Odcięci od świata - ebook
Odcięci od świata - ebook
Tessa pozywa korporację Dragana za zwolnienie z pracy. Dragan chce poznać jej wersję wydarzeń i proponuje, że zawiezie ją do Anchorage na Alasce, gdzie ma odbyć się rozprawa. Z powodu awarii samolotu lądują na pustkowiu. Wokół szaleje burza, która potrwa kilka dni. Z każdą mijającą godziną Tessa wydaje się Draganowi coraz bardziej seksowna...
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-276-2482-6 |
Rozmiar pliku: | 738 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Seattle, stan Waszyngton
Koniec września
– Chcesz mi powiedzieć, że to postępowanie wciąż się toczy? – Dragan Markovic popatrzył groźnie na prawnika. – Zaoferowaliśmy tej cholernej babie wszystko, co możliwe. Czemu nie chce iść na ugodę?
Młody prawnik, członek korporacji Trans Pacific, bawił się nerwowo długopisem, a na jego czole pojawiła się kropla potu.
– Według jej prawniczki nie chodzi tylko o pieniądze. Pani Randall chce, żeby wszyscy dowiedzieli się, jak ją potraktowano. Jest zdeterminowana i zamierza doprowadzić do tego, żeby już żadna kobieta nie została zwolniona z powodu ciąży.
Twarz Dragana pociemniała.
– To nie było powodem zwolnienia. O ile wiem, pani Randall nie mogła dalej wykonywać obowiązków.
– To powiemy przed sądem. Jej praca uwzględniała podróże na Daleki Wchód, a ciąża to za duże ryzyko przy tego rodzaju wyjazdach.
– Dlaczego więc nie dostała biurowego stanowiska na czas ciąży?
Młody człowiek poruszył się nerwowo.
– To pytanie na pewno zada jej prawniczka. Zwolnienie było decyzją przełożonego, zdaje się, że między nimi miały miejsce jakieś tarcia.
Dragan przeklął, podniósł się z masywnego skórzanego fotela i spojrzał w stronę zajmującego całą ścianę okna. Z jego narożnego biura na ostatnim piętrze rozciągał się widok na nabrzeże Seattle pełne licznych magazynów, pomostów i gigantycznych dźwigów. Dwa ogromne kontenerowce z logo Trans Pacific stały przycumowane w dokach firmy, czekając na załadunek. Za nimi widoczne były wody zatoki Puget spowite wrześniową mgłą.
On prowadzi firmę, do cholery jasnej. Nie ma czasu zajmować się Tessą Randall – której nie znał – i jej pozwem, który może zniesławić Trans Pacific. Dlaczego ona nie może po prosu wziąć pieniędzy, podpisać umowy o zachowaniu poufności i dać mu spokój?
– Jeśli dobrze pamiętam, urodziła bliźniaki – powiedział.
– Tak. Dziewczynki. Szesnaście miesięcy temu. – Prawnik przetarł okulary i założył je z powrotem na nos. – Urodziły się siedem tygodni za wcześnie, w tym czasie jej ubezpieczenie już wygasło. Wydatki na opiekę medyczną…
– Obiecaliśmy je pokryć – warknął Dragan.
– Wiem, ale jej prawniczka wnosi o zadośćuczynienie za doznaną krzywdę, twierdząc, że stres związany ze stratą pracy spowodował wcześniejszy poród.
– Czy mogą to udowodnić?
– Na pewno będą próbować. Może zrobić się bardzo nieprzyjemnie. I drogo. – Prawnik przetasował dokumenty. – Czy mógłbym coś zaproponować?
– Słucham.
– Wiem, że nie lubi pan mieszać się w takie sprawy, ale może gdyby spotkał się pan z panią Randall i przeprosił ją w imieniu firmy, może byłaby skłonna do…
– Wykluczone. – Dragan odwrócił się, by spojrzeć na prawnika. – Nie mam czasu i nie muszę jej przepraszać. Kiedy jest rozprawa?
– Za tydzień od dzisiaj. Ponieważ pani Randall pracowała w biurze na Alasce, proces odbędzie się w Anchorage. Jest jeszcze czas, żeby pan…
– Powiedziałem nie. Po prostu to załatw. Za to płacę tobie i doradcom. Jeżeli nie radzicie sobie z pracą… – W jego głosie zabrzmiała groźba. – To na razie wszystko.
– Tak, panie Markovic, oczywiście. Zrobimy, co w naszej mocy. – Prawnik zebrał dokumenty i wycofał się w kierunku drzwi.
Gdy się zamknęły, Dragan znowu odwrócił się w stronę okna. Wymamrotał parę przekleństw w ojczystym chorwackim i patrzył na gęstniejącą mgłę. Miał ochotę zwolnić cały zespół prawników i wynająć kogoś, kto byłby skuteczny.
Nagle zdał sobie sprawę, że marnuje czas. Wrócił do biurka, włączył komputer i wyciągnął akta osobowe Tessy Randall. Nie zadał sobie trudu, by przeczytać je wcześniej, ale teraz, gdy zdawało się, że sprawa utknęła w martwym punkcie, może warto do nich zajrzeć.
Zdjęcie pokazywało potarganego rudzielca, zaskakująco piękną kobietę o prowokujących brązowych oczach. Nawet na fotografii wyglądała na seksowną.
W jej statusie cywilnym widniało: panna, bez informacji o małżeństwie czy rozwodzie podczas jej sześciu lat w firmie. Skoro zaszła w ciążę, musiała kryć się za tym jakaś historia, o której nie wspomniano w aktach. Zawarto w nich natomiast mnóstwo raportów o dobrze wykonanej pracy. Pani Randall nie tylko płynnie posługiwała się językiem japońskim, ale też ceniono ją jako negocjatorkę konrtaktów. Do Japonii trafiał ważny towar, Trans Pacific przewoził tam głównie drewno, stal i inne materiały budowlane. To sprawiało, że była cenną pracownicą, którą niełatwo zastąpić.
Zaintrygowany przeczytał akta do końca. Nie było szczegółów jej zwolnienia, tylko data. Czy część zapisu mogła zostać skasowana?
Ostatnia informacja to aktualny adres w Bellingham w stanie Waszyngton, mieście uniwersyteckim po drugiej stronie zatoki. Gdziekolwiek Tessa Randall teraz mieszka, musi się stawić w Anchorage na proces. Pytanie, dlaczego poprzekładał spotkania w kalendarzu, by też tam być?
Zamknął akta i wyłączył komputer. Miał nadzieję, że jego prawnicy będą umieli poradzić sobie w sądzie, ale zmierzenie się z Tessą Randall w sali sądowej czy poza nią może być jedynym sposobem, by wzmocnić jego stanowisko i zapobiec zniszczeniu wizerunku Trans Pacific. Jednak zanim to się wydarzy, potrzebuje planu i sposobu, by znaleźć brakujące kawałki układanki.
Jeśli odkryje, że gdzieś popełnił błąd, postąpi jak człowiek honoru, ale tylko na swoich zasadach. Cokolwiek się wydarzyło, nikt nie oczerni jego firmy. Nikt.
Bellingham, Waszyngton
Sześć dni później
To niemożliwe.
Tessa przeszukiwała torebkę w poszukiwaniu ibuprofenu, otworzyła buteleczkę i rozejrzała się wokół ruchliwego terminalu czarterowego w poszukiwaniu kranu z wodą pitną. Niczego takiego nie znalazła, połknęła więc dwie tabletki na sucho, dławiąc się lekko przy przełykaniu.
Tydzień temu zabukowała bilet na lot Alaska Airlines do Anchorage. Jej rodzice mieli popilnować bliźniaczek, ale matka potknęła się i złamała stopę. Co gorsza, prawniczka Tessy, Helen Carmichael, ostrzegła ją, że jeśli zażądają odszkodowania z nawiązką, postępowanie może się wlec tygodniami. Nie pozostawało jej nic innego, jak wziąć bliźniaczki z sobą. Zadzwoniła do linii lotniczych i próbowała zarezerwować dwa sąsiednie siedzenia. Nie było żadnych wolnych miejsc.
Helen, znana z zaradności, zarezerwowała lot czarterowy dla Tessy i bliźniaczek, zorganizowała też nocleg i nianię w Anchorage. Problem z głowy. Tessa tak właśnie myślała – do tej chwili.
Walcząc ze łzami frustracji szła w kierunku poczekalni, gdzie jej przyjaciółka, Penny, pilnowała bliźniaczek.
Przypięte do swoich złączonych razem wózków, Maddie i Missy przyciągały uwagę przechodniów. Ubrane w identyczne różowe pajacyki, z niebieskimi oczami i ognistymi loczkami, były naprawdę urocze, ale zmęczone potrafiły zmienić się w marudzące diabełki. Tak właśnie stało się teraz.
Gdy tylko zobaczyły matkę, zaczęły płakać. Im Tessa była bliżej, tym głośniej rozpaczały, wyciągając swoje małe rączki w jej stronę, Missy błagała, by ją podniosła i przytuliła, Maddie zaś czekała, aż ktoś ją wypuści, żeby mogła pobiec gdzieś przed siebie.
Ból głowy był coraz silniejszy, ibuprofen nie działał tak szybko, jak powinien.
– Co się dzieje? – zapytała Penny.
Tessa potrząsnęła głową.
– Nie uwierzysz. Mój lot właśnie odwołano. Jakiś problem z samolotem.
– Jeśli to ich samolot się zepsuł, czy nie powinni zapewnić ci innego lotu?
– Ludzie za ladą tylko wzruszają ramionami i przewracają oczami. Wracam tam i będę im suszyć głowę, dopóki czegoś nie osiągnę. To może chwilę potrwać. Chciałam ci tylko dać znać, co się dzieje.
– Nie martw się. Mam tyle czasu, ile potrzebujesz – Penny spojrzała na dwójkę wiercących się dzieci. – Może jeśli poczekamy wystarczająco długo, te małe stworki zmęczą się i zasną.
– W torbie z pieluszkami jest coś do jedzenia i sok – powiedziała Tessa. – To może pomóc je uspokoić. Przepraszam cię, Penny, wiem, że masz inne rzeczy na głowie.
– O to się nie martw. I nie wracaj tu, dopóki nie załatwisz innego lotu.
Bliźniaczki krzyczały coraz głośniej, w miarę jak Tessa się oddalała. Ich płacz rozdzierał jej serce, ale oglądanie się za siebie tylko pogorszyłoby sprawę. Co za bałagan. Może powinna pójść na ugodę i przyjąć hojną sumę, którą zaoferowali jej prawnicy Trans Pacific. Jednak, jak przypomniała Helen, zawzięta obrończyni praw kobiet, na szali jest dużo więcej niż pieniądze. Jej pozew ustanowiłby precedens dla przyszłych podobnych spraw.
Wyprostowała się i podeszła do lady check-inu linii Northwest Charter Air.
– To oburzające – powiedziała. – Mam bilet i rezerwację. Nie ruszę się z tego miejsca, dopóki nie znajdziecie innego lotu do Anchorage.
– Przykro mi. Wszystkie loty mają pełne obłożenie – odparła kobieta za ladą.
– Mogę pani pomóc. – Baryton z lekkim akcentem, głęboki i zmysłowy, sprawił, że odwróciła głowę.
Mężczyzna stojący za nią był wysoki, miał ciemne włosy i najzimniejszy odcień stalowych oczu, jakie kiedykolwiek widziała. Jego rzeźbione rysy były zbyt ostre, by nazwać go przystojnym, ale promieniował siłą. Był ubrany w dżinsy, wełniany sweter i krótką skórzaną kurtkę, ale na jego nadgarstku połyskiwał rolex ze stali najwyższej jakości.
Nie zna go. Na pewno pamiętałaby, gdyby kiedykolwiek go spotkała, niemniej było w nim coś dziwnie znajomego. Może jest aktorem? Prezenterem wiadomości, którego widziała w telewizji? Nie przedstawił się. Czy zakładał, że wie, kim jest?
Tessa odzyskała głos.
– Słucham? – powiedziała. – Czy to pan właśnie zaoferował mi pomoc?
– Przepraszam, trochę podsłuchiwałem – odparł. – Startuję do Anchorage za parę minut. W samolocie jest mnóstwo miejsca. Może pani zabrać się ze mną, bez jakichkolwiek opłat, oczywiście.
– Jest pan pewien? – Zawahała się.
Jego propozycja wydała się niesamowitym łutem szczęścia, ale gdzieś musi być haczyk. Nigdy nie wsiadłaby do samochodu z obcym mężczyzną, a czy wsiadanie do samolotu, zwłaszcza z jej ukochanymi maleństwami, czymkolwiek się różni?
– Samolot stoi na płycie – wyjaśnił, jakby wyczuwał jej wahanie. – To prywatny samolot, ale tak się składa, że jestem współwłaścicielem tej firmy charterowej. Jeżeli martwi się pani o swoje bezpieczeństwo, pani Burris może za mnie poświadczyć, prawda, Marlene? – Popatrzył na kobietę zza lady.
– Och, tak. – Kobieta uśmiechnęła się kokieteryjnie. – Absolutnie, proszę pana.
– Więc proszę się decydować. Musimy wystartować, zanim pojawi się mgła. – Mówił jak ktoś przyzwyczajony do stawiania na swoim.
To może jedyna szansa, by dostać się do Anchorage.
– Tak – zaryzykowała. – Z przyjemnością przyjmę pana propozycję.
– W porządku. – Zerknął na jej wypchane torby, w których było więcej dziecięcych ubranek i pieluch niż jej własnych rzeczy. – Czy to pani bagaż? Poproszę, żeby umieszczono go na pokładzie.
– Tak, dziękuję, tylko muszę jeszcze po coś pójść. Zajmie mi to dwie minuty.
Tessa pobiegła przez terminal. Może dobrze byłoby wspomnieć jej wybawcy o bliźniaczkach, ale nie chciała, by nagle zmienił zdanie. Powiedział, że jest dużo miejsca i nawet w małym samolocie lot z Bellingham do Anchorage nie może trwać dłużej niż parę godzin.
Jak dużym nadużyciem uprzejmości może być dwójka małych dzieci?
Intrygujący facet. Skąd zna tę pięknie wyrzeźbioną słowiańską twarz? Gdzie go wcześniej widziała? W jakimś magazynie? Może w telewizji?
Jeżeli nie przypomni sobie jego nazwiska, będzie musiała pokonać wstyd i go zapytać.
Dragan patrzył, jak kobieta oddala się, podziwiając jej kształtne biodra. Szkoda, że wzięcie jej do łóżka w trakcie postępowania to nie najlepszy pomysł. Zdecydowanie w jego typie – drobna, seksowna, śmiała. Wyobrażał sobie, że w łóżku jest kocicą. Może po procesie, jeśli sprawy ułożą się korzystnie dla każdego…
Potrząsnął głową, zaskoczony przewidywalnością swoich myśli. Był bezwstydnym zwierzęciem, lubił piękne kobiety, jeżeli tylko nie chciały od niego więcej niż kilku kolacji i upojnych nocy, ewentualnie bransoletki z brylantem na pożegnanie. Emocje oraz inne tego typu komplikacje to strata czasu i energii.
Miłość, jeżeli coś takiego w ogóle istniało, nie występowała w jego świecie. Teraz, gdy zmarł jego wuj, który przywiózł go do Ameryki po Sarajawie i wychował, nie miał nikogo bliskiego. Żadnej rodziny, żadnego związku. Tak było dobrze, mógł się skupić na biznesie okrętowym, który odziedziczył i znienił w imperium.
Jego nowy prywatny samolot stał zatankowany i czekał obok pasa startowego. Torby Tessy były ciężkie, pewnie zabrała z sobą ubrania, buty i kosmetyki na długi pobyt w Anchorage. Miał nadzieję, że nie będzie miała czasu ich wykorzystać.
Dragan podziwiał swój nowy samolot – jedenastometrową maszynę wybudowaną w Szwajcarii o nazwie Pilatus PC-6, znaną jako porter. Została zaprojektowana do lotów na krótkie dystanse, co czyniło ją idealną do podróży na Alaskę.
Ten egzemplarz wrócił prosto z warsztatu, gdzie został wyposażony w pływaki nad kołami i wytrzymałe opony do lądowania w trudnym terenie. Dragan nie mógł się doczekać wypróbowania swojej nowej zabawki, zwłaszcza z seksowną rudowłosą pasażerką na pokładzie.
Nie robił tego dla przyjemności. Jeżeli nie był w stanie oczarować Tessy Randall na tyle, by zgodziła się na sprawiedliwą ugodę, zmierzą się z sobą w sądzie.
Jeżeli do tego dojdzie, to nie będzie miał litości. Jego prawnicy wyciągną najgorsze brudy, by ją skompromitować, a jej prawniczka, Helen Carmichael, znana w szerokich kręgach jako zażarta feministka i herod baba, zrobi wszystko, by oczernić Trans Pacific. Bez względu na rezultat bitwa sądowa będzie paskudna – chyba że smakowita pani Randall zdecyduje się na ugodę.
Czy rozpoznała nieznajomego, który zaproponował jej lot? Po jej zachowaniu wnioskował, że nie.
Nie zdziwiło go to, Trans Pacific to ogromna firma. Jako prezes pracował za kulisami, mając do czynienia jedynie z ważniejszymi przełożonymi. Nie był pewien, czy kiedykolwiek odwiedził biura w Anchorage w trakcie sześcioletniej pracy Tessy w firmie.
Może będzie lepiej, jak się dowie, kim jest, gdy będą już w powietrzu. Inaczej całe to zamieszanie, śledzenie jej planów i pojawienie się w ostatniej chwili, by odwołać jej czarter i zaproponować swe usługi, może się zakończyć niczym. Popatrzył na zegarek. Pani Randall nie ma już od kilku minut, a nad zatoką gęstnieje mgła. Chciał wystartować, zanim lotnisko przykryje szarobiała chmura.
Miał już iść jej szukać, kiedy usłyszał dźwięk obcasów na posadzce. Z ulgą obejrzał się w jej stronę – i zamarł. Lubił się chwalić, że umie poradzić sobie w każdej sytuacji, ale na coś takiego nie był przygotowany.
Tessa Randall pchała przed sobą niezgrabny wózek z dwoma siedzeniami obok siebie. Do fotelików przypięte były dwie dziewczynki o świdrujących spojrzeniach i płomiennie rudych włosach, takich samych jak ich mamy.