- W empik go
Oko Kanaloa: Szyfr Wtajemniczenia - ebook
Oko Kanaloa: Szyfr Wtajemniczenia - ebook
„Oko Kanaloa: Szyfr Wtajemniczenia” to pierwsza część opowieści o młodej dziewczynie, która przypadkiem wpada na ślad tajemniczego stowarzyszenia. Chcąc dogłębnie poznać organizację, wchodzi w jej szeregi i dowiaduje się o istnieniu istot, które dotąd znała jedynie z bajek. Vis Maior (Siła Wyższa) okazuje się być tajnym bractwem, które ma na celu utrzymać świat w błogiej nieświadomości o zagrożeniu ze strony istot magicznych. Jego antagonista, Neftyda (Czarny Księżyc) w tym czasie próbuje dostać się do siedliska demonów i uwolnić je…
- Słońce?
- Brawo, Einsteinie, to jest słońce – przytaknął. Zaczęłam się rozglądać wokół, ale łazienka zniknęła. Nie, nie zemdlałam, nic z tych rzeczy, trzymałam się niesłychanie dobrze, tylko nie pojmowałam, jak opuściłam budynek w mgnieniu oka. Stałam na wzgórzu porośniętym soczyście zieloną trawą. Takich miejsc nie było w okolicy! Spojrzałam za siebie i otworzyłam szerzej oczy, które zdawały się zawodzić w tak młodym wieku.
- Kurde, naćpałam się. Widzę wieżę Eiffla. – Wyciągnęłam przed siebie drobnego paluszka, wskazując na wprost.
Kategoria: | Fantasy |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7722-777-0 |
Rozmiar pliku: | 957 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Forester było mieściną tak małą i zapomnianą przez świat, że nie pojawiało się nawet na większości map, a po wpisaniu jego nazwy w wyszukiwarkę nie dostawało się żadnych wyników. Młode pokolenia, oburzone stanem rzeczy, za wszelką cenę chciały się wyrwać z tego miejsca. Jednak w mniemaniu państwa Vespiano był to raj na ziemi i najidealniejsze miejsce w całej Ameryce. Małżeństwo nie interesowało się zbytnio tym, co się dzieje na świecie. Ich życie zamykało się w trzech najbliższych hektarach ziemi, a całą miłość skupiali na swoim synku.
Chuderlawy dziesięciolatek zwykle przesiadywał w domu, czytając książki, które regularnie dostawał od wujka. Chris uwielbiał opowieści fantastyczne, pełne smoków i walecznych, szlachetnych bohaterów. Kiedy nie czytał, zamykał oczy i marzył, że także walczy ze złem. Ojciec intuicyjnie rozpoznawał, kiedy chłopiec ma takie myśli, i dawał małemu pstryczka w ucho, by wrócił na ziemię. Tak było i tym razem.
– Podobno smakuje równie dobrze, jak wygląda. Przynajmniej tak mówili w cukierni. – Uśmiechnął się miło do malca wpatrzonego w tort.
Chłopiec odwzajemnił uśmiech, patrząc na dwie palące się świeczki. Pierwsza w kształcie cyfry trzy, a druga imitująca czwórkę.
– A mamie to mówiłeś, że sam upieczesz jej tort na urodziny – przypomniał, pokazując rządek swoich krzywych ząbków.
– I taka jest oficjalna wersja – przytaknął ojciec. Przeczuwał, jak ta rozmowa się skończy. Chris, mimo młodego wieku, był bardzo inteligentny i rozumiał wiele kwestii, których nie pojmowali nawet niektórzy dorośli. Zawdzięczał to godzinom spędzonym nad lekturami i bystrości młodego umysłu.
Chłopiec spojrzał na mężczyznę w jednoznaczny sposób.
– No dobra, co chcesz za utrzymanie tego w tajemnicy?
– Zabierz mnie do biblioteki w Sandusky.
– Dlaczego raz nie mógłbyś chcieć tego, co wszystkie dzieci? Kolejnej gry, lepszego komputera, rękawicy do baseballu... – zaczął wymieniać kolejne prezenty.
– Mama zawsze powtarza, że nie powinienem żyć jak inni, bo to moje życie. Zresztą sami decydujemy o wszystkim, prawda? – odpowiedział w okamgnieniu chłopiec.
Ojciec uznał, że dalsza dyskusja nie ma sensu.
– Prawda. Chodź, mama czeka.
Pociągnął syna za rączkę i razem wnieśli tort do salonu, w którym czekała Melody wraz ze wszystkimi przyjaciółmi. W całym domu rozbrzmiał śpiew gości, solenizantka pokroiła tort, a potem goście zaczęli rozmawiać w małych grupkach. Wśród dorosłych Chris czuł się nieswojo, miał wrażenie, że nikt nie zwraca na niego uwagi, mimo że był jedną z nielicznych osób w towarzystwie, z którą można było prowadzić dyskusję na poziomie.
Nie rozmyślając zbyt długo nad sytuacją, chwycił książkę, którą dostał tego dnia, i poinformował ojca, że jest zmęczony, więc pójdzie do siebie, chwilę poczyta i jak tylko poczuje znużenie, położy się spać.
W drodze do swojego królestwa oglądał okładkę. W pokoju zaczął czytać. Sądził, że będzie to kolejna baśń z serii o potworach, wampirach i wielkich bohaterach, jednak już po kilku stronach lektury doszedł do wniosku, że to nic niewarte romansidło, bez żadnego przesłania i głębszego sensu. Zdegustowany cisnął książkę na biurko, a sam wskoczył na łóżko. Muzyka z salonu nawet nie docierała do uszu Chrisa, ponieważ jego pokój znajdował się w drugiej części domu. Wokół było tak cicho, że bez problemu usłyszał zgrzyt dochodzący ze strychu. Zerwał się na równe nogi. Nareszcie miał możliwość wykazania się odwagą. Jako mężczyzna czuł się w obowiązku bronić swojego domu.
Podbiegł do schodów, jednak po drodze przypomniał sobie słowa rodziców, by nigdy sam nie wchodził na strych, bo coś może mu się stać. Mały usłyszał kolejny trzask z góry, zadrżał i cofnął się o krok. Przełknął gorzko ślinę i otworzył drzwiczki. Strych przywitał go ciemnością. Światło księżyca sączyło się przez malutkie okienko w dachu i oświetlało jedynie zarysy przedmiotów znajdujących się w lamusie. Chłopiec nerwowo zaczął dotykać ściany w poszukiwaniu włącznika światła. Kiedy żarówka oświetliła pomieszczenie, wydało się ono mniej straszne. W rogu stała wielka szafa, obok niej dwa zakryte folią fotele, stara lampa, kilka zrolowanych dywanów rzuconych jeden przy drugim, a wokół było pełno klamotów. Chłopiec rozejrzał się uważnie.
Nagle znów usłyszał szelest, tym razem dochodzący z szafy. Serce waliło mu jak młotem, lecz odważnie parł do przodu. Odetchnął kilka razy i otworzył szafę. Istota, która była wewnątrz, najwyraźniej to zauważyła i zaczęła się poruszać między starymi ubraniami. Chłopiec odskoczył, wciąż wpatrzony i ciekawy odkrycia. Kiedy z ubrań wynurzyła się mała kocia główka, Chris odetchnął z ulgą.
– A więc to ty narobiłeś tyle hałasu – powiedział w kierunku rudego znaleziska. Chciał wziąć zwierzaka na ręce, lecz ten umknął przed jego opiekuńczym objęciem i prysnął przez otwarte okienko w dachu.
Chris westchnął i spojrzał na szafę. Dostrzegł, że na jednej z wyższych półek stoją książki, których okładek nie kojarzył. Jako młody poszukiwacz, któremu akurat zaproponowano tego wieczoru romans ze stuletnimi wampirami zamiast prawdziwej przygody, nie mógł sobie pozwolić na przegapienie takiej okazji. Z trudem przesunął pod szafę zniszczony, zakurzony fotel, wszedł na jego oparcie i w ten sposób dotarł do właściwej półki. Stało tam kilka masywnych encyklopedii.
Zły na cały świat, uderzył w jedną z nich pięścią, a ta odsunęła się do tyłu. Chłopiec zaczął przesuwać w ten sposób wszystkie księgi, aż trafił w tom na literę P, który nie chciał się ruszyć. Uradowany swoim odkryciem, szybko go wyciągnął, a za nim odnalazł starą, odrapaną i szarą od kurzu książkę. Przetarł ją rączką.
Cała brązowa, miękka niczym skóra, z licznymi wgłębieniami i metalowymi brzegami, przykuła uwagę chłopca, który bez zastanowienia ściągnął ją i usiadł na drugim fotelu, stojącym obok lampy. Przejechał dłonią po okładce, na której zobaczył dziwny znak. Wyglądało to trochę jak okręgi zaczepione na pajęczynie albo tarcza strzelnicza z gwiazdką w środku. Chris pomyślał o łucznikach i nastawiony na akcję zaczął czytać.