Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

Optimum. Inteligentne emocjonalnie zarządzanie pracą - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Format:
EPUB
Data wydania:
13 stycznia 2025
47,00
4700 pkt
punktów Virtualo

Optimum. Inteligentne emocjonalnie zarządzanie pracą - ebook

Jak wyznaczyć realistyczny, osiągalny cel, jakim jest poczucie satysfakcji z produktywnego dnia? Jak konsekwentnie pracować na swoim „optymalnym” poziomie? Opierając się na setkach relacji dotyczących wewnętrznej struktury tak zwanych dobrych dni, kreślą obraz stanu optymalnego i pokazują, dlaczego inteligencja emocjonalna jest kluczem do naszej najwyższej wydajności.

Optimum to kwintesencja dziesięcioleci odkryć naukowych dotyczących tej dziedziny. Wyższy poziom inteligencji emocjonalnej skutkuje większym zaangażowaniem, lepszą produktywnością i odczuwaniem większej satysfakcji z każdego dnia. Z książki dowiemy się, jak zostać skutecznym liderem i zbudować kulturę organizacyjną, która umożliwi pracownikom osiąganie wysokich wyników.

Kategoria: Zarządzanie i marketing
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8265-967-2
Rozmiar pliku: 1,9 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

1

------------------------------------------------------------------------

Opty­malny ty

Przy­po­mnij so­bie chwile, gdy znaj­do­wa­łeś(-aś) się w szczy­to­wej for­mie. Jaki we­wnętrzny stan to­wa­rzy­szy two­jej naj­wyż­szej efek­tyw­no­ści, gdy wszel­kie po­sia­dane ta­lenty pre­zen­tują się w peł­nej kra­sie?

Ten stan do­sko­na­ło­ści wy­kra­cza poza gra­nice rzadko wy­stę­pu­ją­cych mo­men­tów okre­śla­nych mia­nem flow, stanu prze­pływu. Cho­dzi w nim ra­czej o ogólne do­świad­cze­nie nie­zwy­kle sa­tys­fak­cjo­nu­ją­cego dnia, gdy czu­jemy, że zro­bi­li­śmy do­brze coś, co miało dla nas zna­cze­nie; że by­li­śmy w na­stroju, który uła­twiał wy­ko­na­nie za­da­nia, i czu­li­śmy się go­towi do pod­ję­cia każ­dego wy­zwa­nia – oto nasz opty­malny stan.

Ist­nieje kilka spo­so­bów na stwier­dze­nie, czy znaj­du­jemy się wła­śnie w ta­kim sta­nie. Lu­dzie w nim prze­by­wa­jący są bar­dziej kre­atywni, zdolni do wy­my­śla­nia no­wa­tor­skich i uży­tecz­nych roz­wią­zań. Ich efek­tyw­ność w wy­ko­ny­wa­niu wy­so­kiej ja­ko­ści pracy utrzy­muje się na od­po­wied­nim po­zio­mie. Czują się za­an­ga­żo­wani w po­wie­rzone za­da­nia po­mimo wszel­kich trud­no­ści. Na­to­miast ich stan we­wnętrzny prze­ja­wia się w spo­so­bie, w jaki trak­tują lu­dzi wo­kół sie­bie – są po­zy­tywni, wspie­ra­jący, za­bawni.

Mo­żemy po­strze­gać ten stan jako „mak­sy­malną wy­daj­ność po­znaw­czą”, w któ­rej umysł pra­cuje na wy­so­kich ob­ro­tach. Owa oso­bi­sta wy­daj­ność po­znaw­cza w na­szym ży­ciu umy­sło­wym za­leży z ko­lei od stanu emo­cjo­nal­nego. Ob­szary mó­zgu, które po­zwa­lają nam wy­ko­rzy­sty­wać na­sze ta­lenty w jak naj­więk­szym stop­niu, roz­kwi­tają, gdy je­ste­śmy w sta­nie utrzy­mać w ry­zach nie­po­ko­jące emo­cje, a na­sze za­an­ga­żo­wa­nie jest wy­so­kie.

Zdol­no­ści po­znaw­cze osią­gają szczy­tową formę, gdy sys­temy alar­mowe mó­zgu mil­czą, a po­zy­tywne ob­wody mo­ty­wa­cyjne są ak­tywne. Gdy uspo­ka­jamy się, na­sze my­śle­nie staje się ostrzej­sze i bar­dziej przej­rzy­ste. Je­ste­śmy wów­czas w sta­nie wy­ka­zać się wszel­kimi ta­len­tami, i to w ich naj­lep­szym wy­da­niu.

By­cie w do­brym na­stroju sta­nowi fun­da­ment dla wy­so­kiej wy­daj­no­ści i po­pra­wia za­równo uwagę, jak i zwięk­sza aspi­ra­cje – je­ste­śmy na przy­kład w sta­nie spoj­rzeć na sy­tu­ację z szer­szej per­spek­tywy, nie roz­pra­sza­jąc się szcze­gó­łami, a także od­czu­wamy ener­gię i chęci do po­dej­mo­wa­nia więk­szego za­kresu pro­jek­tów i za­dań.

An­kieta prze­pro­wa­dzona przez kon­sul­tan­tów McKin­seya wśród po­nad 5000 me­ne­dże­rów i kie­row­ni­ków wy­ka­zała, że nie­któ­rzy z nich do­świad­czali wspa­nia­łego na­stroju przez aż 50 pro­cent czasu, pod­czas gdy wy­niki po­zo­sta­łych się­gały za­le­d­wie 10 pro­cent. Jesz­cze bar­dziej wy­mowne jest to, że w tym sa­mym ba­da­niu McKin­seya kie­row­nicy i me­ne­dże­ro­wie stwier­dzili, że gdy ogar­niał ich ten świetny na­strój, ich pro­duk­tyw­ność wzra­stała pię­cio­krot­nie w po­rów­na­niu z chwi­lami, gdy swój na­strój oce­niali jako prze­ciętny lub neu­tralny. Choć te sto­sun­kowo mięk­kie dane nie mogą być trak­to­wane jako do­wód na­ukowy, wska­zują one, jak wy­soce efek­tywni czu­jemy się, prze­by­wa­jąc w opty­mal­nym sta­nie.

Na­prawdę do­bry dzień

Gdy na­ukowcy z Ha­rvard Bu­si­ness School po­pro­sili kil­ku­set męż­czyzn i kil­ka­set ko­biet o za­pi­sy­wa­nie w dzien­niku wy­da­rzeń ma­ją­cych miej­sce pod­czas ich dnia pracy, uczuć, które im to­wa­rzy­szyły, oraz do­ko­na­nych osią­gnięć, po­ja­wiło się wiele kon­kret­nych czyn­ni­ków cha­rak­te­ry­zu­ją­cych do­bre oso­bi­ste do­świad­cze­nia. Wszyst­kie osią­gnię­cia były ozna­kami efek­tyw­no­ści po­znaw­czej – wy­zwa­nia lo­giczne, ta­kie jak roz­wią­zy­wa­nie skom­pli­ko­wa­nych pro­ble­mów w pro­gra­mo­wa­niu kom­pu­te­ro­wym, wy­my­śla­nie no­wych i przy­dat­nych ga­dże­tów ku­chen­nych lub za­rzą­dza­nie pro­duk­cją i dys­try­bu­cją na­rzę­dzi. Pod ko­niec dnia pracy każda osoba wy­peł­niała an­kietę pod­su­mo­wu­jącą mi­nione wy­da­rze­nia. W su­mie po­wstało pra­wie 12 000 re­la­cji z we­wnętrz­nego ży­cia uczest­ni­ków ba­da­nia. Ta skarb­nica da­nych po­zwo­liła wy­od­ręb­nić ce­chy cha­rak­te­ry­zu­jące dni, które przy­no­siły lu­dziom ogromną sa­tys­fak­cję.

W przy­padku każ­dego z uczest­ni­ków do­świad­cze­nie wspa­nia­łego na­stroju zna­la­zło od­zwier­cie­dle­nie w wy­so­kiej wy­daj­no­ści za­wo­do­wej. Oczy­wi­ście nie ma jed­nej miary pro­duk­tyw­no­ści. Każdy z nas musi zna­leźć swój wła­sny mier­nik, w za­leż­no­ści od tego, ja­kie wy­niki mają dla nas zna­cze­nie. Może cho­dzić na przy­kład o „małe zwy­cię­stwa”, które przy­bli­żają nas do więk­szego celu. Dla osoby pi­szą­cej kod opro­gra­mo­wa­nia małe zwy­cię­stwo ozna­czać może zna­le­zie­nie spo­sobu na sklo­no­wa­nie sta­rego kodu, dzięki czemu uda­łoby się skró­cić czas po­trzebny na ukoń­cze­nie gru­po­wego pro­jektu pro­gra­mi­stycz­nego. Za przy­kład może rów­nież po­słu­żyć Shan­non Watts, która za­ło­żyła or­ga­ni­za­cję non pro­fit i opo­wiada o ma­łych zwy­cię­stwach ma­ją­cych dla niej zna­cze­nie.

„Chcę co­dzien­nie od­no­sić zwy­cię­stwo”, mówi. „W za­leż­no­ści od dnia może cho­dzić o coś zu­peł­nie in­nego, na­wet o rze­czy, które w oczach nie­któ­rych mogą wy­da­wać się mało istotne. Może to być na przy­kład do­bry ar­ty­kuł re­dak­cyjny lub cie­kawa roz­mowa”.

Do­daje: „Zwy­cię­stwo nie za­wsze wy­gląda jak wielki triumf, ale li­czy się to, że na­prawdę wło­ży­łeś(-aś) w to serce”.

Oczy­wi­ście zwy­cię­stwa nie mu­szą być ukie­run­ko­wane na ja­kiś wielki cel, ra­czej po­winny być zgodne z tym, co jest dla cie­bie ważne. Je­śli masz pię­cioro dzieci i je­steś ich głów­nym opie­ku­nem, może to być po pro­stu zło­że­nie pra­nia, przy­go­to­wa­nie ko­stiumu na przed­sta­wie­nie, w któ­rym bie­rze udział jedno z dzieci, lub do­pil­no­wa­nie, by wszyst­kie od­ro­biły pracę do­mową. Je­śli je­steś me­ne­dże­rem lub dy­rek­to­rem, po­czu­cie wy­gra­nej może ci dać wy­ko­na­nie ak­tu­al­nego za­da­nia, osią­gnię­cie naj­lep­szego KPI (klu­czo­wego wskaź­nika efek­tyw­no­ści, ang. key per­for­mance in­di­ca­tor) lub wy­ko­na­nie ma­łego kroku w kie­runku celu wy­ty­czo­nego przez or­ga­ni­za­cję.

W do­bre dni lu­dzie czuli się po­zy­tyw­nie na­sta­wieni do ota­cza­ją­cych ich osób, or­ga­ni­za­cji, w któ­rej byli za­trud­nieni, i cha­rak­teru swo­jej pracy, a także byli w nią bar­dziej za­an­ga­żo­wani. Czuli się wów­czas naj­bar­dziej kre­atywni pod­czas roz­wią­zy­wa­nia pro­ble­mów da­nego dnia. Nie­za­leż­nie od tego, czy pro­gra­mi­sta w końcu na­pra­wił błąd, czy też ro­dzic po­zo­sta­jący w domu uzy­skał po­par­cie od in­nych ro­dzi­ców, aby zor­ga­ni­zo­wać wspólny do­wóz dzie­cia­ków do szkoły, by­strość umy­słu zwięk­sza praw­do­po­do­bień­stwo od­no­sze­nia po­dob­nych ma­łych suk­ce­sów, które dają po­czu­cie zwy­cię­stwa.

Uczest­nicy ba­da­nia czę­sto wspo­mi­nali, że czuli się pod­bu­do­wani ta­kimi zwy­cię­stwami, po­nie­waż drobne suk­cesy wpra­wiały ich w do­bry na­strój. W ra­por­tach opi­su­ją­cych do­bry dzień małe zwy­cię­stwa po­ja­wiały się w około trzech czwar­tych re­la­cji, na­to­miast wy­stę­po­wa­nie nie­po­wo­dzeń było nie­zwy­kle rzad­kie (by­cie „na fali” uła­twia zno­sze­nie po­ra­żek). Lu­dzie po­strze­gali swój dzień jako po­zy­tywny, w szcze­gól­no­ści gdy od­czu­wali wspar­cie ze strony in­nych osób lub od­no­sili wra­że­nie, że oko­licz­no­ści sprzy­jają re­ali­za­cji za­ło­żo­nych przez nich ce­lów – na przy­kład gdy czuli się sza­no­wani i mo­ty­wo­wani przez lu­dzi z oto­cze­nia.

Kiedy mo­żemy z ła­two­ścią sta­wiać czoło pro­ble­mom i wy­zwa­niom, które po­ja­wiają się na na­szej dro­dze, na­tu­ral­nie to­wa­rzy­szy nam bar­dziej opty­mi­styczny na­strój. Na­sze po­strze­ga­nie na­biera po­zy­tyw­nego od­cie­nia, dzięki czemu trak­tu­jemy „pro­blemy” jako ożyw­cze wy­zwa­nia, a lu­dzie wo­kół nas wy­dają się bar­dziej przy­ja­ciel­scy, przez co i my przy­chyl­niej się do nich od­no­simy.

I od­wrot­nie, w cięż­kie dni, kiedy wszystko wy­daje się trud­niej­sze, ba­dani zgła­szali uczu­cie fru­stra­cji i nie­po­koju, a na­wet smutku. Lu­dzie, na któ­rych li­czyli pod­czas wy­ko­ny­wa­nia za­dań, wy­da­wali się mniej wspie­ra­jący, a do­stępne za­soby nie­wy­star­cza­jące. Ba­da­nia mó­zgu po­ka­zują, że zbyt wy­soki po­ziom związ­ków neu­ro­che­micz­nych wy­dzie­la­nych pod wpły­wem stresu może tor­pe­do­wać na­sze zdol­no­ści po­znaw­cze – na przy­kład nie­kon­tro­lo­wany stres upo­śle­dza na­szą uwagę i zdol­ność do tłu­mie­nia nie­wła­ści­wych re­ak­cji.

Oczy­wi­ście mamy tu do czy­nie­nia z pę­tlą sprzę­że­nia zwrot­nego. Pod­czas gdy po­zy­tywne uczu­cia zwięk­szają praw­do­po­do­bień­stwo do­świad­cze­nia uda­nego dnia, roz­wią­zy­wa­nie pro­ble­mów i tym po­dobne wy­zwa­nia mogą spra­wić, że po­czu­jemy się świet­nie. Po­czu­cie speł­nie­nia może przy­nieść nie tylko sa­tys­fak­cję, ale na­wet unie­sie­nie.

Idąc tym sa­mym tro­pem, zły na­strój może utrud­niać ra­dze­nie so­bie z pro­ble­mami, a nie­zdol­ność do ich roz­wią­zy­wa­nia może pro­wa­dzić do fru­stra­cji, a na­wet uża­la­nia się nad sobą i po­czu­cia wstrętu. W swo­ich re­la­cjach ba­dani przy­zna­wali, że w naj­gor­sze dni mieli wra­że­nie, że ich plany nie zo­staną zre­ali­zo­wane na przy­kład z po­wodu braku emo­cjo­nal­nego wspar­cia ze strony in­nych lu­dzi lub nie­zwy­kle znie­chę­ca­ją­cego zwrotu wy­da­rzeń – oba czyn­niki wy­wie­rały tok­syczny wpływ na ich na­strój. Je­śli opu­ściła cię wszelka ra­dość, ist­nieje praw­do­po­do­bień­stwo, że do­świad­czy­łeś(-aś) tego dnia przy­krego nie­po­wo­dze­nia, a te pro­wa­dzą do uczu­cia smutku, stra­chu lub fru­stra­cji.

Roz­ważmy na nowo stan flow

Wy­bierz spo­śród wszyst­kich swo­ich do­brych dni ten naj­lep­szy, ten, w któ­rym udało ci się osią­gnąć coś wy­jąt­kowo spek­ta­ku­lar­nego. Jaki jest twój od­po­wied­nik wy­bit­nego me­czu te­ni­so­wego, w któ­rym Ajla Toml­ja­no­vić po­ko­nała Se­renę Wil­liams?

Na przy­kład neu­ro­chi­rurg opo­wie­dział o bar­dzo trud­nej ope­ra­cji, co do któ­rej nie miał pew­no­ści, czy uda mu się ją prze­pro­wa­dzić. Od­niósł jed­nak suk­ces, po­mimo po­cząt­ko­wej nie­pew­no­ści. Po za­koń­czo­nej ope­ra­cji neu­ro­chi­rurg za­uwa­żył gruz w rogu sali ope­ra­cyj­nej.

– Co się stało? – za­py­tał pie­lę­gniarkę.

– Kiedy pan ope­ro­wał – od­po­wie­działa pie­lę­gniarka – za­wa­lił się su­fit, ale był pan tak sku­piony, że tego nie za­uwa­żył.

Ta opo­wieść jest jed­nym z ty­sięcy przy­kła­dów ze­bra­nych przez grupę ba­daw­czą na Uni­wer­sy­te­cie Chi­ca­gow­skim, która jako pierw­sza uchwy­ciła ulotne zja­wi­sko zwane flow, kiedy to osią­gamy peł­nię swo­ich umie­jęt­no­ści. Czy to pod­czas ope­ra­cji chi­rur­gicz­nej, me­czu ko­szy­kówki czy wy­stępu ba­le­to­wego, stan prze­pływu kie­ruje stru­mień na­szej uwagi na wy­ko­ny­wane za­da­nie, tak by­śmy zre­ali­zo­wali je moż­li­wie naj­le­piej.

W ory­gi­nal­nych ba­da­niach nad sta­nem prze­pływu na­ukowcy za­py­tali wielu re­spon­den­tów o mo­menty, w któ­rych prze­szli sa­mych sie­bie – kiedy na­wet oni sami byli za­sko­czeni tym, jak do­brze im po­szło. Ba­dani po­sia­dali wy­so­kie kwa­li­fi­ka­cje z róż­nych dzie­dzin; wśród nich zna­leźli się mi­strzo­wie sza­chowi, chi­rur­dzy, ko­szy­ka­rze i tan­ce­rze ba­le­towi.

Bez względu na spe­cy­fikę wy­ko­ny­wa­nego za­da­nia – ar­ty­sta po­chło­nięty swoją pracą, mistrz gra­jący w sza­chy, chi­rurg pod­czas ope­ra­cji, ko­szy­karz wy­ko­nu­jący na­prawdę trudny rzut lub wi­ru­jący tan­cerz – we­wnętrzne do­świad­cze­nie wy­ko­nawcy było ta­kie samo. Ten we­wnętrzny stan ba­da­cze okre­ślili mia­nem flow.

W po­pu­lar­nym ro­zu­mie­niu ter­min flow stał się sy­no­ni­mem stanu, w któ­rym znaj­du­jemy się w szczy­to­wej for­mie. Firmy za­chęca się, by wy­wo­ły­wały go u swo­ich pra­cow­ni­ków. Zwią­zany jest z nim jed­nak pe­wien pro­blem – jest to z de­fi­ni­cji rzad­kie zja­wi­sko, od­nosi się do wy­jąt­ko­wej chwili, kiedy sta­jemy się ab­so­lut­nie naj­lepsi.

Do­świad­cze­nia wy­ni­ka­jące ze stanu prze­pływu są wspa­niałe, w nie­któ­rych mo­men­tach przy­po­mi­nają nie­mal cud. Prawda jest jed­nak taka, że nie można na nie li­czyć. Po­ja­wiają się bo­wiem znie­nacka, naj­wy­raź­niej kiedy klu­czowe ele­menty – ta­kie jak wspo­mniane wcze­śniej naj­wyż­sze sku­pie­nie chi­rurga – ułożą się w jedną ca­łość. Dla­tego wła­śnie pre­fe­ru­jemy stan opty­malny, który może wy­stą­pić w wy­niku na­szych wła­snych wy­sił­ków, i to znacz­nie czę­ściej niż zja­wi­sko prze­pływu.

Ta­kie po­sze­rze­nie prze­strzeni jest nie­zwy­kle po­mocne, po­nie­waż czyni na­sze ocze­ki­wa­nia bar­dziej re­ali­stycz­nymi. Nie mu­simy pre­zen­to­wać naj­lep­szej formy każ­dego dnia. Mo­żemy na­to­miast czuć się do­brze, czy­niąc stałe po­stępy w kie­runku osią­gnię­cia więk­szego celu, za­miast ob­wi­niać się o to, że nie zdo­by­li­śmy szczytu swo­ich moż­li­wo­ści (stanu, któ­rego nie da się utrzy­mać, nie mó­wiąc już o wy­wo­ły­wa­niu go na za­wo­ła­nie). Do­bry dzień ozna­cza, że po­ra­dzi­li­śmy so­bie na tyle, by móc po ci­chu so­bie po­gra­tu­lo­wać. Choć w po­rów­na­niu do stanu flow za­pewne nie bę­dzie po­wo­dów do prze­chwa­łek, to ta­kie do­świad­cze­nia na­dal mogą przy­nieść dużo sa­tys­fak­cji.

Flow a stan opty­malny

Sze­roko za­kro­jone ba­da­nia nad sta­nem prze­pływu wska­zują na kilka klu­czo­wych wy­mia­rów, które umoż­li­wiają nam wznie­sie­nie się na wy­żyny. Jed­nak sku­pie­nie się wy­łącz­nie na sta­nie flow ozna­cza uchwy­ce­nie je­dy­nie naj­waż­niej­szych wy­da­rzeń (choć oczy­wi­ście nie­które ba­da­nia w tym te­ma­cie wy­ka­zują, że nie­które sy­tu­acje można po­strze­gać jako stan opty­malny). Oto klu­czowe roz­róż­nie­nie, któ­rego do­ko­nu­jemy mię­dzy prze­pły­wem a opty­malną wy­daj­no­ścią: skład­niki szczy­to­wej wy­daj­no­ści po­strze­gamy nie jako po­je­dyn­cze wy­da­rze­nie, ale ra­czej jako punkty znaj­du­jące się w szer­szym spek­trum, które z ko­lei za­wiera klu­czowe ele­menty skła­da­jące się na dzień nio­sący za­słu­żone po­czu­cie sa­tys­fak­cji.

Ba­da­nia nad sta­nem flow tak oto okre­ślają te kon­kretne ele­menty:

• Rów­no­waga mię­dzy wy­zwa­niem a na­szymi umie­jęt­no­ściami

• Brak sku­pie­nia na so­bie

• Po­czu­cie, że czas się za­trzy­muje, wy­dłuża lub kur­czy pod­czas na­szego do­świad­cze­nia

• Wspa­niałe sa­mo­po­czu­cie

• Wra­że­nie „bez­wy­sił­ko­wo­ści”

Za­sta­nów się jed­nak – owe ele­menty nie mu­szą ogra­ni­czać się je­dy­nie do stanu flow, mogą one też wska­zy­wać na wy­miar, który sta­no­wić może część bar­dziej po­wszech­nych opty­mal­nych sta­nów.

Weźmy na przy­kład wspo­mniany brak sku­pie­nia na so­bie od­no­śnie do na­szych po­stę­pów i po­łączmy to z jed­no­cze­snym ni­kłym lub ze­ro­wym po­czu­ciem zwąt­pie­nia czy też tro­ski o to, jak po­strze­gają nas inni. Taki stan umy­słu wska­zuje na od­rzu­ce­nie na­szego zwy­cza­jo­wego za­ab­sor­bo­wa­nia wła­sną osobą – ja, mnie, moje. Brak nie­po­ko­ją­cych osą­dów na te­mat wła­snych dzia­łań ozna­cza słab­sze po­czu­cie wła­snego „ja”, któ­rego obrona, pom­po­wa­nie i kształ­to­wa­nie po­chła­nia za­zwy­czaj mnó­stwo ener­gii.

Za­ab­sor­bo­wa­nie sobą za­nika, gdy po­chła­niają nas na­sze dzia­ła­nia. Sku­pie­nie się na wy­ko­ny­wa­nej czyn­no­ści po­zwala nam po­zbyć się na­szego emo­cjo­nal­nego ba­gażu – pełna kon­cen­tra­cja wy­maga od nas po­zo­sta­wie­nia tego ba­gażu przed drzwiami. W ta­kich chwi­lach sku­pie­nia zwy­cza­jowy stru­mień my­śli ulega roz­pro­sze­niu. Po­rzu­camy my­śli o przy­szło­ści – na przy­kład obawy o to, co się wy­da­rzy – a także wspo­mnie­nia z prze­szło­ści, zwłasz­cza te wzbu­dza­jące żal, i kie­ru­jemy nasz umysł na za­da­nie do wy­ko­na­nia.

Na przy­kład pe­wien wspi­nacz skał­kowy po­wie­dział nam, że jed­nym z po­wo­dów, dla któ­rych ko­cha wspi­naczkę, jest ko­niecz­ność sku­pie­nia peł­nej uwagi na każ­dym ru­chu; za­po­mi­nał wów­czas o swo­ich zmar­twie­niach. W ta­kich chwi­lach kon­cen­tru­jemy się na za­da­niu do tego stop­nia, że za­po­mi­namy o so­bie – o li­stach rze­czy do zro­bie­nia, kło­po­tach dnia, oso­bi­stych na­dzie­jach i oba­wach – na­sza uwaga zo­staje uwol­niona, aby sku­pić się na za­da­niu.

Być może naj­bar­dziej wy­mowną oznaką tego opty­mal­nego stanu jest „wspa­niałe sa­mo­po­czu­cie”. „Au­to­te­liczny” to po­ję­cie, któ­rego ba­da­cze uży­wali do okre­śle­nia tego ro­dzaju do­zna­nia. Je­ste­śmy w tak po­zy­tyw­nym na­stroju, że cie­szy nas sam akt wy­ko­ny­wa­nia każ­dego za­da­nia, które nam po­wie­rzono (w ta­kich mo­men­tach płaca wy­daje się mniej istot­nym mo­ty­wa­to­rem).

Na­stęp­nie spójrzmy na kwe­stię „bez­wy­sił­ko­wo­ści”. To, co z ze­wnątrz wy­da­wało się wią­zać z ogrom­nym wy­sił­kiem, było dla osób w sta­nie prze­pływu sto­sun­kowo nie­trudne do wy­ko­na­nia. Po­dej­rze­wamy, że ten wła­śnie aspekt na­szego opty­mal­nego stanu łą­czy się z za­sto­so­wa­niem do­brze wy­uczo­nej umie­jęt­no­ści. Oto pewne in­try­gu­jące od­kry­cie do­ty­czące mó­zgu czło­wieka, który opa­no­wał ja­kąś umie­jęt­ność: pod­czas wy­ko­ny­wa­nia da­nej se­kwen­cji ru­chów – czy to w przy­padku mi­strza sza­cho­wego, czy też ko­szy­ka­rza – jego mózg zu­żywa mniej ener­gii niż mózg osoby, która do­piero się uczy, po­wiedzmy, gam­bitu kró­lo­wej w sza­chach lub po raz pierw­szy rzuca do ko­sza z li­nii rzu­tów oso­bi­stych. Po­zba­wione wy­siłku dzia­ła­nia mi­strzów da­nej dzie­dziny ozna­czają, że ich mózg stwo­rzył na­wy­kową se­kwen­cję, którą każ­do­ra­zowo uru­cha­mia.

Na­uka o kształ­to­wa­niu na­wy­ków mówi nam, że ta „bez­wy­sił­ko­wość” wy­nika ze zmiany neu­ro­nal­nej – se­kwen­cja dzia­łań staje się bo­wiem na­wy­kiem, który od­bywa się w spo­sób au­to­ma­tyczny i nie­świa­domy. Ta­kie na­wy­kowe se­kwen­cje są ak­ty­wo­wane w ją­drach pod­stawy, jed­nym z bar­dziej pry­mi­tyw­nych ob­sza­rów w czę­ści pod­ko­ro­wej mó­zgu. Gdy ją­dra pod­stawy przejmą wy­uczoną se­kwen­cję, mo­żemy wy­ko­ny­wać ją bez wy­siłku, bez ko­niecz­no­ści my­śle­nia o niej. Brzmi jak flow, prawda? Ale tak na­prawdę ozna­cza do­brze wy­ćwi­czoną umie­jęt­ność.

Na­stęp­nie do­cho­dzimy do kwe­stii peł­nej kon­cen­tra­cji. Je­ste­śmy cał­ko­wi­cie po­chło­nięci wy­ko­ny­wa­nym za­da­niem, nie­ła­two nas zde­kon­cen­tro­wać. Tra­cimy po­czu­cie czasu – przy­spie­sza on czy zwal­nia – tak bar­dzo za­tra­camy się w tym, co ro­bimy. Prak­tycz­nie nic nie może nas wy­rwać z tego stanu. Jak wska­żemy w dal­szej czę­ści książki, ta­kie sku­pie­nie uwagi wy­łącz­nie na za­da­niu sta­nowi na­szym zda­niem drogę do strefy opty­mal­nej, a nie jest jej efek­tem ubocz­nym, jak pro­po­no­wała pier­wotna teo­ria prze­pływu.

Poza sta­nem prze­pływu

Pod­czas ma­po­wa­nia we­wnętrz­nego kra­jo­brazu na­szej opty­mal­nej strefy nie po­trze­bu­jemy uwzględ­niać każ­dego czyn­nika zi­den­ty­fi­ko­wa­nego przez grupę z Chi­cago jako ele­mentu prze­pływu. Po­nadto nie roz­pa­tru­jemy prze­pisu na „opty­malny stan” w ka­te­go­riach albo-albo (albo to masz, albo nie), ale ra­czej pa­trzymy na ele­menty znaj­du­jące się w spek­trum, wcho­dzące w skład więk­szych ob­sza­rów obej­mu­ją­cych na­sze we­wnętrzne stany. Za­tem w do­bre dni do­świad­czamy przy­kła­dowo do­brego sa­mo­po­czu­cia, bie­gło­ści w roz­wią­zy­wa­niu po­ja­wia­ją­cych się dy­le­ma­tów oraz peł­nego sku­pie­nia na po­wie­rzo­nych za­da­niach. Nie ozna­cza to, że znaj­du­jemy się w osła­wio­nym sta­nie flow – po pro­stu wszystko idzie po na­szej my­śli. Stan opty­malny może do­ty­czyć szer­szego za­kresu na­szego ży­cia niż prze­pływ.

Po­nadto za­sta­na­wiamy się nad nie­któ­rymi pod­sta­wo­wymi za­ło­że­niami pa­ra­dyg­matu prze­pływu. Na­ukowcy po­stu­lo­wali, żeby klu­czem do wej­ścia w stan flow było pod­da­nie da­nej osoby wy­zwa­niu, które skłoni ją do wy­ko­rzy­sta­nia swo­ich szczy­to­wych umie­jęt­no­ści (co­kol­wiek by to ozna­czało dla da­nego wy­zwa­nia). Ich zda­niem osoba w sta­nie flow sku­tecz­nie ra­dzi so­bie z re­ali­za­cją za­da­nia po­mimo dy­na­micz­nie zmie­nia­ją­cych się wy­ma­gań. Za­sada brzmiała na­stę­pu­jąco – do­pa­suj umie­jęt­no­ści da­nej osoby do wy­zwa­nia. W sek­to­rze biz­ne­so­wym lub w szkol­nic­twie może to ozna­czać po­wie­rze­nie ko­muś za­da­nia, które bę­dzie wy­ma­gało wiele wy­siłku – ale w gra­ni­cach moż­li­wo­ści.

My jed­nak wi­dzimy to ina­czej. Pod­czas gdy inni twier­dzą, że szanse na osią­gnię­cie stanu prze­pływu są naj­więk­sze, gdy wy­ma­ga­nia do­ty­czące wy­zwa­nia od­no­szą się do na­szych naj­lep­szych umie­jęt­no­ści, my su­ge­ru­jemy, że ta­kie do­pa­so­wa­nie po­mię­dzy wy­zwa­niem a umie­jęt­no­ścią może nie być wy­star­cza­jące do osią­gnię­cia opty­mal­nego stanu. Na­szym zda­niem to, w ja­kim stop­niu mo­żesz wy­ka­zać się swo­imi naj­więk­szymi ta­len­tami, za­leży nie tylko od tego, czy sy­tu­acja po­zwala uka­zać ich wy­miar i wy­do­być na świa­tło dzienne, ale także od two­jego stanu we­wnętrz­nego. Je­śli znaj­du­jesz się men­tal­nie w złej for­mie – nie je­steś za­in­te­re­so­wany(-a) wy­zwa­niem lub do­świad­czasz spo­rego stresu – ist­nieje nie­wiel­kie praw­do­po­do­bień­stwo, że bę­dziesz w sta­nie dać z sie­bie wszystko, bez względu na swój po­ten­cjał.

Na przy­kład gdy stu­denci ar­chi­tek­tury pro­wa­dzili dzien­niki, w któ­rych każ­dego dnia od­no­to­wy­wali swoje na­stroje i osią­gnię­cia, z ich za­pi­sków wy­ni­kało, że za­an­ga­żo­wa­nie w wy­ko­na­nie za­da­nia wią­zało się u nich ra­czej z po­zy­tyw­nym na­stro­jem i po­czu­ciem swo­body w wy­bo­rze spo­sobu wy­ko­na­nia pracy, a nie z do­pa­so­wa­niem po­mię­dzy umie­jęt­no­ściami a wy­zwa­niem. Inny prze­gląd ba­dań nad prze­pły­wem wy­ka­zał, że stan ten ma mniej wspól­nego ze związ­kiem po­mię­dzy umie­jęt­no­ściami a wy­zwa­niem, a wię­cej z tym, jak ważne jest dane za­da­nie dla czy­ichś ce­lów. Na­szym zda­niem pełna kon­cen­tra­cja, być może wzmoc­niona jesz­cze po­czu­ciem sensu po­dej­mo­wa­nych dzia­łań i świa­do­mo­ścią pew­nej kon­troli nad spo­so­bem, w jaki wy­ko­nu­jemy dane za­da­nie, oka­zuje się bar­dziej klu­czowa dla osią­gnię­cia opty­mal­nego stanu niż do­pa­so­wa­nie umie­jęt­no­ści do da­nego wy­zwa­nia.

Pod­czas gdy pierw­sze ba­da­nia nad prze­pły­wem po­strze­gały ta­kie za­ab­sor­bo­wa­nie jako efekt stanu flow, my trak­tu­jemy kon­cen­tra­cję – czyli nie­za­kłó­cone ni­czym sku­pie­nie na za­da­niu – jako prze­pustkę do osią­gnię­cia opty­mal­nego stanu. In­nymi słowy, za sprawą kon­cen­tra­cji do­świad­czamy do­brego dnia, a nie od­wrot­nie. Po­zo­stałe ele­menty, ta­kie jak brak sa­mo­świa­do­mo­ści, są efek­tami ubocz­nymi owego peł­nego za­ab­sor­bo­wa­nia za­da­niem. Ta prze­for­mu­ło­wana kon­cep­cja prze­pływu, zgod­nie z którą stan ten osią­gamy dzięki sile na­szej kon­cen­tra­cji, otwiera nam drzwi do opty­mal­nej strefy, która nie jest za­leżna od przy­padku lub jed­no­ra­zo­wego zda­rze­nia.

Oto li­sta su­biek­tyw­nych ele­men­tów skła­da­ją­cych się na stan opty­malny – do­świad­cza­nie na­prawdę do­brego dnia:

• Więk­sza kre­atyw­ność, po­strze­ga­nie prze­szkód w ka­te­go­rii wy­zwań

• Więk­sza pro­duk­tyw­ność, wy­ko­ny­wa­nie wy­so­kiej ja­ko­ści pracy

• Do­bre sa­mo­po­czu­cie, opty­mi­styczny na­strój

• By­stry umysł, od­no­sze­nie ma­łych zwy­cięstw przy­bli­ża­ją­cych do więk­szego celu

• Po­zy­tywne na­sta­wie­nie, za­an­ga­żo­wa­nie w po­dej­mo­wany wy­si­łek

• Da­wa­nie i otrzy­my­wa­nie wspar­cia w re­la­cjach

Po­wyż­sze skład­niki su­biek­tyw­nego do­świad­cze­nia opty­mal­nego stanu uka­zują spoj­rze­nie od we­wnątrz. W na­stęp­nym roz­dziale na­to­miast zmie­nimy per­spek­tywę i okaże się, że na­sze dzia­ła­nia wy­ko­ny­wane w tym sta­nie w za­ska­ku­ją­cym stop­niu od­zwier­cie­dlają ko­rzy­ści pły­nące z in­te­li­gen­cji emo­cjo­nal­nej.

------------------------------------------------------------------------

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij