- W empik go
Opowieści różnej treści - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
1 maja 2017
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Opowieści różnej treści - ebook
Bogato ilustrowany zbiór opowiadań będący kontynuacją losów bohaterki autobiografii „Lukrecja w ciele Krzyśka”, pokazujący ją w najróżniejszych sytuacjach dnia codziennego
Kategoria: | Biografie |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8104-204-8 |
Rozmiar pliku: | 13 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wstęp
Postanowiłam wydać w formie książki zapis niezwykłego okresu w moim życiu, który spędziłam w swoim rodzinnym mieście.
Są to opowiadania pisane na gorąco, w których opowiadam jak wyglądało moje życie w tym czasie. Czym się zajmowałam, jak realizowałam swoje różne pasje.
To obraz mnie w czasie czterech pór roku i podczas zmian, które z każdym dniem następowały. Zaledwie wspominam tutaj w niektórych opowieściach o procesie tranzycji, który w tym czasie przechodziłam. Nie ma tutaj myśli przewodniej, dlatego opowiadania są na bardzo różnym poziomie. Żeby ubarwić tą nietypową historię, postanowiłam zamieścić zdjęcia ilustrujące poszczególne opowiadania.
Klamra, jaką postanowiłam przyjąć w tej książce, zawiera się pomiędzy momentem, gdy wróciłam z Niemiec krótko przed śmiercią mamy i chwilą, gdy odebrałam klucze do mojego własnego mieszkania, co wiązało się z opuszczeniem mojego rodzinnego miasta już na zawsze.
Książka ta może być w pewnym stopniu traktowana jako kontynuacja „Lukrecji w ciele Krzyśka”, ale jej forma powoduje, że jest zupełnie inna, niż poprzednia. Przede wszystkim nie odkrywam już siebie, ale próbuję pokazać, jak żyję po odkryciu tego, kim jestem.
Kolejna książka będzie już klasyczną w swojej formie opowieścią. Nawiązywać będzie do tego samego okresu, co „Opowieści…", ale skupi się na tych wątkach, które tutaj są tylko zasygnalizowane. W ten sposób książka ta stanie się trzecią częścią, która zakończy przedstawianie całego procesu stawania się w pełni świadomą kobietą. I tylko one trzy pozwolą prześledzić i zrozumieć jak najpełniej tę drogę, którą przeszłam by „odkryć i zrozumieć siebie” oraz by stać się sobą.
Trzecia i ostatnia część mojej autobiografii ukaże się jesienią 2017 roku.Żegnaj mamo
Wracałam z Niemiec nie mając pojęcia, że zmierzam do początku kolejnego etapu w moim życiu.
Mama była ciężko chora, ale nie wiedziałam, jak ciężko.
Dopiero pierwsza wizyta w szpitalu uzmysłowiła mi, że być może będę musiała zmienić całe swoje dotychczasowe życie.
Bardzo szybko zrozumiałam, że nawet, jak mama wyjdzie ze szpitala, ja będę musiała zamieszkać z rodzicami, bo Ona sama nie będzie mogła być a na pomoc ojca nie ma co liczyć.
To stawiało pod znakiem zapytania moją pracę w Niemczech. Jednak nie myślałam o tym. Skupiłam się na sytuacji z mamą.
Niestety, szybko okazało się, że mama ze szpitala już nie wyjdzie. Jej śmierć wyznaczyła kierunek mojego życia na najbliższy rok i dwa miesiące, kiedy zmarł mój ojciec.
Jego śmierć, tak jak w przypadku śmierci mamy, ponownie rozpoczęła kolejny etap.Straszny Dwór
Aśkę poznałam w 2014 roku. Okazało się, że nasze rozmowy, mimo że nie było ich wiele, są zawsze bardzo ciekawe i inspirujące.
Wracając z Niemiec, wiedziałam, że spędzę sporo czasu w Chodzieży, więc umówiłam się z Asią i pewnego popołudnia zabrała mnie do malowniczo położonego stylowego lokalu nad Jeziorem Strzeleckim. Bardzo mnie urzekł wystrój wnętrza, więc nie mogło być inaczej, tylko Asia wzięła mój aparat i zrobiła mi mini sesję.
Kolejny raz okazało się, że Asia jest bardzo wnikliwa i otwarta, więc nasza rozmowa była bardzo ciekawa i poruszała wiele tematów. Nie było pytań bez odpowiedzi i to chyba w szczerej rozmowie jest najważniejsze. Właśnie Asia była pierwszą osobą, z którą zupełnie jeszcze nieświadomie tworzyłam wzór postępowania z moimi przyszłymi rozmówcami. szczerość, otwartość, empatia, brak tematów tabu i pełne zrozumienie dla drugiej strony, dla trudności, jakie musiały być pokonane, by mogła powstać przyjemna dla obu stron relacja.
Tak naprawdę dopiero teraz zdaję sobie w pełni, ile tamta rozmowa w Strasznym Dworze mi dała…Trans Wieczorek
Nie miałam okazji być na wielu, ale każdy z nich wspominam z radością.
Tym razem, dosłownie kilka dni po powrocie z Niemiec, mimo trudnej sytuacji rodzinnej, pojechałam do Warszawy. Więcej, zrobiłam sobie w salonie kosmetycznym paznokcie i makijaż, żeby zaprezentować się jak najbardziej zjawiskowo. Zabrałam moje nowe szpilki Cat Walk i wyruszyłam w drogę. Oczekując na otwarcie klubu, spędziłam trochę czasu w pobliskiej kafejce, gdzie dokończyłam przygotowania i zrobiłam pierwsze zdjęcia.
Prawie nikt nie wiedział, że przyjadę, dlatego, gdy pojawiłam się na sali, oznakom radości i zaskoczenia nie było końca. Doskonale się bawiłam, i jak się miało okazać w przyszłości, był to mój ostatni Trans Wieczorek…Come Back
To miejsce w procesie odkrywania siebie bardzo wiele dla mnie znaczyło. Nie wiem, czy bez atmosfery tam panującej, zrobiłabym te pierwsze, jakże ważne kroki.
Mimo trudnej sytuacji rodzinnej, musiałam odreagować, tym bardziej, że ostatnie wiele miesięcy w Niemczech także dało mi w kość.
No i chciałam pokazać swój nowy wizerunek.
Spotkałam wielu przyjaciół, ale jednocześnie przekonałam się, że ten rodzaj zabawy już nie jest dla mnie. Pewnie dlatego okazało się, że to była moja ostatnia wizyta w tym miejscu.
Zapewne od czasu do czasu pojawię się tam, gdy będę miała okazję, ale...nie bardzo już wtedy w to wierzyłam…Prezenty od Mamy
...Mama odeszła tak nagle i niespodziewanie…
Gdy już powoli życie wracało do normalności, musiałam zrobić porządki.
Większość Mamy ubrań trafiła do Czerwonego Krzyża, ale najpierw zrobiłam ich przegląd i wybrałam parę, które postanowiłam zostawić dla siebie. Żeby sprawdzić, jak się prezentują, zrobiłam sobie sesję przymiarek, dzięki której dokonałam jeszcze paru korekt.
Zaniosłam do krawcowej dwie sukienki i dwie bluzki. Jedna z nich, po zwężeniu i skróceniu stała się moją ulubioną, którą, jak się okazało w niedalekiej przyszłości, często miałam na sobie. Inna po identycznych zabiegach uratowała już niedługo moją stylizację na sesję a la Mona Liza do sesji dla wywiadu w prasie lokalnej.
Jedna z bluzek okazała się wspaniałym wyborem na bardzo upalny dzień, podczas którego odbywał się konkurs Miss Trans.
Kolejna okazała się świetną tuniką do legginsów.
Jeszcze inna okazała się w zestawieniu z legginsami z lycry, świetnym strojem Pani Jeziora…
Bardzo się cieszę, że mogłam pozostawić namacalny ślad. Nawet nie wiem, czy mama miała je wszystkie na sobie, ale były w Jej szafie i nadal tam są, z tym, że teraz to moja szafa…
Dziękuję Ci Mamo…Jak zostałam lokalną gwiazdą
czyli jak pisać o osobach transseksualnych
Dowiedziałam się od znajomych, że w naszej lokalnej gazecie pojawiła się krótka wzmianka o mnie. Po poszukiwaniach, bo minęły już prawie trzy tygodnie, i przy wsparciu przyjaciół, wreszcie przeczytałam ten materiał. I się zirytowałam. Wiem, że jestem osobą publiczną i nie mam nic przeciwko pisaniu o mnie, ale niech te teksty, nawet jeżeli są z cyklu „sezon ogórkowy trwa”, zawierają prawdę.
Mimo wojowniczych sugestii, postanowiłam zrobić po swojemu. Poszłam do redakcji. Powiedziałam o co chodzi i zostałam bardzo dobrze przyjęta. Wyjaśniłam, co mi nie odpowiada w tej notatce rozrywkowej i w kolejnym numerze zobaczyłam sprostowanie.
Okazje się, że nie zawsze warto od razu iść na wojnę. Wręcz przeciwnie. Tym bardziej, że dostałam propozycję udzielenia obszernego wywiadu połączonego z sesją fotograficzną. A to już coś, co bardzo mi odpowiadało. Fotograf wyszedł z propozycją, by zrobić mi portret w stylu portretów Mony Lisy. Ciekawe. Tylko co ja miałam założyć. Powrót z pracy, szybki przegląd szafy i ponownie się okazało, że miałam nosa zostawiając sobie parę mamy sukienek, bo akurat jedna z nich, po wizycie u krawcowej, zagrała w tej sesji i potem w wywiadzie. Sesja była w cukierni „Królewska”, która ma bardzo stylowe wnętrze. Mimo wręcz wariackiego tępa przygotowania, opracowania i wykonania sesji, Karol C. stanął na wysokości zadania. Miałam ze sobą własny aparat, więc poprosiłam Karola, by zrobił mi parę zdjęć jako taki swoisty backstage.
Jeszcze tego samego dnia wieczorem dostałam dwa zdjęcia, które są w moim portfolio.
Po sesji udaliśmy się do redakcji gazety na spotkanie z Anią, reporterką, z którą odbyłam długą rozmowę.
W ten sposób, mała rozrywkowa notatka, która na dodatek zawierała kilka poważnych błędów, doprowadziła do sesji foto i poważnego materiału.
A ja ponownie pojawiłam się na okładce tytułu prasowego.
I tak zostałam lokalną gwiazdą.Mój własny kąt
Tak naprawdę dopiero, gdy po śmierci mamy przeprowadziłam się z powrotem do rodzinnego mieszkania, zrozumiałam z czasem, że wreszcie mam swój prawdziwy zakątek. Tylko mój.
Wiele lat mieszkania w Poznaniu, jak i pół roku w Warszawie, z różnych względów, nie pozwalało mi czuć się w pełni u siebie.
Gdy już oswoiłam się z myślą, że tutaj teraz będzie moje miejsce, być może na długi czas, a kto wie, czy nie na zawsze, zaczęłam urządzać je i nie musiałam zwracać uwagi na to, że coś musi być schowane, coś nie może być widoczne, coś może powodować konflikty.
Kulturą Dalekiego Wschodu, a zwłaszcza Japonii, fascynuję się od lat, stąd między innymi stale powracająca w moich marzeniach sesja Gejszy, którą zapewne kiedyś w końcu zrealizuję. Zaaranżowałam wnętrze jednej z szaf na taki japoński „ołtarz”. Wreszcie znalazłam sposób wyeksponowania zestawu mieczy Red Dragon. I nie byłabym sobą, gdybym tej kompozycji nie uzupełniła o parę elementów niezupełnie pasujących do tematu. Ale, jak to kiedyś powiedział jeden poeta: „…wolnoć Tomku w swoim domku…”
Darmowy fragment
Postanowiłam wydać w formie książki zapis niezwykłego okresu w moim życiu, który spędziłam w swoim rodzinnym mieście.
Są to opowiadania pisane na gorąco, w których opowiadam jak wyglądało moje życie w tym czasie. Czym się zajmowałam, jak realizowałam swoje różne pasje.
To obraz mnie w czasie czterech pór roku i podczas zmian, które z każdym dniem następowały. Zaledwie wspominam tutaj w niektórych opowieściach o procesie tranzycji, który w tym czasie przechodziłam. Nie ma tutaj myśli przewodniej, dlatego opowiadania są na bardzo różnym poziomie. Żeby ubarwić tą nietypową historię, postanowiłam zamieścić zdjęcia ilustrujące poszczególne opowiadania.
Klamra, jaką postanowiłam przyjąć w tej książce, zawiera się pomiędzy momentem, gdy wróciłam z Niemiec krótko przed śmiercią mamy i chwilą, gdy odebrałam klucze do mojego własnego mieszkania, co wiązało się z opuszczeniem mojego rodzinnego miasta już na zawsze.
Książka ta może być w pewnym stopniu traktowana jako kontynuacja „Lukrecji w ciele Krzyśka”, ale jej forma powoduje, że jest zupełnie inna, niż poprzednia. Przede wszystkim nie odkrywam już siebie, ale próbuję pokazać, jak żyję po odkryciu tego, kim jestem.
Kolejna książka będzie już klasyczną w swojej formie opowieścią. Nawiązywać będzie do tego samego okresu, co „Opowieści…", ale skupi się na tych wątkach, które tutaj są tylko zasygnalizowane. W ten sposób książka ta stanie się trzecią częścią, która zakończy przedstawianie całego procesu stawania się w pełni świadomą kobietą. I tylko one trzy pozwolą prześledzić i zrozumieć jak najpełniej tę drogę, którą przeszłam by „odkryć i zrozumieć siebie” oraz by stać się sobą.
Trzecia i ostatnia część mojej autobiografii ukaże się jesienią 2017 roku.Żegnaj mamo
Wracałam z Niemiec nie mając pojęcia, że zmierzam do początku kolejnego etapu w moim życiu.
Mama była ciężko chora, ale nie wiedziałam, jak ciężko.
Dopiero pierwsza wizyta w szpitalu uzmysłowiła mi, że być może będę musiała zmienić całe swoje dotychczasowe życie.
Bardzo szybko zrozumiałam, że nawet, jak mama wyjdzie ze szpitala, ja będę musiała zamieszkać z rodzicami, bo Ona sama nie będzie mogła być a na pomoc ojca nie ma co liczyć.
To stawiało pod znakiem zapytania moją pracę w Niemczech. Jednak nie myślałam o tym. Skupiłam się na sytuacji z mamą.
Niestety, szybko okazało się, że mama ze szpitala już nie wyjdzie. Jej śmierć wyznaczyła kierunek mojego życia na najbliższy rok i dwa miesiące, kiedy zmarł mój ojciec.
Jego śmierć, tak jak w przypadku śmierci mamy, ponownie rozpoczęła kolejny etap.Straszny Dwór
Aśkę poznałam w 2014 roku. Okazało się, że nasze rozmowy, mimo że nie było ich wiele, są zawsze bardzo ciekawe i inspirujące.
Wracając z Niemiec, wiedziałam, że spędzę sporo czasu w Chodzieży, więc umówiłam się z Asią i pewnego popołudnia zabrała mnie do malowniczo położonego stylowego lokalu nad Jeziorem Strzeleckim. Bardzo mnie urzekł wystrój wnętrza, więc nie mogło być inaczej, tylko Asia wzięła mój aparat i zrobiła mi mini sesję.
Kolejny raz okazało się, że Asia jest bardzo wnikliwa i otwarta, więc nasza rozmowa była bardzo ciekawa i poruszała wiele tematów. Nie było pytań bez odpowiedzi i to chyba w szczerej rozmowie jest najważniejsze. Właśnie Asia była pierwszą osobą, z którą zupełnie jeszcze nieświadomie tworzyłam wzór postępowania z moimi przyszłymi rozmówcami. szczerość, otwartość, empatia, brak tematów tabu i pełne zrozumienie dla drugiej strony, dla trudności, jakie musiały być pokonane, by mogła powstać przyjemna dla obu stron relacja.
Tak naprawdę dopiero teraz zdaję sobie w pełni, ile tamta rozmowa w Strasznym Dworze mi dała…Trans Wieczorek
Nie miałam okazji być na wielu, ale każdy z nich wspominam z radością.
Tym razem, dosłownie kilka dni po powrocie z Niemiec, mimo trudnej sytuacji rodzinnej, pojechałam do Warszawy. Więcej, zrobiłam sobie w salonie kosmetycznym paznokcie i makijaż, żeby zaprezentować się jak najbardziej zjawiskowo. Zabrałam moje nowe szpilki Cat Walk i wyruszyłam w drogę. Oczekując na otwarcie klubu, spędziłam trochę czasu w pobliskiej kafejce, gdzie dokończyłam przygotowania i zrobiłam pierwsze zdjęcia.
Prawie nikt nie wiedział, że przyjadę, dlatego, gdy pojawiłam się na sali, oznakom radości i zaskoczenia nie było końca. Doskonale się bawiłam, i jak się miało okazać w przyszłości, był to mój ostatni Trans Wieczorek…Come Back
To miejsce w procesie odkrywania siebie bardzo wiele dla mnie znaczyło. Nie wiem, czy bez atmosfery tam panującej, zrobiłabym te pierwsze, jakże ważne kroki.
Mimo trudnej sytuacji rodzinnej, musiałam odreagować, tym bardziej, że ostatnie wiele miesięcy w Niemczech także dało mi w kość.
No i chciałam pokazać swój nowy wizerunek.
Spotkałam wielu przyjaciół, ale jednocześnie przekonałam się, że ten rodzaj zabawy już nie jest dla mnie. Pewnie dlatego okazało się, że to była moja ostatnia wizyta w tym miejscu.
Zapewne od czasu do czasu pojawię się tam, gdy będę miała okazję, ale...nie bardzo już wtedy w to wierzyłam…Prezenty od Mamy
...Mama odeszła tak nagle i niespodziewanie…
Gdy już powoli życie wracało do normalności, musiałam zrobić porządki.
Większość Mamy ubrań trafiła do Czerwonego Krzyża, ale najpierw zrobiłam ich przegląd i wybrałam parę, które postanowiłam zostawić dla siebie. Żeby sprawdzić, jak się prezentują, zrobiłam sobie sesję przymiarek, dzięki której dokonałam jeszcze paru korekt.
Zaniosłam do krawcowej dwie sukienki i dwie bluzki. Jedna z nich, po zwężeniu i skróceniu stała się moją ulubioną, którą, jak się okazało w niedalekiej przyszłości, często miałam na sobie. Inna po identycznych zabiegach uratowała już niedługo moją stylizację na sesję a la Mona Liza do sesji dla wywiadu w prasie lokalnej.
Jedna z bluzek okazała się wspaniałym wyborem na bardzo upalny dzień, podczas którego odbywał się konkurs Miss Trans.
Kolejna okazała się świetną tuniką do legginsów.
Jeszcze inna okazała się w zestawieniu z legginsami z lycry, świetnym strojem Pani Jeziora…
Bardzo się cieszę, że mogłam pozostawić namacalny ślad. Nawet nie wiem, czy mama miała je wszystkie na sobie, ale były w Jej szafie i nadal tam są, z tym, że teraz to moja szafa…
Dziękuję Ci Mamo…Jak zostałam lokalną gwiazdą
czyli jak pisać o osobach transseksualnych
Dowiedziałam się od znajomych, że w naszej lokalnej gazecie pojawiła się krótka wzmianka o mnie. Po poszukiwaniach, bo minęły już prawie trzy tygodnie, i przy wsparciu przyjaciół, wreszcie przeczytałam ten materiał. I się zirytowałam. Wiem, że jestem osobą publiczną i nie mam nic przeciwko pisaniu o mnie, ale niech te teksty, nawet jeżeli są z cyklu „sezon ogórkowy trwa”, zawierają prawdę.
Mimo wojowniczych sugestii, postanowiłam zrobić po swojemu. Poszłam do redakcji. Powiedziałam o co chodzi i zostałam bardzo dobrze przyjęta. Wyjaśniłam, co mi nie odpowiada w tej notatce rozrywkowej i w kolejnym numerze zobaczyłam sprostowanie.
Okazje się, że nie zawsze warto od razu iść na wojnę. Wręcz przeciwnie. Tym bardziej, że dostałam propozycję udzielenia obszernego wywiadu połączonego z sesją fotograficzną. A to już coś, co bardzo mi odpowiadało. Fotograf wyszedł z propozycją, by zrobić mi portret w stylu portretów Mony Lisy. Ciekawe. Tylko co ja miałam założyć. Powrót z pracy, szybki przegląd szafy i ponownie się okazało, że miałam nosa zostawiając sobie parę mamy sukienek, bo akurat jedna z nich, po wizycie u krawcowej, zagrała w tej sesji i potem w wywiadzie. Sesja była w cukierni „Królewska”, która ma bardzo stylowe wnętrze. Mimo wręcz wariackiego tępa przygotowania, opracowania i wykonania sesji, Karol C. stanął na wysokości zadania. Miałam ze sobą własny aparat, więc poprosiłam Karola, by zrobił mi parę zdjęć jako taki swoisty backstage.
Jeszcze tego samego dnia wieczorem dostałam dwa zdjęcia, które są w moim portfolio.
Po sesji udaliśmy się do redakcji gazety na spotkanie z Anią, reporterką, z którą odbyłam długą rozmowę.
W ten sposób, mała rozrywkowa notatka, która na dodatek zawierała kilka poważnych błędów, doprowadziła do sesji foto i poważnego materiału.
A ja ponownie pojawiłam się na okładce tytułu prasowego.
I tak zostałam lokalną gwiazdą.Mój własny kąt
Tak naprawdę dopiero, gdy po śmierci mamy przeprowadziłam się z powrotem do rodzinnego mieszkania, zrozumiałam z czasem, że wreszcie mam swój prawdziwy zakątek. Tylko mój.
Wiele lat mieszkania w Poznaniu, jak i pół roku w Warszawie, z różnych względów, nie pozwalało mi czuć się w pełni u siebie.
Gdy już oswoiłam się z myślą, że tutaj teraz będzie moje miejsce, być może na długi czas, a kto wie, czy nie na zawsze, zaczęłam urządzać je i nie musiałam zwracać uwagi na to, że coś musi być schowane, coś nie może być widoczne, coś może powodować konflikty.
Kulturą Dalekiego Wschodu, a zwłaszcza Japonii, fascynuję się od lat, stąd między innymi stale powracająca w moich marzeniach sesja Gejszy, którą zapewne kiedyś w końcu zrealizuję. Zaaranżowałam wnętrze jednej z szaf na taki japoński „ołtarz”. Wreszcie znalazłam sposób wyeksponowania zestawu mieczy Red Dragon. I nie byłabym sobą, gdybym tej kompozycji nie uzupełniła o parę elementów niezupełnie pasujących do tematu. Ale, jak to kiedyś powiedział jeden poeta: „…wolnoć Tomku w swoim domku…”
Darmowy fragment
więcej..