- W empik go
Oko diabła - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
1 kwietnia 2016
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Oko diabła - ebook
Niektórzy mówią, że Stalin był diabłem. A jego okiem były służby bezpieki ZSRR. Jeżeli tak, to to oko obracało się wokół głowy i widziało wszystko. Widziało to, co jest, to, co mogło być i to, co się wydawało, że być może. Ale to oko czasami się zamykało, żeby nie widzieć prawdy… A czy my, Polacy, byliśmy aniołami?
Kategoria: | Proza |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-65543-37-0 |
Rozmiar pliku: | 1,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wstęp
Dzięki koledze, ukraińskiemu lekarzowi, natrafiłem na ciekawy materiał dotyczący okresu wojny. W związku z tym, że dla mnie duże znaczenie ma ustalanie prawdy, bez względu na to jaka ona jest, chciałem się dowiedzieć coś więcej. Chciałem trafić do źródeł i uzyskać zgodę na wykorzystanie tych materiałów, wraz ze zdjęciami. Po chwili otrzymałem informacje, że prawowity właściciel już o mnie wie. Przekazano mu informację, że piszę książkę na zbieżny temat no i wyraził zgodę. Aleks napisał jeszcze, że za chwilę ta osoba ze mną się skontaktuje i życzy mi powodzenia. Faktycznie po chwili otrzymałem wiadomość tej treści:
„Департамент внутрішньої та інформаційної політики Львівської ОДА (Organizacja Rządowa).
Доброго дня. Вибачайте пане, я не спілкуюся польською. Якщо розумієте українську — я безперечноо як автор фото з Верецького Перевалу даю дозвіл на їх використанні у вашій праці.”
Co w tłumaczeniu na język polski znaczyło:
Departament Wewnętrznej Informacyjnej Polityki Lwowskiej Oda — (Organizacja Rządowa).
"...Dzień dobry. Niech mi pan wybaczy, ale ja nie piszę po polsku. Jeśli rozumiecie mój język, możemy pisać po ukraińsku — ja jestem bezpośrednim autorem foto z „Верецького Перевалу”. Daję pozwolenie na ich użycie w ramach naszej współpracy.”
Dalsza nasza rozmowa potoczyła się w sposób nie oczekiwany nawet dla mnie. Zapytałem się o odtajnione przez Ukraiński IPN archiwa KGB. Nie ukrywałem, że chciałbym do nich dotrzeć, mieć swobodny dostęp, z możliwością pobrania interesujących mnie kopii, oraz ich swobodnego wykorzystania w moich książkach. Zwracałem się już w tej sprawie do dr Władymira Wiatrowycza, szefa IPN na Ukrainie, ale jak na razie cisza.
Mój rozmówca odpisał prawie natychmiast:
„ — Życzę sukcesu w Waszej niełatwej sprawie. Co do dostępu do archiwum KGB być może warto byłoby współpracować z Rusłanem Zabilij — dyrektorem Muzeum Pamięci Narodowej „Więzienie przy Łąckiego” we Lwowie. Spróbuję z nim porozmawiać co do możliwości współpracy z Wami …”
Moją radość chyba było widać. Wysłałem mu ostatnio wydaną książkę „Kryptonim Wilkołaki”. Ciekawiło go o czym pisze i jakie tematy mnie interesują. Po chwili otrzymuję następna odpowiedź:
„ — Tak wszystko nadeszło! Dziękuję! Co do późniejszej współpracy, i podsumowania książki — odłóżmy to później, ponieważ jestem sam w domu i mam małe dziecko, które potrzebuje uwagi. Spróbuję z Panem nawiązać w poniedziałek ponowny kontakt i pomóc. Pomogę również Panu nawiązać kontakty z lwowskimi historykami oraz badaczami Karpackiej Ukrainy i tym podobnymi ludźmi.”
A więc super, kontakty nawiązane. O to się martwiłem. Dzisiaj odezwała się również moja koleżanka, którą poznałem w okresie Majdanu. Dusza działaczki, dużo pomagała, dając wiele informacji. Bohdana sama od siebie zaproponowała pomoc. Ma również szerokie znajomości, jest urzędnikiem guberni. Samo polecenie choćby na zasadzie, znam tego człowieka, pisze prawdę, bez względu jaka by ona nie była, lub pisze nie napuszczając nikogo na nikogo, to już bardzo dużo. Po takim poleceniu, wiele drzwi zaczyna się otwierać.
Zdjęcie i artykuł o który poprosiłem, jest dosyć wymowny. W poprzedniej mojej książce jako temat bardzo ogólny pisałem, że nie tylko po stronie ukraińskiej, w tym okropnym okresie wojny dochodziło do zabójstw, aktów przemocy i pospolitych mordów.. Otrzymałem kilka zarzutów, że to bzdury, że mam pokazać fakty. Jako główny argument służyło to, że polski IPN o tym nic nie pisze. Tutaj chcę wyjaśnić jedną rzecz. Nasz IPN zajmuje się głównie zbrodniami ściganymi z urzędu, a więc ludobójstwami, zbrodniami wojennymi. To jest kwestia normowana prawem międzynarodowym. Sprawy ludobójstwa, zbrodnie wojenne, to zbrodnie które nigdy się nie przedawniają. Natomiast te które nie mogły się do nich zaliczyć, zazwyczaj ulegają przedawnieniu, a czas tego przedawnienia jest różny w różnych krajach. W Polsce jest to chyba 30 lat. Ja nie będę się zajmował klasyfikacją prawną, natomiast pisał o rzeczach i wydarzeniach które miały miejsce. I tu wiele spraw będzie już trochę inaczej wyglądało. Jeżeli odrzucimy klasyfikację prawną, a zaczniemy patrzeć na tamte czasy z punku widzenia czysto ludzkiego, między ludobójstwem, a masowymi zbrodniami — bez tej klauzuli, różnica będzie niewielka, bo tu i tu ludzie w dużych ilościach utracili życie.
W archiwach IPN jest wiele materiałów, tych znanych i nie znanych publicznie. Udało mi się nawiązać kontakt z dr Andrzejem Zawistowskim, dyrektorem Biura Edukacji Publicznej IPN. Otrzymałem linki dostępu na stronę archiwów IPN, oraz możliwość pobierania materiałów, którymi będę mógł się z wami podzielić.Ważne uwagi
W części naszego społeczeństwa, chociaż nie tylko w naszym (bo na przykład w rosyjskim o wiele bardziej), pokutuje mit, że wszyscy Ukraińcy to nacjonaliści. Tak mówią ludzie którzy z historią są trochę na bakier. Dla nich w okresie wojny każdy Ukrainiec to banderowiec, a prawdziwa historia zawsze jest przejaskrawiona na niekorzyść tego narodu. Proszę na to inaczej spojrzeć, z perespektywy chociażby naszego kraju. Polska przez bardzo długi okres czasu była pod zaborami. Nigdy nie utożsamiła się z żadnym z zaborców, cały czas walcząc o polską mowę, prawo stanowienia własnej nacji i w końcu o wolne, niepodległe i suwerenne państwo.
Nie rzucim ziemi skąd nasz ród,
Nie damy pogrzeszyć mowy!
Polski my naród, polski lud,
Królewski szczep piastowy
Nie damy by nas zniemczył wróg…
a w innej zwrotce tej roty M. Konopnickiej czytamy
Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz
Ni dzieci nam germanił
Orężny hufiec stanie nasz
Duch będzie nam hetmanił…
No cóż, bardzo to patriotyczne dla Polaków, dla zaborców już nie tak. Bo dla nich to polski nacjonalizm i bunt. Oni uważali, że nasze ziemie zostały włączone w ich granice, a więc ludność polska stała się obywatelami Niemiec, Rosji i Austro-Węgier. Powstają organizacje paramilitarne pod różnymi nazwami. Dawny (proto)nacjonalizm polski okresu Pierwszej Rzeczpospolitej który otwarty był na szeroką interpretację „bycia Polakiem” w myśl” nationale Polonus, gente Ruthenus origine Judaeus” (tzw. tożsamość polsko — litewska) to nacjonalizm głównie szlachecki, zanikający w XIX wieku, wskutek zaborów, ucisków i represji zaborców. Powstaje nowy ruch oparty na obrazie i zasadach, Polska dla obywatela etnicznie polskiego — wyznania rzymskokatolickiego. W tym świecie nacjonalizm polski nie włącza do narodu polskiego tych, co utożsamiali się z kulturą ukraińską, litewską, żydowską, oraz wielu innymi. Głównym ideologiem tego nowego nacjonalizmu był Roman Dmowski. Do czego zmierzam? Do tego, że każdy naród pod butem zaborcy, okupanta, zwykłe poczucie patriotyzmu i miłości do własnej ojczyzny, zamienia w nacjonalistyczne dążenie do wolności własnego narodu.
Popatrzmy teraz na Ukrainę. Kraj rozszarpany przez wielu. Różnie w różnych okresach czasu. Przez Austrię, Rosję, Węgry, Polskę… Dzielono się tym krajem, poza jego plecami. Na przykład Chmielnicki zawiera pakt z Rosją, a Ukraina niema nic do mówienia. Austria jedynie toleruje kościół unicki, a z resztą co ukraińskie zostaje zakazane. Nic więc dziwnego, że powstają nacjonaliści ukraińscy chcący walczyć o wolność i suwerenność własnego kraju. Nic w tym też dziwnego, że ci ludzie, działacze są dla narodu ukraińskiego bohaterami. Czy nasz Kościuszko, nie jest bohaterem narodowym? Kazał złapać za kosy i wzniecił powstanie. Były krwawe boje, ale właśnie dzięki tak wielkim ludziom jak on.. „jeszcze Polska nie zginęła..”. Zrozummy więc inny kraj, który w podobny sposób postępował, dążył do tego, co my osiągneliśmy. Bo gdyby nie ten polski nacjonalizm, być może teraz nie bylibyśmy wolnym narodem. I te same prawa tyczą się Ukrainy, oraz każdego narodu który walczy o własną suwerenność. Ukraina prawie w całości została włączona do ZSRR po II wojnie światowej. Udało się jej z tego uścisku — wielkiego brata wyrwać. Ile tam jeszcze jest republik, które podbite, pogodziły się z własnym losem i zapomniały o korzeniach, kulturze własnego narodu? Dużo, prawda? Sam czytałem w Wielkiej Encyklopedii Francuskiej wydanej pod koniec XIX wieku, pod hasłem Polacy — naród słowiański, zamieszkujący w Austrii, Niemczech i Rosji …, natomiast hasła Polska niestety nie było. Myślę, że teraz będzie łatwiej zrozumieć pewne rzeczy, nie krzywić się na słowo nacjonalizm, jeżeli on dotyczy kraju rozebranego przez obcych. Zbyt wielki, w suwerennym państwie, stanowi przeszkodę do współżycia z innymi nacjami. W okresie walk niepodległościowych jak najbardziej wskazany.
A teraz materiały które obiecałem.
Re-pochówek prochów żołnierzy Karpackiej Siczy. Dziś rocznica rozstrzelania żołnierzy siczy, przez żołnierzy polskiej służby ochrony pogranicza. 17 marca 1939 r, na trzeci dzień okupacji Karpackiej Ukrainy, węgierscy żandarmi gnali pojmanych na przełęczy żołnierzy Ukraińców, przez wsie Dolna Brama, Zavadka. Przekazali ich polskiej służbie przygranicznej, która rozmieściła jeńców w suterenach swoich koszar. Następnego dnia, tj. 18 marca 1939 r. o wschodzie słońca, jeńców podzielono na kolumny. Konwoje skierowano w lewo i w prawo od przełęczy, wzdłuż linii granicy, w przybliżeniu na odległość półtora-dwa kilometry. Następnie ich rozstrzelano po zakarpackiej stronie w pobliżu wsi Nowa Roztoka i Wierbjak, oraz pomiędzy Petrosoviceju, Županami i Włazami. — tak brzmi krótka notatka.
Zgoda na powyższe publikacje została przedstawiona wyżej i pochodzi od właściciela organizacji rządowej.
Nie chcę rozdrapywać ran, ani po jednej, ani po drugiej stronie. Wszystkim wiadomo chyba, że Węgrzy przystąpili do II wojny światowej po stronie Hitlera. Zastanówmy się jednak jak do tego doszło?Nie byliśmy Aniołami
W latach międzywojennych, Polska i Węgry, Czechosłowacką Republikę uznaje jako sztucznie stworzone państwo, bez żadnych tradycjach historycznych i podstaw do egzystencji. W związku z tym, w momencie kryzysu monachijskiego w 1938 roku, podobnie jak Niemcy, starają się ją wspólnie wyeliminować.
I tutaj następuje wielowątkowość. Polski ambasador Józef Lipski w Berlinie spotkał się z premierem rządu Prus Hermannem Göringiem. Ten przyjął go jak zwykle serdecznie, ale kiedy Lipski zapytał o możliwość przedłużenia paktu o nieagresji między obu państwami i uregulowanie spraw Wolnego Miasta Gdańska, rozmówca zaproponował transakcję wiązaną. W zamian za sojusz z III Rzeszą i zrzeczenie się praw do Gdańska zaoferował Polsce… Słowację. Depesza, jaką wysłał Lipski z Niemiec 17 czerwca 1938 r., zaskoczyła szefostwo MSZ. Minister spraw zagranicznych Józef Beck postanowił pomysł Göringa zbyć milczeniem. Miał własne mocarstwowe plany. Dzień później gościł u siebie przywódcę mniejszości węgierskiej w Czechosłowacji, hrabiego Janosa Esterhazyego, aby porozmawiać o wspólnych interesach obu narodów. Beckowi marzyła się wspólna granica polsko-węgierska oraz zawarcie ścisłego sojuszu. Budapeszt pragnął odzyskać ziemie utracone po pierwszej wojnie światowej, na mocy traktatu podpisanego w pałacu Grand Trianon. A to oznaczało aneksję całej Słowacji oraz Rusi Zakarpackiej. Dyskretne rozmowy, jak sobie nawzajem pomóc, prowadził już wiceminister spraw zagranicznych Jan Szembek z posłem węgierskim w Warszawie Andrasem de Horym. Szembek proponował nawet, aby armia węgierska, gdy okoliczności zaczną temu sprzyjać, wkroczyła na Słowację.
Darmowy fragment
Dzięki koledze, ukraińskiemu lekarzowi, natrafiłem na ciekawy materiał dotyczący okresu wojny. W związku z tym, że dla mnie duże znaczenie ma ustalanie prawdy, bez względu na to jaka ona jest, chciałem się dowiedzieć coś więcej. Chciałem trafić do źródeł i uzyskać zgodę na wykorzystanie tych materiałów, wraz ze zdjęciami. Po chwili otrzymałem informacje, że prawowity właściciel już o mnie wie. Przekazano mu informację, że piszę książkę na zbieżny temat no i wyraził zgodę. Aleks napisał jeszcze, że za chwilę ta osoba ze mną się skontaktuje i życzy mi powodzenia. Faktycznie po chwili otrzymałem wiadomość tej treści:
„Департамент внутрішньої та інформаційної політики Львівської ОДА (Organizacja Rządowa).
Доброго дня. Вибачайте пане, я не спілкуюся польською. Якщо розумієте українську — я безперечноо як автор фото з Верецького Перевалу даю дозвіл на їх використанні у вашій праці.”
Co w tłumaczeniu na język polski znaczyło:
Departament Wewnętrznej Informacyjnej Polityki Lwowskiej Oda — (Organizacja Rządowa).
"...Dzień dobry. Niech mi pan wybaczy, ale ja nie piszę po polsku. Jeśli rozumiecie mój język, możemy pisać po ukraińsku — ja jestem bezpośrednim autorem foto z „Верецького Перевалу”. Daję pozwolenie na ich użycie w ramach naszej współpracy.”
Dalsza nasza rozmowa potoczyła się w sposób nie oczekiwany nawet dla mnie. Zapytałem się o odtajnione przez Ukraiński IPN archiwa KGB. Nie ukrywałem, że chciałbym do nich dotrzeć, mieć swobodny dostęp, z możliwością pobrania interesujących mnie kopii, oraz ich swobodnego wykorzystania w moich książkach. Zwracałem się już w tej sprawie do dr Władymira Wiatrowycza, szefa IPN na Ukrainie, ale jak na razie cisza.
Mój rozmówca odpisał prawie natychmiast:
„ — Życzę sukcesu w Waszej niełatwej sprawie. Co do dostępu do archiwum KGB być może warto byłoby współpracować z Rusłanem Zabilij — dyrektorem Muzeum Pamięci Narodowej „Więzienie przy Łąckiego” we Lwowie. Spróbuję z nim porozmawiać co do możliwości współpracy z Wami …”
Moją radość chyba było widać. Wysłałem mu ostatnio wydaną książkę „Kryptonim Wilkołaki”. Ciekawiło go o czym pisze i jakie tematy mnie interesują. Po chwili otrzymuję następna odpowiedź:
„ — Tak wszystko nadeszło! Dziękuję! Co do późniejszej współpracy, i podsumowania książki — odłóżmy to później, ponieważ jestem sam w domu i mam małe dziecko, które potrzebuje uwagi. Spróbuję z Panem nawiązać w poniedziałek ponowny kontakt i pomóc. Pomogę również Panu nawiązać kontakty z lwowskimi historykami oraz badaczami Karpackiej Ukrainy i tym podobnymi ludźmi.”
A więc super, kontakty nawiązane. O to się martwiłem. Dzisiaj odezwała się również moja koleżanka, którą poznałem w okresie Majdanu. Dusza działaczki, dużo pomagała, dając wiele informacji. Bohdana sama od siebie zaproponowała pomoc. Ma również szerokie znajomości, jest urzędnikiem guberni. Samo polecenie choćby na zasadzie, znam tego człowieka, pisze prawdę, bez względu jaka by ona nie była, lub pisze nie napuszczając nikogo na nikogo, to już bardzo dużo. Po takim poleceniu, wiele drzwi zaczyna się otwierać.
Zdjęcie i artykuł o który poprosiłem, jest dosyć wymowny. W poprzedniej mojej książce jako temat bardzo ogólny pisałem, że nie tylko po stronie ukraińskiej, w tym okropnym okresie wojny dochodziło do zabójstw, aktów przemocy i pospolitych mordów.. Otrzymałem kilka zarzutów, że to bzdury, że mam pokazać fakty. Jako główny argument służyło to, że polski IPN o tym nic nie pisze. Tutaj chcę wyjaśnić jedną rzecz. Nasz IPN zajmuje się głównie zbrodniami ściganymi z urzędu, a więc ludobójstwami, zbrodniami wojennymi. To jest kwestia normowana prawem międzynarodowym. Sprawy ludobójstwa, zbrodnie wojenne, to zbrodnie które nigdy się nie przedawniają. Natomiast te które nie mogły się do nich zaliczyć, zazwyczaj ulegają przedawnieniu, a czas tego przedawnienia jest różny w różnych krajach. W Polsce jest to chyba 30 lat. Ja nie będę się zajmował klasyfikacją prawną, natomiast pisał o rzeczach i wydarzeniach które miały miejsce. I tu wiele spraw będzie już trochę inaczej wyglądało. Jeżeli odrzucimy klasyfikację prawną, a zaczniemy patrzeć na tamte czasy z punku widzenia czysto ludzkiego, między ludobójstwem, a masowymi zbrodniami — bez tej klauzuli, różnica będzie niewielka, bo tu i tu ludzie w dużych ilościach utracili życie.
W archiwach IPN jest wiele materiałów, tych znanych i nie znanych publicznie. Udało mi się nawiązać kontakt z dr Andrzejem Zawistowskim, dyrektorem Biura Edukacji Publicznej IPN. Otrzymałem linki dostępu na stronę archiwów IPN, oraz możliwość pobierania materiałów, którymi będę mógł się z wami podzielić.Ważne uwagi
W części naszego społeczeństwa, chociaż nie tylko w naszym (bo na przykład w rosyjskim o wiele bardziej), pokutuje mit, że wszyscy Ukraińcy to nacjonaliści. Tak mówią ludzie którzy z historią są trochę na bakier. Dla nich w okresie wojny każdy Ukrainiec to banderowiec, a prawdziwa historia zawsze jest przejaskrawiona na niekorzyść tego narodu. Proszę na to inaczej spojrzeć, z perespektywy chociażby naszego kraju. Polska przez bardzo długi okres czasu była pod zaborami. Nigdy nie utożsamiła się z żadnym z zaborców, cały czas walcząc o polską mowę, prawo stanowienia własnej nacji i w końcu o wolne, niepodległe i suwerenne państwo.
Nie rzucim ziemi skąd nasz ród,
Nie damy pogrzeszyć mowy!
Polski my naród, polski lud,
Królewski szczep piastowy
Nie damy by nas zniemczył wróg…
a w innej zwrotce tej roty M. Konopnickiej czytamy
Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz
Ni dzieci nam germanił
Orężny hufiec stanie nasz
Duch będzie nam hetmanił…
No cóż, bardzo to patriotyczne dla Polaków, dla zaborców już nie tak. Bo dla nich to polski nacjonalizm i bunt. Oni uważali, że nasze ziemie zostały włączone w ich granice, a więc ludność polska stała się obywatelami Niemiec, Rosji i Austro-Węgier. Powstają organizacje paramilitarne pod różnymi nazwami. Dawny (proto)nacjonalizm polski okresu Pierwszej Rzeczpospolitej który otwarty był na szeroką interpretację „bycia Polakiem” w myśl” nationale Polonus, gente Ruthenus origine Judaeus” (tzw. tożsamość polsko — litewska) to nacjonalizm głównie szlachecki, zanikający w XIX wieku, wskutek zaborów, ucisków i represji zaborców. Powstaje nowy ruch oparty na obrazie i zasadach, Polska dla obywatela etnicznie polskiego — wyznania rzymskokatolickiego. W tym świecie nacjonalizm polski nie włącza do narodu polskiego tych, co utożsamiali się z kulturą ukraińską, litewską, żydowską, oraz wielu innymi. Głównym ideologiem tego nowego nacjonalizmu był Roman Dmowski. Do czego zmierzam? Do tego, że każdy naród pod butem zaborcy, okupanta, zwykłe poczucie patriotyzmu i miłości do własnej ojczyzny, zamienia w nacjonalistyczne dążenie do wolności własnego narodu.
Popatrzmy teraz na Ukrainę. Kraj rozszarpany przez wielu. Różnie w różnych okresach czasu. Przez Austrię, Rosję, Węgry, Polskę… Dzielono się tym krajem, poza jego plecami. Na przykład Chmielnicki zawiera pakt z Rosją, a Ukraina niema nic do mówienia. Austria jedynie toleruje kościół unicki, a z resztą co ukraińskie zostaje zakazane. Nic więc dziwnego, że powstają nacjonaliści ukraińscy chcący walczyć o wolność i suwerenność własnego kraju. Nic w tym też dziwnego, że ci ludzie, działacze są dla narodu ukraińskiego bohaterami. Czy nasz Kościuszko, nie jest bohaterem narodowym? Kazał złapać za kosy i wzniecił powstanie. Były krwawe boje, ale właśnie dzięki tak wielkim ludziom jak on.. „jeszcze Polska nie zginęła..”. Zrozummy więc inny kraj, który w podobny sposób postępował, dążył do tego, co my osiągneliśmy. Bo gdyby nie ten polski nacjonalizm, być może teraz nie bylibyśmy wolnym narodem. I te same prawa tyczą się Ukrainy, oraz każdego narodu który walczy o własną suwerenność. Ukraina prawie w całości została włączona do ZSRR po II wojnie światowej. Udało się jej z tego uścisku — wielkiego brata wyrwać. Ile tam jeszcze jest republik, które podbite, pogodziły się z własnym losem i zapomniały o korzeniach, kulturze własnego narodu? Dużo, prawda? Sam czytałem w Wielkiej Encyklopedii Francuskiej wydanej pod koniec XIX wieku, pod hasłem Polacy — naród słowiański, zamieszkujący w Austrii, Niemczech i Rosji …, natomiast hasła Polska niestety nie było. Myślę, że teraz będzie łatwiej zrozumieć pewne rzeczy, nie krzywić się na słowo nacjonalizm, jeżeli on dotyczy kraju rozebranego przez obcych. Zbyt wielki, w suwerennym państwie, stanowi przeszkodę do współżycia z innymi nacjami. W okresie walk niepodległościowych jak najbardziej wskazany.
A teraz materiały które obiecałem.
Re-pochówek prochów żołnierzy Karpackiej Siczy. Dziś rocznica rozstrzelania żołnierzy siczy, przez żołnierzy polskiej służby ochrony pogranicza. 17 marca 1939 r, na trzeci dzień okupacji Karpackiej Ukrainy, węgierscy żandarmi gnali pojmanych na przełęczy żołnierzy Ukraińców, przez wsie Dolna Brama, Zavadka. Przekazali ich polskiej służbie przygranicznej, która rozmieściła jeńców w suterenach swoich koszar. Następnego dnia, tj. 18 marca 1939 r. o wschodzie słońca, jeńców podzielono na kolumny. Konwoje skierowano w lewo i w prawo od przełęczy, wzdłuż linii granicy, w przybliżeniu na odległość półtora-dwa kilometry. Następnie ich rozstrzelano po zakarpackiej stronie w pobliżu wsi Nowa Roztoka i Wierbjak, oraz pomiędzy Petrosoviceju, Županami i Włazami. — tak brzmi krótka notatka.
Zgoda na powyższe publikacje została przedstawiona wyżej i pochodzi od właściciela organizacji rządowej.
Nie chcę rozdrapywać ran, ani po jednej, ani po drugiej stronie. Wszystkim wiadomo chyba, że Węgrzy przystąpili do II wojny światowej po stronie Hitlera. Zastanówmy się jednak jak do tego doszło?Nie byliśmy Aniołami
W latach międzywojennych, Polska i Węgry, Czechosłowacką Republikę uznaje jako sztucznie stworzone państwo, bez żadnych tradycjach historycznych i podstaw do egzystencji. W związku z tym, w momencie kryzysu monachijskiego w 1938 roku, podobnie jak Niemcy, starają się ją wspólnie wyeliminować.
I tutaj następuje wielowątkowość. Polski ambasador Józef Lipski w Berlinie spotkał się z premierem rządu Prus Hermannem Göringiem. Ten przyjął go jak zwykle serdecznie, ale kiedy Lipski zapytał o możliwość przedłużenia paktu o nieagresji między obu państwami i uregulowanie spraw Wolnego Miasta Gdańska, rozmówca zaproponował transakcję wiązaną. W zamian za sojusz z III Rzeszą i zrzeczenie się praw do Gdańska zaoferował Polsce… Słowację. Depesza, jaką wysłał Lipski z Niemiec 17 czerwca 1938 r., zaskoczyła szefostwo MSZ. Minister spraw zagranicznych Józef Beck postanowił pomysł Göringa zbyć milczeniem. Miał własne mocarstwowe plany. Dzień później gościł u siebie przywódcę mniejszości węgierskiej w Czechosłowacji, hrabiego Janosa Esterhazyego, aby porozmawiać o wspólnych interesach obu narodów. Beckowi marzyła się wspólna granica polsko-węgierska oraz zawarcie ścisłego sojuszu. Budapeszt pragnął odzyskać ziemie utracone po pierwszej wojnie światowej, na mocy traktatu podpisanego w pałacu Grand Trianon. A to oznaczało aneksję całej Słowacji oraz Rusi Zakarpackiej. Dyskretne rozmowy, jak sobie nawzajem pomóc, prowadził już wiceminister spraw zagranicznych Jan Szembek z posłem węgierskim w Warszawie Andrasem de Horym. Szembek proponował nawet, aby armia węgierska, gdy okoliczności zaczną temu sprzyjać, wkroczyła na Słowację.
Darmowy fragment
więcej..