- W empik go
Odmęty - ebook
Odmęty - ebook
Marysia i Darek są szczęśliwym młodym małżeństwem, które wiedzie spokojne życie, mieszkając na wsi razem z rodzicami. Wszystko zmienia się, kiedy w wyniku tragicznego wypadku umiera ich jedyny synek. Poczucie winy, rozpacz i niekończąca się lista gorzkich pytań do Boga sprawiają, że oboje stają przed najtrudniejszymi w życiu decyzjami. Chcąc zmienić otoczenie i odciąć się od bolesnych wspomnień, postanawiają wyprowadzić się do miasta. Ale i tutaj dręczą ich wyrzuty sumienia, a rodzinne kłótnie nie pomagają w ułożeniu sobie życia na nowo. Czy mimo wszystko uda im się odnaleźć spokój?
„Odmęty” to poruszająca powieść o zagubionych ludziach, którzy próbują – każdy na swój sposób – uporać się z traumą wywołaną przypadkową śmiercią dziecka. Autorka w pełen empatii, kojący sposób udowadnia, że nawet w najmroczniejszych momentach życia warto ufać innym i pozwolić im, by poprowadzili nas w stronę światła.
Kategoria: | Obyczajowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8313-439-0 |
Rozmiar pliku: | 718 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Było piękne słoneczne popołudnie, Alicja właśnie pracowała w swoim ogrodzie. Nagle usłyszała głośny krzyk. Dochodził z jej domu.
– Pomocy! Pomocy, zaczęło się!
Kobieta przerwała prace ogrodowe i pośpiesznie podążyła do domu. Już wiedziała, co się dzieje. Jej córka Maria rodziła. Szybko zadzwoniła po pomoc, a potem, czekając, aż pojawi się lekarz, starała się ulżyć córce w cierpieniu i ocierała zwilżonym ręcznikiem jej zlane potem czoło.
Wkrótce zjawiła się karetka i zabrała przyszłą matkę do szpitala. Alicja pojechała razem z nią. Ledwie tam dotarły, a już wkrótce urodził się synek jednej, a wnuczek drugiej – Adam. Alicja poinformowała telefonicznie Darka, męża Marysi, który był w pracy, i swojego męża, Tadeusza, uczącego w szkole podstawowej w nieodległych Małkowicach. Radości z narodzin dziecka było co niemiara. Był to pierwszy wnuk zarówno dla rodziców Marysi, jak i Darka.
Najbardziej oczywiście cieszył się Darek. Radośnie wołał do słuchawki, rozmawiając z teściową:
– Syn, syn!
– Tak. Masz zdrowego synka. Gratulacje! – Alicja również okazywała radość.
– A jak Marysia? Dobrze zniosła poród?
– Ciężko było, ale jest pod dobrą opieką.
– Po pracy do niej pojadę – ekscytował się świeżo upieczony ojciec.
– Dobrze.
Maria została z dzieckiem w szpitalu na obserwacji, a Alicja wróciła do domu. Na działce już nie zdołała dokończyć pracy w tym dniu, musiała przygotować dom na pojawienie się dzidziusia. Czekał na niego piękny pokój na parterze, obok kuchni, łazienki i pokoju sypialnego rodziców. Było to duże, przestronne pomieszczenie, z kremowobłękitnymi ścianami. Łóżeczko, które też już stało w gotowości, było drewniane. Ustawiono je z dala od okna, tuż obok kącika do pielęgnacji, gdzie znajdował się stolik, wanienka plastykowa i specjalnie urządzone miejsce na zabawki.
Alicja przygotowała pieluszki z tetry na stoliczku, a na jego dolnej półeczce ułożyła pieluchy jednorazowe. Znalazły się tu też liczne ręczniki, duże i małe, a także przybory do higieny dla świeżo upieczonej mamy, wśród nich odciągacz pokarmu i wkładki laktacyjne. Wszystko z największą starannością i troską przygotowane było na przyjazd Adama i jego mamusi. A mimo to Alicja była niespokojna. Choć cieszyła się wnuczkiem, to jednak zdawała sobie sprawę, że wszystko ulegnie zmianie i przybędzie jej obowiązków. Przede wszystkim zaś zniknie spokój, jaki przez wiele lat – odkąd dorosła córka – panował w jej domu. Żal jej było też chwil spędzanych w zaciszu ogrodu, na łonie przyrody, wśród owoców i warzyw, o które się troszczyła. Lubiła obserwować, jak rośliny rosną i dają plon. Teraz cały swój czas miała poświęcić dzieciątku, pomagając swej córce. A taki malec wymagał większej uwagi i pielęgnacji niż wszystkie jej rośliny.
Zastanawiając się nad tym, Alicja jednocześnie z niecierpliwością czekała na powrót męża z pracy. Chciała z nim porozmawiać o przyszłości córki, zięcia i dziecka. Sądziła zresztą, że kiedyś, może nawet niedługo, doczeka się kolejnego wnuka lub wnuczki. Do głowy przychodziły jej różne myśli, a najważniejsza wydała się jej ta, żeby młode małżeństwo jak najszybciej się usamodzielniło. Wprawdzie rozumiała, że w najbliższym okresie będą potrzebować jej pomocy przy małym, być może też pomocy finansowej, i nie zamierzała się od niej migać, ale jednak życie z rodziną i małym dzieckiem w domu z jedną kuchnią, a także codzienne zajmowanie się niemowlakiem przerażały ją. Już dawno miała nadzieję, że dzieci pójdą na swoje. Nie mogła wprost im powiedzieć, że to byłoby najlepsze rozwiązanie, w końcu była matką. Ale miała już swoje lata i potrzebowała trochę wytchnienia po długim i wypełnionym ciężką pracą życiu, pojawiły się też typowe dla jej wieku choroby. Z drugiej strony miała wyrzuty sumienia, czasem wyrzucała sobie, że jest egoistką.
Nie bardzo wiedząc, jak uporać się z własnymi problemami, postanowiła podzielić się nimi z sąsiadką Rozalią. Zadzwoniła do niej, prosząc, aby któregoś dnia wpadła. Gadały chwilę o zwykłych sprawach, Alicja pochwaliła się też wnukiem i odebrała gratulacje. Rozmowa nie trwała długo, bo kobieta zajęta była przygotowywaniem kolacji dla męża i zięcia. Zaplanowała kurczaka z rożna i warzywa duszone, a do tego sok i herbatę.
Zięć pojawił się wcześniej niż Tadeusz i od progu okazywał swą radość z posiadania syna.
– Witaj, mamo! – powiedział głośniej niż zwykle.
– Cześć. Jak Marysia?
– Dobrze. Trochę zmęczona, ale poza tym wszystko w najlepszym porządku.
– A synek?
– Też dobrze.
– To bardzo się cieszę. – Alicja uśmiechnęła się szeroko. Przed zięciem nie chciała okazywać, że się martwi.
– Ja też. Co jest do jedzenia? – Mężczyzna od dawna nie miał nic w ustach i marzył o pysznej kolacji.
– To, co lubicie z tatą.
– Mhm, czuję kurczaka – zawołał głośno radosnym tonem i dodał: – To lecę się umyć, przebrać i siadam do stołu.
Chwilkę potem pojawił się Tadeusz– krępy, niewysoki i pełen humoru człowiek.
– Musimy potem poważnie porozmawiać – powiedziała Alicja, jak tylko się przywitali.
– Co się stało? – zaniepokoił się mężczyzna.
– Nic strasznego, ale koniecznie musimy przedyskutować pewne rodzinne sprawy.
– Dobrze, porozmawiamy. Ale teraz umyję się, przebiorę i coś zjem. A Darek jest?
– Tak. Zaraz tu będzie – potwierdziła Alicja i wróciła do kuchni dokończyć kolację.
Niewiele ponad kwadrans później we troje zasiedli do kolacji. Mężczyźni byli radośni i rozluźnieni, Alicja z kolei rzadko się odzywała, pogrążona we własnych myślach. Tadeusz wciąż pytał Darka o Marysię i ich synka.
– Byłeś u nich? – upewniał się.
– Tak.
– A nie zapomniałeś o kwiatach dla Marysi?
– Kwiaty będą w domu, na powitanie, żeby czasami nie uczuliły kogoś w szpitalu. Podarowałem jej złoty pierścionek – powiedział z dumą świeżo upieczony tatuś.
– O! Takiego gestu się nie spodziewałem! – Tadeusz był pod wrażeniem tego prezentu. – Masz rację, synu, kwiaty w szpitalu byłyby nie na miejscu. Marysia pewnie z pierścionka zadowolona. A z porodu?
– Była słaba i za wiele nie mówiła, ale poskarżyła mi się, że bardzo bolało – zadumał się zięć. – Okropnie narzekała.
– Pamiętasz – Tadeusz zwrócił się do żony – jak ty rodziłaś? O mało nie umarłaś. Znalazłaś się nawet na intensywnej terapii…
– Tak, pamiętam – przyznała Alicja – ale jak się zobaczy dziecko, to radość duża.
Tadeusz jednak wciąż mówił o zagrożeniach związanych z porodem. Wspominał jakąś książkę, której autora jednak nie pamiętał, gdzie znalazł zdanie o tym, że kobieta, decydując się na dziecko, ryzykuje własnym życiem. Stwierdził, że to prawda, bo przy porodach często pojawiają się komplikacje. Jednocześnie, mówił, jak się już dziecko urodzi, to radość jest niezmierna i wszystko, co z porodem związane, ponoć się zapomina. Darek słuchał z ciekawością i w duszy cieszył się, że mężczyźni nie muszą tak cierpieć. Był wysokim brunetem o spokojnym usposobieniu.
– Co tak się pod wąsem uśmiechasz? – spytał go Tadeusz, który obserwował zięcia od dłuższej chwili. – To kiedy wróci Marysia?
– Pojutrze.
– Jutro odwiedzę córkę wieczorkiem. A jak ci smakuje kurczak? – zmienił temat mąż Alicji, przełknąwszy kolejny kęs mięsa.
– Dobry – przyznał zięć.
Wszyscy zajadali z wielkim apetytem. Widać było, że i kurczak, i warzywa udały się znakomicie.
– To co, trzeba odpocząć i jutro znowu do obowiązków. A jak działka, Alu?
– Jutro dokończę, bo dziś jeździłam do szpitala, potem zajęłam się domem i tak mi czas zleciał.
– A tam, z działką nie ma pośpiechu – stwierdził i zaczął powoli się zbierać od stołu.
Po sutym posiłku Darek i Tadeusz udali się na odpoczynek do swoich pokoi, a Alicja zajęła się sprzątaniem po kolacji. Nie zapomniała o rozmowie z mężem, wciąż miała zamiar ją przeprowadzić. Z tą myślą szła do sypialni. Tadeusz jednak już spał.
– Wstawaj, wstawaj! – Obudziła go. Nie chciała tego odkładać.
– Co się stało, do licha! – zawołał, na wpół przytomny.
– Musimy porozmawiać. Koniecznie.
– O czym?
– O dzieciach, o ich przyszłości.
– A konkretnie!? – Tadeusz był lekko zirytowany tym, że żona przerwała mu zasłużony sen.
– O tym, żeby się stąd wyprowadzili.
– Do tej pory ci nie przeszkadzali.
– Ale były kłótnie, nie zaprzeczysz.
– Jak prawie wszędzie – powiedział lekceważąco mężczyzna. Nie rozumiał, czego chce jego żona.
– Słuchaj, będziemy im pomagać i odwiedzać ich, a nawet od czasu do czasu z dzieckiem zostaniemy, ale lepiej im będzie, jeśli zamieszkają osobno – wyjaśniała Alicja.
– Może porozmawiamy z rodzicami Darka? – Tadeusz widział, że rzeczywiście coś trzeba zrobić, bo jego żona rzadko rezygnowała z raz powziętych planów. – Do spółki kupimy lokum. Darek ma pracę w banku i mało nie zarabia.
– Jak przyjadą rodzice Darka zobaczyć dziecko, to porozmawiamy o tym. – Alicji spodobał się pomysł męża.
– Dobrze.
_Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej_