Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • Empik Go W empik go

Osadnicy na Żuławach. Tom 1. Dziki Zachód - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
5 lutego 2025
E-book: EPUB, MOBI
39,90 zł
Audiobook
47,90 zł
39,90
3990 pkt
punktów Virtualo

Osadnicy na Żuławach. Tom 1. Dziki Zachód - ebook

Koniec wojny był początkiem wielkiej zmiany w życiu mieszkańców Wołynia. Musieli opuścić ziemie, które kochali, i ruszyć na zachód, by tam budować swoją przyszłość. Nie chcą się rozstawać ze swoimi domami i ze wszystkim, co od pokoleń wpisywało się w ich tożsamość, ale nie mają wyjścia – muszą ruszyć w długą podróż w nieznane. Pociesza ich myśl, że u kresu drogi czeka na nich poniemiecki dobrobyt, o którym wcześniej nawet nie mogli śnić.

Okazuje się jednak, że obietnice, którymi ich karmiono, nijak się mają do prawdy. Trafiają w miejsce, które kojarzy im się z Dzikim Zachodem – zrujnowaną krainą bezprawia, gdzie grasują hordy szabrowników, bezkarna Armia Czerwona wywozi wszystko, co ma jakąkolwiek wartość, a do tego dochodzą spory z innymi osadnikami. Sam teren też wygląda zupełnie inaczej, niż sobie wyobrażali. Jak okiem sięgnąć ciągną się bezkresne płaskie połacie, które przed uprawą trzeba najpierw osuszyć. Nie jest to wymarzona sceneria, by rozpocząć nowe życie. Co zrobią? Zostaną i będą walczyli z przeciwnościami losu czy pojadą dalej, szukać gdzie indziej swojego miejsca na ziemi i upragnionego spokoju?

Kategoria: Obyczajowe
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8364-144-7
Rozmiar pliku: 699 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PROLOG

Krzyki, płacz, szuranie mebli.

Pospieszne kroki wystukujące rytm na drewnianych schodach.

Mróz rysujący wzory na szybach.

Wiatr zawodzący ponuro.

Turkot kół sunących po zamarzniętym bruku.

Rżenie koni i świst bata.

W spokojnym i cichym Marienau1 zerwał się wicher zmian. Ludzie w popłochu opuszczali wieś, zapłakanymi oczami zerkając na ukochane domy. Budynki będące świadkami ich smutków i radości.

1 niem. Marynowy

Nagle rumor ucichł. Wyjechali, zostawiając ogień w piecach i zwierzynę w oborach. Zdjęcia na ścianach i ukochane bibeloty w szufladach. Wieś zamarła. Zdziwione domy spoglądały na siebie ukradkiem, żaden, nawet najstarszy, nie pamiętał takiej sytuacji. Może jedynie rosnące przy wjeździe potężne topole coś by wiedziały, ale i one zamilkły, przerażone tym, co się działo.

Ciszę przerywał ryk zwierząt wołających karmy i udoju. Pisk kur próbujących wydrapać kępki trawy spod zamarzniętej ziemi. Nie było nikogo, kto by im ziarna sypnął.

Dźwięki się nasilały, stając się coraz bardziej przeraźliwe.

Część zwierząt wybiegła z budynków, rozpierzchając się po polach. Reszta zdychała powoli, w ogromnych cierpieniach.

Ogień dogasał w piecach. Wraz z nimi konała tradycja i historia tego miejsca…

Później nie było słychać nic poza szumem wiatru, a smród padliny wlatywał do domów, wciskając się przez każdą szczelinę.

Wtem do wsi wjechali mężczyźni w mundurach. Radośni, żądni jadła i napitku. Wdarli się do domów i rozparli na wyściełanych pluszem kanapach. Pielęgnowane i czyszczone z pieczołowitością tkaniny zbrukali brudnymi buciorami, które kładli na poduszki i inne meble. Rozcinali je bagnetami, rąbali, łamali.

Kosztowności szukali wszędzie. Brali łupy, a resztę dewastowali, palili. I tę szafę gdańską, i krzesła rzeźbione, śmiejąc się rubasznie. Gdy dokonali dzieła zniszczenia, pojechali dalej. Domy odetchnęły z ulgą. Takich zbrodni jeszcze nigdy nie zaznały.

A potem cicho było… Do czasu, gdy do wsi znowu zawitali mężczyźni. Tym razem nie mieli mundurów. I rozmawiali w innym języku. Oni też grabili, co się dało. Wszystko, co znaleźli, ładowali na wozy lub na ciężarówki.

Ich wizyty, zdawać się mogło, nie miały końca. Wreszcie jednak i one się skończyły. Domy znowu odetchnęły z ulgą.

Zima minęła, nastała wiosna. Wypatrywały swoich właścicieli, ale nie było po nich śladu.

Mijał czas, a we wsi cisza.

Nienaturalna taka.

Wypełniona wonią rozkładu, wilgoci i zakrzepłej posoki.

Domy wzdychały, spoglądając tęsknie na drogę.

Wreszcie ktoś się pojawił. Bez wozu, bez broni. Z tobołkami pod pachą.

Domy spojrzały nieufnie na obcych przybyszów.

I westchnęły smutno, zastanawiając się, co je teraz czeka.

Co z nimi zrobią?
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij