- nowość
- W empik go
Oko poety - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2025
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Oko poety - ebook
Oko poety kolejny tomik pełen szczerych wersów o życiu. Zatrzymaj się na chwile o otwórz swoje oczy i wyobraźnię jak poeta.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8384-973-7 |
Rozmiar pliku: | 1,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Teatr cieni
Twierdziłeś, że jak upadnę to nie wstanę już z ziemi.
A ja się od rodziłem, jak z popiołu feniks.
Zagubiłeś swój sens w tym teatrze cieni.
Chociaż chciałeś, nie dałeś rady mnie zmienić.
Chciałeś mnie zmienić, coś ci nie wyszło.
Pozwól, że sam zadbam o własną przyszłość.
Mam świadomość, że dużo rzeczy mi w tym życiu nie wyszło.
Mam to co mam, za darmo do mnie nie przyszło.
Nie będę grał w tym twoim teatrze cieni.
Gdzie nikt nikogo tu w ogóle nie ceni.
Bez serca, emocji, duszy człowiek się nie zmieni.
Upadałem na glebę, śmiałeś się z tego.
Nie było mi wtedy wcale lekko.
Nie zrobiłeś nic, nawet słowa nie dałeś.
Za plecami się pewnie śmiałeś.
To nic ja wiem, że słabi ludzie tak po prostu robią.
Nie chcą być sobą, chcą być innych kopią.
A demony przecież złych ludzi tropią.
Teatr cieni, teatr tych ludzkich lalek.
Do twojej psychiki te słowa wejdą w każdy zakamarek.
Nie po to, by cię boli poniżyć, obrazić i zgnoić.
Przed prawdą nie idzie się przecież obronić.
Chodzi o to byś, w końcu zrozumiał.
Abyś sens życia w końcu tu miał.
Przestań być cieniem bądź sobą, to starczy.
Nie używaj miecza, to nie będziesz musiał używać tarczy.
Zobacz sam, kto gdzie jest z nas teraz.
Kto zdążył się z tej gleby pozbierać.
Kiedyś przyjdzie pora przecież umierać.
Lecz dziś sam będę w tym życiu wybierać.
Teatr cieni nie dla mnie ,wole główną rolę.
Nie jeden człowiek w tym teatrze poległ.
Moje życie, moje wybory to i moje błędy.
Nigdy nie byłem i nie jestem święty.
Lecz są zasady, których mocno się trzymam.
Szacunek, pokora i kluczowe słowo rodzina.Niby to samo miejsce
Niby to samo miejsce, lecz obraz jest jakiś dziwny.
Jeden do drugiego stał się jakiś zimny.
Nie było mnie tu parę lat, wróciłem, zaczynając wszystko na nowo.
Jestem stąd moje miejsce, skockie pawłowo.
Jak to się mówi, wróciłem na stare śmieci.
Tak jakoś potoczył się los.
Jest, że mną żona, są ze mną dzieci.
Śmierć mamy to od życia cios.
Parę lat mnie tu nie było.
Życie na chwilę mnie stąd wygnało.
W metryce lat tych mi ubyło.
Idę przed siebie do przodu śmiało.
Wioska już nie ma tyle życia co wtedy.
Na to nic nie poradzimy.
Życie i tak dobiegnie do mety.
Jakoś tutaj sobie radzimy.
Mając wtedy te parę lat.
Byliśmy królami życia.
Inaczej jakoś wyglądał ten świat.
Był inny styl przecież tu bycia.
Dziś zamiast słońca, zagląda zazdrość.
Puka ona codziennie w twoje okno.
Musisz wstać i stać tu na baczność.
A wspomnienia od łez ludzkich tu mokną.
Niby to samo miejsce, niby to samo.
Jakoś ten obraz mi się rozmywa.
Mamy szczęście, że żyć tu nam dano
W życiu przecież różnie bywa.
Moja wioska czasami płaczę.
Ale płakać czasem ona musi.
Nie których błędów nawet sobie nie wybaczę.
Ludzie naprawdę stają się głusi.
Poeta wrócił, by dawać natchnienie.
Z poezją ulicy zdobywać chce góry.
Mieszkanie kupiliśmy po pani Helenie.
Robię to dla żony, synów i córy.
Pawłowo wychowało swojego poetę.
Jestem dzieckiem tej wioski.
Każdą wadę obracam w zaletę.
Jak tu, jest sam wyciągnij wnioski.Kanonada
Piszę te wersy, i czuje wciąż to nadal.
Zajawkę mam wciąż od małolata.
Z poezją ulicy mijają mi te lata.
Znowu moich wersów, ruszyła kanonada.
Wpadłem nieproszony, wiem, nie wypada.
Za mną idzie moich słów, mocna kanonada.
Od małolata zajawka trwa, na te wersy pisanie.
Jestem w tej grze, wybacz mi drogi Panie.
Poezja z ulicy zalała miasta jak i wioski.
Czy to dobre, poczytaj i wyciągnij wnioski.
Jestem sobą, nie muszę być przecież boski.
Biorę co moje i odrzucam troski.
Tyle lat ja, długopis i przelane słowa.
Rymami wypchana jest moja głowa.
Już nie małolat co stoi pod blokiem.
Dziś Idę przed siebie pewnym tu krokiem.
A że mną idą moje słowa jak moja armia.
To jest magiczne tak samo jak narnia.
Parę słów może dać kopa do działania.
Idź po swoje, nikt ci tego nie zabrania.
To twoje życie, twój kostką rzut.
Problemy są często jak kolczasty drut.
Lecz ból, który znosisz, da ci tę siłę potem.
Moje słowa mogą być jak totem.
Kiedy piszę to dla was, wchodzę w sam środek tornada.
Moje słowa, moje tomiki to moja kanonada.
Poetą nie wystarczy tylko być.
Musisz to czuć, musisz tym żyć.
Musisz być szczery, bo czytelnik nie jest głupi.
Kłamców przecież nikt nie polubi.
Kanada wersów spada jak grom z jasnego nieba.
To jest dla ciebie, więc bierz, ile trzeba.To co mnie
To, co mnie wkurwia, pierdoli i boli.
Dziś jestem z tym daleko stąd.
Chociaż mnie chcieli, uciszyć w niewoli.
Ja cały czas Idę pod prąd.
Kolejne wersy piszę tu szczerze.
W co ja naprawdę tutaj tu wierzę.
Ludzie częściej przypominają zwierzęta.
O tym jak było, nikt nie pamięta.
Były dwie wojny, mimo tego szacunku brak.
Przecina mnie wstyd, jak kłody trak.
Ludzie nie szanują tutaj swych ludzi.
Co drugi z gniewem rano się budzi.
Nie ma miłości, empatii i zrozumienia.
Kasa myślenie na gorsze tu zmienia.
Dla rodziców ważniejsza kariera i praca.
A ich dziecko gustuje w dopalaczach.
Nie mają miłości, nie mają innych patentów.
Rodzice nie zrozumieją swoich błędów.
Wkurwia mnie to podejście do tematu.
Znajdą się na cmentarzu lub w poprawczaku.
Pierdolą mnie ci, którzy krytykują.
Za plecami na mnie tu plują.
Zazdroszczą mi, ale w sumie czego.
Nie potrafię zrozumieć tego.
Jestem taki jak wy, nie jestem lepszy.
Ja po prostu piszę te wersy.
Mam ich pełno, ale nie czyni mnie to wyjątkowym.
Na krytykę jestem też gotowy.
Nie każdy mój wiersz, to mistrzostwo świata.
Ty hejtu używasz, jak kiedyś używali bata.
Lecz musisz wiedzieć, że twój hejt, mnie w ogóle nie boli.
Wiesz dlaczego? bo mnie to pierdoli.
Kolejna zbiórka, kolejne o pomoc wołanie.
Znów się rodzic boi, co ze swym dzieckiem się stanie.
Zbiórka stanęła, idzie teraz powoli.
Życie jednak ma cenę, jak mnie to boli.
Że Znów walka o życie, została przegrana.
Operacja miała być w zjednoczonych stanach.
Niestety nie udało się zebrać żądanej kwoty.
Kolejne dziecko zabrał anioła dotyk.
Było blisko, lecz stanął pasek zielony.
Bo na koncie mało jest mamony.
Ile tych zbiórek w Polsce nadal trwa.
Białaczka, rak czy te SMA.
Boli mnie to, że dzieci muszą tak cierpieć
Głowy ich ukoronowane są cierniem.
Łzy lecą na ten widok, a widok boli.
Musimy sobie radzić w tej ludzkiej niedoli.
Boże zlituj się, to tylko dzieci są.
Odrzucimy z serc całe to cholerne zło.Pojmij to
Pojmij to, że życie jest krótką chwilą.
Ludzie nie są idealni i się mylą.
Mamy wybór, jest dobro i zło.
Jesteśmy teraz i tu, więc pojmij to.
Zegar nasz tyka, cały czas do przodu.
Za to co masz, podziękuj Bogu.
Za każdą naukę, które życie daje każdego dnia.
Cud jak w tych czasach nie zostałeś sam.
Dobro i zło, po obu stronach wagi.
Czasami los człowieka wydaje się nijaki.
Wszystko przecież ma zawsze dwie strony.
Cały czas jesteś na świat obrażony.
Coś się nie udało, tak się dzieje i już.
Od problemów tylko ucieka przecież tchórz.
Człowiek się myli, i to dość często.
Ale ty dobrze przecież wiesz to.
Sam nie raz, źle w życiu wybrałeś.
I od życia pstryczka w nos dostałeś.
Mimo złych doświadczeń wstałeś do walki.
Jesteś sobą, emocję nieodbite przez kalki.
Wokół słyszałeś śmiech, on zawsze jest gdy się upada.
Od każdego nagle zawsze jakaś bez sensu rada.
Byłeś głuchy na ich hejty i kpiny.
Robiłeś swoje, powoli bez żadnej spiny.
Oni tak stali, i się tylko śmiali.
Nic nie robili, się przyglądali.
A to ty płynołeś na życiowej fali.
Zostawiając przegranych w oddali.
Bo tak naprawdę wszystko od nas zależy.
Zawsze przyjdzie z trudnościami się mierzyć.
Musisz robić tak, aby w dobrą stronę to szło.
Bo życie jest chwilą, weź pojmij to.
Zostaw tych ludzi, co ciągną cię w dół.
Bierz zawsze stoprocent, a nie tylko pół.
Wywal dziś wszystkie emocje na stół.
Moc moich rymów, to jak napar, że ziół.
Pojmij to dziś, że mamy jeden tylko czas.
Życiowe nauki, aby nie poszły w las.Oko poety
Wszystko tu ma swój koniec niestety.
Otwórz swoje serce, póki jeszcze czas.
Popatrz na życie, okiem poety.
A docenisz to co wokół siebie masz.
Wstajesz rano i znowu na świat się wkurzasz.
Znów nie ma słońca, szaleje emocji burza.
Stoisz na balkonie, z papierosem w ręku.
Twoje życie nagle nie ma tu zasięgu.
Patrzysz na innych, zaczynasz im zazdrościć.
Mieliśmy mieć lepiej przecież jako dorośli.
Świat znów pokazał, że potrafi powalić na plecy.
A jesteśmy przecież jak ten płomień świecy.
Zgaśniemy również, i nie będzie powrotu.
Na takie sprawy też się tu przygotuj.
Patrzysz na to tylko z balkonu bloku.
A popatrz szerzej, otwórz swe serce.
A ten świat naprawdę da ci tu więcej.
Nie wszystko przyjdzie tutaj od razu.
Nawet malarz nie maluje przecież super obrazu.
Powoli ze spokojem, dąż tutaj do celu.
Z wiarą w siebie doszło już wielu.
Na tym balkonie, na którym tak stoisz.
W myślach całe te życie pierdolisz.
Doceniamy i to, co masz, bo wielu tego nie ma.
Wielu przegrało walkę o marzenia.
Zabrała ich choroba, zabrał ich wypadek.
Oko poety, jest jak życia świadek.
Masz szansę, a drugiej już nie dostaniesz.
Możliwe, że jutro na balkonie już człowiek nie staniesz.
Nie ma co czekać, idź po swoje już teraz.
Dasz radę emocje z podłogi pozbierać.
Oko poety, widzi to czego ty nie chcesz widzieć.
Bądź sobą, bądź dobry i o to tu idzie.
Wiem, że po tych słowach, jutro będzie tylko dobrze.
Walcz o siebie i rób to mądrze.Jak herbatniki
Życie jest kruche jak herbatniki.
Odnajdź tutaj swoją nirwane.
Nie dbaj tylko o najlepsze wyniki.
Co nam dane, będzie nam zabrane.
Życie przez Boga zostało nam dane.
I także przez niego będzie nam ono zabrane.
Taki nasz los, nie zmienimy tego.
Więc póki serce twoje bije, to dąż do swego.
Nie przejmuj się przegraną, ona tylko cię wzmocni.
Dzięki niej stajemy się potem mocni.
I wtedy wygrana buduje nasze wartości.
A życie często nie ma dla ludzi litości.
Bywa w nim ciężko, wiemy dobrze o tym.
Przez głupotę często popadamy w kłopoty.
Sięgamy do flaszki, która pomaga, ale na krótko.
Nic nie osiągniesz, wspierając się wódką.
Dobrze wiesz, że to dobre tylko na chwilę.
A śmierć wtedy podaję Ci bilet.
I zabierze cię stąd, nocą bez zbędnej paniki.
Życie jest kruche jak herbatniki.
Następny widzi w narkotykach ukojenie.
Na świat ma wtedy inne spojrzenie.
Problemy przestały mieć dla niego znaczenie.
Utopił w bezsilności swoje marzenie.
Nie chciał walczyć o siebie, poddał się na starcie.
Mimo że w rodzinie miał zawsze wsparcie.
Twierdził, że sam umie sobie poradzić.
I na żaden odwyk nikt go nie wsadzi.
Młody chłopak przegrał niestety swe życie.
Twierdziłeś, że jak upadnę to nie wstanę już z ziemi.
A ja się od rodziłem, jak z popiołu feniks.
Zagubiłeś swój sens w tym teatrze cieni.
Chociaż chciałeś, nie dałeś rady mnie zmienić.
Chciałeś mnie zmienić, coś ci nie wyszło.
Pozwól, że sam zadbam o własną przyszłość.
Mam świadomość, że dużo rzeczy mi w tym życiu nie wyszło.
Mam to co mam, za darmo do mnie nie przyszło.
Nie będę grał w tym twoim teatrze cieni.
Gdzie nikt nikogo tu w ogóle nie ceni.
Bez serca, emocji, duszy człowiek się nie zmieni.
Upadałem na glebę, śmiałeś się z tego.
Nie było mi wtedy wcale lekko.
Nie zrobiłeś nic, nawet słowa nie dałeś.
Za plecami się pewnie śmiałeś.
To nic ja wiem, że słabi ludzie tak po prostu robią.
Nie chcą być sobą, chcą być innych kopią.
A demony przecież złych ludzi tropią.
Teatr cieni, teatr tych ludzkich lalek.
Do twojej psychiki te słowa wejdą w każdy zakamarek.
Nie po to, by cię boli poniżyć, obrazić i zgnoić.
Przed prawdą nie idzie się przecież obronić.
Chodzi o to byś, w końcu zrozumiał.
Abyś sens życia w końcu tu miał.
Przestań być cieniem bądź sobą, to starczy.
Nie używaj miecza, to nie będziesz musiał używać tarczy.
Zobacz sam, kto gdzie jest z nas teraz.
Kto zdążył się z tej gleby pozbierać.
Kiedyś przyjdzie pora przecież umierać.
Lecz dziś sam będę w tym życiu wybierać.
Teatr cieni nie dla mnie ,wole główną rolę.
Nie jeden człowiek w tym teatrze poległ.
Moje życie, moje wybory to i moje błędy.
Nigdy nie byłem i nie jestem święty.
Lecz są zasady, których mocno się trzymam.
Szacunek, pokora i kluczowe słowo rodzina.Niby to samo miejsce
Niby to samo miejsce, lecz obraz jest jakiś dziwny.
Jeden do drugiego stał się jakiś zimny.
Nie było mnie tu parę lat, wróciłem, zaczynając wszystko na nowo.
Jestem stąd moje miejsce, skockie pawłowo.
Jak to się mówi, wróciłem na stare śmieci.
Tak jakoś potoczył się los.
Jest, że mną żona, są ze mną dzieci.
Śmierć mamy to od życia cios.
Parę lat mnie tu nie było.
Życie na chwilę mnie stąd wygnało.
W metryce lat tych mi ubyło.
Idę przed siebie do przodu śmiało.
Wioska już nie ma tyle życia co wtedy.
Na to nic nie poradzimy.
Życie i tak dobiegnie do mety.
Jakoś tutaj sobie radzimy.
Mając wtedy te parę lat.
Byliśmy królami życia.
Inaczej jakoś wyglądał ten świat.
Był inny styl przecież tu bycia.
Dziś zamiast słońca, zagląda zazdrość.
Puka ona codziennie w twoje okno.
Musisz wstać i stać tu na baczność.
A wspomnienia od łez ludzkich tu mokną.
Niby to samo miejsce, niby to samo.
Jakoś ten obraz mi się rozmywa.
Mamy szczęście, że żyć tu nam dano
W życiu przecież różnie bywa.
Moja wioska czasami płaczę.
Ale płakać czasem ona musi.
Nie których błędów nawet sobie nie wybaczę.
Ludzie naprawdę stają się głusi.
Poeta wrócił, by dawać natchnienie.
Z poezją ulicy zdobywać chce góry.
Mieszkanie kupiliśmy po pani Helenie.
Robię to dla żony, synów i córy.
Pawłowo wychowało swojego poetę.
Jestem dzieckiem tej wioski.
Każdą wadę obracam w zaletę.
Jak tu, jest sam wyciągnij wnioski.Kanonada
Piszę te wersy, i czuje wciąż to nadal.
Zajawkę mam wciąż od małolata.
Z poezją ulicy mijają mi te lata.
Znowu moich wersów, ruszyła kanonada.
Wpadłem nieproszony, wiem, nie wypada.
Za mną idzie moich słów, mocna kanonada.
Od małolata zajawka trwa, na te wersy pisanie.
Jestem w tej grze, wybacz mi drogi Panie.
Poezja z ulicy zalała miasta jak i wioski.
Czy to dobre, poczytaj i wyciągnij wnioski.
Jestem sobą, nie muszę być przecież boski.
Biorę co moje i odrzucam troski.
Tyle lat ja, długopis i przelane słowa.
Rymami wypchana jest moja głowa.
Już nie małolat co stoi pod blokiem.
Dziś Idę przed siebie pewnym tu krokiem.
A że mną idą moje słowa jak moja armia.
To jest magiczne tak samo jak narnia.
Parę słów może dać kopa do działania.
Idź po swoje, nikt ci tego nie zabrania.
To twoje życie, twój kostką rzut.
Problemy są często jak kolczasty drut.
Lecz ból, który znosisz, da ci tę siłę potem.
Moje słowa mogą być jak totem.
Kiedy piszę to dla was, wchodzę w sam środek tornada.
Moje słowa, moje tomiki to moja kanonada.
Poetą nie wystarczy tylko być.
Musisz to czuć, musisz tym żyć.
Musisz być szczery, bo czytelnik nie jest głupi.
Kłamców przecież nikt nie polubi.
Kanada wersów spada jak grom z jasnego nieba.
To jest dla ciebie, więc bierz, ile trzeba.To co mnie
To, co mnie wkurwia, pierdoli i boli.
Dziś jestem z tym daleko stąd.
Chociaż mnie chcieli, uciszyć w niewoli.
Ja cały czas Idę pod prąd.
Kolejne wersy piszę tu szczerze.
W co ja naprawdę tutaj tu wierzę.
Ludzie częściej przypominają zwierzęta.
O tym jak było, nikt nie pamięta.
Były dwie wojny, mimo tego szacunku brak.
Przecina mnie wstyd, jak kłody trak.
Ludzie nie szanują tutaj swych ludzi.
Co drugi z gniewem rano się budzi.
Nie ma miłości, empatii i zrozumienia.
Kasa myślenie na gorsze tu zmienia.
Dla rodziców ważniejsza kariera i praca.
A ich dziecko gustuje w dopalaczach.
Nie mają miłości, nie mają innych patentów.
Rodzice nie zrozumieją swoich błędów.
Wkurwia mnie to podejście do tematu.
Znajdą się na cmentarzu lub w poprawczaku.
Pierdolą mnie ci, którzy krytykują.
Za plecami na mnie tu plują.
Zazdroszczą mi, ale w sumie czego.
Nie potrafię zrozumieć tego.
Jestem taki jak wy, nie jestem lepszy.
Ja po prostu piszę te wersy.
Mam ich pełno, ale nie czyni mnie to wyjątkowym.
Na krytykę jestem też gotowy.
Nie każdy mój wiersz, to mistrzostwo świata.
Ty hejtu używasz, jak kiedyś używali bata.
Lecz musisz wiedzieć, że twój hejt, mnie w ogóle nie boli.
Wiesz dlaczego? bo mnie to pierdoli.
Kolejna zbiórka, kolejne o pomoc wołanie.
Znów się rodzic boi, co ze swym dzieckiem się stanie.
Zbiórka stanęła, idzie teraz powoli.
Życie jednak ma cenę, jak mnie to boli.
Że Znów walka o życie, została przegrana.
Operacja miała być w zjednoczonych stanach.
Niestety nie udało się zebrać żądanej kwoty.
Kolejne dziecko zabrał anioła dotyk.
Było blisko, lecz stanął pasek zielony.
Bo na koncie mało jest mamony.
Ile tych zbiórek w Polsce nadal trwa.
Białaczka, rak czy te SMA.
Boli mnie to, że dzieci muszą tak cierpieć
Głowy ich ukoronowane są cierniem.
Łzy lecą na ten widok, a widok boli.
Musimy sobie radzić w tej ludzkiej niedoli.
Boże zlituj się, to tylko dzieci są.
Odrzucimy z serc całe to cholerne zło.Pojmij to
Pojmij to, że życie jest krótką chwilą.
Ludzie nie są idealni i się mylą.
Mamy wybór, jest dobro i zło.
Jesteśmy teraz i tu, więc pojmij to.
Zegar nasz tyka, cały czas do przodu.
Za to co masz, podziękuj Bogu.
Za każdą naukę, które życie daje każdego dnia.
Cud jak w tych czasach nie zostałeś sam.
Dobro i zło, po obu stronach wagi.
Czasami los człowieka wydaje się nijaki.
Wszystko przecież ma zawsze dwie strony.
Cały czas jesteś na świat obrażony.
Coś się nie udało, tak się dzieje i już.
Od problemów tylko ucieka przecież tchórz.
Człowiek się myli, i to dość często.
Ale ty dobrze przecież wiesz to.
Sam nie raz, źle w życiu wybrałeś.
I od życia pstryczka w nos dostałeś.
Mimo złych doświadczeń wstałeś do walki.
Jesteś sobą, emocję nieodbite przez kalki.
Wokół słyszałeś śmiech, on zawsze jest gdy się upada.
Od każdego nagle zawsze jakaś bez sensu rada.
Byłeś głuchy na ich hejty i kpiny.
Robiłeś swoje, powoli bez żadnej spiny.
Oni tak stali, i się tylko śmiali.
Nic nie robili, się przyglądali.
A to ty płynołeś na życiowej fali.
Zostawiając przegranych w oddali.
Bo tak naprawdę wszystko od nas zależy.
Zawsze przyjdzie z trudnościami się mierzyć.
Musisz robić tak, aby w dobrą stronę to szło.
Bo życie jest chwilą, weź pojmij to.
Zostaw tych ludzi, co ciągną cię w dół.
Bierz zawsze stoprocent, a nie tylko pół.
Wywal dziś wszystkie emocje na stół.
Moc moich rymów, to jak napar, że ziół.
Pojmij to dziś, że mamy jeden tylko czas.
Życiowe nauki, aby nie poszły w las.Oko poety
Wszystko tu ma swój koniec niestety.
Otwórz swoje serce, póki jeszcze czas.
Popatrz na życie, okiem poety.
A docenisz to co wokół siebie masz.
Wstajesz rano i znowu na świat się wkurzasz.
Znów nie ma słońca, szaleje emocji burza.
Stoisz na balkonie, z papierosem w ręku.
Twoje życie nagle nie ma tu zasięgu.
Patrzysz na innych, zaczynasz im zazdrościć.
Mieliśmy mieć lepiej przecież jako dorośli.
Świat znów pokazał, że potrafi powalić na plecy.
A jesteśmy przecież jak ten płomień świecy.
Zgaśniemy również, i nie będzie powrotu.
Na takie sprawy też się tu przygotuj.
Patrzysz na to tylko z balkonu bloku.
A popatrz szerzej, otwórz swe serce.
A ten świat naprawdę da ci tu więcej.
Nie wszystko przyjdzie tutaj od razu.
Nawet malarz nie maluje przecież super obrazu.
Powoli ze spokojem, dąż tutaj do celu.
Z wiarą w siebie doszło już wielu.
Na tym balkonie, na którym tak stoisz.
W myślach całe te życie pierdolisz.
Doceniamy i to, co masz, bo wielu tego nie ma.
Wielu przegrało walkę o marzenia.
Zabrała ich choroba, zabrał ich wypadek.
Oko poety, jest jak życia świadek.
Masz szansę, a drugiej już nie dostaniesz.
Możliwe, że jutro na balkonie już człowiek nie staniesz.
Nie ma co czekać, idź po swoje już teraz.
Dasz radę emocje z podłogi pozbierać.
Oko poety, widzi to czego ty nie chcesz widzieć.
Bądź sobą, bądź dobry i o to tu idzie.
Wiem, że po tych słowach, jutro będzie tylko dobrze.
Walcz o siebie i rób to mądrze.Jak herbatniki
Życie jest kruche jak herbatniki.
Odnajdź tutaj swoją nirwane.
Nie dbaj tylko o najlepsze wyniki.
Co nam dane, będzie nam zabrane.
Życie przez Boga zostało nam dane.
I także przez niego będzie nam ono zabrane.
Taki nasz los, nie zmienimy tego.
Więc póki serce twoje bije, to dąż do swego.
Nie przejmuj się przegraną, ona tylko cię wzmocni.
Dzięki niej stajemy się potem mocni.
I wtedy wygrana buduje nasze wartości.
A życie często nie ma dla ludzi litości.
Bywa w nim ciężko, wiemy dobrze o tym.
Przez głupotę często popadamy w kłopoty.
Sięgamy do flaszki, która pomaga, ale na krótko.
Nic nie osiągniesz, wspierając się wódką.
Dobrze wiesz, że to dobre tylko na chwilę.
A śmierć wtedy podaję Ci bilet.
I zabierze cię stąd, nocą bez zbędnej paniki.
Życie jest kruche jak herbatniki.
Następny widzi w narkotykach ukojenie.
Na świat ma wtedy inne spojrzenie.
Problemy przestały mieć dla niego znaczenie.
Utopił w bezsilności swoje marzenie.
Nie chciał walczyć o siebie, poddał się na starcie.
Mimo że w rodzinie miał zawsze wsparcie.
Twierdził, że sam umie sobie poradzić.
I na żaden odwyk nikt go nie wsadzi.
Młody chłopak przegrał niestety swe życie.
więcej..