Oppenheimer - ebook
Oppenheimer - ebook
Nagrodzona Pulitzerem, wybitna biografia ojca bomby atomowej
Po zrzuceniu przez Amerykanów bomby atomowej na Hiroszimę, Robert Oppenheimer okrzyknięty został najsłynniejszym naukowcem swego pokolenia. Dla wielu stał się także współczesnym ucieleśnieniem mitu o Prometeuszu, człowiekiem zmagającym się z konsekwencjami postępu naukowego, do którego przyłożył rękę.
Pierwsza połowa XX wieku była złotym okresem fizyki teoretycznej, jednak obserwując w praktyce konsekwencje własnych odkryć, Oppenheimer stanowczo sprzeciwił się dalszemu rozwojowi broni atomowej, w szczególności bomby wodorowej. Krytykował plany sił powietrznych dotyczące potencjalnego przeprowadzenia niewyobrażalnie niebezpiecznej dla ludzkości wojny nuklearnej.
Książka dogłębnie przedstawia życie i czasy Roberta Oppenheimera, ujawniając wiele zdumiewających i bezprecedensowych szczegółów, intryg i napięć. To portret genialnego i ambitnego, a zarazem złożonego i pełnego wad człowieka, który na zawsze zmienił świat.
Już wkrótce premiera filmu w reżyserii Christophera Nolana. W rolach głównych wystąpią m.in. Cillian Murphy, Robert Downey Jr., Matt Damon i Emily Blunt
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-67295-96-3 |
Rozmiar pliku: | 7,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Na cztery dni przed Bożym Narodzeniem 1953 roku życie Roberta Oppenheimera – jego kariera, reputacja, a nawet poczucie własnej wartości – nagle wymknęło się spod kontroli. „Nie mogę uwierzyć w to, co mi się przytrafiło”, stwierdził Oppenheimer, spoglądając przez okno samochodu wiozącego go do domu jego adwokata w Georgetown, w Waszyngtonie. Tam już za kilka godzin miał podjąć ważkie decyzje. Czy powinien zrezygnować ze stanowiska doradcy rządu, czy też odpierać zarzuty przedstawione w liście, który Lewis Strauss, przewodniczący Komisji Energii Atomowej (Atomic Energy Commision – AEC), niespodziewanie wręczył mu tego popołudnia? W liście informowano go, że po ponownym przyjrzeniu się jego życiorysowi i poglądom politycznym uznano, iż stanowi on zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa i przedstawiono listę 34 zarzutów, od całkiem śmiesznych – „stwierdzono, że w 1940 roku znalazł się pan na liście sponsorów stowarzyszenia Friends of the Chinese People (Przyjaciele Ludu Chińskiego)”, po polityczne – „jesienią roku 1949 i później zdecydowanie sprzeciwiał się pan pracom nad bombą wodorową”.
Od czasów zbombardowania Hiroszimy i Nagasaki Oppenheimera nie opuszczało mgliste przeczucie, że czyha na niego coś mrocznego i złowrogiego. Kilka lat wcześniej, w latach czterdziestych, kiedy jako niezwykle szanowany i podziwiany uczony, a także autorytet polityczny swojego pokolenia, był niemal bożyszczem społeczeństwa amerykańskiego i pojawiał się nawet na okładkach czasopism „Time” i „Life”, przeczytał opowiadanie Henry’ego Jamesa Beast in the Jungle (Bestia z dżungli). Oppenheimerem wstrząsnęła ta historia o obsesji i nieposkromionym egoizmie, w której bohater „wcześniej czy później, miał przeżyć coś wyjątkowego i dziwnego, być może też wielkiego i strasznego”. Cokolwiek miało to być, wiedział, że go „zmiażdży”.
Kiedy w powojennej Ameryce narastała fala antykomunizmu, Oppenheimer coraz wyraźniej czuł, że „bestia z dżungli” podąża jego śladem. Wezwania przed polujące na komunistów komisje śledcze Kongresu, podsłuchy instalowane przez FBI w jego telefonach domowych i biurowych oraz publikowane w prasie obelżywe historie o jego politycznej przeszłości sprawiały, że czuł się zaszczuty. Lewicowa działalność Oppenheimera w latach trzydziestych w Berkeley, skojarzona z jego powojennym sprzeciwem wobec nazywanych przez niego ludobójczymi planów sił powietrznych przewidujących masowe bombardowania strategiczne z użyciem broni jądrowej, rozzłościły wiele potężnych osobistości w Waszyngtonie, w tym dyrektora FBI J. Edgara Hoovera i Lewisa Straussa.
Tego wieczora, w domu Herberta i Anne Marks w Georgetown, Oppenheimer zastanawiał się, co zrobić. Herbert był nie tylko jego prawnikiem, ale także jednym z najbliższych przyjaciół. Anne Wilson Marks pracowała kiedyś jako jego sekretarka w Los Alamos. Tej nocy Anne zauważyła, że Oppenheimer był „bliski desperacji”, jednak po długich dyskusjach uznał, zapewne bardziej wskutek rezygnacji niż z przekonania, iż niezależnie od tego, co jego przeciwnicy chowają w rękawie, nie wolno mu nie przeciwstawić się zarzutom. Z pomocą Herberta napisał list zaadresowany do „drogiego Lewisa”, w którym wspomniał, że Strauss namawiał go do rezygnacji. „Stwierdził pan, że pożądanym rozwiązaniem byłaby moja rezygnacja z kontraktu jako konsultanta Komisji Energii Atomowej, a przez to uniknięcie jawnego przedstawienia mi zarzutów”. Oppenheimer napisał, że poważnie zastanawiał się nad takim rozwiązaniem, jednak „w obecnej sytuacji takie postępowanie oznaczałoby, że zgadzam się i przyznaję, iż nie nadaję się do tego, by pracować dla rządu, co robiłem od 12 lat. Nie mogę tego uczynić. Gdybym był tak niegodny, nie mógłbym służyć naszemu krajowi, ani być dyrektorem naszego Institute for Advanced Study w Princeton, czy też przemawiać, jak to nie raz robiłem, w imieniu naszej nauki i naszego kraju”.
Późnym wieczorem Robert był wyczerpany i przybity. Po paru drinkach poszedł na górę do sypialni dla gości. Kilka minut później Anne, Herbert i żona Roberta Kitty, która towarzyszyła mu w podróży do Waszyngtonu, usłyszeli „straszny trzask”. Gdy wbiegli po schodach, okazało się, że sypialnia jest pusta, zaś drzwi do łazienki zamknięte. „Nie mogłam ich otworzyć – mówiła Anne – a Robert nie odpowiadał”.
Nieprzytomny Robert leżał na podłodze, a jego bezwładne ciało blokowało drzwi, które z wysiłkiem otworzyli. Kiedy odzyskał przytomność, „był oczywiście rozbity”, wspominała Anne. Powiedział, że zażył pigułki nasenne, które lekarz zapisywał Kitty. „Nie pozwólcie mu zasnąć”, ostrzegł przez telefon lekarz. Przez niemal godzinę, aż do jego przyjazdu, Oppenheimera prowadzano w tę i z powrotem, namawiając do popijania kawy.
„Bestia” Roberta uderzyła. Rozpoczęła się gehenna, która miała zakończyć jego karierę w służbie publicznej i, jak na ironię, ugruntować reputację i utrwalić spuściznę.
Na drogę, jaką przebył Robert z Nowego Jorku do Los Alamos, drogę z cienia do sławy, składały się wielkie zmagania i triumfy w dwudziestowiecznej nauce, walka o sprawiedliwość społeczną, wojna i zimna wojna. W tej podróży drogowskazami były mu jego niezwykła inteligencja, rodzice, nauczyciele z Ethical Culture School (Szkoły Kultury Moralnej) oraz doświadczenia z młodości. Rozwój zawodowy Roberta rozpoczął się w latach dwudziestych w Niemczech, gdzie studiował fizykę kwantową – nową dziedzinę wiedzy, którą pokochał i której stał się rzecznikiem. W latach trzydziestych, na California University w Berkeley, gdzie stworzył najważniejszy ośrodek badań nad fizyką kwantową w Stanach Zjednoczonych, konsekwencje Wielkiego Kryzysu w kraju i narastania faszyzmu za granicą skłoniły go do podjęcia razem z przyjaciółmi – z których wielu było komunistami lub zwolennikami komunizmu – walki o sprawiedliwość ekonomiczną i społeczną. Były to jedne z najlepszych lat jego życia. Fakt, że dziesięć lat później ten okres życia Oppenheimera z taką łatwością wykorzystano, by uciszyć jego głos, przypomina nam, jak mało stabilne są uznawane przez nas zasady demokracji i jak starannie musimy ich strzec.
Męki i upokorzenia, jakich Oppenheimer doświadczył w roku 1954, w epoce McCarthy’ego nie były niczym nadzwyczajnym, jednak jako oskarżony stanowił wyjątek. Był „ojcem bomby atomowej”, człowiekiem, który podczas wojny, dla dobra swojego kraju, wydarł naturze straszliwą energię Słońca. Później, mądrze i spokojnie mówił o wynikających z tego niebezpieczeństwach i potencjalnych korzyściach, a wreszcie, bliski desperacji, krytykował pomysły rozpętania wojny jądrowej podchwytywane przez wojskowych i forsowane przez akademickich strategów. „Co mamy sądzić o cywilizacji, która zawsze uważała moralność za istotną część ludzkiego życia, lecz która nie umie mówić o możliwości zgładzenia niemal wszystkich ludzi inaczej niż językiem dyplomacji, w kategoriach teoretycznej gry”.
Pod koniec lat czterdziestych, gdy pogarszały się stosunki amerykańsko-sowieckie, nieustanne dążenie Oppenheimera do twardego i jasnego postawienia problemu broni jądrowej bardzo niepokoiło waszyngtońską elitę odpowiedzialną za bezpieczeństwo kraju. Gdy w 1952 roku republikanie powrócili do Białego Domu, do władzy doszli zwolennicy zmasowanego odwetu jądrowego, tacy jak Lewis Strauss. On i jego koledzy byli zdecydowani uciszyć jedynego człowieka, którego się obawiali, a który mógłby w sposób przekonujący zakwestionować ich plany.
W ataku na poglądy polityczne i zawodowe Oppenheimera – a właściwie na jego życie i wyznawane przez niego wartości – w 1954 roku wyciągnięto na światło dzienne wiele cech jego charakteru: ambicje i brak ostrożności, błyskotliwość i naiwność, determinację i obawy, stoicyzm i zagubienie. Z ponad tysiąca gęsto zadrukowanych stron opracowanego przez Personel Security Hearing Board (zespół śledczy) Komisji Energii Atomowej tomu Sprawa Roberta Oppenheimera można dowiedzieć się bardzo wiele, jednak protokoły przesłuchań pokazują, jak płytko jego antagoniści zdołali wbić się w emocjonalny pancerz, jaki ten skomplikowany człowiek stworzył wokół siebie od czasów młodości. Oppenheimer. Triumf i tragedia ojca bomby atomowej pokazuje osłoniętą tym pancerzem tajemniczą osobowość, śledząc losy Roberta od jego dzieciństwa na nowojorskiej Upper West Side na początku XX wieku po śmierć w roku 1967. Jest to biografia bardzo osobista, napisana w przekonaniu, że publiczne zachowania jednostki i jej polityczne decyzje (a w przypadku Oppenheimera także jego praca naukowa) mają ścisły związek z doświadczeniami w życiu prywatnym.
Niniejsza książka, która powstawała przez ćwierć wieku, opiera się na tysiącach dokumentów z archiwów i zbiorów prywatnych w Stanach Zjednoczonych i za granicą. Wykorzystano też bogatą kolekcję dokumentów samego Oppenheimera, zgromadzoną w Bibliotece Kongresu, oraz liczące tysiące stron akta FBI zebrane przez ponad 25 lat jego obserwacji. Niewielu uczestników życia publicznego poddano równie wnikliwemu nadzorowi. Czytelnicy będą mogli „usłyszeć” słowa Oppenheimera utrwalone przez urządzenia rejestrujące FBI i przeniesione na papier. Ponieważ jednak nawet dokumenty mówią jedynie część prawdy o życiu człowieka, przeprowadziliśmy także wywiady z niemal setką najbliższych przyjaciół, krewnych i kolegów Oppenheimera. Wielu z tych, z którymi rozmawialiśmy w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, już nie żyje. Z ich opowieści wyłania się pełen subtelności portret nadzwyczajnego człowieka, który wprowadził nas w epokę energii jądrowej i starał się – równie bezowocnie jak my – znaleźć sposób na wyeliminowanie zagrożenia wojną atomową.
Historia Oppenheimera przypomina nam, że nasza tożsamość jako ludzi jest wciąż silnie związana z kulturą „jądrową”. „Od 1945 roku w naszych umysłach tkwi bomba atomowa – stwierdził E. L. Doctorow. – Z początku była ona naszą bronią, później dyplomacją, a teraz jest ekonomią. Trudno się dziwić, że po tych czterdziestu latach coś tak potężnego stało się elementem naszej tożsamości. Wielki golem, jakiego zbudowaliśmy przeciw naszym nieprzyjaciołom, stał się naszą kulturą, naszą kulturą bomby – z jej logiką, wiarą i wizją przeszłości”. Oppenheimer mężnie starał się odwieść nas od tej kultury, próbując powstrzymać nuklearne zagrożenie, do którego powstania sam się przyczynił. Jedną z jego najbardziej imponujących prób był plan wprowadzenia międzynarodowej kontroli energii atomowej, znany potem jako Raport Achesona–Lilienthala (choć w rzeczywistości był pomysłem Oppenheimera; on też opracował większą jego część). Plan ten nadal pozostaje jedynym przykładem racjonalnego myślenia w epoce atomowej.
Zimnowojenna polityka wewnętrzna i zagraniczna USA skazała ten plan na klęskę i Ameryka, a za nią coraz więcej innych krajów, przez następne półwiecze była zdana na bombę atomową. Wprawdzie po zakończeniu zimnej wojny wydawało się, że niebezpieczeństwo jądrowej zagłady przeminęło, lecz po kolejnym złośliwym zwrocie historii można sądzić, że wojna jądrowa i być może terroryzm jądrowy są w XXI wieku bliżej nas niż kiedykolwiek przedtem.
W czasach, jakie nastąpiły po 11 września 2001 roku, warto wspomnieć, że u zarania ery jądrowej ojciec bomby atomowej ostrzegał nas, iż jest to broń ślepego terroru, która natychmiast narazi Amerykę na niszczycielski atak. Gdy podczas zamkniętego przesłuchania w Senacie w 1946 roku zapytano go, „czy trzech lub czterech ludzi może przemycić bombę atomową do Nowego Jorku i wysadzić całe miasto”, odpowiedział ostentacyjnie: „Oczywiście, że to się da zrobić. Tacy ludzie mogą zniszczyć Nowy Jork”. Zdumiony senator zadał kolejne pytanie: „Jakiego przyrządu użyłby pan, by wykryć bombę atomową znajdującą się gdzieś w mieście?”. Oppenheimer odparł: „śrubokręta, by móc otworzyć każdą skrzynię lub walizkę”. Jedyną obroną przed terroryzmem jądrowym było wyeliminowanie broni jądrowej.
Przestrogi Oppenheimera zignorowano, a później uciszono jego samego. Niby grecki bóg Prometeusz, który wykradł ogień Zeusowi i obdarzył nim ludzkość, Oppenheimer dał nam atomowy ogień. Jednak gdy próbował poddać go kontroli i uświadomić nam, jak bardzo jest niebezpieczny, rządzący, tak jak Zeus, rozgniewali się i postanowili go ukarać. Jak napisał Ward Evans, niepokorny członek zespołu śledczego Komisji Energii Atomowej, odmowa wydania Oppenheimerowi świadectwa lojalności była „plamą na honorze naszego kraju”.PROLOG
Tak się składa, że kocham ten kraj, do licha!
ROBERT OPPENHEIMER
Princeton w stanie New Jersey. 25 lutego 1967 roku. Mimo paskudnej pogody i dotkliwego chłodu, który nękał Północny Wschód, sześciuset przyjaciół i kolegów – laureatów nagrody Nobla, polityków, generałów, uczonych, poetów, pisarzy, kompozytorów i znajomych ze wszystkich życiowych ścieżek – zebrało się, by wspominać życie i opłakiwać śmierć J. Roberta Oppenheimera. Ci, dla których był wyrozumiałym nauczycielem, nazywali go czule „Oppie”. Inni znali go jako wielkiego fizyka, człowieka, który w roku 1945 stał się ojcem bomby atomowej, bohaterem narodowym i symbolem uczonego w służbie publicznej. Wszyscy pamiętali te gorzkie chwile sprzed zaledwie dziewięciu laty, kiedy nowy rząd republikański prezydenta Dwighta D. Eisenhowera uznał Oppenheimera za groźnego dla bezpieczeństwa kraju, czyniąc z niego najważniejszą ofiarę antykomunistycznej krucjaty w Ameryce. Wszyscy przybyli tu, by z ciężkim sercem wspominać wspaniałego człowieka, którego niezwykłe życie zostało naznaczone tryumfem i tragedią.
Wśród noblistów byli tak sławni na całym świecie fizycy, jak Isidor I. Rabi, Eugene Wigner, Julian Schwinger, Tsung-Dao Lee i Edwin McMillan. Córka Alberta Einsteina Margot przybyła, by uhonorować człowieka, który był szefem jej ojca w Institute for Advanced Study. Byli tam Robert Serber – student Oppenheimera w Berkeley w latach trzydziestych, bliski przyjaciel i weteran z Los Alamos oraz wielki fizyk z Cornell University Hans Bethe, noblista, który odkrył procesy zachodzące we wnętrzu Słońca. Irva Denkam Greek, sąsiad z cichej karaibskiej wyspy St. John, gdzie Oppenheimerowie zbudowali na plaży chatę będącą ich schronieniem po publicznych upokorzeniach z 1954 roku, siedział obok luminarzy amerykańskiej polityki zagranicznej: prawnika i długoletniego doradcy prezydenckiego Johna J. McCloy’a, wojskowego szefa Projektu Manhattan generała Leslie R. Grovesa, sekretarza marynarki wojennej Paula Nitzego, historyka, laureata nagrody Pulitzera Arthura Schlesingera juniora oraz senatora Clifforda Case’a z New Jersey. Jako reprezentanta Białego Domu prezydent Lyndon Johnson wysłał swojego doradcę do spraw nauki Donalda F. Horniga, weterana z Los Alamos, który towarzyszył Oppenheimerowi podczas eksplozji w „Trinity”, czyli podczas pierwszej próby bomby atomowej 16 lipca 1945 roku. Wśród uczonych i wpływowych osobistości z Waszyngtonu rozsiani byli ludzie literatury i kultury: poeta Stephen Spencer, pisarz John O’Hara, kompozytor Nicholas Nabokov i George Balanchine, dyrektor New York City Ballet.
Przez całą ceremonię pogrzebową, którą wielu zapamiętało jako przygnębiającą i pełną goryczy, wdowa po Oppenheimerze, Katherine „Kitty” Puening Oppenheimer, zajmowała miejsce w pierwszym rzędzie auli Alexandra Princeton University. Wraz z nią siedziała ich dwudziestodwuletnia córka Toni i dwudziestopięcioletni syn Peter. Obok Petera siedział Frank Oppenheimer, młodszy brat Roberta, którego karierę także zniszczył maccartyzm.
Audytorium wypełniły dźwięki Requiem Canticles Igora Strawińskiego, dzieła, które w tym samym miejscu Oppenheimer usłyszał i podziwiał poprzedniej jesieni. Pierwszą z trzech mów pogrzebowych wygłosił Hans Bethe, który znał Oppenheimera od 30 lat. „Zrobił on więcej niż ktokolwiek – powiedział Bethe – by amerykańska fizyka teoretyczna stała się wielka , był przywódcą , ale nie dyktatorem, nie mówił nam, co należy zrobić. Wydobywał z nas to, co najlepsze, niby dobry gospodarz ze swych gości”. W Los Alamos, w czasie domniemanego wyścigu z Niemcami w konstruowaniu bomby atomowej, Oppenheimer kierował tysiącami ludzi, zmienił dziewiczy płaskowyż w laboratorium, a różnorodną grupę uczonych w efektywnie pracujący zespół. Bethe i inni weterani Los Alamos wiedzieli, że bez Oppenheimera prymitywny „gadżet”, który zbudowali w Nowym Meksyku, nie zostałby ukończony na czas, tak by można go było wykorzystać w działaniach wojennych.
Drugą mowę wygłosił Henry DeWolf Smyth, fizyk i sąsiad z Princeton. W 1954 roku Smyth był jednym z pięciu komisarzy Komisji Energii Atomowej, którzy głosowali za przywróceniem Oppenheimerowi świadectwa lojalności. Jako świadek kapturowego sądu nad nim, czyli przesłuchania sprawdzającego, w pełni zdawał sobie sprawę z tego, że była to farsa: „Takiego błędu nie da się naprawić nigdy, takiej plamy na naszej historii nie da się nigdy wymazać . Przykro nam, że jego wielka praca dla naszego kraju została wynagrodzona w tak żałosny sposób”.
Wreszcie przyszła pora na George’a Kennana, weterana dyplomacji i ambasadora, ojca powojennej, prowadzonej wobec Związku Radzieckiego amerykańskiej polityki powstrzymywania, długoletniego przyjaciela i kolegi Oppenheimera z Institute for Advanced Study. To właśnie Robert najsilniej skłaniał go do myślenia o niezliczonych niebezpieczeństwach epoki atomowej. Był najlepszym przyjacielem, broniącym jego działalności i udzielającym mu schronienia w instytucie, kiedy sprzeciw Kennana wobec militarystycznej zimnowojennej polityki amerykańskiej sprawił, że stał się w Waszyngtonie wyrzutkiem.
„Tego człowieka – powiedział Kennan – najbardziej okrutnie dotknęły dylematy wynikające z ostatnich tryumfów istot ludzkich nad siłami natury, nie będących w żadnej proporcji do ich siły moralnej. Nikt nie widział wyraźniej, jakie zagrożenia dla ludzkości niesie ten stale rosnący rozziew. Jednak obawy te nigdy nie zachwiały jego wiarą w sens poszukiwania prawdy we wszystkich jej postaciach – naukowej i ludzkiej. Nikt bardziej niż on nie starał się przyczynić do uniknięcia katastrof grożących nam w związku z rozwojem broni masowej zagłady. Myślał o losie całej ludzkości; był jednak Amerykaninem i w tym społeczeństwie widział szansę na realizację swych celów.
W mrocznych początkach lat pięćdziesiątych, kiedy z wielu stron spadały nań kłopoty, a bycie centrum sporu stało się dla niego brzemieniem, zwróciłem mu uwagę na to, że bardzo wiele ośrodków akademickich za granicą chętnie widziałoby go u siebie, i zapytałem, czy nie zastanawiał się nad zamieszkaniem poza naszym krajem. Mając łzy w oczach, odpowiedział: «Tak się składa, że kocham ten kraj, do licha!»”.
Robert Oppenheimer był zagadką. Fizyk teoretyczny, który okazał się charyzmatycznym przywódcą, i pełnym sprzeczności estetą. Przez kilkadziesiąt lat, jakie upłynęły od jego śmierci, jego życie obrosło kontrowersjami, mitami i tajemnicami. Dla uczonych, takich jak doktor Hideki Yukawa, japoński fizyk noblista, Oppenheimer był „symbolem tragedii współczesnego fizyka jądrowego”. Dla liberałów stał się największym męczennikiem polowania na czarownice epoki maccartyzmu, symbolem bezpodstawnych uprzedzeń prawicy. Dla przeciwników politycznych był kryptokomunistą i jawnym kłamcą.
W rzeczywistości był postacią bardzo ludzką, równie utalentowaną, co złożoną, człowiekiem jednocześnie błyskotliwym i naiwnym, płomiennym obrońcą sprawiedliwości społecznej i niestrudzonym doradcą rządu; dzięki zaangażowaniu w okiełznanie nabierającego rozmachu wyścigu zbrojeń nuklearnych zyskał sobie potężnych wrogów w sferach władzy. Jak powiedział jego przyjaciel Rabi – poza tym, że był „bardzo mądry, był też bardzo głupi”.
Fizyk Freeman Dyson dostrzegał w osobowości Oppenheimera głębokie i istotne sprzeczności. Robert poświęcił życie nauce i racjonalnemu myśleniu, jednak – jak zauważył Dyson – jego decyzja wzięcia udziału w stworzeniu ludobójczej broni była „najbardziej faustowską z możliwych . Oczywiście my nadal musimy z tym żyć”. Tak jak Faust, Oppenheimer próbował renegocjować układ i został za to ukarany. Zmierzał do tego, by uwolnić siłę atomu, jednak kiedy starał się ostrzec swoich rodaków przed związanymi z tym zagrożeniami, rząd podał w wątpliwość jego lojalność i postawił go pod pręgierzem. Jego publiczne upokorzenie przyjaciele porównywali do procesu, jaki w 1633 roku został wytoczony innemu uczonemu, Galileuszowi, przez myślący średniowiecznymi kategoriami Kościół. Inni dostrzegali tu widmo obrzydliwego antysemityzmu, przypominające gehennę kapitana Alfreda Dreyfusa we Francji lat dziewięćdziesiątych XIX wieku.
Żadna z tych analogii nie ułatwia jednak zrozumienia tego, jakim człowiekiem był Robert Oppenheimer, co osiągnął jako uczony i jak wyjątkową rolę odegrał jako architekt ery jądrowej. Oto historia jego życia.
Kennan był bardzo poruszony stanowczą postawą Oppenheimera. W roku 2003, w czasie przyjęcia z okazji swoich setnych urodzin, powtórzył tę historię. Tym razem to on miał łzy w oczach.PRZYPISY
Zgromadzone przez nas archiwa – oznaczone w przypisach „ze zbiorów Birda” i „ze zbiorów M.J. Sherwina” – zostaną przekazane do właściwych archiwów i bibliotek. Dokładne informacje w tej sprawie zostaną zamieszczone w naszych witrynach internetowych: www.HistoryHappens.net oraz www.AmericanPrometheus.org.
SKRÓTY
AEC – Atomic Energy Commission
AIP – American Institute of Physics (Niels Bohr Library)
Akta FBI dot. JRO – Akta FBI J. Roberta Oppenheimera nr 100-17828
APS – American Philosophical Society
Caltech – California Institute of Technology
CU – Clemson University Archives
CUL – Cornell University Library
DCL – Dartmouth College Library
DDEL – Dwight D. Eisenhower Presidential Library
Dokumenty JRO – Dokumenty J. Roberta Oppenheimera, Library of Congress
ECS – Archiwum Ethical Culture Society
FBI – Czytelnia Federal Bureau of Investigation
FDRL – Franklin D. Roosevelt Presidential Library
FRUS – Foreign Relations of the United States, U.S. State Department
HBSL – Harvard Business School Library
HHL – Herbert Hoover Presidential Library
HSTL – Harry S. Truman Presidential Library
HU – Archiwum Harvard University
HUAC – U.S. House Un-American Activities Committee
IAS – Institute for Advanced Study (Princeton)
JFKL – John F. Kennedy Presidential Library
JRO – J. Robert Oppenheimer
LANL – Los Alamos National Laboratory Archives
LBJL – Lyndon B. Johnson Presidential Library
LOC – Library of Congress (Manuscript Reading Room)
MED – Manhattan Engineer District
MIT – Massachusetts Institute of Technology Archives
NA – National Archives
NBA – Niels Bohr Archive, Copenhagen
NBL – Niels Bohr Library, American Institute of Physics
NYT – „New York Times”
Przesłuchanie JRO – United States Atomic Energy Commission, In the Matter of J. Robert Oppenheimer: Transkrypcja przesłuchania przed Personnel Security Board, oraz teksty najważniejszych dokumentów i listów. Z przedmową Philipa M. Sterna. Cambridge, MA: MIT Press, 1971
PUL – Princeton University Library (Mudd Manuscript Library)
SU – Stanford University Libraries
UC – University of Chicago Archives
UCB – University of California at Berkeley (Bancroft Library)
UCSDL – University of California at San Diego Library
UM – University of Michigan Library
WP – „Washington Post”
WU – Washington University Archives
YUL – Yale University, Sterling Library