- W empik go
Odzyskana - ebook
Odzyskana - ebook
Nie musisz mieć kontroli nad wszystkim – o pewne rzeczy zadbają anioły.
Maria i Gabriel tworzą temperamentne małżeństwo, które po wielu życiowych zakrętach postanawia wreszcie wyjść na prostą. Odbudowanie relacji nie jest jednak łatwe, gdyż niezaleczone rany z przeszłości powodują ciągłe napięcia oraz nieporozumienia.
Kiedy pewnego dnia dochodzi między nimi do kolejnej awantury, Maria wsiada do samochodu i mknie do przyjaciółki, nie zważając na prędkość. Wtedy zza zakrętu wyłania się rozpędzony samochód.
Wypadek sprawia, że Maria traci pamięć. W obliczu tragedii Gabriel postanawia zrobić wszystko, by odzyskać kobietę i rozkochać ją w sobie na nowo. Wkrótce oboje przekonają się, że droga do ponownego pojednania będzie nie tylko długa, lecz także pełna bolesnych konfrontacji…
Odzyskana to nie tylko opowieść o wybaczaniu, procesie uzdrawiania wewnętrznego dziecka i budowaniu na nowo porozumienia dusz. To także książka, która pomoże zagubionym parom umocnić ich związek dzięki wartościowemu przesłaniu oraz praktycznym zadaniom do wykonania.
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8373-164-3 |
Rozmiar pliku: | 1,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W życiu bywa różnie. Gdy budujesz z drugim człowiekiem wspólną rzeczywistość, logiczne, że zdarzają się sprzeczki, bo się docieracie. Ważne jednak, by umieć się kłócić. Jak? Jak to możliwe, skoro szarpią wami emocje?
Maria tego nie potrafiła. Dlatego często w złości wyrzucała z siebie wszystko, co w sobie dusiła. Zatracała się w gniewie, nieświadomie raniąc siebie i innych. Czuła się jak na ringu – zamiast dążyć do budowania relacji, uparcie starała się udowodnić swoje racje.
Życie jej i Gabriela było wypadkową ich żywiołowych temperamentów. Potrafili się szybko pokłócić, a za chwilę byli już pogodzeni. Mieszanka wybuchowa. Jednak tym razem to miał być koniec.
Był piękny, słoneczny dzień. Oboje siedzieli na balkonie, gdy nagle odezwał się telefon Gabriela. Maria odruchowo popatrzyła na wyświetlacz i w tym momencie coś się w niej zagotowało.
Dzwoniła jego była. Odkąd postanowili z Gabrielem zbudować ich relację od nowa, jego byłe wyrastały jak grzyby po deszczu. Wkurwiało ją to i niejednokrotnie były o to kłótnie.
– Kochanie, muszę odebrać. Wiesz, że Julka ma problemy.
– Oczywiście. Odbierz. Nie ma problemu. – Maria zagryzła zęby, by nie wyszczekać czegoś zgryźliwie.
Gabriel wyszedł. Po dziesięciu minutach wrócił i oświadczył, że Julka go prosi, by przyjechał jej pomóc. Intuicja Marii podpowiadała, że dopóki on nie wyznaczy granic tych usług, one rozwalą ten związek. Chcąc załagodzić sytuację, przytuliła się do jego pleców i go objęła.
– Muszę już iść – rzucił, wstając jak oparzony.
Tym razem nie wytrzymała.
– Wiesz co? Mam tego dość! Najlepiej, żebyś założył hospicjum dla każdej byłej! Albo wybuduj klinikę dla kobiet, z którymi się umawiałeś! Jesteś dla nich jak służący! Cokolwiek byśmy nie robili, one dzwonią! Nawet gdy uprawiamy seks, muszą się przypomnieć! Zastanów się, jak chcesz żyć, bo te relacje stają się toksyczne!
– To co mam zrobić? Olać je? Zerwać kontakt? To niedojrzałe.
– Niedojrzałe to jest bycie męczennikiem i służącym. Niech sobie w końcu znajdą kogoś i odwalą się od nas. Powtarzam: załóż hospicjum dla byłych… albo fundację! A teraz jedź do niej i bądź jej bohaterem!
Emocje szarpały Marią. Nie wiedziała, co się z nią dzieje. Wstała i poszła do garażu. Zamierzała pojechać do przyjaciółki.WYPADEK
Wsiadła do samochodu, założyła okulary przeciwsłoneczne i ruszyła, wściekła na niego. Stwierdziła, że wybierze krótszą trasę, która była bardziej wymagająca, ale teraz miała to gdzieś. Odsunęła szyberdach i włączyła muzykę.
Wiatr rozwiewał jej włosy, a ona śpiewała na cały głos. Zaczęła od spokojniejszych utworów, ale po pewnym czasie potrzebowała czegoś mocniejszego. W miarę jak muzyka stawała się ostrzejsza, Maria coraz bardziej przyspieszała, czując, jak ulatują z niej wszystkie emocje.
Nagle, wchodząc w zakręt, stwierdziła, że skoro nie ma nikogo na drodze, to przejedzie przez podwójną linię. I to był błąd. Z naprzeciwka wyłonił się samochód. Oboje jechali rozpędzeni. Nie było szans, aby się zatrzymać. Naciskała na hamulec z całych sił, ale bezskutecznie. Samochód zbliżał się nieubłaganie, gdy nagle przypomniała sobie o św. Michale Archaniele.
– Michale, błagam, pomóż mi! – krzyknęła.
W tym samym momencie poczuła, jakby ktoś przejął kierownicę i próbował ją ratować. Zamknęła oczy i wyszeptała:
– Gabrielu, przepraszam…
Łza spłynęła jej po policzku. Choć wiedziała, że to koniec, jednocześnie wierzyła, że wydarzy się cud i św. Michał ją uratuje. Pamiętała, że gdy Gabriel zniknął i polowały na nią demony, to właśnie anioły były przy niej i ją chroniły. Zapomniała o nich. Tak bardzo było jej wstyd, że odsunęła się od nich, gdy jej życie zaczęło się układać. A tak naprawdę one tylko czekały, aby przyjść i wspierać ją dalej.
– Kocham cię!
Światła nadjeżdżającego, rozpędzonego samochodu oślepiły ją. Poczuła szarpnięcie i bardzo mocne uderzenie, a potem potworny ból…
Ukochany Archaniele Michale,
proszę, abyś uwolnił mnie od wszystkich krępujących więzów.
Umocnij moją wiarę w dobro tkwiące w ludziach
i w Boską Opatrzność!
Chroń mnie w każdej chwili życia.
Niech towarzyszy mi zawsze jeden z Twoich aniołów.
Spraw, abym niósł pomoc bliźnim.
Dziękuję Ci.NIEBO I PIEKŁO
Unosiła się, leżąc poziomo, w dziwnej, jasnej przestrzeni. Naga i bezbronna. Nie mogła poruszać kończynami. Jej nogi i ramiona były jak skały, nawet nie drgnęły. Chciała krzyknąć, ale nie była w stanie.
– Co się ze mną stało? – załkała cicho.
Nagle znowu oślepiło ją światło i tuż obok niej, na kryształową podłogę, upadła bransoletka. Ta sama, którą Gabriel dał jej na pierwszym spotkaniu.
– Jesuuu, ostatni raz miałam ją na naszym ślubie. Później włożyłam ją do szuflady z biżuterią i całkiem o niej zapomniałam.
Zrobiło jej się słabo. Patrzyła na bransoletkę, która mieniła się na podłodze. Miała do siebie żal. Czuła przeraźliwy ból oraz tęsknotę za Gabrielem.
– Boże, pomóż mi – zaczęła rozpaczliwie prosić. Była sama, a pustka i cisza wokół niej sprawiały, że czuła narastający niepokój.
Kiedyś, gdy jako mała dziewczynka wpadała w histerię, dostawała tabletki uspokajające. One miały ją wyciszyć. Z czasem poczucie bycia niekochaną i niechcianą sprawiło, że pojawiły się myśli o samobójstwie. Zaczęła się wtedy zastanawiać, jakby to było, gdyby jej nie było. „Kto by za mną płakał? Przecież jestem ciężarem dla innych i pasożytem” – myślała. Pewnego dnia z zazdrości zagroziła siostrze nożem, krzycząc: „Albo ty, albo ja!”. Ktoś mógłby pomyśleć, że była nienormalna, tymczasem ona potrzebowała jedynie miłości i uwagi.
– Myślę, że jestem na granicy życia i śmierci. Nie wiem, co będzie dalej… Jedyne, czego teraz pragnę, to przytulić się do Gabriela. Kocham go. – Maria popatrzyła na bransoletkę i przypomniała sobie, jacy byli szczęśliwi.
Nagle dostrzegła w oddali kobietę ubraną w piękną, jasną suknię. Wyglądała jak anioł. Jej długie, lśniące włosy opadały swobodnie na ramiona, tworząc diamentową taflę. Nieznajoma zbliżała się do niej, niosąc coś w rękach. Kiedy podeszła bliżej, rozkazała jej wstać.
– Jak mam to zrobić? – zapytała Maria z oburzeniem.
– Uwierz – odpowiedziała kobieta.
– W co?
– Uwierz w to, że twoje nogi i ramiona są sprawne. Wstań i podejdź do mnie.
Maria zamknęła oczy. To zawsze pomagało w lepszej wizualizacji obrazów. Wysłała intencję i maksymalnie skoncentrowała się na tym, by wyobrazić sobie, jak chodzi. W tej chwili zobaczyła, jak idzie za rękę z Gabrielem, a obok nich biega ich ukochany pies.
– Kochanie, przejdziemy przez to razem – usłyszała szept Gabriela.
Nagle poruszyła palcami u stóp, a krew znowu szybciej zaczęła krążyć w jej żyłach. Odzyskiwała czucie.
– Kotku, przejdziemy przez to razem – odezwał się ponownie głos ukochanego.
Te słowa miały moc. Z każdą chwilą czuła, jak wraca do niej energia i odzyskuje siły. Gdy usiadła na niewidzialnym łóżku, spróbowała dotknąć stopą bransoletki.
– Jest! Mam ją! – krzyknęła.
Maria podniosła się i… upadła na podłogę. Po chwili wzięła bransoletkę do ręki i przytuliła ją do serca. Nie miała pojęcia, skąd w niej tyle wiary. Czy motywowała ją do tego rodzina? Czy to ona napełniała spokojem jej serce, szepcząc, że wszystko będzie dobrze?
– Zgubiłam drogę w tym pędzie. Za szybko chciałam mieć wszystko naraz. A teraz? Jestem tu sama. Kim jestem?
Anielica położyła dłoń na ramieniu Marii i wręczając jej białą, satynową chustę, powiedziała:
– Nie lękaj się. Owiń się nią i chodź ze mną. Coś ci pokażę.
Maria poczuła, jak delikatny materiał głaszcze jej skórę, a blizny po wypadku zaczynają znikać. Jakby niewidzialne palce jednym dotykiem goiły jej rany.
Anielica szła przodem. Kiedy dotarły do dużych, pięknych drewnianych drzwi ze złotą klamką, Maria spojrzała w górę i dostrzegła napis: „Niebo”. Przewodniczka otworzyła je na chwilę, ukazując… życie?
„Hmm, coś tu się nie zgadza” – pomyślała Maria, widząc swoją rodzinę, przyjaciół, spełnione marzenia… Zero problemów, zero trosk.
– Gdy na to patrzę, aż ciężko mi uwierzyć, że ono istnieje – wzruszyła się Maria. – Niebo. Raj, o którym śniłam, ale nie mogłam tam dotrzeć, bo się pogubiłam. Przestałam ufać Bogu i aniołom. Wybrałam walkę i bycie zosią samosią.
Jej oczom ukazuje się kolejna scena.
Ona leży na hamaku zawieszonym między palmami, w objęciach Gabriela. Czytają książkę. Po plaży biega ich pies, który cieszy się falami…
Z oczu Marii popłynęły łzy. Zaczęła żałować każdego błędu i czuć do siebie odrazę.
– Podczas poszukiwania Gabriela to anioły mi pomogły, a ja wyrzuciłam je ze swojego życia. Jak mogły mnie wspierać, kiedy nie chciałam, by mi towarzyszyły? Jest mi wstyd – wyznała z żalem.
– To mogło być twoje życie – odezwała się anielica. – Masz świadomość, gdzie popełniłaś błąd. Zostawiłaś siebie na samym końcu i zatraciłaś się w pędzie życia, nie słuchając serca. Zaprowadzę cię jeszcze w jedno miejsce.
– Czuję, że teraz będzie jazda bez trzymanki. Spotkam szatana i pójdę do piekła. Boję się, ale jestem na to gotowa, już tam kiedyś byłam. Żartowałam przecież, że piłam z nim whisky.
Przewodniczka poprowadziła Marię dalej, tym razem zaczęły schodzić w dół. Z każdym krokiem robiło się chłodniej i mroczniej.
– Teraz musisz iść sama – powiedziała anielica.
Maria pokiwała głową i zaczęła samotną wędrówkę. Kiedy doszła do oświetlonej drogi, usłyszała przeraźliwy krzyk. Jej krzyk. Zaczęła biec przed siebie, czując, że wokół robi się coraz bardziej gorąco. Zatrzymała się dopiero na końcu drogi, gdzie znajdowała się szklana podłoga. Gdy spojrzała w dół, zobaczyła starą ruderę. Nie miała dachu, więc mogła śmiało zajrzeć do środka.
Na obskurnej sofie leży kobieta z butelką wódki. Obok niej, na szafce, stoi zdjęcie przedstawiające szczęśliwą rodzinę.
– To my?! Ja i Gabriel? Kurwa, co tu się wydarzyło? – zawołała Maria.
Nagle zza jej pleców wyłania się czarna postać i szepcze:
– Chodź, pokażę ci, jak mogła wyglądać twoja przyszłość.
Maria widzi piękny i zadbany dom. Niby wszystko okej, ale nie do końca. Dziwna energia unosi się w tym miejscu. Kobieta dostrzega, jak pochłonięci pracą małżonkowie przestają rozmawiać. Oddalają się od siebie.
– Jesteśmy samotni, mimo że jesteśmy razem – wyszeptała Maria.
Pojawia się kolejna scena.
Ona wdaje się w romans z sąsiadem, który kiedyś był u nich na grillu, a Gabriel zdradza ją ze swoją koleżanką z pracy.
I jest jeszcze ich… dziecko? Dziewczynka bawi się sama. Potem dorasta i chcąc zaimponować innym dzieciom w szkole i poczuć się dostrzeżona, zaczyna palić. W końcu zakochuje się w chłopaku, który proponuje jej narkotyki.
Naćpani koksem uprawiają seks. Kiedy córka Marii odkrywa, że jest ciąży, jej kochanek jest wściekły. Dziewczyna nic nie mówi rodzicom. Postanawia usunąć, ale jeszcze się wstrzymuje. Zaczyna pomieszkiwać u niego. Pewnego dnia chłopak wpada w szał i rzuca się na nią. Łapie ją za włosy i uderza mocno o ścianę, krzycząc: „Ty, kurwo! Na chuj nam ten bachor!”.
– Jesuuu, nie mogę na to patrzeć! – wykrzyknęła Maria, odwracając wzrok.
– Patrz! Patrz i się ucz! – rozkazuje bezwzględnie ciemna postać i kieruje twarz kobiety w stronę brutalnej sceny.
Chłopak wymierza ostatni cios, który jest kopniakiem w brzuch. Młoda kobieta zwija się z bólu, a spomiędzy jej nóg sączy się krew.
Z oczu Marii popłynęły łzy. To było dla niej zbyt dużo. Patrząc na ciemną postać, pyta:
– Dlaczego?
– Oboje zatraciliście się w pracy i zapomnieliście o tym, jak wielka jest wasza miłość. Anioły przy was były, ale nie mogły nic zrobić, ponieważ mają zakaz wtrącania się w życie człowieka bez jego zgody. Uzależnienia was pokonały. Zgotowałaś piekło sobie i bliskim. Patrz dalej, bo to nie koniec.
Kolejna scena.
Piękne i nowoczesne mieszkanie. Maria wciąga kreski między jednym a drugim drinkiem. Pewnego dnia oznajmia Gabrielowi, że już go nie kocha. Wraz z sąsiadem postanawia iść do klubu dla swingersów.
– Do tej pory nie chciałam tego robić, bo byłam zazdrosna, ale teraz jest mi już wszystko jedno – wyznaje kochankowi.
Taksówkarz wiezie ich przez ulice Warszawy. Dla lepszego odlotu, po drodze wciągają kreski i biorą ecstasy.
Klub wygląda bardzo ekskluzywnie. W drzwiach witają ich przystojni ochroniarze. Sprawdzają jej torebkę. Uśmiechają się przy tym zawadiacko, jakby wiedzieli, co tam się wydarzy.
Idąc przez korytarz, Maria dostrzega posąg lwa. Zatrzymuje się przy nim i go dotyka. Wydaje jej się, że zna tego lwa. To przecież zwierzę mocy Gabriela. Na moment robi jej się przykro, zamyka oczy i zastanawia się, co on teraz robi. Po chwili rusza do przodu.
Z każdym krokiem robi jej się coraz cieplej, a wszystko, co wcześniej wzięła, zaczyna działać. Nagle zauważa, że jej towarzysz jak w transie idzie za jakąś kobietą i znika w głębi korytarza. Maria zostaje sama. Po chwili podchodzi do niej jakiś mężczyzna, a ona posłusznie podąża za nim. Kiedy docierają do pokoju, nieznajomy rzuca ją na łóżko i przypina jej nogi kajdankami.
„Kurwa! Znowu to samo!” – Maria wraca pamięcią do nocy z Gabrielem. On zrobił dokładnie to samo, też zapiął jej kajdanki w ten sposób.
Mężczyzna widzi jej wyraz twarzy i zmienia koncepcję. Rozkuwa jej nogi i każe jej się odwrócić i uklęknąć na łóżku, po czym związuje jej ręce za plecami. Jest jej już wszystko jedno. Jest podniecona, bo cała aura tego miejsca tak na nią wpływa. Luksusowy pałac, gdzie można się rżnąć do woli. Nagle czuje jego wargi na swoich ustach. Jego palce zagłębiają się w niej, po czym oblizuje je, zachwycając się jej smakiem.
„Nie wytrzymam. To samo robił Gabriel, dopóki nie oddaliśmy się pracy”.
Jej umysł walczy z sercem. Coś jej mówi, że ma stąd wyjść i zbudować na nowo związek z mężem. Nagle słyszy, jak do pokoju ktoś wchodzi. Odwraca się i widzi drugiego mężczyznę.
„Trójkąt z dwoma?” Tego jeszcze nie próbowała, może być ciekawie. Ekscytacja, lęk oraz podniecenie mieszają się ze sobą.
Mężczyzna każe jej się odwrócić. Maria wykonuje jego rozkaz. Następnie sam staje na krawędzi łóżka, a jego penis pojawia się przed jej oczami.
– Ssij, suko – mówi.
W tym momencie w Marii coś pęka. Nie jest w stanie tego robić.
Nieznajomy łapie ją za włosy i przyciąga do swojego członka. Kobiecie robi się niedobrze. „Co tu się dzieje? Dlaczego w takim miejscu wracają wszystkie sceny z Gabrielem?”.
– Panowie, ja wychodzę. Nie jestem w stanie… Nie chcę… – mówi.
Widzi w ich oczach wściekłość, ale wie, że to miejsce ma swoją renomę, więc nic jej nie zrobią.
– To spierdalaj! – rzuca ze złością jeden z mężczyzn.
Rozwiązują ją, a ona, nie patrząc na nich, wybiega.
Kiedy wchodzi do domu, to, co widzi, jest nie do zniesienia. Jej mąż siedzi na sofie z koleżanką z pracy. Maria dostrzega, jak ona na niego spogląda. Normalnie już by jej łeb o ławę roztrzaskała, ale nie w tej sytuacji. Wie, że teraz musi zachować zimną krew.
Patrzy im w oczy i nie ma pojęcia, co robić. „Gdy ja zdradzałam, to było okej, ale kiedy widzę to z drugiej strony, to boli” – słyszy w głowie wewnętrzny głos.
– Muszę już iść – oznajmia koleżanka Gabriela.
– Byłoby dobrze – przytakuje mężczyzna.
Gdy małżonkowie zostają sami, patrzą na siebie pełni żalu, złości i… tęsknoty, która rozrywa ich serca, ale przecież nikt się do tego nie potrafi przyznać.
– O co ci chodzi? – pyta Gabriel.
– O nic – odpowiada Maria i rusza w kierunku schodów prowadzących do ich sypialni.
Kiedy dociera do pokoju, nalewa sobie whisky i rozsypuje kreskę. To właśnie w tym szuka ukojenia.
Wizja znikła.
„To była tak bolesna historia, że wolałabym smażyć się w jakimś kotle, niż oglądać te sceny” – pomyślała Maria, po czym spostrzegła, że znów znajduje się w miejscu z kryształową podłogą, a obok niej stoi ta sama anielica.
– Mam dla ciebie dwie propozycje – odezwała się przewodniczka. – Pierwsza jest taka, że wrócisz do swojego dotychczasowego życia, ale stracisz pamięć. Zwróć uwagę na to, że Gabriel nie chce cię znać i raczej marne szanse, by to się zmieniło. Druga opcja to pozostanie tutaj.
Kiedy anielica wypowiedziała te słowa, Maria poczuła, że bransoletka na jej dłoni robi się ciepła. Tak jakby ktoś złapał ją za nadgarstek, dając wyraźny znak, by już wracała.
– Chcę wrócić. Niech się dzieje wola Twoja.
„Czy ona też czuła obecność Gabriela? Czy ona wiedziała, że wysłał mi znak? Nie wiem, ale jedno jest pewne: wracam” – pomyślała Maria.