Opowieści na dobranoc dla młodych buntowniczek. 100 historii niezwykłych Polek - ebook
Opowieści na dobranoc dla młodych buntowniczek. 100 historii niezwykłych Polek - ebook
Specjalne wydanie bestsellerowej serii inspirującej dzieci na całym świecie!
"Opowieści na dobranoc dla młodych buntowniczek" to entuzjastycznie przyjmowana na całym świecie seria książek, przybliżająca dzieciom historie niezwykłych kobiet. Teraz do grona bohaterek dołącza 100 Polek!
Młodzi czytelnicy będą mieli okazję poznać Martynę Wojciechowską, Aretę Szpurę, Simonę Kossak i wiele innych kobiet. Od malarek, działaczek społecznych po neurobiolożki i youtuberki - każda historia pozwala uwierzyć, że wszystko jest możliwe.
Autorką tekstów jest Sylwia Chutnik, kulturoznawczyni, feministka, działaczka społeczna i pisarka. Nad portretami bohaterek pracowało ponad 30 polskich ilustratorek.
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8057-541-7 |
Rozmiar pliku: | 1 000 B |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Drogie Buntowniczki,
jesteśmy dumne, że oto oddajemy w Wasze ręce kolejny tom serii Opowieści na dobranoc dla młodych buntowniczek, tym razem poświęcony w całości niezwykłym kobietom, które związały swoje życie z Polską.
Do tej pory poznałyście setki historii wspaniałych kobiet z całego świata: były wśród nich głowy państw, śpiewaczki operowe, wynalazczynie, pisarki i badaczki, a nawet królowe salsy i astronomki. Nie sposób wymienić tu wszystkich. Wiele z nich, choć pochodzi z odległych krajów, zyskało sławę na całym świecie. Czasami jednak najwięcej można się nauczyć od kobiet, które żyją i działają tuż obok.
Polkom przyszło dzisiaj zawalczyć o siebie na niespotykaną dotąd skalę – wychodzą na ulice, by domagać się respektowania swoich praw. Mamy nadzieję, że pewnego dnia do nich dołączycie! Tymczasem chcemy Wam przedstawić podróżniczki, liderki, artystki i społeczniczki, być może chodzące niegdyś tymi samymi ulicami, którymi Wy dzisiaj kroczycie. Niektóre z ich osiągnięć zostały już rzetelnie udokumentowane, inne zaś powoli zyskują należny im rozgłos.
Mamy nadzieję, że te opowieści zainspirują Was do odważnego stawania w obronie swoich przekonań i podążania za marzeniami. Czekamy z niecierpliwością, by się przekonać, jak wiele osiągniecie!
Z pozdrowieniami
Rebel GirlsPRZEDMOWA
Drogie Buntowniczki,
jako mała dziewczynka byłam grzeczna (mamo, pewnie to czytasz, więc nie zdradzaj prawdy). Wolałam się zaszyć w kącie z książką niż biegać po podwórku. Ale jeśli już wyszłam z domu, zaraz coś wymyślałam: założyłam bandę, która dawała występy artystyczne, rozklejałam plakaty zapraszające na tańce przy trzepaku. No i dużo gadałam z koleżankami. Właściwie całe moje życie to takie koleżankowanie się: przebywanie z dziewuchami, zwierzanie się, omawianie świata i wspólny śmiech. Do tej pory czasem płaczemy z radości, a czasem ze smutku. Ale jesteśmy razem. Nie zawsze jest różowo, o nie! Potrafimy się pokłócić, walnąć focha, a nawet śmiertelnie obrazić. Ale zwykle wracamy do siebie i razem kombinujemy, co by tu zrobić, aby świat był lepszy.
To właśnie kobietom – tym, które miałam przyjemność poznać, i tym, o których czytałam – zawdzięczam to, kim teraz jestem. Autorytety, idolki, przyjaciółki. Dawały mi siłę, mobilizowały mnie, a także inspirowały do tworzenia. Kiedy ogarniało mnie przygnębienie i wszystko wydawało się bez sensu, to magicznym sposobem pojawiały się obok mnie. Krnąbrne malarki, zamyślone poetki czy dzikie piosenkarki rockowe. A kiedy znów wydawało mi się, że wpadłam na genialny i odkrywczy pomysł, zwykle okazywało się, że wymyśliła go jakaś kobieta pięć, dziesięć, sto lat temu. Lekcja pokory. Tak czy inaczej, nasz wzajemny wpływ na siebie i to, co robimy, jest nie do przecenienia. Dzięki temu mamy poczucie, że jesteśmy częścią wspólnoty kobiet na całym świecie. Podobne doświadczenia, często trudne i bolesne, łączą nas i dają nadzieję.
Chciałybyśmy, abyście i Wy mogły poczuć tę siłę i w chwilach zwątpienia położyć głowę na ramieniu którejś z naszych bohaterek. Zadać pytanie lub zastanowić się, co by zrobiły na Waszym miejscu. Jakiego rozwiązania by poszukały.
Oczywiście wybór bohaterek był trudny. Im dłużej myślałyśmy nad tym, kto ma się pojawić w naszej książce, tym więcej osób przychodziło nam do głowy. Matematyczki, lekarki, pisarki czy działaczki społeczne – a wszystkie ważne, godne opisania i zasłużone. Kolejnym wyzwaniem okazała się objętość biogramów, bo jak tu zawrzeć na jednej stronie fascynujące życie aktorki czy żołnierki? Następowały więc kompromisy, przesunięcia, a nawet kłótnie. Wszystko po to, aby sto bohaterek – żyjących i tych, których już wśród nas nie ma – mogło się znaleźć w niniejszym tomie polskiej edycji Opowieści na dobranoc dla młodych buntowniczek. Na dodatek pięknie sportretowanych przez polskie ilustratorki.
Aha: jeśli ktoś będzie fukać pod nosem: „No nie, jak można było nie opisać tej i tamtej!”, to spieszymy z informacją, że powstanie kolejny tom tego kobiecego panteonu. Może to właśnie w nim znajdzie się Twoja ulubiona postać? Możesz ją również opisać i narysować na samym końcu książki. Tak – tutaj można mazać po stronach, bo Opowieści mają przecież inspirować i służyć edukacji. To nie encyklopedia czy szkolny podręcznik, lecz raczej skarbiec ciekawych historii, a właściwie herstorii. Takich, które dostarczą nie tylko wiedzy, ale także siły do realizacji marzeń. Każda z nas pochodzi z innej rodziny, gdzie indziej się urodziła i w związku z tym miała różny start w życie. Ale wszystkie możemy poznać losy walecznych kobiet, które chcąc realizować swoje plany, musiały pokonać wiele przeciwności.
Pamiętajcie, że nigdy nie jesteście same ani ze swoimi problemami, ani z marzeniami. Obok Was są rzesze tych, które stoją na straży kobiecej mocy.
Powodzenia w podbijaniu świata, kochane Buntowniczki, niech moc będzie z Wami!
Sylwia ChutnikADINA BLADY-SZWAJGER
LEKARKA
URODZONA 21 MARCA 1917, ZMARŁA 19 LUTEGO 1993
Była sobie dziewczyna, która bardzo chciała pomagać dzieciom. Poszła więc na studia lekarskie, bo marzyła, by leczyć najmłodszych. Niestety, kiedy już miała je ukończyć, wybuchła wojna. Ponieważ Adina była Żydówką, musiała zamieszkać w getcie, czyli specjalnie wydzielonej dla osób narodowości żydowskiej części miasta, ogrodzonej murem. To właśnie tam, w Warszawie, zatrudniła się w szpitalu Bersohnów i Baumanów.
Swoją pracę wyobrażała sobie jednak zupełnie inaczej: wokół coraz więcej ludzi umierało z głodu i wskutek różnych zakaźnych chorób. W czasie wojny trudno było zachować higienę: ludzie nie mieli gdzie się myć i bardzo wielu chorowało na tyfus. Adina dbała, by przynajmniej dzieciom stworzyć pozory normalnego świata. Organizowała skromne zabawy, żeby choć na chwilę zobaczyć uśmiech na ich twarzach. Prowadziła też badania nad chorobą głodową, by ustalić, jak długie niejedzenie wpływa na ciało i umysł najmłodszych. Miała nadzieję, że jej praca przyda się innym ludziom. Wielokrotnie pomagała w ucieczkach z getta, co dla wielu było jedyną szansą na przeżycie, mimo że groziła za to surowa kara. Przez cały czas zbierała także informacje o zbrodniach wojsk Hitlera popełnianych w kraju.
Była jeszcze młodą dziewczyną, a już musiała patrzeć na cierpienie najsłabszych. Jako lekarka wiedziała jednak, że jej zadaniem jest towarzyszenie ludziom do końca, nawet jeśli sama może przez to zginąć.
Adina przeżyła wojnę i dalej pracowała jako pediatrka. Napisała również książkę I więcej nic nie pamiętam o tragicznych czasach wojny, abyśmy wszyscy wiedzieli o tym, co nigdy więcej nie powinno się zdarzyć.
„WIERZĘ, NAPRAWDĘ WIERZĘ, ŻE LEKARZEM JEST SIĘ PO TO, ŻEBY ZAWSZE I WSZĘDZIE RATOWAĆ ŻYCIE”.
– ADINA BLADY-SZWAJGER
ILUSTRACJA:
GRETA SAMUELAGATA KOŁODZIEJCZYK
NEUROBIOLOŻKA I ASTROBIOLOŻKA
URODZONA 18 MARCA 1981 ROKU
Agata wychowała się w „astronomicznej” rodzinie i śmieje się, że w związku z tym zawsze mierzyła wysoko. Kiedy miała siedemnaście lat, jej tata postanowił zrealizować swoje młodzieńcze marzenie i rozpoczął budowę prywatnego obserwatorium w rodzinnym Rzepienniku Biskupim. Pomagała mu wraz z całą rodziną, poznając przy okazji to, co nad nami.
Po skończeniu studiów biologicznych rozpoczęła własne badania, między innymi nad wpływem, jaki światło gwiazd wywiera na żywe organizmy w stratosferze oraz w kosmosie. Ale osiągnięcie, z którego jest szczególnie dumna, to odkrycie warstwy neuronów, które stanowią „wewnętrzną powiekę” w oku muszki owocowej. Tak, maleńkiej muszki, która mierzy niespełna trzy milimetry. Trzeba mieć niezłe oko do takich badań!
Dzięki swoim osiągnięciom Agata jako pierwsza Polka została ekspertką Europejskiej Agencji Kosmicznej. Postanowiła też stworzyć bazę kosmiczną tu, na Ziemi. Baza Lunares to taki Kosmos na niby. Astronauci ćwiczą tam życie poza Ziemią między innymi dzięki specjalnej komorze do spacerów kosmicznych. Każdy może się w niej poczuć jak na Księżycu albo na Marsie. Marzeniem Agaty jest wprowadzenie do agencji kosmicznych pierwszego polskiego astronauty. Dzięki bazie Lunares będzie je łatwiej zrealizować.
Życie Agaty to jednak nie tylko badania naukowe. Agata jest także mamą czwórki dzieci. Mówi, że nie tworzą typowej rodziny. Dzieci wiedzą, jak ważna jest dla niej nauka. „Bez niej nie istnieję i one to rozumieją” – przyznaje. „A ja robię wszystko, by pogodzić różne obowiązki, pokazać im świat i sprawić, by były go ciekawe”.
„TYLKO CZEKAM, AŻ ODKRYJEMY ŻYCIE POZA ZIEMIĄ. BO WIEM, ŻE ONO ISTNIEJE”.
– AGATA KOŁODZIEJCZYK
ILUSTRACJA:
SANDRA BRZĘCZEKAGATA MATEJCZUK
ULTRAMARATONKA
URODZONA 27 LISTOPADA 1981
Pewnej dziewczynce o imieniu Agata marzył się spokojny dom pełen miłości. Rodzice nie potrafili jednak jej tego zapewnić, a rodzinie nie starczało pieniędzy, żeby związać koniec z końcem. Dlatego Agata, mając zaledwie jedenaście lat, musiała iść do pracy. Po szkole pomagała w warzywniaku, maturę zdała zaocznie. Postanowiła zostać prawniczką, ale nie skończyła studiów. Marzenia marzeniami, ale z czegoś trzeba żyć. Agata zatrudniła się więc w fast foodzie. Pięć kilometrów dzielące jej dom od pracy najczęściej pokonywała biegiem. Spodobało jej się to tak bardzo, że w pewnym momencie nawet przyuczając nowych pracowników, myślami wciąż była na treningu! Wkrótce wyszkoliła się na instruktorkę fitnessu, a po pewnym czasie zaczęła ćwiczyć boks tajski – zdobyła nawet Puchar Polski i brązowy medal mistrzostw Europy. No i cały czas biegała: coraz więcej i dalej, choć na pierwsze dobre buty biegowe musiała oszczędzać przez dwa miesiące.
Agata nie bała się nowych wyzwań. Jako jedna z pierwszych kobiet ukończyła ekstremalną grę terenową na poligonie, potem przyszedł czas na Bieg Rzeźnika (osiemdziesiąt kilometrów po górach!) i wiele innych skrajnie trudnych tras. Przyznaje, że kiedyś biegała, aby uciec od problemów i udowodnić swoją wartość, teraz zaś biega dla siebie i inspiruje innych. W Ozorkowie jest nawet organizowany bieg jej imienia, w którym może wystartować każdy – wystarczy chcieć!
Dziś Agata ma szczęśliwą rodzinę, męża i trójkę dzieci i wciąż znajduje czas, by ćwiczyć, bo to jej pasja. Wierzy, że jeśli naprawdę czegoś się pragnie, przeszkody da się pokonać. Agata chciałaby jednak, żeby inne dzieci miały łatwiej – marzy o prowadzeniu zajęć sportowych dla najmłodszych, którzy, tak jak ona kiedyś, nie mogą liczyć na wsparcie rodziny.
„JESTEM ZAFASCYNOWANA MOŻLIWOŚCIAMI, JAKIE DAJE BIEGANIE – WOLNOŚĆ MYŚLI I UCIECZKĘ OD CODZIENNOŚCI”.
– AGATA MATEJCZUK
ILUSTRACJA:
JULIA GMAJAGNIESZKA HOLLAND
REŻYSERKA
URODZONA 28 LISTOPADA 1948
Była raz sobie dziewczynka, wzorowa uczennica dobrego warszawskiego liceum. Kiedy jej tata zginął w niewyjaśnionych okolicznościach, zapragnęła ukoić ból po jego stracie opowiadaniem ludziom historii. Nie dostała się na studia filmowe w Polsce, wyjechała więc do ówczesnej Czechosłowacji, gdzie uczyła się reżyserii. Gdy była w Pradze, wybuchł bunt studencki, do którego się przyłączyła. Wkrótce została aresztowana na pięć tygodni za rozprowadzanie zakazanych pism, rządzący nie lubili bowiem, kiedy się ich krytykowało.
Po uwolnieniu dziewczyna wróciła do Polski, gdzie zaczęła pracować nad własnymi pomysłami. Stworzyła wiele filmów o tym, jak polityka wpływa na zwykłych ludzi. Interesują ją też historie kobiet, Żydów (sama jest pochodzenia żydowskiego) i wszystkich tych, którzy nie byli dotąd pierwszoplanowymi bohaterami polskiego kina. Najbardziej jednak chce pokazywać człowieka, który się boi, popełnia błędy lub staje przed trudnym wyborem.
Kierując planem filmowym, Agnieszka zarządza wieloma ludźmi i dba, aby wszystko sprawnie działało. Na pytanie, jakie cechy powinna mieć reżyserka, odpowiada, że musi być zdecydowana, a przy tym otwarta na pomysły aktorek i aktorów. Agnieszka chętnie współpracuje z innymi kobietami – uważa, że troszczą się o film jak o dziecko, podczas gdy mężczyźni zwykle skupiają się na własnym sukcesie.
Ale i jej nie brakuje spektakularnych osiągnięć. Otrzymała wiele nagród, pracuje na całym świecie i zasiada w najważniejszych komisjach i jury festiwali filmowych. Agnieszka Holland odważnie zabiera także głos w ważnych sprawach obywatelskich. Jej siostra, córka oraz jej partnerka też są reżyserkami. Prawdziwie filmowa rodzina!
„JA JESTEM UPARTA I JEŚLI JUŻ COŚ ZACZYNAM, TO TEŻ KOŃCZĘ”.
– AGNIESZKA HOLLAND
ILUSTRACJA:
MAJA TYWONEKAGNIESZKA OSIECKA
POETKA I AUTORKA TEKSTÓW PIOSENEK
URODZONA 9 PAŹDZIERNIKA 1936, ZMARŁA 7 MARCA 1997
Dawno temu w Warszawie przyszła na świat dziewczynka, która przez całe życie szukała własnej drogi. Nigdy nie wiedziała do końca, czy jest poważną twórczynią, czy radosną poetką. Potrafiła wymyślić znane na całym świecie hasło reklamowe „Coca-Cola to jest to!”, a w tym samym czasie pisać romantyczne wiersze. Mówiła o sobie, że jest dziennikarką, a jej teksty to po prostu rymowane reportaże. Ale czy zwykły reportaż wzruszałby kolejne pokolenia, jak się to dzieje w przypadku jej piosenek?
Świat muzyki odkrywał przed nią tata, który był kompozytorem. Nie podejrzewał jednak, że to ze sztuką zwiąże się i zawodowo, i prywatnie jego córka. Agnieszka lubiła nowe doświadczenia i próbowała niejednego: była harcerką i opiekunką świetlicy, studiowała dziennikarstwo i reżyserię, pociągał ją również sport – trenowała pływanie i tenis. Wreszcie trafiła do Studenckiego Teatru Satyryków i zadebiutowała jako autorka tekstów. Tak zaczęła się jej przygoda z piosenkami, których przez lata stworzyła ponad dwa tysiące!
Przez całe życie prowadziła dziennik – uczyła się w ten sposób wnikliwej obserwacji, pomocnej później w pisaniu piosenek. Wiele z nich opowiadało o miłości, której Agnieszka nieustannie szukała. Dwukrotnie wychodziła za mąż, ale nie umiała przywyknąć do spokojnego, domowego życia. Ciągle ją gdzieś nosiło, zawsze była ciekawa świata i ludzi. Z włosami uczesanymi w koński ogon, w kapeluszu, pędziła za natchnieniem, nie zważając na oczekiwania innych. Jej piosenki śpiewane są do dziś, między innymi na festiwalu Pamiętajmy o Osieckiej. O twórczość artystki po jej śmierci dba córka, dziennikarka Agata Passent, która założyła fundację Okularnicy.
„NIE CHCĘ, BY INNI BYLI DUMNI ZE MNIE. JA CHCĘ SAMA BYĆ SZCZĘŚLIWA I ZADOWOLONA – JA SAMA – PRZEZ SIEBIE, Z SIEBIE I DLA SIEBIE”.
– AGNIESZKA OSIECKA
ILUSTRACJA:
MARTYNA WILNERAKCJA MENSTRUACJA
FUNDACJA ZWALCZAJĄCA UBÓSTWO MENSTRUACYJNE
MAGDALENA DEMCZAK – URODZONA 9 LIPCA 2001; EMILIA KACZMAREK – URODZONA 22 MAJA 2000; JULIA KAFFKA – URODZONA 2 MARCA 2001; WIKTORIA SZPUNAR – URODZONA 10 MAJA 2001
Pewnego dnia spotkały się cztery licealistki, którym nie podobało się, że w Polsce wiele osób nie ma dostępu do środków higienicznych podczas okresu. Wyobraźcie sobie, że w 2020 roku aż jedna na sześć osób uczących się właśnie z tego powodu opuściła zajęcia w szkole! Taką sytuację, kiedy nie ma się pieniędzy na tampony czy podpaski, nazywamy ubóstwem menstruacyjnym. Osoby, które go doświadczają, mają często kłopoty z nauką, co może je zniechęcać do kształcenia się. Proszenie o pomoc bywa zaś dla nich trudne, bo miesiączka w naszej kulturze traktowana jest jako temat wstydliwy, o którym niechętnie się mówi.
Emilia Kaczmarek, Julia Kaffka, Magda Demczak i Wiktoria Szpunar postanowiły to zmienić. Stworzyły fundację Akcja Menstruacja, która zwalcza ubóstwo menstruacyjne i stara się zwiększyć dostęp do rzetelnej wiedzy na temat miesiączki. Dziewczyny chcą także, aby o miesiączce rozmawiano z młodymi ludźmi jak o czymś normalnym i naturalnym – w końcu jest to temat, który dotyczy połowy społeczeństwa. Fundacja pomaga nie tylko w szkołach – próbuje dotrzeć do osób z różnych środowisk. Dlatego też cały zespół liczący już siedemnaście osób dużo pracuje, często nad kilkoma projektami jednocześnie!
Jeden z tych projektów nazywa się „Hej, dziewczyny!”. W jego ramach organizacja poprawia dostęp do darmowych środków higienicznych w szkołach. Kolejny to Punkty Pomocy Okresowej (PPO) polegający na zakładaniu ogólnodostępnych skrzynek z darmowymi środkami menstruacyjnymi. Może z nich skorzystać każdy, kto tego potrzebuje. W roku 2020 powstało dwadzieścia osiem takich punktów, a dzięki trwającej zbiórce pieniędzy pojawią się kolejne, również poza Polską.
„SZANSA NA ZMIANĘ JEST ZAWSZE. WYSTARCZY TYLKO NIE BAĆ SIĘ W NIĄ UWIERZYĆ I ZROBIĆ COŚ W TYM KIERUNKU”.
– AKCJA MENSTRUACJA
ILUSTRACJA:
BASIA FLORESALEX FREIHEIT
ARTYSTKA
URODZONA 6 GRUDNIA 1991
Określenie „siksa” pochodzi z języka jidysz i oznacza smarkulę, niepoważną dziewczynę. Dorosła już Alex założyła zespół o takiej nazwie, bo chciała zagrać na nosie tym, którzy uważali, że dziewczyny nie mają prawa mówić głośno o tym, co jest dla nich ważne.
Wkrótce zaczęła występować w różnych miejscach: galeriach, salach koncertowych, klubach. Towarzyszył jej basista Piotr, który wygrywał rytm, a ona śpiewała, a raczej wykrzykiwała swoje utwory. Ludzie na początku nie bardzo wiedzieli, jak zareagować, gdy Alex podchodziła do nich, każąc im współuczestniczyć. Teksty, które kierowała w stronę publiczności, opowiadały często o trudnych i bolesnych doświadczeniach, między innymi o przemocy słownej i fizycznej. Stąd Alex szybko stała się celem ataków tych, którym nie w smak jest otwarte mówienie o tych problemach. Ona nic sobie z tego jednak nie robiła i dalej mówiła ważne rzeczy.
W czasie występów dawała z siebie wszystko – rzucała się w tłum, tłukła sobie kolana, drapała skórę do krwi. Nikt, kto kiedykolwiek widział ją na żywo, nie mógł tego zapomnieć. To nie jest muzyka do gotowania obiadu. Jak mówi artystka: „W sztuce potrzebujemy szczerości”. A muzyka nie musi być tylko umilaniem czasu, może również wywoływać emocje: czasami radość, innym razem złość czy niezgodę. Po występach często podchodzą do niej młodzi ludzie i opowiadają o swoich przeżyciach – niejednokrotnie jest pierwszą osobą, której odważyli się zwierzyć.
Na co dzień duet Siksa mieszka w Gnieźnie, gdzie prowadzi działalność kulturalną, zapraszając do współpracy artystki i artystów z całej Polski. Czasem współtworzy z teatrami przedstawienia, które nigdy nie pozostawiają widza obojętnym. Spektakle te potrafią zmusić do myślenia, bo są odważne i szczere. Jak Alex.
„CHCĘ ŻYĆ W POLSCE, TYLKO ŻE NA INNYCH WARUNKACH, W ZGODZIE ZE SOBĄ”.
– ALEX FREIHEIT
ILUSTRACJA:
MAGDALENA RZEPECKAALICJA WYSOCKA
INSPIRATORKA PROCESÓW, DOŚWIADCZEŃ I SPOTKAŃ
URODZONA 13 PAŹDZIERNIKA 1985
Była sobie dziewczynka o imieniu Alicja, która od najmłodszych lat lubiła tworzyć i korzystać ze swojej wyobraźni. Studiowała projektowanie, sztukę, a także filozofię. Być może właśnie dzięki temu połączeniu doszła do wniosku, że w modzie nie powinno chodzić wyłącznie o piękne stroje, a ubranie bywa często czymś więcej niż produktem. Zawsze fascynowało ją, co może wyniknąć ze współpracy ludzi z różnych kultur i krajów, dlatego postanowiła, że będzie podróżować i działać w nieznanych sobie miejscach.
Do Mathare w Kenii pojechała na zaproszenie fundacji Razem Pamoja. Wspólnie z tamtejszymi szewcami stworzyła kolekcję butów, wykorzystując stare opony. Dzięki pieniądzom z ich sprzedaży uczniowie z Mathare mogą kontynuować naukę w szkołach średnich.
Alicja na tym jednak nie poprzestała – chciała, by afrykańskie kobiety, często całkowicie uzależnione od mężów, otrzymały szansę samodzielnego działania. Podczas drugiej wizyty w Mathare założyła więc spółdzielnię – w języku suahili „Ushirika” – która daje członkiniom możliwość nauki krawiectwa i zapewnia stały dochód. „Ushirika” to również miejsce, gdzie lokalne rzemiosło (czyli praca rąk) jest ważne i pielęgnowane, tak by świata nie zalewała wyłącznie masowa produkcja wielkich fabryk. Alicja zawsze dba, żeby pomysły miejscowych kobiet były traktowane na równi z jej własnymi. W Krakowie działa nawet sklep Pamoja Goods, w którym można kupić wyroby spółdzielni. Każdy strój jest podpisany imieniem kobiety, która go wykonała. Dzięki temu nie mamy na sobie anonimowych produktów: wiemy, że przygotowały je dłonie konkretnej osoby z indywidualną historią. Takie podejście do mody jest Alicji najbliższe i pewnie już wkrótce wymyśli coś nowego, aby wcielać je w życie.
„POŁĄCZYŁAM PO PROSTU KILKA MOICH PASJI: PODRÓŻOWANIE, PROJEKTOWANIE I POMOC INNYM. TO WYSZŁO NATURALNIE”.
– ALICJA WYSOCKA
ILUSTRACJA:
NATALIA SZWEDALINA SZAPOCZNIKOW
RZEŹBIARKA
URODZONA 16 MAJA 1926, ZMARŁA 2 MARCA 1973
Dawno temu w Kaliszu przyszła na świat dziewczynka, której dano na imię Alina. Miała zaledwie dwanaście lat, kiedy zmarł jej tata. Niedługo potem wydarzyła się kolejna tragedia – wybuchła wojna. Alina była Żydówką, więc wraz z mamą i bratem musiała się przeprowadzić do getta, a z niego do kolejnych obozów pracy, gdzie poznała, co to niepewność, głód i strach.
Kiedy nastał pokój, Alina trafiła najpierw do Czech, a potem do Francji, gdzie uczyła się fachu w pracowniach rzeźbiarskich. Poznawała nie tylko technikę, ale i najnowsze trendy artystyczne, a także rozmawiała z ludźmi z całego świata. Po trudnym czasie wojny pobyt tam był dla niej niczym powiew wolności, lecz mimo to zdecydowała się wrócić do Polski.
Pragnęła z życia czerpać jak najwięcej i ciągle szukała nieodkrytych dotąd artystycznych ścieżek. Ciekawiły ją nowe surowce, które można by wykorzystać w sztuce. Zafascynowana ludzkim ciałem używała żywicy syntetycznej do tworzenia odlewów własnego ciała oraz ciała swego syna. Interesowało ją to, jak sama je postrzega, i to, jak się ono zmienia.
Mając nieco ponad czterdzieści lat, Alina dowiedziała się, że cierpi na chorobę nowotworową. Nie załamała się jednak i nawet to doświadczenie przekuła w sztukę. Tworzyła z wielką radością i pasją niemal do samego końca. Wtapiała w rzeźby fotografie, tworząc swoisty pamiętnik swoich emocji i tego, co nieuchronne. Jej prace, szeroko komentowane, dopiero po śmierci rzeźbiarki znalazły międzynarodowe uznanie. Obecnie znajdują się w najbardziej prestiżowych kolekcjach na świecie, a wiele artystek czerpie z nich inspirację do własnej twórczości bazującej na osobistych doświadczeniach.
„ZAWSZE, ZAWSZE I STALE TRZEBA ZACZYNAĆ OD NOWA”.
– ALINA SZAPOCZNIKOW
ILUSTRACJA:
ALEKSANDRA KASTYLIJSKAANDA ROTTENBERG
HISTORYCZKA I KURATORKA SZTUKI
URODZONA 23 KWIETNIA 1944
Była sobie dziewczynka, która zawsze stała z boku. Mówiła po polsku i po rosyjsku, pochodziła z żydowskiej rodziny i marzyła o „zwykłym” imieniu, żeby dzieci przestały się z niej wreszcie śmiać. Tata nauczył ją boksu, by mogła się bronić. Powtarzał jej też, że jedynym kapitałem, którego nie można człowiekowi odebrać, jest to, co wie. Ale w Andzie buzował wieczny bunt. Choć z początku była wzorową uczennicą i dostała się bez problemu do liceum, wciąż sprawiała kłopoty, więc w końcu wyrzucono ją ze szkoły.
W tym wszystkim ulgę przynosiła jej sztuka. Anda chodziła do muzeów i była ciekawa tego, co się dzieje w artystycznym świecie. Po studiach zajęła się organizowaniem wystaw, prowadziła również badania naukowe nad sztuką współczesną. Wkrótce stała się znaną i cenioną kuratorką, czyli osobą, która współpracuje z artystami i pomaga im wystawiać prace. Anda do dziś nie potrafi określić, czym jest talent – wyróżnia te dzieła, które do niej przemawiają, choć powody nie zawsze są jej znane. Twierdzi, że najważniejsze jest, czy dana praca porusza widza, czy „prąd płynie”, jak to określił kiedyś jej znajomy filmowiec. Wierna sobie i swoim przekonaniom pozostaje zarówno w pracy, jak i życiu prywatnym, i to nawet wtedy, gdy nie wszyscy się z nią zgadzają.
Anda nie poddaje się w dążeniu do celu mimo trudnych życiowych doświadczeń. W tragicznych okolicznościach straciła syna oraz matkę. Po latach o tych bolesnych zdarzeniach opowiedziała w swoich książkach, próbując zrozumieć to, co ją spotkało. Dziś nadal pisze o sztuce, szuka nowych trendów i celnie punktuje zakłamanie i fałsz, bo w ludziach zachwyca ją przede wszystkim prawda.
„KAŻDY WIDZI TO, CO WIE”.
– ANDA ROTTENBERG
ILUSTRACJA:
NATALIA SZWEDANJA RUBIK
SUPERMODELKA I DZIAŁACZKA SPOŁECZNA
URODZONA 12 CZERWCA 1983
Rezolutna dziewczynka o imieniu Anna oświadczyła pewnego dnia rodzicom, że zostanie modelką. Już jako siedmiolatka urządzała w domu pokazy mody i oglądała w telewizji występy modelek. Niespełna dziesięć lat później sama trafiła na wybieg w Mediolanie. Kolejnym przystankiem w jej karierze był Paryż, gdzie chodziła do szkoły, a podczas weekendów uczestniczyła w sesjach zdjęciowych.
Po maturze trafiła do Nowego Jorku i od razu stała się gwiazdą. Już jako Anja pracowała z największymi kreatorami mody, brała udział w reklamach i zawierała kolejne kontrakty. Po pewnym czasie sama zaczęła projektować torebki, buty i zapachy. Świetnie się też czuła przed kamerami, angażowano ją więc jako prezenterkę programów o modzie. Odważnie próbowała nowych rzeczy i odnosiła kolejne sukcesy.
Anja nigdy jednak nie chciała, by moda stanowiła cały jej świat. Tak jak nie bała się podejmować nowych zawodowych wyzwań, tak bez lęku zaczęła mówić o problemach społecznych, które uważa za szczególnie ważne. Jednym z nich jest, zdaniem Anji, brak rzetelnej edukacji seksualnej w polskich szkołach. Stąd wziął się pomysł na kampanię #sexedpl. Odzew ze strony młodzieży, z jakim się spotkała, udowodnił, jak bardzo potrzebna jest wiedza o seksualności człowieka. Dlatego Anja stworzyła książkę o dojrzewaniu, którą kupiło aż sto tysięcy osób!
Mimo wielu zawodowych obowiązków modelka nie ustaje w walce o słabszych – nie godzi się na krzywdzące stereotypy dotyczące zatrudniania osób z niepełnosprawnościami, zabiera głos w imieniu chorych na rdzeniowy zanik mięśni i działa na rzecz praw kobiet. W przypadku Anji bycie top nie odnosi się wyłącznie do roli modelki.
„TRZEBA BYĆ GOTOWYM NA TO, BY WYKORZYSTAĆ SZANSĘ”.
– ANJA RUBIK
ILUSTRACJA: JOASIA FIDLER-WIERUSZEWSKA