Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Odurzeni namiętnością - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
21 marca 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
10,99

Odurzeni namiętnością - ebook

Naomi jest prawniczką, pracuje w rafinerii. Pragnąc umocnić swą pozycję w firmie, postanawia namówić do współpracy Royce’a Millera, autora innowacyjnych rozwiązań technicznych. Royce jednak, ekscentryk i samotnik, unika kontaktów z koncernami. Naomi ucieka się do podstępu. Podczas śnieżycy przyjeżdża do alaskańskiej głuszy, gdzie Royce pracuje. Mimo że na zewnątrz szaleje lodowaty wiatr, atmosfera w samotni Royce’a robi się gorąca...

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-276-4134-2
Rozmiar pliku: 1 024 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PROLOG

Naomi Steele nie była naiwna.

Życie nie szczędziło jej trudnych doświadczeń, postawiło przed nią wiele wyzwań, nauczyło mądrości, a nawet trochę znużyło. Oczekiwała, że ciąża przyniesie odmianę. Burzę hormonów, oczywiście, lecz także cudowne wzruszenia i spełnienie marzeń.

Nie spodziewała się jednak, że obudzi w niej również aż tak silny instynkt macierzyński – pierwotny i niemal zwierzęcy – potrzebę chronienia dziecka za wszelką cenę.

A może dzieci? W jej rodzinie bliźnięta się zdarzały, a przy zapłodnieniu in vitro szanse na ciążę mnogą bardzo wzrastają. Ogarnęła ją panika, poczuła mdłości.

Oddychaj, oddychaj, skoncentruj się.

Po swojej lewej stronie miała raport prywatnego detektywa, po prawej ekran komputera. Porównywała informacje na temat światowej sławy naukowca, badacza, który mógłby być jej asem atutowym, zagwarantować jej sukces biznesowy, a co za tym idzie bezpieczeństwo dla dziecka.

Miała dużą i bogatą rodzinę, apartament w rodzinnej rezydencji na obrzeżach Anchorage, a z jej balkonu rozpościera się wspaniały widok na Zatokę Cooka i góry Alaski. Niemniej wciąż brakowało jej poczucia, że zajmuje istotną pozycję w firmie oraz że dziecko cokolwiek po niej odziedziczy. A ponieważ ciąża nastąpiła w wyniku zapłodnienia nasieniem anonimowego dawcy, tylko od niej zależało, czy pozostawi po sobie schedę – solidny pakiet akcji, których nikt nie będzie mógł im odebrać.

W rodzinie Steele’ów wiele się teraz działo. Zbliżający się ślub ojca z wdową po konkurencie i w konsekwencji fuzja obu rafinerii spowodowały, że każdy członek rodziny walczył o jak najlepszą pozycję dla siebie w nowo powstającym imperium naftowym – Alaska Oil Barons, Incorporated.

Naomi wiedziała, że musi ich wszystkich przebić. Naukowiec i badacz doktor Royce Miller przeważy szalę na jej korzyść.

Raport detektywa znała na pamięć. Spojrzała teraz na zdjęcie na ekranie. Z przystojnej twarzy biła nieprzeciętna inteligencja. Czy anonimowy ojciec dziecka jest przynajmniej w połowie tak inteligentny jak on? W połowie tak silny? Przestań, nakazała sobie w duchu. Decydując się na samotne rodzicielstwo, dokonałaś świadomego wyboru.

Od zwycięskiej walki z nowotworem, którą stoczyła, kiedy była nastolatką, Naomi żyła dla siebie. Wszystko robiła z pasją. We wszystkim, i w zabawie i w pracy jako radczyni prawna w rodzinnej rafinerii, chciała być najlepsza. W życiu prywatnym z zasady unikała zobowiązań. Łączyły ją natomiast silne więzi z ojcem wdowcem i rodzeństwem. Konsekwentnie podążała wyznaczoną przez siebie drogą, lecz teraz stawka była wyższa niż kiedykolwiek przedtem.

Niejeden raz widziała upadek dobrze prosperującej firmy. A zapowiedziana fuzja koncernu naftowego Steele’ów z rafinerią Mikkelsonów – efekt niespodziewanych zaręczyn ojca Naomi z wdową po rywalu – wywołała spore zamieszanie na rynku. Naomi jeszcze nigdy tak się nie niepokoiła o przyszłość. Inny gracz, Johnson Oil United, deptał im po piętach.

Muszę być czujna, pomyślała. I nie wolno mi się cofnąć.

Zadaniem numer jeden, jakie sobie postawiła, było znalezienie Royce’a Millera – tu nieodzowna okazała się pomoc detektywa – i przekonanie go, aby zgodził się udostępnić ich firmie swoje badania nad bezpieczeństwem ekologicznym rurociągów transportujących ropę. To był plan maksimum. Plan minimum przewidywał namierzenie Royce’a Millera i włamanie się do jego bazy danych, w czym pomoże jej nieprzeciętna sprawność w posługiwaniu się komputerem.

Oprócz ewidentnych korzyści dla firmy, badania Millera mogą przyczynić się do zmniejszenia zachorowalności na nowotwory wywołane zanieczyszczeniem środowiska. Naomi i jej siostra Delaney, ekolożka, aktywnie działały na rzecz ochrony przyrody.

Czyli dwie pieczenie na jednym ogniu.

Po długich poszukiwaniach Naomi zlokalizowała kryjówkę doktora Millera – luksusowe szklane igloo w leśnej głuszy. Teraz czekało ją drugie zadanie. Musi się tam dostać, zawrzeć z nim znajomość, wkraść w jego łaski i ubić interes życia.ROZDZIAŁ PIERWSZY

Intelektualista Royce Miller bez chwili wahania przemienił się w rycerskiego siłacza, by ratować kobietę przed pożarciem przez wygłodniałego alaskańskiego grizzly, który z jakiegoś powodu nie zapadł w sen zimowy.

Zanim jednak stawił czoło bestii, musiał się odpowiednio ubrać, włożyć dżinsy, grube buty i parkę.

Przez szklaną ścianę igloo widział, jak brązowy niedźwiedź zbliża się do SUV-a stojącego na pokrytym grubą warstwą śniegu podjeździe. Kierowca – młoda kobieta w jaskraworóżowej parce – naciskała klakson.

Niespodziewany gość? Na tym odludziu? W taką pogodę?

Później będę się nad tym zastanawiał, pomyślał Royce. Teraz ważniejsze jest odpędzenie niedźwiedzia.

Cofając się, niechcący nadepnął Tessie, swojej suczce rasy bernardyn, na łapę.

– Przepraszam, kochana – mruknął. Tessie, nazwana tak na cześć naukowca Nikola Tesli, podniosła się z podłogi, gotowa do wyjścia. – Nie, nie. Ty już byłaś na spacerze – dodał Royce w pośpiechu.

Spieszył się, lecz przed wyjściem wyłączył komputer. Nigdy zbyt wiele ostrożności jeśli chodzi o badania naukowe, które mogą doprowadzić do wynalazku wartego opatentowania.

Kogo się obawia? Niedźwiedzia, czy zabłąkanej turystki? Raczej mało prawdopodobne, aby interesowały ją jego badania. Stawka jednak była zbyt wysoka.

Badania Royce’a nad bezpieczeństwem, również ekologicznym, rurociągów transportujących ropę miały motyw osobisty. Rurociąg, przy którym pracował jego ojciec, działał na starych zasadach, tak jak wszystkie w małym mieście w Teksasie, gdzie Royce się urodził i dorastał. Tamtejsi nafciarze tworzyli bardzo zżytą społeczność i śmierć jednego z nich zawsze stanowiła głęboką wyrwę.

Kiedy ojciec byłej narzeczonej Royce’a zginął w wybuchu w rafinerii, jego świat również legł w gruzach. Niedługo potem narzeczona poroniła i wyjechała z kraju. Został sam.

Otrząsnął się ze wspomnień. Wziął pistolet sygnałowy na flary, na wszelki wypadek również strzelbę, i otworzył drzwi. Podmuch zimnego powietrza zwiastujący zawieję śnieżną uderzył go w twarz.

Pochylił się i ruszył naprzód. Gdyby udało mi się odpędzić misia, myślał, albo chociaż odwrócić jego uwagę, żeby babka zdążyła wyskoczyć i schować się w domu…

Tymczasem grizzly ruszył naprzód, stanął na tylnych łapach i z rykiem opadł na maskę SUV-a, pazurami zaczepiając o wycieraczki.

– Hej, misiaczku! – krzyknął Royce. – Spójrz na mnie!

Nieprzerwane trąbienie klaksonu i wycie wiatru zagłuszało jednak jego głos. Niedźwiedź zastrzygł uszami, lecz dalej bujał samochodem. Royce uniósł pistolet i wystrzelił racę. Grizzly odwrócił łeb.

– Tak, tak, Paddingtonie, żarty się skończyły – krzyknął Royce. Chwycił poły parki, rozpostarł ramiona, chcąc sprawiać wrażenie potężnego i groźnego. – Zmykaj, Baloo.

Zaczęły mu się przypominać imiona misiów z dziecięcych książek. Dzieci powinno się uczyć, że to niebezpieczne zwierzęta, nie przytulanki, pomyślał.

– W śmietniku nie znajdziesz jedzenia, a ta niepozorna dama nie nadaje się na kolację.

Ani na przystawkę, ani nawet na kanapkę. Nieznajoma wyglądał na żylastą chudzinkę.

Ostry dźwięk klaksonu znowu przeszył powietrze. Royce musiał przyznać, że kobieta mu imponuje. Nie zanurkowała pod deskę rozdzielczą, zwiększyła natomiast obroty silnika, a gdy to nie przyniosło rezultatu, opuściła szybę i wytknęła głowę na zewnątrz.

– Usiłuję się cofnąć, ale albo koła się zapadły, albo ta bestia waży…

– Niech się pani schowa, zanim nasz Puchatek pacnie panią łapą w głowę! – warknął Royce.

Szybko obliczył, że przednia szyba wytrzyma jeszcze dwie, najwyżej trzy minuty, potem pęknie. Niedźwiedź był wielki, ale z łatwością wsadziłby łeb do środka.

– Nie mam zamiaru wysiadać! – odkrzyknęła nieznajoma. – Chcę tylko zapytać, czy ma pan jakiś pomysł, co mogłabym zrobić…

Niedźwiedź uderzył łapą w lusterko boczne kilka centymetrów od jej twarzy. Lusterko upadło na ziemię, a wielkie płatki śniegu natychmiast je przysypały. Śnieżyca przybierała na sile.

Kobieta z piskiem przerażenia cofnęła się i podciągnęła szybę. Niedźwiedź natomiast zsunął się po masce i tylnymi łapami opadł na ziemię. Chwiał się, lecz wcale nie miał zamiaru odejść.

Koniec zabawy, pomyślał Royce.

Uniósł strzelbę. Wycelował.

Rozległ się strzał.

Grizzly prysnął w zarośla, SUV-em natomiast rzuciło najpierw do tyłu, potem gwałtownie do przodu.

Na szczęście Royce zdążył uskoczyć w bok. Obejrzał się i zobaczył, jak samochód na pełnym gazie wjeżdża w zaspę i nareszcie staje.

Kobiecie w różowej parce jakoś udało się wydostać zza kierownicy. Wyglądała na całą i zdrową i nie taką chudzinkę, jak ocenił przedtem. Była niewielkiego wzrostu, lecz spodnie narciarskie i parka ściągnięta w talii podkreślały kobiece kształty.

Teraz, kiedy niebezpieczeństwo minęło, Royce’a osaczyły podejrzenia.

Co ta babka robi na tym odludziu?

I czego chce od niego?

Naomi Steele nie znosiła odgrywać słabego kobieciątka przed mężczyzną. Urodziła się i wychowała na Alasce, w jej żyłach płynie także krew Inuitów i sama poradziłaby sobie z niedźwiedziem za pomocą pistoletu na flary w zestawie przetrwania, który woziła z sobą.

Pozwoliła jednak Royce’owi uratować się z opresji, bo była to znakomita okazja do zawarcia znajomości.

Osłoniła ręką oczy przed ostatnimi promieniami zachodzącego słońca, spojrzała na niedźwiedzia znikającego w lesie, potem przeniosła wzrok na swojego wybawcę. No, no… Niezłe ciacho.

Oglądała zdjęcia Royce’a Millera w internecie, miesiąc temu wysłuchała nawet jego wykładu. Co innego jednak widok z ostatniego rzędu audytorium, a co innego z odległości kilku kroków. Facet ma charyzmę, pomyślała.

Największe wrażenie zrobiły na niej oczy Royce’a. Okna duszy. Pokazujące, jakim jest mężczyzną. Wnikające niczym wiązka promieni lasera prosto do jej wnętrza.

Odkryj karty, kobieto, zdawały się mówić. Trafiłaś na równego sobie przeciwnika.

Nagle w otaczającym powietrzu poczuła zmysłowe fluidy tak silne, tak gorące, że mogłyby stopić sople na gałęziach drzew. W innych okolicznościach chętnie podjęłaby wyzwanie, lecz miała misję do wypełnienia. Musi pozyskać ten błyskotliwy umysł dla rodzinnej firmy.

No i jest w drugim miesiącu ciąży.

Kiedy jako nastolatka musiała poddać się kuracji przeciwnowotworowej, na wszelki wypadek zamroziła swoje jajeczka. Lekarz onkolog i współpracujący z nim psycholog bardzo jej pomogli podjąć ważne decyzje i przejść przez ten przerażająco trudny okres.

Niedawno uznała, że jest gotowa zostać matką. Miała dość czekania na mitycznego jednego jedynego. Podjęła decyzję jako prawniczka o ustalonej pozycji zawodowej, mająca solidne oparcie w rodzinie, lecz nagle cały jej ustabilizowany świat wywrócił się do góry nogami. Zaręczyny ojca i zapowiedziana fuzja rywalizujących z sobą firm oznaczały, że każdy walczył o jak najlepsze miejsce dla siebie w nowym układzie. I tak jak wtedy, kiedy była dzieckiem, Naomi musiała potwierdzić swoją wartość. Musiała to zrobić dla dziecka. Dla zmarłej siostry.

Zamrugała, aby odpędzić łzy.

Ach, te hormony. Oczywiście! To tłumaczy niespodziewaną zmysłową reakcję na nieznajomego. Tymczasem ów mężczyzna mocniej chwycił strzelbę i powiedział:

– Wejdźmy do środka, zanim Puchatek wróci po nas albo zanim zasypie nas śnieg. Zapraszam.

– Eee… Dobrze.

Naomi wiedziała, że nie może ulec urokowi Royce’a. Jeśli chce wykonać zadanie, z jakim tu przyjechała, musi zachować przytomność umysłu. Royce nie jest zwyczajnie inteligentny, jest diabelnie inteligentny. Błyskotliwy.

I ekscentryczny.

Zlokalizowanie jego samotni wymagało herkulesowego wysiłku i zaangażowania najlepszych prywatnych detektywów, z których pomocy nieraz korzystała. Detektywów słynących z dyskrecji. I pobierających sowite honoraria.

Jeśli jednak uzyska dostęp do badań Royce’a, opłaci się. A jeśli jeszcze zdoła osiągnąć nieosiągalne, czyli namówić go do współpracy z ich firmą rodzinną, sukces będzie wart każdych pieniędzy.

Nareszcie zyska całkowitą aprobatę rodziny i bezpieczną przyszłość dla siebie i dziecka.

Royce otworzył drzwi szklanego igloo. Wypadła z niego kolejna bestia, ogromny bernardyn, i skoczyła na niego.

– Tessie – Royce łagodnym tonem przemówił do psa – z powrotem.

Naomi oparła się ręką o framugę i zajrzała do środka. Wnętrze igloo przypominało domki, w jakich spędzali wakacje. Osaczyły ją wspomnienia cudownych czasów przed katastrofą lotniczą, w której zginęły jej matka i siostra. Przed jej chorobą. Czasów, które, jak naiwnie sądziła, będą trwały wiecznie, a które minęły tak szybko jak alaskański dzień.

Podniosła głowę i spojrzała w niebo. Przez szklany dach igloo wpadały ostatnie promienie słońca. Tylko jedna ściana zrobiona była ze szkła matowego. Stało tam łóżko, a za nim, jak sądziła, kryła się łazienka.

Połowę części dziennej zajmowała półkolista kanapa, na której rozłożyła się Tessie. W pozostałej części urządzono kuchenkę z niedużym stołem pełniącym również funkcję biurka pod komputer. To w nim, na dysku, zapisane są badania Royce’a, pomyślała.

Była pewna, że Royce używa najlepszych zabezpieczeń przed włamaniem do bazy danych.

– I jak?

Głos Royce’a Millera ją otrzeźwił.

– Ee… – Zająknęła się. Szukała odpowiednich słów. Wymyślenie, jak go odnaleźć i tu dotrzeć, zajęło jej tyle czasu, że nie zdążyła opracować scenariusza na spotkanie sam na sam. – Dziękuję za uratowanie mi życia – rzekła.

Royce z wprawą, jaką zyskał, dorastając w Teksasie, rozładował strzelbę, a naboje schował do kieszeni.

– Jakie licho panią tu przyniosło w taką pogodę? – zapytał.

– Taka wdzięczność spotyka dostawcę zaopatrzenia? – odpowiedziała tonem, który z powodzeniem stosowała w sali rozpraw, kiedy chciała rozbroić dwunastu zaprawionych w bojach sądowych osób z ławy przysięgłych. – Beze mnie umarłby pan z głodu, że nie wspomnę o skutkach braku dezodorantu.

– Zaopatrzenia?

Royce obrzucił Naomi podejrzliwym wzrokiem. Zdjął parkę, strząsnął z niej śnieg.

– Owszem. Tak przewiduje umowa najmu. – Naomi wcisnęła kierowcy z supermarketu historyjkę o narzeczonym, któremu chce zrobić niespodziankę. Stary romantyk uwierzył i dostał hojny napiwek. – Sądziłam, że zdążę obrócić przed zawieją, ale pogoda płata figle.

Nikt nie może przyczepić się do tej wersji, myślała. Przecież nie powiedziałam, że pracuję dla firmy dostawczej. W razie czego się wybronię. Musiała coś wymyślić, bo gdyby Royce odkrył, iż należy do rodziny potentatów naftowych i nazywa się Steele, zostawiłby ją temu grizzly na pożarcie.

– Z kim mam przyjemność?

– Naomi – przedstawiła się samym imieniem.

Nie spuszczała oczu z jego twarzy, aby dostrzec najmniejszy znak, że kojarzy, kim może być. Na szczęście jej imię nic mu nie mówiło.

– Royce. Dziękuję za przywiezienie mi zapasów w środku burzy śnieżnej – Royce rzekł lekkim tonem. – Co teraz masz zamiar zrobić?

– Mam zamiar wyładować kartony z samochodu, zanim wszystko zamarznie.

Royce z westchnieniem sięgnął po swoją parkę.

– Siadaj – polecił. – Ja się tym zajmę.

– Nie zapomnij pistoletu sygnałowego, na wypadek gdyby nasz miś wrócił.

– Racja.

– Jeśli chcesz, będę cię ubezpieczała. Umiem się obchodzić ze strzelbą.

Royce na moment przystanął w drzwiach.

– Dam sobie radę – rzucił przez ramię.

Świetnie, pomyślała. Zgodnie z przewidywaniami osądził ją po wyglądzie i uznał za bezbronne kobieciątko. Zrozumiała, że odkryła jego słaby punkt. To dżentelmen w każdym calu, opiekuńczy wobec przedstawicielek płci pięknej.

Nie zamierzała tego wykorzystywać. Ceniła swoją niezależność. Swoją siłę.

I swoje zdrowie.

Stoczyła ciężką walkę z nowotworem, potem musiała walczyć z nadopiekuńczą rodziną. Czasami trochę przesadzała z tą niezależnością. Szalała, imprezowała, korzystała z każdego dnia życia.

Teraz za to płaciła. Rodzina wciąż traktowała ją jak zbuntowaną nastolatkę.

Właśnie. Rodzina. Musi się spieszyć, bo Royce zaraz wróci. To okienko czasowe, kiedy zajęty jest wyładowywaniem zapasów, jest bezcenne. Musi przeprowadzić rozpoznanie. Będą jej potrzebne wszystkie wskazówki, nawet najdrobniejsze, aby mogła złamać jego opór.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: