- promocja
- W empik go
Okropny Maciuś i Namolna Niania. Tom 1 - ebook
Okropny Maciuś i Namolna Niania. Tom 1 - ebook
Uwaga, łobuziaki! Okropny Maciuś nadchodzi!
Maciuś ma niebieskie oczy, kręcone włosy i zadarty nos. Wygląda jak aniołek, ale jest naprawdę okropny… Tymczasem w domu Okropnego Maciusia pojawia się Namolna Niania, trucicielka moli, która twierdzi, że nazbyt żywego chłopca trzeba utemperować! O, nie! Maciuś na to nie pozwoli! Udowodni niani, że naprawdę jest okropny! Na beczkę prochu! Broń się, Maciusiu!
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-272-8452-5 |
Rozmiar pliku: | 1,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Był sobie Okropny Maciuś. Miał niebieskie oczy, kręcone włosy i zadarty nos. Miał mamę Sabinę, tatę Sebastiana, młodszą siostrę Michasię i psa Pirata. A Michasia miała koty Mruczki. Maciusiem i Michasią opiekowała się Namolna Niania.
Maciuś został uczniem klasy 1a. Nauka w pierwszej klasie nie spodobała się Maciusiowi. Zamierzał przynosić ze szkoły same nagrody. Niestety, nauczyciel 1a, pan Tomasz, nie chciał mu dać ani jednej. Powiedział, że poczeka cierpliwie, aż Maciuś na nie zasłuży. A przecież nagrodził już Krysię, Stasię, Felusia i Wiesia. Inne dzieci też dostawały nagrody albo pochwały. A Maciuś tylko czarne kropki wielkości guzika. Za karę.
Maciuś siedział na swoim miejscu w klasie i się nudził. Niestety, pan Tomasz nie uczył rzeczy ciekawych i potrzebnych w życiu. Na przykład tego, jak zatrzymać pociąg jedną ręką. Uczył liter i liczb. Tego dnia dzieci poznawały literę U. Maciusia to nie interesowało. Znał już cały alfabet. Na szczęście siedział przy pierwszym stoliku. Przed nim stało biurko pana Tomasza. Na biurku leżał nowy długopis. Lśnił jak kierownica motocykla. W miejscu przycisku miał srebrną piłkę. Trzeba było na nią nacisnąć, żeby wysunął się wkład z tuszem. Maciuś aż otworzył usta z zachwytu.
– Ja cię florek! – szepnął do siebie.
Pani w zerówce nigdy nie miała takich długopisów. Maciuś musiał go dotknąć. Pan Tomasz pisał na tablicy, więc był odwrócony plecami. Maciuś pośpiesznie ściągnął długopis z biurka. Nacisnął piłkę raz, potem drugi. Zerknął jednym okiem na Krysię. Bo Krysia też siedziała przy pierwszym stoliku.
Koleżanka była zajęta pisaniem. Nie patrzyła na Maciusia.
Maciuś nagryzmolił długopisem pana Tomasza kilka linii na kartce. Napisał też literę „U”.
„Ekstrafajny” – pomyślał.
Postanowił sprawdzić, co ekstrafajny długopis ma w środku. Raz-raz go rozkręcił. Z błyszczącej rurki wypadł wkład, jakieś kółka zębate i nie zębate. Maciuś rozłożył wszystko na kolanach. Obejrzał każdą część. Potem wsypał je do rurki i zakręcił. Nacisnął srebrną piłkę. Nie usłyszał pstryknięcia. Psia ość… Pociągnął długopisem po kartce.
Kurza stopa, długopis się zepsuł!
„Ratuj się, Maciusiu!” – powiedział sobie Maciuś.
Popatrzył na Krysię. Nachylił się w jej stronę i szepnął:
– Krysiu, chcesz popisać długopisem naszego pana?
Krysia zobaczyła w rękach Maciusia błyszczący długopis i poczuła wielką zazdrość. Pośpiesznie kiwnęła głową.
– Bierz, tylko szybko! – Maciuś wcisnął jej popsuty długopis. I zaraz odetchnął z ulgą.
Krysia pociągnęła długopisem po kartce w górę i w dół.
– Nie pisze – zdziwiła się.
– Niemożliwe! Patrz, ja napisałem nim całą literę. – Maciuś pokazał Krysi swoją kartkę. – Zajrzyj do środka, może wkład się zaciął – poradził.
Krysia nie domyśliła się podstępu. Rozkręciła długopis. Wszystko, co w nim było, wysypało się na stół. Zębate kółka spadły na podłogę.
– Yyy, zepsułaś długopis naszego pana! – Maciuś udał przerażenie. I zaraz wykrzyknął: – Proszę pana, Krysia zepsuła panu długopis!
Józio, Genio i Henryś wsparli Maciusia.
– Krysia zepsuła długopis naszego pana! – krzyczeli jeden przez drugiego.
– To nie ja! – broniła się Krysia.
Ale przecież każdy widział. To Krysia trzymała w rękach rozkręcony długopis.
Pan Tomasz odwrócił się w ich stronę.
– Maciuś kłamie, bo jest okropny! Przekona się pan! – wtrącił się Wiesio.
Wiesio siedział za Maciusiem, obok Józia.
A to łgarz! Maciuś się zdenerwował. Chwycił sprężynę z długopisu i odwrócił się do Wiesia. Chciał strzelić w niego ze sprężyny.
Ale ta wyprysła spod palców i uderzyła Maciusia w czoło.
Pęk!
– Aua! – wrzasnął Maciuś i poczuł wielki gniew. – Niech pan ukarze Krysię i Wiesia! – zażądał.
Pan Tomasz splótł ręce na piersi. Popatrzył na Maciusia dużymi czarnymi oczami i powiedział najspokojniej w świecie:
– Ja widziałem coś innego. Ty pierwszy rozkręciłeś długopis. Prawda?
Maciuś przestał rozcierać zaczerwienione czoło.
„Skąd on to wie?” – zadał sobie pytanie. Jednak nie umiał na nie odpowiedzieć.
– Za dużo pan widzi. Lepiej, żeby pan mnie wcale nie widział – rzekł nadąsany.
Niestety, nauczyciel widział nie tylko Maciusia. Widział też Wiesia.
– Ty chyba jesteś niższy od Maciusia? Chodź, zamienisz się z nim na miejsca – powiedział do Wiesia. – Maciusiu, usiądź obok Józia. Nie będą cię kusiły moje rzeczy na biurku – dodał jeszcze.
Maciuś chciał, żeby go kusiły rzeczy pana Tomasza. Był ich ogromnie ciekaw. Nie chciał siadać daleko od biurka. A już najbardziej nie chciał ustępować Wiesiowi.
– Do stu piorunów! Nie możesz szybciej rosnąć?! – huknął mu do ucha.
– Maciusiu, raz-dwa, przesiadaj się. Chcę cię widzieć obok Józia. Koniec, kropka. – Pan Tomasz klasnął raz i drugi.
– Strasznie pan uparty. Jak ślimak z krzywym nosem – burknął Maciuś.
– Jestem uparty i cierpliwy jak ślimak z krzywym nosem. Cierpliwie poczekam, aż się przesiądziesz – powiedział nauczyciel.
– Lepiej, żeby pan stracił cierpliwość i zostawił mnie tu, gdzie siedzę. Bo ja też jestem uparty i cierpliwy. Przekona się pan – ostrzegł Maciuś.
Na to pan Tomasz wbił w Maciusia zaciekawiony wzrok i go przewiercił. To znaczy tak naprawdę to go nie przewiercił. Tylko Maciuś czuł, jakby oczy robiły w nim dziury.
„Jest uparty, cierpliwy i widzi za dużo” – stwierdził z niepokojem. I chociaż dotąd nikomu nie ustępował, to dla pana Tomasza zrobił wyjątek.
– Ustąpię panu, nie Wiesiowi. Ale tylko dziś – wyjaśnił.
Usiadł przy drugim stoliku. A wtedy zadowolony Wiesio odwrócił się do Maciusia. Roześmiał się wrednie. I zagrał palcami na nosie.
Maciuś się rozgniewał. Niewiele myśląc, złapał czerwony mazak i narysował długi wąs nad górną wargą Wiesia.
Nic dziwnego, że tego dnia też nie przyniósł do domu ani nagrody, ani pochwały.