Odnaleźć siebie - ebook
Ten tomik to podróż w głąb duszy — przez ciszę, ciemność i pytania. To nie tylko poezja, ale ślady emocji, które dojrzały w milczeniu, aż w końcu znalazły swój głos. Dla tych, którzy są w drodze. Dla tych, którzy próbują odnaleźć siebie na nowo. Może te wiersze będą Twoim towarzyszem, a może tylko echem.
Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.
| Kategoria: | Poezja |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8431-080-9 |
| Rozmiar pliku: | 917 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
A jakby tak mieć super moc?
Chociaż na jedną chwilę, na jedną noc?
Możnaby wybudować mur
Wokół siebie, bez żadnych dziur.
Mur co nie przecieka i nie prześwituje.
Nie widać by mnie było z daleka.
Mogłabym ukryć, co czuję.
O eureka, może zbuduję!
Nie mam muru na jedną noc,
Ale mam czerwony wielki koc.
Przykryję się nim po samą szyję,
Będę udawać, że nie żyję…
Spokojnie to udawanie,
Nie będę dziś umierać.
To tylko niewyspanie,
Idę łóżko pościelać.Azyl
W oknach zakładam ciężkie zasłony,
Wyglądam zza nich niebezpiecznie.
Nie rozdziobią mnie czarne wrony,
Odciąć się od świata było konieczne.
Chociaż na chwilę się zaszyć,
W pokoju ciemnym i zimnym,
Światło od razu zgasić,
Na chwilę być samą, niewinną.
W ciemności mogę być sobą,
Staje się ona cichym azylem.
Dla pokoju staję się ozdobą,
Jestem tu. Będę. Żyję.
Z ukrycia na razie nie będę wychodzić,
Potrzeby takowej nie czuję.
Swoją duszę trzeba oswobodzić.
Potrzebuję. Dziękuję.Bez pozwolenia
Ptaków w oddali słychać kwilenie,
Nie widać w drzewach wiatru.
Nie dałam nikomu pozwolenia
Do bliższego ze mną, (żadnego!) kontaktu.
Jak woda w zimnym stawie
Czuję się lodowata.
Zamarzam od samego patrzenia
W głąb mojego mrocznego świata.
Huśtawka z łańcuchem się kołysze,
Aż czuję w ciele jej wibracje,
A w rękach — zero czucia,
Nawet na nią nie patrzę.
(Dostrzegam w sercu pustą ciszę,
Stwarzam mroczną narrację.)Chmury
Widziałam tylko chmury.
Myślałam, że się uduszę.
Podnoszę głowę do góry,
Czuję wyrwaną duszę.
W powietrzu ciężar nadziei,
Co dawno zgasła bez echa.
Wszystko, co we mnie się śmieje,
To tylko cisza i przepaść.
W spojrzeniu ratunku nie szukam.
Widzę tam nikłą otchłań,
Co we mnie ciąży z daleka…
Jezu, Ty we mnie zmartwychpowstań.
Nocą sny drapią powieki,
Wchodzą do gardła jak krzyki.
Nie mogę oddychać od lęku,
Jakbym wzięła narkotyki.
Jestem tu, ale bez siebie.
Kroki me dźwięczą bez ciała.
Wśród cieni tańczę na skraju,
Gdzie już nadzieja… nie działa.Śmingus dyngus
Na śmingus dyngus głowa robi mi psikusa
To nie 1 kwietnia, woła ma dusza!
Zalewa mnie lawina wspomnień złudnych
Wchodzę po drabinie emocji trudnych.
Przypominam je sobie powoli,
Jak kadry w filmie starym.
Ruszyła machina pokory
W obrazie szarobiałym.
I choć psikus jakby też starawy,
Jest znany mej już głowie.
Wciąż reaguję tak samo,
Czuję ciało w połowie.
Uczucia spływają powolnie,
Jak krople z ciepłego policzka.
Nie ma nikogo koło mnie,
Emocje chłodne jak metalowa miska.
Nie ma tam ciepłych uczuć,
Nie ma tam ciepłych dłoni.
Boże, pozwól mi je poczuć,
Niech Twa Opatrzność mnie chroni…