- W empik go
Oda do karty kredytowej. Wiersze zbliżeniowe - ebook
Oda do karty kredytowej. Wiersze zbliżeniowe - ebook
"Nie można po prostu czytać wierszy Stanisława Esden-Tempskiego, bez oczekiwania na wybuch jego tekstów. Zawsze uwodził mnie wściekły barok jego wierszy. Obrazy rozpryskujące się jak szyby samochodu w czasie kraksy. Jego szczurze wiersze z wczesnego okresu twórczości nie tylko wyrażały obcość poety wobec świata, ale napędzały rytm języka, popychając podmiot do poetyckiej jazdy "bez trzymanki" wprost ku betonowej ścianie rzeczywistości. Teraz wiersze dojrzałego poety pisane językiem wyważonym i refleksyjnym ukazują determinację, by się nie zmienić, by nadal walczyć z kłamstwem i obłudą tego Babylonu, który Poeta opisuje wciąż za pomocą paradoksu i ironii."
Daniel Bourne
Professor of English
The College of Wooster (Ohio, USA)
Editor, Artful Dodge
Stanisław Esden-Tempski
Powieściopisarz, poeta i dziennikarz, urodzony w Gdańsku w rodzinie o kaszubskich tradycjach. Studiował psychologię na Uniwersytecie Warszawskim i filologię polską na Uniwersytecie Gdańskim.
Już od czasu swego głośnego debiutu – tomu wierszy pt. "Wytrwale rozwijam swe złe skłonności" wzbudzał kontrowersje i zainteresowanie. Powieści "Kundel" i "Łowca orchidei" ukazały go jako oryginalnego prozaika.
Spis treści
ODA DO KARTY KREDYTOWEJ
Pięścią walę w drzwi
Brwi stroszę w łuki
Wróg jest we mnie
Ego
Cyfrowa wróżka
ANTYREKLAMA
kundel
Pandora pomidorowa
Chicagowska piosenka
Pastwiska otoczone drutem
Ten Herkules i dwóch innych Polaków
Relacja ze szczęśliwego Hadesu
Wierszyk z wyspy Sky
Pacynka
Bajka o Kopciuszku
Epoka
Rewolucja
Moje oczy w nim
MOJA WEŁNIANA CÓRECZKA
Wytrwale rozwijam swe złe skłonności
Wyznanie wiary
A uderzając w ziemię śnieg
Z każdym dniem
Szczur podaje ci lewą łapę
***
To tramwaj jest twoją ruchomą wieżą
* * *
Muszę wywąchać miłość
Tren – zimowa leukemia
Dworzec pijcie wolno
Nauczycielka
***
***
Ten rosół będzie słony jak łzy
Robaki
L
xxx
Gdybyś przestał kłamać
Ja szczur
WIERSZE DLA BEATY
te kilka wierszy
***
Legion
groza
dzisiaj otworzę szafę
nagła zmowa ust
Ciepło
więc ja
fiolet za darmo
niech będzie pozdrowiona
xxx
ktoś kto mruga do nas Jezusem
xxx
ORGANY ROSJI PRACUJĄ NOCĄ
PSZCZOŁY NA CZARNYM PLACU
Galapagos
MĘŻCZYŹNI O GARDŁACH NIEDŹWIEDZI
ORGANY ROSJI PRACUJĄ NOCĄ
PRZYSTANEK – WIECZNOSĆ
FOTEL DAREMNY
DZIĘKUJĘ ZA MAZUT
nie piękny lecz w wymowie gładki
Bieg o memorial diabŁa
Zaczęło się
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7859-217-4 |
Rozmiar pliku: | 2,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
mój pyszny dom
z widokiem na morze
stoi na brzegu
katastrofy
strasznie tam i cicho
gdy na starym rowerze
nadjeżdża
spełnione marzenie
z kopertą wąglika
płacę za nie
kolejną obietnicą
i coraz mniej
sobie wierzę
w sytym dostatku
czekam komornika
żona ma okres i bóle zatok
a za oknem to już czysty Gotyk
wyją gdzieś blisko
duchy
znajomych bankrutów
Lecz przecież
gdybym nie miał długów
byłbym nikim
muszę me życie
co dnia pożyczać
na nowo
Drżę przed Bogiem
i historią
kredytową
już nie pamiętam kiedy
miałem jaką rzecz
bez wierzyciela
kupuję długi w sklepach
długi noszę na plecach
za długi wypoczywam,
długi me spożywam
z nieba
w trójkącie
wielki brat
spoziera
sztuki życia uczę się
w kredytu otchłani
swoich dobrodziejów
zmieniam co chwila
jak dziwka portowa
nie wierzcie mi już na słowo
od słowa lepszy jest niższy
procent bankowy
nie oddam nikomu
mych kart kredytowych
kocham
swój numer bankowy
z długu powstałem
i w kredyt
się obrócę
Pięścią walę w drzwi
Niosę w sobie radość
Mego gniewu
Walę w drzwi pięścią
lżę
i krzyczę
Brwi stroszę w łuki
Zdania w strzały
Gdy do ust nosisz
Szczura
I nic się nie zmienia
walę walę w bramę
Już na siłę
Bo Pięść ciąży mi
przy ramieniu
Wlokę za sobą gniew
Jak kulę
szukam czegoś
co rozkuwa
chcę
chcę z tobą
tańczyć na brzegu
Wróg jest we mnie
bóg niewidomy
Ślepy jak kret
bóg stęchłych
korytarzy
wypłaszam go
z mej głowy
lecz płodzi co noc nowe
kreciątka łyse
broczą moje żyły
od ich pazurów
uparcie walczę
do rana
ścieram potu pomyje
budzi mnie kret
w pól słowa
potykam się
jak bóg niewidomy
jak kret głuchy
łuskę strząsam
z mej głowy
lecz krety są zaraźliwe
nikt nie zna
ich mowy.
Ego
gdy chuć podkręcisz na maxa
by żądza mogła atomy rozbijać
i budujesz ego wielkie jak katedra,
światłowodowo połączony ze światem,
czuły na każdy gorliwy impuls,
gdy barwisz mroczne majaki pozłotą –
dotąd, aż stajesz się bogiem samego siebie –
gdzie tak biegniesz ?. Szamocząc się
od jednej do drugiej „okazji” –
czyje oko jutro będzie miało twą planetę
na pieczy?
Gdy powietrze gęstnieje i woda się kwasi?
a nawet miód pszczeli nabiera
metalicznego posmaku powszechnej radiacji.
Ale ty biegniesz, szybciej i szybciej
i nie masz czasu nawet pomyśleć,
bo kupujesz opcje na przyszłość,
sprzedajesz „opcje na przyszłość” gdy...
przyszłości już nie ma?!
Więc padasz głową na klawiaturę
komputera, słyszysz muzykę lecz
Nie! – Szatan rzeczy
Bo ulubionym twym grzechem
Jest Pycha
Ego zaś
katedrą