- promocja
- W empik go
Odcienie pożądania. Opowiadania erotyczne - ebook
Odcienie pożądania. Opowiadania erotyczne - ebook
Odczuwane przez wszystkich i na wiele sposobów. Napędza, wznosi wysoko i pozwala rozwijać skrzydła. Z drugiej strony bywa destrukcyjne, ogranicza i nie pozwala się wyzwolić.
Pożądanie jest czymś tajemniczym, obejmującym przecież nie tylko ciało drugiej osoby, ale też duszę.
W każdym z opowiadań owe pożądanie ma inny wymiar, inny odcień i niesie ze sobą różne konsekwencję. Zawsze jednak łączy się z czymś wyjątkowym i pociągającym.
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-272-9746-4 |
Rozmiar pliku: | 1,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Czy można aż tak balansować na granicy?
Na własne życzenie zmieniać to, co znane, poukładane misternie przez lata?
Jednego dnia kierować sobą z całą świadomością, odpowiadać za innych, a drugiego – udać się na spotkanie z tym, który ma posiąść umysł i ciało. Z tym, któremu mam oddać się całkowicie, bez wahania. Złożyć w jego dłoniach całe swoje istnienie i zaufać, zatracić się…
Ta relacja była inna niż te, które dotychczas budowałam. Wdarł się do mojej głowy z impetem. Poznał moje zamiłowanie do słów. Wiedział, że potrafię się w nich całkowicie zatracić. Używał języka, by niemal codziennie wprawiać mnie w nieustającą ekstazę. Penetrował słowami każdy zakątek mojego mózgu. Dosięgał najczulszych granic. Przekraczał je, nie wiedząc, czego we mnie dokonuje. Nauczył słuchać własnego jestestwa.
Jeszcze mnie nie dotknął, nie pocałował, ale czułam mu się w pewien sposób oddana.
Poranek przywitał mnie zimnem i szarością, wylewającymi się z ledwo rozpoczętej zimy. Dziś nie pozwolę, by aura na zewnątrz zapanowała nad moim nastrojem. To dziś mam się z nim spotkać.
Stałam przy szerokim parapecie i trzymając w dłoniach kubek z gorącą kawą, obserwowałam przejeżdżające samochody, ludzi biegnących gdzieś w pośpiechu, migocące światła w oknach naprzeciw. Czym mnie dziś zaskoczy? Czy będzie pełen tajemnic, intrygujący jak w sieci? Czy spojrzy na mnie tak, jak skrycie o tym marzę? Nie powiedziałam mu jak, ale on to na pewno wie. Doskonale wychwytuje moje nastroje, wahania, marzenia i rozterki. Bez trudu czyta mnie niczym otwartą księgę. Wielbi słowa. Pobudza mnie nieustannie do rozwoju…
Zaczęłam skupiać się na oddechu. Spokojnym i miarowym, powolnym. Wiedziałam, że muszę rozlać w sobie wyciszenie, bo w innym wypadku sobie nie poradzę. Nie z nim. Był zbyt wytrawnym graczem. Niespieszna, leniwa fala rozluźnienia uwalnia mnie od napięcia i gonitwy myśli. Moja cisza. Umysł oswobodzony, niczym niezmącony. Ruchy stają się spokojne, uważne.
Starannie wybieram bieliznę. Czarne pończochy, czarny pas i majtki. Gładzę dłonią koronkę, ucząc się jej kształtu. Zastanawiam się, czy jego dłonie też będą chciały go poznać.
Sukienka czeka, by ją włożyć. Czarna. Z delikatnym dekoltem. Nie może być zbyt wydatny, to byłoby nazbyt jednoznaczne. Wulgarne. On przecież chce pobudzenia umysłu. A także zabawy zmysłami, przyprawionej krążącym w ciele podnieceniem.
Mamy się spotkać gdzieś w połowie drogi, w jakiejś miłej kawiarni. Nie wiem dokładnie gdzie. Powiedział, że wyśle dane GPS. Napełniam się cała oczekiwaniem. Od początku dawał mi odczuć, że to on dyktuje warunki. Czułam, że zatracam się w nim. Walczyłam jeszcze, ale nie miałam takiej siły, która by pokonała jego dominację.
Powoli wkładam sukienkę, wygładzam ręką marszczenia. Czuję, że dreszcz pożądania rozbudził moje ciało. Jestem dziś bardziej wrażliwa na dotyk. Przygotowana na doznania.
Powolnym oddechem wyciszam wzrastające napięcie.
Jeszcze kulki. Chciałam go czymś zaskoczyć. Nie wiem, czy to nie nazbyt odważne, ale chcę coś zrobić ponad to, czego oczekuje. Kulki w moich dłoniach wydają się ciężkie niczym żądza wypełniająca mnie od środka.
Pierwsza kulka zatraca się w moim wnętrzu przy akompaniamencie jęku. Później druga… Oddychając, uświadamiam sobie, że to będzie trudniejsze, niż mi się wydawało.
Całą drogę toczę walkę z myślami, zastanawiam się, czy zrezygnować, zawrócić. Mój spokój powoli się ulatnia, torując drogę niepewności. Kulki przypominają o sobie, wibrując w moim wnętrzu. Jakaś siła jednak popycha mnie naprzód…
To będzie niczym mieszanka pragnienia, uległości, słodkiej dumy i wstydu. Wzrastająca ciekawość i obezwładniające przeczucie nasycenia.
Dojeżdżam pod wyznaczony adres. Zatrzymuję samochód na końcu parkingu, chcąc jak najbardziej odsunąć to, co ma nastąpić, właściwie nie wiem czemu. Serce szaleje niczym rozdygotana pozytywka. Mocno zaciskam dłonie na kierownicy, próbując złapać miarowość oddechu.
Pragnę teraz ciszy, ale… On już jest. Czeka na mnie.
Czy się spóźniłam? Nie… Na szczęście nie. Nie spodobałoby mu się moje spóźnienie. Odczułabym to z pewnością. Boleśnie.
Wysiadam powoli, skupiając się na każdym ruchu i odczuciu. Ruszam w jego kierunku z namaszczeniem, tak aby krok wyrównał się z rytmem oddechu. Widzę z daleka sylwetkę mężczyzny opartą o bok samochodu. Patrzy na mnie. Śledzi każdy krok, obserwuje kołyszące się biodra, wsłuchuje w stukot obcasów. Mam wrażenie, że nawet słyszy wibracje w moim wnętrzu. Jego wzrok dosięga bardzo głęboko, wywołując dreszcze i nasilając niepewność.
Staję naprzeciw niego. W jednej sekundzie czuję, że chcę upaść na kolana i ucałować jego dłoń. Uśmiecham się do niego niepewnie. Jego oczy świdrują boleśnie, a oczekiwanie staje się nieznośne. Nie mogąc już wytrzymać tego wzroku, chcę coś powiedzieć, ale jego palec ląduje na moich ustach. Spoglądam mu głęboko w oczy. Dłonie wilgotnieją, a drżenie oddechu się nasila. Stoję niczym zahipnotyzowana jego spojrzeniem i palcem, dotykającym dolnej wargi. Przysuwa się bliżej, tak, że nasze ciała niemal się stykają. Jego oddech na moich ustach przyprawia mnie o obłęd. Czuję, że mogłabym błagać go o pocałunek. Nie muszę jednak. Nie tym razem. Czuję jego miękkie wargi na swoich. Nie mam odwagi wydobyć z siebie nic więcej niż tylko westchnienie.
Siadamy w kawiarni naprzeciwko siebie. Moje rozdygotane ciało szuka stabilnego podłoża, by na chwilę skupić się na miarowym oddechu. Jednak fala doznań dopiero ma nadejść wraz z jego spojrzeniem.
Zatracam się w jego słowach. W sposobie, w jaki opowiada mi siebie – pełen oddania, pasji, idealnie dobierając określenia. Mam nieodparte wrażenie, jakbyśmy znali się od lat. Prawie cały czas patrzy mi głęboko w oczy. Dotyk dłoni, muśnięcia twarzy, czułość palców, które tylko czasami proszą o więcej.
Uwielbiam dyskutować na każdy poruszony przez niego temat. Opowiadać o tym, co mnie dotyka, co fascynuje, co denerwuje i czego się boję. Chociaż o tym ostatnim mówię najmniej. Inaczej musiałabym przyznać, że najbardziej boję się tego, że go stracę. Że zniknie z mojego życia tak szybko, jak się w nie wdarł. Cenię w nim to, że potrafi słuchać. Naprawdę słuchać i zachęcać, pobudzać do mówienia. Jego oczy wpatrzone w moje odbierają mi raz po raz pewność siebie, wybijają z toku płynących myśli. Ciało mimowolnie reaguje na każdy dotyk. Jego zniżony głos dosięga zakamarków mojej duszy. Napięcie. Podniecenie. Odczuwam gęstość powietrza wokół nas. Nie istnieje nic po za nami. Zatracam się w tych wspólnych chwilach. Czas staje w miejscu. Chwile łapane w locie.
Podoba mi się nasz kawałek świata. Pragnę w nim zostać. Na dłużej. Zaczynamy naszą wieczność, naszą rzeczywistość. Tworzymy przestrzeń. Bieguny zbiegają się w jednym punkcie.
Mimowolnie przygryzam dolną wargę, spoglądam na jego usta. Zauważa to.
W pewnym momencie wstaje i siada obok mnie na kanapie. Nasze uda przylegają do siebie niczym pulsujące magnesy. Jego dłoń delikatnie muska moje kolano. Drżę. Uspokojony wcześniej oddech na powrót przyspiesza, a jego zadowolone spojrzenie, pełne satysfakcji z efektu, jaki uzyskał, przyprawia mnie o zawrót głowy. Drugą dłonią gładzi mnie po karku. Dreszcze rozlewają się po całym ciele, dosięga mnie ciepło od wewnątrz. Chłonę jego zapach, który powoli spowija mnie w rozkoszy. Dłonią kreśli drogę od kolana po wewnętrznej stronie uda w górę. Jest z siebie dumny. Nieco wyniosły. Doskonale czuje i widzi, co się ze mną dzieje. Chce, by oszołomiła mnie mnogość doznań. Chce mnie do siebie przywiązać jeszcze bardziej. Jego oddech jest mocny, drżący i głęboki. Nie mam odwagi spojrzeć mu oczy. Nasz prywatny metajęzyk, mowa zagryzionych warg. Mistycyzm bycia dla siebie bez reszty.
Jego dłoń napotyka sznurek od kulek. Czołem przylega do mojego ucha i wypuszcza ciężkie od podniecenia powietrze. Wszechświat zdaje się kurczyć, gdy zaczyna miarowo pociągać za sznurek. Uczucie spadania pojawia się niemal natychmiast, a on… wstaje i siada znów naprzeciw. Trwa. Syci się obrazami. Chłonie je całym sobą. Pożera wzrokiem. Widzi i wie, że balansuję na granicy. Nie robi nic więcej, zadowolony z tego, co już osiągnął.
Czas zaczyna mi się marszczyć, wypełnia mnie namiętność jego spojrzenia, słów i gestów, wymieszana z niewyobrażalnym spokojem. Oddycham głęboko, skupiona na jego oczach. Toczy nadal niczym niezmąconą rozmowę, paraliżując spojrzeniem. Uda płoną mi od dotyku i wilgoci, kulki zaczynają ciążyć. Oblewa mnie natarczywość myśli. Czuję każdy fragment ciała, który przed momentem zaszczycił swym dotykiem.
Jego głos koi miarowością, spokojem i niskim tonem. Mieszam swoje bycie z jego byciem. Znalazłam to rzadkie połączenie doskonałego człowieczeństwa. Spotkałam go najpierw w duszy. Teraz spotkałam go ciałem. Wiedziałam, że się odnajdziemy. Nawet w ciemnościach.
Z ciężkim od podniecenia oddechem powoli wyplątuję się z jego mentalnych objęć i wyrównuję oddech. Wyciszam skłębione myśli. Na powrót mogę wpatrywać się w jego pełne i nabrzmiałe usta, lśniące od wody, którą przed chwilą wypił. Dłonie ułożone na filiżance wygrywają melodię jego słów. Miarowo stuka palcem wskazującym o biel porcelany. Jak zahipnotyzowana wpatruję się w ten palec, marząc o tym, by przez moment go possać. Milknie. Przygląda mi się z dziką stanowczością. Wie, że go nie słuchałam. Zapomniałam się we własnej wyobraźni. Przestaje stukać, a ja spoglądam mu w oczy. Mrozi spojrzeniem. Impulsy w moim ciele zaostrzają wyuzdanie. Zatapia palec w kawie i podaje mi do ssania. Ustami obejmuję go w całości i zlizuję każdą kroplę. Jego rozchylone usta i gorące powietrze wyrzucone z niemym jękiem potęgują doznania. Przymykam oczy, by móc jeszcze przez moment rozkoszować się, ale szybko zabiera palec. Miażdży mnie spojrzeniem tak, że kurczę się w sobie. Nastąpiło spięcie. Przesadziłam.