Opowiedz mi swoją historię - ebook
Opowiedz mi swoją historię - ebook
Losy ludzkie, czasami najbardziej zaskakujące i dramatyczne, potrafią jednak mieć szczęśliwy finał, podobnie jak poplątane wstążki można rozplątać i ułożyć na swoim miejscu.
Matylda Wiśniewska jest psychologiem klinicznym i pracuje w szpitalu. Jednak los jej nie oszczędza. Jednego dnia dowiaduje się, że nie jest córką swojego ojca, a już następnego odchodzi od niej mąż. Kobieta ma wrażenie, że jej świat się wali. Natalia Krzyżanowska jest piękną dziewczyną, od dzieciństwa zakochaną z wzajemnością w koledze z klasy, Kajetanie. Tuż przed maturą okazuje się, że oboje zostaną rodzicami, na dodatek spodziewają się bliźniąt. Łącząca ich miłość okazuje się wyjątkowa. Tymczasem okrutny los nie daje młodym spokoju, Kajtek ginie w wypadku motocyklowym. Obie kobiety spotykają się w szpitalu…
Kategoria: | Obyczajowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8280-097-5 |
Rozmiar pliku: | 615 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Miała wrażenie, że znalazła się w jakiejś bliżej nieokreślonej nicości. Leżała na nieistniejącym łóżku, jednocześnie unosząc się w czymś w rodzaju niebytu, próżni. Nie rozumiała tego, nie pojmowała, co się z nią dzieje, ale nie czuła niepokoju. Wręcz przeciwnie; ogarniał ją nieziemski spokój, coś, czego jeszcze nigdy w życiu nie doświadczyła. I była taka lekka, jakby jej ciało przestało istnieć, a ona sama stała się jedynie duszą, świadomością samą w sobie. Istniała w jakimś stanie odmiennych doznań, nie odczuwając lęku, bólu, właściwie niczego.
Raz po raz przed jej oczami ukazywały się twarze. Przepływały jak obrazy w kinie. Twarze dziecięce, kobiece, męskie. Niektóre były jej bardziej lub mniej znane, inne zupełnie obce. Do tych znanych, czasem bardzo bliskich jej sercu, uśmiechała się, ale one nie odpowiadały na jej uśmiech, chyba jej nie widziały. Zatem kim były? I gdzie przebywały? Cóż mogły znaczyć? Dlaczego się przed nią pojawiały? Jedne były zupełnie wyraźne, mogła nawet na nich dostrzec mimiczne zmarszczki, kolory tęczówek czy też niewielkie pieprzyki; inne były zamazane, jakby filmowano je w złym świetle albo też w zbyt szybkim ruchu. Smutne, uśmiechnięte, czasem przerażone. Dlaczego ukazywały się właśnie jej? Czy były jakimś proroctwem? Przepowiednią? I co powinna z tym zrobić? Tu, gdzie się akurat znajdowała, nie mogła zbyt wiele. A właściwie co to było za miejsce? Trudno je nawet nazwać miejscem, było przecież właściwie niczym. Czymś, w czym mogła sobie powoli dryfować, bez bólu, smutku, strachu…
Nagle twarze zastąpiły scenki, jakby ktoś wyświetlał jej przed oczami krótkie filmiki. Nic jej nie dziwiło, rozumiała, że tak powinno być, że wszystko jest w najlepszym porządku. Z ciekawością przyglądała się pojawiającym się zdarzeniom. Jedne były krótkie, króciusieńkie jak ta teraz – kłótnia dwojga ludzi, inne znacznie dłuższe. Widziała kobietę płaczącą przez całą noc, mężczyznę nieumiejącego podjąć właściwej decyzji, bijącego się z własnymi myślami. Przyglądała się kochającej się parze pogrążonej w bólu. Widziała narodziny i śmierci, radości i smutki, ból duszy, którego nic nie potrafiło ukoić, i ból fizyczny; niemalże go czuła. Widziała zło… Jak dobrze je znała…
Czas nie istniał, wszystko działo się tu i teraz, ale jednocześnie gdzie indziej, w innym wymiarze, w którym minuty i sekundy były dłuższe lub krótsze, a czasami nie istniały…
Miała w głowie tyle scen, tyle informacji, kotłowało się w niej jak w tyglu. I nagle wszystko zniknęło, otoczyła ją nieprzenikniona czerń, a ją coś zaczęło ciągnąć w dół. Broniła się, nie chciała nigdzie iść, tu przecież było jej tak dobrze, tyle ciekawych rzeczy zobaczyła, niczego ani nikogo nie potrzebowała tu do szczęścia. Jednak nie mogła nad tym zapanować, to coś, co nią kierowało, było silniejsze od niej i jej woli, było nie do pokonania. I nagle ze wszystkich stron zaczęły do niej docierać głosy. Nie rozróżniała ich, nie znała. Szeptały, śmiały się, coś mówiły z przejęciem. Czuła dotyk, ktoś trzymał jej dłoń, gładził ją po niej swoją ręką. To było miłe… kto to?
Otworzyła oczy.