-
promocja
Ostatni król Polski - ebook
Ostatni król Polski - ebook
Dnia 25 listopada 1764 r. kolegiata Świętego Jana Chrzciciela w Warszawie była miejscem wspaniałych uroczystości koronacyjnych. Równo 31 lat później, 25 listopada 1795 r., Stanisław August Poniatowski podpisał wymuszony akt abdykacji. Państwo polskie przestało już istnieć, podzielone między siebie przez trzech zaborczych sąsiadów.
Ostatni król Polski to fascynująco i przystępnie napisana biografia, będąca wynikiem wieloletnich studiów źródłowych w bibliotekach i archiwach europejskich: polskich i zagranicznych. Opowiada o Polsce drugiej połowy XVIII wieku i Stanisławie Auguście – człowieku Oświecenia i polityku, który pomimo niezwykle trudnego położenia międzynarodowego Rzeczypospolitej zmierzył się z zadaniem podźwignięcia jej pod względem gospodarczym i kulturowym oraz wydobycia z politycznego zastoju. Jego panowanie przeobraziło kraj i polskie społeczeństwo, ale zakończyło się polityczną katastrofą.
Stanisław August przegrał walkę.
A działalność i postawa króla budziły odtąd w Polakach różne, radykalne emocje i oceny. Był na pewno wspaniałym mecenasem sztuki, człowiekiem o żywym umyśle, licznych zainteresowaniach, bogatym życiu prywatnym. Lecz jakim był politykiem, mężem stanu? Czytelnicy tej książki otrzymują obszerny i rzetelny materiał, by poznać ostatniego monarchę niepodległej Polski i wyrobić sobie o nim własne zdanie.
Obecne wydanie uzupełniają: drzewa genealogiczne, mapy, kalendarium, kolorowe ilustracje, bibliografia oraz indeks osób.
| Kategoria: | Biografie |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-07-03658-8 |
| Rozmiar pliku: | 13 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Choć rozmaitych prac o epoce Stanisława Augusta napisano już bardzo wiele, jednak w żadnym języku wciąż nie ma zadowalającej i pełnej jego biografii. Nic w tym dziwnego. Temat jest tak ogromny, że chcąc sumiennie ukazać jego prawdziwą złożoność, trzeba by zacząć przynajmniej od dwóch opasłych tomów, by go rzetelnie opisać. Podczas powstawania tej książki towarzyszyło mi przede wszystkim uczucie rozterki, spowodowane niemożnością uwydatnienia rozlicznych wątków tej wyjątkowej opowieści. Wypadałoby napisać znacznie szerzej o działalności politycznej króla, o jego wpływie na setki osób, z którymi współpracował i korespondował, o polskiej polityce, o kalejdoskopie przebiegłej gry dyplomatycznej, która wchłonęła Rzeczpospolitą, o związkach politycznego przebudzenia Polski, Ameryki, Wielkiej Brytanii i Francji, o powiązaniu sztuki, nauki i myśli, które wywołały u schyłku wieku katastrofę, i o kryjących się za tym czynnikach ekonomicznych. Na pewno dla właściwej oceny przyczyn i skutków owych wydarzeń oraz udziału w nich Stanisława Augusta należałoby poświęcić więcej czasu archiwom i bibliotekom w Polsce, Rosji, Niemczech i Austrii. Mogę jedynie żywić nadzieję, że moja książka stanowić będzie krok w tym kierunku.
Pracę swą oparłem głównie na polskich i rosyjskich źródłach archiwalnych, choć w wypadku tych ostatnich korzystałem w dużej mierze ze _Sbornika Imperatorskowo Russkowo Istoriczeskowo Obszczestwa_, ponieważ ze względu na czas i koszty nie udało mi się zgłębić archiwów na terenie Rosji.
Nieustannie pragnę wyrazić swą wdzięczność bibliotekarzom i pracownikom Archiwum Głównego Akt Dawnych oraz Biblioteki Narodowej w Warszawie, Biblioteki Czartoryskich w Krakowie, Bibliothèque Polonaise w Paryżu, a także Polish Library i Polish Research Centre w Londynie. Dziękuję księciu Philippe’owi Poniatowskiemu za pozwolenie przejrzenia zbioru Poniatowskich w Archives nationales w Paryżu. Dziękuję również pani Joannie Wódke i panu Jerzemu Gutkowskiemu z Zamku Królewskiego w Warszawie za pomoc w wynajdywaniu materiału ilustracyjnego.
Głęboko wdzięczny jestem także doktorowi Andrzejowi Ciechanowieckiemu, profesorowi Andrzejowi Rottermundowi i – zwłaszcza – profesorowi Andrzejowi Zahorskiemu oraz pani profesor Isabel de Madariaga za przeczytanie maszynopisu i cenne uwagi.
_Adam Zamoyski_
czerwiec 1992
_Post scriptum_
Choć od pierwszego wydania tej książki – w języku angielskim w 1992 roku i w polskim w roku 1994 – upłynęło wiele lat i znacząco poszerzyłem w tym czasie moją wiedzę o Stanisławie Auguście oraz jego epoce, postanowiłem nie ruszać pierwotnego tekstu. Możliwe, że dzisiaj ująłbym inaczej różne zagadnienia, ale sam przekaz książki nie zmieniłby się w sposób zasadniczy. Dlatego też w tym wydaniu ograniczyłem się do drobnych poprawek merytorycznych i stylistycznych w tekście. Na nowo został również opracowany materiał ilustracyjny, a w _Bibliografii_ pojawiło się kilka tytułów prac – poświęconych Stanisławowi Augustowi i jego czasom – wydanych po 1994 roku.
_AZ_
styczeń 20241
SYPIALNIE I GABINETY
Nocą 28 grudnia 1755 roku Stanisław Poniatowski, dwudziestotrzyletni sekretarz ambasadora brytyjskiego w Petersburgu, wyruszył na potajemną eskapadę, która miała odmienić bieg historii. Skrycie wymknął się ze swego mieszkania, wraz z Lwem Aleksandrowiczem Naryszkinem wsiadł do sań i pojechał do Pałacu Zimowego. Sanie zatrzymały się w pobliżu pałacu, a Poniatowski ruszył za swym towarzyszem, pieszo przez śnieg, w stronę bocznego wejścia. Minęli budkę wartownika, wspięli się po schodach dla służby i weszli do prywatnych apartamentów wielkiej księżnej Katarzyny Aleksiejewny. Naryszkin, noszący stosowne miano szambelana wielkiej księżnej, wprowadził młodzieńca i zniknął. Poniatowski był zdenerwowany pierwszym spotkaniem sam na sam. Był także wystraszony. Słyszał o surowych karach wymierzanych tym, którzy wzbudzili monarsze niezadowolenie, i prześladowały go wizje syberyjskich kopalń.
W sypialni ujrzał dwudziestopięcioletnią kobietę ubraną w prostą, białą satynową szatę przybraną koronką i różowymi wstążkami. „Osiągnęła pełnię piękności, która jest szczytem rozkwitu kobiety urodziwej. Przy czarnych włosach miała płeć olśniewającej białości i żywe rumieńce; wielkie, błękitne oczy wypukłe i bardzo wyraziste; długie, ciemne rzęsy, grecki nos, usta wołające o pocałunek, dłonie i ramiona doskonałego kształtu, smukłą postać, raczej wysoką niż drobną, ruchy pełne życia, choć i głębokiej szlachetności; miły głos i śmiech równie wesoły jak humor” – pisał. „Taką była pani, która stała się władczynią moich losów”¹.
Tamtej nocy zostali kochankami. Siedem lat później ona była już imperatorową Wszechrosji, a po upływie dalszych dwóch wykorzystała swe wpływy i oddziały wojska, by osadzić Poniatowskiego na tronie Polski. „Te dwie filozoficzne istoty wydają się stworzone dla siebie” – napisał Wolter, marząc o związku, z którego narodziłaby się nowa utopia Północy². To jednak, co rozpoczęło się od miłości i wzajemnego poszanowania, zakończyły po czterdziestu latach nieporozumienia i wzajemne obarczanie się winą. Katarzyna upokorzyła Stanisława, okroiła jego królestwo i wymazała imię Polski z mapy Europy.
Wszystko to nie było skutkiem sprzeczki kochanków. Wynikło ze sprzecznych racji stanu, z konfliktu między najsilniejszymi monarszymi osobowościami, jakie kiedykolwiek zasiadały na tronach Europy, a także z politycznych przewrotów, które wstrząsnęły kontynentem europejskim w drugiej połowie XVIII wieku i osiągnęły punkt kulminacyjny podczas Wielkiej Rewolucji Francuskiej. Panowanie Poniatowskiego to okres nie tylko agonii i ostatecznego upadku Polski, lecz także przeobrażeń w całej Europie Środkowej i narodzin systemu międzynarodowych powiązań władzy, który zdominował życie polityczne na przestrzeni następnych dwóch stuleci.
Wyróżnikiem XVIII wieku było wiele wojen: wojna północna, wojny o sukcesję hiszpańską, polską i austriacką, wojna siedmioletnia i wojny tureckie – a w każdą z nich wciągnięta była cała Europa. Wojny te stały się swoistą kartą przetargową, orężem ówczesnej dyplomacji, a ich cele i zdobycze miały wartość wymienną. Podobnie zresztą jak sojusze. Ulubioną taktyką Prus za panowania Fryderyka Wielkiego było doprowadzenie sojusznika do wypowiedzenia wojny, a następnie zmiana frontu i uzyskanie nagrody od strony atakowanej – za przyjście jej z pomocą. Francja miała dwie różne sieci dyplomatyczne, dążące niekiedy do krańcowo przeciwstawnych celów. To, jaki ostatecznie obierano kurs, zależało od kaprysu monarchy i jego doradców, a zdarzało się, że od nastroju królewskiej faworyty.
Stosy alternatywnych planów zapełniały półki każdej kancelarii. Wątpliwie umotywowane żądania terytorialne, podejrzane w swej treści, mogły zostać w każdej chwili rzucone na stół opornym dyplomatom niczym nowo dobrana karta w grze. Dyplomaci częstokroć nie byli urodzeni w kraju, którego interesy reprezentowali. Na ogół byli to kurlandzcy baronowie lub włoscy markizowie, pojmujący swe misje bardziej w kategoriach zawodowej dumy niż patriotyzmu. Co dzień toczyli potyczki na balach, bankietach, przy grze w lombr lub pikietę. Prowadzili zawiłe rozgrywki, wykorzystując w nich szpiegów, kurtyzany, przekupnych poczmistrzów, służących i kupców dla pozyskania wywiadu, wykradania listów lub szerzenia dezinformacji w obozie nieprzyjaciela. W ich działaniu dało się dostrzec osobliwe wzajemne przenikanie się oszustwa oraz uczciwości i podczas gdy łapówki często wręczano i przyjmowano całkiem otwarcie, wszystko należało robić z zachowaniem przyjętych form. Drobiazgowo przestrzegano poprawnych zwrotów, tytułów, a nade wszystko niewzruszalnie określonej przez protokół dyplomatyczny zasady pierwszeństwa – rang, stanowisk, zawsze według pozycji należnej krajom, które owe ekscelencje reprezentowały.
Dwa państwa wybijają się jako zwycięscy gracze w tej rozgrywce, z racji ich ściśle określonych celów i twardych pobudek działania. Rosja wchłonęła rozkładające się państwa ze swych obrzeży, łącząc penetrację militarną ze zręcznymi posunięciami dyplomatycznymi, popychana ku temu wymaganiami własnej struktury państwowej, której zdawali się podporządkowywać nawet jej władcy. Prusy, wchodzące w nowe stulecie zaledwie jako elektorat, zdołały potroić swój obszar i przekształcić się w potężne królestwo dzięki zapobiegliwym rządom, dyplomatycznej przebiegłości i przewagom wojskowym, a wszystkie te wysiłki i starania podporządkowane były wyraźnemu celowi – spełnienia dynastycznych marzeń panującego monarchy.
Pomiędzy tymi dwoma rozrastającymi się państwami leżała Rzeczpospolita, obejmująca Koronę Polską, Wielkie Księstwo Litewskie, Prusy Królewskie oraz wasalne Księstwo Kurlandii i Semigalii. Było to w Europie drugie co do wielkości państwo po Rosji, lecz odznaczające się przy tym największą biernością. Coraz wyraźniej chyliło się ku upadkowi, a po śmierci króla Jana III Sobieskiego w roku 1697 stało się polem militarnych i dyplomatycznych rozgrywek innych państw. To one decydowały, kto tu zasiądzie na tronie. Monarchowie obrani przez Polaków – książę Conti z rodu Burbonów (w 1697 roku), a później Stanisław Leszczyński (w 1733 roku) – zostali przez obce wojska zmuszeni do ucieczki. W latach 1697–1763 tron należał najpierw do Augusta Mocnego, a następnie do jego syna, Augusta III, elektorów saskich z dynastii Wettinów. Rządzili Polską z łaski Rosji. Na mocy traktatu warszawskiego, uprawomocnionego przez sejm niemy z 1717 roku, Rosja uczyniła z Polski strefę zdemilitaryzowaną, posiadającą ledwie szczątek siły zbrojnej w liczbie 18 tysięcy żołnierzy, i zagwarantowała obronę jej integralności terytorialnej. Będąc teoretycznie państwem niepodległym, Polska w praktyce stała się niewiele więcej niż protektoratem. Jej król mógł uczestniczyć w wojnie jako elektor saski, lecz Rzeczpospolita pozostawała państwem neutralnym.
Taki stan rzeczy był wynikiem osobliwego procesu ewolucji. W XVI wieku Korona Polska i Wielkie Księstwo Litewskie połączyły się w Rzeczpospolitą Obojga Narodów, w której źródłem władzy była szlachta. Zachowano monarchię, wprowadzając tron elekcyjny i wpisując króla w system konstytucyjny. W XVII wieku wiele wojen zakłóciło, a następnie zniekształciło ów proces. Korona i Litwa miały jednego władcę, lecz zachowały odrębne urzędy ministerialne, skarb i wojsko. Związane z tym tendencje odśrodkowe podsycały regionalizm i osłabiały samą ideę państwowości. Treścią wszelkich działań politycznych stała się walka _inter maiestatem ac libertatem_, w której szlachta obsesyjnie broniła swych praw przed domniemanym naruszaniem ich przez króla. Szlacheckie prawo sprzeciwu wobec absolutyzmu królewskiego przybrało wypaczoną formę _liberum veto_, która pozwalała pojedynczemu posłowi doprowadzić całą procedurę parlamentarną do martwego punktu. Regionalne prawo konfederacji, czyli sprzymierzenia się przeciwko nakazom płynącym z góry, przekształciło się w praktyce w swoiste upoważnienie do wojny domowej. Żadna instytucja państwowa nie była dość silna, by zapewnić ciągłość władzy czy porządek publiczny; nawet sędziowie byli wyłaniani drogą demokratycznych wyborów.
System polityczny Rzeczypospolitej przypominał dom strawiony pożarem jeszcze przed ukończeniem. Tragiczny przez swą zbieżność w czasie upadek gospodarczy, intelektualny i moralny udaremniał wszelkie próby uzdrowienia kraju i społeczeństwa, a sytuacja taka cieszyła się poparciem dwóch sąsiednich państw, dla których choroba i bezsilność Polski były wygodne. Licząca 10 milionów mieszkańców Rzeczpospolita, dysponująca nieoszacowanymi bogactwami naturalnymi, powierzchnią pól uprawnych zdolnych wykarmić połowę Europy oraz wystarczającą liczbą drzew w lasach, by wyposażyć w okręty wszystkie europejskie floty, była zbyt wartościowym łupem, by pozwolić jej wpaść w jedne tylko ręce, a prócz tego zbyt wielką potencjalną potęgą, by zgodzić się na jej odrodzenie.
Szczęśliwie dla Prus i Rosji, Polacy nie okazywali szczególnej chęci, by zmienić ten stan rzeczy. Patrzącym z zewnątrz wydawało się, że Polacy nieodwołalnie postanowili trwać w średniowieczu. W Anglii i Niderlandach przejście od poglądów średniowiecznych do nowożytnych nastąpiło dzięki reformacji. Francja uległa w XVIII wieku rewolucji filozoficznej, która doprowadziła do tego samego skutku. Inne państwa katolickie, jak Hiszpania i Portugalia, skruszyły stary model dopiero w wieku XIX. Polska reformacja stworzyła kulturę na wskroś świecką, lecz proces ten uległ odwróceniu, nim zdążył się w pełni rozwinąć, wskutek czego powstały tu równocześnie dwie tradycje. Polskie życie społeczne i polityczne opierało się zatem na konflikcie między poglądami świeckimi, nowoczesnymi i narodowymi a religijnymi, archaicznymi i zhierarchizowanymi.
1. Rzeczpospolita Obojga Narodów w roku 1764
U podstaw owej kultury politycznej leżały silne dążenia demokratyczne, nieprzyjazne wobec władzy centralnej, a także przekonanie, że każde rządy są tyranią. Szlachta, która stanowiła około 7% populacji, była raczej kastą niż klasą społeczną, a należeli do niej zarówno hołysze, jak i bajecznie bogata magnateria. Wszyscy trzymali się jednak kurczowo teorii równości, znajdującej wyraz jedynie w zakresie wolności osobistych i praw politycznych. I bogaci, i biedni zazdrośnie strzegli tych praw przed wszelkim zagrożeniem. Opieka Rosji była więc wygodna, gdyż hamowała rozwój centralnej władzy w Warszawie, a to oznaczało brak ingerencji państwa w swobodę jednostki oraz minimalne opodatkowanie. Polski dochód narodowy stanowił jedną siedemdziesiątą piątą dochodu Francji, a całość budżetu była mniejsza niż angielski dochód ze znaczków skarbowych³. Wieść gminna głosiła, że skoro Polska nie zagraża nikomu, nikt także nie zechce jej zagrozić, a wzajemna zawiść sąsiadów uniemożliwi im podbój. Obce wojska, systematycznie przemierzające kraj, nie powodowały zbytniego nieporządku, a jednocześnie stanowiły źródło zarobków.
Polskie zboże, bydło, konie i sukno były towarami niezastąpionymi dla wojujących państw ościennych i uzyskiwały wysokie ceny. Co roku mnóstwo łodzi pełnych zboża i drewna spławiano mniejszymi rzekami w stronę Bugu i Wisły – a stamtąd do Gdańska – lub w stronę Warty, skąd płynęły do Szczecina. Inne – Dźwiną – docierały do Rygi, gdzie ładunek przenoszono na okręty. Zimą do Królewca co dzień przybywało ponad pięćset sań ze zbożem. Przez kraj pędzono na Śląsk i do Brandenburgii stada koni i bydła. Łatwe zyski przesłaniały fakt, że polskie rolnictwo było beznadziejnie zacofane. Uprawiano zaledwie połowę gruntów, a wydajność wynosiła jedną szóstą tego, co uzyskiwano z podobnego obszaru w Anglii⁴. W niektórych częściach kraju wartość ziemi wzrosła dziesięciokrotnie w pierwszej połowie XVIII wieku. Polska sytuacja ekonomiczna – wymierna wartość handlowa produktów – ulegała stopniowej poprawie, odkąd nowe środki produkcji sprawiły, że towary zagraniczne staniały w stosunku do żywności i surowców. Obliczono, że w latach 1600–1750 obroty handlowe magnaterii wzrosły trzykrotnie, szlachty posiadającej ziemię – dwukrotnie, chłopstwa zaś – zmniejszyły się o trzy czwarte⁵. Chłopi teoretycznie nie byli niewolnikami podlegającymi prawu kupna i sprzedaży, lecz – czy byli gospodarzami, czy wyrobnikami – grzęźli w ustawicznej nędzy i prawa odróżniające ich stan od niewolnictwa były czystą iluzją.
W połowie XVIII wieku król pruski Fryderyk, zbrojnie najeżdżając przygraniczne terytoria Rzeczypospolitej, począł rabować w Polsce żywność, konie, a nawet rekrutów. Nie płacił za to lub – co gorsza – płacił fałszywymi pieniędzmi. Wpadł na ten pomysł w roku 1753 i odtąd zalewał Rzeczpospolitą monetami, w których zawartość srebra była nieraz o 70% niższa od nominału. Zanim nauczono się rozpoznawać fałszywe monety, około 200 milionów złotych (dwudziestopięciokrotna wartość rocznego budżetu) zostało wyssanych z kraju, i to w samym srebrze⁶. Zubożenie postępowało, a wynikający stąd niedostatek wiarygodnego pieniądza hamował proces uzdrawiania gospodarki.
Miasta, przeżywające okres rozkwitu w dobie renesansu, uległy zniszczeniu podczas siedemnastowiecznych wojen, a możliwości ich odbudowy podkopało niekorzystne prawodawstwo i brak mieszczańskich przedstawicieli politycznych w sejmie. Szlachta zachęcała społeczność żydowską do ustanowienia rzeczywistego monopolu na handel wewnętrzny, co wstrzymywało rozwój rodzimej warstwy kupieckiej. Właściciele ziemscy nie widzieli powodu, by wydawać pieniądze w kraju, skoro towary zagraniczne były tańsze. Zdusiło to całkowicie rozwój przemysłu. Jedynie w nielicznych miastach Wielkopolski i w Gdańsku istniała klasa przedsiębiorców zajmujących się w znacznej mierze przemysłem. Największy kompleks przemysłowy w kraju należał do biskupstwa krakowskiego – po Strasburgu i Toledo najbogatszego w Europie. Magnaci zakładali fabryki na terenie swych dóbr, lecz miało to na celu przymuszenie miejscowych chłopów do wydawania pieniędzy w lokalnym składzie towarów, należącym do magnackiego przedsiębiorstwa, co spowodowało oderwanie się owych obszarów od ogólnokrajowego rynku. Skutek tego był również taki, że magnaci stali się jedynymi w Polsce bankierami, gdyż tylko oni mieli kapitał i mogli udzielać pożyczek, i tylko oni, posiadając dobrze obwarowane pałace i wojska przyboczne, gwarantowali bezpieczeństwo depozytów. Z tego względu drobna szlachta lokowała u magnatów oszczędności na określony procent.
Doprowadziło to do powstania groteskowej formy magnackiego feudalizmu opartego na kapitale. Skutki polityczne były tym znaczniejsze, że Rzeczpospolita nie miała żadnych struktur państwowych. W większości krajów szlachcic bez środków do życia mógł służyć państwu, wstępując do wojska lub administracji. W Rzeczypospolitej można było wybierać jedynie między stanem duchownym a służbą u magnata. W ten sposób magnat ratował ubogiego szlachcica przed haniebnym przymusem działalności kupieckiej, wiążącej się z utratą pozycji, a sam przy tym zyskiwał potęgę wojskową i polityczną.
Okroiwszy władzę królewską i sprowadziwszy sejm do roli klubu bezproduktywnych oratorów, oligarchowie magnaccy kierowali codziennym życiem kraju według własnych interesów. To magnaci, a nie król, decydowali o przyznawaniu intratnych starostw (dóbr królewskich oddawanych w dożywotnią dzierżawę pod warunkiem wpłacania czwartej części dochodów do skarbu państwa). Zatrzymywali najlepsze z nich dla siebie, pozostałymi nagradzając swych popleczników. Przyznali też sobie wyłączność na sprawowanie wyższych urzędów państwowych. Wszystkie one stwarzały sposobność do przekupstwa, a w wypadku urzędu skarbnika królewskiego i hetmana – także do malwersacji, ale najważniejszym atutem był wiążący się z nimi splendor. To samo dotyczyło tytułu hrabiowskiego czy książęcego, uzyskiwanego od obcego dworu i niemającego w Polsce mocy prawnej. Naśladowani przez pomniejszą szlachtę, współzawodniczącą często o czysto tytularne i przestarzałe urzędy, takie jak na przykład chorąży mazowiecki czy podczaszy sandomierski, magnaci urzeczywistniali swe rodowe aspiracje w kalejdoskopie barokowego przepychu.
Byli wśród nich ludzie bogatsi niż jakakolwiek osoba prywatna w Europie – i sami dla siebie stanowili prawo. Spędzali czas, oddając się coraz bardziej kosztownym i wymyślnym rozrywkom, by uciec przed nudą nieodłącznie towarzyszącą brakowi wykształcenia. Pewien Sułkowski, znudzony monotonią ubarwienia polskiego ptactwa łownego, sprowadzał z Afryki statki pełne papug, do których następnie strzelał. Jeden z Radziwiłłów podzielił swe wojska, liczące 6 tysięcy żołnierzy, na dwie armie, postawił swego dworzanina na czele drugiej i stoczył z nim wojnę. „Nigdzie nie ma wspanialszej arystokracji i gorszych obywateli” – zauważył Bernardin de Saint-Pierre⁷.
Inni widzieli to w odmiennym świetle. „Sposób życia polskich magnatów, ich potęga, poważanie, jakim się cieszą – wszystko to wywarło na mnie duże wrażenie i przekonało mnie, że nie ma godności budzącej większą zawiść niż polski wielmoża” – pisał Aleksander Woroncow, przyszły kanclerz Rosji, który w 1758 roku spędził kilka miesięcy w Warszawie⁸. Obce rządy opłacały magnatów, usiłując w ten sposób kontrolować wewnętrzne sprawy kraju, lecz wpływ pieniędzy był nikły, magnaci bowiem postępowali zgodnie z własnymi, prywatnymi racjami stanu. Naciągali Wersal i Petersburg, ale działali wyłącznie według własnego widzimisię. Polska – zdaniem pewnego angielskiego podróżnika – popadła „w stan totalnej arystokracji”⁹.
„Rzeczpospolita posiadała w ówczesnej Europie niemałe znaczenie i wagę” – stwierdził Woroncow. „Wprawdzie jej stan nie zezwalał na odgrywanie czynnej roli w polityce zagranicznej, lecz nie sądzę, by rola taka stanowiła podstawę szczęścia narodu”¹⁰. Z pewnością brak ingerencji państwa miał swoje zalety i angielski dyplomata powracający z Prus mógł dla odmiany odetchnąć „rześkim powietrzem republiki”¹¹. Dogodności te wynikały jednak w większym stopniu z indolencji niż z idealizmu, a podbudowę tego stanowił zastany system szkolnictwa. Magnaccy synowie w większości unikali szkół i zdobywali od miejscowych duchownych lub zagranicznych szarlatanów wiedzę o życiu w niepohamowanym pijaństwie. Prócz barwnych mitologii rodzinnych, ściśle przestrzegano jedynie wpajania wszelkich formuł i ceremoniału potrydenckiego katolicyzmu.
Społeczeństwo polskie pochlebiało sobie, że żarliwie dochowuje wiary Rzymowi, co znajdowało odbicie w nakładach czasu i wysiłku poświęcanych zawiłemu rytuałowi religijnemu, kwitnącemu podczas odpustów i procesji, oraz wznoszeniu na każdym kroku przepysznych świątyń i kościołów. Ortodoksji towarzyszyła jednak rozwiązłość obyczajów, a silnej tradycji mistycznej – najbardziej cyniczna praktyka. Obyczaje były surowe w wielkiej głuszy, swobodne zaś w Warszawie, gdzie rozwody zdarzały się nagminnie i gdzie – zgodnie ze słowami angielskiego dyplomaty Wraxala – „najczcigodniejsze damy czerpią więcej dumy i poważania ze stanowisk czy też zalet swych kochanków niż swych małżonków”¹².
Wszyscy przyjezdni entuzjastycznie wychwalali Warszawę, uważając ją za miasto kosmopolityczne, wykwintne i wesołe. Reszta kraju przedstawiała przygnębiający widok: zatrważający stan dróg, brudne karczmy, wioski pełne rozpadających się drewnianych chałup i senne, podupadłe miasteczka. Niewiele lepiej wyglądały dwory szlacheckie. Charakteryzowała je – według słów francuskiego podróżnika – „znaczna liczba służby i koni przy niemal całkowitym braku mebli; wschodni przepych, lecz bez wygód ułatwiających życie”¹³. Magnaci zamieszkiwali wspaniałe pałace, pełne francuskich mebli i pięknych obrazów, lecz były to tylko zagraniczne bawidełka, mające niewielki związek z otoczeniem, a jeszcze mniejszy – z poziomem kultury właścicieli. Większość owych właścicieli trwała przy systemie wartości oraz tożsamości kulturowej określanym jako „sarmatyzm”. Powstał on na podstawie tezy historycznej, że szlachta nie zalicza się do Słowian, lecz do potomków szlacheckiej rasy wojowników zwanych Sarmatami, którzy przybywszy z czarnomorskich stepów, rzekomo podbili Polskę w odległych, starożytnych jeszcze wiekach. Teoria ta, podbudowująca wyższość rasową szlachty nad innymi klasami i wprowadzająca modę na przedmioty orientalne, która ogarnęła Polskę wiek wcześniej (i stworzyła m.in. charakterystyczne ubiory szlachty), dała początek kulturowej mieszance sankcjonującej dziwaczne zachowania i ksenofobiczne przekonanie, że to, co polskie, jest najlepsze.
Postawy takie bywały kwestionowane. W latach dwudziestych i trzydziestych XVIII wieku, w książkach i broszurach zaznaczył się dość wątły ruch odrodzenia narodowego, optujący za reformą i wzywający społeczeństwo do ratowania kraju, póki nie jest za późno. Pisma te nie miały zbyt rewolucyjnej treści. Nawiązywały do przeszłości, ukazując środki służące przywróceniu lub co najwyżej rozszerzeniu istniejącej konstytucji, którą – jak wszelkie istniejące systemy – uważano za bliską doskonałości. Nie można było odwoływać się do modeli obcych: wszystkie większe państwa europejskie, jako monarchie, były w oczach szlachty „tyrańskie”. W ten sposób każdy plan reformatorski obierał niebezpieczny kurs między Scyllą despotyzmu a Charybdą anarchii.
Zwolennicy reform zdawali sobie sprawę, że wykształcenie jest kwestią podstawową. Stanowiło ono jednak monopol jezuitów i dobranych przez nich scholastyków, głoszących na czterech krajowych uniwersytetach, dziesięciu akademiach i w ponad dziewięćdziesięciu kolegiach poglądy filozoficzne kontrreformacji. Wspomagały ich w tym umiejętnie zakony żebracze, wędrujące po kraju i szerzące dewocję. Nieliczni spośród magnatów usiłowali zapewnić swemu potomstwu nowoczesne wykształcenie, a niewielka akademia przy oświeconym dworze wygnanego króla Stanisława Leszczyńskiego w Lunéville w Lotaryngii proponowała darmową edukację synom tych, którzy mieli podobne poglądy.
A jednak pierwsi reformatorzy wywodzili się z szeregów Kościoła. Stanisław Konarski z zakonu pijarów (Ordo Scholarum Piarum, zgromadzenie założone przez Józefa Kalasantego, znane także jako „I Padri Scolopi”), który odbył liczne podróże i zapoznał się z _Myślami o wychowaniu_ Johna Locke’a, powrócił do Polski po roku 1730 z zamiarem wprowadzenia zmian w systemie. Napotkał bratnią duszę w osobie Andrzeja Załuskiego, biskupa krakowskiego, który zgromadził pokaźną bibliotekę i podejmował daremne próby zreformowania krakowskiego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wraz z bratem Andrzeja – Józefem, biskupem kijowskim, również założycielem wielkiej biblioteki, rozpoczęli działalność wydawniczą, drukując początkowo prawa i konstytucje, znane ludziom jedynie ze słyszenia, później klasykę literatury politycznej, wyjaśniającą zasady funkcjonowania praw, wreszcie dzieła dawnego piśmiennictwa polskiego, które pomagały w odkrywaniu prawdziwego znaczenia słów. W 1747 roku bracia Załuscy ofiarowali połączone biblioteki narodowi.
W roku 1740 Konarski otworzył nową szkołę – Collegium Nobilium, która odrywała magnackich synów od demoralizującego wpływu ich rodzin i ofiarowywała im nowoczesne wykształcenie. Później zreformował dwadzieścia osiem kolegiów pijarskich w Polsce. Język nauczania zmieniono z łacińskiego na polski. Teologię i retorykę zastąpiły języki obce, przedmioty polityczne i filozofia kartezjańska, a program obejmował także dysputy i sztukę dramatyczną. Wystraszeni konkurencją jezuici uczynili podobnie, wprowadzając nowoczesne nauczanie w swych sześćdziesięciu sześciu istniejących kolegiach i zakładając własne odpowiedniki Collegium Nobilium w Warszawie, Wilnie, Lwowie, Lublinie i Ostrogu. Depcząc edukacji po piętach, ruch na rzecz reform i odrodzenia przybrał na sile w latach pięćdziesiątych, by urzeczywistnić się w elekcji Stanisława Poniatowskiego podczas kolejnego dziesięciolecia.
Było jednak za późno. Rzeczpospolita tak bardzo odstawała od państw ościennych, że mógł ją ocalić jedynie cud. Ponadto musiałby to być cud podwójny, przywracający państwu siłę i dostatek, a przy tym zapewniający życzliwość sąsiadów. To drugie było najmniej prawdopodobne. Paszkwil, który ukazał się w prasie londyńskiej w roku 1763, w chwili kiedy miała się zebrać konferencja pokojowa na zakończenie wojny siedmioletniej, zadziwiająco trafnie ujmuje politykę i perspektywy państw europejskich, polecając (po francusku) ministrom cudzoziemskich dworów, przybyłym na konferencję, następujące hotele:
_De l’Empereur; À la Bonne Volonté, rue de l’Impuissance._
_De Russie; Au Chimère, rue des Caprices._
_De France; Au Coq Déplumé, rue du Canada._
_D’Austriche; À La Mauvaise Alliance, rue des Caprices._
_D’Angleterre; À la Fortune, Place des Victoires, rue des Subsides._
_De Pologne; Au Sacrifice d’Abraham, rue des Innocents, près la Place des Dévots._
_De Prusse; Aux Quatre Vents, rue des Renards, près la Place des Guinées._
_De Suède; Au Passage des Courtisans, rue des Visionaires._
_Des Princes de l’Empire; Au Roitelet, près de l’Hôpital des Incurables, rue de Charlatans._
_De Württemberg; Au Don Quichotte, rue des Fantômes, près la Montagne en Couche._
_D’Hollande; À la Baleine, sur le Marché aux Fromages, près du Grand Observatoire_¹⁴.
Cesarza: „Pod Dobrą Wolą”, ul. Niedołęstwa.
Rosji: „Pod Chimerą”, ul. Kapryśna.
Francji: „Pod Oskubanym Kogutem”, ul. Kanady.
Austrii: „Pod Złym Przymierzem”, ul. Chwiejna.
Anglii: „Pod Szczęśliwą Gwiazdą”, pl. Zwycięstwa, ul. Subsydiów.
Polski: „Pod Ofiarą Abrahama”, ul. Niewiniątek, niedaleko placu Dewotek.
Prus: „Pod Czterema Wiatrami”, ul. Chytrych Lisów, w pobliżu placu Gwinei.
Szwecji: „Zaułek Dworzan”, ul. Marzycieli.
Książąt Cesarstwa: „Pod Królikiem”, niedaleko Szpitala Nieuleczalnych, ul. Oszustów.
Wirtembergii: „Pod Don Kichotem”, ul. Majaków, w pobliżu Góry Rodzącej Mysz.
Holandii: „Pod Wielorybem”, Targ Serowarski, przy Wielkim Obserwatorium.
Dyplomacja europejska pozbawiona była wszelkiego poczucia odpowiedzialności zbiorowej, a mocarstwa niezainteresowane bezpośrednio Polską pozostawiły ją na łasce i niełasce sąsiadów. Rosyjska racja stanu nie dopuszczała istnienia silnej Polski, Prusy zaś niemal patologicznie lękały się jej powrotu do życia. Polska była dla obydwu państw do przyjęcia jedynie w wypadku, gdy pozostawała bezsilna. W rezultacie – to właśnie polityczne i kulturalne odrodzenie Polski przedsięwzięte w epoce Stanisława Augusta skazało kraj na ostateczną zagładę z rąk państw ościennych.
Unicestwienie Polski w roku 1795 umieściło Rosję w samym środku Europy i na sto lat uczyniło z niej największą potęgę na kontynencie. Terytoria zabrane Polsce w latach 1772–1795 liczyły przed 1914 rokiem prawie 40 milionów mieszkańców, co stanowiło jedną trzecią ludności europejskiej części Rosji. Prusy także zwiększyły liczbę mieszkańców, zyskując tak ważną siłę roboczą. Co więcej, zdobyły kwitnące ziemie oraz połączenie z własnymi prowincjami w Prusach Wschodnich, zapewniając sobie podstawy późniejszej, dziewiętnastowiecznej wielkości i chwały. Losy Polski są zatem ściśle powiązane ze zjednoczeniem Niemiec i wybuchem dwóch wojen światowych. Austria zyskała na rozbiorach Polski niewiele, lecz udział w grabieży postawił ją w dwuznacznym położeniu.
Rozbiory Polski, które zbiegły się w czasie z rewolucją francuską, dostarczyły trzem mocarstwom wspólnego powodu do tłumienia u siebie liberalizmu i ewolucji społeczno-ekonomicznej, co z kolei wstrzymywało rozwój gospodarczy. Z tego właśnie wywodzi się podział między wschodnią a zachodnią Europą – do dziś tak znaczący, że nawet niedawne rozbrojenie strażniczych wież w złączonych po upadku komunizmu Niemczech długo nie będzie miało wpływu na głębokie różnice społeczne i ekonomiczne, które ów podział przypieczętowują.5
KATARZYNA
Opatrzność nie mogła wybrać ciekawszej chwili, by skierować kroki Stanisława do Petersburga. Młody człowiek wkroczył nieświadomie na scenę przysposobioną do odegrania dramatu rozstrzygającego o przyszłości Rosji. Krajem rządziła imperatorowa Elżbieta, młodsza córka Piotra Wielkiego. Była to rosła niewiasta, rozmiłowana w uciechach zmysłowych, z jednoczesną skłonnością do religijnej dewocji – i tylko ona sama nie dostrzegała w tym sprzeczności. Była osobą władczą, podejrzliwą i kapryśną, choć nie aż tak okrutną jak jej poprzedniczka Anna. W owym czasie ulegała wpływom swego faworyta Iwana Iwanowicza Szuwałowa, znanego w angielskiej korespondencji dyplomatycznej jako „Monsieur Pompadour”. Rządziła jednak za pośrednictwem swego kanclerza, Aleksieja Piotrowicza Bestużewa-Riumina, szczwanego starego lisa, przemyśliwującego zawczasu nad sposobem zabezpieczenia własnej przyszłości po śmierci Elżbiety. Następstwo tronu często bywało w Rosji przedmiotem spekulacji, tym razem uzasadnionych.
Elżbieta wstąpiła na tron po przewrocie pałacowym i odsunięciu od władzy swego maleńkiego stryjecznego wnuka Iwana VI, który nadal, od niemowlęctwa, tkwił w więziennym lochu. Sama Elżbieta nie miała bezpośredniego następcy, miała jednak siostrzeńca, księcia holsztyńskiego, przywiezionego z Niemiec i umieszczonego w pałacu jako kandydat na cesarza pod imieniem wielkiego księcia Piotra Fiodorowicza. „Nie był głupi, lecz szalony, a ponieważ lubił pić, niweczył w ten sposób resztki rozsądku” – stwierdzał Stanisław. „Zamiłowany palacz tytoniu, obdarzony wątłą i drobną posturą, ubierał się zazwyczaj w mundur holsztyński, choć czasami przywdziewał też strój cywilny, zawsze jednak w tak niedorzecznym stylu i złym guście, że wyglądał niczym najemny żołnierz lub fircyk z włoskiej komedii”⁹³. Był zapatrzony we Fryderyka Wielkiego i wiele czasu spędzał, musztrując swych nieszczęsnych gwardzistów lub bawiąc się ołowianymi żołnierzykami.
Znaleziono dla niego żonę w osobie księżniczki Zofii Anhalt-Zerbst, przemianowanej na wielką księżnę Katarzynę Aleksiejewnę. Piotr przeważnie ją ignorował, jedynie od czasu do czasu czyniąc jej złośliwości. Była to inteligentna, wrażliwa młoda kobieta, uwięziona w obcym i niebezpiecznym środowisku, codziennie upokarzana przez gburowatego męża. Gdy uwiódł ją jeden z jego dworzan, nazwiskiem Sergiusz Wasiliewicz Sałtykow, znalazła chwilową pociechę w jego domniemanej miłości. On jednak znużył się nią wkrótce i skorzystał ze sposobności wyjazdu na placówkę zagraniczną. Pozostała sama – porzucona, upokorzona i brzemienna. Dziecko, urodzone we wrześniu 1754 roku, ochrzczono imieniem Pawła.
Stanisław został przedstawiony imperatorowej Elżbiecie 23 czerwca 1755 roku i przekazał jej pozdrowienia od Familii, wyrażając nadzieję, że cesarzowa nadal zechce wspierać to stronnictwo w Polsce. 29 czerwca, w dniu imienin wielkiego księcia, obydwaj z Williamsem udali się do jego wiejskiej rezydencji w Oranienbaumie, by złożyć wyrazy uszanowania. Stanisław podziwiał „zdumiewającą wystawność tego dworu” i wylewnie opisywał w listach do rodziny „życzliwe przyjęcie”, z jakim spotykał się na każdym kroku⁹⁴.
Ponieważ Williams darzył swego „politycznego syna” całkowitym zaufaniem, Stanisław miał wgląd we wszystkie tajne dokumenty i często kodował przesyłki do Londynu. Petersburg był dyplomatycznym kotłem, z którego przedstawiciele kilku państw usiłowali wyłowić smakowite kąski, czując nadchodzący kolejny kryzys w Europie. Dzięki swemu stanowisku Stanisław mógł wiele się nauczyć o zasadach rządzących dyplomacją. Kanclerz Bestużew, przerażająca figura „o ustach, które otwierając się, ukazywały ułomki zaledwie czterech zębów, i małych, błyszczących oczkach”, wydawał się przyjaźnie nastawiony do Stanisława⁹⁵. Wicekanclerz Michał Hilarionowicz Woroncow żywił sympatie profrancuskie i miał się na baczności przed agentem Familii, towarzyszącym ambasadorowi kraju tradycyjnie wrogiego Francji.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książkiZapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
1.
_Mémoires secrets…_, s. 7–8.
2.
Wolter do Woroncowa 28 III 1768, w: _Archiw Kniazia Woroncowa_, Moskwa 1872, t. 5, s. 454.
3.
_Polska w epoce Oświecenia_, red. B. Leśnodorski, Warszawa 1971, s. 25.
4.
T. Korzon, _Odrodzenie w upadku: wybór pism historycznych_, oprac. M.H. Serejski, A.F. Grabski, Warszawa 1975, s. 101.
5.
W. Kula, _Théorie économique du système féodal_, Paris 1970, s. 94–95.
6.
W. Konopczyński, _Fryderyk Wielki a Polska_, Poznań 1947, s. 81–85.
7.
J.-H. Bernardin de Saint-Pierre, _Oeuvres posthumes_, Paris 1833, s. 14.
8.
_Archiw Kniazia Woroncowa_, op. cit., t. 5, s. 451.
9.
W. Coxe, _Travels into Poland, Russia, Sweden and Denmark_, London 1779, t. 1, s. 2.
10.
_Archiw Kniazia Woroncowa_, op. cit., t. 5, s. 451.
11.
Earl of Malmesbury, _Diaries and Correspondence of James Harris, First Earl of Malmesbury_, London 1844_,_ t. 1, s. 10.
12.
N.W. Wraxall, _Memoirs of the Courts of Berlin, Dresden, Warsaw and Vienna_, London 1806, t. 1, s. 111.
13.
L.P. Ségur, _Mémoires ou souvenirs et anecdotes_, Paris 1826, t. 2, s. 155.
14.
J. Larwood, J. Camden Hotten, _The History of Singboards: From the Earliest Times to the Present Day_, London 1866, s. 13.
15.
A. Naruszewicz, _Liryka_, Warszawa 1778, s. 81.
16.
Inne podania na temat urodzin Stanisława w: C.-C. de Rulhière, _Histoire de l’anarchie de Pologne…_, Paris 1807, t. 1, s. 247; także A. Potocka, _Wspomnienia naocznego świadka_, Warszawa 1965, s. 42–43.
17.
O pochodzeniu Poniatowskich por.: S. Mnemon, _L’Origine des Poniatowski_, Kraków 1913; także: K. Kantecki, _Stanisław Poniatowski kasztelan krakowski_, Poznań 1880; MNK, BKC, 937; dokumenty apokryficzne w ANP; _Polski słownik biograficzny._
18.
C.-C. de Rulhière, _Histoire de l’anarchie_, op. cit., t. 1, s. 184.
19.
F.A. Voltaire, _Histoire de Charles XII_, w: idem, _Oeuvres complètes_, Paris 1785, t. 23, s. 186.
20.
J. Fabre, _Stanislas Auguste Poniatowski et l’Europe des Lumières_, Paris 1952, s. 132.
21.
J. Kitowicz, _Pamiętniki, czyli historia Polski_, Warszawa 1971, s. 43.
22.
_Mémoires du roi…_, t. 1, s. 8.
23.
Ibidem.
24.
M. Starzeński, _Na schyłku dni Rzeczypospolitej_, Warszawa 1914, s. 12.
25.
_Mémoires du roi…_, t. 1, s. 8.
26.
Ibidem, s. 11.
27.
„Zabawy szkolne”, MNK, BKC, 911.
28.
_Mémoires du roi…_, t. 1, s. 14.
29.
J. Nieć, _Młodość ostatniego elekta: St.A. Poniatowski 1732–1764_, Kraków 1935, s. 23.
30.
Fryderyk do Hoffmana 28 IV 1744, w: Z. Zielińska, _Walka „Familii” o reformę Rzeczypospolitej 1743–1752_, Warszawa 1983, s. 77.
31.
Kazimierz Poniatowski do Ludwiki Zamoyskiej 1 V 1749, MNK, BKC, 3972, k. 463.
32.
_Mémoires du roi…_, t. 1, s. 59–60.
33.
Earl of Ilchester, E. Langford-Brooke,_The Life of Sir Charles Hanbury-Williams: Poet, Wit, and Diplomatist_, London 1929, s. 429.
34.
Williams do Henry’ego Foxa 30 X 1750, w: ibidem, s. 215.
35.
„Dziennik rozpoczęty w Berlinie, w lipcu 1750”, Newport, M 411 012.
36.
Williams do Henry’ego Foxa, 22 VIII 1750, w: _Earl of Ilchester, E. Langford-Brooke,The Life_, op. cit., s. 198.
37.
Williams do Capela Hanbury’ego 12 X 1752, Newport, M 411 012
38.
Earl of Ilchester, E. Langford-Brooke,_The Life_, op. cit., s. 149.
39.
_Mémoires du roi…_, t. 1, s. 43.
40.
Ibidem.
41.
Ibidem, s. 42.
42.
Williams do R. Keitha 29 XI 1751, BM, Hardwicke Papers: 35, 472, k. 55.
43.
_Mémoires du roi…_, t. 1, s. 44.
44.
AGAD, ZP, 318, k. 185 i nn.
45.
Digby do Stanisława 6 III 1751, AGAD, ZP, 318, k. 26.
46.
_Mémoires du roi…_, t. 1, s. 59–60.
47.
Ibidem, s. 61.
48.
Ibidem.
49.
„Papers of Various Sort bound up in 1753”, Newport, M 411 012.
50.
Williams do Capela Hanbury’ego 12 X 1752, ibidem.
51.
_Mémoires du roi…_, t. 1, s. 62–63.
52.
Ibidem, s. 63.
53.
Williams do Capela Hanbury’ego, Newport, M 411 012.
54.
Ibidem.
55.
_Mémoires du roi…_, t. 1, s. 67.
56.
Ibidem, s. 65–66.
57.
Williams do Newcastle’a 25 XI 1752, PRO, SP, 88, nr 73.
58.
Williams do Newcastle’a 16 VII 1753, Newport, M 411 012.
59.
_Mémoires du roi…_, t. 1, s. 49.
60.
Ibidem, s. 69.
61.
„Zabawy szkolne”, MNK, BKC, 911, k. 353–400.
62.
BM, Hardwicke, 35, 485, s. 137–139.
63.
Stanisław do Bentincka 25 XII 1771, AGAD, ZP, 173, k. 115.
64.
Stanisław do Sułkowskiego 5 XI 1753, MNK, BKC, 798, k. 51.
65.
BM, Hardwicke, 35, 485, k. 137–139.
66.
Księżna de Brancas do hrabiny Brühlowej, MNK, BKC, 798, k. 59.
67.
BM, Hardwicke, 35, 485, k. 137–139.
68.
_Mémoires du roi…_, t. 1, s. 95–96.
69.
J. Aldis, _Madame Geoffrin_, _Her Salon and Her Times_, London 1905, s. 11.
70.
R. Mortimer, _Channel Packet_, London 1942, s. 115.
71.
Stanisław do Sułkowskiego 4 I 1754, MNK, BKC, 798, k. 43.
72.
J.-N. Dufort, hrabia Cheverny, _Mémoires du comte Dufort de Cheverny_, Paris 1909, t. 1, s. 116–117; także: F.M. von Grimm, _Corréspondance littéraire, philosophique et critique_, Paris, t. 5, s. 220; P.P.J. Maleszewski, _Essai historique et politique sur la Pologne…_, Paris 1832, s. 461; J. Fabre, _Stanislas Auguste Poniatowski et l’Europe des Lumières_, Paris 1952, s. 188–189; R.-C.-V. de Froulay de Tessé de Créquy, _Souvenirs de la Marquise de Créquy de 1710 a 1803_, Paris 1842, t. 4, s. 49; J. Komarzewski, _Coup d’ oeil rapide sur les causes de la décadence de la Pologne_, Paris 1807, s. 5.
73.
Stanisław do Sułkowskiego 4 I 1754, MNK, BKC, 798, k. 43.
74.
Chesterfield do Stanisława 25 VII 1754, AGAD, ZP, 173, k. 300.
75.
Earl of Ilchester, E. Langford-Brooke,_The Life of Sir Charles Hanbury-Williams: Poet, Wit, and Diplomatist_, London 1929, s. 287.
76.
Walpole do Johna Chute’a 14 V 1754, H. Walpole, _Letters_, London, t. 3, s. 250–251.
77.
_Mémoires du roi…_, t. 1, s. 107.
78.
Stanisław do Stanisława Poniatowskiego 25 XII 1771, ANP, 340, AP, 1, 2; także: Lyttleton do Stanisława 17 XII 1764, AGAD, ZP, 177, k. 151; Lyttleton do Stanisława 15 X 1764, AGAD, ZP, 177, k. 149.
79.
„Gazetteer & Daily Advertizer”, London 6 X 1764.
80.
S. Askenazy, _Dwa stulecia_, Warszawa 1910, t. 1, s. 311.
81.
_Mémoires du roi…_, t. 1, s. 112.
82.
Ibidem, s. 120.
83.
Joseph Yorke do Stanisława 21 IX 1764, BM, Hardwicke Papers, 35, 367, k. 160.
84.
Williams do Holdernessego 12 XII 1754, PRO, SP 88, nr 76.
85.
Zob. Joseph Yorke do Chancellora 28 VIII 1753, BM, Hardwicke Papers, 35, 356, k. k. 175; także: instrukcje Jerzego II dla Williamsa 20 VI 1754, Newport, M 411 012; Williams do Holdernessego 16 X 1754, PRO, SP, 88, nr 76; Holdernesse do Williamsa 2 I 1755, PRO, SP 88, nr 77, k. 2; Williams do Holdernessego 6 IV 1755, PRO, SP, 88 nr 77 k. 136.
86.
Stanisław do Charlesa Yorke’a 7 I 1755, BM, Hardwicke Papers, 35, 634.
87.
Williams do Stanisława 8 I 1755, AGAD, ZP, 318, k. 220.
88.
_Mémoires secrets…_, s. 8.
89.
_Mémoires du roi…_, t. 1, s. 135–136.
90.
Ibidem, s. 136–137.
91.
Earl of Ilchester, E. Langford-Brooke,_The Life_, op. cit., s. 309.
92.
_Mémoires du roi…_, t. 1, s. 149.
93.
_Mémoires du roi…_, t. 1, s. 193.
94.
Stanisław Poniatowski do Ludwiki Zamoyskiej 14 XI 1755, MNK, BKC, 3972.
95.
_Mémoires du roi…_, t. 1, s. 159.