- promocja
- W empik go
Opowieści Małego Skrzata - ebook
Opowieści Małego Skrzata - ebook
Opowieści Małego Skrzata” to książeczka dla najmłodszych, której celem jest zabranie dziecka w podróż do świata empatii, pokazanie w barwny sposób, jak ważne jest to, aby podać rękę potrzebującym. To pełna ciepła i empatii opowieść o małym skrzacie, którego celem życia jest pomaganie innym. To również opowieść dla dorosłych jak przerwać smutek, w którym dziecko może pogrążyć się po stracie bliskiej istoty.
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8245-527-4 |
Rozmiar pliku: | 1,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Któregoś zimowego wieczoru, podczas swej conocnej wędrówki, spojrzał w okno i zobaczył małą dziewczynkę. Siedziała skulona w kącie swojego ciemnego pokoju i cichutko popłakiwała. Błyszcząca łza powoli spływała po jej różowym policzku, tworząc naznaczoną żalem wilgotną smugę. Skrzat zatrzymał zaprzęg i przez dłuższą chwilę wpatrywał się w piękne, a zarazem tak smutne oblicze małej osóbki. Postanowił, że zagości tu dłużej, żeby poznać historię oraz powód łez tego nieszczęsnego dziecka. Sowa podfrunęła do otworu wentylacyjnego budynku, a on wskoczył do niego i ślizgiem poleciał w dół, wprost do mieszkania dziewczynki. Dotarłszy do otworu wentylacyjnego mieszkania, zaczepił o kratkę linę cieniutką niczym pajęcza nić i ześliznął się po niej na podłogę. Wyjrzał spod drzwi, a spostrzegłszy, że nikogo w pobliżu nie ma, przecisnął się pod nimi i pobiegł w kierunku pokoju dziecka. Skrzat był maleńki, niewiele większy od dużych pająków, które to czasami wykorzystywał do jazdy wierzchem. Spod kapelusza wystawała mu bujna czupryna, a gęsta broda sięgała aż do piersi. Błyszczące, uśmiechnięte oczy skrzata wydawały się przyjazne i serdeczne, a jego wielkie i dobre serce uderzało w rytmie najpiękniejszej melodii życia. Malec przecisnął się pod drzwiami prowadzącymi do pokoju dziewczynki i uważnie rozejrzał. Zmierzch okrył swym ciemnym płaszczem cały pokój i tylko mała nocna lampka, stojąca na stoliku nieopodal łóżka, rozświetlała słabą poświatą nieprzeniknioną zasłonę nocy. Dziewczynka nadal siedziała skulona w kącie, dokładnie w tej samej pozycji, w jakiej ujrzał ją przez okno. Cichutko pochlipywała, a jej oczy wciąż były pełne łez.
Skrzat zbliżył się do dziecka bezgłośnie i niepostrzeżenie. Przykucnął przy dziewczynce i trwał w ciszy, licząc na to, że w którymś momencie dziecko zacznie rozmawiać samo ze sobą, a on dowie się, co jest powodem tak rzewnych łez. Siedzieli tak razem, milcząco towarzysząc sobie w niedoli. Trwali tak w ciszy przez pewien czas, gdy w pewnym momencie, zupełnie niespodziewanie przy skrzacie pojawił się pająk. Pacnął skrzata jedną ze swoich ośmiu nóg, a gdy ten odwrócił głowę w stronę przybysza, pająk rzekł do skrzata:
— Nie odezwie się. Nie licz na to. Milczy jak zaklęta już od trzech miesięcy. I tylko popłakuje…
— A ty, drogi pająku, wiesz, co jest powodem jej smutku? — zapytał zaciekawiony skrzat.
— Niestety wiem — westchnął pająk. — To bardzo smutna historia… Trzy miesiące temu dziewczynka straciła ukochanego kotka. Wszystko przez tą nieszczęsną roślinę, którą jej rodzice przynieśli na Boże Narodzenie. Kotek był głodny i postanowił poskubać roślinę. Skończyło się to tragicznie. Dziewczynka obwinia o śmierć kotka cały świat włącznie ze sobą. Wybudowała wokół swojego serca potężną twierdzę, zamknęła się w sobie i za nic na świecie nie chce opuścić tego zakątka rozpaczy. Jedynie jej łzy świadczą o tym, że wciąż w głębi duszy cierpi z powodu straty, i tego bólu nic nie jest w stanie uśmierzyć. Rodzice chcieli podarować dziewczynce nowego kotka, ale nawet na niego nie spojrzała. Odwróciła się do ściany i wybuchnęła łkaniem tak gwałtownym, że nawet moje pajęcze serce zamarło z żalu — pająk westchnął boleśnie, po czym kontynuował. — Rodzice zabrali dziecko do psychologa, w nadziei, że ten coś zaradzi, ale zamiast poprawy, dziewczynka popadła w smutek głęboki jak otchłań bez dna. Wreszcie lekarz rozłożył ręce. Stwierdził, że dziecko musi przeżyć żałobę do końca, że potrzebuje czasu, żeby pogodzić się ze stratą. I od tej pory dziewczynka siedzi w swoim pokoju i cichutko popłakuje.
Skrzat zamyślił się przez moment, podrapał po bujnej czuprynie, po czym rzekł:
— Żeby zapomnieć o własnym bólu, trzeba dostrzec ból innych. Nie ma innego sposobu… Chyba wiem, jak pomóc temu dziecku.
Rozejrzał się po pokoju, a potem spojrzał na pająka i oświadczył:
— Ty mnie do niej zabierzesz. Muszę z nią porozmawiać.
— Zabiorę? — pająk spojrzał na skrzata zaskoczony. — A niby jak?
— Nooo, ja wsiądę na twój grzbiet, ty zarzucisz sieć i podciągniesz mnie na wysokość jej wzroku, tak żeby mogła mnie dostrzec.
— Też mi pomysł — pająk wydawał się oburzony. — Nie jestem niczyim wierzchowcem…
— Słuchaj pająku, to w żaden sposób nie ujmuje twojej wartości. Trzeba sobie pomagać, czy tak? Ty pomożesz mnie, żebym ja mógł pomóc jej. Takie „podaj dalej dobro”. Rozumiesz?
Pająk zastanowił się przez chwilę nad tym, co usłyszał. Wydawało mu się to całkiem sensowne, więc wyciągnął do skrzata swoją cieniutką nogę i rzucił tylko:
— OK, przybij piątką.