- promocja
- W empik go
Okropny Maciuś łapie gulgokura. Tom 3 - ebook
Ebook
Audiobook
19,90 zł
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Okropny Maciuś łapie gulgokura. Tom 3 - ebook
Hurra, wakacje! Okropny Maciuś wreszcie będzie mógł robić, co zechce! Rodzice nie znają się na pilnowaniu Maciusia tak dobrze jak Namolna Niania. Maciuś ma wiele planów... i jeden problem.
Obiecał złapać gulgokura! Psia ość, tylko jak wygląda gulgokur?
Kolejna część przezabawnej serii!
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-272-8590-4 |
Rozmiar pliku: | 1,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
MACIUŚ CIESZY SIĘ NAJBARDZIEJ NA ŚWIECIE
Był sobie Okropny Maciuś. Miał niebieskie oczy i zadarty nos. Jego włosy były kiedyś krótkie jak zapałka. To właśnie wtedy został szefem strażaków. Ale włosy urosły i Maciusiowi odechciało się gasić pożary. Rozwiązał więc drużynę strażacką.
Maciuś miał mamę Sabinę, tatę Sebastiana, młodszą siostrę Michasię i psa Pirata. A Michasia miała koty Mruczki. Maciusiem i Michasią opiekowała się Namolna Niania.
Zaczęły się wakacje. Maciuś cieszył się z tego najbardziej na świecie. W wakacje wyjedzie tylko z rodzicami do gęstego lasu. Rodzice nie znają się na pilnowaniu Maciusia tak dobrze jak niania. Maciuś będzie w lesie robił, co zechce. Będzie wchodził na drzewa i pluł z góry. I będzie sprawdzał na stoperze, ile czasu ślina leci na ziemię. I będzie rzucał szyszkami w Michasię.
– Mruczki zostaną u dziadków. – Mama Sabina tłumaczyła Michasi, że nie może wziąć kotów na wakacje do gęstego lasu.
– Beee… – Michasia się rozbeczała.
– Nie becz jak owca! Owiec też nie weźmiemy na wakacje! – zniecierpliwił się Maciuś. Ale ta fontanna załzawiona Michasia rozpłakała się jeszcze głośniej.
– Tato! Ja się cieszę najbardziej na świecie, a Michaśka mi przeszkadza –poskarżył się tacie Sebastianowi. Tata jednak wcale się nie przejął. W dodatku upomniał Maciusia:
– Maciusiu, nie dokuczaj Michasi!
– Kurza stopa! – mruknął Maciuś i się naburmuszył.
– Idę do Józia cieszyć się najbardziej na świecie! U niego nikt nie będzie mi przeszkadzał – powiedział z pretensją w głosie.
Po chwili dzwonił już do drzwi Józia.
DZYŃ! DZYŃ!
Drzwi otworzyła babcia Józia, Marcelina Mruk. Pod pachą trzymała dużą donicę z kwiatkiem. Za babcią stał Józio.
– Babcia dostała kwiatek na urodziny! Bo mamy gości! – oznajmił Józio.
– Piękny, prawda? – Marcelina Mruk potrząsnęła kwiatkiem, aż zaszeleściły drobne listki. I aż wzbiły kurz w korytarzu.
– A psik! – Maciuś kichnął na babcię Józia. – Od kogo ta zakurzona roślina? – zapytał.
Marcelina Mruk zmarszczyła brwi.
– Przyszedłeś ugasić pożar? – odpowiedziała pytaniem na pytanie.
Maciusiowi się to nie spodobało. Ale wyjaśnił grzecznie:
– Nie gaszę pożarów. Już nie jestem strażakiem.
– To kim teraz jesteś? – chciała wiedzieć babcia Józia.
„A to zapytajka z kwiatkiem pod pachą!” – pomyślał Maciuś.
– Dzieckiem jestem. Nie widać? Trzeba aż pytać i pytać? – zdziwił się szczerze. I przypomniał sobie, że przyszedł cieszyć się najbardziej na świecie. – Jadę na wakacje! Będę spał w lesie! Zobaczę wilki! Lisy! Zające! Konie! Słonie! – podzielił się swoją radością z panią Marceliną.
– Ee, nasz Józio widział już wilki, lisy, zające, konie i słonie w zoo. – Babcia Józia lekceważąco wydęła wargi.
Maciuś się rozzłościł.
– A ja…! A ja…! Ja zobaczę gulgokura! A Józio gulgokura nie widział! Bo w zoo go nie mają! – wykrzyknął bez zastanowienia.
– Maciuś go złapie i przywiezie! – uzupełnił Józio, ponieważ wierzył, że Maciuś wszystko potrafi.
Pani Marcelina wzruszyła ramionami.
– Niech go sobie łapie. Byle wyjechał jak najdalej stąd – powiedziała.
– Złapię i przywiozę! – potwierdził rozeźlony Maciuś. I przestał cieszyć się najbardziej na świecie.
Skąd on weźmie gulgokura? Nawet nie wie, jak coś takiego wygląda.
Psia ość…
To wszystko przez babcię Józia! Maciuś najchętniej wsadziłby panią Marcelinę w rakietę i wysłał na księżyc. Jednak nie miał rakiety. Postanowił więc zepsuć starszej pani humor. Żeby było sprawiedliwie.
– Mogę wreszcie wejść? – zapytał.
– Wejdź. Tylko nie namawiaj Józia do złego – zastrzegła sąsiadka. Postawiła kwiat w korytarzu obok lustra. I zamknęła się w salonie razem z gośćmi.
Maciuś właśnie na to czekał.
– Józiu, nie będę namawiał cię do złego. Namówię cię do dobrego. Zrobimy twojej babci urodzinową niespodziankę – wyjaśnił Maciuś. – Umiesz włączyć odkurzacz? – zapytał.
Józio umiał włączyć odkurzacz. I dał się namówić do dobrego. Podał Maciusiowi rurę do odkurzacza. I nawet sam wcisnął włącznik.
FRY! FRY!
Aż zafurczało w rurze. Zafurczały w niej liście z kwiatka pani Marceliny. Bo Maciuś odkurzył kwiatek. Odkurzacz zdarł liście z gałązek i wciągnął je do środka. W tym momencie drzwi salonu otworzyły się na oścież.
– Co wy robicie?! – zawołała piskliwym głosem pani Marcelina.
– Odkurzamy! Nie widać?! – Maciuś przekrzyczał warkot odkurzacza. – To prezent dla pani! Kwiatek bez liści nie będzie się kurzył! Na liściach zbiera się najwięcej kurzu! Lepiej, żeby ich nie było!
– Już ja cię odkurzę! – warknęła głośniej od odkurzacza babcia Józia. I skoczyła w stronę Maciusia.
CHAP! Odkurzacz wessał do rury rąbek spódnicy.
TRACH! Odkurzacz oddarł ze spódnicy cały przód.
– Psia ość – zmartwił się Maciuś. Wcale nie zamierzał odkurzyć babci Józia.
– Bez spódnicy będzie pani chłodniej – pocieszył sąsiadkę.
Marcelina Mruk nie dała się pocieszyć.
– Ty okropny chłopaku! Nie chcę cię więcej widzieć! – krzyknęła.
Maciuś odłożył rurę odkurzacza.
– Nie zobaczy mnie pani. Przecież mówiłem, że wyjeżdżam na wakacje. Trzeba słuchać uważnie, proszę pani – powiedział bardzo spokojnie. Odwrócił się na pięcie i wyszedł.
Nie złościł się na Marcelinę Mruk. Spotkała ją zasłużona kara, więc Maciusiowi wrócił dobry humor.
A gulgokura na pewno znajdzie. Przecież wakacje są bardzo długie.
Był sobie Okropny Maciuś. Miał niebieskie oczy i zadarty nos. Jego włosy były kiedyś krótkie jak zapałka. To właśnie wtedy został szefem strażaków. Ale włosy urosły i Maciusiowi odechciało się gasić pożary. Rozwiązał więc drużynę strażacką.
Maciuś miał mamę Sabinę, tatę Sebastiana, młodszą siostrę Michasię i psa Pirata. A Michasia miała koty Mruczki. Maciusiem i Michasią opiekowała się Namolna Niania.
Zaczęły się wakacje. Maciuś cieszył się z tego najbardziej na świecie. W wakacje wyjedzie tylko z rodzicami do gęstego lasu. Rodzice nie znają się na pilnowaniu Maciusia tak dobrze jak niania. Maciuś będzie w lesie robił, co zechce. Będzie wchodził na drzewa i pluł z góry. I będzie sprawdzał na stoperze, ile czasu ślina leci na ziemię. I będzie rzucał szyszkami w Michasię.
– Mruczki zostaną u dziadków. – Mama Sabina tłumaczyła Michasi, że nie może wziąć kotów na wakacje do gęstego lasu.
– Beee… – Michasia się rozbeczała.
– Nie becz jak owca! Owiec też nie weźmiemy na wakacje! – zniecierpliwił się Maciuś. Ale ta fontanna załzawiona Michasia rozpłakała się jeszcze głośniej.
– Tato! Ja się cieszę najbardziej na świecie, a Michaśka mi przeszkadza –poskarżył się tacie Sebastianowi. Tata jednak wcale się nie przejął. W dodatku upomniał Maciusia:
– Maciusiu, nie dokuczaj Michasi!
– Kurza stopa! – mruknął Maciuś i się naburmuszył.
– Idę do Józia cieszyć się najbardziej na świecie! U niego nikt nie będzie mi przeszkadzał – powiedział z pretensją w głosie.
Po chwili dzwonił już do drzwi Józia.
DZYŃ! DZYŃ!
Drzwi otworzyła babcia Józia, Marcelina Mruk. Pod pachą trzymała dużą donicę z kwiatkiem. Za babcią stał Józio.
– Babcia dostała kwiatek na urodziny! Bo mamy gości! – oznajmił Józio.
– Piękny, prawda? – Marcelina Mruk potrząsnęła kwiatkiem, aż zaszeleściły drobne listki. I aż wzbiły kurz w korytarzu.
– A psik! – Maciuś kichnął na babcię Józia. – Od kogo ta zakurzona roślina? – zapytał.
Marcelina Mruk zmarszczyła brwi.
– Przyszedłeś ugasić pożar? – odpowiedziała pytaniem na pytanie.
Maciusiowi się to nie spodobało. Ale wyjaśnił grzecznie:
– Nie gaszę pożarów. Już nie jestem strażakiem.
– To kim teraz jesteś? – chciała wiedzieć babcia Józia.
„A to zapytajka z kwiatkiem pod pachą!” – pomyślał Maciuś.
– Dzieckiem jestem. Nie widać? Trzeba aż pytać i pytać? – zdziwił się szczerze. I przypomniał sobie, że przyszedł cieszyć się najbardziej na świecie. – Jadę na wakacje! Będę spał w lesie! Zobaczę wilki! Lisy! Zające! Konie! Słonie! – podzielił się swoją radością z panią Marceliną.
– Ee, nasz Józio widział już wilki, lisy, zające, konie i słonie w zoo. – Babcia Józia lekceważąco wydęła wargi.
Maciuś się rozzłościł.
– A ja…! A ja…! Ja zobaczę gulgokura! A Józio gulgokura nie widział! Bo w zoo go nie mają! – wykrzyknął bez zastanowienia.
– Maciuś go złapie i przywiezie! – uzupełnił Józio, ponieważ wierzył, że Maciuś wszystko potrafi.
Pani Marcelina wzruszyła ramionami.
– Niech go sobie łapie. Byle wyjechał jak najdalej stąd – powiedziała.
– Złapię i przywiozę! – potwierdził rozeźlony Maciuś. I przestał cieszyć się najbardziej na świecie.
Skąd on weźmie gulgokura? Nawet nie wie, jak coś takiego wygląda.
Psia ość…
To wszystko przez babcię Józia! Maciuś najchętniej wsadziłby panią Marcelinę w rakietę i wysłał na księżyc. Jednak nie miał rakiety. Postanowił więc zepsuć starszej pani humor. Żeby było sprawiedliwie.
– Mogę wreszcie wejść? – zapytał.
– Wejdź. Tylko nie namawiaj Józia do złego – zastrzegła sąsiadka. Postawiła kwiat w korytarzu obok lustra. I zamknęła się w salonie razem z gośćmi.
Maciuś właśnie na to czekał.
– Józiu, nie będę namawiał cię do złego. Namówię cię do dobrego. Zrobimy twojej babci urodzinową niespodziankę – wyjaśnił Maciuś. – Umiesz włączyć odkurzacz? – zapytał.
Józio umiał włączyć odkurzacz. I dał się namówić do dobrego. Podał Maciusiowi rurę do odkurzacza. I nawet sam wcisnął włącznik.
FRY! FRY!
Aż zafurczało w rurze. Zafurczały w niej liście z kwiatka pani Marceliny. Bo Maciuś odkurzył kwiatek. Odkurzacz zdarł liście z gałązek i wciągnął je do środka. W tym momencie drzwi salonu otworzyły się na oścież.
– Co wy robicie?! – zawołała piskliwym głosem pani Marcelina.
– Odkurzamy! Nie widać?! – Maciuś przekrzyczał warkot odkurzacza. – To prezent dla pani! Kwiatek bez liści nie będzie się kurzył! Na liściach zbiera się najwięcej kurzu! Lepiej, żeby ich nie było!
– Już ja cię odkurzę! – warknęła głośniej od odkurzacza babcia Józia. I skoczyła w stronę Maciusia.
CHAP! Odkurzacz wessał do rury rąbek spódnicy.
TRACH! Odkurzacz oddarł ze spódnicy cały przód.
– Psia ość – zmartwił się Maciuś. Wcale nie zamierzał odkurzyć babci Józia.
– Bez spódnicy będzie pani chłodniej – pocieszył sąsiadkę.
Marcelina Mruk nie dała się pocieszyć.
– Ty okropny chłopaku! Nie chcę cię więcej widzieć! – krzyknęła.
Maciuś odłożył rurę odkurzacza.
– Nie zobaczy mnie pani. Przecież mówiłem, że wyjeżdżam na wakacje. Trzeba słuchać uważnie, proszę pani – powiedział bardzo spokojnie. Odwrócił się na pięcie i wyszedł.
Nie złościł się na Marcelinę Mruk. Spotkała ją zasłużona kara, więc Maciusiowi wrócił dobry humor.
A gulgokura na pewno znajdzie. Przecież wakacje są bardzo długie.
więcej..