- promocja
Orszak śmierci. Bieszczadzkie demony. Tom 3 - ebook
Orszak śmierci. Bieszczadzkie demony. Tom 3 - ebook
W Bieszczadach licho nigdy nie śpi, a tajemnice rodzą kolejne tajemnice.
Sprawa morderstwa dziennikarki, której ciało zostało pogrzebane zgodnie z dawnym obrzędem wampirycznego pochówku, porusza bieszczadzką społeczność. W śledztwo angażuje się Damian, były policjant, który wciąż nie uporał się z przytłaczającą przeszłością i uzależnieniem. W Bieszczady wraca także Magda, asesor prokuratury. Chce dokończyć rozpoczęte sprawy, ale szybko okazuje się, że to dopiero początek prawdziwego pochodu zła.
Śledztwo komplikuje się coraz bardziej i może nadszedł czas, aby zwrócić się o pomoc do kogoś, kto nie lęka się żadnych demonów. Nawet tych skrywających się w najciemniejszych bieszczadzkich zakamarkach. Czy Magda i Damian znajdą nowych sojuszników? Jak poradzą sobie z tym wszystkim, co między nimi zaszło? Czy ich własna skomplikowana relacja nie będzie przeszkodą w pracy nad sprawą? Jedno jest pewne – ta gra już się rozpoczęła i tylko od nich zależy, po czyjej stronie będzie zwycięstwo.
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8321-375-0 |
Rozmiar pliku: | 1,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Kacper HTA • _Mrok_
Gibbs • _Cinema City_
Dwa Sławy • _Nie znasz wad_
Kartky & Ruskiefajki • _Krzyk_
Sokół • _Jednorożec_
Kartky • _Miłość bez ść_
Kukon • _Matrioszki_
Kartky feat. Karol Krupiak • _2007_
Dwa Sławy • _A może by tak?_
Kukon & Julia Mikuła • _Miło cię poznać_
Dwa Sławy feat. Bisz • _FOMO_
Pro8l3m • _World Wide Web_
Pro8l3m • _Ground Zero_
Apashe • _Good News_
Kartky feat. XVZX • _Outside_
Disclosure feat. London Grammar • _Help me lose my mind_
Kate Bush • _Running up that hill_
Jeremy Renner • _House of the Rising Sun_
X Ambassadors • _My own monster_
Sofi Tukker • _Déjà vu affair_
Karnaval Blues • _Still want U_
Rosenfeld • _Body_
Night Panda • _Get Ready_
Imagine Dragons • _Battle Cry_
Action Bronson • _Standing In The Rain_
Rosenfeld • _Till Death Do Us Part_
Journey • _Separate Ways_
Blow • _You killed me on the moon_
Daniel Spaleniak • _So long_
One True God feat. Vania • _Lovely Drug_
Master and Margarita • _Woland Theme_PROLOG
Wiedziała, że to zaszło za daleko, a wszystkie tropy zdawały się prowadzić donikąd. Porwane były warte tyle, ile notatki ze szkolnej ławki. Jednak przeczucie jej nie myliło. Miała nieodparte wrażenie, że rozwiązanie jest już blisko. W myśl powiedzenia: „Najciemniej pod latarnią”.
Spojrzała na rozłożone na stole akta. Zdjęcia martwych twarzy już jej nie paraliżowały, nie czuła nawet współczucia dla rodzin, które straciły dzieci. Damian miał rację – z czasem można przywyknąć do wszystkiego. Ona przywykła do mroku, który niespodziewanie rozgościł się w Bieszczadach i siał spustoszenie. Wyzbyła się emocji, by skupić się na sprawie. Tak jak ją uczył. Pamiętała każdą jego lekcję, każde wypowiedziane przez niego słowo. Był tu z nią – może nie fizycznie, ale czuła jego obecność w każdym swoim oddechu, w myślach, wspomnieniach.
Przełknęła ślinę, by odgonić napływające do oczu łzy. Pochyliła się nad stołem i przełożyła dokumenty, sięgając po materiały zebrane w innych częściach Polski. Tego wszystkiego było za dużo. Nie mogli zlokalizować miejsca, gdzie produkowano narkotyk, ale Magda czuła, że wszystko zaczęło się w Bieszczadach – i tu musiało się skończyć.
Spojrzała na telefon. Często na niego zerkała, licząc na wiadomość, która wciąż nie nadchodziła. Upiła łyk kawy, patrząc na zdjęcie dziennikarki. Mieli tylko jeden nieskończony artykuł i nagranie, które generowały więcej pytań niż odpowiedzi. Kobieta zabrała swoje śledztwo do grobu, który przygotowali jej oprawcy, bestialsko zakopując jej ciało w symbolicznym średniowiecznym pochówku wampirycznym. Ścięta głowa spoczywała między skrępowanymi nogami zamordowanej – według wierzeń upiór, wstając z trumny, miał jej nigdy nie odnaleźć. Z piersi w miejscu serca wyzierał żelazny pręt. Nadgarstki miała związana powrozem. Gdy odnaleziono ją pod stertą kamieni na zboczu Bukowego Berda, w ustach miała zatkniętą główkę czosnku, a na powiekach pięciozłotówki. Dotąd Magda nie uwierzyłaby, że w tych czasach ktokolwiek dopuszcza się tak barbarzyńskich rytuałów – a jednak widziała to na własne oczy. Wciąż się zastanawiała, czy będą następne ofiary. Czy taniec z diabłem, który obudził się w Bieszczadach, przeistoczy się w prawdziwy korowód przemierzający jej małą ojczyznę w swoistym orszaku śmierci.
Pukanie do drzwi wyrwało ją z zamyślenia. Podniosła głowę. W progu ujrzała znajomą twarz.
– Już czas…
Zebrała dokumenty, upchała je w torbie i ruszyła do wyjścia.I
Szum fal odbijających się od brzegu przynosił jej ukojenie. Chociaż jej uczuciami targał sztorm, tu, na drugim końcu kraju, wszystko zdawało się spokojniejsze.
Magda uniosła do ust kieliszek z winem, patrząc w horyzont, jakby szukała tam odpowiedzi na pytania, które ją trapiły, odkąd we wzburzeniu opuściła Cisną. Była wściekła na Błażeja i Damiana, chociaż wiedziała, że sama narobiła tego bałaganu. Gdyby nie dopuściła do siebie Antosa, nigdy by się w nim nie zakochała, a wtedy mogłaby dalej żyć w poukładanym związku z Błażejem.
Zachodzące słońce odbijało w tafli wody ostatnie tego dnia promienie. Magda pomyślała, że dobry sen ma kolory morza. Sama ostatnio nie sypiała najlepiej, chociaż dzisiejsza noc i tak była spokojna. Wyłączyła telefon i w końcu mogła odetchnąć. Miała świadomość, że zachowała się nieodpowiedzialnie, ale znaleźli morderców. Ten etap śledztwa został zakończony. Podejrzany miał obrońcę – fakt, że w osobie Błażeja, co było cholernym absurdem, ale nie miała na to wpływu. Nie łączyła ich już żadna relacja, w końcu z nim zerwała.
Ciche westchnienie opuściło jej usta, kiedy myśli powędrowały do Damiana, przywołując wspomnienia ich wspólnej nocy. Po jej ciele przeszedł dreszcz. „Rzuć wszystko i jedź w Bieszczady”, mawiają ludzie, jednak ona musiała obrać inny kierunek. Tym razem nie potrafiła znaleźć ukojenia w bukowym bieszczadzkim lesie. Potrzebowała złapać dystans, przemyśleć wydarzenia minionych miesięcy. Wciąż nie rozumiała, jak w pół roku jej życie mogło się tak bardzo zmienić, a wszystko za sprawą Damiana Antosa. Paradoksalnie to właśnie on tchnął w nią nową energię. Dlaczego więc uciekła?
Gdy słońce schowało się za linią horyzontu, dopiła wino, wróciła do wynajętego apartamentu i podłączyła telefon do ładowarki. Jutro. Jutro odpisze na wiadomości, jutro oddzwoni. Czy wiedziała, co począć z Damianem? Nie miała zielonego pojęcia. Bała się swoich uczuć do niego. Wciąż pamiętała, jak wtedy zniknął w Krakowie bez słowa. Jej sercem targały obawy, że kolejnym razem nie uda jej się go znaleźć. Nie była na to gotowa. Nie chciała tracić kogoś bliskiego, a on był jej bliski – i to najbardziej ją przerażało.
Położyła się na łóżku i dotknęła palcem ust, wspominając jego pocałunek jak zakochana nastolatka. Z tym wspomnieniem pod powiekami zasnęła.
* * *
Najpiękniejsze zachody słońca widać z Bukowego Berda, przynajmniej Magda tak uważała. Krótki odcinek lasu, a potem długi spacer granią sprawiały, że był to jej ulubiony szlak w Bieszczadach. Nic dziwnego, że dzisiaj jej się przyśnił. Latem góry przyciągają wielu turystów – tych zaprawionych w górskich wędrówkach, ale również amatorów. Jaskólska najmniej lubiła ten okres, za to kochała jesień. Gdy miękkie światło przygasającego nieba otulało zżółknięte liście, zdawały się one mienić złotem. Wiele osób kocha wschody słońca, ona dziękowała zachodom za przeżycie kolejnego dnia. I we śnie wpatrywała się właśnie w jeden z takich zachodów, gdy w pasie oplotły ją czyjeś ręce. Nie musiała się obracać, by wiedzieć, kto za nią stoi. Znała ten dotyk, te dłonie, umięśnione barki. Mężczyzna oparł podbródek na jej ramieniu. Pragnęła, by coś powiedział, uwielbiała jego niski głos. Jednak on milczał. Słońce zniknęło już za górami, gdy z jego gardła wydobył się ledwo słyszalny szept:
– Wróć…
Magda wyrwała się ze snu. Delikatny powiew wiatru szarpnął firanką. Wiedziała, że to tylko urojenie, mara, a jednak czuła, że musi odpowiedzieć na wołanie.
Wyskoczyła z łóżka i zaczęła się pakować. Była gotowa wrócić.
* * *
Rankiem była już w połowie drogi do domu. Nie odpisała Damianowi. Wyobraziła sobie, jak staje w progu domu Tolka, a ona szeroko się uśmiecha. Miała nadzieję, że tak właśnie będzie.
– Okej Google! – zawołała do asystenta Google, którego niedawno odkryła pośród aplikacji. Bawiło ją rozmawianie z telefonem, który odpowiadał na prawie każde jej pytanie. Prawie, bo oczywiście nie wiedział, co powinna zrobić z Antosem. – Zadzwoń do Gatta – poleciła.
„Dzwonię do Gatta”, odparł automat.
– Żyjesz!
Żadnego „cześć, co słychać?”. Cała Agata.
– No cześć – przywitała się Magda. – Wracam.
– Dzięki, kurwa, Bogu!
– Nie było mnie tydzień. Miałam zostać dłużej…
– Nie możesz zostawać dłużej! Nie wytrzymam w tym syfie sama!
– A co się stało?
– Kojarzysz tę dziennikarkę, Karolinę Skoczylas?
– Eeee… To ta z lokalnego portaliku?
– Ta sama.
– No kojarzę, co z nią?
– Wczoraj znaleziono ją martwą. Dostałam to śledztwo.
– Żartujesz, kurwa? Jak martwą? Gdzie? I dlaczego śledztwo?
– Mówi ci coś hasło „pochówek wampiryczny”?
– No tak. Jak kogoś podejrzewano…
– Dobra, nie potrzebuję lekcji historii, bo też to wiem. A nawet miałam okazję widzieć to na własne oczy!
– Jak na własne oczy?
– Zakopali tak tę Skoczylas!
Magda zwolniła, bo szok uderzył ją na odlew.
– Żartujesz?
– Bynajmniej.
– Będę za parę godzin. Rozmawiałaś z Rafałem?
– A coś w tym mieście dzieje się bez niego?
– No nie… A co u niego? – Magda nie chciała pytać wprost o Damiana, chociaż wiedziała, że to głupie, bo w końcu znajomi robili zakłady o ich związek.
Gatta westchnęła.
– Pije więcej, niż ustawa przewiduje. Wczoraj Tolek wywlókł go z Biesa. Nie wiem, dlaczego uciekłaś na drugi koniec kraju, ale zamierzam sprowadzić cię na ziemię. Burdel robi się tu coraz większy, a twoja nieobecność nikomu nie pomaga. Pamiętaj, problemy nie znikną, jeśli będziesz ich unikać…
– Wiem, Gatta. Ale musiałam chwilę odpocząć i przemyśleć kilka rzeczy.
– Mam nadzieję, że wracasz z czystą głową, bo zasypię cię nowymi informacjami. Jedź bezpiecznie. Ja muszę się zająć sprawą…
– Do zobaczenia w domu.
Jaskólska zjechała na pobocze i włączyła światła awaryjne. Wyjęła telefon z uchwytu, po czym zaczęła przeglądać lokalne strony, które od kilku dni konsekwentnie pomijała. Nagłówki krzyczały o brutalnym morderstwie Karoliny Skoczylas. Wiedziała, że taka sensacja nie uchowa się za długo, szczególnie w środowisku dziennikarskim, które wymienia się informacjami szybciej niż prokuratura z policją. Oparła czoło o kierownicę i westchnęła głęboko. Liczyła, że spokojnie wróci do domu i jej życie jakoś się ułoży, jednak wszystko wskazywało na to, że od jej wyjazdu zrobił się tam jeszcze większy bałagan. Zacisnęła zęby, przekonując samą siebie, że da radę. Stanie oko w oko z Błażejem na sali sądowej i wyjaśni sprawy z Antosem.
– Bułka z masłem – mruknęła do siebie, gasząc światła awaryjne i ostrożnie włączając się do ruchu.II
Trzy dni wcześniej
CISNA
Damiana obudziło gwałtowne walenie do drzwi. Uniósł głowę i jęknął cicho. Zdawałoby się, że po kilku dniach picia nie powinien mieć kaca, jednak ten pojawiał się za każdym razem. Przymknął oczy, kiedy pukanie się nasiliło, odbijając się w jego głowie niczym dzwon Zygmunta. Wstał z łóżka i obciągnął koszulkę, która wyglądała, jakby wyjął ją psu z gardła. Przeczesał ręką czarne włosy i szarpnął za klamkę.
– Czego? – burknął, zanim w ogóle zobaczył stojącą w progu postać. – O! A wy tu po co?
– Znowu masz kaca? – spytała Agata.
– Cholera, Antos, w środku tygodnia? Od kilku dni nie odstawiasz kieliszka! – zawtórował jej Rafał.
– Przyszliście mnie umoralniać? Mam wolne. – Damian cofnął się o krok, by mogli wejść do środka. Zerknął jeszcze przez ramię w stronę kuchni. Tolka ani widu, ani słychu. No tak, pewnie jest w pracy, pomyślał.
– Potrzebujemy twojej pomocy – przeszła do rzeczy Agata.
– Gdzie ona jest? – odbił pałeczkę.
– Nie mogę ci powiedzieć. Obiecałam jej… – Prokuratorka przewróciła oczami.
– No to nici z pomocy. – Antos wzruszył ramionami, po czym zniknął za drzwiczkami lodówki. Wyciągnął wodę i wypił duszkiem prawie pół butelki.
– Damian, to poważna sprawa.
– Oczywiście, że tak. Inaczej byście do mnie nie przyszli – prychnął. – Tylko szkoda, że nikt z was nie chce mi powiedzieć, gdzie jest Magda.
– Niedługo wróci – zapewniła Gatta.
– Niedługo? To znaczy kiedy? Bo nie odpowiada na moje telefony ani wiadomości.
– Potrzebuje czasu. Sprawa z tymi dzieciakami i Bazylem ją przerosła.
– A może wiesz, co ja jej zrobiłem? – Damian zmrużył oczy.
– Słuchajcie. Ja wiem, że wy lubicie sobie popierdolić o bzdetach, ale serio mamy problem – przerwał im Rafał.
– Kolejny? Co tym razem? Piekło zamarzło, a diabeł rozsiadł się na szczycie Tarnicy? – Antos ponownie upił wody.
– Jakby się zastanowić, coś w tym jest – odparła z powagą Agata, siadając na krześle przy stole. – Zginęła dziennikarka.
– A co ja mam z tym wspólnego? Piję od kilku dni. Nie zabiłem jej.
– Na biesa! Przecież wiemy, że jej nie zabiłeś. Zawsze pomagałeś Magdzie, pomyślałam, że mógłbyś pomóc i mnie…
– Nie ma mowy. Skończyłem z tym. Popatrz, do czego doprowadziłem. – Damian wyrzucił ręce do góry i resztka wody z butelki chlusnęła na podłogę.
– Ona nie wyjechała z twojego powodu, Antos.
– Nie? Chyba ściemniasz, Gatta. Wystarczy tego pieprzenia. Dość już nasłuchałem się Lidki… – Damian też usiadł przy stole i zerknął na Rafała, który stał za swoją dziewczyną z zaciętą twarzą. – Nie pomogę wam. – Pokręcił głową.
– Ale to, co się stało, nas przerasta. Laska została zakopana pod stertą kamieni w płytkim dole. Ktoś chciał, by ją znaleziono. – Agata spuściła głowę. – Wiesz, co to pochówek wampiryczny?
– Wiem. Byłem śledczym – burknął Antos. – Poza tym nie jestem debilem.
– Tak właśnie została pochowana… – Agata spojrzała Damianowi w oczy. Znała go wystarczająco, by wyłapać w jego niebieskim spojrzeniu nutę zainteresowania. Krótki błysk, który dał jej znak, że Antos jednak rozważa udzielenie jej pomocy.
– Jeszcze nie rozwikłałem zagadki wingedrats – odparł wymijająco. – Muszę pogadać z kilkoma osobami. To będzie długi i żmudny proces, a zamordowane dzieciaki z festiwalu zasługują na sprawiedliwość.
– Czy to nie ty mówiłeś, że sprawiedliwości nie ma? – rzucił ostro Rafał.
– Bo nie ma. Ale można stworzyć jej pozory dla spokoju własnego sumienia.
– Ja serio nie wiem, jak Magda daje z tobą radę. Przecież ty ciągle mówisz zagadkami… – jęknęła Agata, wywołując nikły uśmiech na twarzy Antosa.
– Magda wie, jak przeniknąć przez mój mur. To gdzie ona jest?
– Damian, proszę cię… Nie każ mi wybierać między lojalnością wobec przyjaciółki a pragnieniem rozwiązania sprawy.
Ich spojrzenia spotkały się na chwilę. Błagalne czekoladowe oczy Agaty i chmurne niebieskie Damiana. Wreszcie Antos skapitulował.
– Podejrzewacie jakiś motyw?
– Dziennikarka pisała o wingedrats – powiedział Rafał.
Damian uniósł głowę i spojrzał na policjanta.
– No, no, widzę, że robi się coraz ciekawiej.
– Rozmawiałam z nią dzień po tym, jak Magda wyjechała. Chciała gadać z nią, ale sam wiesz. Mówiła, że ma jakiś trop. Później poszła do Paderewskiego, w końcu to szef prokuratury, ale z tego, co wiem, nie chciał rozmawiać o sprawie Magdy – wyjaśniła Agata.
– Przecież miałaś więcej informacji niż Paderewski – stwierdził Damian. – Chcecie kawy?
– Ja się napiję. – Rafał w końcu zajął miejsce przy stole.
– Ja też chętnie – powiedziała Gatta.
Antos wstał, by wstawić wodę. Na kacu wciąż ciężko było mu zebrać myśli.
– Jesteś pewna, że z tym waszym szefem wszystko w porządku? – zapytał markotnym głosem. – Kopał dołki pod Magdą, jak badała sprawę Anki. Później powątpiewał w zamordowanie tych dzieciaków. Gdyby każdy pracował jak on, większość spraw byłaby umarzana.
– Paderewski stoi u progu emerytury i ma wszystko w dupie. Każdy to wie. Chce spokojnie dociągnąć do końca, a tu jak na złość kwas za kwasem. Dziwić się? Tyle lat było u nas spokojnie.
Antos nasypał kawę do kubków i wyciągnął z lodówki mleko, chociaż sam pił tylko czarną. Nie lubił Paderewskiego od samego początku. Miał go za krętacza, który dla własnych korzyści jest w stanie wystawić ich wszystkich jak jagnięta na rzeź. To dlatego pozbywał się ciężkich spraw i cedował je na młodszych prokuratorów. Chwilami Damian się zastanawiał, czy ktoś nie płaci dziadowi za ukręcanie sprawom łba.
– Kawał chuja – podsumował na głos. – No i co z tą dziennikarką? O co pytała?
– A jakie to ma znaczenie? – spytała Agata.
– A takie, że musiała pytać o coś niewygodnego. Poza tym Flisak siedzi w pierdlu, więc ktoś inny chciał ją uciszyć.
– Uciszyć? Myślisz, że chodziło o uciszenie jej?
– To akurat oczywiste. Mamy zwłoki, motyw i brak sprawcy. Jakieś pomysły?
– Skąd w takim razie pochówek wampiryczny?
– Próba odwrócenia uwagi. Celowo zakopali ją tak, by skierować podejrzenia na jakiegoś świra.
– Nie mamy tu świrów. Cisna to spokojne miejsce.
– Bieszczady to nie tylko Cisna. Chyba o tym wiesz, Gatta. No i z tymi świrami tobym się spierał. – Damian posłał jej złośliwy uśmiech. – To gdzie ją znaleźli?
– W lesie, na szlaku prowadzącym do Bukowego Berda.
– Mordercy robią się coraz bardziej pomysłowi. I w dodatku chce im się targać zwłoki…
– Bawi cię to? – spytał Rafał, mrużąc oczy. Lubił Damiana, ale czasami jego słowa wywoływały w nim wzburzenie.
– Absolutnie. Zastanawia mnie tylko, komu chciało się wynosić zwłoki na górę.
– Może nie musieli ich wynosić? Karolina lubiła chodzić po górach.
– Podejrzewasz, że tam ją przydybali? W środku lata? Na uczęszczanym szlaku? Nie wydaje mi się…
_Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej_