- W empik go
Opowiadanie mazowieckiego lirnika. Tom 1 - ebook
Opowiadanie mazowieckiego lirnika. Tom 1 - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 165 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Gdzie wy przyjaciele moi?… jednych mogiła przysypała, drugich Moskale i Niemcy do więzień wtrącili, komuż tu śpiewać? komu się z nowonarodzoną pieśnią pochwalić? Świat mnie cudzy i ja jemu, a chociaż włos siwy ledwie gdzieniegdzie wyskakuje, chociaż drogi mojej… jeszcze nie przeszedłem, już się samotnym widzę i bez słuchaczów. Pokąd się było młodym, pokąd "wiosnowe myśli napełniały głowę, można? było nie baczyć na otoczenie, i martwy kamień wtedy miał serce dla człowieka, dziś mi już trudno do kamieni się obracać, dziśby mi waszej dłoni potrzeba przyjaciele, waszego dobrego słowa, a tu umarłych nie wskrzesić, ba nawet do mogił kochanych dojść nie można, nad któremi ojczyste drzewa poszumiają, albo syberyjskie śniegi w wysokie zgarniają się kopce.
W takich myślach pogrążonego doszedł głos wasz bracie Mateuszu, chłopska rodzina otwiera mi wrota swoje, i do gościnnego zaprasza ogniska, więc mnie ochota ogarnęła całego.
Aleć zkądże wam to bracia gromadzcy taka miłość dla mnie, czyście mojego serca podsłuchali bicie, czy was skrzypka mazowiecka, czy dusza śpiewaka pociągnęła? co bądź nie ociągając się, zbieram kości i może z ostatniemi śpiewami do waszych ubogich chat zachodzę.
Niechże będzie pochwalony Jezus Chrystus, i ten naród nasz poczciwy. O! bracia moi, nim się z pomiędzy młodych rzeźwiejszy i miłościwszy glos odezwie, ja kończę swoje, a jeśli da Bóg, zobaczę nowego ludu śpiewaka, lirenkę moją ojczystą pokłoniwszy się, jako od Boga wybranemu, u nóg mu położę.Śpiewacy ludu polskiego, liro kmieca, jeszcześ ty się nie rozbudziła jak potrzeba; ojczyzna będzie kiedy się ty rozbudzisz – kiedy kmieć polski wolności zażąda, i kiedy sam z własnego serca wysokie pieśni wysnuje.
Miły Boże, daj rychło je usłyszeć, choćby nie tylko lirenka moja zamarła, ale i oczy i usta moje na wieki się zamknęły.
W kalecie mojej tułackiej różne się znajdują, różności, które nosząc ze sobą po cudzych zamorskich krajach, myślę jakby do waszych ognisk wyprawić, o przestarych królach powieści i o dzisiejszych braciach poległych, coście ich własnemi rękami po mogiłach grzebali; wszystkie bo radości i wszystkie biedy tak mi do serca przychodzą łzy wydobywać, jak one ptastwo co się przed chaty wasze zbiega w posuszę, żeby kapkę wody zachwycić; różne pieśni noszę dla was, jedne już ułożone, inne jeszcze pod sercem leżące ale już żywe, już jeno dzień przy pierwszej radości na świat do lotu gotowe i jeśli Bóg da pożyć, toć się chyba lepiej zapoznamy, nie dla was to ojcowie starzy ale dla waszych dzieci na długie noce, żeby sobie co przepowiadać mieli i bajki i śpiewki i nabożne i świeckie rzeczy, moc tego…
Wiem ci ja, że nie odrazu można wyrozumieć, czego jeden chce od drugiego, ale to pewno, że jak poczciwa dusza to ją zrozumie, jako dobre prosto za serce bierze, a złe musi się napracować, nakusić nim się… go nieszczęsny człowiek chwyci, dla tego ja myślę: że mnie zrozumiecie moi bracia, jako ja o Bogu jeno, o naszej matce ojczyźnie i o dobrych ludziach rozpowiadam, a gdybyście mnie nie zrozumieli, to mi się stanie jak owemu pielgrzymowi, który wędrując do ziemi świętej po górach, po pustyniach, jednej nocy zimowej przyciągnął już na takie miejsce, gdzie święte miasto Zbawiciela naszego o kilka kroków dalej widać było, Uradował się przeto i zawołał: "tędy droga do ziemi świętej, " i znużony siadł sobie na kamieniu i zasnął, a ze to był mróz trzaskający, tak tedy i skostniał i Bogu ducha oddał, a z nim razem zamarzły w powietrzu i jego słowa: "tędy droga do Jerozolimy. "
Otóż kiedy na drugi rok drudzy pielgrzymi przyszli, co też drogi nie wiedzieli, i bardzo się kłopotali: którędy się do ziemi świętej obrócić, dał tak Pan Bóg;, że wiatr wiosenny powiał i ze słowa one zamarzłe pierwszego pielgrzyma odtajały i poczęły wołać: "tedy droga do ziemi świętej, " co usłyszawszy pielgrzymi;, pochwalili Boga, i poszli i zaszli prosto do grobu Zbawiciela i świętego miasta Jerozolimy.
Otóż jest ta przypowiastka na to: żeby okazać, iż chociażby dzisiaj nikt dobrego słowa zrozumieć nie chciał, jak przyjdzie wiosna, to jest, kiedy serca będą rostajałe, jako one śniegi w maju, dobre słowo zrozumieją i pójdą prostą drogą, którą im on zmarzły pielgrzym pokazywał.
A teraz na zaczęcie opowiada się o chłopie ze Zwierzyńca Marcinie Borelowskim, a kto poczciwy niech słucha.MARCIN BORELOWSKI Lelewel.
Oj Zwierzyniec nasz, Zwierzyniec!
Spojrzyj przyjacielu…
Za Wisłą się bieli Tyniec,
Zamek na Wawelu.
Płynie galar za galarem,
Szumnym suną pędem.
Woda bieży w polu szarem,
Za topoli rządem.
Oj! topolo zwierzyniecka,
Oj! Wisło jedyna,
Spiewałaści ty dla dziecka,
Małego Marcina.
Ojciec nosił wapno w skopku,
Lada czem się żywił;
Szczęśliwszyś ty stary chłopku,
Niźli pan Radziwiłł,
Szczęśliwszaś ty matko miła,
Niż największa pani;
Coś dzieciątko to karmiła,
Co Polsce hetmani.
Kołysała się dziecina,
Aż wykołysała;
Od Marcina się poczyna,
Nowa Polski chwała.
Cześć dla ciebie Lelewelu,
Coś nas poił chwalą,
Lelewelów będzie wielu,
Borelowskich mało.
Hej! ty chłopie, chłopie małe,
Gdzieś się ty uczyło?…
Widziałoś-ty polską chwałę,
W polu nad mogiłą.
Naszej Wandy grób zielony,
Na mogilskich łąkach,
A Kościuszki z drugiej strony.
Krakus na Krzemionkach.
Na mogile kiedy stanie,
Spojrzy na niebiosy,