- W empik go
Odbicia - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
30 marca 2023
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz
laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony,
jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania
czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla
oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym
laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym
programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe
Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny
program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią
niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy
każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Odbicia - ebook
Mój żydowski ojciec jest pełen sprzeczności i niesie w sobie paletę wszystkich kolorów i pełną gamę ich odcieni. Mój żydowski ojciec nie jest ani dobry ani zły – dla mnie najważniejsze jest, że go mam.
Aleksander Rozenfeld, mój tata zmarł 03.03.2023 roku. Te wiersze są dla niego.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-967750-1-6 |
Rozmiar pliku: | 87 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
„MÓJ ŻYDOWSKI TATA”
Nie jest łatwo mi pisać o moim ojcu. Nasza relacja należy z jednej strony do tych skomplikowanych, a z drugiej strony jest w sumie bardzo prosta. Myśląc o tacie, moje serce ogarnia duża radość i ciepło a jednocześnie spora dawka złości i gniewu. Aleksander Rozenfeld urodził się w Tambowie w Rosji w 1941 roku. Jak wspominał, urodził się w drewnianym domu, do jedzenia była kasza a potrzeby fizjologiczne załatwiało się na gazety. Nigdy nie poznałem swoich dziadków ze strony ojca. Nigdy też o nich zbyt wiele nie mówił, w wyniku czego nie znałem kontekstu w jakim mój tata przyszedł na świat, wychowywał się. Lata później udało mi się pociągnąć ojca za język i swoich rodziców wspomina tak: „Mój ojciec? Zawsze się go bałem. Miał przenikliwe spojrzenie człowieka, który bardzo dużo w życiu widział. Nigdy, w odróżnieniu ode mnie, nie wybierał drogi na skróty. Pewnie dlatego, gdy coś mi powierzał, zawsze czułem na plecach jego uważne spojrzenie.
{…} Tata przed wojną był komunistą. Był także, co go od innych komunistów odróżniało, człowiekiem wykształconym, w 1928 roku skończył szkołę techniczną Rotwanda i Wawelberga w Warszawie. Był polskim Żydem, ale jego dom, o którym mówił rzadko, był polskim domem. Ojciec mojego taty był kupcem, mama nauczała w żeńskich szkołach.” Moja babcia pochodziła z rodziny Nisenbaumów. Mój pradziadek z linii babci był naczelnym rabinem Odessy. Jednak mój tata wołał mówić o swoim ojcu.
„Pamiętam rozmowę z ojcem wiosną tego nieszczęsnego roku (1968), gdy przyjechał do stolicy. Chodziliśmy po lesie w podwarszawskim Komorowie i tata po raz pierwszy w życiu rozmawiał ze mną jak z partnerem. Byłem już ojcem, miałem rodzinę; tata tłumaczył, dlaczego decyduje się wyjechać: "Nie jest ważne, jak ty postrzegasz siebie, istotne jest, jak postrzegają ciebie inni i choćbyś nie wiem jak próbował udowadniać, że jesteś taki jak inni, to ci inni wcale nie muszą uważać tak jak ty. Stąd moja decyzja". A potem proroczo powiedział: "Nie jedziesz, twoja sprawa, ale na pewno się spotkamy”.
Ja z kolei na brak zainteresowania ze strony ojca nigdy nie mogłem narzekać. Tata kochał od zawsze podróże pociągami, a w niektóre z nich zabierał mnie ze sobą. Do dziś ten specyficzny zapaszek wagonu wymieszany z dymem z fajki, którą ojciec pali nałogowo więcej niż pięćdziesiąt lat, kojarzy mi się z naszymi wyprawami. Tata zawsze zagadywał współpasażerów, opowiadał dowcipy ale głównie mówił o sobie, swojej ogromnej miłości do Polski i żalił się jak to jest być polskim żydem - tułaczem. Kiedy do przedziału wchodził konduktor aby sprawdzić bilety, tata wprawiał konduktora w konsternację pytając, czy ten nie ma nic lepszego do roboty. Wychowałem się w pociągach i w knajpach, w których tata uwielbiał przesiadywać. Pamiętam, że zawsze przy naszym stole było tłoczno i dosiadało się wielu przypadkowych gości, którzy zahipnotyzowani ojca opowieściami, w zamian regulowali nasze restauracyjne rachunki. Tata czytał ludziom swoje wiersze a potem prowokował dyskusję na ich temat. Jeżeli któraś z opinii nie była w smak, ojciec odwracał się na pięcie i wychodził, mówiąc do mnie: „Synku, z idiotami nie należy rozmawiać!”. W okresie mojego dzieciństwa i dorastania tata był dla mnie bogiem, niczym superbohater z komiksów. Ojciec odprowadzał mnie do przedszkola i po mnie przychodził. Zapytałem go kiedyś w drodze do przedszkola, dlaczego ma pochyloną głowę – myślałem, że liczy płytki chodnikowe albo, że liczy na jakieś cenne znalezisko. Odpowiedział, że boi się spoglądać ludziom w oczy. Zapamiętałem tę sytuację bo tak strasznie mnie to frapowało i nie potrafiłem wtedy zrozumieć odpowiedzi jakiej udzielił mi tata. W szkole podstawowej tata chodził na wywiadówki. Wiedział już wtedy, że jestem leniwy i niczego nie czytam. Starał się bezskutecznie nakłonić mnie do czytania. Wspominał wtedy, że on uciekał ze szkoły tylko po to aby czytać niedozwolone lektury i że raz babcia w roztargnieniu zamiast kolacji w piekarniku włożyła trylogię Sienkiewicza i że trzeba czytać, skoro Bóg wyposażył człowieka w oczy.
Kiedy nie zdałem do drugiej klasy szkoły średniej, bardzo długo wracałem do domu po uroczystym zakończeniu roku, obawiając się reakcji taty, a ta zaskoczyła mnie zupełnie. Opowiedział mi dowcip: identyczna sytuacja, syn wręcza swojemu ojcu świadectwo, na którym od góry do dołu, przy każdym przedmiocie widnieją oceny „niedostateczny” albo „mierny”. Syn, spodziewając się gwałtownej reakcji, zdziwił się niezmiernie, gdy ojciec spokojnym, opanowanym głosem zaprosił go do salonu i posadził w swoim świętym, nietykalnym bujanym fotelu. Do szklaneczki ojciec nalał whisky i wręczył zdziwionemu dziecku. Następnie obciął końcówkę od cygara, zapalił i również wręczył synowi. Potem podał mu magazyn z rozbieranymi zdjęciami kobiet. Syn, zrelaksowany, ogląda zdjęcia, popija trunek i rozkoszuje się cygarem. Po chwili, jakby ni stąd ni z owąd pyta ojca: „Tato, kto obraca te wszystkie panienki?” Ojciec odpowiada: „Prymusi synku, prymusi!”. Po tym dowcipie popatrzył na mnie świdrującym wzrokiem i ogłosił, że teraz mam wakacje. Innym razem, pamiętam, jak mając czternaście, piętnaście lat zakochałem się w dziewczynie z Białorusi. Pisaliśmy do siebie listy, które wymagały zarówno z mojej jak i Kasi strony, pomocy w tłumaczeniu. Tata tłumaczył z rosyjskiego na polski, a babcia Kasi z polskiego na rosyjski. Tata, znając zatem treść moich listów do Kasi, wiedział, co czuję i jak bardzo tęsknię. Któregoś dnia ojciec wparował do mojego pokoju i oznajmił, że jedziemy na Białoruś. W ten sposób udowodnił mi po raz kolejny, jak ważny jestem dla niego i dał popis swoim super mocom: załatwił wizę w ciągu dwóch dni pod pretekstem przeprowadzenia wywiadu z prezydentem Łukaszenką. To było coś! Potem pomógł w przyjeździe Kasi do Polski, aby mogła studiować i abyśmy mogli być razem. Ojciec i swat w jednym! Ten związek jednak nie przetrwał. Innym razem, kiedy uciekłem ze szkoły, w środku nocy, bez telefonu, tata szukał mnie w całej Polsce uruchamiając wszystkie swoje znajomości, angażując przy okazji każdą przypadkowo napotkaną osobę. A kiedy mnie znalazł, nie krzyczał na mnie, tylko przytulił i przyznał, że mądrze postąpiłem. Kryją się jednak w moim ojcu również ciemne strony. Choć nigdy w życiu mnie nie uderzył, to potrafił bardzo często wpadać w szał i krzyczeć z byle powodu; a to gazety nie przyniosłem, albo pomyliłem się w zakupie karmy dla kota. Tata jest niewątpliwie przykładnym, podręcznikowym przypadkiem choleryka. Często traci cierpliwość, szczególnie, kiedy nie jest w centrum zainteresowania. Któregoś razu po moim wieczorze autorskim, zadzwonił do mnie i powiedział, że nie powinienem więcej pisać, że jestem grafomanem. Jak to? Mój najważniejszy recenzent, ten przez którego zacząłem pisać wiersze, teraz mówi mi coś takiego? Ponad pół roku nie odzywaliśmy się do siebie.
Poza tym niedawno dopiero zdałem sobie sprawę z tego, co nosi w sobie mój ojciec. Jak ogromną traumę musiał przeżyć, aby tak po prostu mógł mnie i mojego brata zostawić po to, by założyć nową rodzinę. Zaraz po zakończeniu II Wojny Światowej moi dziadkowie wraz z dziećmi wrócili do Polski. Osiedli we Wrocławiu. Tam tatę oddali do domu dziecka. Ojciec tłumaczył dziadków, że nie mieli czasu na wychowywanie, bo ważniejsze jest budowanie komunizmu w Polsce. Co mógł czuć tata, znajdując się w takiej sytuacji? Kto nauczy takie pozostawione, opuszczone dziecko miłości, jeżeli nie doświadczył jej od własnych rodziców? Kolejna trauma, bagaż, którym obciążony jest mój ojciec, który przekazał w genach również mnie i wszystkim innym swoim dzieciom. Napisałem nawet wiersz o tym:
„Dlaczego trafił mi się ojciec
niezdolny do kochania
pozbawiony jakiejkolwiek empatii?
Bo jest ocalałym z Holokaustu.
Jego dom spłonął
a on leżąc pod sercem matki
drżał ze strachu jak ona
uciekając...
Ojciec który nigdy nie miał dzieciństwa
to jak spustoszona flora
i fauna która nigdy się nie narodzi...
Taki ojciec mi się trafił
że sam zmuszony jestem żebrać miłości
co dnia uważnie rozglądając się
chowam za rogiem...
Dlaczego pamiętam to co on
choć wtedy ja nawet mu się jeszcze nie śniłem?”
Mój żydowski ojciec jest pełen sprzeczności i niesie w sobie paletę wszystkich kolorów i pełną gamę ich odcieni. Mój żydowski ojciec nie jest ani dobry ani zły – dla mnie najważniejsze jest, że go mam.
Aleksander Rozenfeld, mój tata zmarł 03.03.2023 roku.
* Felieton opublikowany w miesięczniku „Słowo Żydowskie”
w numerze ze Stycznia 2019 roku.
Nie jest łatwo mi pisać o moim ojcu. Nasza relacja należy z jednej strony do tych skomplikowanych, a z drugiej strony jest w sumie bardzo prosta. Myśląc o tacie, moje serce ogarnia duża radość i ciepło a jednocześnie spora dawka złości i gniewu. Aleksander Rozenfeld urodził się w Tambowie w Rosji w 1941 roku. Jak wspominał, urodził się w drewnianym domu, do jedzenia była kasza a potrzeby fizjologiczne załatwiało się na gazety. Nigdy nie poznałem swoich dziadków ze strony ojca. Nigdy też o nich zbyt wiele nie mówił, w wyniku czego nie znałem kontekstu w jakim mój tata przyszedł na świat, wychowywał się. Lata później udało mi się pociągnąć ojca za język i swoich rodziców wspomina tak: „Mój ojciec? Zawsze się go bałem. Miał przenikliwe spojrzenie człowieka, który bardzo dużo w życiu widział. Nigdy, w odróżnieniu ode mnie, nie wybierał drogi na skróty. Pewnie dlatego, gdy coś mi powierzał, zawsze czułem na plecach jego uważne spojrzenie.
{…} Tata przed wojną był komunistą. Był także, co go od innych komunistów odróżniało, człowiekiem wykształconym, w 1928 roku skończył szkołę techniczną Rotwanda i Wawelberga w Warszawie. Był polskim Żydem, ale jego dom, o którym mówił rzadko, był polskim domem. Ojciec mojego taty był kupcem, mama nauczała w żeńskich szkołach.” Moja babcia pochodziła z rodziny Nisenbaumów. Mój pradziadek z linii babci był naczelnym rabinem Odessy. Jednak mój tata wołał mówić o swoim ojcu.
„Pamiętam rozmowę z ojcem wiosną tego nieszczęsnego roku (1968), gdy przyjechał do stolicy. Chodziliśmy po lesie w podwarszawskim Komorowie i tata po raz pierwszy w życiu rozmawiał ze mną jak z partnerem. Byłem już ojcem, miałem rodzinę; tata tłumaczył, dlaczego decyduje się wyjechać: "Nie jest ważne, jak ty postrzegasz siebie, istotne jest, jak postrzegają ciebie inni i choćbyś nie wiem jak próbował udowadniać, że jesteś taki jak inni, to ci inni wcale nie muszą uważać tak jak ty. Stąd moja decyzja". A potem proroczo powiedział: "Nie jedziesz, twoja sprawa, ale na pewno się spotkamy”.
Ja z kolei na brak zainteresowania ze strony ojca nigdy nie mogłem narzekać. Tata kochał od zawsze podróże pociągami, a w niektóre z nich zabierał mnie ze sobą. Do dziś ten specyficzny zapaszek wagonu wymieszany z dymem z fajki, którą ojciec pali nałogowo więcej niż pięćdziesiąt lat, kojarzy mi się z naszymi wyprawami. Tata zawsze zagadywał współpasażerów, opowiadał dowcipy ale głównie mówił o sobie, swojej ogromnej miłości do Polski i żalił się jak to jest być polskim żydem - tułaczem. Kiedy do przedziału wchodził konduktor aby sprawdzić bilety, tata wprawiał konduktora w konsternację pytając, czy ten nie ma nic lepszego do roboty. Wychowałem się w pociągach i w knajpach, w których tata uwielbiał przesiadywać. Pamiętam, że zawsze przy naszym stole było tłoczno i dosiadało się wielu przypadkowych gości, którzy zahipnotyzowani ojca opowieściami, w zamian regulowali nasze restauracyjne rachunki. Tata czytał ludziom swoje wiersze a potem prowokował dyskusję na ich temat. Jeżeli któraś z opinii nie była w smak, ojciec odwracał się na pięcie i wychodził, mówiąc do mnie: „Synku, z idiotami nie należy rozmawiać!”. W okresie mojego dzieciństwa i dorastania tata był dla mnie bogiem, niczym superbohater z komiksów. Ojciec odprowadzał mnie do przedszkola i po mnie przychodził. Zapytałem go kiedyś w drodze do przedszkola, dlaczego ma pochyloną głowę – myślałem, że liczy płytki chodnikowe albo, że liczy na jakieś cenne znalezisko. Odpowiedział, że boi się spoglądać ludziom w oczy. Zapamiętałem tę sytuację bo tak strasznie mnie to frapowało i nie potrafiłem wtedy zrozumieć odpowiedzi jakiej udzielił mi tata. W szkole podstawowej tata chodził na wywiadówki. Wiedział już wtedy, że jestem leniwy i niczego nie czytam. Starał się bezskutecznie nakłonić mnie do czytania. Wspominał wtedy, że on uciekał ze szkoły tylko po to aby czytać niedozwolone lektury i że raz babcia w roztargnieniu zamiast kolacji w piekarniku włożyła trylogię Sienkiewicza i że trzeba czytać, skoro Bóg wyposażył człowieka w oczy.
Kiedy nie zdałem do drugiej klasy szkoły średniej, bardzo długo wracałem do domu po uroczystym zakończeniu roku, obawiając się reakcji taty, a ta zaskoczyła mnie zupełnie. Opowiedział mi dowcip: identyczna sytuacja, syn wręcza swojemu ojcu świadectwo, na którym od góry do dołu, przy każdym przedmiocie widnieją oceny „niedostateczny” albo „mierny”. Syn, spodziewając się gwałtownej reakcji, zdziwił się niezmiernie, gdy ojciec spokojnym, opanowanym głosem zaprosił go do salonu i posadził w swoim świętym, nietykalnym bujanym fotelu. Do szklaneczki ojciec nalał whisky i wręczył zdziwionemu dziecku. Następnie obciął końcówkę od cygara, zapalił i również wręczył synowi. Potem podał mu magazyn z rozbieranymi zdjęciami kobiet. Syn, zrelaksowany, ogląda zdjęcia, popija trunek i rozkoszuje się cygarem. Po chwili, jakby ni stąd ni z owąd pyta ojca: „Tato, kto obraca te wszystkie panienki?” Ojciec odpowiada: „Prymusi synku, prymusi!”. Po tym dowcipie popatrzył na mnie świdrującym wzrokiem i ogłosił, że teraz mam wakacje. Innym razem, pamiętam, jak mając czternaście, piętnaście lat zakochałem się w dziewczynie z Białorusi. Pisaliśmy do siebie listy, które wymagały zarówno z mojej jak i Kasi strony, pomocy w tłumaczeniu. Tata tłumaczył z rosyjskiego na polski, a babcia Kasi z polskiego na rosyjski. Tata, znając zatem treść moich listów do Kasi, wiedział, co czuję i jak bardzo tęsknię. Któregoś dnia ojciec wparował do mojego pokoju i oznajmił, że jedziemy na Białoruś. W ten sposób udowodnił mi po raz kolejny, jak ważny jestem dla niego i dał popis swoim super mocom: załatwił wizę w ciągu dwóch dni pod pretekstem przeprowadzenia wywiadu z prezydentem Łukaszenką. To było coś! Potem pomógł w przyjeździe Kasi do Polski, aby mogła studiować i abyśmy mogli być razem. Ojciec i swat w jednym! Ten związek jednak nie przetrwał. Innym razem, kiedy uciekłem ze szkoły, w środku nocy, bez telefonu, tata szukał mnie w całej Polsce uruchamiając wszystkie swoje znajomości, angażując przy okazji każdą przypadkowo napotkaną osobę. A kiedy mnie znalazł, nie krzyczał na mnie, tylko przytulił i przyznał, że mądrze postąpiłem. Kryją się jednak w moim ojcu również ciemne strony. Choć nigdy w życiu mnie nie uderzył, to potrafił bardzo często wpadać w szał i krzyczeć z byle powodu; a to gazety nie przyniosłem, albo pomyliłem się w zakupie karmy dla kota. Tata jest niewątpliwie przykładnym, podręcznikowym przypadkiem choleryka. Często traci cierpliwość, szczególnie, kiedy nie jest w centrum zainteresowania. Któregoś razu po moim wieczorze autorskim, zadzwonił do mnie i powiedział, że nie powinienem więcej pisać, że jestem grafomanem. Jak to? Mój najważniejszy recenzent, ten przez którego zacząłem pisać wiersze, teraz mówi mi coś takiego? Ponad pół roku nie odzywaliśmy się do siebie.
Poza tym niedawno dopiero zdałem sobie sprawę z tego, co nosi w sobie mój ojciec. Jak ogromną traumę musiał przeżyć, aby tak po prostu mógł mnie i mojego brata zostawić po to, by założyć nową rodzinę. Zaraz po zakończeniu II Wojny Światowej moi dziadkowie wraz z dziećmi wrócili do Polski. Osiedli we Wrocławiu. Tam tatę oddali do domu dziecka. Ojciec tłumaczył dziadków, że nie mieli czasu na wychowywanie, bo ważniejsze jest budowanie komunizmu w Polsce. Co mógł czuć tata, znajdując się w takiej sytuacji? Kto nauczy takie pozostawione, opuszczone dziecko miłości, jeżeli nie doświadczył jej od własnych rodziców? Kolejna trauma, bagaż, którym obciążony jest mój ojciec, który przekazał w genach również mnie i wszystkim innym swoim dzieciom. Napisałem nawet wiersz o tym:
„Dlaczego trafił mi się ojciec
niezdolny do kochania
pozbawiony jakiejkolwiek empatii?
Bo jest ocalałym z Holokaustu.
Jego dom spłonął
a on leżąc pod sercem matki
drżał ze strachu jak ona
uciekając...
Ojciec który nigdy nie miał dzieciństwa
to jak spustoszona flora
i fauna która nigdy się nie narodzi...
Taki ojciec mi się trafił
że sam zmuszony jestem żebrać miłości
co dnia uważnie rozglądając się
chowam za rogiem...
Dlaczego pamiętam to co on
choć wtedy ja nawet mu się jeszcze nie śniłem?”
Mój żydowski ojciec jest pełen sprzeczności i niesie w sobie paletę wszystkich kolorów i pełną gamę ich odcieni. Mój żydowski ojciec nie jest ani dobry ani zły – dla mnie najważniejsze jest, że go mam.
Aleksander Rozenfeld, mój tata zmarł 03.03.2023 roku.
* Felieton opublikowany w miesięczniku „Słowo Żydowskie”
w numerze ze Stycznia 2019 roku.
więcej..