Oni. Homoseksualiści w czasie II wojny światowej - ebook
Oni. Homoseksualiści w czasie II wojny światowej - ebook
Nieliczni Niemcy, którzy wykorzystywali seksualnie i dręczyli innych więźniów w nazistowskich jednostkach penitencjarnych – tak określano w Polsce mężczyzn skazanych w latach 1933–1945 na mocy paragrafu 175 piętnującego relacje homoseksualne.
„Oni” byli obcy; byli drapieżcami i było ich bardzo niewielu. Z tych trzech powodów nie zajmowano się ich historią, nie upamiętniano i nie traktowano jako ofiar nazistowskiego systemu. Ocaleńców przemilczano. W Polsce „takich” ludzi miało nie być.
Homoseksualnych mężczyzn aresztowano i więziono w Rawiczu, Międzychodzie, Wronkach, Strzelcach Opolskich, czy Tarnowie. Wywożono do KL Sachsenhausen, KL Buchenwald, KL Mauthausen, KL Gross-Rosen, kompleksu obozowego Auschwitz-Birkenau-Monowitz oraz na Majdanek. Ginęli w jednostkach penitencjarnych na terenie Rzeszy a jeśli udało im się przeżyć, wracali do domu. Ich groby można odnaleźć na polskich cmentarzach. Opowieść o nich nie składa się wcale z pojedynczych śladów. Nawet jeśli ich biografie są niepełne, często urwane lub pozbawione finału, to tworzą rozbudowany wielogłos.
Historia osób nieheteronormatywnych w czasie II wojny światowej nadal pozostaje w sferze tabu. Siedemdziesiąt pięć lat po zakończeniu wojny nie ma w Polsce praktycznie żadnych publikacji na ich temat, trudno o nawet drobne fragmenty w ogólnych opracowaniach.
„Oni” nie istnieją z naszej winy. Zamazani przez przedwojenne fantazmaty podsycane nazistowską propagandą i perwersyjne plotki wojenne i obozowe, zrównani zostali z bezimiennymi uwodzicielami, kryminalistami, aspołecznym elementem. Przeciwko tym wyobrażeniom trzeba się wreszcie zbuntować, a o „nich” nie da się już dłużej milczeć.
Kategoria: | Historia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66586-74-1 |
Rozmiar pliku: | 4,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Kilkanaście lat temu uczestniczyłam w publicznym spotkaniu, które dotyczyło historii jednego z najważniejszych miejsc pamięci w Polsce. W sali było około trzydziestu osób. Przemawiał mężczyzna – nazwijmy go „strażnikiem instytucji”. Po referacie przyszedł czas na pytania. Oprócz klasycznego zestawu o wagę upamiętniania, koszty utrzymania muzeum czy szacunek do odchodzących świadków pojawił się również temat jednej z grup więźniów – mężczyzn z różowym trójkątem. Nie pamiętam już, o co dokładnie zapytano „strażnika”. Nigdy za to nie zapomnę odpowiedzi. Usłyszałam, że ta grupa ofiar nie została dotychczas upamiętniona, ponieważ była „stosunkowo nieliczna”. Większość z osadzonych była Niemcami. Poza tym temat wydawał się bardzo problematyczny ze względu na oskarżenia o przemoc seksualną wobec innych więźniów. W takiej sytuacji – twierdził „strażnik” – trudno mówić o „nich” jako ofiarach.
Liczba, narodowość, przemoc – te trzy założenia towarzyszyły mi od początku moich badań. „Nieliczni Niemcy, którzy wykorzystywali seksualnie i dręczyli innych więźniów w nazistowskich jednostkach penitencjarnych” – tak określano w Polsce mężczyzn skazanych w okresie nazistowskim na mocy paragrafu 175 piętnującego relacje homoseksualne.
„Oni” byli obcy; byli seksualnymi drapieżcami, czasem wręcz pedofilami i było ich bardzo niewielu. Z tych trzech powodów nie zajmowano się ich historią, nie upamiętniano i nie traktowano ich jako ofiar nazistowskiego systemu. O ocaleńcach milczano. Nawet jeśli zostawiali świadectwa poza Polską, nikt nie dbał o to, żeby ich głosy do nas dotarły. Nawet jeśli po wojnie odwiedzali miejsca pamięci, nie korzystano z ich relacji.
Te trzy założenia ustawiły dyskurs dotyczący wszystkich osób nieheteronormatywnych, które prześladowano w czasie II wojny światowej. W Polsce „takich” rzeczy i „takich” ludzi nie było.
Nie było kogo wspominać. Nie było sensu wspominać.
Historia osób nieheteronormatywnych w czasie II wojny światowej nadal pozostaje w sferze tabu. Siedemdziesiąt pięć lat po zakończeniu wojny nie ma w Polsce praktycznie żadnych publikacji na ich temat, trudno o nawet drobne fragmenty w ogólnych opracowaniach, tak jakby polskie przedwojenne społeczeństwo było bez wyjątku heteronormatywne.
Jednym z argumentów wyjaśniających tę niemoc twórczą polskich badaczy i badaczek jest brak źródeł. Nic bardziej mylnego. Opowieści składające się na tę książkę to zaledwie wycinek, ledwo próbka z setek historii, które po prostu nikogo nie interesowały. Podobnie zresztą jak relacje świadków opublikowane w innych językach czy wywiady w archiwach na całym świecie dostępne od ręki. Nie chodzi więc o brak biografii, a raczej o ignorancję lub świadomą decyzję światopoglądową: doświadczenia nieheteronormatywnych nie są częścią polskiego dziedzictwa.
Dopiero w ostatnich pięciu latach udało się przetłumaczyć na język polski kilka świadectw. Postać Heinza Hegera – pierwszego świadka, który opublikował wspomnienia obozowe – łatwo zlekceważyć, ponieważ był Austriakiem i nie przetrzymywano go w obozach na terenie dzisiejszej Polski. Trudniej bagatelizować Teofila Kosińskiego – Polaka skazanego na mocy paragrafu 175 na pięć lat pozbawienia wolności. Udało mu się przeżyć. Zmarł w 2003 roku w Warszawie. Jego wspomnienia opracowane na początku lat 90. wydano w Niemczech, później w USA i w kilkunastu innych krajach. Do Polski „dotarły” trzy lata temu. Teofil przed śmiercią udzielił kilku wywiadów, między innymi w Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie. W Polsce praktycznie nikt z nim nie rozmawiał.
Mężczyźni uznani za homoseksualnych i skazani na mocy paragrafu 175 urodzili się w Komorowicach, Malborku, Elblągu, Kornatowie, Nowej Rudzie, Świebodzicach, Starym Lesieńcu, Brzeźnie Wielkim, Zdziarze, Berlinie, Przyrowie, Miliczu. Wychowywali się w Międzylesiu, Gliwicach, Lauterach, Kęsowie, Poznaniu, Szczecinie, Gdańsku, Łodzi, Monachium, Mogilanach, Włocławku czy pod Bydgoszczą. Pracowali jako betoniarze, murarze, piekarze, zecerzy, malarze, tokarze czy pielęgniarze. Wbrew powszechnemu przekonaniu nie należeli tylko do arystokracji i inteligencji. Owszem, niektórzy z nich byli dziennikarzami, pisarzami albo wykładowcami, ale większość pracowała w zakładach i fabrykach, prowadziła małe interesy, trudniła się rzemiosłem. Trudno wciąż udawać, że było ich niewielu i nigdy nie żyli obok naszych bliskich.
Aresztowano ich i więziono w Rawiczu, Międzychodzie, Wronkach, Strzelcach Opolskich, Koronowie, Cieszynie, Katowicach, Krakowie, Toruniu czy Tarnowie. Wywożono do obozów na terenie Emslandu, do KL Sachsenhausen, KL Buchenwald, KL Mauthausen, KL Gross-Rosen, kompleksu obozowego Auschwitz-Birkenau-Monowitz oraz na Majdanek. Ginęli w jednostkach penitencjarnych na terenie Trzeciej Rzeszy, a jeśli udało im się przeżyć, wracali do domów. Ich groby można odnaleźć na polskich cmentarzach. Opowieść o nich nie składa się wcale z pojedynczych śladów. Nawet jeśli ich biografie są niepełne, często urwane lub pozbawione finału, to tworzą rozbudowany wielogłos. Nazwisk przybywa z roku na roku, a kryjące się za nimi historie to w większości badawcze wyzwanie. I choć budowane są przede wszystkim na podstawie dokumentacji sprawców, to „ich” jest wielu.
Andrzej Białas urodził się w 1908 roku i był z zawodu betoniarzem. Mieszkał w Łodzi na Beselerstraße 62 (ulica Wapienna). Oskarżono go o czyny nierządne z kolegami z pracy i przewieziono do KL Buchenwald i KL Gross-Rosen, gdzie zmarł w połowie października 1942 roku. Jego żona miała na imię Irena.
Starszy od Andrzeja o dwadzieścia lat doktor Heinrich Seeger, orientalista i teolog ewangelicki, urodził się w Stuttgarcie. Doktorat obronił na Uniwersytecie w Tybindze. Uniwersytet we Wrocławiu nadał mu tytuł doktora honoris causa. W sierpniu 1939 roku aresztowało go Gestapo. Oskarżony o wzajemną masturbację z innymi mężczyznami został skazany na sześć miesięcy więzienia. Zginął pod koniec kwietnia 1945 roku.
Rok wcześniej, w marcu 1944, zmarł Fredy Hirsch. Istnieje kilka wersji na ten temat, między innymi samobójstwo. Najpierw trafił do getta Theresienstadt, później do obozu Auschwitz-Birkenau. Przed wojną pracował w żydowskim klubie sportowym Makabi w Brnie. Po deportacji do Auschwitz organizował życie kulturalne i szkołę dla dzieci w tak zwanym obozie familijnym. Otto Dov Kulka, który był uczniem Fredy’ego, wspomina: „Doświadczenia wyniesione przeze mnie stamtąd niewątpliwie tworzą kręgosłup moralny mojej postawy wobec kultury, życia, niemal wszystkiego, która kształtowała się we mnie jako chłopaku w wieku dziesięciu, a potem jedenastu lat przez te kilka miesięcy od września 1943 roku do likwidacji obozu w lipcu 1944”.
Dwadzieścia lat po wojnie Jerzy Zdanowicz trafił do szpitala na Lesznie w Warszawie:
Kiedy poczuł się źle, odprowadzono go do przychodni , gdzie stracił przytomność. Wezwano pogotowie, które przewiozło chorego do szpitala. Przygotowując pacjenta do badania, pielęgniarka zdjęła z niego kurtkę, spodnie, bieliznę i… wydała okrzyk zdumienia. Na łóżku w izbie przyjęć leżała kobieta. Mała, wątła kobieta… Tasiemkami przemyślnie do bioder przymocowaną miała gumową rurkę, umożliwiającą wykonywanie czynności fizjologicznych po męsku.
Pod koniec wojny jeszcze jako dziecko Jerzy przeżył masakrę ludności cywilnej na Woli. Wacław Gluth-Nowowiejski wspomina, że „dziewczynka z Elekcyjnej zawsze występowała jako chłopiec, a potem mężczyzna”. Jerzy zmarł dzień po przyjęciu do szpitala.
I w końcu Sylvin Rubinstein, który zmarł w Hamburgu w 2011 roku. Był przedwojennym tancerzem tworzącym duet Dolores & Imperio z siostrą bliźniaczką. Do końca życia występował w dragu w klubach Hamburga. W czasie wojny ukrywał się w Miejscu Piastowym na Podkarpaciu u polskiej rodziny. Współpracował z miejscową komórką Armii Krajowej i w wieczorowych sukniach i w pełnym makijażu strzelał do Niemców na ulicach Krosna – mojego rodzinnego miasta. Widać go w filmie nakręconym podczas wojny na rynku w Rymanowie – przemyka między straganami w kilkusekundowym ujęciu. Ubrany jest w kwiecistą spódnicę, różową bluzkę i beret nałożony na perukę. Sylvin nie jest bohaterem dla lokalnej społeczności. Dziś pamięta o nim tylko pani Stefania Muzyczka, która miała kilka lat, kiedy Rubinstein mieszkał w jej rodzinnym domu.
W 2020 roku Marian Turski napisał:
Ja sam, z mojego (krótkiego stosunkowo) pobytu w Auschwitz-Birkenau, mam ich w ułamkowej pamięci. Ze wstydem muszę przyznać, że jest to pamięć – nazwałbym tak – niechętna, nawet urągająca. To, oczywiście, moja wina, to nasza – tak jak wówczas myślących – wina. To my, pretendujący do miana światłych, racjonalnych, oświeconych, bezwiednie pozwalaliśmy deformować nasz system myślowy powszechnymi stereotypami, utwardzonymi przez narodowych socjalistów.
„Oni” nie istnieją z naszej winy, zamazani przez przedwojenne fantazmaty podsycane nazistowską propagandą i perwersyjne plotki wojenne i obozowe.
Zrównani z bezimiennymi uwodzicielami, kryminalistami, aspołecznym elementem, pozostają mrocznym tłem, dzięki któremu wyraźniej widać bohaterstwo patriotów narażonych nie tylko na niebezpieczeństwo ze strony oprawców, ale zagrożonych również „homoseksualną zarazą”.
Przeciwko tym wyobrażeniom trzeba się wreszcie zbuntować, a o „nich” nie da się już dłużej milczeć.
H. Heger, _Mężczyźni z różowym trójkątem_, przeł. A. Rosenau, Ośrodek KARTA, Warszawa 2016.
L. van Dijk, _Cholernie mocna miłość. Prawdziwa historia Stefena K. i Williego G._, przeł. A. Chmielecka, F. Fierek, Korporacja Ha!art, Kraków 2017.
U. Rauch, _Unzucht getrieben mit verdorbenen Subjekten der Großstadt_, „Schwäbisches Tagblatt”, 18.09.2020.
Por. między innymi: A. Hájková, _Jung, schwul – und von den Nazis ermordet. Die tragische Liebesgeschichte von Fredy Hirsch und Jan Mautner ist ein rares Zeugnis queerer Schicksale in der NS-Zeit_, „Tagesspiegel”, 31.08.2018, https://www.tagesspiegel.de/gesellschaft/queerspiegel/die-geschichte-von-jan-mautner-und-fredy-hirsch-jung-schwul-und-von-den-nazis-ermordet/22972858.html .
O. Kulka, _Pejzaże metropolii śmierci_, przeł. M. Szczubiałka, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2014, s. 28.
W. Gluth-Nowowiejski, _Tajemnica Panny X_, tegoż, _Nie umieraj do jutra_, Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2018, s. 165–179.
K. Kruse, _Dolores & Imperio: die drei Leben des Sylvin Rubinstein_, Kiepenheuer und Witsch Verlag, Köln 2000.
Ten fragment pochodzi z tekstu Mariana Turskiego, stanowiącego słowo wstępne do książki _Erinnern in Auschwitz_. Polska wersja tekstu po raz pierwszy ukazała się w tygodniku „Polityka”. Por. M. Turski, _Wstęp_, _Erinnern in Auschwitz: auch an sexuelle Minderheiten_, red. J. Ostrowska, J. Talewicz-Kwiatkowska, L. van Dijk, Querverlag, Berlin 2020, s. 9–11; tegoż, _Atak na LGBT: nie wolno nam milczeć!_, „Polityka”, 23.06.2020, https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka kraj/1961138,1,atak-na-lgbt-nie-wolno-nam-milczec.read .Kryminaliści
Kryminalizacja mężczyzn uznanych za homoseksualnych w Trzeciej Rzeszy opierała się na paragrafie 175, który wprowadzono do Kodeksu karnego już w drugiej połowie XIX wieku. Dwie dekady przed zjednoczeniem Niemiec prawie identyczny zapis istniał w prawodawstwie Królestwa Prus (1851). Tak zwany nierząd sprzeczny z naturą karano więzieniem od sześciu miesięcy do czterech lat i czasową utratą praw obywatelskich. W Królestwie Bawarii od 1810 roku nie penalizowano relacji seksualnych między mężczyznami. Ostatecznie jednak w zjednoczonej Rzeszy zwyciężył pogląd, zgodnie z którym homoseksualiści byli uważani za przestępców.
Od 15 maja 1871 roku obowiązywał nowy Kodeks karny Rzeszy Niemieckiej, w którym umieszczono paragraf 175:
Nierząd przeciwny naturze, popełniony przez osoby płci męskiej pomiędzy sobą albo przez ludzi ze zwierzętami, ulegnie karze więzienia; można także orzec utratę praw czci obywatelskiej.
W porównaniu z zapisem pruskim dolna granica kary – sześć miesięcy więzienia – została usunięta, zniesiono również przymus karania oskarżonego pozbawieniem praw publicznych. Prawo Prus penalizowało wyłącznie stosunki analne. Paragraf 175 obejmował również seks oralny, a od 1879 roku wszystkie „akty nierządne” oprócz wzajemnej masturbacji.
Do 1935 roku treść paragrafu nie uległa zmianie. Od samego początku toczyły się jednak spory dotyczące z jednej strony dekryminalizacji homoseksualnych mężczyzn i usunięcia paragrafu, z drugiej – rozszerzenia prawa także na lesbijki. Wzorem miał być kodeks austriacki z 1852 roku i paragraf 129:
Następujące rodzaje nierządu są również karane jako przestępstwo:
I. Nierząd przeciwko naturze, to jest:
a) ze zwierzętami,
b) z osobami tej samej płci.
Oba paragrafy wpłynęły również na sytuację osób nieheteronormatywnych na terenie nowo powstałego państwa polskiego. Po I wojnie światowej w II Rzeczpospolitej panował całkowity chaos prawny. Istniało jednocześnie kilka norm – kodeksów, które próbowano „pogodzić” aż do czasu unifikacji i powstania nowej normy prawa karnego. Zarówno paragraf 175, jak i 129 pozostały w mocy na terenach dawnych zaborów pruskiego i austriackiego, choć były rzadko egzekwowane.
W 1932 roku wprowadzono nowe prawo nazywane kodeksem Makarewicza. Zgodnie z nim relacje homoseksualne nie były karane, pod warunkiem że nie wiązały się z pracą seksualną. Artykuł 207 mówił jasno: „Kto z chęci zysku ofiarowuje się osobie tej samej płci do czynu nierządnego, podlega karze więzienia do lat 3”.
W komentarzu zapisano: „Nierząd przeciw naturze jest w zasadzie wedle kodeksu bezkarnym. Karalnym jest wyjątkowo kwalifikowany nierząd przeciw naturze, a więc ofiarowanie się osoby tej samej płci, o ile uczynione zostało z chęci zysku”. Choć artykuł miał przeciwdziałać pracy seksualnej z osobami tej samej płci, co uznawano za „wyjątkowy nierząd przeciwko naturze”, to taki jego zapis pozwalał bardzo szeroko rozumieć „zysk” z homoseksualnej relacji: umożliwiał na przykład ściganie kogoś, kto został przez partnera zaproszony do kina, teatru czy restauracji. „Prostytucja heteroseksualna” nie była karana, chyba że dochodziło do zgorszenia.
Zaznaczono wyraźnie, że o tym, czy mamy do czynienia z nierządem – także w przypadku relacji homoseksualnych – decyduje każdorazowo sędzia:
Pod pojęcie czynu nierządnego podpadać będzie czyn, który ma swe źródło w popędzie seksualnym i zarazem też do zaspokojenia tego popędu zmierza. Będzie tu należał zarówno normalny akt płciowy jak też amor lesbicus, pederastja, wogóle akty lubieżne. Będzie rzeczą sędziego ustalić, czy dany akt nosi znamiona „czynu nierządnego” czy też jest jedynie aktem poufałości lub pieszczoty, nie wykraczającym poza granice, dozwolone zwyczajami danej sfery społecznej.
Jens Dobler słusznie zwraca uwagę, że w przypadku prawodawstwa niemieckiego pojęcia „nierządu przeciw naturze” i „nierządu” można bardzo łatwo rozróżnić.
_Widernatürliche Unzucht_ miał dotyczyć mężczyzn: „ przeciw naturze to przede wszystkim przeciw waginie celowa penetracja penisem fałszywego otworu w ciele osoby tej samej płci, w trakcie której nie ma konieczności doprowadzenia do orgazmu. Za niezgodny z naturą uważa się również stosunek ze zwierzęciem, przy czym w tym przypadku mogły być karane także kobiety”.
_Unzucht_ był pojęciem szerszym obejmującym wszystkie zachowania seksualne pomiędzy mężczyzną i kobietą, których celem nie była prokreacja. Nie wszystkie były karane. Pozamałżeńska relacja seksualna między mężczyzną i kobietą nie podlegała karze, chyba że chodziło o stręczycielstwo. Uznawano ją za niemoralną, ale jednak nie przeczyła ona naturze.
W przypadku paragrafu 175, inaczej niż w polskim prawodawstwie, niebezpieczeństwem nie była wcale tylko kara więzienia, ale również wstyd i hańba – wszystko to, co można nazwać utratą obywatelskiej czci. Nic więc dziwnego, że na początku XX wieku w Rzeszy bezustannie wybuchały afery związane z podejrzeniem o homoseksualizm, szczególnie jeśli zaangażowani w nie byli najwyżsi urzędnicy państwowi i arystokracja. Ich szczególną sensacyjność dobrze tłumaczy Alexander Zinn:
Postępowanie z paragrafu 175 mogło pociągać za sobą nie tylko karę więzienia, było także równoznaczne z całkowitą dyskredytacją towarzyską, zniszczeniem egzystencji społecznej: utratą czci i honoru, miejsca pracy i mieszkania, w końcu groziło potępieniem przez kolegów, rodzinę i przyjaciół. Nawet jeśli prawna presja ścigania była raczej niewielka, większość osób preferowała podwójne życie, które wiązało się ze stygmatyzacją. A to z kolei stanowiło nie lada gratkę dla szantażystów, którzy często doprowadzali homoseksualistów do ruiny finansowej. Niektórzy decydowali się przejść do ofensywy, żyć otwarcie i walczyć o depenalizację. Wielu innych nie wytrzymało jednak tej presji na dłuższą metę. Bardzo częste były choroby psychiczne i samobójstwa w razie zdemaskowania. Zwłaszcza w wyższych klasach za jedyny sposób ocalenia „honoru” uważano odebranie sobie życia.
Społecznej stygmatyzacji już od drugiej połowy XIX wieku towarzyszyła walka o dekryminalizację homoseksualistów, choć do otwartej konfrontacji doprowadził dopiero Magnus Hirschfeld, który na przełomie wieków założył Wissenschaftlich-humanitäres Komitee (Komitet Naukowo-Humanitarny; WhK) – pionierską organizację walczącą o prawa osób nieheteronormatywnych. Z jej ramienia powstała także pierwsza petycja skierowana do władz dotycząca zniesienia paragrafu, którą podpisało ponad 2 tysiące osób – w tym politycy, ludzie kultury i naukowcy. Jednak pod koniec pierwszej dekady XX wieku, po aferze Eulenburga, w trakcie której dziennikarz Maximilian Harden „ujawnił” istnienie „homoseksualnej kamaryli” złożonej z najbliższych ludzi cesarza Wilhelma II: księcia Filipa Eulenburga i grafa Kuna von Moltkego, pojawiły się głosy, że paragrafu nie tylko nie powinno się znosić, ale wręcz trzeba go zaostrzyć i rozszerzyć, żeby uderzył również w lesbijki.
Przeciwko paragrafowi występował również Adolf Brand – założyciel pierwszego na świecie czasopisma dla homoseksualnych mężczyzn „Der Eigene” i organizacji Gemeinschaft der Eigenen (GdE; Wspólnota Swoich). Wraz z innymi członkami opowiadał się on za polityką demaskowania prominentnych homoseksualnych mężczyzn, co miało wymusić dekryminalizację. W trakcie sprawy Eulenburga Brand mówił wprost o homoseksualności kanclerza Rzeszy Bernharda von Bülowa. W odpowiedzi został oskarżony o oszczerstwo i skazany na osiemnaście miesięcy pozbawienia wolności. Dalszą debatę o zmianie prawodawstwa przerwał wybuch I wojny światowej.
Sprawa wróciła w 1919 roku, kiedy Hirschfeld założył Institut für Sexualwissenschaft (IfS; Instytut Seksuologii). Dwa lata później złagodzono formy egzekwowania paragrafu, dzięki czemu w ciągu następnej dekady (1922–1932) prawie jedną czwartą wszystkich wyroków więzienia zamieniono na kary pieniężne. Ponad połowa była krótsza niż trzy miesiące. Bardzo często, jeszcze w trakcie trwania kary, zwalniano oskarżonego na mocy prawa łaski za dobre sprawowanie. W przypadku młodych ludzi częściej stosowano karę w zawieszeniu. Liczba samych wyroków jednak wzrosła i do 1932 roku utrzymywała się na poziomie ośmiuset rocznie. Hirschfeld pisał:
To zjawisko , omawiane szeroko w ostatnich lat dziesiątkach, zdaniem naszem, żadną miarą nie może być stawiane na równi z przestępstwem, a to nie tylko z tej przyczyny, że jest to stan, dany przez naturę – lecz oraz z tego względu, że o ile chodzi tu o zgodę dwóch dorosłych i wolnych ludzi, nie może być mowy o targnięciu się na prawa innych osób. Poznanie rdzenia homoseksualizmu dziś posunęło się tak daleko i stało się dobrem powszechnym wykształconych, że wkrótce będzie się mówiło już nie o błędzie, lecz po prostu o zbrodni justycji.
Wbrew poglądom Hirschfelda przez całe lata 20. środowiska konserwatywne próbowały zaostrzyć paragraf. Proponowano wprowadzenie dwóch nowych zapisów – 296 i 297. Pierwszy miał być zbliżony do obowiązującego prawa. W drugim wyróżniono tak zwane wyjątkowe przypadki: prostytucję homoseksualną, seks z mężczyznami poniżej dwudziestego pierwszego roku życia oraz wykorzystywanie stosunku zależności na służbie lub w pracy. W każdym zmieniono kwalifikację czynu z wykroczenia na przestępstwo, a skazani mieli odbywać wyrok w ciężkich więzieniach karnych. Karana miała być również wzajemna masturbacja. Te propozycje nigdy nie weszły w życie, ale stały się podstawą dla prawa wprowadzonego przez nazistów.
28 czerwca 1935 roku władza nazistowska zmieniła paragraf 175, rozszerzając jego treść i dodając podpunkty a i b:
§ 175
1) Mężczyźnie, który uprawia nierząd z innym mężczyzną lub pozwala się mu wykorzystać w celu nierządu, grozi kara więzienia.
2) W wypadkach szczególnie małej wagi sąd może odstąpić od wymierzenia kary uczestniczącemu w nierządzie, który w momencie popełnienia czynu nie ukończył 21 roku życia.
§ 175a
Kara ciężkiego więzienia do lat 10, a w przypadku wystąpienia okoliczności łagodzących kara przynajmniej trzymiesięcznego więzienia, grozi:
1) mężczyźnie, który przemocą lub bezpośrednią groźbą utraty zdrowia lub życia zmusza innego mężczyznę, by ten uprawiał z nim nierząd lub dał mu się wykorzystać w celu nierządu;
2) mężczyźnie, który nadużywając zależności służbowej, pracowniczej lub podległości, nakłania innego mężczyznę, by ten uprawiał z nim nierząd lub dał mu się wykorzystać w celu nierządu;
3) mężczyźnie, który ukończywszy 21 rok życia, skłania osobę płci męskiej poniżej 21 lat, by ten uprawiał z nim nierząd lub dał mu się wykorzystać w celu nierządu;
4) mężczyźnie, który zawodowo uprawia nierząd z mężczyznami lub daje im się wykorzystać w celu nierządu, lub go oferuje.
§ 175b
Sprzeczny z naturą nierząd, do którego dochodzi między ludźmi a zwierzętami, podlega karze więzienia, jak również grozi pozbawieniem praw publicznych.
Z paragrafu 175 usunięto określenie „wbrew naturze”, zostawiając tylko pojęcie „nierządu”, co – że nawiążę do rozważań Jensa Doblera – pozwalało prześladować mężczyzn podejrzanych nawet o całkowicie niewinny kontakt cielesny. Wzajemna masturbacja była od tego momentu karana jako czyn lubieżny.
Paragraf 175a i podpunkty 2, 3 i 4 nawiązywały do projektów z przełomu lat 20. i 30. Podpunkt 3 wprowadzał po raz pierwszy rozróżnienie ze względu na wiek. Pedofilia była karana na mocy paragrafu 176, podpunkt 3 (dzieci poniżej czternastego roku życia). Dodatkowo, choć granicą pełnoletności było osiągnięcie osiemnastu lat, nie zwalniało to z przestępstw w przypadku „czynów homoseksualnych”.
Nowe prawo wprowadzało osobną karę ciężkiego więzienia za relacje seksualne między starszymi a młodszymi – do dwudziestego pierwszego roku życia, co tylko wzmocniło stereotyp homoseksualisty-pedofila. Podpunkt 3 paragrafu 175a miał być więc reakcją na tak zwaną szczególną niegodziwość dojrzałych uwodzicieli, którzy rzekomo polowali na młodocianych i wykorzystywali ich naiwność.
W paragrafie 175b uwzględniano mężczyzn i kobiety. Lesbijki, choć wciąż nie były prześladowane na mocy nowego prawa, były przedmiotem gorącej dyskusji nawet po 1935 roku. Zwolennicy kryminalizacji twierdzili, że relacje lesbijskie to „proceder” charakterystyczny dla osób opisywanych jako aspołeczne – przede wszystkim pracownic seksualnych. Wśród prawników, którzy walczyli o zmianę prawa, byli między innymi minister Hans Frank oraz członek SS, Rudolf Klare, który w swoich tekstach definiował homoseksualność kobiet jako „takie samo niebezpieczeństwo dla volkistowskiej wspólnoty i wyznawanych przez jej członków wartości”. Lesbijki stanowiły „rasowe wynaturzenie” i były zaprzeczeniem wzoru niemieckiej kobiety:
Nie ma żadnych wątpliwości, że zachowania homoseksualne nie są charakterystyczne dla niemieckiej kobiety. Dlatego też ludzie będą nią tym bardziej gardzić i postrzegać jako jeszcze bardziej niemoralną. Dalszemu rozwojowi rasistowskich wartości przeciwstawia się trybadię, która to nie może rościć sobie prawa do miana strażnika niemieckiego dziedzictwa.
Rok przed wojną Klare domagał się bezwzględnego ścigania lesbijek, które miały rzekomo uwodzić heteroseksualne kobiety i blokować wykonywanie „narodowych obowiązków” przez niemieckie żony i matki.
I choć do końca wojny nie wprowadzono zapisów prawnych, na mocy których ścigano „nierząd wbrew naturze” między kobietami, to po anszlusie utrzymano austriacki paragraf 129Ib, zgodnie z którym kobiety były nadal prześladowane. W latach 1938–1943 w Wiedniu wydano ponad tysiąc wyroków na mocy paragrafu 129Ib. Sześćdziesiąt sześć z nich dotyczyło kobiet. Wykorzystywano też inne paragrafy Kodeksu karnego, aby ścigać i prześladować osoby nieheteronormatywne. Przykładowo: paragraf 174 (1. czyn nierządny wobec osób małoletnich pod opieką – przybrani rodzice, duchowni, nauczyciele, wychowawcy), paragraf 183 (publiczne wywoływanie zgorszenia). Niektóre lesbijki były oskarżane o roznoszenie chorób wenerycznych i prostytucję (paragrafy 361 i 327), stręczycielstwo (paragraf 180), oszustwo albo zniewagę.
Organy ścigania mogły albo na wstępie wiedzieć o orientacji psychoseksualnej zatrzymanych, albo dodawały ją do listy zarzutów w trakcie śledztwa. Podobnie jak w przypadku mężczyzn liczba aresztowanych w dużej mierze zależała od donosów. Elsa Conrad – współwłaścicielka klubu dla osób nieheteronormatywnych Monbijou des Westens w Berlinie – została zadenuncjowana przez bywalczynię lokalu. Donosicielka twierdziła, że Elsa przemilczała swoje niearyjskie pochodzenie i odmienną orientację. Poza tym miała kilkukrotnie twierdzić, że Adolf Hitler utrzymywał relację intymną z Rudolfem Hessem. W grudniu 1935 roku Elsę skazano na trzy miesiące więzienia.
Donosów i postępowań na ich podstawie było mnóstwo – najczęściej inicjatorem był ktoś z bliskiego otoczenia podejrzanych. Przykładowe zgłoszenie z 1936 roku jest wyjątkowo dokładne:
Pani K. pozostaje w stosunku uległości (lesbijskim) z „blond Heidi”. K. jest rozwódką, była żoną pewnego esesmana i jak się wydaje, ponosi winę , ponieważ nie otrzymuje żadnych alimentów. Wcześniej była przez dwa lata zatrudniona jako urzędniczka w firmie H. i B. Frankfurcie nad Menem; dotychczas nie ustalono, gdzie mieszka. Dwudziestodwu- lub dwudziestotrzyletnia „blond Heidi”, bardzo elegancka, jest córką karczmarza W. z Langen w Hesji.
wspomniana „blond Heidi” posiada stałe dwupokojowe mieszkanie przy Bettinastraße we Frankfurcie nad Menem. Odbywają się tutaj często spotkania osób, które, jeśli sądzić na podstawie tego, co „blond Heidi” opowiada pani K., wydają się bardzo podejrzane. Według wszelkiego prawdopodobieństwa chodzi tutaj o krąg „salonowych bolszewików”. K. wyraziła się w rozmowie z naszym tajnym współpracownikiem między innymi w następujący sposób: „Gdyby wszyscy komuniści byli tacy jak «blond Heidi», to wszystko byłoby w porządku; ona jest idealną komunistką!”. W mieszkaniu ma bywać wielu artystów (?) i innych intelektualistów (sic!) i zgodne z aluzją K. często jest tam „bardzo ostro”. Nieraz dochodzi tam zwłaszcza do orgii seksualnych.
K. jest całkowicie podporządkowana „blond Heidi”. W tych okolicznościach tylko z największą zręcznością można coś wydobyć od K..
„Blond Heidi” bywa bardzo często w Kaffee Bettina przy Bettinastraße, gdzie często widuje się ją z młodymi, eleganckimi dziewczętami. Bywa również często w gospodzie Bauernschänke nad Menem, w pobliżu Eiserner Steg, który ma być punktem spotkań kręgów homoseksualnych. Wszystkie te dane opierają się na informacjach naszego tajnego współpracownika, ich prawdziwości nie udało nam się jeszcze dotychczas zweryfikować.
Brak konkretnych rozwiązań prawnych w stosunku do niektórych osób nieheteronormatywnych bynajmniej nie hamował prześladowań. W przypadku osób transpłciowych i biseksualnych działało podejrzenie o homoseksualizm albo inne paragrafy. Osoby interpłciowe uważano za „wybryki natury” i zaliczano je do chorych. Szeroka definicja „nierządu” pozwalała na pewną dowolność w interpretacji wielu zachowań. Homofobia, hegemonia wzorców heteroseksualnych oraz przymusowa binarność płciowa wyznaczała horyzonty nowego – czystego rasowo – społeczeństwa. Jednocześnie tak zwane odstępstwa od normy definiowano jako „aspołeczny balast”. Władza nazistowska używała wszystkich możliwych narzędzi do pełnej kontroli wspólnoty nie tylko pod względem politycznym (walka z opozycją), ale przede wszystkim pod względem eugenicznym, rasowym, społecznym i seksualnym.
Osoby nieheteronormatywne – uznane za homoseksualne, lubieżne i aspołeczne – trafiały najpierw do więzień, a później do obozów koncentracyjnych. Do roku 1937 władza nazistowska utrzymywała, że kara to „środek wychowawczy” (resocjalizacja w jednostce penitencjarnej). Później mówiono głównie o prewencji. Od wybuchu wojny obozy koncentracyjne miały stanowić miejsce wieloletniej izolacji tej grupy „kryminalistów” – bez szans na opuszczenie jednostki penitencjarnej.
Koncept „przestępcy przeciwko naturze” sięga lat 30. XVI wieku. Według Constitutio Criminalis Carolina (kodeks karny Świętego Cesarstwa Rzymskiego) na mocy paragrafu 116 relacje seksualne z osobami tej samej płci były karane śmiercią. Od 1794 roku kobiet nie karano. Zaprzestano również karania mężczyzn za wzajemną masturbację. Wyrażenie „przeciw naturze” stało się synonimem stosunku analnego. Por. Erstes Strafgesetz, https://schwulengeschichte.ch/epochen/1-aechtung/aechtung-und-gesetzgebung/das-strafgesetz-karls-v/erstes-strafgesetz/ .
A. Zinn, _„Aus dem Volkskörper entfernet”? Homosexuelle Männer im Nationalsozialismus_, Campus Verlag, Frankfurt–New York 2018, s. 58–60; C. Schoppmann, _Zwischen strafrechtlicher Verfolgung und gesellschaftlicher Ächtung: Lesbische Frauen im „Dritten Reich”_, _Homophobie und Devianz. Weibliche und männliche Homosexualität im Nationalsozialismus_, red. I. Eschebach, Metropol, Berlin 2012, s. 37–38; J. Dobler, _Unzucht und Kuppelei. Lesbenverfolgung im Nationalsozialismus_, _Homophobie und Devianz_, dz. cyt., s. 53–54.
_Ustawy byłej dzielnicy pruskiej. Kodeks karny Rzeszy Niemieckiej_, https://www.wbc.poznan.pl/dlibra/publication/55215/edition/71376/content, s. 77 .
W przypadku penalizacji relacji seksualnych osób tej samej płci, zarówno mężczyzn, jak i kobiet, podaje się paragraf 129Ib (Ia dotyczył zoofilii). _Strafgesetz 1852 (Österreich)_, https://www.sbg.ac.at/ssk/bgbl/Strafgesetz%201852-wiki.pdf, s. 27 .
Por. M. Rodak, _Międzywojenna polska debata kryminologiczna – poszukiwanie społecznych przyczyn przestępczości i sposobów jej zwalczania_, http://www.inp.pan.pl/wp-content/uploads/2017/09/AK31-Rodak.pdf .
W tekście _Boy i homoseksualizm_ Wojciech Śmieja wspomina dyskusje dotyczące nowelizacji Kodeksu karnego i zasadności utrzymania niemieckiego paragrafu 175 w II Rzeczpospolitej. Por. W. Śmieja, _Boy i homoseksualizm. Literatura, prawo i ten przerażający homoerota we własnej osobie_, „Teksty Drugie” 2008, nr 5, s. 64–74.
J. Makarewicz, _Polski Kodeks Karny z 11 VII 1932 r._, http://www.bibliotekacyfrowa.pl/Content/89357/PAd_11544.pdf .
Tamże, s. 109; por. M. Płatek, _Sytuacja osób homoseksualnych w prawie karnym_, _Orientacja seksualna i tożsamość płciowa. Aspekty prawne i społeczne_, red. R. Wieruszewski, M. Wyrzykowski, Instytut Wydawniczy EuroPrawo, Warszawa 2009.
J. Makarewicz, _Polski Kodeks Karny…_, dz. cyt., s. 106–107 .
Jens Dobler wyróżnia jeszcze _Zucht_, czyli prokreację, reprodukcję – „heteroseksualny stosunek waginalny, którego celem jest spłodzenie dziecka”. J. Dobler, _Unzucht und Kuppelei…_, dz. cyt., s. 53–55 .
Do „czynów nierządnych” zaliczano seks oralny, analny; rozpad małżeństwa, pracę seksualną, stosowanie środków antykoncepcyjnych, przemoc seksualną, kazirodztwo i pornografię. Tamże, s. 54.
W 1902 roku wybuchł skandal związany z Alfredem Kruppem, o którym socjalistyczna gazeta „Vorwärts” napisała, że jest homoseksualistą. Krupp popełnił samobójstwo, a na jego pogrzebie przemawiał sam cesarz, który go bronił. Pięć lat później społeczeństwo niemieckie żyło sprawą księcia Eulenburga. Echa afer docierały również do Polski. Wojciech Śmieja i Wojciech Szot przywołują w swoich publikacjach liczne cytaty z polskiej prasy, która opisywała skandale w Niemczech. Temat homoseksualizmu pojawił się wtedy po raz pierwszy na tak szeroką skalę w polskiej debacie publicznej. Por. M. Kohlrausch, _Homoseksualizm, wielka polityka i media. Skandal wokół Eulenburga 1906–1909_, „Przegląd Historyczny” 2007, nr 98/3, s. 397–417; W. Śmieja, _Skandal homoseksualny i polska opinia publiczna – „sprawa Eulenburga” na łamach wybranych tytułów prasy polskiej_, „Teksty Drugie” 2013, nr 5, s. 311–329; R. Beachy, _Gay Berlin. Birthplace of Modern Identity_, Knopf Doubleday Publishing Group, New York 2014, s. 120–139; W. Szot, _Panna doktór Sadowska_, Wydawnictwo Dowody na Istnienie, Warszawa 2020, s. 11–15.
A. Zinn, _„Aus dem Volkskörper entfernet”?_, dz. cyt., s. 60.
Por. P. Fiałkowski, _Opowieść o Magnusie Hirschfeldzie_, http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,3222 .
Robert Beachy używa określenia „polityka outingu”. Od 1901 roku Maximilian Harden publikował liczne artykuły w gazecie „Die Zukunft” dotyczące upadku Rzeszy. Jednym z oskarżonych był Eulenburg, który ma rzekomo zgubny wpływ na cesarza. Wojciech Śmieja słusznie zwraca uwagę, że w tekstach Hardena nie chodziło o oskarżenie na mocy paragrafu, ale o zwrócenie uwagi społeczeństwa, że rządząca elita dworska jest „zniewieściała”, więc niezdolna do rządzenia. W trakcie całej afery doszło do pięciu procesów. R. Beachy, _Gay Berlin…_, dz. cyt., s. 120; W. Śmieja, _Skandal…_, dz. cyt., s. 314–318.
Adolf Brand opowiadał się przeciwko teorii Magnusa Hirschfelda, która dotyczyła istnienia „trzeciej płci”. Uważał, że ludzie są biseksualni z natury, a ideału relacji homoseksualnej między mężczyznami poszukiwał w starożytnej Grecji. Od 1933 roku był prześladowany przez nazistów. Zamknął czasopismo. Zginął w 1945 roku w nalotach alianckich na Berlin. M. Kohlrausch, _Homoseksualizm, wielka polityka i media…_, dz. cyt., s. 404; A. Zinn, _„Aus dem Volkskörper entfernet”?_, dz. cyt., s. 73–78.
M. Hirschfeld, _Seksualizm a kryminalistyka. Przestępstwa i choroby na tle płciowym_, przeł. L. Belmont, Instytut Wydawniczy „Renaissance”, Warszawa–Kraków–Poznań–Stanisławów 1930, s. 78–80.
Art. 207 z kodeksu Makarewicza nawiązuje do tych koncepcji: „wyjątkowo kwalifikowany nierząd przeciw naturze”. J. Makarewicz, _Polski Kodeks Karny…_, dz. cyt., s. 107.
A. Zinn, _„Aus dem Volkskörper entfernet”?_, dz. cyt., s. 62–63.
Za: L. van Dijk, _Cholernie…_, dz. cyt., s. 192–193.
Jeśli chodzi o relacje seksualne między kobietą a mężczyzną, zgodnie z niemieckim kodeksem stosunki płciowe były dozwolone od szesnastego roku życia, inne rodzaje pieszczot czy wzajemna masturbacja – od czternastego roku życia. A. Zinn, _„Aus dem Volkskörper entfernet”?_, dz. cyt., s. 492–493.
Kobiety mogły być sądzone nie tylko na podstawie paragrafu 175b, ale również – jako osoby ułatwiające nierząd – na podstawie paragrafu 175, 175a. Por. C. Schoppmann, _Zwischen…_, dz. cyt., s. 37–42; R. Hoffschildt, _Mindestens 154 Frauen kommen aufgrund des „§175” vor Gericht_, http://www.cultpress.de/rosa-winkel/Frauen_Paragraf_175.pdf ; A. Hájková, _Bibliography on Lesbian and Trans Women in Nazi Germany_, https://sexualityandholocaust.com/blog/bibliography .
C. Schoppmann, _Zwischen…_, dz. cyt., s. 39–40.
Taż, _Czas maskowania. O sytuacji lesbijek w narodowym socjalizmie_, przeł. M. Garus, J. Ostrowska, „Teksty Drugie” 2008, nr 5, s. 166.
Tamże, s. 167.
Jeśli przestępstwo zostało popełnione na terenie dawnej Austrii, także Niemki podpadały pod paragraf 129Ib. C. Schoppmann, _Zwischen…_, s. 40.
Tamże, s. 41; C. Schoppmann, _Lesbische Frauen und weibliche Homosexualität_, _Homosexuelle im Nationalsozialismus. Neue Forschungsperspektiven zu Lebenssituationen von lesbischen, schwulen, bi-, trans- und intersexuellen Menschen 1933 bis 1945_, red. M. Schwartz, Oldenbourg Wissenschaftsverlag–De Gruyter, München 2014, s. 89.
Taż, _Elsa Conrad – Margarete Rosenberg – Mary Pünjer – Henny Schermann. Vier Porträts_, _Homophobie und Devianz_, dz. cyt., s. 97–100.
_Homosexualität in der NS-Zeit. Dokumente einer Diskriminierung und Verfolgung_, red., oprac. G. Grau, Fischer Taschenbuch Verlag, Frankfurt am Main 2004, s. 110–111.
R. Herrn, _„In der heutigen Staatsführung kann es nicht angehen, daß sich Männer in Frauenkleidung frei auf der Straße bewegen“. Über den Forschungsstand zum Transvestitismus in der NS-Zeit_, _Homosexuelle im Nationalsozialismus…_, dz. cyt., s. 101–106; tenże, _Transvestitismus in der NS-Zeit–Ein Forschungsdesiderat_, https://sexualityandholocaust.files.wordpress.com/2018/10/herrn_zsexf-3401.pdf ; A. Bakker, R. Herrn, M. Thomas Taylor, A.F. Timm, _Others of My Kind: Transatlantic Transgender Histories_, University of Calgary Press, Calgary 2020.
U. Klöppel, _Intersex im Nationalsozialismus: Ein Überblick über den Forschungsbedarf_, _Homosexuelle im Nationalsozialismus…_, dz. cyt., s. 107–114.
Por. G. Hauer, _Der NS-Staat – ein zwangsheterosexuelles/heteronormatives Konstrukt?_, _Homosexuelle im Nationalsozialismus…_, dz. cyt., s. 33.