstwa; to cesarstwo uzurpowało sobie szereg praw, które winny były od początku przynależeć Kościołowi. Jeden z najwybitniejszych papieży w historii dokonał szeregu zmian, które nie doszłyby nigdy do skutku, gdyby nie drążący od dziesięcioleci skałę stosunków społeczno-kościelnych ruch kluniacki. Grzegorz VII zdecydowanie zdesakralizował władzę doczesną, która wcześniej za sprawą bliskich związków z Bizancjum podkreślała swój nadprzyrodzony charakter. Papież-reformator starł się z królem Niemiec przede wszystkim o inwestyturę, czyli prawo mianowania dostojników kościelnych. Próba uzdrowienia Kościoła m.in. przez walkę z łamaniem celibatu spotkała się z wielkim oporem, a Grzegorza VII nazywano wprost „heretykiem”⁴².
Jednym z ważnych stronników papieża-reformatora stał się Bolesław Śmiały, który w zamian za okazane wsparcie otrzymał bardzo istotne korzyści. Najpierw, już w 1075 roku uzyskał zgodę Stolicy Apostolskiej na utworzenie diecezji z siedzibą w Płocku, dzięki której mógł umocnić przynależność Mazowsza do państwa polskiego. W tym okresie udało się także stworzyć pierwszą sieć opactw benedyktyńskich, powstających w bliskiej odległości od stolic biskupich w celu ugruntowania wiary i zapobieżenia kolejnej reakcji pogańskiej (tak właśnie powstały opactwa w Tyńcu koło Krakowa, Mogilnie koło Gniezna i Lubiniu koło Poznania)⁴³
Co jednak najważniejsze, w samym środku konfliktu z Czechami i Henrykiem IV, który rozgorzał na nowo w 1074 roku, Grzegorz VII zgodził się na to, aby Bolesław Śmiały jako trzeci w historii władca Polski włożył na swoją skroń królewską koronę. Dokonało się to w Boże Narodzenie 1076 roku w Gnieźnie, zaledwie miesiąc przed upokorzeniem króla Niemiec pod murami zamku w Canossie.
Pozycja papieża była wtedy na tyle silna, że dążył nawet do tego, aby Bolesław dopomógł mu w podporządkowaniu Rusi Rzymowi. Ten plan nie doszedł jednak nigdy do skutku. Polskiemu królowi udało się za to wprowadzenie w 1077 roku na węgierski tron Władysława I Świętego, syna króla Beli I. Dzięki temu na Węgrzech rządził odtąd władca urodzony w Polsce (jego matką była córka Mieszka II), sprzyjający jej w polityce zagranicznej.
Sukcesy Bolesława Śmiałego (tak jak wcześniej Bolesława Chrobrego) zaniepokoiły jednak obóz Henryka IV, który w sporze o inwestyturę przechodził coraz bardziej do kontrofensywy. Naturalnymi wrogami Polski i Węgier były też Czechy, które walczyły wciąż o odzyskanie Śląska. Okazją do uderzenia w polskiego króla stał się jego głośny konflikt z biskupem krakowskim Stanisławem, który miał krytykować despotyzm Bolesława. Poćwiartowanie hierarchy zmusiło odnoszącego dotąd spore sukcesy króla do ucieczki z kraju. Źródła historyczne nie pozwalają stwierdzić dokładnie, jakie były dalsze losy Bolesława Śmiałego, lecz najbardziej prawdopodobne wydaje się to, że schronił się na Węgrzech, gdzie zmarł w 1082 r.
Zabójstwo biskupa Stanisława z 1079 roku (który w 1253 roku został ogłoszony świętym Kościoła) było ogromnym, niewybaczalnym wręcz błędem Bolesława, który tak naprawdę zgładził jednego ze swoich głównych sojuszników. Stanisław od samego momentu otrzymania sakry biskupiej działał na korzyść króla, przyczyniając się walnie do jego koronacji w 1076 roku. Najprawdopodobniej jednak znany z gwałtownego charakteru Bolesław nie wytrzymał, gdy został po raz kolejny napomniany za życie niezgodne z Ewangelią oraz nadużycia związane ze sprawowaniem władzy. Krakowski biskup mógł się zapewne czuć ośmielony, gdyż zaledwie trzy lata wcześniej Grzegorz VII publicznie ekskomunikował i zdetronizował Henryka IV. W efekcie spotkała go brutalna śmierć.