- promocja
Ostatni lot - ebook
Ostatni lot - ebook
Dwie kobiety. Dwie ucieczki. Jedna szansa, by zniknąć. Zapierający dech w piersiach thriller psychologiczny z dynamicznym tempem, licznymi zwrotami akcji i misternie skonstruowaną intrygą.
Claire Cook wiedzie idealne życie u boku kochającego męża. Małżeństwo z zamożnym politykiem, luksusowe mieszkanie na Manhattanie i żadnych powodów do zmartwień. Ale to tylko pozory. Za zamkniętymi drzwiami ich domu nic nie jest takie, jak się wydaje. Apodyktyczny mąż nie dość, że nie potrafi zapanować nad swoim wybuchowym charakterem, to jeszcze śledzi każdy ruch żony, aby zyskać pewność, że Claire jest w stanie sprostać jego wygórowanym standardom. I choć kontroluje ją na każdym kroku, to nie wie, że Claire od miesięcy planuje ucieczkę.
Pewnego dnia na drodze Claire staje inna kobieta, której sytuacja jest równie dramatyczna. Poznana w barze na lotnisku Eva, tak samo jak Claire, zrobi wszystko, by raz na zawsze zniknąć. Zdesperowane kobiety w ostatniej chwili podejmują decyzję o zamianie biletów – Claire poleci jako Eva do Oakland, a Eva do Puerto Rico jako Claire. Wierzą, że w ten sposób uda im się zacząć wszystko od nowa.
Kiedy lecący na Karaiby samolot ulega katastrofie, Claire staje przed niełatwą decyzją: może ukraść tożsamość Evy, z całym bagażem skrzętnie ukrywanych przez nią sekretów. Czy przyparta do muru będzie miała dość odwagi, by wykorzystać swoją szansę?
Kategoria: | Horror i thriller |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-287-1216-4 |
Rozmiar pliku: | 2,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Lotnisko Johna F. Kennedy’ego w Nowym Jorku
Wtorek, 22 lutego
Dzień katastrofy
Przed terminalem czwartym kłębi się tłum ludzi, powietrze pachnie mokrą wełną i paliwem lotniczym. Czekam przed automatycznymi drzwiami ze szkła i za każdym razem, kiedy się otwierają, uderza mnie podmuch polarnego wiatru. Wyobrażam sobie, że to ciepła portorykańska bryza, pachnąca hibiskusem i solą morską, a wokół mnie ludzie mówią po hiszpańsku z miękkim akcentem. Mam wrażenie, że zanurzam się w wannie pełnej ciepłej wody i zapominam o tym, kim kiedyś byłam.
Startujące samoloty wydają z siebie złowrogi pomruk, a płynący z głośników bełkotliwy głos co chwilę recytuje komunikat o przylotach i odlotach. Nagle za plecami słyszę nieprzyjemny, ostry głos jakiejś starszej kobiety mówiącej po włosku. Nie odwracam się jednak, tylko cały czas lustruję wzrokiem zatłoczony chodnik przed budynkiem terminalu. Wypatruję osoby, od której zależy moja przyszłość. Liczę, że za chwilę się pojawi.
Wiem o niej tylko trzy rzeczy: jak się nazywa, jak wygląda i że właśnie dzisiaj rano będzie na lotnisku. Mam nad nią przewagę: ona nie wie o mnie nic. A co jeśli jej nie zauważyłam? Staram się zapanować nad strachem i odgonić złe myśli, zdaję sobie jednak sprawę, że jeżeli ta kobieta mi się wymknie, to stracę jedyną szansę na rozpoczęcie nowego życia.
Codziennie znika wielu ludzi. Może na przykład ten mężczyzna stojący w kolejce do Starbucksa właśnie kupuje ostatnią kawę i za chwilę wsiądzie do samochodu, żeby odjechać w siną dal i zostawić rodzinę, która nigdy nie pozna prawdy? Albo kobieta siedząca w ostatnim rzędzie autokaru firmy Greyhound: wygląda przez okno, a wiatr mierzwi jej włosy i wywiewa z głowy historię, której ciężar trudno dłużej nieść na barkach. Niewykluczone, że często stoimy tuż obok kogoś, kto właśnie ucieka od przeszłości, i w ogóle nie zdajemy sobie z tego sprawy.
Niewielu z nas zastanawia się jednak nad tym, jak trudno tak po prostu zapaść się pod ziemię. Potrzeba wyjątkowej wrażliwości na szczegóły, która pozwoli zatrzeć nawet najmniejszy ślad. Zawsze coś zostanie: kawałeczek nitki, ziarnko prawdy, jakiś błąd. Wystarczy mały pech, żeby wszystko się posypało. Nieoczekiwany telefon, kiedy zbieramy się do wyjścia. Niegroźna stłuczka trzy przecznice od wjazdu na autostradę. Odwołany lot.
Zmiana planów w ostatniej chwili.
Przez zaparowaną szybę widzę, jak przy krawężniku zatrzymuje się czarna limuzyna. Jeszcze zanim otworzą się drzwi, wiem, że z samochodu wysiądzie kobieta, na którą czekam. Nie odwraca się, żeby pożegnać się z innymi pasażerami, tylko nerwowym krokiem podbiega do szklanych drzwi i przechodzi tak blisko mnie, że czuję na swoim ramieniu przyjemnie miękki dotyk jej różowego swetra z kaszmiru. Idzie zgarbiona, jakby spodziewała się kolejnego ciosu, następnego ataku. Doskonale zdaje sobie sprawę, że dywan wart pięćdziesiąt tysięcy dolarów może zrobić z jej twarzy krwawy strzęp. Kiedy mnie mija, robię głęboki wdech i czuję, jak moje napięcie znika. Przyjechała. Jest tutaj. Mogę zaczynać.
Zarzucam torbę na ramię i ruszam przed siebie. Staję w kolejce do kontroli bezpieczeństwa tuż przed kobietą w kaszmirowym swetrze. Wiem, że uciekinierzy zawsze boją się tego, co mają za plecami, i nie zwracają uwagi na to, co przed nimi. Uważnie nasłuchuję i czekam na swoją szansę.
Ona jeszcze nie zdaje sobie sprawy, że już niedługo dołączy do grona zaginionych, a ja rozpłynę się w powietrzu i nie pozostanie po mnie żaden ślad.CLAIRE
Poniedziałek, 21 lutego
Dzień przed katastrofą
– Danielle – mówię, wchodząc do sąsiadującego z salonem małego gabinetu. – Powiedz panu Cookowi, że idę na siłownię.
Danielle podnosi głowę znad komputera i zatrzymuje wzrok na mojej szyi. U jej nasady mam sporego siniaka, którego starałam się zamaskować makijażem. Odruchowo poprawiam apaszkę, chociaż wiem, że Danielle nic nie powie. Nigdy nic nie mówi.
– O czwartej powinnyśmy być w Centrum Literatury. Znowu się spóźnisz. – Danielle trzyma pieczę nad moim kalendarzem, starając się chronić mnie przed wpadkami. Uznałam, że to właśnie ona najlepiej wywiąże się z tej roli. Wiem, że nie powinnam się spóźniać ani tym bardziej odwoływać spotkań, które mój mąż Rory uważa za istotne. „Jeśli mam ubiegać się o fotel senatora, nie mogę sobie pozwolić na błędy, Claire”.
– Dziękuję, że mi przypominasz, ale ja również mam dostęp do swojego kalendarza. Proszę, wgraj notatki z poprzedniego spotkania i przygotuj się do wyjścia. Zobaczymy się na miejscu. – Kiedy opuszczam pokój, słyszę, jak bierze do ręki telefon. Nagle czuję, że uginają się pode mną kolana. Wiem, że w kluczowym momencie nie mogę sobie na to pozwolić.
Ludzie zawsze pytają mnie, jak to jest wżenić się w rodzinę Cooków, potężną dynastię polityczną, która wpływami ustępuje jedynie Kennedym. Zwykle unikam odpowiedzi i mówię coś o fundacji. Zamiast plotkami wolę zajmować się pracą. Rozwodzę się o naszym programie walki z analfabetyzmem, inicjatywach mających na celu ułatwienie dostępu do wody w krajach Trzeciego Świata, badaniach nad nowotworami i projekcie mentoringowym dla młodzieży z biednych dzielnic.
Nie mogę powiedzieć nic o tym, że ciągle walczę o choćby odrobinę prywatności. Nawet w naszym domu wciąż przebywają jacyś obcy ludzie: głównie asystenci, kucharze i personel sprzątający. Muszę walczyć o każdą minutę wolnego czasu i każdy centymetr kwadratowy powierzchni dla siebie. Ludzie zatrudnieni przez Rory’ego są wszędzie i nic nie ujdzie ich uwadze. Charakteryzuje ich bezgraniczne poświęcenie dla rodziny Cooków. Nawet po dziesięciu latach małżeństwa czuję się jak intruz, którego trzeba bacznie obserwować.
Nauczyłam się zachowywać tak, żeby nie wzbudzać żadnych podejrzeń.
Siłownia jest jednym z niewielu miejsc, do których Danielle nie zagląda, żeby mnie zadręczać listami i harmonogramami. Właśnie tam spotykam się z Petrą, jedyną przyjaciółką, która została mi z czasów, kiedy nie znałam jeszcze Rory’ego, i jedyną, z którą nie zabronił mi się spotykać.
Tylko dlatego, że nic nie wie o jej istnieniu.
——•——
koniec darmowego fragmentu
zapraszamy do zakupu pełnej wersji